Strony

piątek, 30 września 2022

Zaobserwowane...

 

Obserwacje bywają fascynujące, zwłaszcza gdy nieśpiesznie możemy kontemplować otoczenie i zapisywać w pamięci scenki i dialogi.
To także dobry trening dla umysłu i pretekst do przemyśleń na bardzo długim spacerze. 

Post z dedykacją dla Oka z bloga Lustro, bo jego obserwacje i barwne opisy są dla mnie niedościgłym wzorem.

1. Z piekarni wychodziła mama z córkami, którym kupiła apetyczne pączki.
Starsza z córek wkładała sobie całe ciastko do buzi, chwaląc się, że da radę połknąć je w całości, na co mama patrzyła przerażona, a siostra rozbawiona, jednak nie poszła w ślady połykaczki pączków.

2. Mijała mnie para na hulajnodze, choć podobno jeździ się tylko w pojedynkę. Jednośladem kierowała dziewczyna, pasażer stał przytulony do jej pleców, trzymając w garściach młode piersi partnerki i tylko długie włosy obojga fruwały na wietrze:-)

3. Przeróżnych rzeczy człowiek się nasłucha na spacerach, nie rozumiem, po co niektórym słuchawki, w realu są ciekawsze historie. Dziewczyna zwierzała się chłopakowi, że jest biseksualna i ostatnio umówiła się na randkę z kandydatka poznaną w sieci i tylko nie ma pewności czy już na pierwszej schadzce skonsumować związek, czy odczekać do lepszego poznania...

4. W drodze na masaż relaksacyjny mijałam poczekalnię pełną młodych ślicznych kobiet.
Pomyślałam, że to może jakiś casting do reklamy lub rozmowy o pracę. Wracając z masażu zerknęłam na szyld, który wisiał nad oszklonymi drzwiami do poczekalni. Na szyldzie nazwisko i profesja - gabinet psychoterapeuty .

5. W moim bloku mieszka młody człowiek, którego widywałam wracającego z treningów biegowych. Jak się okazało brał udział w różnych biegach okolicznościowych  i maratonach. W czasie pandemii zniknął mi z oczu, ale każdy wówczas rzadziej wychodził, niektórzy wcale, nie myślałam więc o nim.
Niedawno spotkałam młodego człowieka, gdy wysiadał z auta. Prawie go nie poznałam, strasznie utył, zaniedbał się, tylko uśmiech ten sam pozostał. Nie wiem co się wydarzyło, nie znam go na tyle, by zapytać.

6. Zbieraczy złomu widuje się na osiedlach często, najczęściej mają wózki lub inne pojazdy sklecone z byle czego. Ten złomiarz dźwigał lub raczej próbował przepchnąć dwa wkłady sprężynowe , które zapewne wybebeszył z jakichś wersalek . Złorzeczył przy tym strasznie, bo chodnik gładkością nie grzeszył i spowalniał zbieracza i tylko nie miałam pewności, czy facet gada do chodnika, czy do żelastwa...

7. Odporność na zmiany aury, a zwłaszcza na zimno widuje się na ulicach często. na moim obrazku była dziwna para. Na zewnątrz jakieś 9 stopni na plusie, a młodzieniec tylko w koszulce z krótkim rękawem, w spodniach bojówkach i trampkach, zaś jego partnerka ubrana jak w środku sezonu narciarskiego w Zakopanem. Zapewne każde z nich inaczej znosiło niskie temperatury, ale w tym wypadku raczej oboje ubrani byli niezgodnie z panującą aurą...




wtorek, 27 września 2022

Jak widzisz jesień?

 Na jesień jedni z nas czekają, inni mnożą obawy przed zimnem, chandrą, sezonowymi dolegliwościami.

Podobno gdy smutek puka do naszych drzwi, warto poprawiać humor dowcipnym tekstem lub obrazkiem.

Proponuję kilka takich śmiesznych dla oderwania myśli od jesiennych deszczy i zimnych kaloryferów.










A za co Wy lubicie jesień lub być może nie lubicie wcale?

sobota, 24 września 2022

Wymiana?

 

Podobno wszystko już było, nawet gospodarka wymienna, gdy ludzie zamiast płacić za dobra i usługi wymieniali się tym co zdobyli lub sami wyprodukowali.
Dziś trudno to sobie wyobrazić, bo mamy banki, waluty, konta, płacenie telefonem itp.
Ale gdyby tak popuścić wodze fantazji i zastanowić się, jakie usługi lub wytwory własnych rąk możemy wymienić na inne, których sami nie potrafimy lub nie mamy możliwości wyprodukować?

Pamiętam sama, że już w szkole pisałam wypracowania dla koleżanek, jako nastolatka nauczyłam się szyć i dziergać na drutach i szydełkiem, dzięki czemu później dorabiałam do pensji. Gdzieś tam po drodze nauczyłam się gotować, ale tego nie zgłosiłabym jako usługę, natomiast mąż piecze pyszne drożdżówki, więc na wymianę jak znalazł.
Mogę myć okna, ale prasować nie cierpię. Gdybym nie wyniosła do biblioteki szkolnej i publicznej mnóstwa książek swoich i syna, to miałabym na wymianę.
Sąsiadki skorzystały z usługi pisania CV lub rozliczania podatku, co "wymieniły" na kawę i słodycze, my z kolei oddaliśmy córce sąsiadki meble na działkę, a dostaliśmy owoce z działki...

Kiedyś jakaś starsza  pani zadzwoniła do telewizji, że ona nie może Ukraińcom przesłać pieniędzy, bo biedna jest, ale może dzieci popilnować.

Każdy ma jakiś talent, cenne umiejętności, niektórzy mogą pochwalić się znajomością kilku języków lub uprawiają rzadki fach.
Zdarzają się właściciele lasów, sadów,  jezior i wysp, zamków, ogromnych księgozbiorów lub płytotek...

Gdybyście mieli wpisać się na listę wymiany usług i towarów, co wpisalibyście w rubryce umiejętności , a co w rubryce towar?



Pogodnego weekendu, kochani, ! niech słońce grzeje , a humor dopisuje:-) 

środa, 21 września 2022

Pożegnanie lata...

 Czy zauważyliście, z jak wielkim żalem żegnamy lato? Żadna pora roku, choć lubimy też wiosnę, nie wywołuje takiej tęsknoty , jak lato. Może to kwestia wakacji, podróżowania, nowych znajomości, lekkich ubiorów, ciepłych wieczorów i długiego dnia?

Żegnamy także zimę, topiąc lub paląc marzannę, ale to inny wymiar pożegnania, tu z radością rozstajemy się z mrozami, śniegiem i ciepłymi kurtkami. 

Pożegnanie lata miewa różne odsłony. Może to być ostatnie grillowanie w ogrodzie, wrześniowy wyjazd nad morze lub w Bieszczady, pierwsza zupa z dyni, pierwszy placek ze śliwkami, ostatnie pomidory z pola zamknięte w słoikach, pierwsze grzyby w lesie, zbiory ziół i owoców w sadach...




Zdjęcia od przyjaciół świadczą o tym, że pożegnali lato nad morzem, podziwiając wschody i zachody słońca, zbierając bursztyny, oglądając okręty w porcie.






My wybraliśmy się na imprezę plenerową POŻEGNANIE LATA W SKANSENIE. Czego tam nie było! Pokazy dawnych prac gospodarskich, degustacje ciast, lokalnego piwa, chleba ze smalcem i dań z grilla, a dla ducha występ zespołu Wichajster, który grał i śpiewał popularne piosenki i utwory taneczne. Odważniejsi uczestnicy imprezy ruszyli do tańca na parkiecie z desek. 



Równie pięknie wygląda początek jesieni w parkach i ogrodach pałacowych, co roku odwiedzamy Lubostroń, Gołuchów, Kórnik - takich kolorów i rozmaitości roślin nie ma nigdzie.



Na wycieczce do Ślesina byliśmy świadkami pożegnania lata przez żeglarzy , właścicieli kamperów i łodzi motorowych. Niektóre łodzie i jachty wyciągano już na brzeg.

Jedynie nie udało nam się spotkać pierwszych grzybów w lesie, może pojawią się po deszczach, które zaczęły padać u nas jakby na pożegnanie lata.

A czy Wy w jakiś szczególny sposób żegnacie się z latem?



niedziela, 18 września 2022

Podobno...

 


Dawno temu postanowiłam nie dziwić się niczemu i nie popadać w skrajne stany euforii czy  też nadmiernego przygnębienia z powodu obserwowanej rzeczywistości.
Ale wiecie, postanowić, a realizować, to dwie różne ścieżki, a rzeczywistość ciągle nas zaskakuje.
Ponieważ nie można wierzyć nikomu na 100% nie napiszę, że coś wiem na pewno, a jedynie podobno...

Podobno nie ma w Polsce żadnego kryzysu, tak twierdzi prezes Glapiński, a nawet inflacja wkrótce spadnie. Z kolei, według pana premiera, kryzys podobno owszem jest i nawet oszczędzać musimy, a podobno wedle niektórych ekspertów, kryzys dopiero się zacznie ...

Podobno nie trzeba martwić się o węgiel , bo został zamówiony i do kraju dotrze, nikt nie wie jak i kiedy, ale to podobno nie takie ważne...  

Podobno ławki patriotyczne wpisane w kontur Polski, a wykonane ze sklejki i łańcuchów kosztowały 100 tysięcy sztuka. Widocznie sklejka i łańcuchy, a może farba bardzo podrożały, nie wiem, a może koncept artysty tyle był wart.
Podobno jednak wykonanie nie dorównuje konceptowi, bo po pierwszych deszczach ławeczki wymagają remontu,  a ten podobno zlecono ukraińskim robotnikom.

Podobno kończy pracę podkomisja Antoniego Macierewicza i podobno wydała na swoje starania 30 mln zł. Fundusze chyba były niewystarczające lub czas zbyt krótki, bo nie wszystkie ekspertyzy i wyniki badań zmieściły się w raporcie owej podkomisji. Które wycięto, o tym decydował sam przewodniczący, który podobno żądanie opublikowania wszystkich ekspertyz i efektów prac międzynarodowych ekspertów uznał za sprzyjanie wrogom ojczyzny.
Podobno raport zostanie opublikowany wkrótce. 

Podobno ministrem w Polsce może zostać każdy, byle miał odpowiednie poparcie sam wiesz kogo lub słyszał cokolwiek o tym, czym dane ministerstwo się zajmuje.

Podobno nikt nie chce respiratorów, zakupionych kiedyś przez ministerstwo zdrowia od handlarza bronią. ogłoszono drugi przetarg, obniżono cenę maksymalnie i nie ma chętnych!
Z dobrze poinformowanego źródła wiadomo, że mają być rozdzielone do placówek leczniczych, ale po co, skoro podobno do niczego się nie nadają...

Podobno prezes wszystkich prezesów wydał zakaz przyznawanie premii w spółkach skarbu państwa, a działanie to ma uratować  państwowy budżet , który trzeszczy w szwach. W takim razie, jak wielkie bywały owe premie, skoro podobno mogą uratować kulejące finanse naszego kraju?

Podobno rząd PiS ustanowił 11 różnych narodowych instytutów od niczego, bo ich cele powielają działalność ministerstw wszelakich. Najbardziej szokujące jednak wydają się zarobki osób zatrudnianych w owych instytutach (30 tyś dla prezesa)...a może wcale nie są szokujące?

Podobno przekop Mierzei Wiślanej kosztował nas 2 miliardy zamiast 800 tysięcy, ale przecież to inwestycja bardziej potrzebna, niż dofinansowanie służby zdrowia czy zainwestowanie w odnawialne źródła energii. W końcu pływanie kajakiem też może wyjść na zdrowie, a sztuczna wyspa dla ptaków to ukłon w stronę ekologii, a opozycja znowu się podobno czepia.


Na koniec myśl miesiąca, którą sobie zapisałam w notesie, a jej autorem jest poseł Marek Suski:
" Trudno powiedzieć czego brakuje, jeśli czegoś nie ma" 

czwartek, 15 września 2022

Szczypta zwykłości...

 Właśnie nie codzienności, bo nie wszystko dzieje się codziennie, ale zwykłości,  której czasami nie doceniamy, marząc o zdarzeniach niezwyczajnych.

A czas nie czeka, upływa we własnym rytmie, a ja uczę się jak dobrze wykorzystać każdą chwilę, nie zapominając o przyjemnościach i o bliskich.

Staram się niczego nie narzucać samej sobie, ale i nie zalegać na kanapie, spaceruję dużo, by nie rozleniwić się za bardzo, ale tzw. przyziemne czynności zostawiam na dni szare i deszczowe.


Przesadziłam moje rośliny do większych doniczek i przy okazji przekonałam się, jak bardzo podrożały wszelkie gadżety ogrodnicze, w tym same roślinki także. Dobrze, że można dostać od kogoś szczepkę lub dyskretnie gdzieś zapożyczyć ;-)


Wymyślam i przyrządzam  potrawy lekkie , ale i szybkie, by nie siedzieć pół dnia w kuchni.
Ta na zdjęciu to ryba ze szpinakiem i suszonymi pomidorami, a do tego czarny ryż. Pikantności rybie nadaje pieprz cytrynowy.

Dla mojego wnuka, na prośbę synowej zrobiłam dżem bez cukru, z jabłek, śliwek i jeżyn. Śliwki są tak słodkie, że nie trzeba dosładzać, a jabłka pięknie zagęściły całość.


Wymieniliśmy sobie łózko. Stare kiedyś się zarwało, bo miało wadliwą konstrukcję, było poza tym zbyt niskie i bez skrzyni na pościel. Nowe jest super, materac wygodny, ale mieliśmy niezłą polkę ze starym meblem. Wynieść materac na śmietnik to cała akcja logistyczna, bo kto to udźwignie? Rozebraliśmy wszystko, materac przecięty na pół , poszło!
Trafiliśmy na termin wywożenia śmieci wielkogabarytowych, choć drewniane części łóżka nie leżały długo pod śmietnikiem, zniknęły jeszcze w nocy...


Wykorzystałam wreszcie talon upominkowy od koleżanek z pracy i poszłam na masaż relaksacyjny. Świetna sprawa, muzyczka, zapachy  i zręczne ręce masażystki sprawiły cuda, a i rozmowa ciekawa była, ale to temat na inny post.



Na jednym ze spacerów spotkałam zająca. Był tak blisko. Nie zwracał na mnie specjalnej uwagi, bo uciekał przed bandą srok, która osaczała go, gdy tylko przysiadał na łące. Wiem, że sroki są drapieżnikami, ale żeby ścigać zająca? Długo patrzyłam na scenkę, która rozgrywała się na osiedlu, wreszcie zając obrał kierunek na pola i uciekł...

W weekendy staramy się pojechać w plenery, ale o tym następnym razem.


wtorek, 13 września 2022

Aleś nam numer wywinął......

 Tak naprawdę to nie wiem, co napisać, bo wierzyć się nie chce, że Go już nie ma...

Ale DeLu wiedział, jak nas zaskoczyć, przyćmił śmierć brytyjskiej królowej i  rocznicę zamachu na wieże Nowego Jorku.

Znalazłam na jego blogu zdjęcie, które pozwoliłam sobie zamieścić w czarnej ramce, taka okoliczność.

Dowcipny, oczytany, wielbiący świat opery i piękne śpiewaczki, wierny sługa i przyjaciel swojej kotki Havy, niezrównany dyskutant, niezastąpiony i niezwykle aktywny  uczestnik blogosfery.


Żegnaj DeLu, jedyne co mogę, to wspomnieć Cię tutaj i zapalić wirtualną świecę.


"Wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres
Gdybym kiedyś odszedł stąd nie obrażaj się na śmierć"

( słowa piosenki zespołu Perfect)


sobota, 10 września 2022

Zapodziało się...

 Nie będzie to wpis ani chronologiczny, ani tematyczny. Po prostu przejrzałam wakacyjne fotki i wybrałam co ciekawsze ujęcia, które może i Was zainteresują...


Wracając z wakacji zrobiliśmy przerwę na kawę, zresztą padało bardzo i oczy kierowcy musiały odpocząć. W miejscowości Bobrek taki oto wiatrak obok restauracji, musiałam zrobić fotkę, bo wyglądało, że to chyba hotelik...


Taką narośl na drzewie uwieczniłam w górach, może ktoś wie, jak powstają takie deformacje, bo nie jest to chyba cecha gatunkowa...


Bardzo oryginalny i nowoczesny budynek Centrum Kultury w Zawoi, a na jego tle zabytkowa malutka kapliczka, aż budzi wzruszenie, nie sądzicie?


Zawoja to długa wieś, my często dreptaliśmy do centrum z kościołem i sklepami, jakieś 10 km i po drodze mijaliśmy obelisk ku czci budowniczego drogi Franciszka Rovera, który poprowadził trakt z Makowa Podhalańskiego do Zawoi w latach 1910-1912.


Droga zawiodła nas kiedyś na niewysoką górkę, gdzie stacjonowali miłośnicy biwakowania, a na górce, ku wygodzie turystów automat z napojami. Zdziwiliśmy się bardzo, ale widać cywilizacja dociera w najdziksze zakamarki...


Pisałam o Muzeum Czartoryskich w Krakowie, ale nie zamieściłam, wtedy powyższego zdjęcia.
Widywałam w muzeach różne suknie oraz inne części damskiej garderoby, choćby bransoletę z włosów właścicielki, ale ta suknia była tak wąska w talii, że chyba właścicielka musiała pozbyć się połowy żeber, aby dopiąć haftki...


Czyżby do Polski zawitali Indianie? Ale oni nie byli weganami, a na skraju polany stało auto z napisem vege przysmaki...


W ogrodach Dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego spora makieta masywu Babiej Góry, na której świetnie pokazano szczyty i szlaki....


Galeria Na Uciechę w Zawoi zmienia swoje oblicze, dobudowano zadaszony taras, można tez wypić kawę i zjeść lody, kupić miód i przeróżne pamiątki...ale nie chińszczyznę, tylko miejscowe solidne rękodzieło.


Znikają stare domy z ciekawymi detalami, ten powyżej także wyglądał na opuszczony...a szkoda, gdyby tak znalazł się miłośnik odnawiania takich budynków.

Czy coś z prezentowanych ciekawostek zaskoczyło Was lub rozśmieszyło?

P.S.
Blogger przygotował kolejne utrudnienie, a mianowicie wyskoczyły z zakładek blogi z blogspotu i nie można na nie wejść z zakałdki, nie wyświetlają się także najnowsze tytuły postów, więc nie mam wglądu , co tam u Was nowego...może się naprawi, bo już próbowałam wklepać adresy na nowo - bez skutku.



wtorek, 6 września 2022

Innowacje biblioteczne

 

Nawet będąc już poza zawodem  zamierzam śledzić wieści o pracy wspaniałych bibliotekarzy, a mamy ich w kraju wielu, pełnych pasji i poświęcenia, kreatywnych, zaradnych, życzliwych.

Z sentymentem wspominam panią Anię z filii bibliotecznej, która kupowała za własne pieniądze książki, o które pytały emerytki, jeśli akurat zakupu nie było w planie biblioteki, a gdy padało, rozdawała plastikowe reklamówki, by książki nie zamokły.

Dziś zmieniła się nieco rola bibliotek, a finansowanie jest chyba lepsze (akcje, granty, fundusze fundacji), ale pomysłowość i zaangażowanie bibliotekarzy pozostaje  na równie wysokim poziomie.

Lubię przeglądać portale poświęcone pracy bibliotek, kiedyś sama korzystałam z pomysłów i rozwiązań, czasami mnie proszono o podzielenie się doświadczeniem. 

Wiele bibliotek ma już w stałym repertuarze takie akcje, jak Noc z Andersenem, Święto Pluszowego Misia, Noc Bibliotek, Dzień Gier Planszowych, Bookcrossing, Kluby Seniora, Dyskusyjne Kluby Książki, warsztaty tematyczne (papieroplastyka,  zdrowe odżywianie, ekologia, itp.).

Co znalazłam nowego?

1. Biblioteki sezonowe - wszędzie tam, gdzie można znaleźć turystów i kuracjuszy lub dla tych, co tylko w weekendy lub w wakacje mają czas na wymianę książek. Tak zachęca do czytania biblioteka w Grodzisku Mazowieckim, która utworzyła filię plenerową na czas wakacji nad Stawami Walczewskiego, bo to taka miejscowa plaża. 

2. Zbiory tematyczne dla ludzi z pasją. Biblioteka Publiczna w Łodzi może poszczycić się kolekcją 4800 komiksów, a zbiory te co roku powiększane są o kolejne tytuły.

3. Festiwale literackie - to cykle imprez dla czytelników, którzy szukają kontaktu nie tylko z książką, ale także z autorami oraz ilustratorami, uczestniczą w warsztatach i seminariach, koncertach i wystawach. Taki Festiwal organizuje m.in. Biblioteka Miejska w Żorach.

4. Połączenie biblioteki z funkcją turystyczną - biblioteka w Korzybiu oferuje miejsca noclegowe, wypożyczalnię rowerów oraz pokój zabaw dla dzieci. Budynek biblioteki to dawny dworzec PKP, a miejscówka nad pięknym jeziorem. Ileż walorów w jednej instytucji...

5. Ekoteka - filia biblioteki przy ul Żytniej w Warszawie, to placówka o profilu ekologicznym.
Jej księgozbiór poszerzono o pozycje o tematyce ekologicznej, organizowane są wystawy promujące postawy ekologiczne, a czytelnicy odwiedzający bibliotekę mogą dzielić się sadzonkami roślin doniczkowych. 

6. Współpraca bibliotek z organizacjami turystycznymi i instytucjami kultury - biblioteka publiczna w moim mieście organizuje dla chętnych spacery i wycieczki z członkami lokalnej organizacji PTTK oraz  rajdy rowerowe, a we współpracy z grupami teatralnymi spektakle dla najmłodszych czytelników.

Miejmy nadzieję, że te wszystkie działania jak rok długi,  a Polska szeroka przełożą się na wzrost czytelnictwa w naszym kraju.



piątek, 2 września 2022

Obserwacje śmietnikowe...

 

Temat powracający jak bumerang, ale trudno przejść obok, skoro to nasza szara rzeczywistość.

Gdy wynoszę śmieci zawsze poczynię jakieś nowe obserwacje, inne refleksje powstają po rozmowach z sąsiadami.

Pobudowano u nas tzw. wiaty śmietnikowe, obciążono nas za to finansowo, miało być lepiej czyściej, nowocześniej.

Wkrótce okazało się, że klucze do owych przybytków ma kto tylko chce, więc nie wiem za kogo płacę, nie mówiąc o zbieraczach surowców wtórnych, którzy robią tylko bałagan, często załatwiają też swoje potrzeby fizjologiczne, zapach więc jest okropny!

Bałagan robią też firmy oczyszczania, bo jeśli coś z kontenerów wypadnie, a często są przepełnione, to panowie obsługujący śmieciarkę nie pozbierają tego, co leży na chodniku, o nie! Może samo wskoczy do kontenera?

Wiaty śmietnikowe pobudowano często w takich miejscach, że nie ma do nich realnie dojazdu, samochody firmy oczyszczania miasta wjeżdżają więc po trawnikach i chodnikach, tworząc głębokie koleiny, w których po deszczach zbiera się woda....a i nie wygląda to dobrze, chodniki zniszczone.

Po kilku latach użytkowania kontenerów i wiat, raz tylko widziałam usługę dezynfekowania wiaty i mycia kontenerów. Może robią to w nocy, ale raczej nie, bo sen mam lekki...

Inną sprawą jest lekceważący stosunek samych mieszkańców do segregowania śmieci i utrzymywania czystości. Najbardziej boli marnotrawstwo żywności i to nie  resztek z obiadu, ale wywalanie całych bochenków chleba, siatek z bułkami czy owocami, ciast, słoików z przetworami...
Poza kontenerami składowane są też buty, torebki, zabawki itp. jakby  na zasadzie - szkoda wyrzucić, może ktoś zabierze. Jeśli nikt nie zabiera, sterty rosną i zasłaniają przejście .

Prawdziwie poważny problem stanowią pożary. Ileż to razy widzę , że śmieci wyrzuca ktoś palący papierosa, a wychodzi po wyrzuceniu peta, czy wygasił dobrze ? Być  może i podpalenia się zdarzają, a przecież za nowe wiaty i kontenery płacimy my wszyscy...

Kiedy wreszcie nabędziemy kultury i nawyku, by szanować to, co wspólne, a nie tylko własność prywatną? Czy to nasza przywara narodowa, znak czasu czy tumiwisizm?

Tyle akcji, fundacji, edukacji i wszystko na marne...