Zanim zdam relację z dwóch ciekawych wycieczek świątecznych, kilka drobiazgów codziennych, w ramach serii pamiętnikarskiej.
Na moim osiedlu jest staw, o czym pewnie niektórzy już wiedzą, a na nim od kilku sezonów pomieszkują dzikie gęsi. W tym roku naliczyłam cztery pary i już jest liczny przychówek, a młode rosną jak na drożdżach.
Tuż przed świętami obserwowaliśmy spektakularną burzę nad naszym miastem. Błyskawice niemal poziome, znikoma ilość deszczu, wiatr i szum. Burza nie wydawała się groźna. Okazało się, że kilka kilometrów dalej zanotowano połamane drzewa i pozalewane miejscowości, nawet rankiem na spacerze do parków widzieliśmy sporo połamanych konarów drzew. Nawałnice nie są mile widziane...
W drodze podziwialiśmy pola rzepaku, bardzo wcześnie zakwitł, jak i bez, nawet w lasach wszystko jakby szybciej rozkwita...mijaliśmy też piękne bażanty, szybko przemykały przez drogę.
Kadr poniżej, to poglądowy prowiant podróżnika amatora po najbliższej okolicy, ze świątecznych przysmaków tylko małe babeczki...czasami jeszcze pomidorki, rzodkiewki, a kawa od Obajtka ;-)
Zawsze lubiłam zapach jeziora i gdy tylko możemy, zajeżdżamy nad któreś w okolicy. Gdy zajechaliśmy nad Jezioro Ostrowskie, popularny "kurort" Kujawiaków, a był ciepły dzień, okazało się, że parkingi pełne, pikniki na plaży, a niektórzy opalali się na kocach. Sezon jeszcze nigdy nie zaczynał się w kwietniu, najwcześniej od majówki.
Bliskie spotkanie z zającem - szarak był tak duży i kicał tak nietypowo, że w pierwszej chwili pomyślałam, że to kangur, może uciekł z jakiejś hodowli?
Zdjęcie zrobione telefonem, a gdy mąż sięgał po aparat, spłoszył zwierzaka i tyle go widzieli...
W okresie świąt wielkanocnych różni znajomi i rodzina wyjeżdżali daleko od domu, chyba już powoli kilkudniowe biesiadowanie przestaje być tradycją, zwłaszcza gdy wiosna tak piękna.
Poniżej fotka z Lądka Zdroju i polecany pensjonat Magnolia, a w samej miejscowości widoczne są straty po niedawnej powodzi...ale mimo wszystko warto się wybrać.

Kolejne zdjęcie przysłała znajoma z Finlandii, czyż te błękity nie przyprawiają o zawrót głowy?
Gdyby jeszcze temperatury nieco wyższe...
A te palmy rodem z Egiptu, właśnie koleżanka mi pisze, że wylądowała szczęśliwie już w Polsce i trafiła z 34 - stopniowego upału, w nasze realia 14 stopni... szok termiczny!
Na koniec przesyłka kurierska po świętach - prezent urodzinowy dla męża, ćwiczy teraz zawzięcie, złapał bakcyla, a nie wiem czy wiecie, że zawody w tej dyscyplinie przyciągają tysiące kibiców, niczym football.
zajrzyj w moje okolice, tu dzikich gęsi dostatek o każdej porze roku, czasem aż się ciemniej robi w biały dzień, tak potrafią niebo przysłonić, a do tego straszne gaduły podczas przelotu po tym niebie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Och, koło Kruszwicy tez mnóstwo gęsi, na stałe i przelotem:-)
UsuńZaprosiłeś, a zapomniałeś podać adres ;)
UsuńNo właśnie!
UsuńA to dopiero, zajonc!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie chmurne burzowe nieba oglądać.
Oglądać lubię, ale burzy się boję!
UsuńNo co Ty?
UsuńJak jestem w domu to nie, ale niejedną w górach przeżyłam...
UsuńUwielbiam pola rzepaku i rzeczywiście kwitnie chyba za wcześnie. za to bez jeszcze nie, w ogóle u nas dużo później wszystko, niż u Was. jednak.
OdpowiedzUsuńno i podoba mi się zestaw podróżnika. Ty wiesz, że ja żałuje, że są te mcdonaldy i inne, bo od tego czasu w trakcie podróży tam jadamy, a ja tylko w trakcie podróży, a mam sentyment do termosów, toreb termicznych z kanapkami i w ogóle, nawet mam takie dwie specjalne na jedzonko, jedną dużą, to ją wykorzystujemy jeszcze do kamperowych wypraw. a te małą zawsze brałam na wyjazdy festiwalowe. ..
Zawsze cos zabieramy na drogę, bo zdarza się, że w lokalu wesele lub przyjęcie komunijne czy inne, więc nasze kanapki się przydają, ale z KFC korzystamy w podróży także. Trudno cały dzień na kanapkach przetrwać...
UsuńU nas takie zajace nazywane sa cityzajacami, wlasnie duze i dlugonogie ( tak samo citylisy), sa one niestety wandalami dla ogrodkow przydomowych w miastach i na ich obrzezach.
OdpowiedzUsuńBurze sa dla mnie zbyt dramatyczne w wyrazie, mam jakies szczatki genu czlowieka pierwotnego i czuje strach przed czarnymi chmurami. Niebieskosci to co innego, dusza sie wtedy usmiecha (choc na dzisiejsza noc oziebi sie do minus 4-5).
Ostatnie zdjecie prosi o uwage na bark podczas ciwiczeniach. Kiedys sama nadwyrezylam w ten sposob i to w prawej rece.
Gasiatka sa sa urocze.
Dowcip polega na ty, że technika wygrywa, profesjonaliści rzucają samym nadgarstkiem, lekko i z wyczuciem:-)
UsuńNo nie, profesjonalistka to ja nie bylam, teraz nawet nie jestem amatorka, bardziej inwalidka z powodu braku znajomosci techniki. :))))
UsuńW niejednym sporcie można nabawić się kontuzji. Córka koleżanki poszła na zajęcia z ćwiczeniami na stopniach i od razy zerwała ścięgno Achillesa. Ja nawet boję się ćwiczyć w domu, bo moje dyski tego nie lubią...ale jakaś gimnastyka by się przydała.
UsuńDzieje się teraz wiele ciekawych rzeczy bo wiosna ruszyła z kopyta :-)) I ptaki jak szalone śpiewają ...
OdpowiedzUsuńOj tak, doświadczyliśmy tego na naszych leśnych wyprawach, niesamowite te koncerty!
UsuńPięknie, cieszmy się wiosną na całego🌷💛🌞😊
OdpowiedzUsuńCieszmy się, nawet zimne poranki czy wieczory nie zepsują nam radości!
Usuńprzypomniałaś mi przezabawny film o zającu Piotrusiu i książkę też, jak jeszcze Hania nie umiała czytać to czytałam jej trochę niepewnie bo tam są drastyczne sceny, np ogrodnik zrobił z taty Piotrusia pasztet
OdpowiedzUsuńOtóż to, ja miałam podobny problem z bajką o Czerwonym Kapturku!
UsuńWczoraj ze zdumieniem zobaczyłam bez w pełnym rozkwicie- te przydomowe trawniki nie są mocno pielęgnowane i byłam zaskoczona ilością kwiatów na drzewkach bzowych- bo to nie krzewy a wręcz drzewka. Wszystko na tych przydomowych trawnikach w tym sezonie "ściga się" w szybkości i ilości kwiatów, czyli szalenie łagodna zima posłużyła roślinkom.
OdpowiedzUsuńKwitną już kasztany i wisterie, oby w maju czy czerwcu nie było strasznych upałów!
UsuńZazdroszcze widoku i zapachu bzow!
OdpowiedzUsuńSzok termiczny - jak wiesz moj kraj posiada kazda strefe klimatyczna wiec odlegle podroze wymagaja odpowiedniego typu zabieranych ubran. Gdy zyl maz i odwiedzalismy dzieci zyjace w kompletnie odmiennych strefach to smiesznie bylo np leciec na Floryde, na swieta gdy u nas bylo zimno, wymagalo przelotu ubierajac sie w kurtke a w walizkach miec same letnie ubrania. Do syna na odwrot : jechalismy w dosc lekkich a zabierali jesienno-zimowe. Tam mamy w USA - rozne klimaty i krajobrazy bez opuszczania kraju.
No fakt, tam macie przegląd klimatów i krajobrazów niesamowity.
UsuńTeraz oglądamy serię "Stany Prokopa", świetnie się ogląda, tym bardziej, że pewnie tam nie dotrę...
Gąsiątka cudne (podobnie cudne są małe kaczuszki, widziałam takie dwudniowe w Inowrocławiu właśnie, gdy dawno temu byłam w sanatorium, a potem wyrosły przez 3 tygodnie). Zające kicały przez nasz ogród, gdy jeszcze nie mieliśmy płotu (i sarny też). A pies sąsiadów budził się, gdy zając przekicawszy przed jego nosem, był już na polu ;) U mnie bez powoli zaczyna się rozwijać. Teraz sie ochłodziło, przyroda na chwilę "przystopuje". Wszystkie drzewa owocowe już przekwitły i większość tulipanów też. Czekam na przyjazd przyjaciół, czym sie im "pochwalę", jak to najładniejsze na wiosnę już sie skończy ? ;)
OdpowiedzUsuńDo Egiptu musieliby mi dopłacić. Narażać sie za grube pieniądze na +34 st.? mają ludzie kondycję, pozazdrościć (upał to mój wróg). A fińskie niebo i woda - cudne! Chyba wspomnę o swojej codzienności na drugim blogu. Zawsze coś się dzieje :) Buziaki!
Byłam u syna, bez kwitnie na całego, kwitną kasztany i wisterie, niesamowite przyspieszenie!
UsuńJa upały tez coraz gorzej znoszę, więc Egipt odpada, na Krecie tez było za gorąco, bo to blisko Afryki.
Piekne widoki, zajączek uroczy, bzy w rozkwicie.Róznie ludzie spędzają święta ja raczej tradycyjnie.Zimno u nas i pada, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA my pół na pół, dwa dni z dziećmi, dwa dni na wycieczkach :-)
UsuńSyn lata temu kupił taką tarczę z rzutkami, ale była to fascynacja na krótką metę. Może Twój mąż będzie bardziej wytrwały…👍🏻
OdpowiedzUsuńZobaczymy, syn kupił dużo wcześniej i rozgrywali z męską częścią rodziny małe turnieje.
UsuńJeśli to będzie dla Ciebie usprawiedliwieniem, to ja też w pierwszej chwili myślałem, że to kangur.
OdpowiedzUsuńOch, kamień z serca!
UsuńNo jak ten klimat cudaczy;) Kangury się w kujawsko- pomorskim rozrodziły:)
Usuńkto je tam wie, takie miewamy upały ;-)
Usuńzajęcy coraz więcej - a był taki czas, że wydawały się być "wyginięte"
OdpowiedzUsuńSą, nawet po osiedlu biegają:-)
UsuńTo ochrona środowiska... na Słowacji niedźwiedzie atakują turystów. Nie można odstrzelać, więc liczba zwierząt roŝnie. W mazurskim mieszkańcy wsi skarżą się na spacerujące po wiosce lisy. Trzebią kurz i to nie z głodu, bo truchła zostawiają, ale ot tak.
UsuńW naszych lasach pojawiły się wilki, na szczęście na razie nie spotkałam.
UsuńJezioro, morze, piękna sprawa, ja mam tutaj Men we wsi, i musi starczyć. Ten jeszcze dziki Men, nie ten już taki wielkomiejski i uregulowany, jaki jest we Frankfurcie. Parę stworków też już nad nim widziałam. Grunt, że coraz cieplej się robi.
OdpowiedzUsuńDzikie zakątki mile widziane, bo coraz ich mniej:-)
UsuńZajęcy (rzeczywiście trochę wygląda trochę na kangurka) u nas nie widziałam za to wiewiórki w jednym z dużych parków szaleją :) Irena
OdpowiedzUsuńU nas wiewiórek też sporo:-)
UsuńPiękne to finlandzkie niebo. Ostatnio koleżanka przysłała mi zdjęcie kaczek buszujących u niej na działce w trawie. Przybyły aby ślimaki wydziobywać. Na żer przyfrunęły. Słodkie te kaczątka były choć dla ślimaków to mordercy. Punkt widzenia zależy od miejsca w jakie nas życie wepchnęło:)
OdpowiedzUsuńŚlimaki tez wiele szkody potrafią zrobić w ogródkach.
UsuńA tak, mieszkańcy gór tęsknią do morza, Europejczycy wzdychają do tropików, wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma...
To prawda. Są regiony we Włoszech, które wymierają. Młodzi uciekają, bo nie ma pracy. Zostawiają rodzinne schedy, które popadają w ruinę. Potem gminy wymyślają plan zasiedlenia i sprzedają te ruderki za 1 Euro:)
UsuńEuropejczycy chętnie biorą. Zakładają winnice, stają się tamtejszymi rolnikami.
Dziwne. Swojego znanego nie lubią...wolą nieznane.
Oglądałam film o tym procederze, to 1 euro jest umowne, ale jeśli ma ktoś kasę, niekoniecznie miliony, może kupić ciekawą nieruchomość, gorzej, że trzeba ją wyremontować. Podobno władze miejscowe pomagają.
UsuńLubię mistrzostwa w rzucaniu rzutkami. Bardzo fajnie się to oglądało. Ja obecnie śledzę snookera 😃 Moja najstarsza córka kiedyś grała. Finlandia piękna i ciekawa. Znajoma mieszka w Kuopio.
OdpowiedzUsuńUściski z Krakowa
Mój syn tez ogląda i sam ćwiczy darta, trochę objaśnił mi zasady.
UsuńZerknęłam na twój nowy projekt, w wolnej chwili poczytam:-)
Buziaki, Kasieńko!
Buziaki Asiu ❤️ trzymaj się ciepło
Usuń,,Przegląd wiadomości,, jak należy: pogoda z różnych stron świata, wiadomości sportowe, podróże i kulinaria, ,,zielona Polska,, :-)
OdpowiedzUsuńCzyli kompletny misz masz:-)
UsuńCiekawostką jest, że w samym centrum miasta w najbardziej ruchliwym miejscu, jak co roku mieszkają sobie kaczki we fontannie. Na zimę jest bez wody, nie wiem gdzie wtedy są mieszkanki, ale znów przyleciały, bo woda już jest.
OdpowiedzUsuńStraszyli u nas burzą, ale nawet z daleka się nie pokazała.
Też zauważyłam, że wiosna wcześnie ruszyła. Mam wrażenie, jakby wszystko się zazieleniło w jedną noc.
Ładny ten pensjonat.
I to całkiem męcząca dyscyplina. Jak się ostro trenuje w te rzutki, warto uczyć się obiema rękami.
Próbowałam rzucać, same rzutki dość ciężkie, ale można ćwiczyć celność!
UsuńU nas mało pada, za mało...
Bardzo dziwne dyscypliny sportu się teraz rozwijają, jak chociażby hobby horsing...
OdpowiedzUsuńA widziałam na łące osiedlowej dziewczynki z takimi konikami na kiju, dziwnie to wygląda, by nie powiedzieć dziwacznie!
UsuńAle że to są takie rzutki do rzucania?
OdpowiedzUsuńPaczpani, ni z tego ni z owego byłam jakby niezalogowana... Tobie się tak często dzieje, prawda?
UsuńOdpukuję w niemalowane, bo na razie blogger mnie polubił, ciekawe jak długo...
UsuńTak, takie rzutki metalowe, dość ciężkie , a zasady gry wcale nie takie proste...
Świetne te gęsi. :)
OdpowiedzUsuńDo nas burza doszła po świętach i była dość intensywna - aż rozesłano alerty...
Fajną mieliście wycieczkę. Gratuluję spotkania zająca. :)
Powodzenia dla męża w darcie. :)
No wszędzie pada, a nas omija, a tu wszystko rośnie i kwitnie...
UsuńDzięki, będę obserwować!
U nas wczoraj cała noc lało, bardzo obficie, dziś do piwnicy musiałam iść w gumiakach, bo przez środek płynął strumień😃 palmy jakoś mnie nie nęcą, ale bułgarskie góry już tak. Nie jest to normalne, żeby w kwietniu kwitły rzepaki, modyfikowane genetycznie na pewno. No bo jak, 2 tygodnie temu leżał rankiem śnieg, a tu dziś żółciutkie kwitnące pola.
OdpowiedzUsuńNależy cieszyć się, że są zające, przed kilku laty przetrzebiła je zaraza. Lubię święta w plenerze, przy stole to mordęga; pozdrawiam Maria.
Oj tak, mordęga! Co innego, gdy jest ciepło i można odejść od stołów i ruszyć w plenery...
UsuńU mnie bez właśnie też dość wcześnie zakwitł.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnego zająca uchwyciłaś na zdjęciach.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Ten zając nas nie zauważył najpierw i podszedł bardzo blisko...
UsuńNajlepsze życzenia Urodzinowe dla Męża, a dla Ciebie uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuję , Iwonko!
UsuńI dla Ciebie najlepszego:-)
Mnie wciągnęły szachy. Najpierw zaczęłam sobie przypominać zasady z myślą o wnuczkach, teraz coraz śmielej szukam partnerów (wiem, że to brzmi śmiesznie), na Chesscomie.
OdpowiedzUsuńWszystko po to, żeby mnie nie dopadła demencja za wcześnie.
Ps. Partnerzy do gry w szachy przez internet.
UsuńGry w szachy nigdy się nauczyłam, jedynie w warcaby, ale każda aktywność jest skuteczna, krzyżówki, zabawy słowne, nauka języków...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńU nas też już zrobiło się kwietnie. Nagle. Z dnia na dzień.
A że jeździć nie mam czasu, z przyjemnością powędrowałam sobie wirtualnie z Wami:)
Pozdrawiam:)
Miło mi, tez tak lubię z kimś wędrować, czasami to niezła inspiracja:-)
UsuńŚliczny zając. Faktycznie trochę przypomina kangura xD
OdpowiedzUsuńTak dużego jeszcze nie widziałam!
Usuń