Strony

sobota, 31 maja 2025

Ciepłe i kojące...

Każdy z nas potrzebuje czasem ukojenia, ukołysania duszy i uspokojenia myśli. Nie sięgamy wówczas po ciężkie tematy, traumatyczne wspomnienia, trudną literaturę czy ambitne łamigłówki.

Potrzebujemy raczej ciepłych, spokojnych klimatów, szczęśliwych zakończeń, mądrych i pocieszających opowieści, ulubionej muzyki, czasami poezji.

Szukamy kontaktów z osobami, które darzymy sympatią, zaufaniem, z którymi dobrze się gada, wspomina, a wspólnie wypita kawa poprawia nastrój obu stronom.

Literatura, film, czy jakakolwiek forma sztuki mogą być dostępne od ręki, zależnie na co mamy w danym momencie ochotę lub możliwość skorzystania z kina, koncertu, wystawy. Spotkania czasami wymagają zgrania terminów, wybrania miejsca, bo chyba chętniej spotykamy się poza własnym domowym azylem, dzięki czemu jest okazja do wyjścia i nacieszenia się szczególną atmosferą przytulnej kawiarenki, do odbycia wspólnego spaceru...

Dobrze mieć kogoś takiego, by móc wykonać telefon lub wysłać smsa typu: jesteś w domu? to wpadam na kawę lub popraw urodę i idziemy na spacer!


Niektóre z książek już prezentowałam na blogu, filmy może także, ale chodzi bardziej o przykłady, bo przecież każdy lubi co innego, inne rzeczy, sytuacje, osoby mają na nas pozytywny wpływ.
Co znamienne, wiele z tych przykładów dotyczy pokonywania chorób, słabości, podejmowania wyzwań w każdym wieku, poszukiwania swojego raju na ziemi.




Jeden z moich ulubionych filmów, także z powodu obsady aktorskiej - "Stalowe magnolie"


"Nietykalni"


Nie zawsze film czy książka musi mieć szczęśliwe zakończenie, ważne jest przesłanie...


"Uwierz w Mikołaja" - świąteczna bajka dla dorosłych :-)


"Za duży na bajki" -  jest także druga część, ale ta pierwsza bardziej mi się podobała.


Słodko-gorzka opowieść o realizacji marzenia, trochę mody i piękna stolica Francji...

A co Wam przynosi ukojenie w kiepskim czasie?


środa, 28 maja 2025

Pierniki, Cebularze, Janosiki....

 

Odkąd pamiętam istniała rywalizacja czy jakiś antagonizm między moim miastem, a Bydgoszczą. Mówiło się o mieszkańcach miasta nad Brdą - Krzyżoki, choć i w Toruniu przecież ruiny zamku krzyżackiego znajdziemy. 

Nie wiem skąd akurat ta Bydgoszcz? a bywały też animozje między uczniami sąsiednich szkół, czy nawet klas w tej samej placówce.
Czy też się z tym spotkaliście?

Okazuje się, że każdy rejon czy miasto w Polsce mają swoje "łatki", ksywy, przydomki...
Znalazłam niektóre w Internecie, ale liczę, że może dopiszecie lub skorygujecie ksywy pochodzące ze swoich lub sąsiednich miejscowości.

O Bydgoszczy już było, więc lecimy dalej:

Toruń - pierniki i czasem Krzyżaki
Kraków - lajkoniki, centusie
Warszawa - słoiki, krawaciarze
Zielona Góra - falubazy, Kargule
Szczecin - paprykarze
Zakopane - Janosiki
Gdańsk - betony
Gdynia - śledzie
Lublin - cebularze
Poznań - pyry
Białystok - pingwiny, śledziki
Olsztyn - oponiarze, gumiaki
Katowice - hanysy
Kielce - scyzoryki
Płock - nafciarze
Rzeszów - topory

Niektóre z tych określeń wydają się oczywiste, ale nie wszystkie potrafię rozpracować. Mój region czyli Kujawy, to w części Wielkopolska, w części Pomorze, bo tak wynika z dziejów i położenia geograficznego. Ale o ksywach nic nie wiem, może ktoś z czytelników słyszał?
 
W filmie o Pawlaku i Kargulu padło zdanie: kiedy ludzie zrozumieją, że Polska nie dzieli się na tych zza Buga i resztę, a prosto, na mądrych i głupich. 
Mój wujek mawiał o rodakach zza Buga "krzywe rydle", dlaczego? Nie mam pojęcia!
Nasze polskie historie, legendy i dykteryjki,  to kopalnia ciekawostek! 


Żart żartem, ale coś w tym jest !


niedziela, 25 maja 2025

Zapiski codzienności cz.17

 Czas to czarodziej, jednym biegnie szybko, innym powoli, w zależności od tego, co robimy lub na co czekamy. Ale jak powiedział ktoś mądry - niczego nie przyśpieszaj, ciesz się każdym dniem, celebruj chwile, bo każda jest wyjątkowa, powtórki nie będzie!


Taką tęczę na ścianie przygotował dla mnie wschód słońca. Czyż wraz z cieniem dłoni nie wygląda niesamowicie?


Nie mam ogródka, a balkon mikro, więc korzystam z ogrodu u syna, taki poranek, to istny raj na ziemi!


Nie zawsze w drodze można się zatrzymać, by zrobić zdjęcie, więc pstryknęłam z okna samochodu...ale to i tak tylko część tego, co na żywo.


Takie klomby w mieście, to uczta dla oczu. Cieszy mnie, gdy miasto pięknieje w oczach!


Spotkaliśmy kiedyś na spacerze biegaczy z napisami na koszulkach: Serce do biegania! Bieg dla niepełnosprawnych ulicami miasta , a meta na stadionie. Podziwiam wszystkich biegaczy, bo ja to raczej spacerowiczem jestem!



Zaczęłam robić bukiety z polnych kwiatów. Skoro tyle kilometrów chodzimy codziennie, to niechaj nie tylko krokomierz się cieszy. Nie ma na razie zbyt wielu polnych czy łąkowych kwitnących roślinek, bo ciągle strzygą trawniki i skwery.


Dla zainteresowanych -  kolejne karty z art żurnala, nie wszystkie oczywiście, ale za duża dawka może zniechęcić oglądaczy :-)






Dobrego tygodnia wszystkim i nie zapomnijcie o ważnych dniach: Dzień Matki i Dzień Dziecka!

czwartek, 22 maja 2025

Atrakcja nie lada!

 Są u nas w mieście 3 wieże ciśnień. Jedna kolejowa, nieczynna, był plan rewitalizacji, ale przegrał z projektem odnowy jakiegoś pałacyku. Druga wykupiona przez prywatnego właściciela, nie wiadomo, co w niej będzie. Trzecia, nadal czynna, pod zarządem wodociągów miejskich i o niej właśnie opowiem.


Sobota była dniem otwartym dla zwiedzających, po raz pierwszy od czasów przed pandemią, więc polecieliśmy jak na skrzydłach, tym bardziej, że nigdy nie byłam w środku.
Wieże zbudowano w latach 1901- 1903 i sięgała nieco wyżej tych okrągłych okienek.
Zbiornik mieścił wówczas 300 metrów sześciennych.
Wkrótce okazało się, że wieża jest zbyt niska, dobudowano więc dwa piętra w 1908r. 


Początkowo wewnątrz, wieża miała konstrukcję drewnianą, którą dużo później zamieniono na stalową.


Nad całością czuwa nowoczesna aparatura elektroniczna.


Schodów w wieży co nie miara, a im wyżej, tym bardziej strome i wąskie.


Zbiorniki zbudowane ze stali okrętowej, nitowane, wnętrze zbiorników pokryte żywicami, by nie przeciekały.


Podpory także solidnej konstrukcji, wszak to nie tylko waga zbiornika, ale i wody!


Drzwi i schody wiodące na wyższy poziom, do części dobudowanej do pierwotnej konstrukcji.
Pracownicy powinni być filigranowi, by się tam zmieścić, a wysocy panowie w kaskach!


Drugi zbiornik kojarzy się ze statkiem kosmicznym, widoczna dla zwiedzających jest tylko część kopuły i rury zasilająco-odprowadzające.


Zbiornik mieści 480 metrów sześciennych wody i w razie awarii wodociągów, może zasilać sieć miejską przez godzinę!


Na zdjęciu widoczny balkonik i najwyższe okienka pod dachem, ale wstęp na balkonik wzbroniony z powodów sanitarnych.


W nowej podłodze żelbetonowej zachowano stare luksfery doświetlające niegdyś niższe piętro.


Schody trzeba pokonywać raczej w wolnym tempie, bo jest ich sporo, niektóre wąskie i może się zakręcić w głowie. Wieżę zwiedzaliśmy w grupach, ruch jednokierunkowy.


Zapytałam panią przewodnik o pęknięcia w ścianach. Są one kontrolowane co roku, cała wieża zresztą jest pod nadzorem konserwatora zabytków.
 Konstrukcja wewnątrz robi wrażenie, większe niż z zewnątrz, choć i tak prezentuje się nieźle, niczym latarnia morska, a zimą jest ładnie oświetlona i widzę ją nawet z kuchennego okna:-)

Byliście kiedyś wewnątrz jakiejś wieży ciśnień?

wtorek, 20 maja 2025

Ach, to była noc!

 Jak co roku, chcieliśmy skorzystać ze zwiedzania w ramach Europejskiej Nocy Muzeów, a że maj zimny, to i zwiedzanie lepsze od spacerów w wietrzny  i deszczowy dzień. W zasadzie był to wieczór muzeów, a nie noc, ale dla nas to lepsza opcja, bo chodzimy wcześnie spać ;-)

Uwaga, post jest długi, ale i zdjęć sporo...


Zaczęliśmy od stałej wystawy solnictwa w podziemiach Teatru Miejskiego, którą wprawdzie znamy, ale tym razem obejrzeliśmy wyjątkową ekspozycję - zbiór solniczek i pieprzniczek , inowrocławskiego kolekcjonera.


Oprócz kolorowej soli w gablotach, obejrzeć można wnętrze kopalnianej kaplicy, całe z soli, fragmenty ukazujące codzienną pracę górników oraz film o historii solarstwa na Kujawach i dziejach inowrocławskiej kopalni Solno.


Kolekcja solniczek bardzo bogata, na wystawie trzy gabloty, a to podobno tylko ułamek całości.


Zamieszczam zdjęcie ukazujące olbrzymią katastrofę budowlaną na początku XX w., a nie było to jedyne zapadlisko, podobne pojawiały się na przestrzeni całego wieku w różnych częściach miasta, o czym kiedyś pisałam na blogu. Ich skutkiem było zamknięcie i zalanie kopalni, a jej piękne wyrobiska i kolory soli można podziwiać już tylko na filmach archiwalnych i w albumach.


Z podziemi teatru wyszliśmy na wyższe poziomy budynku, by zerknąć na stałą wystawę poświęconą prymasowi Glempowi i jego pamiątkom z podróży oraz obejrzeć ciekawe obrazy. 


Była to wystawa malarstwa Marzeny Tauer - Koneckiej, sporo portretów i pejzaży.


Wystawa pamiątek po prymasie Glempie, to tylko ułamek zbiorów, więcej obejrzeć można w Gnieźnie. Uwagę zwraca wielki pastorał wykonany z bursztynu.


Wreszcie dotarliśmy do Muzeum im. Jana Kasprowicza ( krótki spacer, bo blisko) a tam bogata oferta!
Nie tylko darmowe zwiedzanie stałej ekspozycji, ale i wystaw czasowych oraz występ zespołu muzycznego, spotkanie niespodzianka i wiele więcej, ale nie sposób być wszędzie i do końca...


Obrazy, figurki, gobeliny, meble ze zbiorów Stanisława Szenica.


Pierwszy raz widziałam tak duży zbiór przycisków do papieru, w muzeum były trzy gabloty!


O godz. 18.00 zaproszono na mini recital lokalnej grupy muzycznej PERON WĘDROWNY, która wykonuje piosenki i ballady skomponowane do wierszy Franciszka Becińskiego, znanego kujawskiego poety, czasami Jana Kasprowicza oraz innych lokalnych twórców.
Nie znałam wcześniej tego zespołu, myśleliśmy z mężem, że będzie to wariacja na ludową nutę, a tu niesamowita niespodzianka. Koncert trwał ponad godzinę, piosenki w klimacie zespołu Stare Dobre Małżeństwo, prawdziwa uczta!
Jeśli macie ochotę, posłuchajcie TUTAJ


Po recitalu, spotkanie z wnuczką poety Franciszka Becińskiego, która opowiadała o swojej relacji z dziadkiem, o trudnym dzieciństwie na wsi, czytała fragmenty jego wspomnień z dwóch wojen, dzieliła się wzruszeniem i dziękowała za hołd dla talentu dziadka.

Muzeum zaplanowało jeszcze więcej atrakcji, aż do godziny 22.00, nawet wernisaż z poczęstunkiem, ale nam już pora była do domu, tym bardziej, że zwiedzanie zaczęliśmy rankiem, od zabytkowej wieży ciśnień  w ramach Drzwi Otwartych i długiego spaceru po mieście.

To była udana, choć deszczowa sobota!
O wieży ciśnień będzie kolejnym razem:-)

sobota, 17 maja 2025

Inspiracje

 W różnych sferach życia potrzebne są inspiracje, zwłaszcza gdy własne pomysły na wyczerpaniu lub wena leniwa. Internet i wszelka wymiana myśli mogą inspirować codziennie do aktywności, czego i ja doświadczam. Wszak nowe zajęcia typu tworzenie kartek okolicznościowych czy Art Journala, to inspiracja od zaprzyjaźnionych blogerek.



Inspirujemy się recenzjami filmów czy książek, programami dokumentalnymi, wywiadami, nie wszystko musi się nam podobać, ale ważna jest możliwość wyboru i chęć spróbowania czegoś nowego.

Brak pomysłu na obiad lub deser? Wystarczy telefon do koleżanki lub kanał youtube i w kuchni aż furczy!

Wielu pomysłów mogą dostarczyć działania innych w różnych dziedzinach: odświeżanie garderoby, remont mieszkania, upominki dla bliskich, aranżacja ogrodu, podróże małe i duże.

Podobnie było z robótkami na drutach. Wiele lat trzymałam druty w szafie, nie kupowałam włóczek i nagle...przyszła pandemia, czasu w bród, zaczęłyśmy z koleżankami w pracy wymianę doświadczeń i włóczek, a materiały zamawiane zbiorowo przez Internet wypadały taniej.



Pamiętacie, że dostałam mnóstwo przydasi od blogowych przyjaciółek, a ostatnio nożyczki i dziurkacze ozdobne od koleżanki z pracy, bo jej wnuki wyrosły z takich zajęć. Przeczytałam też wpis emerytowanej bibliotekarki, która prowadzi zajęcia z klubem seniora i ona podsunęła mi parę pomysłów na kolejne kartki.


Można zainspirować się pomysłem mojej motywatorki, która w swoim art żurnalu wykonała karty poświęcone konkretnym osobom. Ta powyżej, zatytułowana Jotka - jak Wam się podoba? bo mnie bardzo! Ja kiedyś pisałam rymowane dedykacje dla blogerów, są wszystkie w zakładce u góry strony.


Autorka "mojej" karty w art żurnalu robi także piękne kartki okolicznościowe i przyznam, że są one dla mnie nieustającą inspiracją. maja w sobie to coś, delikatność, styl, a wszystkie elementy wykonuje sama, od tła, poprzez dodatki, do kopert włącznie.


Gdy oglądam art żurnale znajomych blogerek, zawsze coś podpatrzę, tym razem zakupiłam farby i kredki , by doskonalić warsztat, niebawem zaanektuję stół w kuchni do prac plastycznych... nie samym chlebem człowiek żyje!



Ostatnio odwiedziłam centrum ogrodnicze pod Poznaniem i tu dopiero mnóstwo inspiracji wszelkich! Gdybym miała ogród lub prawdziwy balkon, kupiłabym to i owo.
A donice oraz inne przydacie domowe, to normalnie bajka. Może zakupię coś do nowej kuchni?


A oto ciasto z owocami , które niedawno jadłam. Koleżanka zainspirowała się przepisem z Internetu, coś tam zmieniła i wyglądało oraz smakowało bajecznie!

Mój syn natomiast zainspirował mnie do ugotowania fasolki po bretońsku. Sto lat już tego nie robiłam, ale dla syna - wszystko!

Smacznego weekendu!