Inspiracją do napisania tego postu była jakaś audycja czy reklama, w której mówiono o wizażankach.
Aż tchu mi zabrakło, bo nie słyszałam wcześniej takiego określenia. Wizażanka brzmi jak Świtezianka
Wąskie specjalizacje i podspecjalizacje, czasem zapytanemu trudno w prosty sposób określić czym się zajmuje...
Wszystko się zmienia galopująco, niekiedy nie nadążamy za rynkiem pracy, nie dziwi więc, że jeden fakultet to za mało, a i wielu pracowników firm zewnętrznych czy na własnym, nie pracuje w wyuczonym zawodzie.
Gdzieś w komentarzu napisałam, że zniknęły u nas dwie spore księgarnie, za to punktów poprawy urody na każdej ulicy po dwa, może to znamię naszych czasów? A i nazwy niezwykle tajemnicze: studio stylizacji brwi i rzęs, salon pielęgnacji paznokci, studio wizażu i autopromocji, nawet na zwykły masaż musisz udać się do gabinetu terapii manualnej. Odkryłam, że są takie specjalności, jak terapia blizny, gimnastyka uroginekologiczna itp.
Większość z nowych profesji i podspecjalizacji wymaga dużego zaangażowania multimedialnego, ciągłych szkoleń i wymiany doświadczeń. Nie wróży to dobrze dla tych młodych ludzi, którzy już na etapie szkoły branżowej nie mają zapału do nauki i poszerzania umiejętności praktycznych....
vlogerka
barista
dizajner
stylista (włosów, paznokci)
brafiterka
HR-owiec
agent nieruchomości
programista aplikacji mobilnych
web deweloper
operator dronów
groomer(fryzjer psów)
fundraiser (pozyskiwacz funduszy)
Oprócz nowych nazw profesji, można natknąć się na nowe dla nas, ale dawno funkcjonujące w nauce, gospodarce. Ostatnio dowiedziałam się, że badaniem zachowań ssaków naczelnych zajmuje się PRYMATOLOG, bo już odniesieniami do świata ludzi zajmie się antropolog.
A może i Was zdziwiła jakaś nazwa lub profesja, o której mało kto słyszał?
"Wizażanki" - to użytkowniczki portalu wizaż.pl na którym m.in. są oceniane kosmetyki, więc to raczej nie zawód, bo wówczas powinno być "wizażystka" ;)
OdpowiedzUsuńO, dzięki za uściślenie, choć niby to nie zawód, ale zarobić można!
Usuńcoraz więcej profesji wokół naszego wyglądu :-) i samopoczucia. Z kilku korzystam. ale one nie są nowe. według mnie to nowościa są tylko nazwy obcobrzmiące
OdpowiedzUsuń:-DD a więc lepsiejsze.
no i najbardziej wykierunkowany z zawodów to nauczyciel jednak.
UsuńMoże zbyt ukierunkowany, a niektórzy uważają swój przedmiot za najważniejszy na świecie.
UsuńGdzie się podziała wizażystka? Czy to coś innego od świtezianki,tfu, wizażanki?
OdpowiedzUsuńNowe zawody mnie nie rażą nawet jeśli nie brzmią polsko. Natomiast do szału doprowadzają mnie angielskie nazwy polskich istniejących zawodów jak np wedding planerka zamiast organizatorka ślubów.
W pierwszym komentarzu anonim wyjasnił.
UsuńNo wiesz, wedding planerka brzmi dla niektórych lepiej.
Mnie zawsze zastanawia, czemu na koszulkach zobaczymy napisy New York City, I love Chicago, Oxford, a nie widziałam Kocham Warszawę, Kraków the best itp.
Chyba są takie. W sklepach dla turystów
UsuńNie jestem pewna
A tak, u nas widziałam w sklepie przy pijalni wód "I love Inowrocław".
UsuńJa to dostaję wysypki uczuleniowej gdy czytam "upłciowione"nazwy różnych stanowisk zajmowanych przez kobiety - dla mnie jest to wyraz histerii kobiet- nie rozumiem tego - jeśli jestem w czymś dobra, a na dodatek doszłam w hierarchii zawodowej naprawdę wysoko, to nie ubliża mi określenie "pani minister szkolnictwa, pani minister zdrowia lub pani minister budownictwa". I jestem zdania, że to domaganie się "upłciowienia" nazwy zajmowanego przez kobietę stanowiska zawodowego to podkreślanie na siłę płci jest najzwyczajniej w świecie śmieszne. Jesteśmy w wielu dziedzinach lepsze niż panowie i oni też o tym wiedzą.Pomyślcie- jest zakład produkcyjny w którym na tokarkach pracują i mężczyźni i kobiety. Facet pracujący na takim urządzeniu to tokarz, a jaka nazwa wtedy dla kobiety pracującej na takiej maszynie? - "tokarzyna, tokarza, czy tokarka?" Język polski jest wielce skomplikowany w sensie płci, końcówki wielu wyrazów są zależne od płci, czego w innych językach nie ma. Więc sądzę, że takie podkreślanie za wszelka cenę "płciowości" zawodów lub stanowisk to zwykła histeria lub wyraz kompleksów.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania, w wielu wypadkach brzmi to sztucznie, by nie powiedzieć śmiesznie, a niekiedy brzmienie jest dwuznaczne lub lekceważące. Czy nie lepiej brzmi pani dyrektor, niż dyrektorka?
Usuńpani dyrektor brzmi bardziej elegancko, zdecydowanie
UsuńTeż mi się tak wydaje:-)
UsuńWąskie specjalizacje też są ciekawe. Kiedyś był po prostu dentysta, dziś może być potrzebna konsultacja u periodontologa…🤔
OdpowiedzUsuńO matko, pierwsze słyszę, wiem o higienistce stomatologicznej czy chirurgu stomatologu, ortodoncie, ale periodontolog?
UsuńDzięki za przykład!
Mam coś "starego", ba! staropolskiego. Wg Mateusza Adamczyka autora współczesnego poradnika językowego "Jak słowa daję" wyd. 2025, aktualny kogut to staropolski "kur", a najczęściej używany w Polsce wulkaryzm - też na "k" oznaczał onegdaj najzwyczajniejszą "kurę".
OdpowiedzUsuńNo tak, tylko rzecz jest o profesjach ... a, chyba że masz na myśli satropolsko/współczesną kurę:-)
UsuńO kurde...ahahahhaah Ja to nawet nie wiem, co niektóre z tych nazw oznaczają, jak brafiterka. :D Chyba jestem mało nowoczesna, no jestem. hahaha Mnie tam przykro, że księgarnie upadają, a salonów upiększających jest coraz więcej. U mnie w mieście to taki salon na salonie stoi i spoko, ale aż tyle. Taka widocznie potrzeba ludu. Kolejny fajowy post, lubię tu z Tobą być! <3
OdpowiedzUsuńBrafiterka dobiera biustonosze do sylwetki, ale gdy kiedyś skorzystałam, to nie mogłam oddychać i wszystko mnie piło, także raczej więcej nie skorzystam.
UsuńBrafiterka? Ok, od bra. I wonderbra 😉 nie potrzebuje, własne zasoby 😂
UsuńMoże ich porady są uzasadnione, ale wygoda dla mnie ważniejsza.
UsuńOd pewnego czasu rozwiązuję Słowoku - jako pasjonat Wordle stwierdzam, że Słowoku jest znacznie trudniejsze, dodatkowym utrudnieniem są słowa takie jak dzisiejsze - LUKNĄĆ.
OdpowiedzUsuńSłowoku bywa trudne, zwłaszcza w 6-literowych przykładach. Co mnie denerwuje, to nieprzewidywalność wyborów, raz jest l.mnoga, raz nie wolno, raz sa zdrobnienia, to znów nie. Są też słowa uważane za nieliterackie, przynajmniej kiedyś.
UsuńU nas to samo, pelno nowych okreslen a wszystkie narodzone z mysla "uplciowienia" zajecia.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Anabell i Toba ze brzmia dziwnie, smiesznie, glupio i sa zwyczajnie niepotrzebne.
Brafiterka to cos nowego, nie znalam. Widze sklep ktory oferuje biustonosze ( z wkladkami protezowymi) robione na zamowienie dla tych po usunieciu jednego biustu czy obu ale zwyczajnie pisze ze szyja biustonosze na zamowienie - i wszystko to mowi, bez dziwacznej nazwy.
Kto to jest vlogerka?
Na liscie nowych nazw widze ze wiekszosc to przekretniki angielskich nazw - czyzby nie mozna wymyslec polskich okreslen?
Vlogerka prowadzi video blog, niby to nie profesja, ale gdy jest mnóstwo obserwatorów, to na reklamach można nieźle zarobić.
UsuńNo właśnie, polskie nazwy, nawet lokali, gdzieś w polu stoi sala bankietowa, a nazwano ją Awangarda lub Casablanca!
W mojej okolicy jest wysyp fryzjerów, którzy szpanują napisem na szybie nazwą "barber", nie sprawdzałam czy zajmują się tylko brodami czy tez fryzurami :) - Irena
OdpowiedzUsuńMój mąż wybrał się do barbera, włosy obcięli, ale skasowali dwa razy więcej, niż normalnie u fryzjera! U niektórych barberów dostaniesz lampkę whisky, ale wtedy trzeba przyjść na nogach lub przywołać taksówkę:-)
UsuńBarber to u nas plaga i pranie pieniędzy, tyrecko- arabskie zakłady fryzjerskie.
UsuńChyba część kwoty to za nazwę i wystrój lokalu.
UsuńOj tak, ostatnie lata sprawiły, że worek z nowymi, przeważnie angielsko brzmiącymi nazwami zawodów i nie tylko bardzo się wysypał. Szkoda, bo przecież język polski jest bogaty, więc można by znaleźć w nim określenia, które oddałyby właściwe znaczenie. Pierwszy raz spotkałam się z określeniem "brafiterka", teraz już będę wiedziała.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w wielu przypadkach polska nazwa byłaby lepsza i bardziej zrozumiała dla wszystkich, widocznie organizatorzy, właściciele mają jakieś kompleksy, skoro sięgają po obce języki.
UsuńJa odkrywam ciagle nowe specjalizacje lekarzy i od tego ich nazwy. W glowie sie kreci z przyplywem lat, a lata pedza jak rakiety a zdrowie ... nie poprawia sie. Wrecz przeciwnie. :)
OdpowiedzUsuńNo masz rację, kiedyś był po prostu okulista, a teraz optometrysta, oftalmolog, optyk...
UsuńJa mam swoje nazewnictwo. Chodze do znachora, z czyms trudniejszym niz katar do konowala (pieszczotliwie wymawiam), innym razem do dowcipnego czy zembatki. Wlosy "robie" u cyrulika nawet jesli to jest ona. Leki kupuje u piguly, chleb u piekarza. Zastrzyk robi mi strzykawa. Mandat wlepia mi niebieski lub Pirkkaliza :)), czasem kanarki. Urzedowe sprawy ulatwia zalatwic biurwa jak sie przez internet nie uda. Itd, itp.
UsuńFajnie, niczym szyfr:-)
UsuńPigułą to my nazywaliśmy pielęgniarkę, dentysta sadysta lub zębolog, kanary sprawdzają bilety w komunikacji miejskiej, biurwa to czasami stan umysłu :-)
To ja jestem chyba na bieżąco, bo z wymienionych żadna profesja ani specjalność nie brzmi tajemniczo, co najwyżej niektóre mają wydumane nazwy. Z takich, przy których nie wiedziałam i chyba nadal do końca nie wiem, czym się zajmuje, to specjalista DevOps, ale ona jest akurat znana i wydaje mi się, że w środowisku IT to oczywiste, po prostu ja nigdy nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńW ogóle w IT jest wąska specjalizacja, nawet w ramach pracy zespołów, mój syn w tym siedzi, ale dla mnie to czarna magia...
UsuńYou tuber to pewnie to samo co vloger - tutaj zawsze jestem i będę zdziwiona tym, że to zawód. W kwestii nowych profesji chyba nic mnie już nie zdziwi, dziwi mnie natomiast zapotrzebowanie na te nowe zawody. Nie wiem czy społeczeństwo staje się tak bardzo nieudolne czy tak bardzo wymagające, że do wszystkiego potrzebny jest specjalista o obcobrzmiącej tajemniczej nazwie 🙂
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia zmiany stylu życia w ogóle, dziś nie wystarcza udział w kulturze dawnego typu, musi być rozrywka typu reality show, podglądanie ludzi w różnych sytuacjach, sprawdzanie nie tyle wiedzy, co umiejętności i wytrwałości. Ciekawe jak daleko to zajdzie?
UsuńWolę o tym nie myśleć 🙈
UsuńJedne profesje się pojawiają nowe, inne giną... Szewców jest już teraz jak na lekarstwo...
OdpowiedzUsuńTo prawda, kaletników czy modystek także...
UsuńMnie ostatnio namieszał w głowie podział wegetarianizmu. Te podziały, nazwy , tworzenie coraz to nowych, jest na codzień nie do ogarnięcia.
OdpowiedzUsuńWegetarianizm- dieta polegająca na wykluczaniu mięsa i produktów pochodzenia mięsnego.
Laktoowowegetarianizm- żywienie roślinne, ale dopuszczające spożywanie mleka oraz jaj.
Laktowegetarianizm.- dopuszcza mleko i jego przetwory.
Owowegetarianizm- dopuszcza rośliny i jaja.
Pescowegetarianizm- rośliny i mięso ryb.
Semiwegetarianizm- rośliny i mięso drobiu, ryb, owoców morza.
Insektowegetarianizm- owady i rośliny.
Potem mamy radykalny wegetarianizm, czyli weganizm
Potem witarianizm, frutarianizm, bretrianizm ( żywienie się światłem), freeganizm ( żywienie się ze śmietników).
W pedagogice też tyle tych mądrych nazw.
Oligifrenopedagigika.
Surdopedagogika.
Tyflopedagogika.
Andragogika.
Pedagogia.
Świat się rozczłonkowuje.
Albo problemów coraz więcej i na jednego specjalistę tego za wiele!
UsuńA tak, czytałam nawet książkę o dziewczynce, która rzekomo żywiła się manną z nieba, przysłano ekspertkę i okazało się, że matka rzekomej świętej dokarmiała ją po kryjomu z ust do ust, jak robią to ptaki.
jest jeszcze flexiwegetarianizm, to jest wtedy, jak ktoś od czasu do czasu do czasu, byle nie za często, pozwala sobie na zjedzenie tego, czego na co dzień nie je... a siebie bym nazwał semiwege, bo ja tak na zmianę, czasem jak koń, czasem jak kot, zależnie od kaprysu... za to najlepsze jest to, co jada wszystko, na przykład starą skarpetkę: koza to się nazywa...
Usuń...
aha, kiedyś znałem panią ortoptyk, to taka, która leczy zeza, ale to jest dość stare określenie...
O leczeniu zeza słyszałam, określenia nie.
UsuńTo ja też taka flexi raczej...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej wszechstronny i we wszystkim wyspecjalizowany jest obecnie zawód - POLITYK, o! Ten to wszystko potrafi. Zna się się nawet na oligifrenopedagigice, tej surdocośtam i laktowegetarianizmach. Powinien się nimi zająć PRYMATOLOG? :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Prymatolog raczej nie, bo to jednak homo sapiensy są, to już raczej psychiatra niektórym potrzebny!
UsuńMnie denerwuje słowa pani Ministra, dziwne.Na współczesnej muzyce mało się znam, sporo polskich zespołów ma nazwę angielską i bądź tu mądra, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO właśnie, śpiewają po polsku, ale nazwa musi w obcym języku!
UsuńTo prawda że kolejne nowe zawody sie pojawiają ponoć te związane ze sztuczną inteligencją to przyszłość
OdpowiedzUsuńW ogóle w IT dobrze się zarabia, ale łeb trzeba mieć nie od parady!
UsuńPrzypomniał mi się "Metrampaż" Wampiłowa :) Też nikt nie wiedział, kto zacz.
OdpowiedzUsuńDawno już przestałam powtarzać, że nic mnie nie zdziwi!
UsuńMechatronik, to niestety nie człowiek, który zatyka dziury mchem. Zawód łączący elektronikę, automatykę, programowanie, mechanikę.
OdpowiedzUsuńI przypomniał mi się dowcip. Sąd pyta górala o zawód, a goral odpowiada -"optyk".
A konkretnie co baco robicie?
Obtykom chałupy mchem na zimę.
-
Mój syn kończył ekonometrię a ja nie potrafiłam wyjaśnić koleżance na czym to polega, a i tak nie pracuje w zawodzie. Teraz wielu specjalistów ma wąskie zakresy, także mój bratanek zajmuje się jakimś bardzo wąskim tematem w googlach. Moja głowa na to za mała.
UsuńPewnie niektóre nowe zawody i ich nazwy pojawiają się z autentycznej potrzeby. Inne to przerost formy nad treści i, jak sądzę, nie przyjmą się na dłużej.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza nazwy bywają nadmuchane, jakby ktoś ogłosił konkurs na najbardziej dziwaczne lub najmniej zrozumiałe...
UsuńMnie one wszystkie doprowadzają do szału i rozpaczy. Wrzucam jeszcze jeden kamyczek do tego ogródka: "barber".
OdpowiedzUsuńBarber to specjalna nazwa, nie tylko obetnie to i owo, ale kieszeń wyczyści!
UsuńPozwolę się nie zgodzić. Jak Młody mówi, że idzie do barbera, to przynajmniej wiem, co robi :)
UsuńA, że są drodzy, to prawda...
Usuńto jest tak: na zgniłym Zachodowie panie ogarnia friseur, panów barber... w Polsce jest po ludzku: fryzjer damski i męski... ale diabeł chce zmieniać, ulepszać... i wprowadził do Polski barbera, który robi to samo, co fryzjer męski, tylko dorabia do tego większą pierdologię i stosownie do tego ceny usług... ale ja sobie myślę tak: chcącemu nie dzieje się krzywda i jeśli ktoś chce być frajerem, to jeśli płaci ze swojej kieszeni, nie z mojej, to co mnie to obchodzi?...
Usuńp. jzns :)
No właśnie, bo nie tylko broda czy bokobrody i wąsy, normalny fryzjer czasami.
Usuńbarber tym się różni od fryzjera męskiego, że robi większą oprawę, większą niż small talksy z tym drugim... mnie pewna pani mająca salon fryzjerski mieszany płciowo, taki po staremu tłumaczyła mi to kiedyś tak:
Usuńbarberka bierze więcej, bo podczas zabiegu możesz ją jeszcze pomacać po tyłku...
p.s. inna sprawa, że większość salonów barberskich prowadzą faceci, jest nawet tendencja na incelizm tych punktów, ale nadal wszystko sprowadza się do jednego: do oprawy usługi zasadniczej...
UsuńA tak, syn mi opowiadał, to cała magia nieraz, w dodatku z poczęstunkiem lub masażem głowy :-)
Usuńbrafiterka to po prostu wyspecjalizowana gorseciarka, zawód, który zresztą wciąż istnieje, jako że biustonosz to pewna odmiana gorsetu, która wyewulowała do wielu obecnych form i niejedna pani w bikini będzie zdziwiona, gdy się dowie, że górna część jej ubioru jest właśnie gorsetem... poza tym spróbujmy wymyśleć rdzennie polski odpowiednik słowa "brafiterka" oddający sens tego, co taka pani /przeważnie pani/ robi w pracy... powodzenia...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Brafiterka w wielu sklepach z bielizna pomaga właściwy biustonosz, by nie tylko dobrze wyglądać, ale i biustowi nie zaszkodzić, ja powiedziałabym po prostu doradca gorsetowy.
Usuńaha, w groomeringu też jest zresztą specjalizacja, dwa salony w moim pobliskim miasteczku obsługują tylko yorki, albo jakieś inne pudelki... setera już nie umią, zaś o kocie maine coon wiedzą tylko z neta... inna sprawa, że nasz maine conn jest chowany po wiejsku: chodzi luzem po okolicy, a groomingiem jego kłaków raz na parę dni sam się zajmuję osobiście...
UsuńO, to nie wiedziałam, że nawet tu są podspecjalizacje :-0
Usuńczemu nie, choć tu specjalizacja zaistniała chyba na skutek warunków zewnętrznych... dużych psów tu niewiele, emerytów na to nie stać, a tych podwórkowych na wsi nikt nie czesze, nie fryzuje, bo to pewnie fanaberia... kotów tu mnóstwo, ale to są krótkowłose euro, za to kto ma rasowe długowłose?... trudno powiedzieć, bo takie z legalnej hodowli ludzie raczej trzymają w domu, a na zabiegi groomerskie wożą je pewnie do większego miasta...
Usuńp.s. takie długowłose rasowe koty /maine coon, ragdoll, pers/ to nie są tanie zwierzaki, więc się ich tak chętnie nie wypuszcza... nasz jest akurat wyjątkiem, trafił nam się za darmo, poza tym nie będę na wsi kisił takiego wielkiego byka w domu, a wieś jest bezpieczna, prawie wcale nie ma ruchu aut na drodze...
UsuńGdyby wszyscy kociarze zdecydowali się na rasę bez włosów, to groomiarze zostaliby bezrobotni:-) a tak w ogóle koty czy psy z gołą skórą przyprawiają mnie o ciarki...
UsuńŚwiat się zmienia, więc i ciekawych zawodów przybywa :)
OdpowiedzUsuńNiektóre to nawet nie zawody a podspecjalizacje:-)
UsuńŚwiat się zmienia, zmieniają się potrzeby, więc pojawiają się też nowe zawody, a te co były ewoluują.
OdpowiedzUsuńFakt, czasami nie nadążamy!
UsuńMnie zadziwiło i jednocześnie rozśmieszyło Studio urody dla KRÓLIKÓW!! No ludzie! Ale widocznie jest zapotrzebowanie, jeśli studio egzystuje.
OdpowiedzUsuńA te różne nazwy zawodów czy stanowisk, szczególnie po angielsku, mają dodać powagi i prestiżu zawodom pospolitym i w mniemaniu pracodawców (i pracobiorców) nieciekawym ? No i jak wyjaśnił na spotkaniu autorskim Michał Rusinek, ludzie obecnie nie mają czasu, a po angielsku te stanowiska mówi się krócej (bez wyjaśnień opisowych). Jedna z poprzedniczek wydziwiała, że "surdocośtam". Ale 'surdologopeda", to przynajmniej jedno słowo. A po polsku byłoby: nauczyciel zajmujący się nauką mówienia dzieci (osób) niesłyszących i słabosłyszących. No, kto miałby czas wysłuchać i powiedzieć tak wiele słów w odniesieniu do jednego zawodu. A ja znałam taką panią. I jest to zawód wymagający znacznie więcej wiedzy i umiejętności niż "zwykły" zawód nauczyciela . I nie należy kpić, tylko dlatego, że się nie wie, o co chodzi. No, ale nie wszyscy są dociekliwi...
Tak, wszystko musi być krótko i szybko, teksty z minimalnej liczby słów, najlepiej same obrazki, a nazwy angielskie dla niektórych to nobilitacja: kiedyś wyprawiało się dzieciom urodziny, dziś to kinder party lub garden party, nawet mało kto używa dziś nazwy telefon, coraz częściej słyszę smartfon, a za chwilę będą tylko smartwatche...
UsuńSmartwatche to super wynalazek! M.in.dlateko, że nie muszę zabierać ze sobą do sklepu żadnego portfela, karty. No i wyświetla powiadomienia, co jest ważne, jak ktoś musi wyciszyć telefon. Dla mnie super przydatne.
UsuńNie mam nic przeciw wynalazkom, wolałabym jednak, by więcej w nazwach było naszego języka, bo niebawem usłyszymy: luknij na te newsy, zrób research i wyślij e-maila.
UsuńZapomniałaś o youtuberach :)
OdpowiedzUsuńA tak serio słuchałam ostatnio jakiegoś programu, gdzie mówili, że większość dzieci, które się dzisiaj rodzą będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją.
Zgadza się, mój syn pracuje w zawodzie, którego po jego urodzeniu jeszcze nie było...
UsuńCzasy się zmieniają i nic się na to nie poradzi. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, byleby język nie zmieniał się na gorsze!
UsuńOtóż to, Jotko - to jest znak naszych czasów. Znikają księgarnie, a w ich miejsce powstają salony piękności. Bardzo to wymowne, widać na co jest popyt w społeczeństwie. Kobiety wolą mieć kacze dzioby niż poukładane w głowie, presja na bycie piękną nie maleje, powiedziałabym nawet, że rośnie, bo dziś niemal każdy ma dostęp do mediów społecznościowych, a tam - wiadomo - każdy ma "idealne" życie, figurę, urodę...
OdpowiedzUsuńA propos księgarni - kiedyś poprosiłam mamę, by mi kupiła papeterię w Polsce i wysłała do Irlandii. Ale musiała się nachodzić! Cudem znalazła w jakimś sklepie papierniczym. W jednym przybytku młoda dziunia nawet nie wiedziała, co to ta papeteria!
Papeterii nie widziałam od lat! Mój brat pracuje z papierem, muszę go zapytać czy produkuje się jeszcze papeterie na sprzedaż, bo dla konkretnego klienta może tak.
UsuńNa szczęście jeszcze się ją produkuje - mam na to namacalne dowody w postaci kilkunastu (!) różnych zestawów :) (gdybyś się zastanawiała, to od razu mówię, że bardzo lubię pisać i wysyłać listy) :)
UsuńPoniżej wklejam link do sklepu, w którym zdarzało mi się składać zamówienie (rękami mojej mamy ;))
https://www.papierniczy-bielsko.pl/index.php?fc=module&module=czproductsearch&controller=productsearch&search_query=papeteria
Ja ostatnio wysyłam kartki własnoręcznie robione, z okazji i bez okazji, więc jeśli lubisz też dostawać, to do usług!
Usuń