Strony

niedziela, 17 sierpnia 2025

Odcienie przyjaźni...

Znamy wszyscy powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie.
Ale czy przyjaźń jest tylko od tego, by zaradzić kolejnym kryzysom , by rozwiewać rozterki , podawać pomocną dłoń i prawić czułe słówka?
Czy nie jest tak, że określenie PRZYJACIEL/ PRZYJACIÓŁKA używane jest na wyrost dla znajomych, kolegów z pracy, koleżanek ze studiów itd.
Znalazłam bardzo ciekawy wywiad z Ewą Woydyłło, zatytułowany "Przyjaźń czy falsyfikat?"*
Lubię felietony pani Ewy, bo zawsze otwarcie i bez zadęcia tłumaczy pewne zjawiska społeczne i niektóre psychologiczne rozterki.

Jak więc jest z tą przyjaźnią?
Może odpowiednie będą znane mi  cytaty - chcesz mieć przyjaciół, staraj się być przyjacielem oraz kto szuka ideału w przyjaźni, najczęściej zostaje bez przyjaciół.

Bo kim jest osoba uważana za przyjaciela?
Cytując panią Ewę - przyjaciel to nie kosz na śmieci czy bezpłatny psychoterapeuta, a szczerości i życzliwości nie należy mylić z bezpardonowym nadużywaniem bliskiej relacji.
Gdy na dodatek, jedna ze stron jest ciągle w "potrzebie", a druga ciągle wspiera, to każda przyjaźń będzie wystawiona na wielką próbę. Ileż można przyjąć na siebie problemów drugiej osoby? Ile razy słuchać narzekań i złych opinii o innych, z jednoczesnym lekceważeniem rad i pomysłów przyjaciela?
 
A najgorsze jest obrażanie się na szczerość. W prawdziwej przyjaźni cenne są emocje i szczerość właśnie. Chcesz znać moje zdanie, to nie obrażaj się za moją opinię!

Co może być papierkiem lakmusowym do sprawdzenia czy chodzi o diament , czy tylko o falsyfikat?
Zadaj sobie pytania:
- w jakim nastroju wychodzę ze spotkania z przyjaciółką?
- jak się czuję w jej obecności : czy nie jestem przygnębiona, zakłopotana, rozczarowana, zmęczona, znudzona?
- czy tęsknię za kolejnym spotkaniem, czy raczej go unikam?
- czy spotykamy się z poczucia "obowiązku" czy ze szczerej chęci?
- czy czuję się gorsza lub lekceważona w tej relacji?
- czy oprócz wspomnień z dawnych czasów łączy nas coś jeszcze?

Zadano pani Ewie pytanie: po co więc są przyjaciółki?
Dobrze mieć pokrewną duszę do dzielenia pasji, spędzania czasu wolnego; do rozmów o książkach i filmach, o dzieciach i wnukach; do doradzania w trakcie wspólnych zakupów, a nade wszystko do rozmów o rzeczach ważnych, w atmosferze szczerości i zaufania.

Przyjaźń powinna inspirować do odkrywania ciekawych stron życia, do dzielenia się czymś dobrym i szlachetnym. Nie wyklucza to wspierania się w potrzebie, byle nie zalewać przyjaciółki / przyjaciela swoimi problemami, bo nasze spotkania to nie kolejne odsłony życiowego dramatu...

A jaka jest Wasza wizja przyjaźni i jak to jest z liczbą przyjaciół obecnie?

No i jeszcze karty art żurnala powiązane z tematem...




* Twój Styl nr 9 /2024, ss.78-79

60 komentarzy:

  1. Przyjaciel, to bardzo duże słowo i nie należy go nadużywać. w życiu miałem raptem pięciu, ale teraz nie został mi żaden. życie. za to znam powiedzenie, że jak chcesz stracić przyjaciela, zabierz go w góry. albo pożycz mu pieniądze, albo pomóż mu, gdy nikt inny tego nie będzie chciał zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie należy nadużywać nazwy i nadużywać człowieka...

      Usuń
    2. Pięciu? To bardzo dużo.

      Usuń
  2. wygląda na to, że moim najbliższym przyjacielem jest mój mąż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podobnie, nie ma dobrego związku bez przyjaźni:-)

      Usuń
    2. Ale trzeba mieć do tego przyjaciółkę, żeby tego męża obgadać czasem;))

      Usuń
    3. Rybko, absolutnie nie trzeba!!!

      Usuń
    4. O moim tylko żarty, to prawie ideał, w przeciwieństwie do mnie;-)

      Usuń
    5. Ja o moim też raczej tylko żarty, choć czasami mam ochotę strzyknąć jadem kiedy mnie poniesie.

      Usuń
    6. Ja nauczyłam się przeczekiwać, ale na każdego co innego działa:-)

      Usuń
  3. Jestem samotnikiem. Owszem, używam słowa 'przyjaciółka' w odniesieniu do osób, które są tak naprawdę tylko znajomymi, jakoś tak dla uproszczenia chyba i dla odróżnienia od rzeczywiście tylko i wyłącznie znajomych. Mam jedną osobę, o której bym mogła powiedzieć szczerze, że to przyjaciółka. Może dlatego, że rzadko się widujemy i nie nadużywamy 😉 Ale generalnie nie czuję takiej potrzeby przyjaźnienia się na śmierć i życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię babskie spotkania i świadomość istnienia bratniej duszy, ale przyjaciel w mężu to najcenniejsza rzecz!

      Usuń
  4. W moim życiu jest kilka naprawdę bliskich mi kobiet. Nie spijamy sobie z dzióbków, bez szczerości nie ma przyjaźni.

    Ale przyjaciółmi nazywam też grupę znajomych tutaj, przekonałam się już kilka razy, że kiedy coś się dzieje i potrzebuję pomocy są o każdej porze dnia i nocy.
    Warto przy tym pamiętać, że tutaj nie mam rodziny, która w normalnym układzie spełnia taką rolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleko od rodzinnych stron i bliskich, warto pielęgnować przyjaźnie, jeśli nie do grobowej deski, to chociaż takie serdeczne relacje :-)

      Usuń
  5. Cenię bardzo panią Ewę i lubię, słucham jej podcastów na YT i mam dwa w jednym: coś robię słuchając mądrej kobiety i wciąż zdobywając wiedzę przydatną w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na YT nie sprawdzałam, reklamy na tym kanale doprowadzają mnie do pasji!

      Usuń
  6. Prawdziwa przyjaźń krytyki się nie boi,mam dwie bliskie przyjaciółki...jeszcze z piaskownicy.Przyjaciela ,świadka na moim slubie i oczywiscie męża! A najblizsza mi przyjaciółka to córka, mama i siostra! A wszyscy inni to tylko przechodnie w moim zyciu! Koledzy,znajomi,sąsiedzi...Jestem szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieć przyjaciół w członkach rodziny, a do tego przyjaciółki z dzieciństwa - szczęściara!

      Usuń
  7. Myślałam, że mam przyjaciół. Ostatnie wydarzenia zweryfikowały moje myśli. Nie mam. Mam znajomych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre, ale może lepsza weryfikacja, niż złudna nadzieja...

      Usuń
    2. Bolało. Nawet bardzo. Ale jest dobrze.

      Usuń
    3. Mnie też bolało, kilka lat temu, ale wolę jasne sytuacje...

      Usuń
  8. Mam przyjaciółkę, z którą poznałyśmy się w pierwszej pracy, gdy obie miałyśmy po 18 lat (jesteśmy z tego samego rocznika) i nasza przyjaźń trwa nadal,mamy po 82 lata, jesteśmy teraz od 2017 roku oddalone od siebie, ale nadal się przyjaźnimy, rozmawiamy ze sobą, piszemy do siebie listy.No cóż- myślę, że prawdziwej przyjaźni to nawet odległość 700 km nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, przyjaciolka z pierwszej pracy ( nie z piaskownicy, nie z lawy szkolnej czy studiow), w rozlonce fizycznej 40 lat, duchowo nigdy nie bylo rozlaki. Uzupelniamy sie, spotykamy gdy tylko jest mozliwosc, czasem milczymy, czesciej rozmawiamy i ciagle sie dobrze rozumiemy. Cieszymy sie, ze nastaly czasy latwego kontaktu przez internety, telefony, polaczenia samolotowe...

      Usuń
    2. Praca, a częściej emerytura weryfikuje te nasze przyjaźnie, ale ja też mam taką przyjaciółkę na dobre i złe, a nawet dwie, jeśli rodzina się liczy:-)

      Usuń
  9. Mądre słowa. No niestety - ja dla mojej BYŁEJ przyjaciółki byłam właśnie takim koszem na śmieci, a potem nie umiała znieść, że ja mam jakoś poukładane życie, podczas gdy ona nie. A że te swoje zjazdy tworzyła sobie głównie na własne życzenie... No właśnie. Dobrze, że się obraziła, mam w końcu spokój od tych jej bezustannych cierpień.

    Niestety często zdarzały mi się też sytuacje, że jakaś zaburzona osoba na podstawie faktu, że jestem dla niej miła coś sobie roiła, żeby ostatecznie potraktować mnie fochem i wyzwiskami jak okazywało się, że z mojej strony nic więcej poza byciem uprzejmą tam nie było... Ale schizofrenicy funkcjonują inaczej i trzeba brać na to poprawkę.

    Obecnie nie mam żadnych przyjaciół, mam różnych znajomych online i to mi wystarcza. Przy mojej chorobie zresztą nie mam pędu do znajomości. Czasem piszę z koleżankami z dawnych lat i w sumie fajnie, że te znajomości się utrzymały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finalnie nigdy nie wiadomo, kto okaże się przyjacielem, kto przechodniem, a z kim zupełnie nam nie po drodze...
      Te pytania na temat relacji zamieszczone powyżej, uświadomiły mi wiele, warto je sobie zadać...

      Usuń
  10. Dla mnie przyjaźń to inspiracja i oddech, a nie kolejne akty życiowego dramatu. To przestrzeń, w której można być sobą. Jestem wdzięczna za tych nielicznych, prawdziwych przyjaciół, z którymi łączy mnie obecność, szczerość i wspólna radość z codzienności. To więź, po której spotkaniu serce się cieszy, a świat jest jaśniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane, móc być sobą i czuć się dobrze, nawet milcząc, to bardzo ważne i potrzebne!

      Usuń
  11. mam przyjaciół z którymi lubię wyjeżdżać, imprezować, spotykać się na pogaduchy, w knajpie na obiedzie...czy iść do kina. spędzać wakacje. mam przyjaciółki do obgadywania mężów ;-} raz w czas jakieś picie winka. telefony. pogaduchy. Na wszystkich możemy liczyć w razie W. nie zasypuję nikogo swoimi problemami raczej słucham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchanie to też ważna umiejętność, no i dawkowanie swoich informacji, by nie przytłaczać, w relacji komfort psychiczny jest istotny.

      Usuń
  12. Ciekawe przemyślenia. Na szczęście mam jedną przyjaciółkę, na którą wiem, że zawsze mogę liczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. przyjaciel/ółka to grube słowo i często na poziomie common bywa nadużywane, mnie też się to zdarza zresztą... kiedyś zwykle miewałem bałagan w temacie "who is who", sytuacja się wyklarowała dopiero, gdy mocno zredukowałem swoje życie towarzyskie, ongiś dość bogate... na pewno przyjacielem przez duże "P" mogę nazwać pewnego swojego kumpla, kumplujemy się już od ciula czasu... za taką też uważam swoją Lady z którą nasze relacje nie polegają tylko na mizianiu, mimo, że jest to sprawa bazowa... jest jeszcze parę osób przez mniejsze "p" i co ciekawe, są to kobiety, w tym na przykład jedna z moich Byłych...
    co jest najważniejsze w przyjaźni?... charakterność, tu okazywana jako lojalność... zacytuję pewną raperkę: "Jak spyta o ciebie policja, to im powiem, że się nie znamy"... lojalność polega też na tym, że jak przyjaciel z kimś walczy, to stajemy po jego stronie, nawet gdy nam się wydaje, że nie ma racji...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raperka dobrze śpiewa. Przyjaciel, to powiernik, co usłyszy, wpada jak w studnię bez dna...

      Usuń
  14. Trudno mi wyjsc z jednoznaczna opinia bo nigdy nie mialam i nadal nie mam przyjaciolki - z wlasnego wyboru.
    Natomiast mam grono wspanialych znajomych, blizszych i dalszych. Nasza znajomosc polega na wspolnie wspaniale spedzonych chwilach i rozmowach ale bylo tak ze gdy zaszla potrzeba rozciagala sie w pomoc. Czyli nawet bez przyjazni mozna byc przyjacielskimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, bo przyjaźń przez duże p jest trudna do zdefiniowania, ale gdy możesz liczyć na czyjąś pomoc, to już bardzo wiele!

      Usuń
  15. I jak zwykle w punkt. Jedna z wieloletnich przyjaźni (czy dziś jeszcze godzi się ją tak nazywać?) sprawiła mi taki zawód, jakiego mój świat dawno nie widział. Szkoda, że musiało minąć 40 lat, abym sie zorientowała, że to szczere gówno, a nie przyjaźń.
    Na szczęście wciąż istnieją jeszcze dwie - jedna siłą rzeczy lekko osłabiona przez odległość i jedna najlepsza. Nie szafuję słowem "przyjaźń", ale tak myślę, że i na blogach znalazłam świetnych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, blogowe znajomości to cenna rzecz, zwłaszcza gdy przekraczają anonimowe ramy komentowania:-)

      Usuń
    2. blogowe znajomości są tak samo cenne, jak te w realu, różnica jest tylko taka, że ludzie poznają się w nieco innej kolejności: nie ma kontaktu wizualnego na początku i czasem nawet wcale do niego nie dochodzi...

      Usuń
    3. Oczywiście, niektórym wystarcza forma wirtualna i trzeba to uszanować.

      Usuń
  16. Myślę że przyjaźń to coś co łączy osoby w różnych momentach, tych trudnych i tych radosnych. Bez względu na odległość czy częstotliwość spotkań. Zawsze jest telefon, kiedy można zadzwonić i spytać: jak się czujesz?
    Mam od lat taką osobę i bardzo sobie cenię tę naszą relację. Czy to przyjaźń? Może tak, nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, może nie wszystko trzeba definiować, a po prostu czuć, podobnie jest z poezją, jedną się zachwycamy, przemawia do duszy, inna nas nie rusza w ogóle!

      Usuń
  17. Mam 2 przyjaciółki, jedną 42 lata ale chore ma nogi od 2 lat i musi mieć pod ręką tlen, jadę tam od czasu do czasu ale co się nagadamy to nasze.Przyjaźnilismy się rodzinnie też ma 2 dzieci w wieku moich.Chodzilismy do siebie na urodziny,święta,wspólne piknik niestety jej mąż też zmarł.Druga przyjaciółka to od dziergania i jeszcze moja najstarsza siostra co nie znaczy że z resztą rodzeństwa jestem na bakier,poprostu po śmierci mamy ona nam ją zastąpiła. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz o nich serdecznie i z nostalgią, więc to na pewno przyjaźń!

      Usuń
  18. Tak, ja też bardzo cenię ta autorkę i dużo mądrych rzeczy można się dowiedzieć z jej książek i felietonow.

    Bardzo ważny temat w tych czasach, gdzie niestety mam wrażenie, że wiele relacji umiera bo dużo osób skupia się tylko na swoim życiu i nie ma czasu i chęci na spotykanie się czy pisanie. Ja przyjaciółek mam 3 i wiem, że mogę na nie liczyć w każdej sytuacji i dzielimy się zarówno radościami, smutkami, tematy nigdy mam się nie urywają i choć dziela nas ogromne odległości to mamy kontakt codzienn albo przynajmniej raz na kilka dni.
    Mam też bardzo dobre koleżanki które może za jakiś czas też będą mogła nazwać przyjaciółkami bo nadajemy na tych samych falach, mamy podobne zainteresowania i wręcz wyczekujemy naszych spotkań szczególnie bez dzieci bo wtedy można na spokojnie coś zjeść i porozmawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest piękne, cieszyć się na spotkanie z koleżankami i z radością w nich uczestniczyć, to super relaks i wymiana doświadczeń:-)

      Usuń
  19. "byle nie zalewać przyjaciółki / przyjaciela swoimi problemami, bo nasze spotkania to nie kolejne odsłony życiowego dramatu..."
    Jeśli nie Przyjaciółce, to komu o nich opowiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest bardzo ciekawe pytanie... akurat zdarzają się takie relacje /szczególnie wśród kobiet, ale nie tylko/, gdy jedna strona przyjmuje rolę wiecznej cierpiętnicy, zaś druga to wieczna terapeutka, która dobrze się czuje w tej roli, nawet gdy czasem manifestuje, że ma już dość i dlaczego takiej relacji nie nazwać przyjaźnią?...
      tu można śmiało zapolemizować z panią Ewą... istnieje takie przeświadczenie, że relacje międzyludzkie /zarówno te erotyczne, jak też te czysto przyjacielskie/ koniecznie muszą być partnerskie... dla prostoty pomińmy już rozważania, co owo "partnerstwo" ma znaczyć... otóż okazuje się, że całe mnóstwo tych relacji wcale nie jest partnerskich... jedna strona dominuje, druga jest uległa, jedna strona głównie daje, druga głównie bierze... ale cały układ nieźle funkcjonuje, bo obie strony coś z tego mają, jakiś czysto psychologiczny profit... ktoś z zewnątrz może uważać, że coś w takim układzie nie gra, ale widzi tylko przedstawienie, nie widzi jego treści...

      Usuń
    2. p.s. trzeba zaznaczyć, że to jest trudny temat, bo nieraz taka asymetryczna relacja jest naprawdę chora, ale żeby to rozpoznać trzeba czasu, wnikliwej obserwacji i w wielu przypadkach po prostu nie wiadomo, jak jest i o co w tym chodzi...

      Usuń
    3. @ Szrabajko i PKanalio - wszystko jest O.K. gdy obu stronom to odpowiada, ale gdy czujemy się przytłoczeni i zaczynamy unikać kontaktu, to znak, że coś w tej relacji jest nie tak. Najlepsza przyjaciółka też miewa gorsze chwile i dodawanie jej swoich problemów nie pomaga. Poza tym, przyjaciel, to nie terapeuta, nie udźwignie każdego ogromu naszych problemów, czasem potrzebna jest po prostu fachowa pomoc.

      Usuń
    4. Czy o zyciowych dramatach musi sie opowiadac, wylewac dramaty na przyjaciolke/przyjaciela? Lepiej problem rozwiazac samemu i dopiero kiedys o nim wspomniec albo i nie.
      Mozna o roznych sprawach opowiedziec osobie zupelnie obcej na klasycznym przystanku, tylko opowiedziec, nie czekac nawet na zupelnie obiektywna reakcje. Przyjaciela tez nalezy chronic przed naszymi problemami bo moze powstac epidemia problemowa, bagno problemow, klonowanie problemow...

      Usuń
    5. O pewnych sprawach łatwiej nawet pogadać w szerszym gronie, czasami pomaga pisanie dziennika czy pamiętnika...

      Usuń
  20. To wszystko prawda, ale to powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie jest moim zdaniem prawdziwe. Chodzi bardziej o to, że kiedy u nas dzieje się naprawdę źle, zostają tylko ci, których na nas zależy. Ja już to w życiu przerabiałam o przekonałam się, na logo naprawdę mogę liczyć.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, te porzekadła nie wzięły się znikąd. Czasami mylnie postrzega się przyjaźń w biedzie - bo np. ile razy możesz dawać czy pożyczać komuś pieniądze, rozwiązywać problemy, rezygnować ze swojego życia na rzecz przyjaciela. Relacja powinna być obustronna, nie można wymagać od kogoś poświęcenia ponad jego możliwości, a w razie odmowy mówić o zdradzie..

      Usuń
  21. W sieci poznałam więcej osób, o których myślę jak o przyjaciołach, niż miałam w realu. Jesteś jedną z nich, bo jako pierwsza odezwałaś się do mnie na maila, gdy mój blog startował na bloggerze, a później przez lata namawiałaś uczniów, by wykonywali dla mnie karty świąteczne. Jeszcze do niedawna miałam je wszystkie w segregatorze na półce. W realu mam przyjaciółkę z licealnych lat, mieszkamy w różnych miastach, ale gdybym była w potrzebie, to jeden telefon wystarczyłby, żebym otrzymała pomoc. Przyjaźnie z mężczyznami mi się nie udawały, ale mieć w mężu przyjaciela, to najcenniejsza rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męskiej przyjaźni też nie doświadczyłam, poza mężem oczywiście i zawsze powtarzam, że przyjaźń w związku jest kluczowa:-)

      Usuń
  22. Ja już nie wiem... to z wiekiem się zmienia. W młodości takich przyjaźni może być sporo... potem życie wiele spraw weryfikuje. Wiele osób odpada. Rewidujemy nasze pojęcie przyjaźni.
    Lubię bratnie dusze, ale coraz mniej ich potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafna uwaga, całe życie się zmieniamy, nasi przyjaciele także, czasami okoliczności wymuszają zmiany. Bratnie dusze, to dobra nazwa, jakkolwiek nazwiemy podobny układ, jest dobrze:-)

      Usuń