Strony

wtorek, 16 grudnia 2025

Zapiski codzienności cz.28

 Wszyscy przywołują świąteczny klimat, bo szaro i buro na dworze, a my nie tylko w gwiazdkowych klimatach bywamy, choć wszelkie grudniowe radości i naszym sercom miłe.


Kolejny stosik nowości, ale teraz obiecałam przeczytać pożyczoną Konopnicką, jestem ciekawa jej biografii, bo coś tam pamiętam, ale kiedyś inne życiorysy obowiązywały ;-)


W parku takie poidełka zainstalowano, teraz zamknięte na zimę, ale to dobry pomysł, bo stoją blisko grillowiska i ścieżek rowerowo-trekkingowych, w każdej chwili można napełnić bidon!


Weszłam do piekarni po chleb, a przy stoliku kawowym dziewczynka z misiem - zasłuchana w bajki opowiadane przez pluszaka. Słodki obrazek.



Była też wycieczka do Torunia znowu, po zapas pierników, ale i po kulturę. Zajrzeliśmy do Muzeum w Ratuszu Miejskim, bo był dzień darmowego zwiedzania. Sam gmach piękny, ale i wystawy ciekawe, opiszę osobno, bo jest co pokazać!



Przeglądając teczkę z pracami syna odkryłam świąteczne rysunki sprzed 30 lat niemal.
Dlaczego zajrzałam do teczki? Bo syn uczy wnuka rysować i chciał się pochwalić swoimi pracami.


I znowu wycieczka w miłym towarzystwie, mimo zimnej aury humory dopisywały.
Dworek wprawdzie zamknięty, ale był mały park i wiatraki.
Dziś tylko zajawka.


Kończę książkę "Świąteczna księgarnia". Obawiałam się, że to typowy gwiazdkowy wyciskacz łez będzie, a to sympatyczna lektura, pełna mądrych refleksji i niespodzianek. 
A okładka? miodzio! Polecam!

sobota, 13 grudnia 2025

Bo im pozwolono!

 


Jak napisać o filmie, by za wiele nie zdradzić, a zachęcić; by połączyć własne wrażenia z przesłaniem twórców? Recenzja to nie będzie, bo emocji było za wiele, a niektóre sceny i zdania jeszcze odbijają się echem w mojej głowie.

Byłam w rozkroku, czy w ogóle iść na ten film, bo z jednej strony wszystko zachęcało ( temat, obsada, tanie kino wtorkowe, krótki termin projekcji, a już Kafka mi przepadł), z drugiej strony wątpliwości : długi film, późna pora, temat mało świąteczny; emocje, które nie pozwalają zasnąć...

O dziwo, nie byliśmy sami na sali, wśród widzów byli też ludzie młodzi.
Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, ludzie zaczęli wychodzić , w ciszy kompletnej i bez pospiechu. 

Proces norymberski, fragmenty filmów dokumentalnych z wyzwolenia obozów koncentracyjnych, egzekucje zbrodniarzy hitlerowskich, portrety psychologiczne oskarżonych....przeżycie ciężkie, ale na takie obrazy nigdy nie ma dobrej pory! 

Dlaczego warto obejrzeć? bo aktorstwo rewelacyjne i ciekawe ujęcie tematu z punktu widzenia psychiatry; klimat filmu i efekty dźwiękowe, jakie tylko w kinie spotkasz, no i warto zajrzeć za kulisy przedsięwzięcia, które znamy z oficjalnego obiegu. To, co zwykłemu człowiekowi wydaje się oczywiste i nieskomplikowane, nie bywa już takie w kontekście rozkładu sił pokojowych i uwarunkowań prawnych. Obserwujemy to i teraz,  chociażby na przykładzie wojny w Ukrainie.

Młody psychiatra, ale świetny w swym fachu miał za zadanie przyjrzeć się zbrodniarzom wojennym, być może wykryć u nich jakieś cechy nadzwyczajne, które zadecydowały o tym, kim się stali, a co równie ważne - zapobiec samobójstwom w celach więziennych, w czasie potrzebnym na przygotowanie procesu.

Samobójstwom nie udało się zapobiec, ale wnioski lekarza porażające wówczas, dziś mniej zaskakują. Mówił o tym między innymi pan Marian Turski w Oświęcimiu. Nie trzeba specjalnych cech czy predyspozycji, by  człowieka zmienić w potwora. Nie dzieje się to z dnia na dzień i rzadko kto się taki rodzi. Decydują o tym okoliczności, zakres władzy, bezkarność i poplecznictwo.

Był taki sławny eksperyment psychologiczny, w którym zwykłych uczestników podzielono na dwie grupy - więźniów i strażników. Badani tak weszli w swe role, że eksperyment wymknął się spod kontroli. 

Nawet dziś znajdą się tacy, którzy albo poprą zbrodnie hitlerowskie na rzecz nowego porządku świata, albo zaprzeczą, że w ogóle miały miejsce... 

Przez cały film przewijają się hasła, które siłą rzeczy kojarzymy i z naszej rzeczywistości: 
- Uczynić państwo znowu wielkim!
- Te ziemie do nas należały!
- Czystość rasy, to wielkość narodu!
- Izolacja dla przeciwników politycznych!

Watykan niestety, nie okrył się dobrą sławą, zarówno jeśli chodzi o stosunek do III Rzeszy, jak i powojennych starań o postawienie zbrodniarzy hitlerowskich przed sądem międzynarodowym.

Po obejrzeniu filmu, zostaje w głowie naczelne przesłanie - w każdym zakątku świata i niezależnie od ustroju może odrodzić się  zło, którego granice będą tak wielkie, na ile my wszyscy pozwolimy...
 

środa, 10 grudnia 2025

Trochę o zdrowiu...

 

Jak wspominałam, odwiedzam regularnie dentystę. No cóż, z wiekiem trzeba zrobić remont tego i owego, Pesel to nie choroba, ale przyda się gruntowna rewitalizacja. Jak to było w tej anegdocie? Mówią, że w pewnym wieku już nic nie wypada...bzdura - wypadają zęby, włosy, dysk!

Tak więc, jak ta stara kamienica, poddaję się generalnemu remontowi, co tanie nie jest, ale jak powiedział mój mąż, jeśli nie wymyślę operacji plastycznej, to jakoś damy radę!

A powiem Wam, że z małego gabinetu mojej pani doktor przesiadłam się na fotel w klinice stomatologicznej. Różnica kolosalna, jak między parowozem, a pendolino! Nawet tomograf komputerowy mają, a za wizyty kontrolne nie płacę. Przede mną wizyty do końca stycznia i po raz pierwszy chodzę do dentysty z przyjemnością.

Tu przypomina mi się dyskusja na temat składki zdrowotnej i złej kondycji służby zdrowia. Sama byłabym za tym, by składki podzielić na obowiązkowe minimum oraz na składki dodatkowe, bo jasnym jest, że z jednego kotła dla wszystkich nie wystarczy, w dodatku niektórzy korzystają ciągle, inni sporadycznie. Nie powinno być tak, że ktoś płaci składki 40 lat,  choruje rzadko i prywatnie chodzi do dentysty, a gdy potrzebuje skorzystać z porady specjalisty, to okazuje się, że nie ma już limitów.


W poczekalni u dentysty spotkałam lekarkę, która leczyła mojego syna. Rozmawiałyśmy m.in o składkach zdrowotnych właśnie i limitach na leczenie. O kolejkach do lekarzy rodzinnych także. Zaciekawił mnie temat wyłudzania recept przez pacjentów, a teraz w systemie nic się nie ukryje. Nie może pacjent twierdzić, że zgubił receptę na psychotropy, bo stoi jak byk, że wykupił.
Zdarza się także, że seniorzy, którym przysługują bezpłatne leki, przychodzą z listą życzeniową i zachodzi podejrzenie, że wyłudzają leki dla całej rodziny.

Zauważam także spore różnice między przychodniami. Przepisałam się do innej przychodni, którą mi polecono i jest bliżej mojego domu. Niby obie pracują pod patronatem NFZ, ale jakość usług jest zupełnie inna, nie mówiąc o wnętrzach, paniach w rejestracji i podejściu lekarzy. Od czego to zależy? 

Trafiłam kiedyś na dyskusję na temat obowiązkowych badań myśliwych. Nadal jest bardzo duży opór w tym względzie, nie tylko ze strony ich władz odgórnych, ale i samych zainteresowanych. Czyżby obawiano się, że po wprowadzeniu takowych badań spora część myśliwych straci uprawnienia? Bo innej przyczyny tego oporu nie widzę...

Na koniec anegdota z życia:
Pielęgniarka środowiskowa wybrała się do pacjentki, by zrobić zastrzyk. Wielkie było jej zdziwienie, gdy w drzwiach zastała kartkę - Proszę przyjść za godzinę, jestem w kościele. 
Na tej samej kartce pielęgniarka odpisała pacjentce - skoro mogła pani iść na mszę, zapraszam po zastrzyk do przychodni!

poniedziałek, 8 grudnia 2025

Na gorąco!

 Miał być inny wpis, ale trafiłam w telewizji na obrady Sejmu i wystąpienie posła Czarnka, który wrzeszczał na posłankę Koalicji. 

Upomniany prze marszałka sejmu, że każdy komunikat można przekazać w innej formie - odpowiedział, że jeśli marszałkowi przeszkadza ton wypowiedzi posła, to zawsze może wyjść. Słoma z butów Czarnka, to mało powiedziane, i to jest nauczyciel akademicki, i tak wychowuje swoje dzieci?

Sytuacja przypomniała mi własne doświadczenie z poczekalni do lekarza. Korytarz pełen ludzi, pacjenci z różnymi chorobami, w poczekalni ciche rozmowy. Jeden z pacjentów głośno rozmawiał przez telefon, krzyczał na żonę, która nie potrafiła czegoś załatwić, obrzucał niewybrednymi epitetami jakieś urzędniczki itp.

Gdy poprosiłam, by odszedł dalej, bo jego krzyki przeszkadzają innym -  odpowiedział, że jeśli mi to przeszkadza, to ja mam wyjść! Rozległy się głosy oburzenia, ale na szczęście pan wchodził do gabinetu... 

Od chamstwa i podobnych osobników jak najdalej!


piątek, 5 grudnia 2025

Zapiski codzienności cz.27

Dzień za dniem przynosi coś nowego, a to miłe spotkanie przy kawie, a to obiad imieninowy, czy ciekawy serial na Netflixie. Cały grudzień pod znakiem dentysty, ale o tym będzie osobno. Gorzej, gdy jest to choroba męża, ale na to nie ma mocnych, taki mamy klimat. Na szczęście dostał się do lekarza, bo to dziś nie takie oczywiste. W kolejnym podsumowaniu codzienności  -  zakończone lub rozpoczęte działania. 


Skończyłam zielony sweterek z alpakowej włóczki, w trakcie roboty jest już pomarańczowy i szybko przybywa rzędów i wzorów.


Za oknem szaruga i mgły, więc w domu światełka powiesiłam i ubrałam małą choineczkę.


Choineczka cała w słomianych i drewnianych ozdobach, na pewno nie jest trendy, ale nie musi!


Rozłożyłam warsztat karteczkowy, z każdą kartką świąteczną idzie mi lepiej, część już wysłałam, na poczcie swoje wystałam, bo 3 starsze panie długo wybierały swoje kartki, długo płaciły itd. a za mną zrobiła się długa kolejka...


Syn koleżanki zaliczył morsowanie. Podziwiam , bo już od samego patrzenia na zdjęcia robi mi się zimno... Ciekawe czy kąpie się także w przeręblu, bo czasem tafla jeziora skuta lodem przecież.


Ja zaliczyłam fotkę z bałwanem, który stał przed wejściem do parku, na drugim planie świetlne ozdoby, które rozmieszczono na trasach spacerowych, muszę sprawdzić wieczorem.



Na koniec dwie karty żurnalowe już w klimacie świątecznym.

Wiele osób z mojego otoczenia wybywa na święta: w góry, nad morze, do Berlina. Czyżby kończyła się tradycja biesiadowania przy suto zastawionych stołach?

wtorek, 2 grudnia 2025

Na chwilę do Kórnika

Kórnik , to miejscowość, do której chętnie wracamy o każdej porze roku. Wybraliśmy się także późną  jesienią. Trochę spóźnione te kadry, bo już zima zagląda do okien, ale powspominać zawsze warto, a ciekawostek pełno co krok.


Zamek z każdej strony pięknie się prezentuje, a wokół zamku wielki park!


Alejki jesienne romantyczne, tylko wrzosy coś blade...


Inne krzewy nadrabiały kolorem :-)


Sympatycznie w zieleni wyglądały te budki, latem były w nich ukryte pieczątki dla gry terenowej.
Przynajmniej tak wydedukowałam...


Oprócz roślinności, zawsze z ciekawością oglądamy wszelkie elementy pamiątkowo - kształcące.


Mój ulubiony fragment parku czyli Cisowe Komnaty, o których kiedyś pisałam - urokliwy zakątek starych drzew, na których wiszą tablice z wierszami Wisławy Szymborskiej.




Równie ciekawy fragment parku, warto uzupełniać wiedzę przyrodniczą także w czasie jesiennego spaceru. Sporo się dowiedziałam lub przypomniałam sobie, na przykład że nasiona rozsiewane są przez wiatr, grawitację, wodę, zwierzęta i ludzi, a czasami na kilka sposobów naraz oraz ze owoce dzielą się na pojedyncze i złożone. 
Te pierwsze to: mieszek, strąk, torebka, orzech, jagoda, pestkowiec i owoc rzekomy.
Ten drugi rodzaj to: owocostan, który rozwija się z kwiatostanów oraz owoc zbiorowy, który rozwija się z zalążni wielosłupkowego kwiatu.


Topole widuję w moim mieście, ale mają drobne listki, wśród których baraszkują szpaki, a tu topola o liściach ogromnych, większych od naszych stóp!
Czy nie macie czasami wrażenia, że wiedza pozaszkolna intryguje bardziej, niż zapamiętywanie podobnych informacji w szkolnej ławie? 


Oprócz spaceru po parku, uskuteczniamy wędrówkę wokół jeziora i po mieście, a tu znowu nowość - rzeźby pod wspólnym tytułem Turyści...


 Ukończony skwer z pomnikiem Władysława Zamoyskiego, piękny fragment z ławeczkami, a gdy wiosną zakwitną wokół rośliny...

Cel podróży, to nie miejsce, do którego zmierzasz, a nowa perspektywa, 
z jaką patrzysz na świat. (H.Miller)
 

sobota, 29 listopada 2025

Rozmaitości...

Dzieci bywają świetnymi obserwatorami życia dorosłych. 
Gdy byłam u wnuka, towarzyszyłam mu w zabawach po powrocie z przedszkola.  
W jednej z zabaw chłopiec wyobrażał sobie, że mechaniczny rekin połyka samochody wyścigowe. W pewnym momencie  drapieżnik "podpłynął' do garażu o kilku poziomach i zaczął przegląd aut - ten po dacie, do kosza! ten czerwony też po dacie - do kosza!
No niezdrowo jadać dania z nieaktualnym terminem do spożycia!

Pewnego dnia miałam ugotować wnukowi marchewkę do obiadu. Chciałam to zrobić po spacerze, bo pogoda była wyśmienita, więc zapisałam sobie na kartce : Marchewka! Długopis wzięłam ze stoliczka wnuka. Zanim wyszłam z domu zerknęłam na kartkę, która leżała na moim laptopie. Kartka była pusta! Okazało się, że pisałam długopisem ze znikającym tuszem! a gdyby takim długopisem podpisywać ważne dokumenty?
 
Spotkałam na cmentarzu koleżankę, jej mama miała na imię Leokadia, Zawsze chciałam ją zapytać o zdrobnienie tego imienia. Okazało się, że Lodka, Lodzia. Przy okazji zastanowiłam się , jak zdrabniano takie imiona jak: Prakseda, Wawrzyniec, Ildefons, Judyta? 
A czy lubicie wersje imion typu: Seba, Aga, Grażka? Bo ja nie bardzo...

Na jednym ze spotkań towarzyskich, pewna młoda mama wspominała swój drugi poród w publicznym szpitalu. Pierwsze dziecko rodziła 4 lata temu. Jaka zmiana w podejściu do pacjentek! Osobna sala, przekąski i owoce  do samego porodu, co chwilę pytanie o samopoczucie, znieczulenie na życzenie. Pytanie tylko, czy to zmiana ogólna w podejściu do rodzących?  A może spowodowana niżem demograficznym, gdy o każdy poród szpitale rywalizują między sobą ? Swojego porodu sprzed 33 lat wole nie wspominać...


Taki kwiatek z klocków LEGO mój mąż złożył w jeden wieczór. Obym się nie pomyliła i nie podlała go razem z tymi w doniczkach :-)

Wreszcie porcja art żurnalowych wytworów:





Miłego weekendu i uważajcie na śliskich drogach!


środa, 26 listopada 2025

Jak opowiadać bajki?

Opowieści różne znacie... tak zaczyna się jedna z bajek Jana Brzechwy. Oj, różne bajki i historyjki znamy i nie zawsze ze szczęśliwym zakończeniem, ale morał był zawsze!

Każde pokolenie ma swoje ulubione opowieści i bohaterów. Nie zawsze dawne baśnie przemawiają do współczesnych dzieci, zresztą z mojego doświadczenia wynika, że dzieci chętniej sięgają po disnejowskie wersje znanych bajek, niż oryginalne. 

Ale nie tylko o typ bohatera czy szatę graficzną chodzi. Dzisiaj dzieci mają inną wrażliwość. Te starsze niby lubią się bać i pytają o książki ze strachem w tle, ale nie wiem jak sypiają po przeczytaniu.

Kiedyś dyskutowaliśmy o fenomenie cyklu o Harrym Potterze. Kolejne pokolenia młodych czytelników sięgają po te książki, jest tylko jeden problem. Gdy wychodziły kolejne tomy opowieści o małym czarodzieju , czytelnicy dorastali/dojrzewali razem ze swoim bohaterem. Wiele sytuacji i emocji przepracowali razem z rodzicami, nauczycielami lub samodzielnie. 

Sama czytałam kolejne tomy z synem, ostatnią część, czyli Insygnia Śmierci przeczytał już sam, później oglądaliśmy wspólnie ekranizacje. Był to bezcenny i niezapomniany czas!

Dziś młodzi, a nawet bardzo młodzi czytelnicy sięgają po kolejne tomy w krótkim przedziale czasowym, nie zawsze psychicznie przygotowani do odbioru pewnych treści, ale nie wińmy za to autorki czy biblioteki, nad pewnymi aspektami życia dziecka powinni czuwać rodzice.
 
To, co dla jednego dziecka jest odpowiednie i pożądane, dla innego będzie dostępne w późniejszym czasie i ze wsparciem dorosłych. 

A jak jest w przypadku bardzo małych dzieci? Znane bajki, takie jak Czerwony Kapturek, Kot w butach, Piękna i Bestia itp. czytane i opowiadane były kolejnym pokoleniom i nikt nie widział w nich niczego złego. Teraz okazuje się, że niektóre elementy czy zakończenia popularnych opowieści mogą zaszkodzić psychice dziecka. Inna jest wrażliwość, wyobraźnia, czasy się zmieniają....

Postanowiłam kiedyś opowiedzieć wnukowi bajkę o Czerwonym Kapturku. Miał wtedy 3 lata. W trakcie opowiadania robił coraz większe oczy i nagle zdałam sobie sprawę, że muszę zmienić zakończenie. Przecież nie powiem maluchowi, że myśliwy rozpruł wilkowi brzuch! Ile się nagimnastykowałam! 
Podobnie z bajką o Śnieżce i 7 krasnoludkach. Jak to otruta jabłkiem, a królowa zmieniona w straszliwą staruszkę? Gajowy miał zabić Śnieżkę? Babciu, o królewnie już nie czytamy, boję się!

A licho mnie podkusiło, żeby opowiadać o skarpetkowym potworze, który mieszka za pralką i zjada skarpetki, dlatego wychodzą z pralki nie do pary! Ile było odkręcania i zapewniania, że w łazience żaden potwór nie mieszka!

Teraz, gdy kupuję wnukowi książeczki, gry edukacyjne itp. najpierw sama zapoznaję się z ich treścią, by później zaskoczenia nie było, a wierzcie mi, zarówno fabuła jak i ilustracje w wydawnictwach dla dzieci są na różnym poziomie. Nie będę pastwić się nad cenami i poziomem niektórych wydawnictw, bo to jeszcze inna bajka...


Jaka bajka z dzieciństwa najbardziej przetrwała w waszej pamięci?

niedziela, 23 listopada 2025

Zapiski codzienności cz.26

 To był tydzień pełen niespodzianek. Szykowaliśmy się na urodziny wnuka, miałam później zostać na tydzień u syna. Zawsze zabieram ze sobą laptop podróżny, którzy czeka w szufladzie. 


Przed wyjazdem mąż sprawdza aktualizacje itp. Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że baterie w myszce wylały, choć alkaliczne i kwas wyżarł dziurę w obudowie, Na szczęście uszkodzenie nie było znaczne, zakleiłam je naklejką i wymieniłam myszkę, bo  a nuż powtórka z rozrywki...


W drodze niebo dawało ciekawy spektakl, co chwila inne widoki.


Wnuk w przedszkolu, babcia na spacerze. Odkryłam  obok kościoła piękny dom ukryty za ogrodzeniem i drzewami, teraz drzewa bez liści, to lepiej widoczny. Piękny, ale zaniedbany, opuszczony, aż żal, że nikt go nie chce!



Kawałek dalej wielka kwiaciarnia i takie kompozycje świąteczne, od razu uśmiech i nastrój świąteczny, w dodatku zapach kawy, bo w kwiaciarni kawiarnia:-)


Niespodziankę sprawił mi także mąż, kupując nowy ekspres do kawy, a promocja to nie tylko znaczna obniżkę ceny, ale i dodatek w postaci czajnika elektrycznego, 2 kg kawy i odkamieniacza do ekspresu.
Dumny łowca promocji!


Ale już wisienką na torcie był sms od koleżanki z pracy, której wysłałam obrazek z okazji Dnia Życzliwości. Pod obrazkiem jej odpowiedź, po prostu miód na serce!




Tradycyjnie karty z art żurnala...

Dobrego tygodnia i dobrego nastroju Wam życzę!