Szczekacze i troglodyci to dwie grupy ludzi, których spotyka się w różnych miejscach publicznych lub ma się ich po prostu za ścianą. Ci pierwsi nie mówią do siebie, nie rozmawiają, tylko wykrzykują komunikaty: z gniewem, z pretensją , zaczepne , obraźliwe. Rozładowują w ten sposób frustracje lub złość na kogoś, kto działa im na nerwy, a może dlatego, że wszystko wiedzą najlepiej i resztę świata uważają za kupę ignorantów. Miałam kiedyś w liceum kolegę, który na każde pytanie odpowiadał : Nie wiesz? To się nie dowiesz! Oczywiście z odpowiednią pogardą w głosie. Zza ściany lub przez okna często też słychać sąsiadów, którzy wykrzykują do siebie różne poniżające drugą osobę zdania z odpowiednimi przerywnikami, których tutaj nie przytoczę. Świadkami tych pseudokonwersacji są często dzieci , które jak gąbka chłoną brak szacunku dla członków rodziny, że o tych brzydkich przerywnikach nie wspomnę.
A troglodyci panoszą się w sklepach, autobusach, na jezdni, w parku. Żyją sami dla siebie, na innych nie zwracają uwagi, nie czują zażenowania swoim zachowaniem , a jeśli tobie to przeszkadza to twój problem. Przykłady można mnożyć: od głośnej rozmowy przez telefon np. w poczekalni do lekarza, przez rzucanie śmieci na chodnik pół metra od kosza, wchodzenie butami na ławkę w parku i siadanie na oparciu, dotykanie ręką wszystkich bułek w sklepie samoobsługowym aż do plucia na chodnik wprost pod moje nogi. Powie ktoś, że się czepiam. Możliwe, ale sama staram się tak postępować, aby nikomu nie uprzykrzać życia, a jeżeli będziemy tolerować wokół siebie takich troglodytów to w końcu zniżymy się do ich poziomu. Bo od wierności zasadom zależy godne życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz