Zbliża się grudzień, więc w każdym sklepie pojawiają się wolontariusze, którzy za pakowanie zakupów zbierają datki do puszek lub stawia się specjalne kosze na dary dla biednych. Nie mam nic przeciwko młodzieży działającej w wolontariacie, chociaż zakupy wolę sobie pakować sama, a co mam wrzucić do puszki, jeśli płacę kartą, bo rzadko mam przy sobie gotówkę? Jestem stawiana w niezręcznej sytuacji, bo mam wrażenie, że patrzą na mnie z wyrzutem. Do koszy z reguły nie wkładam, bo nie wiem co się z tymi produktami stanie finalnie. Swego czasu Janina Ochojska przestrzegała przed kupowaniem krzyżówek dla chorych dzieci, bo tak naprawdę zarabia na tym ktoś inny.
Jak łatwo jesteśmy hojni dwa razy do roku, no może trzy, bo jeszcze orkiestra Owsiaka,wrzucamy do puszek, chodzimy na koncerty, kupujemy na aukcjach, nosimy dary do schronisk dla psów, chcemy uchodzić za szlachetnych. Tymczasem nie zauważamy, że obok nas mieszka starsza, samotna pani, której nikt nie odwiedza lub nie ma na leki; samotna matka z problemami lub po prostu ktoś, kogo przerastają trudy codzienności. Bodajże to Karol Wojtyła powiedział, że trzeba zawsze zauważać pojedynczego człowieka.
Być może nie byłyby potrzebne spektakularne akcje, zbiórki i wzniosłe hasła, gdyby każdy z nas pomógł czasami choć jednemu potrzebującemu i nie tylko w przedświąteczny czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz