O ile łatwiej by się żyło, gdyby wszyscy podchodzili do bliźnich z szacunkiem.
Nie chodzi wcale o szczególną estymę dla autorytetów, tym bardziej, że na autorytet trzeba sobie zasłużyć. Chodzi o poszanowanie dla pracy i wysiłku innych, bo każdy z nas ma swoją misję do spełnienia i swoje pasje, a przedkładanie własnych interesów ponad cudze bez uzasadnienia, dla własnego widzimisię to zwyczajny egoizm. Toksyczni ludzie, bo tak się ich często nazywa, potrafią wpędzić cię w poczucie winy, wzbudzić wątpliwości tam, gdzie ich być nie powinno. Swoją nieporadność, lenistwo czy brak odwagi w podejmowaniu odpowiedzialności przerzucają na innych. Lubię pomagać, choć nie jestem za tym by robić coś za kogoś, bo to tak jak dawać złowioną rybkę zamiast wędki. Lubię pomagać, a nawet robić trzy rzeczy na raz, ale nie cierpię być wykorzystywana.
Odmawiać tak, aby nie robić komuś przykrości, to sztuka, której ludzie uczą się często całe życie i nie zawsze się to udaje.
Bycie asertywnym jest trudne, ale trzeba się tego uczyć, bo inaczej toksyczni ludzie wpędzą nas nie tylko w ciężkie poczucie winy, ale nawet w głęboką depresję. Czujesz wtedy ciężar na sercu i w duszy mrok, a nocny sen oddala się hen i czujesz się pusty i smutny jak po spotkaniu z Dementorem...
Na szczęście na drugiej szali są ludzie z pasją, a rozmowa z nimi rozpędza chmury i przywraca sens wszystkiemu, w co wierzymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz