Pan J. został wdowcem. Bardzo użalał się nad swoim losem, a miał powody, bo przyzwyczajony do pełnej obsługi nagle stracił w jednej osobie kucharkę, praczkę, sprzątaczkę i zaopatrzeniowca, bo pan J. zbyt elegancki był by torby z zakupami nosić. Gdyby kochał i szanował żonę tak, jak deklarował na stypie, to żyłaby biedaczka może 10 lat dłużej. Ale to już inna historia...
Biadolił więc pan J. nad swoim wdowim losem, a że miał piękne mieszkanie i wysoką emeryturę, zakręciły się sąsiadki i dalejże swatać emeryta. Jemu wszakże do nowego związku nie było śpieszno, ale z pomocy w pracach domowych chętnie by skorzystał. Poznał pan J. panią D. także wdowę, która emerytowaną kucharką była i wprawdzie intelektem odstawała, ale gotowała świetnie i chętnie. Pan J.chodził więc na obiady, czasem pranie podrzucił, swoją dobrodziejkę nawet do siebie zaprosił, ale raczej z prośbą o zrobienie większych porządków, bo obsługę odkurzacza zdążył jako tako opanować, chleb kupował raz na tydzień, herbatę zrobić umiał.
Spotykając się z panią D. nasz wdowiec zapoznał , niemal przy grobie małżonki, panią K.- kobietę elegancką, wygadaną, z wianuszkiem rodziny i znajomych. Pan J. chętnie chadzał na proszone kolacje, imieniny oraz inne uroczystości, ale że węża miał w kieszeni, więc nie przyszło mu do głowy by jakąś flaszkę lub prezent dla solenizanta kupić. Robiła to zawsze pani K. Ale miała nadzieję chyba na sfinalizowanie związku i zrekompensowanie sobie wydatków. Taka inwestycja w przyszłość. Bowiem pani K. mieszkała kątem u córki i zięcia, więc wdowiec z mieszkaniem był dobrą partią, tym bardziej, że stosunki z zięciem dość napięte były. Obie kobiety nie wiedziały o sobie, bo do jednej pan J. chodził na obiady a drugą zapraszał na spacery i do jej znajomych w gości chodził.
Życzliwi donieśli jednak pani D., że wdowiec po parku z inną flamą się przechadza i widywano ich szwendających się po lokalach. A pani D. nigdy na spacer ani do lokalu nie zaprosił. Wymówiła więc pani D. wikt i opierunek podopiecznemu, robiąc przy tym awanturę i zabierając ciepłą pierzynę wypożyczoną na czas zimowy.
Została mu więc pani K., która bardzo przychylna była, ale do pomocy nie kwapiła się, chyba że po ślubie.
Zamieszkali więc razem bez ślubu, ale po jakimś czasie i po suto zakrapianej kolacji pan J. przepisał mieszkanie na konkubinę, więc ta nie nalegała już na stawanie przed ołtarzem. Jak się okazało pani K. dom prowadziła świetnie, rodzina pani K. zapewniła panu J. odpowiedni piedestał, więc pan J. był ze wszech miar ukontentowany, a do skrzywdzenia pani D. nie poczuwał się. Wszak do niej tylko na obiady chodził...
Wiem, wiem...określenie DWIE KOCHANKI to trochę na wyrost, ale pod łóżkiem nie leżałam, a niektórzy mężczyźni dopiero po 60-ce ojcami zostają.
Jednakowoż ślub cywilny tak czy siak się odbył, bo pan J. miał dorosłe dzieci i pani K. poczuła się zagrożona w prawie do mieszkania i miała rację, bo pan J. odszedł pierwszy na łono Abrahama, a znajomi podpowiedzieli, że pismo pana J. bez podpisu notariusza funta kłaków nie warte. Dodam jeszcze, że pani K. swoje mieszkanie z poprzedniego związku straciła za długi własne i dzieci swoich, a do mieszkania pana J. wprowadziła się z jedną walizką.
Wdowiec i druga żona byli siebie warci! Czasem nawet młodzi mężczyźni kobiety wykorzystują tylko do własnych potrzeb. I to nie tylko łóżkowych. Bo sami palcem nie kiwną, chyba że na kobietę na znak aby podeszła.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane, niektórzy nawet palcem nie kiwają, odpowiednie miny wyćwiczyli...
UsuńMam wujka który 5 lat temu stracił żonę i samemu mu ciężko było radzić sobie w normalnym życiu. Na początku chyba zrobienie herbaty było problemem i nie miało sensu
OdpowiedzUsuńDlatego facet powinien coś umieć, choćby ze względów praktycznych i cieszę się, że mój syn umie i robi...
UsuńJa tam uważam, że wdowcowi należy się piedestał, bo wdowiec to bardzo rzadkie zjawisko jest!
OdpowiedzUsuńNa piedestałach jakoś więcej facetów widuję niż kobiet, ciekawe...
UsuńCóż za typ. Mimo wieku i życiowego doświadczenia, nie potrafił uszanować D. i przynajmniej być wdzięcznym za to co dla niego robiła. Przykra historia..
OdpowiedzUsuńOn chciał dwie kobiety, jedną do spraw przyziemnych, drugą na pokaz...
UsuńPani D. może i tylko (?) kucharką była, ale w tej całej historii wykazała największą klasę. Zachowanie samego Don Juana mnie nie dziwi. Po rozstaniu z ex poznałam wielu takich Jotów. "Lepiej by się przebić kołem, niż zamieszkać z takim wołem" ;)
OdpowiedzUsuńTego powiedzenia nie znałam, ale bardzo trafne :-)
Usuń"Wesołe jest życie staruszka"... :) Pozdrawiam Joasiu
OdpowiedzUsuńO tak, w sumie on najlepiej na tym wyszedł... serdeczności Gabrysiu :-)
UsuńOpisałaś historyjkę, jakich wiele w życiu. Jeden człowiek drugiego zwyczajnie wykorzystuje, Zbyt wielu egoistów i zbyt wiele naiwnych dam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLęk przed samotnością w każdym wieku czyni nas naiwnymi do utraty godności i majątku...
UsuńFaceci to jednak potrafią się ustawić w życiu ;-). Ale w końcu przyszła kryska na matyska ;-).
OdpowiedzUsuńNo wiesz, tak naprawdę to wziął się i umarł, zostawiając problemy rodzinie...
Usuńcóż zrobić, kiedy miłość dopadnie z dwóch stron...
OdpowiedzUsuńPanie J... nieładnie, oj nieładnie... dżentelmenowi nie przystoi...
Miał chłop powodzenie, a dżentelmenem był na pozór, dla obcych...
UsuńNie znoszę ludzi-pijawek. Nie ważne czy ma 60 lat czy 6 - z takim odruchem ssania trzeba się urodzić
OdpowiedzUsuńOj tak! To jest we krwi i nie podlega ewolucji, niestety...
UsuńTak mi się troszeczkę zrobiło smutno po tej historii....Może to wynika z tego ,że nikt nie chce być sam.Przypomniało mi się ,ze po śmierci mojej teściowej,co niektórzy byli zbulwersowani ,że po krótkim okresie (?) zaczął rozglądać się za kimś-kobietą,która by zechciała uczestniczyć w Jego życiu....ale wg mnie także i w tej opiece-czyli ..wyprać,ugotować,ot i co ważniejsze razem pospacerować....Popadanie w skrajności-w żadnej sytuacji nie służy nikomu...i niczemu.Ale tak w życiu ja też nie jestem taka "fajna" więc chyba nie będę już nic wymyślać...Pozdrawiam Cię Asiu.
OdpowiedzUsuńGrażynko, nikt nie jest idealny, ale niektórzy myślą, że mają prawo wysługiwać się osobami o uległej naturze...nie dając nic w zamian. Ja po takich historiach raczej jestem wściekła, niż smutna...
UsuńJa to bym takiego wysługiwacza kopnęła w zadek tak szybko żeby nie zdążył słowa wypowiedzieć. Nie cierpię ludzi którzy we wszystkim wysługują się innymi. Historia któą opisałaś jest jak jedna z wielu które można wyczytać w internecie czy też spotkać w życiu codziennym. Szkoda mi tylko takich ludzi...
OdpowiedzUsuńJa też z chęcią, ale jak widać, nie wszystkie kobiety tak robią...
UsuńTy widzisz... czytasz i nie grzmisz!!! W jakiej przeraźliwej mniejszości płeć męska znajduje się w komentarzach :-) Niepodobieństwo!!! Z jakim to zapałem niewiast przepięknych gromada daje po kościach panu J., jakże sprytnie kuksańcami go razi, jak dopieka.... a może i dobrze :-) bo pan J. zdaje się swoją postacią przedstawiać faceta, bez, za przeposzeniem, tej, wydawałoby się, istotnej części ciała, która, gdy ją pozbawić treści, staje się wydmuszką. :-) ... Cóż... samo życie
OdpowiedzUsuńWszak większość czytelniczek, więc komentarze w obronie niewiast pisane i masz rację, takie postaci barwniejsze w życiu bywają, aniżeli w scenariuszach filmowych...
UsuńJak widać, w wieku 70 lat nie ma mowy o żadnej miłości, jest tylko wyrachowanie i chęć wygodnego życia.
OdpowiedzUsuńNa to wygląda, niestety...
UsuńZawsze znajdą się ludzie pijawy, niezależnie od wieku, płci, itd., itp.; pozostaje mieć nadzieję, że w tym drugim, lepszym życiu jest jakaś zapłata za czyny na ziemskim padole.
OdpowiedzUsuńNo, nie wiem, nikt nie wrócił i nie relacjonował....
UsuńAleż historia, prawdziwa niestety. U nas mieszka bardzo dużo wdów i dwóch wdowców...hmmm, czy mają powodzenie, no cóż, słyszałam podobne historie;))) Często musiały dzieci wkraczać, bo niestety zdarzało się, że dziadek w dziecko się zamieniał...;) Starość to wielka niewiadoma jednak;)
OdpowiedzUsuńNa osoby samotne czeka wiele pułapek, a i umysł często sprawia niespodzianki. Nigdy nie wiemy, jacy będziemy za X lat...
Usuńach...takie życie...sama nie wiem jak to oceniać. nigdy nie wiadomo co nas czeka ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, każdy starzeje się inaczej i różnych ludzi spotyka na swej drodze...
UsuńPanowie starszego pokolenia skłonności do czekania na gotowe wyssali z mlekiem matki.
OdpowiedzUsuńA pan, który przepisał mieszkanie na konkubinę, jak przypuszczam, chciał sobie w ten sposób zapewnić dozgonną obecność drugiej osoby, bo chyba oprócz chorób nie ma na stare lata niż gorsze niż poczucie osamotnienia.Pozdrawiam.
Strach przed samotnością jest silny w każdym wieku, a oprócz tego były tu naciski z drugiej strony... dzięki za odwiedziny:-)
Usuń