Najlepszy czas, aby wybrać się na wycieczkę, pogoda wiosenna, nastrój świąteczny, spowolnienie obowiązków zawodowych, bo wszyscy już czekają na przerwę w tej codziennej gonitwie. Nic tak nie pasuje w okresie grudniowych przygotowań jak wizyta w fabryce ozdób choinkowych. W ubiegłym roku zwiedziłam taką w Bydgoszczy, w tym roku pojechaliśmy do Gniezna. Jest tam podobno aż 6 wytwórni bombek. Miejsce, które odwiedziłam to raczej niewielka manufaktura niż fabryka, ale produkują dziennie 2 tysiące bombek.
Proces produkcji zaczyna się w DMUCHALNI, gdzie z prostych szklanych rurek panowie wydmuchują nad ogniem (temp. kilkaset stopni) rózne kształty bombek, co bardziej skomplikowane w specjalnych drewnianych formach.
Z dmuchalni wydmuszki trafiają do SREBRZALNI, gdzie od strony wewnętrznej pokrywa się bombki specjalnym związkiem chemicznym, który pod wpływem temp. ok.50 stopni przybiera srebrny kolor.
Po wysrebrzeniu bombki wędrują do lakierni, gdzie macza się je w kolorowych lakierach błyszczących, matowych i satynowych.
Gdy wyschną polakierowane kule przenoszone są do dekoratorni, a tam wprawni dekoratorzy malują na nich różne wzory, a co roku zmieniają się mody, bohaterowie bajek itd.. Niektóre firmy zamawiają swoje wzory dla klientów, np. logo firmy, rysunki znanych budynków, napisy itp.
Jest to proces bardzo pracochłonny, gdyż farbki schną warstwowo, a malowanie szczegółów to wręcz jubilerska robota.
Gotowe wyroby trafiają do sklepu firmowego, gdzie można nabyć bombki w dużym wyborze, a zwiedzający wytwórnię grupowo otrzymują bombki z imieniem oraz sami dekorują swoje egzemplarze w pracowni warsztatowej.
Zwieńczeniem wyjazdu był spacer po Gnieźnie i zwiedzenie katedry, pięknie przystrojonej w kilkumetrowe świerki.
Na zdjęciu - rzadka możliwość przejścia wejściem królewskim i udostępnionymi DRZWIAMI GNIEŹNIEŃSKIMI, na których uwieczniono historię śmierci św.Wojciecha. Replika tychże drzwi z ok.XII wieku znajduje się w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie.
Gdyby ktoś myślał, że praca w wytwórni bombek jest lekka, łatwa i przyjemna i wpływa na podniosłość nastroju pracowników wytwórni ten jest w wielkim błędzie....
Mistrzostwo świata - Wiem jak cieszą własnoręcznie zrobione bombki. Nie mogła bym tak pracować, bo szkoda by mi je było sprzedawać
OdpowiedzUsuńDekoratorzy mają taką wprawę, że zazdroszczę, ja na papierze nie namalowałabym tak, jak oni na bombkach.
UsuńW moim mieście była kiedyś fabryka bombek, teraz jest tam kręgielnia.
OdpowiedzUsuńU mnie też była, a teraz musimy jeździć do innych miast. Nie wiem dlaczego zlikwidowali...
UsuńPiękna wycieczka , ile można sie dowiedzieć prawda? A dla siebie zrobiłaś Joasiu bombkę?
OdpowiedzUsuńNo niestety nie! Dostałam wprawdzie bombki w prezencie, ale nie dano nam okazji do dekorowania, tylko dzieci malowały...
UsuńChciałabym kiedyś robić ozdoby choinkowe i nie tylko. Teraz są tak ogromne możliwości :)
OdpowiedzUsuńAleż możesz, tylko potrzeba czasu i cierpliwości (o umiejętności nie wspomnę).
UsuńByłam w fabryce bombek :) Nawet mam namalowaną przez siebie bombeczkę :)
OdpowiedzUsuńTo miło, pamiątka na całe życie, ale Ty potrafisz przecież pięknie malować! na pewno śliczna ta bombka:-)
UsuńRewelacyjny pomysł na wycieczkę. Sama choć już swoje lata mam chętnie bym się do takiej fabryki wybrała :)
OdpowiedzUsuńMoże jest jakaś w pobliżu, sprawdź!
UsuńPrzy okazji należy dzieciom przypomnieć, że to są bombki, a nie bąbki, bo błąd może kogoś kosztować życie ;)Kiedy syn wyjechał do pracy w UK nie wiedział dokładnie na czym będzie polegała jego praca. Coś w ochronie, bo na to wskazywała I-wsza część szkolenia w kraju. Druga odbyła się już na miejscu. Kiedy smsowo zapytałam, co robi, napisał, że "szuka babek". Jezu Kochany, pomyślałam, w burdelu go zatrudnili! O mało zawału nie dostałam. Potem już głosowo wyjaśnił, że szuka bombek, ale ogonek w smsie gdzieś się zapodział. Najpierw odetchnęłam z ulgą, a jak do mnie prawdziwa treść dotarła, znowu byłam bliska zawału :)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, dziękuję za taką niespodziankę, jedno zajęcie lepsze od drugiego...i wyszedł prawie numer kabaretowy, czarny humor:-)
UsuńMoje dzieci też ze swoimi paniami wychowawczyniami były w bombkowym świecie w Gnieźnie. Do dzisiaj mam 5 cacuszek z imionami całej naszej rodziny. Każda ma inny kolor i inną dekorację. Nasze bombki są słynne na cały świat. Dekoruje się je ręcznie, więc każda jest jedyna, niepowtarzalna.
OdpowiedzUsuńDroga Jotko. Tobie i wszystkim bliskim życzę zdrowych i radosnych Świąt.
Elżbieta
To prawda, w ubiegłym roku w bydgoskiej fabryce bombek widziałam takie cuda, jak w bajce. Niestety, większość ludzi stawia na ilość i niskie ceny chińskich wyrobów.
UsuńTobie także Elu i Twoim najbliższym wszelkiego dobra i samych serdeczności:-)
Fajnie byłoby samemu zrobić taką bombkę:)
OdpowiedzUsuńDzieciaki miały frajdę :-)
UsuńA mnie udało się kupić polskie piękne bombki w sklepie Społem. Jedna ich wada to cena, wyższa niż w zeszłym roku.
OdpowiedzUsuńPraca w takiej fabryce to ciężkie zajęcie musi być.
To prawda, my wpadamy na chwilę, zachwycamy się, ale jak się przyjrzeć, to nie jest tak wspaniale...
UsuńOch byłam kiedyś w takiej wytwórni bombek - świetna sprawa! Do tej pory mam czerwoną bombkę ze złotym napisem "Karolina", którą wtedy dla mnie zrobiono, a było to o matko może jakieś dwanaście lat temu w każdym razie jeszcze w okresie przedszkolnym ;) Wróciłabym jeszcze zobaczyć takie miejsce :))
OdpowiedzUsuńJa też przywiozłam bombkę z imieniem syna: ADAM, bardzo się ucieszył.
UsuńPamiętam jak mój synalek gdy miał 4 latka (a teraz ma 19,5) był z przedszkola na wycieczce w wytwórni bombek, ale wrócił podekscytowany. Zrobił wtedy taką swoją bombkę, przyozdobioną kolorowym brokatem. Piękna i duża wisi co roku na choince i to w dodatku na honorowym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMojemu synowi też przywiozłam bombkę z napisem ADAM, TAKIE MA WIGILIJNE IMIĘ :-)
Usuń