Wędrówki ulicami miasta maja wiele walorów poznawczych, można podpatrywać różne sytuacje, przyglądać się ludziom, podsłuchiwać ich rozmowy.
Dziś chcę się podzielić kilkoma ciekawymi obrazkami:
Dobra motywacja – idzie przede mną para osobliwa, oboje w zaawansowanym już wieku, pani krewka całkiem, ubrana może niezbyt modnie, ale z fantazją, pan trochę przygarbiony, ale włosy ma farbowane (!!!) i nie tak energiczny jak małżonka. Widać także, że włosy żona mu podcina, może dla oszczędności.
Idąc, dźwigają dwa składane krzesła, pani kroczy przodem, za nia ledwo nadąża pan, sapiąc bardzo, w końcu słyszę, jak się skarży:
- Ja już nie mogę, zwolnij trochę!
- No coś ty, taki silny mężczyzna i pasujesz?
- Muszę trochę odpocząć, zobacz, tam jest ławka…
- Daj mi to krzesło, wyprostuj się i nie stękaj, idziemy!
Pani wzięła obydwa krzesła i ruszyła przed siebie, za nią potulnie potruchtał pan. Byłam pod wrażeniem, tylko nie wiedziałam czy zazdrościć tej pani wigoru czy pożałować pana, który za żoną nie nadążał…
Kuracjuszki – o kuracjuszach można by cykl stworzyć, gdy wraca się z pracy przez uzdrowisko lub chodzi na spacery do parku, jest możliwość poczynienia wielu obserwacji. Kiedyś idę ulicą, naprzeciw mnie idą trzy panie, wystrojone, świeżo od fryzjera, każda z siateczką, w siateczkach owoce i jakieś drobiazgi. Myślę: założyłabym się, że kuracjuszki. Faktycznie, panie pozdrawiają i pytają o drogę do swojego sanatorium. Innym razem zaczepia mnie samotna pani i pyta o drogę do galerii handlowej, zaproponowałam, żebyśmy poszły razem, bo je też w tym kierunku. Pani chętnie na to przystała, bo dopiero co przyjechała, okazało się, że jest z Warszawy, że zaplanowano dla kuracjuszy wycieczkę do Lichenia. Rozmawiałyśmy całą drogę i tylko w pewnym momencie zorientowałam się, że idę za szybko, więc zwolniłam. Pożegnałyśmy się przy wejściu do galerii, pani była wdzięczna za pomoc, ale właściwie co to za pomoc, przecież i tak szłam tą samą drogą…
W Dniu Ojca – ze sklepu wychodzi młoda kobieta i dźwiga reklamówkę, spotyka koleżankę, która pyta, co też za zakupy tak dźwiga?
- no jak to co, sześciopaki dla starego i tescia , w końcu k…a dzień ojca, nie?
Zmęczona babcia – babcie bywają w różnym wieku i kondycji, wnuki bywają mniej lub bardziej ruchliwe. Zaobserwowałam kiedyś , jak pewna babcia, wyglądająca na zmęczoną lub chorą prosi wnuczka, lat ok. 4: chodźmy już do domu, włączę ci bajki. Wnuczek koniecznie chciał iść na plac zabaw. Babcia prosi ponownie, deklaruje kupno lodów, ale chłopiec uparcie chce na bujawki i coraz bardziej oddala się od ławki, na której siedzi babcia. Kobieta zrezygnowana, z bólem w oczach wstaje i podąża za chłopcem. I tak sobie pomyślałam czy opieka nad malcem nie przerasta jej czasami.
Smutne te niektóre obrazki... Mały wnuczek potrafi wykończyć, a jeśli babcia w nie najlepszej formie, to tym bardziej. Piwa dla starego...hm... jakoś nigdy w życiu nawet przez myśl mi nie przeszło nazwanie mojego taty "starym". Wiem, że o rodzicach sporo osób mówi "moi starzy", ale ja chyba staroświecka jestem bo mi to bardzo nie podchodzi.
OdpowiedzUsuńKuracjuszki ... może powinnam kiedyś pojechac do sanatorium, nigdy nie byłam. Kiedyś przypadkowo zupełnie zaplątałam sie w sanatoryjnej miejscowości na tańce, z bliskim znajomym - myślałam, że zostanę zlinczowana, przyjechała "obca" i poderwała faceta. Jak ja mogłam!
A ta historia ze staruszkami mnie nieźle rozbawiła, ciekawe, czy ja będe dyrygowac mężem, czy on mną :)?
Czyli robiłaś konkurencję , na potańcówkach panowie to towar deficytowy :-)
UsuńAsiu już nie po raz pierwszy "powiem" Jesteś wspaniałą obserwatorką ,a później jak jeszcze potrafisz przelać to na papier,trochę czasami
OdpowiedzUsuń"z przekąsem" ale zawsze z wyczuciem i co ważne z poczuciem humoru...I temat znów bardzo aktualny bo takie "rzeczy" są ciągle obok nas...Ale odświeżyłaś Asiu moje dawne (nawet bardzo dawne) wspomnienie poruszając temat "oszczędności"? chodzi o obcinanie włosów.Mój mietek jeszcze wtedy...tuż tuż przed ślubem tak myślę,że chciał mi pokazać jak wierze,ufa mi...to niby dobrze ,ale "dał swoją głowę pod moje ręce" a co ważniejsze nożyczki....Możesz sobie wyobrazić jak się "postarałam"....?Tak ,że przez już 35 lat następne...oddaje się w ręce "bardziej profesjonalne". A ja czasami tylko oglądając zdjęcia ze ślubu..myślę,że co nie powiedzieć to na pewno miał "oryginalną" fryzurę....
Zgadzam się z przedmówczynią- Jesteś świetną obserwatorką kochana. A co do zmęczonej babci. Myślę, że nie powinna już zajmować się wnukiem, skoro jest to dla niej kłopot. Nie daj Boże, zemdleje na tym placu zabaw i co zrobi kilkuletnie dziecko? :(
UsuńGrażynko, chciałaś dobrze, każdy fryzjer kiedyś musi poćwiczyć:-)a teraz jest co wspominać...
UsuńAniu, pracując w IT tez masz na pewno jakieś ciekawe obserwacje, może coś napiszesz?
Oj chyba napiszę Jotko. Każdego dnia mogłabym tworzyć posty na ten temat. Np. wchodzi panz tekstem: w tej Iławie nic się nie dzieje!
UsuńPodaję mu listę imprez, długą jak papirus, a on: to nie dla mnie, bo nie lubię Ukrainy, to nie dla mnie, bo za stary jestem, to nie dla mnie, bo taki stary to nie jestem, to nie dla mnie, bo... W końcu pan gniecie kartę- listę, którą tworzyłam prawie tydzień! I mówi, że tylko utwierdził się, że w Iławie się nic nie dzieje. Opadły mi ręce, bo na 1 weekend zaplanowanych było prawie 20 pozycji kulturalno- sportowych :(
Na takiego pana szkoda czasu, on jest z tych, którzy nawet w Paryżu będą się nudzić! A za tę pognieciona kartkę trzeba było zmyć mu głowę, to brak szacunku dla Twojej pracy :-(
UsuńNie ukrywam, było mi bardzo przykro. Ja nigdy nie pozwoliłabym sobie na niszczenie cudzej pracy, tym bardziej na oczach tej osoby. No ale cóż, świat musi zmagać się również i z takimi ludźmi.
UsuńNajwiększe wrażenie zrobiła na mnie pierwsza historia. Takie energiczne starsze panie to naprawdę fajny widok, aczkolwiek powinna zrozumieć też męża. Starsze pary spacerujące trzymając się za ręce to też przyjemny widok. Pan może chciałby się wykazać, ale po prostu już nie może, nie ma tyle siły. A babcia z ostatniej historii, tak trochę odniosłam wrażenie, że cierpi w jakiś fizyczny sposób, ale poświęca się dla wnuka. Dzieci mają mnóstwo energii i czasem młody człowiek za nimi nie nadąża. Z drugiej strony nie wiadomo, czy pani nie chce się przyznać rodzinie, że potrzebuje odpoczynku, że coś ją boli, czy wyręcza swoje zapracowane dzieci i po prostu milczy. Ulica to faktycznie niespożyte źródło inspiracji. ;)
OdpowiedzUsuńBabcie powinny być asertywne, bo takie poświęcenie może sie źle skończyć...
UsuńJesteś wspaniałą obserwatorką życia Jotko. Ja też to robię, do każdej napotkanej, mijanej, osoby, pary, mam w głowie natychmiast dopisaną do nich historię. Jeśli chodzi o starsze pary, to z reguły, kobiety są bardziej żywotne, no i dobrze, tylko powinny być wyrozumiałe dla mężów, którzy nie dotrzymują kroku. Najpiękniejszy jest widok, jak staruszkowie idą razem za rękę, chociaż często, któreś z nich już z laską. Przy ostatniej historii, nasunęła mi się myśl, że zmęczonej babci nikt nie pyta, czy daje radę opiekować się ruchliwym dzieckiem. Znam różne historie na ten temat. Kuracjuszką nigdy nie byłam, jestem zdrowa,ale myślę czasem o urlopie tego rodzaju, jakieś masaże, kąpiele by się przydały i słodkie lenistwo, z książką:) Dzień Ojca..., zostawię bez komentarza
OdpowiedzUsuńKiedy właśnie nie trzeba być chorym, by wyjechać do sanatorium. Ktoś powiedział, że choroby leczy się w szpitalu, a w sanatorium odnawia sie siły witalne. Też jeszcze nie byłam, ale myślę o tym coraz częściej.
UsuńFaktycznie można dużo zaobserwować i wyciągnąć wnioski. Z tym, że mogą to być wnioski błędne.... bo często pierwsze wrażenia i krótka obserwacja ludzi może być mylna.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam świadkiem niesamowitej awantury jaką na przystanku autobusowym zrobiła kobieta swojemu mężowi /albo partnerowi/. Krzyczała na niego jak wariatka a on stał potulnie i nic nie mówił. I wszyscy myśleli, że to jakaś wściekła baba. Do momentu, póki ten mężczyzna nie zaczął ją straszliwie bić....
Autobus ruszył i ludzie przestali współczuć temu panu. Zamilkli.
Dlatego takie obserwacje są ciekawe z psychologicznego punktu widzenia, bo nie znamy całej prawdy i jest to duże pole dla wyobraźni...
UsuńAsiu jak wiesz uwielbiam uzdrowiska i obserwacje z nimi związane. Już za tydzień będziemy z mężem prowadzili obserwacje „łapaczy” Rabczańskich. Dlaczego „łapacze” , bo zawsze gdy jesteśmy gdzieś w pobliżu sanatoriów, obserwujemy charakterystyczny chód - ręce z tyłu a w nich zwinięta gazeta lub reklamówka. To są „łapacze” miejscowi, którzy wiedzą kiedy zaczyna się nowy turnus i wychodzą na łowy. P tygodniu są już otoczeni wianuszkiem pań, dla których zabrakło pary z grona kuracjuszy. :)
OdpowiedzUsuńTo wymienimy sie obserwacjami, dobrze, że jedziecie razem, to nie będziesz "zagrożeniem" dla innych pań:-)
UsuńI w drugą stronę - tak samo :)
UsuńJeśli Pani Energiczna całe życia taka empatyczna i tolerancyjna była, to nie dziwota, że Mąż ledwo zipie ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że miałam ochotę ponieść mu to krzesło, ale kto wie, może na co dzień się ów pan nie przemęcza?
UsuńTo już któryś tam post u Ciebie, pisany na podstawie obserwacji otoczenia, zauważyłam, bo też jestem taką obserwatorką, szczególnie, kiedy czuję sie zrelaksowana, czekam sobie na coś spokojnie i nigdzie się nie spieszę. Naprawdę bywa ciekawie ;-)
OdpowiedzUsuńKolejny i pewnie nie ostatni :-)
UsuńWzruszył mnie akapit dotyczący babci i wnuka. Czasem rodzice obarczają starszych ludzi obowiązkami ponad ich siły i wiek. Opieka nad dzieckiem, to wysiłek wymagający ogromnej kondycji fizycznej i psychicznej.
OdpowiedzUsuńMoja teściowa, z którą mieszkałam, uczciwie i bez ogródek powiedziała nam, że nie czuje się na siłach opiekować naszymi dziećmi. Kiedy urodził się syn miała 54 lata, była młoda, a nie chciała brać na siebie obowiązku ponad swoje siły. Nie zmuszaliśmy jej, zostałam w domu 3 lata, mąż pracował na rodzinę. Ona nie miała z tym problemu, my także. Czasem widzę na rynku jak staruszki biegają za swoimi prawnukami, bo dzieci z natury są ruchliwe, a osoba po 80. nie ma już siły i wigoru by nadążyć za pomysłami prawnuczka. To młodzi ludzie powinny mieć umiar w wymaganiach w stosunku do swoich rodziców i dziadków. Starsi ludzie często chcą się czuć potrzebni i biorą obowiązki ponad swoje siły.
Pozdrawiam serdecznie Jotko:)
Naprawdę Elu, czasami podziwiam dziadków i pradziadków za ich "poświęcenie", ale kiedy jestem coraz starsza uświadamiam sobie, że zawsze martwimy się o dzieci(także jako opiekunowie na wycieczkach szkolnych), a nam też może coś się stać i co wtedy z podopiecznymi?
UsuńA moja córka nie wie co tatusie lubią najbardziej...
OdpowiedzUsuńMoże mogłeś jakoś tak dyskretnie zasugerować?
UsuńSugerowałem, ale zdaje się, że zwyciężyły sugestie mamusi, niestety...
UsuńNiekoniecznie, może sama dba o Ciebie po swojemu...
UsuńZ tymi sześciopakami, to od lat obserwuję. Niedaleko mam sklep monopolowy i w czasie kartkowym obserwowałam kolejki samych pań stojących po wódkę i wyjść z podziwu nie mogłam, jak głupota może być udziałem delikatnych, subtelnych istot, do jakich kobiety zaliczam.
OdpowiedzUsuńSama wnuki pomagałam wychowywać, choć często bywałam zmęczona.Normalne. Ale satysfakcję mam i również wdzięczność wnuków.
Serdeczności.
Niektóre panie same kupują swoim panom alkohol na zasadzie: przynajmniej w domu pije i widzę co robi...
UsuńDla wnuków trzeba mieć nie tylko SERCE, czasem potrzeba dużo siły:-)
Witaj... wielce ciekawe obserwacje i ich opisanie. Już to jeden ze sławnych filozofów czy wieszczów - Bóg jeden wie, jak im na imię - rzekł do mnie, głos przyciszając, że razu pewnego napotkam na swej drodze "jotkę", co obserwacją swoją przenikliwą, nie jednego mile zaskoczy... :-) A w kwestii doganiania partnerki życiowej... oferuję Inflanty całe za konia temu, co podążyć, czy to na własnych nogach, czy bardziej metafizycznie za swoją połowicą, zdoła... ja już się zasapałem... ale pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZ tym nadążaniem to różnie bywa, ja czasami nie nadążam za swoim mężem, dosłownie i mniej dosłownie:-)
UsuńDzięki za miłe słowa:-)
Męża z pierwszej opowieści żałuję bardzo. Biedaczek ani się sprzeciwić nie ma siły, ani nadążyć. Żonie pozazdrościć można energii.
OdpowiedzUsuńA jak Dzień Ojca, to Dzień Ojca, no popatrzcie, co za kochana córeczka ;)
Babcie ledwie nadążające za wnukami również widuję i szkoda mi ich. Zastanawiam się, czy same z własnej woli wzięły na siebie tę opiekę ponad siły, czy stanowczo zostały do niej powiedzmy... zobligowane przez zapracowane dzieci. Ale i zirytować potrafią. Pamiętam, jak ustępowałam takiej staruszeczce w autobusie miejsca po to tylko, żeby wnusie kochane na tym miejscu posadziła. I nie mówię tu o malutkich dzieciaczkach. Chociaz może wolała posadzić, niż je po autobusie gonić ;)
Też mnie to kiedyś irytowało, ale potem dotarło do mnie, że dzieciaki lepiej posadzić i mieć pod ręką, niż ogarnąć na przestrzeni autobusu.
UsuńCo do męża powyżej - takie publiczne reprymendy wywołują u mnie zawsze mieszane uczucia...
I to właśnie ten misz-masz społeczeństwa powoduje, że chcemy poznawać nowe osoby, jesteśmy ciekawi świata. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a niektórzy mówią, że nudzi ich czekanie lub samotne spacery...ja wtedy wyostrzam spostrzegawczość:-)
UsuńTeż lubię obserwować ludzi. Czasami jest zabawnie. Uwielbiam patrzeć, jak starsze małżeństwo idzie, trzymając się za ręce.
OdpowiedzUsuńA babcia, no cóż, pewnie wzięła obowiązek ponad swoje siły. Mądrze napisała Elżbieta, zgadzam się z tym w całości.
Pozdrawiam Asiu. :) .
Otóż to, nawet gdy jesteśmy w dobrej kondycji mamy gorsze dni, sama korzystałam z takiej pomocy, ale gdy mama dawała sygnał, że nie da rady lub ma pilne sprawy, brałam zwolnienie. Nigdy też nie zostawiałam jej chorego dziecka, to dla babci zbyt duże obciążenie, nawet psychiczne.
UsuńSzkoda mi starszego pana, którego żona do końca nie zrozumiała. Dobrze, że jest energiczna, ale nie powinna go wyręczać, tylko usiąść z nim na ławeczce i dać mu odsapnąć. Tego potrzebował. Bo na pewno nie upokorzenia, którego mógł w tamtej chwili doświadczyć. Takie odniosłam wrażenie.
OdpowiedzUsuńChyba odniosłaś dobre wrażenie, bo nawet gdy odciążyła go w noszeniu, to pan nadal ledwo powłóczył nogami, może dzieliła ich duża różnica wieku?
UsuńA ja odnoszę wrażenie, że pani energiczna i krzepka od zawsze była i musiała jakoś mobilizować swojego wolniejszego męża do wysiłku i ruchu. Znam takich mężczyzn, więc zdążyłam zaobserwować jak to działa :)
OdpowiedzUsuńO sanatoriach nasłuchałam się tylu opowieści, że aż mi włosy dęba stanęły, ponoć tak na prawdę większość jedzie tam w wiadomym celu. Znajomy rodziców tak sobie przybrał do głowy te mity sanatoryjne, że sam z tydzień przed końcem turnusu pojechał zabrać stamtąd swoją żonę ;)
Fajna córeczka nie ma co, chyba nic ambitniejszego nie potrafiła wymyślić, tylko sześciopak. W sumie jak się nad tym zastanowić, to alkohol stał się głównym prezentem ofiarowywanym na różne okazje. Sami jak idziemy gdzieś w gości lub na imieniny to kupujemy alkohol w zależności, czy damska, czy męska impreza :)
Przy Twojej ostatniej obserwacji babci i wnuczka obiema rękami podpiszę się pod komentarzem Elżbiety. Często jest tak, że dla młodych oczywistą rzeczą jest, że dziadkowie mają się opiekować wnukami, bez względu na wiek i siły. Nikt ich nie pyta, czy sobie radzą, czy nie jest to dla nich zbyt męczące, a potem, gdy stanie się nieszczęście największe pretensje maja właśnie do dziadków, to ich obwiniają za wszelkie problemy i niepowodzenia przy pilnowaniu swoich jakże rozbrykanych wnucząt.
Rodzice powinni wziąć pod uwagę, że inaczej pilnuje się swoje dziecko, a inaczej czyjeś, taka babcia stresuje się wtedy jeszcze bardziej, a poza tym inaczej jest zajmować się starszym dzieckiem, a inaczej maluchem, któremu trzeba poświęcić mnóstwo energii i zaangażowania.
Bardzo ciekawe są Twoje obserwacje Asiu, skłaniają ku refleksji i przekazują pewien morał życiowy. Rzadko gdziekolwiek wychodzę, ale też będę musiała poczynić pewne poczynania, bo i mi może dzięki temu przyjdzie pomysł na jakiś wpis u siebie :)
Ściskam Cię Asiu serdecznie i miłego popołudnia Ci życzę
Kochana, ulica jest niewyczerpanym źródłem tematów, a szpital lub przychodnia? Tobie nie muszę tego tłumaczyć, czasami wyjście do sklepu może przyprawić o ból głowy albo o atak śmiechu, zależy na co trafimy.
UsuńPozdrawiam Cie spod czarnej chmury, z której niekoniecznie musi padać ;-)
Oj tak faktycznie Asiu masz rację, w szpitalu i przychodni mam okazję nieraz zaobserwować różne ciekawe sytuacje i różnych ludzi, następnym razem będę im się przyglądać pod kątem wpisu na blogu :)
UsuńPozdrawiam z chłodnego i zachmurzonego Krakowa
Biedna babcia .... poczułam złość do bezmyślnej matki dziecka
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że naprawdę żal mi było tej pani, bo własne dziecko każdy jakoś zdyscyplinuje, a malec babci niestety nie słuchał...
UsuńMuszę przyznać, że nie rozumiem zachowań co niektórych rodziców... Dziadkowie nie mają obowiązku wychowywać wnuków, jasne zwykle chętnie witają je w swoich progach i dają multum miłości, ale bardzo często są już za słabi na gonitwy za kilkulatkiem. I tu naprawdę nie rozumiem jak dzieci mogą obarczać swoich starszych rodziców obowiązkiem opieki nad maluchem. Jest to niebezpieczne dla obu stron - babcia czy dziadek po tak aktywnych godzinach mogą mieć atak serca, duszności cokolwiek, a że nie są już tak sprawni mogą nie nadarzyć za dzieckiem, które na przekład wbiega na ulice... Och brakuje ludziom wyobraźni naprawdę.
OdpowiedzUsuńDlatego tak mnie wkurzył apel senatora Koguta o zmniejszenie wieku emerytalnego, żeby babcie mogły zająć sie wnukami! Ciekawe czemu nie dziadkowie i czy on zajmuje sie swoimi?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKurcze. Wczoraj pisałam komentarz. Może go nie opublikowałam?
Chciałam napisać, że lubię patrzeć na świat z Twojej perspektywy. Bardzo cenię tę Twoją życzliwość wobec wszystkich bohaterów Twoich obserwacji :)
Pozdrawiam :)
Lena Sadowska.
Właściwie moja życzliwość wobec pani od sześciopaków była wątpliwa, ale z drugiej strony , może nie każdy docenia róże...
UsuńZ komentarzami tak bywa, też mi się to zdarza na innych blogach...
Pozdrawiam słonecznie:-)
Ja też tak mam, że znikł mi komentarz. Nie pierwszy raz. Ale to pewnie wina szybkości internetu.
UsuńDużo ciekawiej jest maszerować nie patrząc wyłącznie pod nogi. Prawda Jotko?
No właśnie czasami zauważam, że ludzie wiecznie gdzieś pędzą lub z nosami w smartfonach, a tuż obok jakieś kaczki przechodzą, klucz żurawi na niebie, dziecko stokrotki zrywa...i mało kogo to interesuje.
UsuńMasz dar obserwacji, to prawda. Gdy jest ładna pogoda, staram się wychodzić z komputerem do parku i tam pracować. Ale przy okazji mam możliwość posłuchania rozmów. Bardzo różnych od matek pilnujących dzieci, po wyrostków grających w ping-ponga. To są bardzo ciekawe rozmowy. Wiem, podsłuchuję, ale nie mogę się powstrzymać :-) Czasami czuję się jak kosmita lądujący na obcej planecie, tak świat niektórych ludzi jest dla mnie obcy. Teraz rozumiem dlaczego wielce pisarze pisali po kawiarniach, bo tam była inspiracja :-)
OdpowiedzUsuńPrawda? Ale trudno nazwać to podsłuchiwaniem ;-) Tkwiąc w środku zdarzeń nie zamykamy oczu ani uszu, a niektórzy nie krępują się z uzewnętrznianiem swoich spraw, wręcz przeciwnie, to ja czasem czuję skrępowana wciąganiem w czyjeś rozmowy...
UsuńŚwiat idzie naprzód nie oglądając się na tych słabszych, dlatego tyle wszędzie tej nauki o asertywności. Zapominamy o zwykłych ludzkich uczuciach, takich jak np. współczucie.
OdpowiedzUsuńPodążanie za światem nie powinno usprawiedliwiać braku współczucia, a gdybyśmy nie byli wykorzystywani, nie trzeba by uczyć sie asertywności...
UsuńIluż ja kuracjuszy spotkałam w trakcie studiów... naprawdę wiele historii się toczy w murach sanatorium ;) Myślę sobie, że Pani z pierwszej historii dobrze zna swojego partnera i postanowiła trochę go zmotywować do poprawy kondycji ;) pozdrawiam Jotko! :)
OdpowiedzUsuńObyś miała rację, wolałabym taki scenariusz, naprawdę:-)
UsuńW takich właśnie często sekundowych sytuacjach skrywa się życie. Raz wesołe, raz smutne, raz motywuje, innym razem dołuje. I mimo, że narzekamy, na tą codzienność to żyć wciąż pragniemy.
OdpowiedzUsuńI z tego pragnienia wynika własnie chęć obserwacji ludzi i świata, gdy przestaje sie pragnąć, to przestaje się żyć...
UsuńNo tak wygląda nasze społeczeństwo. Czasami niestety. Mając dzieci w wieku szkolny widzę takie umęczone babcie. Ale mam wrażenie, że one są pomimo zmęczenia szczęśliwe, bo są jeszcze komuś potrzebne. Różnie to bywa. Dobrych dni Asiu:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, niektóre są szczęśliwe, że mogą pomóc, miejmy nadzieję, że później zostaną docenione.
UsuńI wzajemnie, Moniko:-)
Do powolnych nie należę, ale często nie nadążam za mężczyzną, z którym akurat idę. Stawiają dłuższe kroki nawet, kiedy spacerują. Mój sposób na to: uczepić się męskiego ramienia, aby faceta spowolnić.
OdpowiedzUsuńCo do babć opiekujących się wnukiem to często jest ponad ich siły, ale jak tu odmówić córce czy synowej?
Ja nigdy nie nadążam za moim mężczyzną, nawet gdy go już doganiam, on znów przyspiesza i zabawa zaczyna się od nowa...
Usuń