Profesje bywają rozmaite, słysząc czasami jakąś nazwę zastanawiamy się, czym taka osoba może się zajmować. Niekiedy pod bardzo wyszukaną nazwą kryje się zwyczajne zajęcie. Nie będę się jednak rozpisywać o kwestiach językowych. Czy zastanawialiście się na przykład, jakie atrybuty danego zawodu powodują, że do jego przedstawicieli mamy większe zaufanie lub dana osoba jest wręcz reklamą czy też antyreklamą swojej profesji?
Kiedyś mawiano, że dobry kucharz musi być gruby i mieć rumiane policzki, bo chudemu nie można ufać. Jakby na zasadzie - lubi jeść, to i dobrze gotuje. Tymczasem dziś to właśnie chudym kucharzom powinno sie bardziej ufać, bo jeśli kucharz chudy, to znaczy (przynajmniej w teorii), że gotuje zdrowo, dietetycznie i nie podjada w pracy...
A z czym kojarzymy lekarzy? czysty, bez nałogów, zdrowo żyje i nie łyka byle czego. Kiedyś odwiedzałam przychodnie medycyny pracy i pani doktor, nie dość, że nie wyglądała jak okaz zdrowia, to jeszcze miała palce żółte od tytoniu, a za paznokciami brud, słowo!
Znajoma opowiadała, że w czasie wizyty u lekarza, gdy skarżyła sie na bolące stawy i żylaki, lekarz zalecił w pierwszej kolejności schudnięcie i to znaczne, tymczasem sam ważył chyba ze 150 kg, ledwo mieścił się w fotelu za biurkiem.
Wizerunek przedstawicieli niektórych profesji zmienia się też z czasem. Kiedyś bibliotekarki były kojarzone jako starsze panie z kokiem i w szydełkowej chuście na ramionach, wszak biblioteki przeważnie niedogrzane były. A dziś? Chyba już takiej zasuszonej, smętnej bibliotekarki nie spotkacie, teraz to panie i panowie w różnym wieku, narzekający jedynie, że na czytanie nie starcza im czasu.
Mówi się, że szewc bez butów chodzi, coś w tym jest, ale czy fryzjerka lub kosmetyczka nie powinna sama być reklamą swojej profesji? Nie mówiąc o wizerunkowej roli zakładu fryzjerskiego czy gabinetu kosmetycznego. A dietetyk? Czy bardziej zaufamy komuś, kto sam ma problemy z tusza, ale walczy z nadwagą i jednocześnie podpowiada innym jak schudnąć skutecznie czy więcej zaufania będziemy mieli do osoby młodej, szczupłej z natury, o wyglądzie modelki?
Podobno najlepszymi terapeutami dla osób uzależnionych są ci, którzy sami pokonali nałóg i pomagają alkoholikom, narkomanom itp. wyjść na prostą.
A jakie wymagania mamy wobec wychowawców czy pediatrów? Czy nie lepiej zrozumie nasze dziecko ktoś, kto sam ma dzieci i wnuki, niż osoba samotna, która nawet wśród znajomych nie ma kontaktu z dziećmi?
A czy policjant nie powinien być wysoki, barczysty, wzbudzać jednocześnie respekt, ale i zaufanie?
Nie jest też dziwne, że niektóre instytucje czy firmy wymagają odpowiedniego stroju i schludnego wyglądu, by z powodu niewłaściwego wyglądu i zachowania pracowników nie ucierpiał ich wizerunek. Sama kiedyś byłam zniesmaczona wyglądem panienki biurowej w sądzie, która biegała z papierami po korytarzach, mając goły brzuch i żując gumę. Dziwne, że nikt z przełożonych nie zwrócił jej uwagi.
A jakie Wy macie refleksje na ten temat?
Moje pierwsze skojarzenie to opasły księżulo, który wzorem pierwszych chrześcijan powinen być raczej budowy skromnej, a i nauczać o tym m.in. co zawiera rok liturgiczny zamiast zajmować się edukacją seksualną dzieci bo - różnie się to potem kończy. No i jak potem głosić ubogim i głodnym Boże miłosierdzie - jeśli tluszcz wylewa się bokami, a rumiane policzki świadczą o tym, że ubogi i głodny to on nigdy nie był ?A jeśli o zawody, które wymieniłaś to masz rację, kiedyś przechodziłam obok zakładu fryzjerskiego i miałam ochotę wejść podciąć włosy , ale na widok tłustych i niechlujnych włosów właścicielki - uciekłam . Buziaki - misiaki 🐻🐻🐻🐻🐻🐻
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak to jest z tym umiarkowaniem w jedzeniu i piciu?
UsuńKiedyś odwiedzaliśmy groby pańskie na Wielkanoc i w naszym kościele ustawiono pustaki z nazwami grzechów: obżarstwo, opilstwo, zachłanność,nałogi itp. a na tle tych pustaków ksiądz wikary o wyglądzie Buddy i ze złotym zegarkiem. Dziwnie się poczułam...
Moim skromnym zdaniem to odnoszenie się do wyglądu w różnych zawodach. Tak nieraz słyszałam ,że kucharz powinien być grubiutki właśnie z rumianymi policzkami-wtedy jest "godny zaufania".Tu nie zgodzę się z Gabrysią ,że jak "tłuszcz wylewa się bokami to nigdy głodny i ubogi nie był"....Na swojej drodze spotkałam i spotykam ludzi ,którzy cierpią przez swoją tuszę ,a nie zawsze przecież jest to oznaką ich "dobrobytu".Co do pewnych zawodów to przyznaję rację ,że powinni mieć wizerunek ,który zachęca do skorzystania z usług ,a nie wprost zniechęca. Myślę ,że tu dużo do działania maja pracodawcy...określając właściwy wygląd i zachowanie pracowników. Znając ludzi "puszystych" przekonałam się ,że czasami więcej w nich radości,pogody i dobroci niż u tych "wychudzonych" smętnych...czasami.Wszystko to -w wielkim skrócie -to moje subiektywne odczucie.
OdpowiedzUsuńMasz rację Grażynko Faktycznie z tą wagą to może przesadziłam 😊 Ale przez chwilę spojrzałam na nią oczami głodnego i bezdomnego. Może faktycznie taki puszysty ksiądz prędzej powie " przyjdźcie do mnie ... a ja was nakarmię?.... kto wie 😊
UsuńDziewczyny, nie chodzi o tuszę jako taką, nie wszyscy muszą być szczupli, choć nie wszyscy otyli są chorzy...
UsuńMożna powiedzieć też inaczej - jeśli ksiądz grzmi na wiernych, że są pazernymi materialistami, a sam jeździ drogim autem i gra w kasynie, to przepraszam, ale o co chodzi?
Uwielbiam takie bzdziągwy latające po biurze z gołym pępkiem. A żucie gumy jakoś nieodmiennie kojarzy mi się z krową na pastwisku gdy zalega na łące i żuje.
OdpowiedzUsuńKażdy kucharz, który spędza cały dzień w kuchni i próbuje wszystko to co się w kuchni przyrządza, w sposób niekontrolowany może skonsumować wiadro, czyli ok.10 litrów (objętościowo) jedzenia.Robiono już i takie badania.
Osobiście lubię gdy w pracy "personel" jest umundurowany "służbowo". W końcu miejsce pracy to nie wybieg dla modelek ani konkurs mody. Odpada przynajmniej problem w co się danego dnia ubrać. Latami chodziłam "w trzech ciuchach na krzyż"- dwa różne kostiumiki i jedno spodnium i stale szpilki. Zmianie ulegały tylko bluzki.
Zapomniałam jeszcze o jednym - rozczochrane, wymięte fryzjerki też uwielbiam, bo przy nich czuje się niebywale zadbana i właściwie nie wiem po co mam korzystać z usług takiego czupiradła.
Miłego;)
Świetnie podsumowałaś temat, taki przepisowy mundurek rozdziela też wyraźnie pracę zawodową od czasu prywatnego.
UsuńPrzypomniałam sobie, że kiedyś pani w biurze pożyczek obsługiwała mnie jedząc sałatkę z majonezem....
bardzo bliska kuzynka mojej matki była starą panną, nie lubiącą dzieci i mężczyzn. Zawsze dziwiło mnie jak ktoś taki może być doskonałym pediatrą, a ciotka Danka takim lekarzem była. Nie na darmo się mówi "jak cię widzą, tak cię piszą"-schludny wygląd ma znaczenie w każdym zawodzie, bo świadczy o naszym stosunku do petenta, klienta, pacjenta. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże miała wyjątkową intuicję?
UsuńW każdej sytuacji powinno sie traktować innych, jakbyśmy sami chcieli byc traktowani :-)
Ja się odniosę do moich wyuczonych zawodów.
OdpowiedzUsuńSprzedawca - powinien być "wizytówką" sklepu. I nie chodzi tutaj tylko o wygląd, ale i o wiedzę. Bo po co mi ekspedientka, która zapytana o działanie kremu, nie ma o tym zielonego pojęcia. To ja wiem więcej od niej, dlatego nie raz zastanawiam się na jakiej zasadzie przeprowadzana jest rekrutacja. Bywa i tak, że osoba, która swoim "odstraszającym" wyglądem nie "wciśnie" mi żadnego kosmetyku, choćby na głowie stanęła.:)
Czasami mam ochotę powiedzieć - kobieto zadbaj o siebie.
Kosmetyczka - zawsze powinna mieć fartuszek lub inne ubranie robocze. Mając praktyki w SPA nie było mowy o tym, bym nosiła ubranie w którym przyszłam do pracy, łącznie z butami. Zadbany wygląd to podstawa. Druga istotną sprawą jest dyskrecja. Różne klientki przychodziły na zabiegi. Dlatego to, co działo się w zakładzie - tam zostawało. Niestety nie zawsze ma to odzwierciedlenie w innych zakładach. Szczególnie kosmetycznych, gdzie czasami plotki mogą spowodować utratę klienta.
I o ile estetyczny wygląd ma dla mnie znaczenie, to "waga innych" czasami świadczy o innych dolegliwościach. Sama nigdy nie byłam szczupła, ale zawsze pogodna i zadbana.:)
Buziaki - pozdrawiam.:)
Dyskrecja i takt są ważne także w sklepie, bo wychodzę ze sklepu, jeśli przy mnie ekspedientki obgadują poprzednią klientkę.
UsuńWaga sama w sobie nie stanowi problemu, gorzej gdy do schudnięcia z powodów zdrowotnych namawia mnie otyły lekarz - otyły, a nie z dodatkowymi kilogramami...
Serdeczności:-)
Poruszyłaś ciekawy temat, aczkolwiek ja staram się nie myśleć stereotypowo. U lekarza patrzę na to, czy jest kompetentny i przede wszystkim miły, bo jak trafię na chama, to więcej się nie spotkamy, choćby nie wiem, jak dobrym lekarzem był. Lekarz musi być empatyczny i kulturalny i fakt, nie powinien np. palić, w każdym zawodzie powinno się dawać przykład, chyba że ktoś tego nie czuje, a nie może zmienić pracy na inną, no bywa tak często. W bibliotece spotykam panie w różnym wieku i panów także. Gruby kucharz to lepszy kucharz, jak dla mnie niekoniecznie. To po prostu musi być widać, że ktoś coś robi z pasją, wtedy jest dobry. Pierwsze wrażenie jest ważne i decyduje o tym, jak kogoś postrzegamy, ktoś może być pięknie ubrany, a mieć np. brudne buty, bo się spieszył i nie zdążył. I przez brudne buty skreślimy jego umiejętności? Panuje wiele stereotypów, a je trudno wykorzenić. Może lepiej nas zrozumieć ktoś, kto ma dzieci, kto przeszedł uzależnienie i uwolnił się od niego, bo tego doświadczył, bo takiej osobie łatwiej zaufać i uwierzyć. Osobie niedoświadczonej w ten sposób można powiedzieć: A co Ty tam wiesz?! Łatwo przychodzi ocenianie i uogólnianie, trudniej zagłębianie się w przyczyny.
OdpowiedzUsuńPewnym stereotypem jest też stwierdzenie, że ktoś bez dyplomu w zawodzie umie mniej lub robi coś gorzej, np. aktor, cukiernik, sadownik. Jak dla mnie, ktoś może nie mieć dyplomu, byle robił coś dobrze i z pasją, no może oprócz lekarzy, ale tu pasja też mile widziana.
UsuńRzeczywiście z wieloma profesjami mamy konkretne skojarzenia. I w wielu wypadkach mamy rację. Czasem jednak nasze skojarzenia funkcjonują jak uprzedzenia i bywają krzywdzące, prawda? Np. pediatra, która nie ma dzieci... Może właśnie z tego powodu wybrała ten zawód, żeby być cały czas w otoczeniu maluchów. A tęga dietetyczka ma np. problemy hormonalne, itd, itp. Ech, czepiam się i tyle
OdpowiedzUsuńNie, nie czepiasz się, chodziło mi właśnie o wasze zdanie, bo każdy ma inne i dobrze:-)
UsuńSama już nie wiem, jak na to patrzeć. Czasami te nasze skojarzenia mogą być mylące......
OdpowiedzUsuńSkojarzenia mają to do siebie, że przychodzą na myśl spontanicznie i często po pewnym czasie zastanawiamy się czy były słuszne :-)
UsuńTrudno mi jednoznacznie orzec, czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy poszczególnymi zawodami a znaczniejszymi przymiotami ciała. Bo jeśli weźmiemy pod uwagą smaczną skądinąd postać kucharza, to nasuwa się przypuszczenie, że obfitość jego ciała wynika z tego, że, co bu tu nie rzec, próbuje ci on wytwory swej pracy, próbując wszelakich potraw, doprawia je, smakuje, przygrzewa i znów smakuje, ochładza - podobnie smakuje... i tak dalej. Znacznie trudniej jest uchwycić tę zależność w mojej obecnej, pożal się Boże, profesji. Nie pasuję do żadnego wzorca słusznej, bądź też niezbyt chlubnej postury, albowiem podróżując po świecie, ubywa mi fizyczności; przyjeżdżam do kraju - potężnieję... a zatem do której grupy ryzyka mnie zaliczyć?
OdpowiedzUsuńA z tym obfitym lekarzem, który zachęcał pacjentkę do schudnięcie jest pewnie tak jak było ze mną, kiedy nauczałem żaków. Otóż i byłem ( i, niestety, jestem) palącym (i wcale nie w piecu), a zatem jako nauczyciel i, o mój Boże, wychowawca, miałem przecież świecić przykładem jak księżyc w pełni na niebie, dlatego też obrałem taktykę polegająca na informowaniu dziatwy, że oto stoi przed nimi różewiczowski antybohater, a mianowicie postać, z którą ci młodzi ludzie przykładu brać nie powinni; więcej, znalazłem się pośród nich, aby świecić antyprzykładem ... :-) pozdrawiam
... "postać, z której ci młodzi ludzie" .... miało być :-(
UsuńSamo życie, można rzec, podobnie ja - według obiegowej opinii powinnam znać wszystkie książki, które wypożyczam, a nawet te, które można kupić w księgarni, nie sposób, prawda?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKompetencje, kontaktowość i schludny wygląd to wg mnie trzy podstawowe cechy, które są ważne. W podanej kolejności, ale o podobnej skali.
Wychodzę z założenia, że jeśli ja - kompletny laik mogę mieć jakie takie pojęcie bez specjalnych trudności, to profesjonalista tym bardziej. Nie wymagam od nikogo, by wciąż "się szczerzył" na mój widok - jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do gorszego dnia - ale nie wyobrażam sobie, by swoje osobiste problemy załatwiać kosztem klienta/pacjenta. A pod pojęciem "schludny wygląd" rozumiem czyste ręce, uczesane włosy i brak zapachu starego potu. Nie interesuje mnie długość i kolor paznokci, rodzaj fryzury, ani mniej lub bardziej modny strój, jeśli nie mają one negatywnego wpływu na rodzaj wykonywanej pracy. Nie interesują mnie także - tak modne ostatnio - modyfikacje własnego ciała. Nie zniechęci mnie tatuaż, piercing, dredy, łysa czaszka, itp. Nie odstraszą mnie też ułomności fizyczne, niepełnosprawność - każdy ma prawo do wykonywania pracy, w której się realizuje, byle wykonywał ją dobrze.
Pozdrawiam :)
W sumie myślę podobnie, ale jednak pierwsze wrażenie ma znaczenie, zarówno pozytywne, jak i negatywne...inne cechy wychodzą "w praniu".
UsuńPopieram Lenę co do stwierdzenia o schludnym wyglądzie. Mimo wszystko uważam, że zniszczone włosy u fryzjerki to dla mnie - klientki zakładu - zły znak. I analogicznie w innych zawodach. Po takich niedociągnięciach widać, że dana osoba nie podchodzi swojego zajęcia z pasją.
OdpowiedzUsuńTo podobnie, jak ktoś odpowiedzialny za wizerunek innej osoby - będzie mało wiarygodny, gdy jego wygląd i zachowanie nie budzą zaufania klienta...
UsuńZ jednej strony wygląd nie powinien mieć ogromnego znaczenia, z drugiej do wielu instytucji, zawodów, czy po prostu stanowisk pewne rzeczy nie pasują. Mnie wydaje się to oczywiste, ale nie dla wszystkich jest. Niektórzy kompletnie nie przywiązują do tego wagi, bo przecież mogą się ubierać jak chcą. No ale są jakieś granice...
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, w pewnych zawodach i zajęciach są jakieś granice, mimo wszystko.
UsuńPowiedziałabym, że to wielce dyskusyjna sprawa, bo tak jest. Tak naprawdę praca jest pracą, a nie domem, gdzie możemy chodzić wyluzowani w dresie czy legginsach. W pracy każdy z nas reprezentuje firmę . Powinien zatem być ubrany schludnie i czysto, stosownie do pełnionej funkcji.
OdpowiedzUsuńZnam lekarza, który prowadził poradnię antynikotynową, a sam palił papierosy. Namawiał ludzi, żeby zerwali z nałogiem, a sam nie potrafił sobie z nim poradzić. Takich absurdów jest niestety wiele.
Odpowiedni wygląd mile widziany w każdej sytuacji. Kiedyś byłam na pogrzebie ojca koleżanki. Było sporo ludzi, krewni, znajomi, sąsiedzi. Nie wszyscy ubrani na czarno, wiadomo, ale stonowane stroje mieli prawie wszyscy. Prawie, bo jedna z sąsiadek zmarłego przyszła na pogrzeb w czerwonej spódnicy, żółtej bluzce w kwiaty i krzykliwych szpilkach. Robiła na pozostałych piorunujące wrażenie, ale chyba przeciwne do zamierzonego...
UsuńCechy fizyczne, o których piszesz są ważne, ale chyba nie najważniejsze, i nie we wszystkich zawodach. Ważniejsze są kwalifikacje, kompetencje, ogólne predyspozycje, itd., itp. Ideałem byłoby, aby teoria spotkała się z praktyką i poprawiła ogólne wrażenie, ale wiadomo ideałów nie ma. ;)
OdpowiedzUsuńIdeałów nie ma i nie będzie, ale nie o to chodzi by być wzorem, raczej o to, by nie wymagać od innych tego, czego samemu nie można osiągnąć - bo czy jest dla mnie wiarygodny doradca małżeński, który sam jest rozwodnikiem?
UsuńAleż oczywiście, że wiarygodnym doradcą małżeńskim może być "świeżo upieczony" absolwent/ka studiów, pod warunkiem, że przychodzący po poradę sam będzie wiedział jakiej pomocy oczekuje. Ze statystyk wynika, że ponad 80% "petentów" kierowane jest do innych (właściwych!)specjalistów.
UsuńPoza tym jest też takie przeciwstawne zjawisko jak rutyna zawodowa, która potrafi dokładnie tyle samo złego sprawić co brak doświadczenia. Pamiętam sytuację z okresu naszej transformacji ustrojowej, gdy znudzona farmaceutka zapytana przez 19-letniego nabywcę prezerwatyw "Jak należy je używać" - odpowiedziała: Najlepiej połknąć. Pacjenta z trudem odratowano, bo połknięta prezerwatywa napełniła się treścią pokarmową i zablokowała przewód pokarmowy. ;) :-D
Rutyna świadczy o wypaleniu zawodowym, więc chyba czas na zmiany...
UsuńNie mam określonego zdania w tym temacie. Zdecydowanie opowiadam się nad rozdziałem profesji od osoby. A jej wyglądu w szczególności. Także życia prywatnego. To może być bardzo krzywdząca ocena. Jednocześnie jednak, kiedy widzę dietetyczkę przypominającą anorektyczkę (dość często udziela się w TVN, nazwiska nie pamiętam), to myślę, że swojego dziecka na pewno bym do niej nie posłała. Jak widać nie jestem wolna od uprzedzeń.
OdpowiedzUsuńPodobnie z dietetyczką, która namawia do różnych nowinek zapewniających świetny wygląd, a sama wygląda nieszczególnie...
UsuńNigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale faktycznie są zawody, które mi się kojarzą z ,,pewną" posturą, ubiorem, czy ogólnym wyglądem.
OdpowiedzUsuńOchroniarz - jak widzę dzieciaka, który ledwo szkołę skończył, ma 160 cm, chudziutki, drobniutki ( bez urazy dla wieku, czy wyglądu ) to zastanawiam się jak on zainterweniuje jak kilku rosłych, podpitych typów będzie chciało coś wynieść.
No właśnie, a ochroniarz emeryt, który ledwo stoi, o bieganiu nie mówiąc?
UsuńW ocenianiu po wyglądzie nie widzę niczego nienormalnego. Mało tego, uważam że wszyscy to robimy, choć nie wszyscy mamy odwagę się do tego przyznać. Zawsze bezpieczniej jest nie mieć opinii, niż ją mieć. Nie narażamy się na krytykę, pozostajemy neutralni i co najważniejsze bezpieczni, poprawni i grzeczni. Nikogo nie ranimy, a przy tym prezentujemy się jako osoba wyważona i dobrze wychowana. :) Siła pierwszego wrażenia jest ogromna. To ono w dużej mierze decyduje, czy będziemy chcieli dalej poznawać daną osobę , czy wzbudzi nasze zaufanie itd. A więc to jak wyglądamy ma znaczenie ... O wizerunek trzeba dbać
OdpowiedzUsuńAby wizerunek był przekonywujący, musi być spójny i zapięty na tzw. ostatni guzik. Psycholodzy uważają, że to, jak się ubieramy i prezentujemy nie tylko wpływa na to, jak postrzegają nas inni, ale też na to, jak czujemy się we własnej skórze. Brak stylu, czy źle dobrana garderoba mogą skutecznie zahamować rozwój kariery, a dyplom najlepszej uczelni może obecnie przegrać z przetłuszczonymi włosami i obgryzionymi paznokciami. :) Chcemy czy nie, wygląd oddziałuje na innych i jesteśmy oceniani po prezencji.
Podsumowując. Wiele prawdy jest w zawołaniu: "nie oceniajcie ludzi po
wyglądzie!". Nic tylko przyklasnąć. :) Nie oceniajcie, bo i tak zrobi to za Was wasza podświadomość, po co się dwa razy trudzić. :)
Bardzo trafnie powiedziane, czyż nie jest tak, że oficjalnie i publicznie wielu z nas zarzeka sie, że nie ocenia, a w rzeczywistości coś tam sobie myśli...dlatego wiele firm odzieżowych i obuwniczych ubiera swoich pracowników we własne wyroby, a od pań z perfumerii wymaga sie pełnego makijażu, czasem nawet przerysowanego.
UsuńMam refleksje bardzo podobne do Twoich.
OdpowiedzUsuńTeż mnie rażą panienki z gołymi brzuchami pracujące w poważnych instytucjach, lekarze, którzy mają dużą nadwagę i palą papierosy, pedagodzy, którzy radzą wszystkim a sami mają problemy z własnymi dziećmi.
Bo gdzieś tam w podświadomości coś sie nam nie zgadza, prawda?
UsuńKurczę, w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale jak tak mówisz to w sumie coś w tym jest... Choć z kucharzem bym się nie zgodziła, ja wole takich pulchnitkich, bardziej im wierzę ^^
OdpowiedzUsuńNo widzisz, czyli kucharz się sprawdza :-)
UsuńWydaje mi się że tak :) mi się zawsze kojarzył kucharz z grubskiem bo tak nam był pokazywany od dziecka - np. w bajkach :) nie kojarze kucharza który nie byłby przy kości :D to też troche znak ze smakuje tego co gotuje ^^ tak mi sie wydaje :D
UsuńCoś w tym jest. Ja np. nie rozumiem wędkarza, który łowi i sprawia ryby, ale sam ich nie jada, dziwne, prawda?
UsuńO! no tak masz racje :D nie wpadłabym na to ale masz rację, cięsto tak jest :)
UsuńLudzie generalnie są dziwni w sumie, wiec zawsze ktoś znajdzie się :D
Hyhyhy bardzo można się przejechać oceniając tylko i wyłącznie pod kątem wyglądu i stereotypów. Miałam dredy przez pięć lat, obcy ludzie zaczepiali mnie na ulicy i pytali, czy nie sprzedam im trawy, bo przecież MUSZĘ mieć :D z innej strony miałam wówczas praktyki w świetlicy socjoterapeutycznej i taka fryzura bardzo pomogła mi nawiązać dobre kontakty z dzieciakami praktycznie od pierwszego dnia. Dzieci jakoś mają większy dystans do wszystkiego. Więc to, że ktoś jest gruby, chudy, kostropaty, czy garbaty, nie musi o niczym świadczyć, jeśli wykonuje swoją pracę z pasją.
OdpowiedzUsuńAle jednak także w Twoim przypadku zadecydowało pierwsze wrażenie.
UsuńKiedyś pracowała ze mną absolwentka studiów, była na krótkim stażu i w trakcie starała się o pracę sekretarki w jakiejś firmie. Gdy poszła na rozmowę o pracę, to wnioskując z jej ubioru i flegmatycznego sposobu bycia, nie wróżyłam tu sukcesu. I niestety, nie pomyliłam się...
W sumie to nigdy tak się nad tym nie zastanawiałam na poważnie, ale masz rację - pewne zawody są utożsamiane z odpowiednim wyglądem :-) jednak w pewnym sytuacjach kierujemy się wyglądem. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTak chyba mamy, bo jak drwal to duży i silny, baletnica wiotka, modelka wysoka i chuda...tak to sobie wyobrażamy lub taki obraz narzucają nam media.
UsuńJak dobrze, że mam te dylematy już za sobą. Zawsze byłam "stosownie" i chyba nudno, "grzecznie", a moi studenci nadrabiali fantazją za mnie i za jeszcze kilka osób. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, byleby umieli. Jednak egzamin ustny, to wyjątkowa sytuacja i młody człowiek powinien na tę okazję okazać mi trochę szacunku - uważałam. Kiedyś młody abnegat przyszedł na egzamin z marszu, w rozciągniętym burym swetrze. Spytałam - Pan na egzamin? -Tak. - A nie widać (pozwoliłam sobie na złośliwość). Na dodatek nie umiał. Na poprawkę też przyszedł w swetrze, pamiętam, ładnym ciemnozielonym, z jasną koszulą pod spodem. I tym razem był przygotowany. Tak, na pewno należy się ubierać stosownie do okoliczności. A ja zazdroszczę tym osobom, które potrafią i mają odwagę zaszaleć z ubiorem i nie ograniczają ich konwenanse.
OdpowiedzUsuńNo coś w tym jest, że więcej wybaczamy osobom, które poza wyglądem jeszcze coś reprezentują, jakąś wiedzę, umiejętności itd.
UsuńSama też nigdy nie byłam tak odważna, by eksperymentować z ubiorem...
Ja mam jeszcze inne spostrzeżenie (przyznaję, że nie czytałem pozostałych komentarzy, więc może było:)). Kiedyś kucharz, fryzjer (czyt. w czasach PRL-u), to był taki nikt. Teraz, to jest ktoś, czyli najczęściej - artysta. I to jest najbardziej zdumiewające, jak kilka lat zmieniło nasze nastawienie do tych zawodów. PS. Do innych, swoją drogą, też. Od prawie ćwierć wieku wieku, pracuję jako nauczyciel akademicki, a nigdy nie przekonałem się do garnituru i krawata(u?):))))
OdpowiedzUsuńTo prawda, teraz nawet nie ma zakładów fryzjerskich czy gabinetów kosmetycznych, ale salony, studia, centra odnowy, kliniki pielęgnacji urody itd.
UsuńMyślę, że krawat i garnitur na zajęcia to przesada, ale ja miałam na podyplomówce zajęcia angielskiego z lektorem, który przyszedł w stroju kolarza, bo przyjechał rowerem, wyobraź sobie te obcisłe, elastyczne rajtuzy z żelowym wkładem na pupie...
W Olsztynie mamy (lub do niedawna mieliśmy) nawet Salon Spawalniczy i przysięgam, że to prawda :))))))
UsuńJakoś tak powiało stereotypizacją...i mam sama w stosunku do siebie mieszane uczucia. Bo z jednej strony co za znaczenie ma wygląd w kontekście pracy, liczą się kompetencje. Z drugiej...hm... sama temu ulegam ubierając się do pracy tak, a nie inaczej. Na luźniejszy strój pozwalam sobie dopiero w sytuacjach juz oswojonych", w przypadku niektórych zawodowych kontaktów oznacza to, że nigdy. Sama pamiętam, jak byłam świadkiem, gdy grupa osób wprost powiedziała, że z tak ubraną osobą ( nie o mnie) trudno im pracować, bo się rozpraszają. A to była jedna z najbardziej kompetentnych osób jakie w owej profesji poznałam. Ale ubrana jak ... no cóż, jak stereotypowa dziwka. Świadomie to piszę... Smutne to...
OdpowiedzUsuńNo widzisz, bo niby bronimy sie przed stereotypami, ale... sama brałam kiedyś udział w warsztatach, gdzie prowadząca ubrana była jak choinka i nie byłam w stanie się skupić na tym co mówi, no sorry, ale nie. Podobne znaczenie ma styl mówienia, dykcja i sposób zainteresowania słuchaczy.
UsuńMiałam okazję poznać jedną panią psycholog, która w towarzyskiej rozmowie(wśród kilku osób)ciągle opowiadała o swoich problemach w rodzinie, ze swoim rodzeństwem, z byłym mężem, o sprawach w sądzie o majątek... Jak taka psycholożka może wzbudzać zaufanie swoim zawodem...
OdpowiedzUsuńA co do panienki w sądzie z gołym brzuchem, to tutaj, myślę że prawidłowo, w każdej pracy(wszystkie urzędy) obowiązuje ubiór skromny o stonowanych, ciemnych kolorach, w wielu miejscach czarny.
Mam w rodzinie taką panią psycholog, która wszystkim doradzała, a swojego życia poukładać nie umiała...teoria to nie wszystko.
UsuńA może wygląd nie ma znaczenia? To tylko tkwiące w naszych głowach stereotypy tworzą krzywy obraz społeczeństwa...
OdpowiedzUsuńNo z jednej strony na pewno, ale czy są to tylko stereotypy, czy też efekt pierwszego wrażenia, które powstaje mimo naszego nastawienia?
UsuńPierwsze wrażenie trudno potem zmienić, trzeba dana osobę dobrze poznać, na co potem nie ma czasu lub sposobności...
Nie jestem zwolennikiem obowiązkowych ani męskich garniturów, ani damskich żakietów, niemniej estetyczne powinno być. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale przesada w każdej dziedzinie życia jest niewskazana. Podobnie jednak jak Lena na pierwszym miejscu stawiam profesjonalność.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że profesjonalizm jest ważny, w sumie wygląd nie jest tak istotny, jak stosunek do drugiej osoby, np. w przypadku lekarzy.
UsuńWymagania estetyki ubioru w pracy trochę się zmieniły, więc choć rządzą nami stereotypy, to pracownicy wyłamują się z tych zasad. Dlatego zapewne spotkałaś w sądzie pannicę z brzuchem na wierzchu.
OdpowiedzUsuńJednak wciąż w wielu miejscach pracy wymaga się od pracownika schludnego, przystającego do miejsca pracy, wizerunku.
Otyły lekarz to nie nowina ;)
Mnie bardziej przeraża lekarz posiłkujący się ulotką lub internetem przy przepisywaniu leków...
Miłego wieczoru, Jotko :)
A mnie najbardziej razi bezduszność i rutyna w każdym zawodzie, choć po wielu latach pracy jest czasem nie do uniknięcia i nie zawsze jest to wina pracownika.
UsuńA Wisłocka? Nauczyła Polki i Polaków jak być szczęśliwym w związku i czerpać satysfakcję z seksu, sama mając z tym wieloletni problem.
OdpowiedzUsuńSzewc bez butów chodzi, ale to nie znaczy, że wytwór jego rąk nie nadaje się do chodzenia. Różnie to z tym bywa.
Pozdrawiam
Czy uczyła jak być szczęśliwym to nie wiem, ale na pewno obaliła wiele tematów tabu i pokazała kobietom, że seks moze być przyjemnością, a nie tylko prokreacją...także dla kobiet.
UsuńOceniamy i jesteśmy oceniani po wyglądzie, choć jak wiadomo nie zawsze słusznie. Czystość, zadbanie, schludny wygląd powinny być czymś oczywistym, zwłaszcza w pracy. Dietetyk czy psycholog powinni mieć przede wszystkim rzetelną wiedzę i doświadczenie, a to że borykali się z podobnymi problemami co ich pacjenci niekoniecznie musi być atutem... Choć faktycznie, jeśli np. fryzjerka ma jakąś koszmarną fryzurę, to można mieć wątpliwości co do jej umiejętności, a przede wszystkim gustu, co z kolei może skutkować problemem przy dogadaniu się co do oczekiwanego efektu... ;-)
OdpowiedzUsuńBywa, że oceniając po wyglądzie przeżywamy pozytywne lub negatywne rozczarowanie. Nawet mój mąż kiedyś zauważył, że stał w kolejce za bardzo elegancką panią, ale czar prysł, gdy ta się odezwała do ekspedientki...
UsuńPowierzajac sie w czyjeś ręce, czy to kucharza, czy kosmetyczki musimy sobie wyrobic jakies pierwsze wrażenie, a po czym innym, jak po wygladzie, jesli go/jej nie znamy? A pozory moga mylic i to bardzo. Kiedy chcialam sobie zrobic kolczyk w chrząstce ucha, naczytalam się, ze do kosmetyczki pod żadnym pozorem, bo rozwali mi ucho pistoletem i tak dalej. Poszłam, przebiłam i mam, juz prawie zagojone. Wszystko feszyn profeszyn, za tydzień idę po nastepny :) najlepiej samemu wszystko sprawdzić, pozory na bok
OdpowiedzUsuńCiepełka
Martyna
To prawda, pozory mogą mylić i plotki mogą wprowadzać w błąd, lepiej sprawdzić samemu, gorzej gdy się rozczarujemy...
UsuńCzasem zaglądam na blogi osób odchudzających się i widzę, że osoby otyłe chętnie chodzą do dietetyków z nadwagą, chyba czują się wtedy bardziej rozumiane.
OdpowiedzUsuńGordon Ramsay mówi, by nie ufać grubemu kucharzowi, bo taki zostawia dla siebie to, co najlepsze.
Raz znajoma zaprowadziła mnie do swojej fryzjerki, strasznie drogiej w centrum dużego miasta. Od wejścia kobieta zrobiła na mnie złe wrażenie: miała tandetny makijaż i źle zrobione brwi. Potem było tylko gorzej, w ogóle mnie nie słuchała, zrobiła co jej się podobało, skasowała jak za dzieło sztuki, a ja pierwszy i ostatni raz płakałam po wizycie u fryzjera.
Ja kiedyś po wizycie u fryzjera 3 dni nie wychodziłam z domu, byłam wtedy w liceum i na szczęście były wakacje.
UsuńCzęsto zastanawiam się czy jest w ogóle możliwe obserwowanie bez jakiejkolwiek oceny?
OdpowiedzUsuń