Takie wycieczki lubię najbardziej, odwiedzić coś znanego, odkryć coś nowego, pooddychać pełna piersią, porozmyślać na łonie natury.
Dawno nie odwiedzany pałac w Lubostroniu, siedziba rodu Skórzewskich, o którym już kiedyś pisałam, więc rozpisywać się nie będę.
Odwiedziliśmy znajome miejsce ciekawi zmian po zeszłorocznych wichurach, bo media donosiły o znacznych stratach w parkowym drzewostanie.
Udało się porozmawiać z ochroniarzem, który pełnił wówczas dyżur. Od niego też dowiedzieliśmy się, że prace renowacyjne przy samym pałacu uległy spowolnieniu, gdyż odnalazł się spadkobierca, mieszkający w Australii. Pałac na przestrzeni lat powojennych był sukcesywnie remontowany przy udziale różnych funduszy, ostatnio unijnych.
Pozostały okna do wymiany, bagatela - suma ok.2 mln zł, ciekawe czy spadkobierca zamierza te okna wymienić na własny koszt?
Tym razem nie wchodziliśmy do pałacu, gdyż wnętrza przygotowano na koncert, a takowe często odbywają się w pałacowych wnętrzach.
Na zdjęciu widoczne są także ruiny elektrowni pałacowej, która stoi z dala od siedziby Skórzewskich, w pobliżu stawów rybnych.
Na górnym zdjęciu dawne stajnie, w których teraz znajduje się urocza restauracja i pyszne posiłki, próbowaliśmy, polecamy:-)
Na dolnym część hotelu pałacowego, ta bardziej współczesna, bo wewnątrz pałacu można wynająć pokój bardziej stylowy... w stylowej cenie.
Zdjęcia nie oddadzą ogromu zniszczeń w drzewostanie po ubiegłorocznych wichurach, gdy zagłębiliśmy się w alejki parkowe widok powalił nas niemal na kolana. Jak po upadku meteoru tunguskiego w tajdze, masakra, aż żal serce ściska. Zniszczone zostało także ogrodzenie parku, postawione dwa lata temu...
Pracownik ochrony stwierdził, że w ów feralny dzień hałas był taki, jak na froncie, drzewa kładły sie jak zapałki. Trzy dni trwało oczyszczanie drogi, a ze trzy lata potrwa usuwanie powalonych drzew w parku, brak sprzętu i ludzi. Spacerowaliśmy na własną odpowiedzialność, bo wszędzie tablice ostrzegawcze - uwaga, spadające gałęzie.
Z Lubostronia, po pysznym obiedzie, skierowaliśmy się do Pakości, gdzie zwiedzić można słynną kalwarię, której kaplice odnowiono dzięki dotacjom unijnym. Na wzgórze Kalwarii pielgrzymki ciągnęły z całej Polski, jako dziecko jeździłam z babcią na odpusty, dziś miejsce nieco zapomniane, gdyż sławę i dawny prestiż odebrała Pakości świątynia w Licheniu.
Zabytkowe kaplice stoją nie tylko na wzgórzu, rozmieszczone są na terenie całej miejscowości, a całością opiekują sie ojcowie franciszkanie.
Jak przystało na stare świątynie, w pobliżu stary cmentarz z podupadłymi nagrobkami i grobowcami znamienitych rodów, w tym familii Wolańskich, dziedziców na Pakości.
Dla wierzących - miejsce świetne do odwiedzenia przed Wielkanocą i odbycia drogi krzyżowej, gdyż każda kaplica to jedna stacja.
Ostatni punkt naszej marcowej wycieczki to Kruszwica, jeszcze zimno, ale słonecznie i punkt z lodami otwarty, samochodów i motocykli mnóstwo, widać tęsknotę za wiosennymi wypadami w plenery.
Obiecują ocieplenie, więc takich wycieczek Wam życzę:-)
Witaj Asiu:) Bardzo lubię Twoje krajoznawcze opowieści i zawsze skrzętnie zapisuję miejsca, które odwiedzacie. Kruszwica od lat mi chodzi po głowie, Pakość także. Jak wiesz, jestem wielką miłośniczką zamków i pałaców, więc pałac w Lubostroniu także mnie zainteresował. Ciekawa historia ze spadkobiercą w Australii...ciekawe, jak to rozegra, oby z korzyścią dla obiektu:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie:)
Miejsca położone blisko siebie i praktycznie po drodze, więc wystarczy jeden dzień na zwiedzanie.
UsuńWspaniała wycieczka!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się z Tobą spacerowało :)
Rzeczywiście, zniszczenia w parku ogromne, aż się serce kraje. Tyle lat potrzeba, żeby wyrosły drzewa, a potem przychodzi wichura i wszystko niweczy tak szybko...
To prawda, drzewa zasadzone jeszcze przez założycieli posiadłości, zniknęły w ciągu jednego popołudnia...
UsuńPałace, szczególnie te odremontowane :) mniej mnie interesują. Na pewno wiele czasu spędziłabym na cmentarzu. Czas się powoli przyzwyczajać ;) No i te urokliwe kapliczki!
OdpowiedzUsuńTy się za bardzo nie przyzwyczajaj!
UsuńJa lubię nekropolie z innego powodu: spokój, ptaki śpiewają , a na nagrobkach kawał historii...
Od kilku dobrych lat jestem "zakręcona" na punkcie kapliczek....więc z wielką przyjemnością te też podziwiałam. A w ogóle te Twoje "wycieczki" Asiu. Przy tych zniszczeniach w parku od razu w mojej głowie pojawił się nasz park dukielski,który bardzo lubię ,ale nie ustrzegł się od zniszczeń i nie tylko przez wichury.....To tylko może np. wino czym starsze tym lepsze.....Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPamiętam, Grażynko i muszę kiedyś wygrzebać z archiwum uwiecznione kapliczki , specjalnie dla Ciebie:-)
UsuńAsiu byłaby to niespodzianka i to ta z tych miłych....
UsuńCiekawe miejsce, ciekawa wycieczka, lubię takie...
OdpowiedzUsuńJakoś tak ciągle znajdują się spadkobiercy ...
Będzie go stać na ten spadek ?
Spadkobiercy znajdują sie zawsze w momencie, gdy odrestaurowano najgorsze zniszczenia, ciekawostka, prawda?
UsuńOstatnio spłacono spadkobierców mego ukochanego Gołuchowa. Kosztowało to 20 mln. Nieco mniej niż ustalił rzeczoznawca. Nie mnie sądzić, ale transakcja wydaje mi się sensowna. Wzięto pod uwagę koszty utrzymania i remontów obiektów. Podobno roczny koszt utrzymania Gołuchowa tylko w zakresie kultury leśnej wynosi ponad 8 mln. Jedyną szansą dla tego typu miejsc jest właśnie ich przejęcie przez państwo. A tak w ogóle to historia Gołuchowa jest bardzo ciekawa.
UsuńDo Gołuchowa jeździmy co najmniej 2 razy w roku. Dziwi mnie ta spłata, bo przecież, z tego co pamiętam zamek został kiedyś przekazany na własność NARODOWI...
UsuńPark tam piękny, twierdzę, że ciekawszy, niż w Kórniku. Zawieźliśmy kiedyś naszą okoliczną sól pracownikom Muzeum Leśnego, bardzo sympatyczni ludzie.
Szkoda, że na renowacje brakuje pieniędzy/ Chociaż z drugiej strony wszystko to ma wydźwięk horroru
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
https://goodmorning73.blogspot.com/
Może gdyby pałac zarabiał na siebie, to więcej funduszy by było, ale wtedy nie każdego byłoby stać na zwiedzanie...
UsuńPowalone i wyrwane z korzeniami dorodne drzewo to jeden z najbardziej smutnych widoków.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tym bardziej, że tak długo rosną...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka. W dodatku zilustrowana bardzo klimatycznymi zdjęciami, więc - dziękuję, za okazję do wspólnego powędrowania:)
Miałam możliwość oglądać spustoszenie po tamtej wichurze. I usłyszeć komentarz, którego debilizm (przepraszam, ale - to i tak zbyt łagodne słowo) do dziś mnie zatyka: "Zazdroszczę im tych widoków z okien, kiedy tak wiało!".
Udanego Dyngusa:)
Pozdrawiam:)
To musiał powiedzieć ktoś, kto nigdy nie doświadczył podobnego kataklizmu lub samobójca...
UsuńCudności! Wyobraź sobie, że o wymienionych przez Ciebie miejscowościach nie miałam pojęcia, że istnieją, a tym bardziej że zostały wyposażone w takie ciekawe obiekty.
OdpowiedzUsuńNiemożliwe! ale jeśli naprawdę, to lepiej, masz więcej do zwiedzania :-)
UsuńNo, naprawdę! I to jednak prawda, że podróże kształcą - nawet te blogowe. Już jestem mądrzejsza o Twój dzisiejszy post!
UsuńA ja pewnie nigdy nie będę w miejscach, które Ty opisałaś, więc zawsze czytam i oglądam zachłannie:-)
UsuńPrzeżyłaś, zwiedzając, wszystko to co lubię. Niebawem wyruszamy, z Marią, odkrywać dworki, pałace i resztki zamków w gminie Nowe Miasto Lubawskie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW tamtych okolicach to chyba jeszcze nie byłam, muszę sprawdzić na mapie. Życzę pięknych wrażeń!
UsuńAsiu jaki super post z ogromną przyjemnością go przeczytałam i dzięki Tobie czegoś ciekawego dowiedziałam się, uwielbiam takie pałacowe wycieczki z historią w tle.
OdpowiedzUsuńA mamy tych pałaców i zamków mnóstwo, kiedyś napisze więcej...
UsuńKocham czytać Twoje opisy miejsc, które odwiedzasz. Umiesz przekazać piękno nawet zwykłych rzeczy, na które mało kto zwróciłby uwagę. Masz dar i duszę artysty, więc efekt końcowy jest zawsze ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Och Elu, jeśli tylko w małym stopniu zachęcę kogoś do zwiedzania to już sukces. Twoje słowa to balsam dla duszy:-) Dziękuję:-)
UsuńCiekawe miejsce i muszę przyznać, że szkoda tych wszystkich drzew. Kiedyś na pewno zwiedzę te miejsce, bo wygląda niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńA nocować i jeść jest gdzie:-)
UsuńTo tym bardziej z chęcią bym się tam wybrała :)
UsuńMało już ludzi, którzy lubią odkrywać podczas wydawałoby się najzwyklejszej podróży. Cenne są takie zapiski, nawiązują do dawnych diariuszy podróży:))
OdpowiedzUsuńGdy syn był mały prowadziliśmy taki dziennik podróży i on rysował ilustracje, piękna pamiątka:-)
UsuńBardzo lubię zarówno tego typu wyprawy,
OdpowiedzUsuńjak i opowieści o nich.
Jak były te wichury w zeszłym roku, jechałam nad morze
i bałam się z innymi pasażerami, że pociąg stanie w miejscu...
Wielkie straty i szkody, niestety.
A miejsca nie znam, choć bardzo urokliwe, sądząc po zdjęciach.
Zdjęcia jak zwykle nie oddadzą uroku , ale dają pojecie o tym, co można tam zobaczyć. Te wichury pamiętam dobrze, u nas też przeszły, choć nie tak wielkie...
UsuńTeż lubię w miarę możliwości takie poznawanie ciekawych miejsc. :) W maju mam nadzieję na takie zwiedzanie, bo prawdopodobnie wybierzemy się w góry.
OdpowiedzUsuń:) Zawsze to jakieś rozwiązanie jest, z tym rozłożeniem talerzy jak najwcześniej.
Pozdrawiam!
Oj, w maju to będą dzikie tłumy, ale może ciepło będzie... Życzę udanego wyjazdu:-)
UsuńPiękne tereny i bardzo ciekawy reportaż.
OdpowiedzUsuńPoszukam tych miejsc na mapie i zaplanjję wyjazd! Ale pewnie dopiero po przeprowadzce.
Serdecznie pozdrawiam.
Oby sił starczyło po przeprowadzce:-)
UsuńJak wiesz - uwielbiam wycieczki i zwiedzanie.
OdpowiedzUsuń:-)
Wiem, ciekawa świata i ludzi jesteś:-)
UsuńPodziwiam was Asiu za tę chęć do jeżdżenia i zwiedzania. My niestety jesteśmy bardziej siedzący, co mnie od czasu do czasu wkurza, ruszam towarzystwo. Potem sobie obiecujemy, że trzeba koniecznie częściej i... Wiadomo;-)
OdpowiedzUsuńA my nie możemy się doczekać emerytury, by wreszcie robić częściej takie wypady...z drugiej strony, nie wiem na ile takich wycieczek będziemy mogli sobie pozwolić, ale nic to, zaoszczędzimy:-)
UsuńDziękuję za wirtualną wycieczkę.:) Pakości zazdroszczę, wspaniałe miejsce.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, wiele takich miejsc jest blisko mnie:-)
UsuńIdzie wiosna - sezon wycieczek już rozpoczęty :)
OdpowiedzUsuńO tak, nawet wcześniej, warto zmarznąć dla nowych wrażeń:-)
UsuńJeszcze tylko trochę słoneczka i takie wycieczki będzie można realizować coraz częściej! :)
OdpowiedzUsuńNa ciekawe miejsca każda pogoda dobra, byle nie lało cały dzień:-)
UsuńJak ja się cieszę, że jeździcie i zwiedzacie! Dzięki temu oglądam Świat nie ruszając się z czatowni :))
OdpowiedzUsuńWymiana i korzyść obopólna - Wy dzicz i knieje, my pałace, zamki i takie tam...
UsuńI oby tak pozostało :)
UsuńPiekne miejsca, dziękuje Ci Joasiu za możliwość poznania chociaż wirtualnie, bo to bardzo daleko ode mnie:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te odległości, za dużo na jeden weekend...
UsuńNie byłam jeszcze w tamtych stronach. A szkoda, bo widzę naprawdę śliczne obrazki. Dziękuję za ciekawą wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, z przyjemnością podzieliłam się :-)
UsuńWitaj Jotko! Wieki mnie u Ciebie nie było, zresztą nie tylko u Ciebie. Ale miło jest tu wrócić:) Pozdrawiam Cię gorąco i poświątecznie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zajrzałaś, myślami chyba Cię ściagnęłam:-)
UsuńTylko czemu wyświetla mi się blog kogoś innego?
Mój blog jest nadal zablokowany, więc się nie wyświetli. Weszłam jednak na mój odnośnik i jedyny widoczny tam blog, to blog Max, ale widnieje jako "blogi który obserwuję", choć do końca nie wiem, dlaczego tylko ten jeden tam widnieje, choć obserwuję o wiele więcej. Na razie zajęłam się czym innym, stąd moje blogowe niepisanie, ale tak naprawdę w każdej chwili mogę go odblokować i jestem z powrotem. Myślę tez o stworzeniu nowego bardziej tematycznego a nie tak osobistego jak ten dotychczas, ale to na razie w ramach projektu, jeśli się urzeczywistni, to na pewno dam znać. Pozdrawiam Cię Jotko, nie obiecuję, że regularnie, ale będę zaglądać:)
UsuńW takim razie trzymam kciuki za wszystkie projekty i do miłego:-)
UsuńNie znam Lubostronia i Pakości, więc dziekuje za wycieczkę. Wiatrołomy, jak po halnym w słowackich Tatrach, strasznie!
OdpowiedzUsuńA w Kruszwicy byłam jako dziewczynka, warto by odświeżyć pamięć, ale to trochę daleko od nas.
Ja też lubię odwiedzać stare kąty, ale zgadzam sie, że odległość to problem...
UsuńJeszcze nic nie wiem a propos wyjazdu czy się w ogóle odbędzie. Pewnie niedługo się wyjaśni.
OdpowiedzUsuń:) To taki paradoks nieco związany z czasem i jego upływem.
Pozdrawiam!
Jeśli bardzo chcemy, to wszystko można zorganizować:-)
UsuńRenowacja zabytkowych obiektów to straszna udręka. Miałam z tym kiedyś trochę doczynienia - ciężko pogodzić wymagania często dziwnych konserwatorów zabytków, budżet i prawa rynku.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w budynku mieszkalnym, to nawet okien nie można samemu wymienić, nie mówiąc o większych zmianach.
Usuńtego typu aktywne spędzanie wolnego czasu to coś, co lubię najbardziej. w Kruszwicy byłam 100 lat temu, natomiast Lubostronia i Pakości nie znam w ogóle. może czas to zmienić(?)
OdpowiedzUsuńByć może warto? zachęcam :-) nawet Kruszwicę trudno poznać...
UsuńJa już nie mogę doczekać się jakiegoś weekendowego wypady w plenerze :) dobrze, że w końcu temperatury sprzyjają :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w weekend ma być ładnie, czas na rower!
UsuńWprawdzie moje jedyne o tej pory skojarzenie z Lubostroniem, to sąsiednia ulica, a nie wieś z takim pałacem, na drugim końcu....Polski :)
OdpowiedzUsuńAle ze "spadkobiercami" historii nie lubię, bez względu na rejon...gdzie by się nie pojawili, tam w mgnieniu oka ruiny powstają :(
Pewnie generalizuję, ale cóż poradzę, że wszystkie przepiękne miejsca, które znam, tak kończą :( bo cudownym odnalezieniu się Pana na włościach...
To prawda, tak bywa, a szkoda :-(
UsuńAsiu jaka fajna wycieczka, tyle ciekawych i interesujących rzeczy. Chętnie bym do Pakości pojechała. Lubię takie skromne miejsca. O Lubostroniu pierwsze słyszę. Ciekawe jak to się zakończy z tym pałacem?
OdpowiedzUsuńZ pałacem to sie okaże, a na wycieczkę zawsze warto sie wybrać:-)
UsuńTeż mam nadzieję, że nowy właściciel pałacu nie zniweczy dotychczasowych prac i nie zostawi go na zniszczenie. Niestety znam taką historię - pałacyk był remontowany za społeczne pieniądze, a później znalazł się właściciel i pałacyk zamienił się w kupę gruzu.
OdpowiedzUsuńByłam u znajomych pod Poznaniem, gdzie kiedyś stał piękny dwór z parkiem, dziś to nieużytek zamknięty na kłódkę...
UsuńI takie podejście jest według mnie najlepsze, nie ma sensu jeść potem świątecznych potraw przez kilka kolejnych dni.
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas robię sobie porządki w szufladach i zawsze dziwię się co tam odkrywam. :)
Pozdrawiam!
A szuflady to tylko czubek góry lodowej:-)
UsuńBardzo urokliwe miejsce, o którym znów nie miałam pojęcia!
OdpowiedzUsuńWitaj ponownie, jak miło, już sprawdzam, co ty tam wyczyniasz lub nie:-)
UsuńZawsze podziwiam Ciebie i Twojego męża za zamiłowanie do plenerowych wycieczek i z przyjemnością dołączam się do Twoich wirtualnych opowieści. Sama nie bardzo mam siłę do pokonywania większych dystansów, ale jeśli tylko coś jest w moim zasięgu, to chętnie korzystam.
OdpowiedzUsuńLubię podziwiać zamki i dworki, mają w sobie taką magiczną tajemnicę. Zawsze zastanawiam się jak wyglądało wtedy życie w tamtych czasach.
Pozdrawiam i dużo słonka nam życzę :)
Agnieszko, tym milej dzielić się wrażeniami z wyjazdów, możemy wspólnie zastanawiać sie nad życiem w dawnych rezydencjach:-)
UsuńNiestety, nie bywam w tamtych okolicach, chyba że przejazdem.
OdpowiedzUsuńUbiegłoroczna wichura przed moim blokiem rozłamała dwa drzewa i pozbawiła prądu całe miasto na wiele godzin. Wyglądało to makabrycznie.
Pozdrawiam.
Wyobrażam sobie, strach sie bać, u nas akurat tak źle nie było, chociaż do Lubostronia nie tak daleko...
UsuńNie znam żadnej z tych miejscowości, dlatego dla mnie to prawdziwa wycieczka w nieznane.
OdpowiedzUsuńW mojej miejscowości właściciel odebrał dworek szkole, doprowadził do ruiny, a działkę sprzedał, bo działka miała wartość.
Serdecznie pozdrawiam
Znajomy jest dyrektorem szkoły w pięknym dworku i tez musza opuścić budynek. Jedyny plus jest taki, że władze budują nową, nowoczesną szkołę, ale co z dworkiem, zobaczymy...
UsuńFaktycznie zniszczenia są ogromne, strasznie to wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsca, warto zwiedzać i poznawać miejsca na nowo :)
Wszędzie gdzie jesteśmy warto szukać ciekawych miejsc:-)
UsuńNo cóż, wrócę do tego i innych Twoich tekstów może już za tydzień, tymczasem pozdrawiam ze środkowej Francji
OdpowiedzUsuńWracaj bezpiecznie, szerokiej drogi i piękna za oknami auta:-)
UsuńKażda pora jest dobra, choć osobiście nie za bardzo lubię weekendy rowerowe. Wtedy jest najwięcej ludzi w parku i nie tylko, łatwo o jakieś wydarzenia niemiłe.
OdpowiedzUsuńOj to racja, raz na jakiś czas sam doświadczam takich psów co na rowerzystów się rzucają. Nie jest to miłe, ani bezpieczne w sumie.
Pozdrawiam!
No niestety, gdy sie pracuje, to tylko weekendy, bo po pracy nie mam siły, dlatego czasami jedziemy kawałek za miasto, tam gdzie nie ma dużego ruchu.
UsuńLubię takie miejsca. Myślę, że jeśli spadkobierca nie jest bardzo bogatym człowiekiem to zrezygnuje z tego spadku xD. Utrzymanie zabytku pochłania wielkie kwoty pieniędzy. U mnie była sytuacja, że ktoś kupił zamek i ten zamek zaczął popadać w ruinę i było z nim naprawdę źle, aż w końcu gminie udało się odkupić za jakąś symboliczną kwotę, tak że ten człowiek nie zarobił i teraz gmina zajmuje się tym zamkiem, pozyskując różne fundusze.
OdpowiedzUsuńZagmatwana historia, ale ważne by dla budynku skończyła się pozytywnie :-)
Usuń