Moja babcia Marianna urodziła się na wsi i chociaż jako osoba dorosła przeprowadziła się do miasta, całe życie używała ulubionych zwrotów i porzekadeł, wyniesionych z domu rodzinnego, z tradycji kujawskiej wsi.
Żałuję, że nie nagrałam przyśpiewek w jej wykonaniu, byłby zbiór, niczym z fonoteki Kolberga.
Nie spisywałam też słyszanych wielokrotnie powiedzonek na każdą okazję, pewnie myślałam wtedy, że to tylko takie wiejskie bajanie lub że babcia będzie żyć wiecznie i zdążę.
Postaram się za to przytoczyć tutaj to, co w pamięci ocalało, być może kogoś to zainteresuje, bo mnie teraz, po latach wydaje się to bardzo cenne.
Rymowanki:
Pożywiła brzuch ręka,
Żeby nie ta ręka
To by była w brzuchu męka…
Panie Boże
Stworzyłeś morze,
A w tym morzu
Wielkie piskorze.
Macieju, śpicie już?
Jeszcze nie!
Pożyczcie mi koła
Pojadę do kościoła.
O, jo już śpię!
Matka, ciotka idą!
Znowu ją diabli niesą.
Ale ciotka gęś niesie!
Patrz, jak to swój do swego ciągnie…
Jest ci źle?
Idź na cmentarz,
Tam się zaraz opamiętasz…
O zdrowiu
Babcia nigdy nie rozczulała się nad sobą, właściwie nie brała żadnych lekarstw, poza tabletkami z krzyżykiem na ból głowy. W rodzinie krążyły domowe przepisy na różne dolegliwości : lemoniada z sodki na niestrawność, orzechówka czyli nalewka na orzechach włoskich i łupinach na ból żołądka, nalewka z nagietka na trudno gojące się rany, syrop z cebuli na kaszel, sok malinowy na przeziębienie itp.
To akurat podobnie, jak w wielu domach w Polsce, prawda?
Ulubione powiedzonko babci – coś cię boli? Nie mów dupie, bo będzie chciała poleżeć…
Przesądy
Nie szyj w niedzielę, bo igłę złamiesz lub robota pójdzie na marne…
Nie zaszywaj dziury w ubraniu na człowieku, bo mu mózg zaszyjesz i zgłupieje do reszty…
Nie jedz na stojąco, bo jedzenie do nóg spadnie i w żołądku nic nie zostanie, a nogi ciężkie będą…
Posiedź w przedpokoju przed podróżą, nie zaszkodzi…
Zrób znak krzyża na chlebie, by go nie zbrakło i nie wyrzucaj okruchów, bo to grzech…
Kobieta z miesiączką niech nie tyka się prac w kuchni, bo ani wypiek nie urośnie, ani ogórki się nie ukiszą…
Nie kąp się w jeziorze przed św. Janem, póki woda się nie oczyści…
Ciekawostki z życia wsi
W większości rodziny kiedyś bywały wielodzietne, co miało znaczenie praktyczne, najstarsze dzieci angażowano do pracy w gospodarstwie i opieki nad młodszym rodzeństwem. Druga sprawa, że wiele dzieci umierało we wczesnym dzieciństwie na różne choroby.
Moja babcia urodziła 7 dzieci, ale prababcia wydała na świat 19 (w tym dwa razy bliźnięta), z czego przeżyły tylko 3 najsilniejsze siostry. Znamienne, że w pokoleniu mojej mamy nie było już tylu dzieci, rodziny z trójką, czwórką dzieci uważane już były za wielodzietne, ale też sporadycznie zdarzali się jedynacy…
Okres postu za czasów mojej babci przestrzegany był rygorystycznie. Gdy trzeba było zabić kurę lub kaczkę, bo złamała nogę np. to ubite zwierzęta zanoszono na plebanię i jakoś nikt nie zastanawiał się, co z tym darem robi proboszcz dobrodziej…
Kobiety na wsi pracowały w polu do ostatnich chwil ciąży, czasem nawet rodziły w polu, a o połogu nikt nie słyszał, leżenie w łóżku nie było dobrze widziane, ciąża nie choroba przecież…
Druga sprawa, wiele młodych kobiet nie wiedziało skąd ciąża w ogóle się bierze, a rodziły młodo, moja babcia swoje pierwsze dziecko urodziła w wieku 17 lat, a ostatnie mając lat 37.
Babcia dobrze gotowała i znała mnóstwo przepisów na zrobienie obiadu dosłownie z niczego, byle w domu była mąka i ziemniaki. Mięso bywało na stole tylko w niedziele, bo dzień świąteczny, więc obiad lepszy.
Pamiętam z dzieciństwa wiele potraw, za którymi tęsknię, a których nie umiem teraz w kuchni powtórzyć, a mama preferowała już inne gotowanie, chętniej korzystała z półproduktów lub obiadów abonamentowych.
Gdyby młodość miła mądrość siwej głowy!
Gdybym była mądrzejsza w wieku kilkunastu lat, więcej wspomnień rodzinnych ocalałoby dla moich wnuków...
Oj tak, babcie są niezastąpione jeśli chodzi o różne życiowe porzekadła. Ja bardzo lubię z moją rozmawiać na różne tematy, choć rzadko mam okazję, bo mieszka daleko. Często spojrzy na coś z innej perspektywy i od razu znajdzie rozwiązanie problemu. No po prostu jest skarbnicą rad na wszystko :)
OdpowiedzUsuńSkoro mieszka daleko, to na pewno obie za sobą tęsknicie?
UsuńJotko, byłaś taka jaka powinnaś być :-) Młoda, zajęta swoim życiem, skupiona na odkrywaniu własnej drogi :-) Twoja babcia w tym samym wieku była taka jak ty :-) Sposobów na życie nabiera się z doświadczeniem własnym. Poprzednie pokolenia miały swoje, my mamy swoje. Gdybyśmy tylko bezwiednie powtarzali utarte wzorce przeszłych pokoleń, nie byłoby fajnie. U nich też sporo rzeczy nie grało. Mieli swoje lekcje, my mamy swoje. Tęsknota za babcią, to tęsknota za dzieciństwem. I tym bezcennym poczuciem bezpieczeństwa jakie ono dawało. No i wiele tych porzekadeł ma drugie dno. Nie myśl samodzielnie :-) Rób tak jak wszyscy. Słuchaj autorytetów, a nie siebie. Ja obecnie uważam, że owa "dupa" powinna poleżeć jeśli potrzebuje :-) Bo ona jest moja i jak ona zachoruje, ja będę chora. Kuruj się i dbaj o siebie.
OdpowiedzUsuńDrugie dno to na pewno:-)
UsuńMy mamy zupełnie inny styl życia, inne spojrzenie na świat i inną wiedzę....zresztą druga moja babcia była zupełnie inna, może kiedyś o niej napiszę...
Pięknie opisałaś swoją Babcię. Moja miała inne porzekadła, ale mentalność taką samą. No i te tabletki z krzyżykiem na wszystko :)
OdpowiedzUsuńA jak nas opiszą, Jotko, nasze wnuki? Obawiam się, że nijak. Babcie teraz są nieważne, niepotrzebne, no i stare, bo dzieci maja dzieci bardzo późno.
Oj, różnie to bywa...znam babcie bardzo młode, a na pewno młode duchem, a babcia zawsze jest potrzebna:-)
UsuńAle mi tym wpisem zrobiłaś przyjemności lubię czytać o takich klimatach :) I rozbawiłaś mnie i wzruszyłam się z lekka i dowiedziałam czegoś i napisałaś to co wiem - więc jest wszystko w poście co miłe sercu i oku ;) prababki to siła była ukryta w prostocie. asia
OdpowiedzUsuńTo taki świat, którego już prawie nie ma... ludzie mniej posiadali, ciężko pracowali, ale chyba byli szczęśliwsi.
UsuńPrawie wszystkie porzekadła znam od swojej babci. Jako gówniarz nie znosiłam kuchni więc niewiele się nauczyłam od babci w tej materii a szkoda, ale z rozrzewnieniem patrzę na przepis na proziaki :) Acha - i do dziś mnie bawi określenie "okaliłaś się" (wybrudziłaś)
OdpowiedzUsuń"Okaliłaś się" nie znałam:-)
UsuńMnie do kuchni tez nie ciągnęło, ale to było królestwo babci, zamieszkała z nami i pomagała mamie prowadzić dom.
No cóż każde pokolenia ma własny czas, swoją historię, ale niestety jak wszystko, odchodzi w cień ... myślę , że za mało się wspomina , dlatego Twój wpis przeczytałam z radością i swoistym wzruszeniem. Wspomnienia są ważne, bo nas kształtują i pozostają na zawsze. Są fundamentem tworzącym naszą tożsamość i osobowość, mają też niebagatelny wpływ na przebieg dalszego życia. Obecne pokolenie żyje światem wirtualnym, nasze doświadczały pełni świata realnego, czyli tu i teraz, otaczaliśmy się prawdziwymi ludźmi, nie profilami na portalach społecznościowych. Byliśmy razem, wspólnie coś przeżywaliśmy, by później móc wspominać miniony czas, bo tak tworzy się nasza historia. Tych wspomnień nie sposób wymazać ani zmienić, a gdy nawet były przykre, to trzeba było się z nimi zmierzyć i tyle. Swoją drogą to też jest pouczającym doświadczeniem. Ciekawa jestem co w przyszłości będą wspominać niewolnicy smartfonów, całe to wirtualne pokolenie ...
OdpowiedzUsuńMy tego pewnie już nie sprawdzimy, można tylko mieć nadzieję, że wiele przenika do ich świadomości mimo wszystko i dużo zależy od sposobu wychowania...
UsuńTabletki z krzyżykiem chyba naprawdę miały moc, babcia Bogdana " na nich" dożyła prawie setki ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz, panaceum na wszelkie niedomagania, chyba nawet na depresję:-)
UsuńMnie w ogóle wychowywali dziadkowie, którzy dwie wojny światowe przetrwali, a "na starość" musieli jeszcze mnie wychowywać. I to pewnie było gorsze niż te dwie wojny;)
OdpowiedzUsuńMoja babcia była Lwowianką, dziadek był Poznaniakiem- dwa różne zabory, różne wychowania, wręcz różne światy.Od 1929 mieszkali w Warszawie.Ale moja babcia była jak na owe czasy wielce nowoczesna i nauczyła mnie wielu mądrych rzeczy.Dzieciństwo mi upływało na słuchaniu opowieści o pięknym Lwowie i jeszcze piękniejszym Wiedniu.A wszystko w podnoszącej się z ruin Warszawie i PRLowskiej szarej rzeczywistości.I może nic dziwnego, że jestem świrnięta;)
Miłego;)
rozmarzyłam się... świrnięta? raczej napełniona rozmaitościami na tle historii i mimo że trudów było tak wiele to tamten świat był wyjątkowy i dużo bardziej wartościowy. myślę że zyskałaś wiele :) Twój komentarz przeczytałam z przyjemnością. pozdrawiam
UsuńTakich świrniętych babć, jaką Ty jesteś, życzę wszystkim wnukom:-)
UsuńOj tak, te starsze pokolenie miało w sobie tyle mądrości, chociaż najczęściej nie pokończyło żadnych szkół... Szkoda, że wymiera, a wraz z nim wymierają takie powiedzonka i zwyczaje. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak, z tymi szkołami bywało różnie, ale wtedy ludzie czerpali od siebie nawzajem, z historii i natury...
UsuńW większości spotkałam się z poruszanymi przez Ciebie porzekadłami,chociaż niektóre z ciekawością poznałam.Tak jak Gabrysia myślę,że te tabletki z krzyżykiem to było "lekarstwo-cudo".Moja teściowa jadła je jak cukierki,bo co jedną skończyła to znów ją bolała głowa i musiała.Rzeczywiście jak pamiętam moja Babcia wspominała okres ciąży jako normalny czas ,wszystko musiało być zrobione. Jak czasami teraz widzę kobiety w ciąży ,które traktują ją jako "chorobę" (miałam przykład w rodzinie).Ulubione powiedzenie Twojej Babci o zdrowiu -super,a moja Mama zawsze mówiła,że przecież na coś trzeba umrzeć .Wspaniałe są te Twoje posty....dziękuję bo dzięki nim ciągle zwiększam swoją "wiedzę"
OdpowiedzUsuńDziękuję, Grażynko:-)
UsuńCzasami wspomnienia same pchają się na blog i miło, jeśli kogoś zainteresują:-)
Moja babcia wydała na świat 17 dzieci i teraz mam tyle wujków i cioć, że ciężko mi imiona spamiętać. Podziwiam ją strasznie, że dała radę te wszystkie dzieciaki wychować. Nie wiem, czy miałabym tyle siły :D
OdpowiedzUsuńJa na pewno nie dałabym rady...
UsuńTego typu rzeczy są bardzo cenne, zwłaszcza jak patrzymy z upływem lat, gdy coraz mniej jest wokoło swoistej autentyczności. Każdy z nas chyba z różnych przyczyn mógł przegapić podobne zjawiska, by zapisać je jakoś szerzej dla potomnych.
OdpowiedzUsuńA ile można w przychodni zobaczyć scenek rodzajowych wszelakich. Głowa mała czasem.
O, to dopiero, chociaż-mi też czasem krwi utaczają nadspodziewanie sporo.
W sumie trafne porównanie.
Pozdrawiam!
Ostatnio byłam i w przychodni i w szpitalu, niezłe punkty obserwacyjnie, naprawdę:-)
UsuńJa właściwie prawie nie pamiętam moich babć. Ale powiedzonka przetrwały. Moja mama je powtarza: "Moja mamusia mówiła...". Na to jej siostra:" A moja mamusia mówiła inaczej..." Tak to jest z tą pamięcią.
OdpowiedzUsuńWiele wydarzeń w rodzinie jest zapamiętanych różnie przez różne osoby, to zależy chyba od wieku, zaangażowania emocjonalnego i częstotliwości kontaktów.
UsuńTa orzechówka brzmi interesująco. Chętnie skorzystałbym z przepisu, a jeszcze chętniej z gotowego produktu!
OdpowiedzUsuńPrzepisu nie mam, pamiętam, że w spirytusie pływały kawałki orzecha, ale też łupin orzechowych i przypomniała mi się nalewka z wiśni, wolno mi było spróbować tylko samych wiśni...
UsuńWiele tych powiedzonek pamiętam z dzieciństwa, chociaż kontakt z moimi babciami miałam rzadki, ponieważ moi rodzice w młodości, sami przybyli na ziemie odzyskane, aby szerzyć oświatę,pozostawiając swoje rodziny, gdzieś daleko w Polsce.Często zazdroszczę osobom, które miały codzienny kontakt z dziadkami, od których mogli czerpać mądrości życiowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To prawda, niektórzy przeszli takie zawirowania życiowe, że dziadków widywali sporadycznie, ale i teraz rozrzuciło ludzi po świecie i kontakty między pokoleniami są ograniczone, osobiste, bo Internet wiele ułatwia...
UsuńWiele fajnych ciekawostek znalazłaś w tym kufrze, Jotko:-) Ja niestety takiego kufra po babci nie mam. Jedna z babć zmarła gdy byłam bardzo mała, z drugą...nie lubiłyśmy się. Ale moja mama pamięta swoje babcie i zna wiele takich ciekawostek:-) Chyba ją poproszę żeby je spisała:-)
OdpowiedzUsuńUlubione powiedzenie Twojej babci jest super!
Serdeczności:-)
Poproś koniecznie, sama się zdziwisz, ile tego jest:-)
UsuńPrzeglądaj ten kuferek. Może coś jeszcze znajdziesz. To są niezastąpione mądrości.
OdpowiedzUsuńTeraz przejrzę kufer drugiej babci...
UsuńTakie rozmyślanie snuję o swojej Babci też nieżyjącej,
OdpowiedzUsuńgdyby człowiek był mądrzejszy, to by zatrzymał więcej ,
a tak tylko pamięć nam pozostała...
No cóż, według przysłowia, Polak mądry po szkodzie...
UsuńMoja ukochana babunia była panną do towarzystwa pani dziedziczki, która nauczyła ją savoir - vivre'u, więc moja babunia była "damą", ale moją mamę wychowywała, przede wszystkim, jej babcia pochodząca ze wsi. I te babci powiedzonka mamie zostało w pamięci, a mnie te "memy" często się w różnych sytuacjach przypominają, często irytuja naiwnością. Ale tkwią w pamięci. Mama powtarzała je bez refleksji, ja gdy dorosłam niektóre z powiedzonek analizowałam. Na przykład gdy się czegoś wstydziłam mama mówiła "wstyd ma dziurkę, a parada dwie". Co to za dwie dziurki, to słyszałam - dziurki w nosie. O tej pierwszej dziurce w dzieciństwie nie słyszałam nic.;)Druga babcia pochodziła ze wsi, mój tato często przytaczał powiedzonka swojej mamy i swoich babć. Moje ulubione, bez owijania w bawełnę :"wyżej sro, jak dupe mo". Nadal aktualne. A większości powiedzeń Twojej babci nie znałam. Lepiej jednak myśleć samodzielnie i samej decydować, niż korzystać z gotowych "podpowiedzi", zwalniających z myślenia. Ale takie czasy były. Pozdrawiam Cie serdecznie i gratuluję pamięci! :)
OdpowiedzUsuńTakie powiedzonka są rewelacyjne, tego o dziurkach nie znałam...
UsuńMoja koleżanka z kolei pamięta powiedzenie swej mamy o kimś, kto gada głupoty lub niepotrzebnie się dziwi: zesroł sie goły( domyślnie w krzokach), dupa go boli...
Babcia dama to też skarbnica wiedzy:-)
Moja babcia pochodziła z podlaskiej wsi. Bardzo żałuję, że nie zapisywałam sobie jej myśli, jej porzekadeł. Za wcześnie umarła:-(
OdpowiedzUsuńAle pamiętam, że mówiła do mnie "oj robaczku":-)
A moja czasem mówiła: a dyć dziecioku...
UsuńDziękuję za ten wpis... wzruszyłam się... Przepiękne wspomnienia, rady, wskazówki i az strach by przepadły. Ja kilka razy prosiłam mamę (nie babcię) aby zapisywała mi takie swoje złote myśli, wskazowki, rady itp ale mówi ze nie ma weny, ze to nie dla niej i w ogóle... szkoda
OdpowiedzUsuńTo może spróbuj sama zapisać, przeprowadź wywiad:-)
UsuńNie wiedziałabym jak do tego się zabrać - mama też nie jest chętna do współracy
UsuńMoi Dziadkowie całe życie mieszkali na wsi. Bardzo ciężko pracowali i ta praca wypełniała im dni od rana do późnego wieczora. Przykro mi, gdy dziś o tym myślę. Podobnie jak Ty, myślałam, że mam czas na spisanie historii opowiadanych przez Dziadków. Coś tam w głowie zostało, ale mam świadomość, jak dużo uciekło.
OdpowiedzUsuńMoja Babcia, być może wynikało to z przepracowania, nie lubiła gotować. Przygotowywanie posiłków należało wtedy do kobiet, więc nie miała wyboru i gotowała. Ale jak pysznie! Nie zaponę nigdy smaku białego sosu z kurczaka. Nie do odtworzenia, niestety.
Serdecznie pozdrawiam https://rekoczynydoroty.blogspot.com/
Komentuję z innego bloga, bo wylogowywanie z jednego i zalogowanie się na drugim to czynność, której nie lubię.
Ten sos to chyba potrawka, znam przepis jakby co:-)
Usuńuśmiałam się czytając te powiedzenia, przyznaję że nie znałam ani pewnego z wyjątkiem tego że na człowieku niczego nie powinno sié szyć bo mi się mózg zaszyje Haha, bardzo podoba mi się powiedzenie a cmentarzem hahaha chyba sobie zapamiętam. Ja swoich dziatkòw mało znałam ale moja mama też miała swoje powiedzenia....np. złej baletnicy przeszkadza rąbek u spòdnicy ..- znaczy tyle, że jak ktoś jest w czymś kiepski to nie powinnien winic za to innych, albo....jak sobie pościelisz tak się wyśpisz..dot.życia.Nie powiedziałabym że nasza babcie czy mamy posiadały mądrość życiową, często kierowała nimi w życiu raczej niewiedza,pracowały cieżko bo nie miały innego wyboru
OdpowiedzUsuńMało tego, przeżyły ciężkie okresy w historii i przetrwały... inny materiał, silniejsi ludzie.
UsuńPomyślałam o tym, że ja również nie zapisywałam powiedzonek i sentencji babci, choć niedaleko niej mieszkałam. Chodziłam do niej na chleb ze śmietaną i cukrem lub z miodem. Gotowała przeważnie tak tłusto, że jeść nie mogłam,a była to kapusta, fasola, groch. Zanosiłam jej gazety, bo do końca lubiła czytać, zmarła w wieku 92 lat.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Chleb z cukrem pamiętam, moje ulubione to były pierogi, pomidorówka i ryż z cynamonem:-)
UsuńMoje babcie nie dożyły tak słusznego wieku...
Fajne te powiedzonka :) Ten opis przypomina mi moją prababcię, która miała podobne. No i miała też magiczne ziółka na wszystko - pamiętam jeszcze, jak biegałam po polach i zbierałam dla niej głóg. Może dzięki tym ziołowym specyfikom i spokojnemu podejściu do życia, żyła przeszło 100lat.
OdpowiedzUsuńTakiego wieku mało kto dożyje, widocznie te ziółka i życie w zgodzie z naturą przyniosły efekty...a spokojne życie? kto dziś takie ma?
UsuńWspomnienia wspomnieniami. I mnie jest trochę żal, że nie zapisywałam wierszyków dziadka, który wychował się na wielkopolskiej wsi. Sama jestem ze wsi dolnośląskiej, która po wojnie funkcjonowała trochę inaczej i wieś bardzo lubię, ale domyślam się, że to dlatego, że moi rodzice nie byli typowymi mieszkańcami wsi. Bo ta typowość to coś, co nawet dzisiaj mi się nie podoba. Czasami jeździłam do wsi wielkopolskiej i to, co pozostało po dawnych czasach, gdy odejmie się ciężką pracę, której czasami po prostu brak jest przygnębiające. Potworna cisza, nałogi, kościół w niedzielę i masa przesądów. Wszechobecne my kontra oni. Nie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj mniej mam kontaktów ze wsią, niż dawniej, a ludzie ze wsi, których znam nie są rolnikami.
UsuńMyślę, że jak w mieście, tak i na wsi ludzie bywają różni...
Oczywiście, że ludzie są różni, natomiast wieś ze względu na bliskość zabudowań i niewielką społeczność, daje ludziom złudzenie kontroli nad cudzym życiem. Łatwiejsza jest obmowa, bo wszystkich się zna. I to z tego prostego powodu uczęszczanie na msze na wsi jest statystycznie częstsze niż w mieście ... czy to może być powód do zadowolenia? Nie dla człowieka, który ceni sobie wolność.
UsuńTu masz rację, ale pamiętam także, że w miejscu, gdzie mieszkała moja druga babcia, w mieście, też sąsiedzi wiedzieli o sobie wszystko, a plotki były głównym zajęciem gospodyń domowych... taki osiedlowy monitoring ;-)
UsuńUlubione powiedzonko babci – coś cię boli? Nie mów dupie, bo będzie chciała poleżeć…
OdpowiedzUsuń- to mi się podoba :P Takie życiowe. Babcia miała swoje rację,, Z syropem z cebuli np. ja nadal stosuję
Babcia pewnie miała na myśli leniuchowanie, bo lenia wyczuwała na kilometr...
UsuńKiedyś panie w ciąży pracowały "do ostatniego dnia", obecnie do ostatnie dnia chodzą do "szkół rodzenia" wymuszających ów naturalny ruch ciała wymuszony przez pracę.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, kobiety bardziej aktywne pewnie lepiej znoszą poród.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBabcine kuferki kryją mnóstwo skarbów. Bez względu na to, czy znalezione na strychu wiejskiego domu czy miejskiej kamienicy:)
O części przytoczonych przez Ciebie ciekawostek słyszałam, inne są mi nieznane. Pamiętam przesąd o wkładaniu i zdejmowaniu spódnicy wyłącznie przez głowę, ponieważ "przez nogi" groziło to poronieniem albo bezpłodnością:)
Pozdrawiam:)
O widzisz, a tego to ja nie znałam...
UsuńPrzypomniałaś mi, że babcia zakazywała oglądania rąk, bo to zła wróżba, lepiej było oglądać nogi...
"coś cię boli? Nie mów dupie, bo będzie chciała poleżeć" – to muszę koniecznie zapamiętać.
OdpowiedzUsuńA powiem Ci że to niezwykle dziwna sprawa z tą miesiączką. Mama powtarzała mi często, bo nie wyjdzie mi nic w kuchni. I faktycznie jak coś gotuję w te dni, to mi słabo smakuje i nie mam pojęcia dlaczego. Ciasto nie rośnie itd. Twierdzę, że to zabobon, ale kurka wodna, dlaczego to ciasto nie rośnie?
Też o tym myślałam, może chodzi o jakieś fluidy? W końcu wypieki to magia...
UsuńAsiu ja urodziłam się na wsi w takiej wiosce o nazwie Boruszyn, kocham wieś. Moja babcia też urodziła się na wsi,ale po ślubie zamieszkała w mieście i cały czas tęskniła za wsią, miała też za miastem kawałek pola ....i to był jej szczęśliwy czas ....wiosna,aż do jesieni. Zapomniałam jej przyśpiewki, drugą też mówiła. Na niebieski garnek mówiła jasny :) a tabletkę z krzyżykiem niestety brała codziennie...jak była już po 80 to lekarz mówił, żeby dać jej już spokój...niech bierze, bo się przyzwyczaiła, uściski.
OdpowiedzUsuńTe tabletki z krzyżykiem to ogólnopolskie i dziejowe lekarstwo:-)
UsuńBardzo sentymentalny wpis, Jotko, taki ciepły i przyjemny jak nasze babcie właśnie. Bardzo mi się podobają powiedzonka Twojej Babci Marianny.
OdpowiedzUsuńŻyciowe, szczere, pełne humoru i ironii, ale pełne autentyzmu.
Jeśli babcia je sama wymyśliła, to już wiem po kim nasza Jotka odziedziczyła swe talenta poetyckie i insze. ;)
Te rymowanki to chyba ludowe były...a pamięć babcia widocznie dobrą miała:-)
UsuńJotko ,jakie piękne wspomnienia babci. Pamiętam tez moją babcię,ona także często mówiła przysłowia i miała swoje powiedzonka,ale my nie zwracaliśmy na to uwagi ,tylko był śmiech..jaka szkoda ,że to wszystko takie ulotne. Były ciężkie czasy ,ale ludzie byli weselsi.Kobietom tez nie było lekko ,bo kto miałby im powiedzieć ? kiedyś z matką nie rozmawiało się na temat dzieci czy okresu.Dziewczyna młoda ,sama musiała sobie z tym radzić .
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością poczytałam ,nie wiem dlaczego ,ale włączyła sie moja podświadomość,jakbym Chłopów czytała::)))Pozdrawiam Jotko.
No tak, bo i wspomnienia czasów odległych dotyczą, wiele osób taką kronikę mogłoby napisać:-)
UsuńNajbardziej podobało mi się powiedzonko o cmentarzu. Refleksje odnośnie niezapamiętania tego co tak cenne, podobne do Twoich. Uściski.
OdpowiedzUsuńCzyli to porzekadło wszystkim się podoba najbardziej:-)
UsuńUrodzenie 19- ciorga dzieci jak dla mnie wydaje się być abstrakcją. W sensie ja rozumiem, ze jest to możliwe i wykonalne, ale np. siebie nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji. Z drugiej jednak strony to smutne, że przeżyła tylko 3-ka :/
OdpowiedzUsuńDla mnie to także kosmos, mam jedynaka:-)
UsuńWiesz... czytam ten Twój wpis już któryś raz i wciąż działa jak wehikuł czasu przenosząc mnie do czasów dzieciństwa. Babcia i Dziadziuś - dwie niezwykłe, mądre i kochane osoby, których tak ogromnie mi brakuje.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo.
To bardzo mi miło:-)
UsuńA moja babcia jakoś mi nie przekazywała takich rzeczy. Takie tam, ogólne prawdy życiowe, nic swojego. Może po prostu będąc smarkiem nie zwracałam na to uwagi.
OdpowiedzUsuńMogło tak być, a może po prostu podobnych nie znała?
UsuńJak pięknie to zapamiętałaś......Cenne dziedzictwo... warto zapisywać ...
OdpowiedzUsuńCiekawe co po nas zapamiętają młodzi?
Część pewnie uległo zapomnieniu...
UsuńMoże coś cennego jednak zapamiętają?
Jolu Twój tekst nadaje się na dobry rozdział powieści a u o komentarzach nie powinnaś zapomnieć bo są super humorem :) mojej babuni nie ma już zena 20 lat ale dobrze pamiętam kal czas mi poświęcała i opowiadała różności :) bardzo za nią tęsknię i tęsknię za wakacjami na wsi... To były czasy i szkoda że nigdy już nie wrócą...
OdpowiedzUsuńZawsze chyba najbardziej tęsknimy za czasami beztroskiego dzieciństwa...
UsuńNiestety miałem tylko jedną babcię i żadnego dziadka. Też żałuję, że nie dane mi było zapamiętać/zapisać wszystkich historii, a teraz jest już za późno.
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy tak nam ucieka...
UsuńCzasem należy jednak w przychodni uważać. W mojej punktem zapalnym jest gabinet chirurga, gdzie w tym samym czasie czekają pacjenci po zabiegach (teoretyczne pierwszeństwo) i pozostali. Krzyki jakie ostatnio miały tam miejsce zapamiętam na dość długo. Choć nie dziwię się wzburzeniu na złą organizację przyjęć pacjentów.
OdpowiedzUsuńStarałem się poznać rodzinę Beksińskich z tak wielu stron, na ile pozwalają dostępne materiały. A i tak nadal mam pewne pytania, luki w życiorysach itp.
Niby są jakieś zespoły czy rodzaje muzyki do odpoczywania dla duszy. Jednak czasem masz rację, że bez dźwięków dodatkowych jest lepiej.
Pozdrawiam!
Awantury w takich przypadkach zdarzają sie często, nawet przy rejestracji...
UsuńA moja Babcia Bronia spod Rzeszowa to jak chciała powiedzieć że ktoś się wybiera nie wiadomo gdzie i po co to mówiła :"Poszedł do Dupy na raki". Dopiero po jakims czasie dowiedziałam się że ta Dupa to rzeka niedaleko bo na Ukrainie...:-))
OdpowiedzUsuńAle to świetne, a nazwa rzeki wielce wymowna...
UsuńNiestety żadnej z tych rymowanek nie znam, ale moja babcia też miała swoje różne powiedzonka, do których podchodziła bardzo poważnie. Niestety moje obie babcie już nie żyją, więc nic nowego się już nie dowiem z ich młodości i życia. Bardzo teraz tego żałuję, bo uświadomiłam sobie jaką one były skarbnicą ciekawych historii, które można przeczytać w książce lub zobaczyć w archiwalnym kinie. Moja babcia w czasie wojny jako nastoletnia dziewczynka pracowała w niemieckiej rodzinie, a dziadek działał w ruchu AK, oj byłyby ciekawe z tego opowieści. Człowiek jak jest młody to wielu rzeczy niestety nie dostrzega, nie docenia, cóż wygląda na to, że i do takich rozmów z dziadkami trzeba dojrzeć, tylko niestety czasu się nie zatrzyma i często na to jest już za późno.
OdpowiedzUsuńTo prawda, gdy jesteśmy młodzi traktujemy opowieści dziadków jak przynudzanie, do wszystkiego trzeba dojrzeć, tylko tak jak mówisz, czasem jest za późno...
UsuńMoje obie babcie robiły krzyż na 🍞 i twierdziły, że w czasie okresu nie wolno kisić ogórków.
OdpowiedzUsuńTe mądrości ludowe są widocznie wspólne dla różnych regionów...
Usuń