Wiele osób wspiera nauczycieli na różne sposoby. Wczoraj gdy wracałam ze szkoły zatrzymała mnie mama ucznia z pytaniem - jak długo jeszcze?
Odpowiedziałam, że nie wiem, bo to nie od nas zależy. Mama ucznia na to - nikomu nie jest łatwo, ale nie poddawajcie się, trzymamy kciuki!
Bywają też głosy inne, ale te, mam nadzieję, wynikają z braku znajomości tematu.
Tym wszystkim chcę zadedykować notkę, ale posłużę się słowami mądrzejszych ode mnie, bo jestem tylko szkolnym bibliotekarzem.
Nie chodzi o to by kogoś przekonać, każdy ma prawo do swoich poglądów, ale łatwiej zrozumieć czyjeś racje , czytając u źródła o co chodzi, a nie bazując na info z TVPis
I jeszcze jedno, jako koledzy niestrajkujących nauczycieli nie nazywamy ich kanaliami czy zdrajcami, ale zwyczajnie, po ludzku zastanawiamy się, jak po wszystkim spojrzą nam w oczy?
Głos dyrektora szkoły
Finanse mają znaczenie. Nie można oczekiwać od nas życia powołaniem i misją. Przyznam, że sama, jako samotna matka, musiałam pomyśleć o tym, jak godnie przeżyć i po prostu znaleźć dodatkowe zajęcia, pomimo tego, że jestem dyrektorem i moja pensja jest wyższa. Jako pracodawca widzę, ile osób łączy etat z dodatkowymi godzinami w innych placówkach, firmach. Rozmawiam też z młodymi nauczycielami, którzy chcą odejść ze szkoły, bo pensja jest “za mała, by godnie żyć, a za wysoka, by umrzeć’. Znam to również z autopsji. Dlatego, tak jak często pisałam w przestrzeni bloga, finanse mają znaczenie. Powinniśmy godnie zarabiać.
Jako dyrektor nie będę strajkować, daleko jest mi również do zacietrzewionych polityków i ludzi, którzy eskalują sytuację, ugrywając coś na tym. Jestem ze środowiskiem, które jest zmęczone i sfrustrowane brakiem partnerstwa, dialogu i troski. Sytuacją, która nabrzmiewała od wielu lat. I wierzę, że w końcu połączymy siły nie tylko w walce o godne płace, ale także w codziennej pracy na rzecz edukacji. Mądrej, wzmacniającej, odpowiedzialnej społecznie, mającej szerszą perspektywę.
(Oktawia Gorzeńska jest dyrektorką 17 LO w Gdyni – Szkoły z mocą zmieniania świata według Fundacji Ashoka, koordynatorką projektów, trenerką, członkinią grupy Superbelfrzy )
Głos nauczyciela
Oficjalną przyczyną strajku jest żądanie podwyżki wynagrodzeń. Nauczyciele powszechnie uważają, że ich pensje są zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do wymaganych kwalifikacji, trudności pracy i towarzyszących jej oczekiwań społecznych. Twierdzą (słusznie), że nie może być mowy o poprawie jakości edukacji, jeżeli wykonywanie tego zawodu w zasadzie wyklucza posiadanie aspiracji materialnych. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.
Mamy obecnie do czynienia z lawinowym wzrostem liczby dziecięcych problemów rozwojowych, a także zaburzeń psychicznych, coraz częściej wymagających interwencji psychologicznej, a nawet psychiatrycznej. Stany depresyjne dotykają już nawet dzieci poniżej dziesiątego roku życia. Lawinowo wzrasta liczba opinii psychologicznych i indywidualnych zaleceń, których realizacja w warunkach szkolnych jest trudna lub wręcz niemożliwa, z racji braku funduszy, odpowiednio przygotowanych kadr, a także, coraz częściej, po prostu braku skutecznych terapii i procedur. Na to wszystko nakłada się ogromna presja ze strony rodziców, oczekujących od personelu placówek oświatowych indywidualnego i skutecznego pod każdym względem traktowania swoich dzieci. Co nie zawsze jest możliwe, nawet przy pełnej dobrej woli, o którą zresztą trudno wobec nawału podobnych problemów.
Bezsilną frustrację nauczycieli budzi powszechne negowanie ich autorytetu, które wyraża się kwestionowaniem wielu funkcjonujących dotąd w placówkach oświatowych rozwiązań, czego przykładem jest nabrzmiały problem zadawania (lub nie) prac domowych. Placówka oświatowa traktowana jest dzisiaj jako instytucja usługowa, której obowiązkiem jest zaspokojenie wszystkich oczekiwań klientów, nawet wtedy, gdy są one sprzeczne.
Na to wszystko nakłada się burza wywołana fatalną reformą systemu edukacji, która wprowadziła do szkół chaos organizacyjny, obciążyła nauczycieli i uczniów wymaganiami często niemożliwymi do spełnienia, dostarczyła trudnego do opisania słowami stresu uczniom obecnych klas ósmych i trzecich gimnazjalnych, ich rodzicom, a także nauczycielom. Protest jest zatem także wyrazem buntu przeciwko zmianom, które zamiast skierować ludzką energię na tory nowoczesnej edukacji powodują jej marnotrawstwo w rozpaczliwych próbach utrzymania jakiej-takiej sprawności codziennego funkcjonowania.
Jeżeli komuś wydaje się, że wystarczy zmienić nauczycieli – niezadowolonych skłonić do odejścia, a na ich miejsce zatrudnić nowych, to powinien wiedzieć, że nie rozwiąże to żadnego obecnego problemu. Bez wątpienia nauczyciele powinni lepiej zarabiać. Ale polska oświata musi się zmienić do samych fundamentów, aby pieniądze zainwestowane w pracowników miały szansę przełożyć się na lepszą edukację. Straciliśmy właśnie dwa lata, taplając się w reformatorskim bagnie. Protest nauczycieli mówi politykom, dosyć. Czas na zmiany, tym razem sensowne!
(Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie)
Fragmenty wypowiedzi zaczerpnęłam z portali Edunews oraz Superbelfrzy.
Ja nazwałem łamistrajków kanaliami i się nie wstydzę. Oczywiści, nie każdy musi uciekać się do aż tak ostrych epitetów, ale przypomnę, że pierwszym, który publicznie użył tego określenia był nieformalny naczelnik naszego państwa, gdy wytknięto mu, że postępuje wbrew temu, co mówił jego nieżyjący brat.
OdpowiedzUsuńMnie ujęły słowa nauczyciela i dlatego pozwolę sobie je powtórzyć: „(...) polska oświata musi się zmienić do samych fundamentów, aby pieniądze zainwestowane w pracowników miały szansę przełożyć się na lepszą edukację. Straciliśmy właśnie dwa lata, taplając się w reformatorskim bagnie. Protest nauczycieli mówi politykom, dosyć”. Uważam, że w tych słowach zawarta jest kwintesencja obecnej sytuacji.
Pozdrawiam.
Dlatego właśnie je zacytowałam, mądrego warto posłuchać:-)
UsuńDzięki, że zabrałeś głos:-)
Dobrze, że opublikowałaś ten tekst. Wiem, że delikatnie, choć wyczerpująco porusza najważniejsze problemy w oświacie. Liczę na to, że i inni Twoi czytelnicy potraktują go podobnie.
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę, a może niektórym rozjaśni się sytuacja...
UsuńAsiu ja pojąć nie mogę, dlaczego nauczycieli tak zaniedbano. I to wszystkie rządy. Często też zastanawiam się, dlaczego nauczyciele nie mają autorytetu. Z czego to wynika? Niektórzy ludzie nadal myślą, że nauczyciele pracują 18 godzin tygodniowo. Ale nikt nie pomyśli, że sprawdzają prace klasowe i robią wiele innych biurokratycznych rzeczy w domu, wykorzystując swój komputer, energie elektryczną. Podobno w niektórych krajach nauczyciel pracuje tylko w szkole. Może czas i u nas to wprowadzić. Mnie też ujęły te słowa nauczyciela, o których pisze Asmodeusz. Zgadzam się z tym w 100%. O samym strajku nie będę się wypowiadać, bo za mało wiem, ale dzieci jest żal. Przeraża mnie, co będzie dalej.......
OdpowiedzUsuńWierz mi, że wielu nauczycieli wolałoby pracować więcej w szkole, ale fizycznie nie ma to warunków, u nas część lekcji nawet odbywa się w pokoju nauczycielskim, a jeśli ktoś ma okienko lub chciałby sprawdzić kartkówki, to albo w bibliotece, albo na korytarzu.
UsuńNie mamy służbowych telefonów czy laptopów, niektórzy e-dziennik uzupełniają do późna w domu...
Na wycieczkach, imprezach i na co dzień odpowiadamy za zdrowie i życie cudzych dzieci.
Asiu zatkało mnie.
UsuńA ja wrzucę Wam coś, co znalazłam na FB, autorka jest nieznana mi Paulina Kryńska: Po kilku dniach prób chyba w końcu udało mi się wytłumaczyć strajk nauczycieli młodym korpoludkom, z którymi mam przyjemność dzielić open space. Otóż: 18 godzin pensum to nie jest niecałe pół etatu, to jest 18 godzin na spotkaniach, podczas których prowadzisz prezentację. Przygotowanie prezentacji, raporty i spotkania z kontrahentami, to niepłatne nadgodziny. A jak chcesz tę prezentację zrobić na komputerze, to go musisz sobie sam kupić i oprogramowanie też.
OdpowiedzUsuńI, żeby sprawa była jasna - aktualnie nie uczę dzieci, uczę nauczycieli, co oznacza, że póki trwa strajk, nie mam pracy i jak nauczyciele nie zarabiam. I oby do skutku, bo to naprawdę nie jest walka o owe mityczne tysiąc złotych. Jest wreszcie szansa, by coś w polskiej oświacie naprawdę dobrego zrobić. Nie zmarnujmy tego.
Obawiam sie, że wkrótce cierpliwość rodziców się wyczerpie i strajk się sam wypali, a wówczas nasz autorytet u niektórych sięgnie bruku...
Usuńnaprawdę dobre porównanie, trafna analogia...
Usuńto jest dokładnie jak z zawodowymi pięściarzami, do których wielu ma pretensje, że za dużo zarabiają za 12 x 3 min. walki raz na miesiąc czy tydzień występu na ringu, zapominając o czasie pracy spędzonym codziennie na treningach...
p.jzns :)...
Podobnie jest pewnie w wielu zawodach, oceniamy ten wierzchołek góry widoczny znad wody...
UsuńPrzysłowiowy "nóż się otwiera" gdy słyszę głosy z mojego otoczenia ,że zachciewa się Im (nauczycielom) a przecież mają "trochę godzin w tygodniu" ,wszystkie święta wolne , urlop w okresie letnim ,różne wolne (ferie) czyli "żyć nie umierać".Nie wiem czy nie zapomniano o nauczycielach tak np. jak o służbie zdrowia.Jak zwykle -i to się nie zmieni -są przeciwnicy jak i zwolennicy strajku.Wygląda na to ,że aby zwrócić "uwagę" trzeba zrobić malutkie "trzęsienie".Mam w rodzinie nauczyciela i wiem ,że te "dobrodziejstwa" jakie niby na nich spływają to nie takie "cuda". "Obyś cudze dzieci uczył"- niektórzy traktują to jako swoistą "klątwę". Jedno co zauważyłam przez lata coraz trudniej tak uczyć aby czas,poświęcenie zostało docenione. Wokół siebie widzę rodziców ,którzy tak kochają swoje dzieci i im ufają,że nauczyciel z marszu jest na straconej pozycji.Będę się cieszyć gdy strajk coś zacznie zmieniać.Jestem optymistką mimo wszystko.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajłatwiej oceniać kogoś , nie znając specyfiki pracy, wiele osób zmieniło zdanie, gdy ktoś z rodziny lub znajomych zaczął pracę w szkole. Gdy słyszę ciągłe wytykanie wakacji, to mam wrażenie, że tylko nauczyciele w Polsce mają urlopy...
UsuńPrzepracowałam 20 lat jako NAUCZYCIEL PRZEDSZKOLNY, właśnie tak nauczyciel a nie przedszkolanka!
OdpowiedzUsuńZnam problem i popieram strajkujących nauczycieli.
Nie dajcie się!!!
Ja też nie lubię określeń bibliotekarka, świetliczanka, przedszkolanka...
UsuńDziękuję bardzo, to wiele znaczy:-)
Popieram ten strajk całym sercem, mam też nadzieję,że obudzi on w innych chęć wprowadzenia zmian nie tylko w szkolnictwie. Bo kraj cichcem, cichcem, boczkiem, schodzi do poziomu feudalnego gdzie rządzili pan, wójt i pleban.
OdpowiedzUsuńJeszcze wielu Polaków nie rozumie, że chodzi o coś więcej, niż zarobki nauczycieli...
UsuńNadzieja umiera ostatnia.
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest walczyć ze stereotypami.
Na bzdurne i agresywne zachowanie oponentów bardzo spodobała mi się odpowiedź jednej z koleżanek, której przypadkowo byłam świadkiem: "Skoro jest tak cudownie, to czemu nikt z państwa nie został nauczycielem?"
Warto było widzieć tę konsternację:)
Pozdrawiam:)
Mnie odwiedziła kiedyś w pracy znajoma i trafiła na długą przerwę, a padał deszcz i uczniowie zostali w szkole.
UsuńZapytała - jak to wytrzymujecie? na szczęście są tabletki i weekendy, a przyzwyczajenie robi swoje...
Tak naprawdę nie tylko nauczyciele czują się niedocenieni i strajkują - są takie zawody w których zarobki są nieadekwatne do wykonywanej pracy a mimo tego ludzie nie strajkują (a przynajmniej nie słychać). Tylko skąd wziąć na to wszystko pieniądze? Mamy pieniądze których tak naprawdę nie ma - ciagle brakuje. Ale to przecież też nie chodzi o zarobki. A niektórych nauczycieli można zmienić bo są tacy, którzy nie przykładają się do wykonywanego zawodu i ciągle narzekają (z doświadczenia).
OdpowiedzUsuńNie strajkowałam ponad 30 lat, godziłam się na wszystko, co zostało mi narzucone odgórnie, nie miałam wyboru lub raczej odwagi by coś zmienić, ale ile można?
UsuńRada dla tych, którzy czują się niedoceniani - zawalczyć o swoje racje, póki nie jest za późno...
Jeśli człowiek milczy to ogół uważa że jest dobrze - trzeba mówić głośno aby pokazać co jest nie tak
UsuńDobrze powiedziane...
UsuńZamiast dwukrotnie reformować szkolnictwo w ostatnich trzydziestu latach, trwonić pieniądze na nowe podręczniki i programy, można było zadbać o nauczyciela i dzisiaj pewnie byśmy nie byli w tej sytuacji. Najgorzej jak słoń wozie do składu parcelanty.
OdpowiedzUsuńMarnotrawstwo szans i funduszy jest kolosalne, a najgorzej, ze nikt nie słucha fachowców, liczy się tylko polityka...
UsuńJeśli ktoś sam siebie nie szanuje to nie szanują go inni... dlatego uważam , że tym razem nauczyciele powinni strajkować do skutku i popieram strajk.
OdpowiedzUsuńGołym okiem widać, że pozwolenie na sprowadzenie szkoły do roli instytucji usługowej zaspokajającej wszystkie oczekiwania klientów nie sprawdziło się i jeszcze bardziej podważyło autorytet samych nauczycieli. Poza niechlubnymi wyjątkami, które niefortunnie trafiły do stanu nauczycielskiego , reszta to naprawdę świetni fachowcy w swej dziedzinie i najwyższy czas by to ich pytać ... Co dalej z tą szkołą .
Nawet w mediach sporadycznie zaprasza się do rozmów odpowiednich ludzi, politycy kłócą się ze sobą i przerzucają obietnicami bez pokrycia, byle do wyborów...
UsuńKiedyś koleżanka, która przyszła do nas ze szkoły przemianowanej z podstawówki na gimnazjum, opowiadała mi, jak to pewna matka miała do niej pretensje, że podczas przerwy oberwała rękaw jej synowi.
OdpowiedzUsuńJako że znów była przerwa, a koleżanka miała dyżur, poprosiła matkę, aby poczekała do dzwonka.
Po dzwonku matka podeszła do mojej koleżanki i ją przeprosiła, bo widziała, jak dzieci szaleją na przerwie i nic dziwnego, że nauczycielka nie chcąc, aby komuś stała się krzywda, czasami chwyci za jakąś część ubrania.
Ci, którzy uważają, że nauczyciele mają łatwą pracę, niech postoją trochę na przerwie i popatrzą, jak jest lekko nauczycielowi.
Niejednokrotnie traciłam głos, bo bywało, że podczas przerwy byłam na jednym końcu korytarza, a na drugim końcu chłopcy się bili, więc musiałam ryknąć na odległość kilkudziesięciu metrów.
Już nie mówię o tym, że są okrojone godziny, bo prawie w każdym tygodniu jest jakieś święto i niektóre tematy trzeba omawiać "po łebkach".
Gdyby nauczyciele zarabiali godnie, nie musieliby brać korepetycji ani podczas wakacji wyjeżdżać na kolonie.
Kiedyś wiele konfliktów załatwiano polubownie i najdalej z wychowawcą, dziś nawet za uszkodzenie okularów na przerwie rodzice uczniów pozywają się do sądu...
UsuńZastanawiam się od kiedy jesteśmy tacy "sądolubni", bo kiedyś tego nie było. Teraz chyba nauczyciel boi się dotknąć ucznia.
UsuńO dotykaniu nie mam mowy, nawet wzrokiem...
UsuńWiększość z tego, co chciałabym napisać, napisały moje Poprzedniczki i Poprzednicy. Szkoda, że są ludzie, którzy wyłamują się, bo oni również skorzystają z tego, co ewentualnie wywalczą ich koledzy i koleżanki, którzy nie boją się sprzeciwiać. Niestety nauczyciele to nie jedyna grupa zawodowa, w której nie ma solidarności. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wybierze inną drogę, często szkodząc sobie i innym. Pozdrawiam Cię Jotko serdecznie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem osoby samotne, które nie mają zabezpieczenia na czas strajku, ale pozostali?
UsuńNam też nie jest łatwo z wielu powodów.
Dziękuję bardzo:-)
A my jakoś nie umiemy.
OdpowiedzUsuńMoże nie musicie?
UsuńPopieram nauczycieli, ale tak naprawdę to rodzicom powinno zależeć na dobrych programach, reformie od podstaw i pasjonacie nauczycielu. Kto przyjdzie do szkoły pracować za marne pieniądze? A tymczasem przyszłość dzieci zależy od dobrej szkoły i mądrym nauczycielu, który rozwinie wyobraźnię, nauczy myśleć i poszerzy horyzonty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nam wszystkim powinno zależeć, a rodzicom szczególnie, mogliby wtedy powiedzieć: opłacani jesteście nieźle z naszych podatków, więc możemy stawiać większe wymagania...
UsuńObawiam się, że z tym rządem dojście do porozumienia będzie wyjątkowo trudne. Dziwi mnie przede wszystkim podejście takie, że z jednej strony krzyczy się o doskonałej formie finansów, miliardach odzyskanych z różnych nielegalnych źródeł dochodu pewnych osób, a jak przychodzi co do czego to pieniędzy nagle nie ma. I jak to w sposób logiczny da się wyjaśnić. No nie da się moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonany czy dałbym radę w domu pracować. Bo to jednak trzeba narzucić sobie jakiś reżim, w pracy zwyczajnej jest to nieco prostsze.
W polskim punk rocku i nie tylko bywały takie dziwne nazwy zespołów. Ale w tym jest jakiś element przyciągający jednak.
Pozdrawiam!
Wielu rzeczy obecnie nie da się racjonalnie wyjaśnić...
UsuńTo prawda, praca w domu wymaga samodyscypliny.
Chciałąbym Cię pocieszyć wle zupełnie nie wiem jak. Przecież ja sama w tym tkwię, bo mój syn też strajkuje...
OdpowiedzUsuńZnalazłam na FB taki tekst jednej z nauczycielek:
"Krytykujecie strajk nauczycieli? Po co wam ten problem? Poślijcie dzieci do prywatnej szkoły. Nie stać was? To zmieńcie pracę..."
Dla mnie rewelalcyjne!!!
A wiesz, że na stronie naszego miasta ktoś skorzystał z komentarza do notki o strajku i zareklamował prywatne przedszkole, ciekawe czy ludzie walili oknami...
UsuńIm dalej w las, tym bardziej widać, że rządowi nie chodzi ani o pieniądze, ani o dzieci ...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie o dzieci i nie o szkołę...
UsuńChyba prezesowi skończyła sie po prostu kasa.Rozdawali na początku ,teraz siedzą cicho ,bo jak dadzą nauczycielom ,to lekarze ,potem kolejarze,taksówkarze,poczta..itd...Ale jeżeli nauczyciele wytrwają w tym ,to może sie udać::))Trzymam kciuki::))Tylko żeby wszyscy solidarnie przyłączyli sie do strajku...Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSzeregi póki co, są zwarte, poza katechetami, ale jak długo? To zależy od cierpliwości rodziców i oszczędności na kontach...
UsuńDziękuję Ci za ten artykuł, Jotko.
OdpowiedzUsuńJak zawsze trafiasz w samo sedno problemu.
Wspieram. :)
Dziękuję bardzo, takie słowa naprawdę dodają otuchy, zwłaszcza w obliczu tego, co mówią przeciwnicy...
UsuńSmutne to jak nisko rząd ceni nauczyciele. Ale skąd oni mogą to wiedzieć skoro zarabiają po 200 tyś, jeżdżą limuzynami i na wycieczki za kasę podatników. Nie znoszę polityki i w ogóle nie oglądam wiadomości. Szkoda zdrowia na to.
OdpowiedzUsuńPolityka to nieciekawa rzecz, ale ma spory wpływ na nasze życie, niestety...
UsuńNie oceniam strajku jestem za tym by nauczyciele zarabiali wiecej ale ciesze sie ze moj syn jest juz po etapie edukacji szkolnej i nie musze sie martwic jak tegoroczni maturzyści
OdpowiedzUsuńWolałabym by tego strajku w ogóle nie było, ale każdy ma swoje ofiary, to może też złamać wielu z nas, nie jesteśmy z kamienia...
UsuńTo prawda, że nauczyciele powinni zarabiać więcej, zwłaszcza że ich praca do najprostszych nie należy.
OdpowiedzUsuńZarobki to tylko część problemu...
UsuńPrzesadna polityka społeczna i niestety zabrakło pieniędzy na ważne sprawy...A takimi są na pewno pensje nauczycieli...Pozdrawiam Cię Jotko.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że chaos w rządzeniu państwem, zobacz, ile grup powoli zaczyna sie buntować...
UsuńPrzeczytałam ostatnio wpis u Klarki: http://klarkamrozek.blogspot.com/2019/04/listy-do-k.html
OdpowiedzUsuńTo mi w zupełności wystarcza, by spojrzeć na wszystko bardziej wyrozumiale.
Ten list to nasze codzienne rozmowy w trakcie strajku...psychicznie wyniszczają strasznie!
UsuńObserwuję sytuację z daleka, rozmawiam z Wolandem i pewnie wieczorem naszą rozmowę opublikujemy u siebie, przede wszystkim jako głos wsparcia dla tego protestu. Mnie interesuje jedna rzecz: jak osoby, które łamią strajk zachowają się w przypadku, gdy nauczyciele cokolwiek zyskają na tym proteście. Odmówią podwyżki? To byłaby reakcja logiczna, skoro teraz prezentują taką "wyższość" moralną ...
OdpowiedzUsuńMówią, że troska o uczniów im nie pozwala - niektórzy. Inni uciekają w chorobę. Sa też tacy, którzy deklarowali przystąpienie do strajku, ale nie przystąpili, bo chyba nie sądzili, że do niego dojdzie.
Usuńvictoriaanin NSG14 kwi 2019, 12:50:00
OdpowiedzUsuńSytuacja strajkowa mnie niepokoi.
Dlaczego?
Nie widzę dobrego zakończenia, a szkoda, gdyby doszło
do społecznego "zniesmaczenia" całą tą sytuacją,
gdzie strajkujący mają rację, a portfele rządzących były
wciąż zamknięte...
Może tak się stać po świętach, im bliżej matur tym gorzej...mieszane uczucia plus presja rodziców działają na psychikę bardzo...
UsuńCzy mój komentarz tylko się schował, czy zaginął? Bo dużo napisałam i już nie mam siły powtarzać. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że jednak zaginął - chciałam tylko przypomnieć, że szkoda, że nauczyciele nie wytrwali w strajku przed zmianą systemu edukacji w PL. Wtedy moje poparcie dla nich dziś byłoby zdecydowanie większe. A tak niestety nie wygląda to najlepiej. Mimo to popieram ich w całości. Ale niewiele teraz da się uratować, skoro cały system udało się obalić. Lata będą potrzebne, żeby z powrotem polski system edukacji zgrać z europejskim.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam, nie ma w spamach...moje też czasami giną w niebycie.
UsuńZobaczymy, to i tak sukces integracyjny. Zdania obserwatorów są bardzo podzielone, co nie podnosi nas na duchu, zwłaszcza w środowiskach małych miejscowości.
Zobaczymy, co z tego wyniknie. Myślę, że to wszystko dopiero się okaże.
UsuńOby jak najszybciej, cokolwiek to będzie...
UsuńCo do strajku nauczycieli to widzę wiele publikacji za i przeciw w internecie, niemalże wszystkie grubo przesadzone. Jednak fakt faktem, że nauczyciel jest marnie opłacanym zawodem, w tej kwestii nie ma i nigdy nie było co się oszukiwać. Myślę, że jakakolwiek szansa na podwyżkę wynagrodzenia jest dobra więc czemu nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prince Of Pain
www.dreaminthedarkness.wordpress.com
Od czegoś trzeba zacząć, nigdy jeszcze nie było takiej determinacji.
UsuńJak nam spojrzą w oczy?... Ostatnio się zastanawiałam, jak będziemy dalej wspólnie pchać ten edukacyjny wózek, skoro to mój niestrajkujący kolega dość niewybrednie nazwał nas - strajkujących...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Myślę, że po wszystkim nic już nie będzie takie samo...
UsuńDziś koleżanki przygnębione faktem, że nasi uczniowie i niektórzy rodzice przestali nas poznawać na ulicy, bywa i tak...
Nie mieszkam w kraju od dawna ale śledzę sprawę nauczycieli w tv mam też koleżanki nauczycielki i jak słyszę co się dzieje to aż mnie wszystko boli... Jestem za nauczycielami bo mają nie lada wyzwanie...
OdpowiedzUsuńWyzwanie, stres i nie chciałabym być na miejscu nauczycieli szkół średnich...
UsuńAch, Jotko, chyba przepiszę Twój tekst (bo nie umiałabym poszukać tych argumentów w necie) i przedstawię tym moim marudom, którzy strasznie się przejmują, bo ich syn (a mój wnuk) właśnie jest ósmoklasistą (i jutro pisze test, chyba strażacy i katecheci będą ich pilnować). Ja problem rozumiem (używam podobnych argumentów, tylko nie tak mądrymi słowami, jak cytowani u Ciebie nauczyciele) i jestem całym sercem za nauczycielami i ich strajkiem. A to, co czeka wnuka, najpierw żeby gdzieś znaleźć miejsce w szkole, a potem, żeby ta szkoła znalazła miejsce dla ucznia, to osobny problem. Bo ponoć w planach wielu szkół średnich są przewidziane lekcje w systemie trójzmianowym, do wieczora. No, ale to zupełnie inny temat i dotyczy tego "reformatorskiego bagna". Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Haniu:-)
UsuńA pani Zalewska cała w skowronkach...nadal. Podobnych listów jest mnóstwo w sieci, pomocna była także wczorajsza debata o edukacji.
O wielu minusach deformy PiSu nie mówi się w mediach, a przeciętny obywatel nie ma pojęcia o co chodzi...
Wiele lat pracowałam w szkole. W tym czasie brałam udział w kilku nauczycielskich protestach. Skutek jak zawsze był marny, a w zasadzie żaden. Przykre, że kolejny rząd nie okazuje szacunku nauczycielom. Trudno więc oczekiwać szacunku od uczniów i ich rodziców.
OdpowiedzUsuńPopieram strajkujących pedagogów, ale nie krytykuję i nie oceniam tych, którzy do strajku nie przystąpili. Mają pewnie swoje powody.
Pozdrawiam:)
Niektórzy mają, niektórzy deklarowali się w referendum, ale stchórzyli, nie spodziewali się, że do strajku w ogóle dojdzie...
UsuńOczywiście popieram strajk nauczycieli... nie może być inaczej, choćby z tej racji, że byłem belfrem i wiem, jak nauczycielstwo smakuje. A teraz garsteczka refleksji na temat i około tematu:
OdpowiedzUsuń1) kiepsko widzę końcowy sukces strajkujących współbraci, a to głównie z tego względu, że przy rządowym i parlamentarnym korycie są głąby, co powoduje, że posiadając bardzo mały rozumek, nie stać ich po prostu na objęcie nim w sposób całościowy problemu oświaty;
2)jeśli ktoś poważnie traktuje reformę systemu edukacji, nie dość, że powinien ją skonsultować z zainteresowanymi (młodzież, nauczyciele, rodzice), ale powinien wiedzieć, że nie można jej wprowadzać ad hoc i do tego niejako w środku istniejącego systemu. Prawdziwą i przemyślaną reformę należałoby wprowadzić na początku systemu edukacyjnego, poczynając od przedszkola, a następnie sukcesywnie przez kolejne lata edukacji. Zajęłoby to lat, circa, trzynaście, to prawda, ale dawałoby przynajmniej nadzieję na to, że wykonując pracę od podstaw, efekt końcowy nie będzie obarczony chaosem, jaki panuje obecnie choćby w wyniku likwidacji gimnazjów;
3) w obecnych "okolicznościach przyrody" poparłbym każde środowisko zawodowe, które upomniałoby się o lepsze płace i szacunek dla wykonawców tych zawodów - pisiaki są do koniecznej i pilnej wymiany na każdym polu; także na ugorze;
4) trzymajcie się!!!
Dzięki za tak obszerne stanowisko i wsparcie.
UsuńStaramy się, ale wola przetrwania w niektórych słabnie, a propaganda w mediach nie pomaga...
Tak naprawdę, to większość krytykujących pamięta nauczyciela z czasów swojej szkoły i na pewno nie kojarzy, że nauczyciel poza szkołą ma swoje życie i swoją rodzinę i ogólnie życie. Przyznam Asiu, że obserwując nauczycieli na spotkaniach, podejrzewam, że część z nich po zamknięciu szkolnych drzwi - po prostu " ma wolne" , ale znakomita większość - nie i dlatego trzymam kciuki , by to wszystko co się dzieje przyniosło owoce - dobre owoce. Szkoda tylko że to wszystko kosztem zdrowia, nerwów i atmosfery w nauczycielskich gronach, bo podejrzewam, że "potem" nic już nie będzie takie samo...
OdpowiedzUsuńNie będzie, Gabrysiu, takie sytuacje pozostawiają w człowieku trwały ślad, lubimy swoją pracę i uczniów, a traktowani jesteśmy jak wrogowie systemu...
UsuńBardzo popieram!
OdpowiedzUsuńNie można strajkować na rzecz zmian systemowych, dlatego postulat płacowy.
Niestety, pan Broniarz wykorzystuje strajk dla własnych celów.
Strajkuje wielu, bardzo wielu niezrzeszonych nauczycieli, nie interesuje nas Broniarz czy Proksa, Schetyna czy Wiosna, gorycz wylała się falą...
UsuńNauczyciele strajkują dla idei, a ci panowie to wykorzystują dla siebie. Przykre to.
UsuńTo prawda, nie pierwszy i nie ostatni raz...
UsuńCiekawa notka. Można dzięki niej spojrzeć na sytuację trochę inaczej, z nieco innej strony.
OdpowiedzUsuńKażda sprawa ma różne aspekty, dlatego trzeba nagłaśniać problemy, by szerokie było pojęcie o problemach.
UsuńEhhh, co tu dużo gadać. Frustracja to dobre określenie.
OdpowiedzUsuńFrustracja, przygnębienie , a w małych miastach i na wsi brak poparcia...
UsuńPopieram i to bardzo takie strajki i mam nadzieję, że zmieni się coś pod tym względem
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję...
UsuńPopieram protesty nauczycieli w sprawie wynagrodzeń. A MEN w sposób widoczny buduje niechęć do nauczycieli. Strach o dzieci i lekceważenie nauczycieli mają skłonić rodziców do bycia po stronie Rządu. Za wszelką cenę stara się wbić nam wszystkim do głowy, że to nauczyciele są niemoralni – bo „biorą dzieci jako zakładników”. A to MEN wziął dzieciaki za zakładników.
OdpowiedzUsuńZgadza się, dzięki za wsparcie i dobre słowo:-)
UsuńTrzymam kciuki za nauczycieli, za to by wytrzymali niedogodności strajku , nacisk rządzących, niezrozumienie ze strony części społeczeństwa. Są w bardzo trudnej sytuacji dlatego nasze wsparcie, osób postronnych choć przecież zaangażowanych i zainteresowanych, jest im bardzo potrzebne. Jotko, trzymajcie się, pozdrawiam wszystkich twoich kolegów.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwonko, każde wsparcie jest wiele warte, bo z dnia na dzień jest coraz trudniej...
UsuńWiesz kochana z mojego bloga, że wspieram strajk całym sercem i doskonale rozumiem o co w nim chodzi, chociaż sama musiałam przeorganizować swój czas w związku z zapewnieniem zajęć dla dzieci w Oratorium. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy kwestii wszelkich egzaminów zewnętrznych. Zastanawiam się, jak rozwiąże się aktualny problem matur, jeżeli niektóre szkoły nie zawieszą strajku chociażby na to, aby zwołać rady pedagogiczne. Tyle się przecież mówi o przeludnieniu szkół średnich w przyszłym roku szkolnym, a tutaj istnieje obawa o zostaniu jeszcze jednego rocznika na rok. I to jest właściwie jedyne moje ale co do zaistniałej sytuacji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest pomysł, by jednak wystawić oceny i dopuścić do matury, a co zrobi rząd, to już nie wie nikt.
UsuńNauczyciel nie jest z kamienia i oni o tym wiedzą...