Najważniejsze - dziękuję wszystkim za dobre słowa, na pewno szczere, bo pogoda nam sprzyja, a i kondycja niezła.
Chyba odstąpię komuś skierowanie do kardiologa, bo skoro wdrapałam się na szczyt Babiej Góry także w tym roku i to bez większego wysiłku, to po co mi kardiolog?
W zasadzie nie ma co pisać, wybraliśmy szlak żółty, tylko do wchodzenia, były łańcuchy i klamry, ale przecież po prostym jest nudno...
Trasa all inclusive, można powiedzieć, bo po drodze szałas, by schronić się przed upałem lub deszczem, a i strumień, by umyć ręce lub schłodzić ciało... można i piwo, ale to dłużej trwa.
Zasłużyłam chyba na kawę i szarlotkę w schronisku? W końcu to dopiero połowa drogi, więc trzeba wzmocnić się przed dalszym marszem...
Prawda, że ciekawie? lepsze niż siłownia.
Przepraszam za zdjęcia od tyłu, ale fotograf szedł za mną i taki oto widok uwiecznił...
Wreszcie dotarliśmy na szczyt, jeszcze tylko droga powrotna, oczywiście innym już szlakiem i zasłużony odpoczynek.
Dlaczego kapryśna góra?
Bo na szczycie zawsze mocno wieje i warto mieć polar lub kurtkę, zwłaszcza że plecy mokre.
Poza tym, pogoda potrafi zmienić się na Babiej Górze ekspresowo, a różnica w temperaturze na dole i na Diablaku to zwykle kilkanaście stopni, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę i idą na szczyt w kusych bluzkach i trampkach...
Na szlakach pieszych przygotowano wiele tablic edukacyjnych na temat przyrody Babiogórskiego Parku Narodowego.
Cóż chcieć więcej - ćwiczymy kondycję, oglądamy piękne widoki, dokształcamy się i smakujemy miejscowe przysmaki:-)
Pavor nocturnus... Pavor nocturnus!!!
OdpowiedzUsuńAle że co? aleosochodzi?
UsuńNo o to chodzi, że takie obrazki to się mogą przyśnić i to tylko w najgorszych koszmarach! Apage satanas!!!
UsuńA kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcież nas w pokoju;
A kysz, a kysz!
Obiecaliśmy sobie , że w przyszłym roku pojedziemy na jakąś wyspę i będziemy się mordować w luksusie...
UsuńM O R D O W A Ć ? !
UsuńNo wiesz, trzeba leżeć i nic nie robić pod palmą...
UsuńW życiu nie leżałam pod palmą! Całymi dniami siedzi się w basenie/morzu/oceanie albo zwiedza się okolice!
UsuńTo już lepiej brzmi:-)
UsuńW ogóle to tego wszystkiego nie rozumiem. Jak można mordować się leżąc do góry dnem? Przecież to wszelki wysiłek fizyczny jest tragiczną mordownią! Nigdy już chyba nie zapomnę Diabła, który wdarł mnie PIECHOTĄ na jakąś górę w Bieszczadach, obiecując piękno i satysfakcję. Klęłam go w żywy kamień po drodze, a na szczycie, jak już odzyskałam oddech, wzrok, słuch i władzę w członkach, rzuciłam się na niego z pięściami, mając czerwoną mgłę przed oczami. Tłukłam chłopinę, dopóki mnie od niego nie odciągnęli. Wściekła jak stado bizonów, nie odzywałam się do niego przez tydzień. Widoków nie pamiętam żadnych.
UsuńMiałam tak na początku wędrowania, później zaraziłam się tym bakcylem i było O.K.
UsuńTeż nie lubię się pocić, im jestem starsza, tym sił mniej, ale to wciąga jak narkotyk i tyle jest do zobaczenia, a jaka satysfakcja!
Pięknie jak to w górach. Gratuluję kondycji, po takiej trasie jest się z czego cieszyć. Miłego dalszego ciągu, pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńTo była rozgrzewka, staramy się każdy dzień dobrze wykorzystać:-)
UsuńSwego czasu byłem i też się wdrapywałem. Przy drugiej fotce pomyślałem, że pokazujesz jaki pstrąg z rąk ci się wymknął. ;)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, po co Ci ten kardiolog, przy tak zgrabnej sylwetce? Wydawało mi się, że to specjalista dla osób otyłych, ale ja się nie znam.
Problemy z sercem miewają różne osoby, czasem stres czyni spustoszenia...ale to decyzja mojej lekarki, tylko to przyszło jej do głowy.
UsuńNie kręci mnie chodzenie po górach, wolę zwiedzać ciekawe miejsca, zabytki. No i oczywiście plaża, bo mieszkam blisko morza. :)
OdpowiedzUsuńMożna połączyć góry i zabytki, ale rozumiem osoby, które wolą plażę:-)
UsuńLata wędrówek po Tatrach nauczyły mnie, że ludzie w większości wszędzie wędrują nieprzygotowani do tego- widywałam kobietki w półszpilkach lub klapkach lezące na Halę Gąsienicową i mające zamiar iść wyżej jak i osoby z dwulatkiem wędrujące na Świnicę.A chodzenie w szorcikach i bez kurtki w plecaku- nagminne.Zamiast do kardiologa powinni Cię skierować do endokrynologa- wszelkie problemy z tarczycą dają objawy o charakterze kardiologicznym, o czym część internistów po prostu nie wie. Bo studia medyczne wielu robi techniką 3Z- zakuć, zdać, zapomnieć.
OdpowiedzUsuńFajna ta trasa. Nigdy w życiu nie byłam w tamtych stronach, bo mam męża taternika, więc wszystkie inne wzniesienia "to nie są góry";)
Teraz też widuję panie przeważnie ubrane dziwnie, jak na góry... ale to ich problem.
UsuńMiałam robione badania, myślę, że ciągły stres w pracy przez tak długi czas jest odpowiedzialny za wiele dolegliwości. Staram się jakoś sobie radzić, miedzy innymi odreagowywać w weekendy i wakacje.
Niby Babia Góra, a chłopy też się na nią pchają...
OdpowiedzUsuńOj pchają się i chłopy i dzieciaki!
UsuńBabią Górę zdobywałam jako dziecko (jak zresztą wszystko, co ojciec znalazł na mapie) chyba dwukrotnie. Pamiętam, że początkowo trasa była ciekawa, ale końcówka strasznie nudna. Trawa i trawa i trawa :) Dłużyło mi się to podejście.
OdpowiedzUsuńPodejść jest kilka, moje ulubione to szlak z Przełęczy Krowiarki:-)
UsuńGratuluję!!!
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia znakomicie dokumentujące twoją sprawność, jak kozica suniesz do góry :)
Jak kozica to może nie, ale jeszcze daję radę:-)
UsuńKondycja niewątpliwie niezła sądząc po tym, jak skaczesz po tych górkach!!
OdpowiedzUsuńNo i wiesz, fotograf uwiecznił Cię z tyłu, bo uznał, że nie masz się czego wstydzić:)) Pozdrawiam i życzę równie udanego weekendu!
Wiesz, bałam się, że w tym roku nie zdołam, bo kiepsko się czułam, ale może tego mi brakowało do szczęścia?
UsuńGóry to świetny trening cardio tak poza tym. ;) Łatwo można sobie wtedy poprawić to i owo w ciele. Warto by było nie zaprzepaścić takiego pięknego startu w biegu o zdrowie i po powrocie do domu zająć się czymś takim. Może rower?
OdpowiedzUsuńRowerem jeżdżę rekreacyjnie, ale w weekendy, sporo chodzę, ale na więcej nie mam siły po pracy.
UsuńSzczególnie jak są te gorączki, prawda? Lepiej sobie darować. Ja teraz po górach w ogóle nie chodzę. Mój mąż lubi słońce, więc dziś poszedł z kolegą.
UsuńW gorączki to nawet w pracy trudno wytrzymać, a klimy nie ma, ale staram się ruszać w każda pogodę, lepiej się czuje po prostu.
UsuńZnam Babią górę, wchodziłam na nią parę lat temu.
OdpowiedzUsuńNa szczyt weszliście Percią Akademików. Kozica z Ciebie. Taka wspinaczka na Diablak wymaga dobrej kondycji i sprawności. Nie zajmuj potrzebującym miejsca w kolejce do kardiologa.:)
Pozdrawiam i życzę najpiękniejszych tras.
To samo pomyślałam, gdyby to coś z sercem, to pewnie padłabym w połowie drogi...
UsuńCo ja napisałam. Wchodziłam nie parę lat temu, a paręnaście. Dokładnie 15 lat temu. Tym bardziej jestem pełna podziwu dla Ciebie, bo w moją teraźniejszą kondycję trochę wątpię. Na pewno przy problemach z sercem ciężko byłoby Ci wejść na sam szczyt.
UsuńJa tez miałam wątpliwości, bo różnie się czułam w tym roku, ale jakoś się udało...
UsuńPodziwiam Twoją KONDYCJĘ ! BRAWO TY ! :) Piękne widoki :) Pozdrawiam Tych co na szlaku :)
OdpowiedzUsuńJak na razie bolą mnie łydki i ramiona od plecaka, ale jest O.K.
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńPięknie, czynnie spędzasz czas:)
Mnie nie dane, w tym roku gdziekolwiek wyjechać wczasowo, niestety.
Pozdrawiam milutko i wypoczywaj do woli, tego z serca życzę:)
Oj, to szkoda, mam nadzieję, że chociaż zdrowie poprawi Ci się znacząco, bo gdy zdrowie szwankuje, to nie myśli się o wyjazdach...
UsuńJotko, podziwiam Twoja kondycję. A szarlotka i kawa jak najbardziej zasłużone :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dalszego udanego urlopu :)
Tak się nagrodziłam na szlaku, w końcu chyba spaliłam to ciacho:-)
UsuńMoja córka ma chatę pod Babią, w Zawoi. Uwaga -tam żyją zarażone kleszcze, uważaj. Niestety wiem, co mówię. Ale Babia w ogóle to fajna jest:).
OdpowiedzUsuńJesteśmy tu trzeci raz i jeszcze nas nie obsiadły, ale oglądamy się za każdym razem dokładnie.
UsuńTo córce zazdroszczę, ma fajną metę!
Widzę, że wakacje pełną parą! Życzę miłego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O tak, byle pogoda dopisała!
UsuńTeż chciałabym wybrać się w góry. Zdjęcia pokazują, że wyprawa pełna wrażeń :)
OdpowiedzUsuńPodobno chcieć to móc, pomyśl:-)
UsuńNo ,no Asiu tylko mogę podziwiać kondycję.Ja tylko raz weszłam na naszą dukielską Górę (górkę) Cergowa-716 m.n.p.m .Postanowiłam raz wejść i zrobiłam to na swoją 40-tkę ,ale dzieci szły obok i mnie zachęcały. Ja jednak jestem dziewczyna nizinna i nie będę się zmieniać. Życzę Wam wspaniałych wrażeń.
OdpowiedzUsuńCergowa wcale nie taka mała, nie zawsze wysokość świadczy o łatwości podejścia. Czasem mała górka potrafi zmęczyć!
UsuńMoże ten wypoczynek jest głębiej przeżywany i bardziej doceniany, kiedy czeka się na niego znacznie dłużej. Chyba jako ludzie w ogóle mamy tak, że najbardziej cieszymy się na to coś wyczekane, wytęsknione i jakby wciąż nas omijające. Tak nawiązując jeszcze do poprzedniego posta, Asiu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że możesz w końcu zaczerpnąć oddech, taki inny i daleki od obowiązków. Przecież byśmy zwariowali z tysiącem spraw na głowie non stop.
Właściwie masz aktywny odpoczynek, ale czasem potrzebne jest przejść wiele kilometrów żeby się oczyścić.
Dużo sił na kolejne zwiedzanie Ci życzę i pozdrawiam,
Inka
Aktywny wypoczynek na łonie przyrody i cisza, tego było mi trzeba.
UsuńPodobno na urlopie powinno się robić coś zupełnie innego, niż na co dzień:-)
Gratulacje. I faktycznie, należy przemyśleć wizytę u kardiologia. Widać że zamiast łykania leków należy się ruszać ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to oprócz magnezu i tabletek na ból głowy czasami to niczego więcej nie łykam...
UsuńŚwietna wyprawa!! Doskonale wypełniony czas. Z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam. No i wróciłam do wspomnień... eh, kiedy to było... ;(
OdpowiedzUsuńWspomnienia i zdjęcia to dobra rzecz, zwłaszcza zimą:-)
UsuńFotografem był zapewne mężczyzna, więc co tu się dziwić ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wejścia na górę i tak trzymajcie oboje :))
Fotografował mój mąż, czasami ja pstrykam fotki:-)
UsuńOd lat marzę o zdobyciu Babiej Góry...
OdpowiedzUsuńKarolinko, Twoje marzenia często staja się czynami, trzymam kciuki!
UsuńSuper! Może kiedyś też się tam wybiorę. ;) Bardzo fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPolecam, trasy nie są zbyt trudne, wystarczy potrenować:-)
UsuńZdajsie, że i Kapryśnicą (jak to Baba ;)) w związku z pogodą jest zwana:)
OdpowiedzUsuńJa w Beskidzie Śląskim trochę gór uczona i pamiętam jak babcia zawsze przed wyjściem w góry powtarzała, żeby zabrać coś ciepłego:)
Bez plecaka iść to lekkomyślność, ale i tacy wędrowcy bywają...
UsuńNa Babiej Górze byłam jeszcze w liceum. To było jakieś 12 lat temu :)
OdpowiedzUsuńW liceum jeździłam w Karkonosze, a z ojcem jako dziecko w Pieniny:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńCoś dla ciała, coś dla ducha:) Też najbardziej lubię taki wypoczynek.
Dobrej pogody Wam życzę:)
Pozdrawiam:)
Na razie na pogodę nie narzekamy, upałów nie ma, na razie zmoczyła nas trochę burza, ale niegroźna.
UsuńJak trzeba się tak zdrów nagimnastykować to i satysfakcja większa
OdpowiedzUsuńTo prawda, kiedyś narzekałam na wysiłek, teraz doceniam...
UsuńDla mnie to nie nowina... zawsze reprezentowałaś wysoki poziom, Jotko... Takie pytanie: czy swoim podróżniczym autkiem wjechałbym na sam szczyt... bo to wiesz, nogi już nie te, podobnie z płucami... pozdrawiam, życząc kolejnych uniesień :-)
OdpowiedzUsuńNa Babią to raczej nie, ale po niektórych szlakach motorkiem lub quadem to to dałbyś radę...
UsuńChciałabym się zrelaksować w innym miejscu... w górach :)
OdpowiedzUsuńWybór jest duży, wystarczy poszperać w sieci...
UsuńTak ale trzeba mieć jak dojechać...
UsuńPociągiem, busem...tu też jest wiele możliwości.
UsuńWitam. Babia Góra to góra magiczna. Owiana tajemnicami, to góra zagadka. Znam ludzi gór, którzy na Babiej Górze nie raz mieli problemy, z których wyszli, ale z trudem... Pozytywnie zazdroszę jak oglądam zdjęcie to są zdjęcia bliskie memu sercu, chciałabym tam być ;) Dziękuję Ci za ten post. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW opowieści o Babiej nie wierzą ci, którzy widzieli ją tylko przy dobrej pogodzie, ale gdy nagle zmieni się aura lub zimą zacznie śnieżyca, to lepiej się pomodlić...
UsuńPękam z zazdrości.Dlaczego "Babia", wiesz? Chodziłaś boso?
OdpowiedzUsuńNie chodziłam. Kiedyś miejscowy bajarz mówił, że Babia, bo humorzasta i złośliwa, ale nie sprawdzałam prawdę powiedziawszy...
UsuńDla takich widoków warto mi by było się poświęcić. Chciałabym zobaczyć to miejsce na własne oczy. :)
OdpowiedzUsuńŻadne zdjęcie nie odda tego, co zobaczysz własnymi oczami, nie mówiąc o dźwiękach i zapachach. No i te panoramy...
UsuńSzacuneczek za tę wspinaczkę po klamrach:-))
OdpowiedzUsuńDziękuję, takie słowa z ust miłośniczki Tatr to jest coś!
Usuńskoro babia góra, to nic dziwnego, że baby przodem i chłop musi od tyłu fotki pstrykać - chciałbym widzieć odważnego, który do przodu wyrwie - raz dwa dostałby po uszach.
OdpowiedzUsuńA wiesz, coś w tym jest, ja też wolę iść przodem:-)
UsuńWidać, że było ekstremalnie !!! Jak Wam dobrze !? Och ! Macie naprawdę świetny urlop ! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek, czekamy cały rok, więc wyciskamy jak cytrynę:-)
UsuńZazdrosze, zawsze chciałam zdobyć tą górę. Muszę się zmobilizować, zaplanować i tam się wybrać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńW razie czego dam namiary na dobry nocleg, pod samą Babią Górą:-)
UsuńJotko, wspaniałe zdjęcia i cudowne, zasłużone wakacje!
OdpowiedzUsuńAż miło się patrzy i czyta.
Gratuluję Ci kondycji i figury nastolatki.
Zawstydzasz swoją świetną formą i aktywnością fizyczną, a właściwie nie: nie zawstydzasz, tylko inspirujesz. :)
A szarlotka jak najbardziej się należy. Nawet podwójna porcja.
Miłego wypoczynku Jotko i wspaniałej pogody do końca pobytu.
Inspiruje nas wiele rzeczy, byle mieć ciekawość świata i ludzi:-)
UsuńNa szczęście Tobie tego nie brakuje, Jotko.
UsuńKochasz życie i ono kocha Ciebie.
I wzajemnie, tak czuję!
UsuńKondycja dopisuje - fitness czeka 😊 wszystko w normie - wystarczy tylko dać odpocząć ciału i głowie . Cudnego odpoczywania
OdpowiedzUsuńRelaks czyni cuda:-)
UsuńCudowne ujęcia😘💚💙
OdpowiedzUsuńTam wszystko jest cudne:-)
UsuńNo, bo jak nie teraz, to kiedy? Gratuluję zdobycia szczytu! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, trzeba korzystać, póki zdrowie pozwala...
UsuńGratuluję kondycji i pięknej szczupłej sylwetki! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i także pozdrawiam:-)
UsuńCzemu Babia Góra kapryśna jest? - pytasz. Ano dlatego, że Babia! - I cały urok w tej nazwie właśnie.
OdpowiedzUsuńOj, przeżyłam na niej różne warunki, kapryśna bardzo!
UsuńAsiu, fantastyczne wakacje, a wasza kondycja do pozazdroszczenia. Wiesz, że różne góry zdobywałam ana babiej nigdy nie byliśmy? Może to podpowiedź od losu (czyli od was), że pora tam się wybrać? Miłych wakacji :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w imieniu tubylców i tutejszej przyrody, warto!
UsuńNo pięknie..skierowanie oddaj:) Fajnie Cię też zobaczyć:):Takie wspomnienia zostaną na długo..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo chyba oddam , dzięki:-)
UsuńSpędzacie czas najpiękniej ... Babia Góra - i na dodatek nazwa mocarna ;)
OdpowiedzUsuńNie tylko nazwa, niby nie tak wysoka, ale daje popalić!
UsuńWitaj pełnią lata
OdpowiedzUsuńPozazdrościć kondycji, ale i wycieczki. Ja niestety tkwię w mieście, w pracy... Na szczęście za oknem zrobiło się ostatnio chłodno i deszczowo. jest czym odetchnąć. Deszcz był już bardzo potrzeby. Mój Ogród dosłownie już prosił o niego. Popadało i kwiaty znowu mogą się uśmiechać. Tak jak i ja dzisiaj uśmiecham się do Ciebie życząc samych pozytywnych myśli i kolejnych ciekawych miejsc do zwiedzania i wędrowania
To fakt, ochłodziło się znacznie, zal mi tylko tych, co nad morze wyjechali, kto lubi plażować, nie cieszy się gdy pada...
Usuń