Lubimy chodzić przy każdej pogodzie, mówi się , że nie ma złej pogody, jedynie niewłaściwe ubranie...
Nawet upał nie jest przeszkodą, wręcz przeciwnie, gdy człowiek się rusza krew lepiej krąży, mniej puchną nogi.
Oczywiście trzeba się dobrze przygotować.
Organizm przyzwyczaja się nawet do upałów. Najbardziej dokuczliwa jest duchota przed burzą, nie sama temperatura...
Sąsiad pyta nas ostatnio - gdzie was niesie na taki upał, ja ledwo zipię...ale sąsiad porusza się głównie autem, za kółkiem pracuje, wychodzi tylko wieczorem z psem.
Mamy z mężem swoje trasy i przebiegi, mawiamy, że musimy przejść swój dzienny dystans, bo bez tego źle się czujemy, po prostu.
Zainstalowałam sobie aplikację w telefonie, która mierzy ilość kroków, kilometrów i kalorii spalonych w ruchu.
Po co mi to?
Z ciekawości. Najpierw słyszałam od koleżanki, że ma i chwaliła się, jak to z psem przeszła 3000 kroków.
Pomyślałam, że to bardzo dużo!
Okazało się, że mąż ma taką w swoim telefonie, więc zainstalowałam także, bo nie zawsze spacerujemy razem.
Najpierw sprawdziłam trasę do pracy i z powrotem - jakieś 14.000 kroków!
Krok następny to dłuższy spacer, jakieś 2 godziny na powietrzu:
16530 kroków
505 spalonych kalorii
10,74 km
Naprawdę, spacerując w ogóle tego nie czułam, ale wyświetlone na ekranie robi wrażenie. Szkoda, że nie zainstalowałam wcześniej...
Tak to mniej więcej wygląda w telefonie, ale są różne opcje.
Podobno dla zdrowia powinniśmy przejść codziennie co najmniej 10 tysięcy kroków i coś w tym jest, bo człowiek niby zmęczony fizycznie, ale nastrój o wiele lepszy.
Taka jeszcze refleksja nasunęła mi się w tym wszystkim, że organizm ludzki jest doskonałą maszyną.
Tyle chodzenia, biegania, zginania stawów, ścierania skóry, maltretowania włosów, trawienia różnych lepszych i gorszych pokarmów, obżeranie się i posty, eksperymenty z używkami, zmiany klimatu, elektronika wszędzie - niejedna maszyna zepsułaby się już dawno ...
A my ciągle dajemy radę i im mniej się rozpieszczamy luksusem, tym lepsza kondycja i zdrowie - zadziwiające!
P.S. wczoraj aplikacja pokazała 17656 kroków i 652 kcal, więc zjadłam bez wyrzutów pyszny sernik o nazwie Manhattan:-)
Liczą się kroki w mieszkaniu? ;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz duże mieszkanie...to się nachodzisz:-)
UsuńWłaśnie miałam pisać, że kiedyś zrobiłam eksperyment i okazało się, że chodząc tylko po domu - zrobiłam... 4 km :)
UsuńA ile ja się nabiegałam po Waszych schodach!
UsuńW upał nie mogę zbyt intensywnie się ruszać i nie chodzi wcale o puchnięcie nóg. Nie wychodzę w te dni na spacery.
OdpowiedzUsuńW Polsce pożyczam telefon od rodziców żeby korzystać z polskiego numeru. I ten przeklęty smartfon ma różne przeklęte aplikacje. ;P Wiesz że jestem staroświecka i nie ciągnie mnie do nowoczesnej techniki. Codziennie dostawałam wykaz liczby kroków. Frustrowało mnie to jakoś...
Aplikacji też nie mam, mój mąż jest bardziej aplikacjowy, ale chciałam wypróbować...
UsuńMuszę i ja coś takiego założyć w swoim telefonie. Ciekawe, ile "wydreptuję" w aptece. Do pracy mam 7 minut na piechotę, a czasem po pracy idę do domu "na ostatnich nogach". I potem już nie mam ochoty na żadne wyjścia... Szkoda tylko,że telefon obciąża kieszeń fartucha.
OdpowiedzUsuńCzy ta aplikacja liczy schody? Czwarte piętro bez windy powinno się liczyć przynajmniej x 1,5 ;)
Liczy każdy krok, ja np. robię więcej od męża, bo mam mniejsze kroki...
UsuńA my dziś byliśmy rankiem w lesie na rowerach - ech... musze się jakoś nauczyć od Bogdana tego wczesnego wstawania, bo świat jest taki piękny wczesnym rankiem - i chłodek przyjemny. Ja w upały nie nadaję się do chodzenia - pod tym względem wolę zimę :) ale rankiem ok - tylko ten moment decyzji wyjścia z łóżka o 5,45 :) najtrudniejszy ... :)Aplikacja super - mobilizuje
OdpowiedzUsuńA ja wolę rankiem, niż po południu...
UsuńDopiero wróciliśmy z Biskupina, fajnie było, ale kroków mało:-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie interesowała mnie ilość kroków, ani kilometrów. Nie mam żadnych aplikacji. Ba, nie mam nawet smartfona.
Pozdrawiam.
Mnie tez to nie emocjonowało specjalnie, po prostu byłam ciekawa, ile faktycznie wydrepcę...
UsuńLubię spacerować, lubię jeździć rowerem.. przyjemna forma ruchu :)
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie, natomiast bieganie nie dla mnie...
UsuńJa chyba nie potrafię biegać... mam zbyt ciężki chód, zbyt cięzka stopa... no nie potrafię :P:
UsuńNo sporo kroków robisz, ja podobną aplikację mam od dawna i niestety nie mam takich osiągnięć, ale ja nienawidzę spacerowania, biegania i łażenia bez celu. Nabiegam sie trochę w pracy, po domu, w ogrodzie, ale nic nie zmusi mnie do spaceru, po prostu nie ten typ. Podziwiam osoby, które to lubią. W swoim czasie moja mama, wtedy prawie osiemdziesięcioletnia, potrafiła spacerować po 3-4 godziny. Mnie to jakoś koszmarnie nudzi. Tyle, że ja mam ogród, i wystarczy wyjśc na taras, by napawać się pięknem przyrody. A wysiłek? Cóż, klub fitness dla kobiet, tam płacę, więc te pół godziny biegam po biezni, kolejne pół godziny jakies inne urządzenie. Nie znoszę tego, ale coś trzeba. Za to jak tylko wyrwę się na narty... ale to jedyny sport który mnie jara.
OdpowiedzUsuńChodziłam kiedyś na aerobik, ale jednak wolę spacery,biegać nie lubię ani w lesie, ani na bieżni. Nie musimy wszyscy lubić tego samego:-)
UsuńJa mam inną aplikację, ale faktycznie gdy zobaczy się na niej wynik przejechanych kilometrów, w moim przypadku dużo jeżdżę na rowerze, robi się tak miło, zaczyna być człowiek dumny sam z siebie i bez wyrzutów, może sobie zjeść kawałek serniczka ;)
OdpowiedzUsuńTo taki bonusik, chociaż serniczek zdarza mi się jeść i bez aplikacji:-)
UsuńTeraz każda komóra ma takie ustrojstwo - ale to chyba dobrze, powinno motywować do chodzenia, biegania, generalnie RUSZANIA SIĘ :)
OdpowiedzUsuńJa chodze od lat, ale jeśli kogoś to specjalnie zmotywuje, to czemu nie. Jedni zamawiają diety spersonalizowane, inni chodzą na siłownię, ja spaceruję:-)
UsuńPewnie jestem w w mniejszości ale nie mam żadnej aplikacji i jakoś nie czuję potrzeby aby ją mieć. Na spacery chodzę kiedy chcę i jakoś nie staram się wiedzieć ile km zrobiłam,ile kalorii spaliłam.Jednak nie widzę nic złego gdy kogoś to mobilizuje albo po prostu robi to z ciekawości.Jestem trochę na bakier z różnymi "nowinkami".Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie w mniejszości, Grażynko, ja dotąd nie miałam żadnej, takie nowinki lubią młodzi ludzie, to ich świat raczej.
UsuńHej. mnie osobiście takie aplikacje męczą...bardziej niż kroki ;) Nie liczę nie sprawdzam nie kontroluję spontanicznie idę lub spontanicznie siedzę ;) Miłego weekendu pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo do spontaniczności - zgoda. My dziś spontanicznie wybraliśmy się na wycieczkę autem, napisze później.
UsuńRodzice dużo z nami chodzili, najczęściej po zielonych terenach pomiędzy Oława a Odrą. Weszło mi to w krew i bardzo lubiłam się szwendać, chodziłam dużo i szybko. Po sporym moim mieście poruszałam się na piechotkę. Niestety ostatnio czas mi się skurczył, a i fizyczna wydolność znacznie spadła, ale i tak staram się jak najwięcej chodzić aby nie zardzewieć ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, by nie zardzewieć, a i pomyśleć w spokoju można i ciekawych rzeczy podejrzeć wiele.
Usuńnie mam takiej aplikacji i chyba nie chcę mieć ... podobnie jak "puch ze słów" spontanicznie idę lub spontanicznie siedzę... nie lubię inwigilacji i poczucia przymusu :) Tak czy inaczej, Twoja liczba kroków - muszę przyznać robi wrażenie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAplikacja do niczego mnie nie zmusza, ja z tych, co raczej na przekór, niż na wyścigi:-)
UsuńChętnie chodziłabym na codzienne spacery, ale brak mi towarzystwa a sama nie lubię. Pozostaje dreptanie po zakupy i w obrębie domu. I licznik niczego tu za mnie nie załatwi...;(
OdpowiedzUsuńMoże namówisz koleżankę lub sąsiadkę, widuję takie panie na spacerach z kijkami lub w parku na lodach:-)
UsuńŚciągnęłam sobie kiedyś aplikację, ale jakoś ciągle zapomniałam jej włączać. Człowiek to zadziwiająca maszyna, tyle chodzenia wytrzymuje, za to inne rzeczy trudniej znosi :)
OdpowiedzUsuńMojej się nie włącza lub raczej ja nie wyłączam, na razie dobrze się bawię.
UsuńTakie aplikacje często motywują do podbijania personalnych rekordów. Bez względu na to nie ma to jak spacer,
OdpowiedzUsuńRekordy mnie nie pociągają, chociaż aplikacja przyznaje jakieś odznaki, chodzi po prostu o spacer i porównanie tras.
UsuńMoje 3-cie podejście dziś :)
OdpowiedzUsuńZawsze dużo chodziłam, bo lubię. Sadziłam, że zdobyta w ten sposób forma będzie procentowała na starość. Ale życie nie jest ani przewidywalne, ani sprawiedliwe.
Aplikację chciałam już dawno sobie uruchomić, ale iPhone nie ma takiej.
hurra! dzięki za wytrwałość.
UsuńMam nadzieje, że soc mi dadzą te spacery jednak, a jeśli nie, to strzelę focha na matkę naturę i geny...
A ja niestety spaceruje na powietrzu coraz mniej, powodów jest kilka.
OdpowiedzUsuńPomysł z ta aplikacją pewnie dobry.
Pozdrawiam miło na udany weekend:)
Ale masz przynajmniej ogród i swoje piękne kwiaty:-)
UsuńCzasami zastanawiam się - ile kilometrów nabiję biegając po domu i zaliczając poszczególne stopnie klatki schodowej? musiałabym sobie chyba zainstalować licznik do....:)
OdpowiedzUsuńWiem...wiem, to nie takie bicie rekordów się rozchodzi.
Aplikacja dobra, lecz mnie bardziej przydałaby się taka gdzie byłby dobry tłumacz google :)
Po mieszkaniu to niewiele biegam, ale gdy byłam kiedyś u koleżanki, to nabiegałam się po schodach z parteru na piętro...
UsuńU mnie trochę tych schodów jest; taki był projekt domu na wąską działkę. A teraz jeszcze trzeba mi "latać" do sąsiadki [siostry] bo mamy pod opieką niedołężnego, niepełnosprawnego brata: oj, nabiegam się codziennie tam i z powrotem wiele razy. Czuję to bieganie w nogach, zwłaszcza przy takiej pogodzie jak teraz - leje.
UsuńPo schodach nabiegam sie w pracy, codziennie po kilka razy na 3 piętro...mieszkam też na trzecim.
UsuńWidzę, że nie tylko się nabiegasz, ale opieka nad chorą osobą, to wielki wysiłek. Mnie zostało to oszczędzone, ale wśród znajomych znam takie sytuacje.
Trzecie piętro już nie dla mnie; nie wyrobiłabym; chyba że z czasem pogodziłabym się z tym; mus to mus...
UsuńOpieka nad osobą starszą, niepełnosprawną, bezwładną, to jest męka dla osoby chorej i dla opiekunów. A tak mieliśmy z ojcem, przez 10 lat sparaliżowany [opieka spadła głównie na Mamę, myśmy musieli pracować]a teraz najstarszy brat podzielił los ojca. Strach pomyśleć co nas jeszcze czeka...
Moja babcia wymagała podobnej opieki, ale spadła ona głównie na moich rodziców. Jeśli w rodzinie wszyscy sobie pomagają, to nie jest najgorzej, ale zdarza się, że niektórzy mogliby pomóc, a wykręcają się jak mogą, za to po spadek przychodzą pierwsi...
UsuńStrach pomyśleć, a nie wiadomo, jak długo to potrwa...
WHO jeszcze niedawno zaleciło 10 tysięcy kroków (codziennie) - a ostatnio kilkakrotnie słyszę w mediach o mniejszej liczbie...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest to wynik tego, że przeciętny człowiek zniechęca się już na samą myśl o takim "poświęceniu". Uważam, że sprowadzenie tego do 5 tysięcy, ale rzeczywiście systematycznie - z powodzeniem wystarczy - do tego przecież można od czasu do czasu zrobić i "wyższe odbicie" (!) Podziwiam Twoją dbałość o zdrowie!!!
Po prostu mieszkam w małym mieście i już od wielu lat nie korzystam z komunikacji miejskiej, nie lubię stać na przystankach...auto służy nam na dalekie wycieczki.
UsuńChodzenie jest fajne. Kiedy tylko mogę, wybieram nogomobil zamiast auta czy MPK. A taka aplikacja może być dobrą motywacją - widząc, że zrobiłam np. 7000 kroków, myślałabym "to dotuptam jeszcze te 3000, żeby była norma" :)
OdpowiedzUsuńAż tak do tego nie podchodzę, po prostu sprawdzam ile kroków przeszłam na danej trasie i czasem jestem zdziwiona...
UsuńTeż kocham chodzić i tam gdzie się da dochodzę na nogach, a nie dojeżdżam. Nie wiem ile robię kroków, ale też sporo by się nazbierało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzasami nasze nogi dają znać, że przeszliśmy dużo, gdy odmawiają posłuszeństwa...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńLubię chodzić. Szczególnie w plenerze. Miejskie zaułki mniej mnie pociągają, ale u siebie staram się korzystać z nóg, bo nigdzie nie jest bardzo daleko:)
Nie liczę kroków, ale kiedyś policzyłam, ile razy w ciągu dnia biegam na górę i z powrotem i wyszło mi, że blisko setki:)
Pozdrawiam:)
Wielu ludzi na stare lata zamienia mieszkania, by nie biegać po schodach, gdy sił brak...a niektórzy nie wchodzą na piętro własnego domu.Chyba też wolałabym parterowy...
UsuńI ja bardzo lubię chodzić choć ostatnio mam z tym kłopoty...
OdpowiedzUsuńOj, nigdy nie wiemy, kiedy zdrowie zrobi nam przykrą niespodziankę...
UsuńJa też mam taką aplikację, bardzo mobilizuje do chodzenia. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńNa pewno każe się zastanowić, dlaczego dziś przeszliśmy tak mało?
UsuńNiestety na temat chodzenia nie mogę się wypowiedzieć, ale kibicuję wszystkim, którzy się ruszają nie tylko dlatego, że muszą. Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu chodzących, wędrujących i spacerujących...
UsuńKiedyś chodziłam lekko, łatwo i z ogromną przyjemnością. Teraz po zrehabilitowanym już niedowładzie nóg najchętniej siedzę. Dobrze, że mam ogródek i że trzeba ruszać się po mieszkaniu ze schodami do piwnicy i na piętro. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo mi przykro, dobrze, że masz choć ogród:-)
UsuńBardzo lubię spacerować, ale nie lubię sama ... I tak staram się wyciągnąć siostrę kilka razy w tygodniu. A jak już mam wielką ochotę na spacer to idę sama. Nie ma wyjścia. Myślałam o takiej aplikacji, ale ja to z tych, co prawie wcale z aplikacji nie korzystają i żyją. ;)
OdpowiedzUsuńJa mam tylko tę jedną i pokazuje mi, że robię więcej kroków od męża, bo on ma dłuższy krok:-)
UsuńOstatnio zauważyłam że jak więcej pochodzę boli mnie krzyż. Ciężko się idzie szosą bo jest twarde podłoże. Wole chodzić po górach. Jak byliśmy w Darłówku to zrobiliśmy troszkę kilometrów i co chwila siadalam na ławce bo mnie za krzyż łapało. Masakra.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle w górach mniej się męczę i szybciej regeneruję, to chyba zasługa powietrza, jak myślisz?
UsuńJa mam z kolei taką aplikację w służbowym autku, która mi pokazała, że od 17-tej w środę do 6.30 w sobotę przejechałem 3600 kilometrów. Spaliłem przy tym około 400 litrów oleju napędowego i stosunkowo niewiele (oszczędności) papierosów. Trochę pobolewał mnie krzyż i drętwiała nożna prawica, ale nie narzekam. Poczciwe śniadanie wynagrodziło mi wszystko wszelkie bóle :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńTo jesteś rekordzistą tak czy tak, chociaż zbyt zdrowe to nie jest.
UsuńSą jednak jakieś plusy - przemyślenia, obserwacje, zapiski, kontakty, a powroty do domu osładzają niedogodności podróżowania. Tak myślę...
Wspaniałe rezultaty osiągasz, podziwiam Cię. Lubię spacery, chociaż ostatnio ogród i dom zajmuje mi dużo czasu i upały nie zachęcają do niego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To się tak wydaje, gdybyś spróbowała, okazałoby sie, że też sporo drepczesz i nawet o tym nie wiesz.
Usuńkiedyś wszędzie woziłam doopkę samochodem, ale ostatnio, od przeprowadzki (i wyjazdu auta z Młodą :D ), wszędzie chodzę pieszo, a co najlepsze, zawsze mam czas, zawsze zdążam, a do pracy wybieram dłuższą drogę..... ciekawe, co będzie jesienią, w deszcz.... :D :D :D
OdpowiedzUsuńBo pewnie sporo czasu zajmowało Ci szukanie miejsca do parkowania i stanie w korkach...
UsuńNo tak, Ty będziesz zdrowa :) Ja mam krokomierz, ale nawet go nie rozpakowałam jeszcze po otrzymaniu. Ciekawe, czy on zlicza także kroczki, które robi sie w gospodarstwie domowym? Bo robię tu tych kroków całkiem sporo. Ale na zdrowie mi nie wychodzą, raczej. No nie lubię się ruszać i zmuszać się nie będę. Umrę w nieco gorszej kondycji, trudno ;)
OdpowiedzUsuńCzy będę zdrowa to się okaże, słyszałam o takich, co zdrowo żyli i nagle odeszli.
Usuń:) nieraz tylko w domu potrafię "natłuc" koło 5 -7 tys kroków. Pewnie że warto się ruszać
OdpowiedzUsuńW domu i zagrodzie nazbiera sie, oj nazbiera, ale telefonu nie nosimy ciągle przy sobie.
UsuńNa spacery najlepszy jest pies w charakterze towarzysza. Bez wzgledu na pogodę trzeba wyjść i już a spojrzenie cudnych psich oczu - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńPsy także miałam kiedyś, teraz nie mam, bo często wyjeżdżamy, a jeszcze nie wszędzie psy są akceptowane...
UsuńJotko, my jesteśmy maniakami dłuuugiich spacerów. Od dziecka chodzę i chodzę i ile wlezie świat na nogach pokonuję. Mój najdłuższy dystans - jakieś 10 lat temu, to na piechotkę z Wisły do domu (ok 40km). Z dawien dawna sobie myślałam, że jak będę na emeryturze hahahahaaha - to pójdę od domu aż nad morze piechotą albo pojadę na rowerze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O, to podziwiam szczerze!
UsuńCo tam nad morze, ja marzę o wędrówce szlakiem Jakuba:-)
Podobno dla zdrowia trzeba codziennie przejść 10 tys. kroków. Wiem już zatem, skąd twoja figura , zapał i kondycja. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPodobno, trochę to zdrowy rozsadek, ale czasem musimy się motywować z mężem wzajemnie:-)
UsuńTeż mam tak aplikacje i też chodzimy dużo z mężem :) lubimy chodzić żeby potem nie sapac za mocno jak w góry nas poniesie, a że góry lubimy to i często w nie chodzimy :) fak e så te aplikacje :)
OdpowiedzUsuńNo własnie, taka rozgrzewka przed włażeniem na górki...
UsuńO ta aplikacja mierząca kroki to dobra. Jak się nazywa? Za kilka dni planuje wybrać się w końcu w Gorce, za którymi strasznie tęsknię. Zwlaszcza za Lubaniem 😀😀😀
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno Jotko i dziękuję za odwiedziny na blogu.
To po prostu licznik kroków, który podaje tez spalone kalorie i liczbę kilometrów.
Usuń