Wszystkim tu zaglądającym serdecznie dziękuję za wsparcie i słowa otuchy.
To wiele dla mnie znaczy i pomogło mi przetrwać ten trudny czas.
Wiele ciepłych słów dotarło też do mnie od koleżanek z pracy oraz od znajomych mojego Taty, który był z natury i zamiłowania społecznikiem.
Śmierć bliskiej osoby, to niestety tylko część wszystkich sytuacji, które trzeba przeżyć do pogrzebu, ale o tym innym razem.
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ.
Do poczytania...
Kochana
OdpowiedzUsuńChociaż znamy się tylko internetowo, ale Twoje smutki nie są mi obojętne.
Przytulam, życzę spokojnego przetrwania trudnych chwil🤗
Sercem jestem z Tobą💜
Doceniam, tym bardziej, że sama masz ostatnio trudny czas.
UsuńPrzez święta nie zaglądałam na blogi z braku czasu, dziś do Ciebie zaglądam, a tu taka przykra wiadomość. Kochana, tak bardzo mi przykro, współczuję Ci bardzo i życzę dużo siły.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie <3
Z serca dziękuję :-)
UsuńJotko - trzymaj się dzielnie; śmierć bliskiej osoby wydaje się być zawsze w nie porę. Te wszystkie sytuacje, które trzeba przeżyć do pogrzebu, bywają takim parawanem przed brutalną prawdą i brutalną rzeczywistością, zanim dotrze do człowieka, czym tak naprawdę jest...PRZEMIJANIE.
OdpowiedzUsuńprzytulam i pozdrawiam Basia
To prawda i myślę, że jeszcze wszystko do mnie w 100% nie dotarło...tak samo było po śmierci mamy.
UsuńDziękuję:-)
Asiu aż brak słów w takiej sytuacji. Dzieli odległość, a chciało by się podejść i przytulić Cię. Nie mogę osobiście, więc ślę wirtualne uściski, myślami jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńDoceniam bardzo i z wdzięcznością przyjmuję:-)
UsuńTp wszystko co piszesz nikomu nie jest obce. Ja niedawno straciłam teściową. Jeszcze raz skladam słowa wspolczucia. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńWszyscy przez podobne sytuacje muszą przejść, współczuję osobom samotnym w takich chwilach...
UsuńWszystkie Dobre Anioły wysyłam do Ciebie...
OdpowiedzUsuńPrzyleciały i czuwają:-)
UsuńPo kilku miesiącach "wyłączenia z życia", na śmierć człowieka patrzę inaczej, niż przed. Wiem, że nie ma takich słów, które wyeliminują poniesioną stratę, mogą jedynie wnosić jakiś element racjonalizacji, pocieszenia, że człowiek już nie cierpi...
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci z powodu śmierci Taty.
Oby 2020 rok był dla Ciebie i Twoich Bliskich łaskawszy!
(ninelnsg5)
Takie doświadczenia zmieniają człowieka i z żałobą każdy musi uporać się sam.
UsuńAsiu - cały czas myślami jesteśmy z Wami, wiem przez co trzeba przejść i ile pokonać przeszkód , dlatego wysyłam dużo ciepłych myśli. Mam jeszcze w pamięci to wszystko, co przeżywaliśmy w związku ze śmiercią mojego taty. Tym bardziej Asiu dużo sił życzę kochana.
OdpowiedzUsuńSiły znajduję dzięki rodzinie i wsparciu Was wszystkich:-)
UsuńCudnie, że nie jesteś sama.
OdpowiedzUsuńDzięki okresowi świątecznemu jest i trudniej i łatwiej zarazem...
UsuńPrzytulam Cię mocno. Jestem z Tobą myślami. Maria.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Marysiu:-)
UsuńŚmierć bliskiej osoby zawsze jest ciężka i świat nagle przewraca się do góry nogami, ale po pewnym czasie wszystko jakoś się ułoży. Dużo siły Tobie życzę w tym trudnym czasie. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPo śmierci mojej mamy trwało to długo i nie ma znaczenia czy bliscy chorują czy umierają nagle...
UsuńPrzytulam mocno :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana:-)
Usuń:*
UsuńNiech Anioł Stróż doda Ci sił i pocieszenia w tych ciężkich dniach.
OdpowiedzUsuńChyba nade mną czuwa:-)
UsuńNie lubię tego słowa na „ś”. Wierzę, że tylko przechodzimy do innego wymiaru. Łatwiej mi wtedy zaakceptować odejście. Nie jest to napewno dobry dzień dla tych co tu pozostali ale tak ten świat został stworzony.
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie lubi, zwłaszcza w odniesieniu do najbliższych...
UsuńKażdy smutek jest lekcją:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, z tego składa się życie.
UsuńAsiu - doskonale wiem co masz na myśli.
OdpowiedzUsuńDużo siły życzę.
Dziękuję, do załatwienia wszystkich formalności siła jest potrzebna!
UsuńDobrze, Jotko, że szybko powróciłaś na blogowe łono. Blogowi przyjaciele i pogaduszki z nimi mogą być taką... swoistą... Nie wiem, jak nzawać... "Terapią"?
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, to jak terapia, która pozwala oderwać myśli od ponurych momentów...
UsuńJotko, każdy z nas kiedyś musi przeżyć odejście naszych bliskich z rodziny i przyjaciół.A życie trwa nadal, wymusza na nas trwanie tu i teraz, bez względu na to, co przeżywamy. Przytulam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację, taka jest kolej rzeczy, a bliscy obok domagają się naszej uwagi i jednocześnie są podpora w trudnych chwilach.
UsuńNapiszę tylko, że bardzo Cię lubię, Jotko!
OdpowiedzUsuńI z wzajemnością!
UsuńTrzymaj się Aśka! :) Zawsze masz nas :)
OdpowiedzUsuńI tego się trzymam właśnie:-)
UsuńSiłę czerpiemy często ze wsparcia innych. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńI za to Wam dziękuję!
UsuńTu po drugiej stronie ekranu siedzą ludzie i czują i domyślają się wiele... Muszę przyznać że od chwili w której napisałaś o stracie Twojego taty to każdego dnia o tym myślałam więc myślami jestem obok Ciebie. Spokojnego dnia...
OdpowiedzUsuńChyba to czuję, bo jest mi lżej, naprawdę:-)
UsuńWiem przez co Pani teraz przechodzi. Mogę jedynie życzyć dużo siły w tym trudnym czasie.
OdpowiedzUsuńStaram się, tym bardziej, ze jeszcze sporo spraw do załatwienia przede mną. Dziękuję.
UsuńMocno tulę i z serca współczuję... Życzę dużo siły. Trudne doświadczenie na ten świąteczny czas...
OdpowiedzUsuńCzas jest tu kluczowy, nikt nie planuje smucić się w święta...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńDużo sił życzę w tych trudnych chwilach.
Pozdrawiam:)
Dziękuję, Leno:-)
Usuńżyczliwości i wsparcia nie brakuje!
Życzę Ci, aby bycie z nami dodało Ci siły i spokoju, aby pomogło Ci przetrwać najtrudniejsze chwile. Bo wiesz- generalnie ludzie są dobrzy a wokół Ciebie jest ich bardzo dużo. Spokojnego, dobrego roku, Jotko!
OdpowiedzUsuńPrzekonałam się o tym nieraz i bardzo doceniam!
UsuńDziękuję:-)
Jotko, jak już pisałam pod Twoim poprzednim postem, już to wszystko przeżyłam, więc doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńNiestety, taka jest kolej rzeczy, że jedni się rodzą, inni od nas odchodzą i zostawiają nas w żałobie.
Dokładnie, na pogrzebie kuzynka informowała, ze w niedzielę mają chrzciny wnuczki, samo życie...
UsuńTak bardzo mi przykro! Przyjmij, proszę, najszczersze kondolencje.
OdpowiedzUsuńTrzy lata temu, w bardzo krótkim odstępie, zmarły dwie osoby z najbliższej rodziny. Bardzo trudny to był czas, tuż przedświąteczny. Wsparcie bliskich i znajomych dodawało sił.
Życzę spokojnego Nowego Roku:)
Nie wyobrażam sobie gdy ktoś jest samotny i przeżywa to wszystko w pojedynkę...
UsuńJeszcze raz szczere wyrazy współczucia i szczęśliwszego Nowego Roku. Gdybyś pomimo zrozumiałych trudności mogłaś odpowiedzieć paroma słowami na adres mailowy: andrzej.pogorzelski@gmail.com byłbym bardzo wdzięczny. Tą drogą, ewentualnie telefoniczną, byłoby chyba łatwiej. Ale sprawa nie jest tak bardzo pilna -na wczoraj- więc rozumiejąc Twoją obecną sytuację, będę cierpliwie czekał na jakikolwiek znak od Ciebie, Jotko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i wzajemnie życzę lepszego roku i polepszenia zdrowia:-)
UsuńNapisałam na Twój adres mailowy.
Wysyłam słowa wsparcia i łączę się w smutku (o ile to możliwe).
OdpowiedzUsuńWsparcie doceniam, ale wolę byś wesoło przywitała nowy rok:-)
UsuńJestem jedynaczką i już zaczęłam myśleć, co będzie, kiedy moi rodzice zaczną odchodzić.Jak to ksiądz się ostatnio wypowiedział, są w wieku poborowym. Wiem, że kiedy ma się rodzeństwo, to łatwiej przetrwać pierwsze dni żałoby.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim łatwiej wszystko załatwić...
UsuńOch, co tu powiedzieć? Co napisać? Mi osobiście słowa nie pomagały. Czyny były lepsze, to że ktoś był obok. I czas. Ale nawet on nie uleczy rany. Zasklepi ją. Pozostają wspomnienia. Ja po prostu mocno Cię uścisnę, jeśli pozwolisz, tak chociaż wirtualnie. ;)
OdpowiedzUsuńWspomnień mam mnóstwo i też wolę działanie od rozmemłania.
UsuńUściski odwzajemniam:-)
Dużo spokoju i wyciszenia na najbliższe czasy. Pamięć jest ważna, ale nie zapominaj o sobie... nie zadręczaj się i dbaj o siebie.
OdpowiedzUsuńDzięki, nie zapominam:-)
UsuńPo ojcu mam pragmatyczne podejście do życia...
Takie rozstania bolą, ale nasi bliscy wciąż żyją w nas...Jeśli płacz ma pomóc, to nie należy się powstrzymywać. Wierzę, że Pani przerobi ból na wspomnienie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
Wolę bez "pani", tak jest łatwiej.
UsuńWspominamy cały czas, zwłaszcza te najlepsze momenty.
Dzięki:-)
Jotuś, wciąż jestem przy Tobie myślami, przytulam wirtualnie...
OdpowiedzUsuńTe myśli naprawdę pomagają!
Usuń