Zawsze uważałam siebie bardziej za minimalistkę, niż chomika, bo z łatwością wyrzucam niepotrzebne lub zniszczone rzeczy, w przeciwieństwie do mojego męża.
Nastąpił postęp jednak z tym jego chomikowaniem, bo zrobił porządek w swojej części szafy, gdzie gromadził tzw. przydasie i teraz mamy więcej miejsca na buty, które powkładałam do kartonów i opisałam, by łatwiej było znaleźć odpowiednia parę.
Pisałam już , że czeka nas remont na przełomie stycznia i lutego, oby ekipa nie wystawiła nas do wiatru.
W związku z tym zaczęliśmy przeglądać szafy i inne schowki, bo zamierzamy też wymienić meble. Później, ze skromnej emerytury będzie to trudne.
I tutaj okazuje się, ile niepotrzebnych przedmiotów gromadzimy w domach przez lata, bo gdy już zaczęłam, to nie poprzestałam na tzw.salonie, poszłam dalej i... wyrzuciłam kilkanaście toreb różnych przydasi, które zalegały szafki, szuflady, schowek w kanapie, komody w przedpokoju i zakamarki w kuchni.
Obiecałam sobie, że 4 razy się zastanowię, zanim kupię kolejny gadżet do domu.
Ale to nie tylko moja wina, wśród owych przydasi były także przez lata gromadzone nietrafione prezenty, bo żal wyrzucić, bo może coś z tym zrobię, może komuś oddam...
Syn doradził, by wystawić na OLX, ale to wymaga jakiegoś jednak zachodu, bycia w domu, wysyłania paczek itd. a ja nie mam na to siły, ani ochoty.
Część naczyń oddałam córce sąsiadki do domku letniskowego, milion kubków zaniosłam do pracy.
Na swoją kolej czeka przepastna szuflada z dokumentami, które trzeba dokładnie przejrzeć i wyrzucić stare gwarancje, PiTy sprzed 10 lat i wszystko, co się tam wrzuca ( to znaczy ja wrzucam, a mąż próbuje zaprowadzić ład).
Najbardziej cieszę się z uporządkowania książek, co zajęło mi dwa dni i najstarsze mąż zawiózł do biblioteki publicznej,lektury zabrałam do biblioteki szkolnej, a my mamy wreszcie trochę wolnego miejsca na nowe.
Pewnie przed wywiezieniem mebli jeszcze coś tam wyrzucimy, wtedy poczuję się lżejsza o nadbagaż życiowy :-)
A jak to jest z Wami, jesteście minimalistami czy macie raczej naturę chomika?
Zawsze nie eiem jak bardzo bym się starała to odkładam... może ta rzecz się kiedyś przyda to..... tragedia. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTeż tak robiłam, ale zrezygnowałam, gdy szafy nie chciały się powiększyć, a mnie wkurzał bałagan...
UsuńMiłego dnia :)
OdpowiedzUsuńJa jestem chomikiem, mąz minimalista. Ale jest światełko w tunelu - zgłosiłam wszem i wobec, że nie życzę sobie prezentów rzeczowych :) Czułabym sie lżej, gdyby szafY (a nie 1 szafa) schudły. Tłumaczę sobie, że nie muszę juz nic kupować, bo mam wiekszośc rzeczy klasycznych, ale w praktyce to się nie sprawdza :)))
W tym roku były u nas prezenty - talony na masaże i walizki na podróże...
UsuńZdecydowanie minimalistka jestem. :)
OdpowiedzUsuńTo masz mniej sprzątania:-)
UsuńO...Jotko. Mój mąż to chomik nad chomiki. W dodatku organizujący. Śrubki, kabelki, znaczki, wkręty...ja nawet połowy nie znam nazw. I on też już zaczął dostrzegać problem, ale na razie kupił dwa nowe pudełea, by przeorganizować...hmmm :)
OdpowiedzUsuńMój teraz rozstaje się z bólem z kablami, starymi słuchawkami, papierami itd. bo zamówiłam mniej pojemne szafki...
UsuńPonieważ dorastaliśmy w wielce siermiężnych czasach, gdy zakup listewki, jakiejś śrubki czy innego drobiazgu był w razie potrzeby
OdpowiedzUsuńproblemem - nauczyliśmy się te wszystkie duperele zbierać, bo mogą się przydać.I potem te wszystkie rzeczy "bo się kiedyś może przydać" lądowały w naszej piwnicy, wyposażonej w regały i szafki.I choć od kilkunastu lat niemal wszystko można kupić- nawyk pozostał. Gdy robiliśmy remont zaczęliśmy od opróżnienie piwnicy, co nam zabrało ze 3 dni.Niestety nawyk wziął u mego męża górę nad rozsądkiem i w chwili
przeprowadzki znów było pełno w piwnicy, choć raczej było pewne, że nie wrócimy.Ale i tak przed wyjazdem rozdałam masę rzeczy, a wynajmujący dostali mieszkanie z całym wyposażeniem kuchni i łazienki i umeblowanym jednym pokojem- meble z mniejszego pojechały z nami.Tu mam jedną szafę i stosuję metodę- wyrzuć stare jeśli już nie korzystasz i dopiero wtedy kup nowe.I wreszcie mam tylko to co noszę.
Znam ten ból, z szafy do pawlacza, z pawlacza do piwnicy, z piwnicy na śmietnik ...ile to więcej pracy i po co?
UsuńJestem chomikiem, a mój brat jeszcze większym. Pokłosie PRL-u w stosunkowo sporym mieszkaniu? Natomiast mój mąż najpierw wyrzuci bez jakiegokolwiek zastanowienia, a potem będzie szukał, bo akurat potrzebne. Też pokłosie dzieciństwa w bardzo ciasnym mieszkaniu...
OdpowiedzUsuńMoja znajoma wyrzucała wiosną stare kurtki, a jesienią jednej szukała...
UsuńJotko> chyba bym się załamała gdyby mi przyszło teraz przeprowadzać się, bo...mnie się wszystko przyda, wszystkiego mi żal i wszystkiemu chciałabym dać drugie życie, a nie potrafię, dlatego chomikuję.
OdpowiedzUsuńEfekt- zagracone pokoje; piwnice i strychy, a jak coś potrzeba to i tak jedzie się do sklepu po nowe. Najbardziej irytują mnie rzeczowe prezenty; bo nie ma już gdzie tego składować. Teraz mam do wywalenia 4 żelazka [sprawne "inaczej" bo wnuczek się nimi bawił] i chomikuję, czekam na akcję zbierania przedmiotów elektrycznych, której celem jest pomoc np.szkołom. Meble tapicerowane poddawałam renowacji, ale to nie jest opłacalny interes; koszt taki jak za nowe.
Torebek do wywalenie sporo, ale do którego kosza? itd...itp.
Z niektórym rzeczami jest faktycznie problem. U nas pojemnik na elektrośmieci stoi obok Kauflanda.
UsuńKosmetyki dostaję, ale nie zawsze takie, jakie bym chciała.
W piwnicy mąż musiał zrobić porządek, bo rowery się nie mieściły.
Trudno powiedzieć. Z jednej strony przeglądanie rzeczy i odgruzowywanie daje mi poczucie ulgi, z drugiej sporo zbieram, szczególnie mam problem z wyrzuceniem rzeczy pisanych, bo te wydają mi się najcenniejsze. No i czasami się przywiązuję do przedmiotów. Równowaga mimo to jest chyba nadal zachowana :)
OdpowiedzUsuńGdy zrobię porządki w szafach to czuję jakby katharsis...
UsuńCóż, ten ,,chomiczyzm,, dotyka wielu z nas, co widać nawet po komentarzach :))) Ja również jestem chomikiem, odziedziczyłam to chyba po mamie ;)) Jednak od jakiegoś czasu staram się bardzo mocno walczyć z tym ;) Od zawsze, przedmioty, które są nam zbędne oddajemy wielodzietnej rodzinie (11 dzieci, 29 wnuków, kilka gospodarstw domowych) wszystko tam się przyda. I ubrania i naczynia i pościel, ręczniki, meble, sprzęt AGD, po prostu wszystko, więc nic się nie marnuje, tylko dostaje drugie życie, co bardzo mnie cieszy, bo wyrzucać dobrych przedmiotów nie potrafię. Są osoby, które będą szczęśliwe, gdy to dostaną. Wielu jest potrzebujących. Staram się robić co jakiś czas remanenty w szafach i pozbywać się tego co naprawdę od dawna już nie było używane... ale to naprawdę trudne, bo - a to ma wartość sentymentalną, a to może jeszcze będę nosić, a to kubki są takie ładne, a to może córcia kiedyś zechce... ;))) Ale walczę z tym :)))
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness <3
Mąż zostawiał tak niektóre rzeczy dla syna, ale teraz młode pokolenie ma inny gust i inną wagę przywiązuje do przedmiotów.
UsuńOstatnio jestem zafascynowana minimalizmem - widzę, jakie to wygodne, nie trzeba tyle sprzątać i ile jest miejsca (a my w domu nie mamy niewiadomo jakich przestrzeni). Robię co pół roku przegląd szafy, mam minimalną liczbę kosmetyków - łazienka wygląda na czystą i poukładaną dzięki temu, nie mam bibelotów po półkach i ścianach. No same plusy! I jeszcze oszczędność kasy!
OdpowiedzUsuńDzięki porządkom w szafie ubraniowej wreszcie widzę, co mam!
Usuńmnie jest zdecydowanie bliżej do minimalizmu, ale jakby tak poszperać po domu, to trochę zbędnych grzmotów by się znalazło... jak mówi indiańska sentencja: kto jest całkiem wolny od chomikizmu niech pierwszy rzuci przydaśką...
OdpowiedzUsuńsądny dzień u mnie jest zawsze przed Jarymi Godami, Świętem Równonocy, bo jest cieplej i nie trzeba się ubierać idąc do śmietnika, jestem wtedy straszny, bezwzględny, pozbawiony nawet krztyny litości...
p.jzns :)
Czasem więc dobrze zrobić remont, trzeba wyrzucić i koniec!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPochwalę się, że nie mam w domu ani jednej niepotrzebnej rzeczy, w tym papierów i przeczytanych książek. Butów mam 6 par (2 - letnie, 2 - zimowe i 2 - na wiosnę i jesien, tzw. przejściowe), które mieszczą się w jednej szufladzie w przedpokoju. Ubrań, w tym bielizny tyle, ile wystarcza na tydzień bez włączania pralki. Nowe kupuję wtedy, gdy coś się rozleci albo tak zeszmaci częstym praniem, że już wygląda dzaiadosko.
Pozdrawiam serdecznie.
To podziwiam szczerze, naprawdę!!!
UsuńWyrzuciłam prawie wszystko, co zalegało przy zmianie mebli i malowaniu mieszkania. Terraz bez skrupułów wyrzucam to, co nie powinno zalegać- prezenty, karteczki, gazety, jakieś inne duperelki. ograniczyłam do minimum "pierdółki" na blatach i półkach. Co się dało pochowałam za szkło, ale najpierw wyrzuciłam trylion pińset kieliszków, talerzyków i innych filiżaneczek, co to nawet na łyk herbaty nie były. Nawet w piwnicach posprzątałam. Czekają tam jeszcze graty na transport, na PSZOK. Ciuchy do diakonii, stare ręczniki i koce dla zwierzątek w schronisku- to co się da, to jeszcze niech posłuży, a nie zalega u nas w szafach.
OdpowiedzUsuńjednak, jak pisze Anabell, trochę trzeba było zrobić porządek z mentalnością człowieka żyjącego w latach różnych kryzysów, życiowych również. Oglądałam wtedy każdą rzecz trzy razy, zanim wyrzuciłam, ważyłam każdą złotówkę, bo było krucho.
Znam to wszystko, kiedyś zbędne rzeczy przekazaliśmy dla powodzian, ale kiedy to było? od tego czasu znowu przybyło, ale masz rację, stare koce i ręczniki zawiozę do schroniska!
UsuńJa cenię jakość nie ilość. Warto nawet 2 razy w roku pozbywać się rzeczy i robić przegląd. Lubię ładne przednioty dlatego muszę się pilnować. Mniej znaczy więcej - siebie :)
OdpowiedzUsuńObiecuje sobie kupować mniej, a lepszych ubrań, ale ciągle z tym walczę...
UsuńJestem typowym chomikiem i wszyscy mi to wypominali, ale od kiedy syn zgłosił się do mnie z jakimś dziwnym zapotrzebowaniem, bo u mamy wszystko można znaleźć, i nie dość że rzeczywiście miałam, to znalazłam od ręki- więc wreszcie wszyscy się ode mnie odczepili. Czyli chomikowanie to nie tylko minusy! ;))
OdpowiedzUsuńTak miała moja mama, ale gdy zmarła, to porządkowanie jej szaf zajęło całą wieczność...
UsuńNo, u mnie też lekko nie będą mieli, ale coś za coś...;)))
UsuńNawet w małej piwnicy miewa się przecież cały magazyn:-)
UsuńW tym roku zaliczyłam przeprowadzkę i po tej akcji już raczej na dobre wyleczyłam się z chomikowania. W nowym domu obiecałam sobie zero nadmiaru, każda szafka, półka, szuflada ma być wypełniona ale na luzie, nie tak, żeby się przedzierać przez kilogramy niepotrzebnych szpargałów. Na razie postanowienia dotrzymuję, ale to dopiero pierwsze pół roku mieszkania :-) Moja mama to dopiero chomik! Jak przeglądam jej półki, to widzę, że przetrzymuje na nich rzeczy, które naprawdę kwalifikują się do śmieci, np. pordzewiała patelnia czy jakieś zbutwiałe szmatki.
OdpowiedzUsuńU starszych ludzi najgorsza jest przeterminowana żywność i leki, trzeba co jakiś czas przeglądać, by się nie zatruli...
UsuńU ciotki mego męża była w lodówce śmietana sprzed 2 lat!
Oj u mnie też jest trochę rzeczy ,które powinny być zupełnie gdzie indziej. Jednak odkąd pamiętam moja teściowa była "chomikiem" w całej okazałości. I jak zauważam mój Mietek po mamie pewnie coś z tego ma.Bardziej niż ja.U siebie zauważam ,że z niektórymi rzeczami czuję się związana.Czyli jednak mimo walki z tym raczej bliżej mi chomika....
OdpowiedzUsuńZapytałam w pracy, jak kto ma i okazuje się, że niektórzy mają zawalone piwnice, strychy, a moja bratowa ma nawet dwie piwnice!
UsuńNie potrafię wyrzucać. Przekonałem się o tym też przed kilku laty. Wierzyć albo nie wierzyć, wciąż mamy trochę rzeczy w Polsce, trochę w USA no i sporo juz tutaj. Pozbyliśmy się już wielu klamotów. I trzeba będzie jeszcze wielu się pozbyć.
OdpowiedzUsuńCzyli potrzebna misja specjalna!
UsuńJedyne z czym trudno jest mi się rozstać to z książkami... I chyba tylko je chomikuję
OdpowiedzUsuńTo chwalebne chomikowanie:-)
UsuńGromadzę, ale potem wyrzucam to, co niepotrzebne. Zależy, jak coś już się totalnie zepsuje, nie da się tego skleić/naprawić to ląduje w koszu, bo miejsce zabiera, ale ogólnie raczej zbieram, niż wyrzucam. Czasem coś oddaję komuś innemu,jeśli jeszcze nadaje się do użytku. Też muszę zrobić porządki z dokumentami, ale wiem ile tego tam jest i coś nie mam ochoty się za to zabrać. xD
OdpowiedzUsuńMy segregujemy papiery już drugi dzień, własnie mąż wyrzucił dwie kolejne torby...
UsuńJa ciągle nie mogę zrozumieć, jak szybko człowiek obrasta w rzeczy, papiery itp. Nie tak dawno domawialiśmy dwie szafki do kuchni, by wypełnić nimi wolną ścianę i nawet nie wiem kiedy, zapełniły się po brzegi 😊 O szufladach z dokumentami już nie wspomnę. Co do ubrań, to od czasu do czadu pozbywam się ich bez sentymentów. Kiedyś jeszcze czekałam na odpowiedni czas, który i tak nie następował .
OdpowiedzUsuńGabrysiu, myślałam, że wiele rzeczy segreguję na bieżąco, a tu masz! W pracy jeszcze gorzej, niby w czerwcu sprzątam, a i tak pełne szafy!
UsuńMuszę się przyznać, że jestem typem chomika. Każda osoba mająca jakąś pasję jest typem zbieracza. Co jakiś czas robię porządki i staram się znaleźć zastosowanie zbędnym rzeczom. Co można, to oddaję i daję drugie życie. Sama też czasami przygarniam coś używanego.
OdpowiedzUsuńPrzy twojej pasji trudno nie chomikować, prawda?
UsuńAsiu to prawda, nigdy nie wiadomo co i kiedy się przyda.
UsuńPragnę wręcz przejść na minimalizm... ale to naprawdę nie jest łatwe.
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie! Może tak pobyt na bezludnej wyspie? Wtedy okazałoby się, ile tak naprawdę potrzebujemy...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJa jestem chomikiem podarunkowym - nie potrafię wyrzucać tego, co dostałam w prezencie. Oddać też nie umiem, bo wydaje mi się to niegrzeczne, jakbym lekceważyła obdarowującego... Ech...
Jestem też chomikiem książkowym. Już chyba kiedyś pisałam, że wolę kupić komuś nową książkę niż oddać tę "zaczytaną". Chyba zaprzyjaźniam się z poszczególnymi egzemplarzami:)
Reszty pozbywam się sukcesywnie: oddaję, kładę przy kuble na śmieci, wyrzucam. Kiedyś nie zostawiałam niczego przy śmietniku, ale parę razy poznałam swoje worki (są charakterystyczne) w wózeczkach bezdomnych i doszłam do wniosku, że skoro jest ktoś, kto tego potrzebuje, nie powinnam narażać go na grzebanie w śmieciach.
Trochę się obawiałam pretensji innych lokatorów, bo to taki średnio legalny proceder, ale wynoszę po zmierzchu, a kiedy wracam z ostatniego spaceru z Psiunią, pakunku już zazwyczaj nie ma.
Pozdrawiam:)
O, nie dziwi mnie to. Zauważyłam, że niektórzy już zgniecione puszki zostawiają w reklamówkach dla zbieraczy, by nie hałasowali, a gdy koleżanki mąż wyniósł lodówkę, to wieczorem już jej nie było...
UsuńJa do tego tak nie podchodzę. Nie traktuję rzeczy jako „przydasię”, co nie zmienia faktu, że coś mi się tam jednak zbiera. Zazwyczaj przez lenistwo.
OdpowiedzUsuńJak wiesz, nie tak dawno przeprowadzałem się ze wsi do miasta. Postanowiłem zabrać tylko te rzeczy, które trzeba. To była masakra, ale dopiero w nowym miejscu, bo okazało się, że wielu potrzebnych rzeczy jednak nie zabrałem. Na szczęście ból trwał tylko jeden dzień... ;)
Ja się obawiam, jak przywyknę do nowych mebli i nowego ustawienia, bo nawet do układu w mieszkaniu człek się przyzwyczaja...
UsuńJestem po środku. W tej chwili na etapie posiadania wielu przydasi i chęci pozbycia się ich. Co z tego, jak duch ochoczy, ale ciało słabe do takiej akcji.
OdpowiedzUsuńNam też się nie chciało, remont wymusił akcję. Podobnie było parę lat temu przy remoncie kuchni. Nie wiedziałam, że w starych szafkach mam tyle nieużywanych rzeczy...
UsuńJa mam naturę chomika, z którą nieustannie walczę. Idzie coraz lepiej :) Ale czeka mnie również remont - bo z pokoju, który stał się magazynem, będę robić sobie sypialnię :) I muszę całą jego zawartość przejrzeć i coś z nią zrobić. I to jest noworoczne wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńO, to nie zazdroszczę! Życzę wytrwałości!
UsuńMOja Mama to chomik xD
OdpowiedzUsuńCzyli więcej wśród nas chomików!
UsuńMoja Mama często przesadza... czasami coś latami lezy nie uzywane aż rdza zje :P
UsuńJa jestem taki połowiczny chomik ;) Nie wyrzucam rzeczy które do mnie "zagadają" to znaczy takich które mają potencjał na drugie życie. Teraz mam właśnie taki okres, że przetrząsam zakamarki i tworzę dziwolągi z tych przedmiotów które kiedyś do mnie "zagadały" :)
OdpowiedzUsuńPomysłowe rzeczy tworzysz, dajesz przedmiotom nowe życie:-)
UsuńI ja lubię chomikować :) Taka moja natura, ale lubię porządek. Muszę mieć wszystko dobrze posegregowane :)
OdpowiedzUsuńPs. Miałam problem z pani komentarzem jaki pani mi ostatnio dodała. Pani zdjęcie profilowe zajmowało większy obszar strony. Nie wiem to chyba jakiś błąd na blogerze. I przez to zasłanianie inni nie mogli dodać komentarza. Więc usunęłam Pani komentarz. Proszę o zrozumienie. Mam nadzieję, że sytuacja nie będzie się powtarzać. Pozdrawiam i zapraszam ponownie :) Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. W wersji mobilnej tak samo wyglądała sytuacja...
Mam nadzieję, że następne komentarze będą dodawać się normalnie :)
Ale się rozpisałam :)
Ja też pierwszy i zauważyłam nie tylko na Twoim blogu, dziwne...
Usuńwolni jesteśmy, gdy nasz bagaż zmieści się w jednej walizce, a później...niewola, bo "Rzeczy" kierują naszym życiem:))
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza gdy chcemy być mobilni...
UsuńTrochę każdy staje sie chomikiem, ale teraz jak wpuścisz trochę powietrza do szaf, to życie nabierze innego wymiaru...Już samo sprzątanie będzie mniejsze.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się słowo przejrzyście...
No i na wiosnę posprzątane, że hej!
UsuńMoja mama ma naturę chommika i swego czasu nawet miala ubrania swojej mamy, które miały ponad 30 lat. Co prawda w nich nie chodziła, ale u niej w szafie leżały.
OdpowiedzUsuńTo może uda się z tego coś wyczarować, trendy teraz rozmaite...
UsuńJa też mam talent do chomikowania... głównie książki i pamiątki. Dwa dni to sporo. Kiedyś kupowałam książki non stop a potem oddawalam przeczytane do biblioteki bo nie mam żywcem miejsca. Smutne.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem czy smutne? książki zyskały nowych czytelników!
UsuńJestem straszna chomikarą. Wszystkiego mi szkoda wyrzucić, ale chyba wezmę z Ciebie przykład i wyrzucę do śmieci, wszystko to, co już dawno powinno się tam znaleźć.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, od razu mi lżej na duszy...
UsuńJestem, Jotko dziwnym chomikiem, chociaż żałuję, że nie chomikowałem wcześniej czegoś z epoki, która już nie powróci. Przedmiotem chomikowania były i są książki i były czasopisma (Życie Literackie, Kultura, łódzkie Odgłosy, Polityka, Poznaj Świat i parę innych tytułów, które wyleciały mi z pamięci) - jak mnie było stać na zakup tych pozycji - sam nie wiem.
OdpowiedzUsuńMoje książki znajdują się w biblioteczce w pokoju, garażu i piwnicy; gromadzę też swoje pradawne teksty pisane w notatnikach ołówkiem. Ale... w przypadku zmiany miejsca zamieszkania, na co się zanosi, znakomita część zbiorów zostanie przekazana bibliotece. Nie uwierzysz, ale książki wypożyczane z biblioteki traktuję niejednokritnie jako bardziej wrate uwagi aniżeli własne...
Robiłam podobnie, nawet roczniki czasopism oprawiałam u introligatora, ale ciężkie były, nawet czytać trudno.
UsuńJa przekazuje regularnie, bo u nas książki są częstym prezentem, nawet bez okazji.
Jestem chomikiem, więc gromadziłam. Na szczęście w małym metrażu niewiele się zmieści, dlatego sprzedaję lub rozdaję, a ludzie chętnie biorą i to cieszy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Z tym braniem to różnie bywa, niestety...
UsuńZdecydowanie nie jestem typem chomika. Wręcz męczy i denerwuje mnie nadmiar nagromadzonych przedmiotów i od czasu do czasu lubię oczyścić przestrzeń z niepotrzebnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, mamy podobnie.
UsuńJestem chomikiem po mamie i się tego nie wstydzę :)
OdpowiedzUsuńA x OLXem mogłabyś się nie napracować, bo to niestety nie jest tak że wystawiasz i zaraz są chętni:) czasem i za darmo jest ciężko coś komuś oddać:)...więc problem zostaje :)
Znam to, a niektórzy chcieliby, aby im przywieźć lub jeszcze dopłacić.
UsuńO to, to ;)
UsuńMoje chomikostwo wyniknęło z "nic nie posiadania" po przeprowadzce na Ziemie Odzyskane (Warmia i Mazury) w 1949 roku. Chciałem mieć coś własnego, swojego - zacząłem od książek. A później już poooszło….: filatelistyki, filumenistyka, numizmatyka, języki obce i... dość już chyba tej wyliczanki. Co z tym robię teraz? Powoli, z wielkim bólem przekazuję Rodzinie.
OdpowiedzUsuńMamy jeszcze znaczki i numizmaty po teściu...
UsuńJa nie mam problemu z wyrzucaniem niepotrzebnych rzeczy, więc natury chomika nie posiadam w porównaniu do moich domowników. Niepotrzebne rzeczy albo wyrzucam, albo oddaję komuś innemu :) Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWolałabym oddać, ale komu?
UsuńOjojoj ! Temat - rzeka ! Ja jestem chomikiem - niestety ! Usiłuję z tym walczyć, ale z marnym skutkiem. Przeważnie szkoda mi wyrzucić cokolwiek, choć czasem mi się udaje. Wiele mam rzeczy po babci, które leżą gdzieś pochowane - mają wartość sentymentalną i jakoś nie mogę ich wyrzucić.
OdpowiedzUsuńCzy masz może Joasiu do wyrzucenia gramofon lub adapter ? Chętnie bym się takowym zaopiekowała.
Mam sporą kolekcję płyt winylowych. Odkąd mój stary adapter już nie dał się naprawić i wyrzuciliśmy go, płyty leżą pod fotelem w pracowni, a jeszcze posłuchalibyśmy... Pozdrawiam :)
Oj, to spóźniłaś się, oddałam parę lat temu gramofon w dobrym stanie z płytami. Mój brat ma i słucha, lubi trzeszczenie strych płyt:-)
UsuńA jakbyś nazwała takiego chomika który nawet piasek z nad Atlantyku wsypany do pudełeczka ... przechowuje???
OdpowiedzUsuńNazwałabym pozytywnie zakręconym :-)
UsuńJestem minimalistką. Ale nie w kwestii butów i biżuterii;-) Ciccino to natomiast typ chomika co bardzo mnie wkurza. Pocieszam się, że przed przeprowadzką do Hiszpanii trzeba będzie ostro przetrzebić te jego skarby bo nie ma sensu tego wszystkiego ze sobą zabierać:-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W tak daleka podróż lepszy mniejszy bagaż:-)
UsuńNie lubię przechowywać rzeczy związanych z garderobą, ciuchów, butów itp. Nie przepadam też za kupowaniem ich. Nie lubię wszelkiego rodzaju rzeczy zbierających kurz, jakiś figurek czy innych pierdółek bez konkretnego przeznaczenia. Lubię natomiast mieć dużo książek (gdzieś są nawet te bajeczki z dzieciństwa) i pamiątki z wycieczek. Chomikuję każdy, najmniejszy nawet bilecik, który nie ma formy paragonu.
OdpowiedzUsuńIm mniej rzeczy wokół mnie, tym lepiej się czuję.
Staram się nie gromadzić, ale nie zawsze wychodzi, a z wyjazdów też coś przywozimy, a jakże...
UsuńOd roku nie gromadzę, pozbywam się. Oddaję co mogę, wystawiam na olx. U mnie najgorzej jest z ubraniami. Mnożą się łobuzy. Po ostatniej mega segregacji czyli pozbyciu się wszyskich ubrań schudnę/przytyję/przeszyję jest względny ład. I trzmam się zasłyszanej zasady: jeżeli kupisz jakiś nowy ciuch, musisz się pozbyć jakiegoś innego. Działa :-) Lepiej czuję sie gdy mam mniej rzeczy w domu, tylko te z których korzystam.
OdpowiedzUsuńStaram się tak robić i motywuję męża, ale on jest oporny bardzo...
UsuńOd pewnego czasu nie gromadzę, czyli przestałam kupować rzeczy "trwałe", nawet z ubioru kupuję 1-2 nowe rzeczy w sezonie. ( zimą nawet i to nie, nie potrzebuję). Moja mama była chomikiem do kwadratu. gdy musiałam zlikwidować dom rodzinny, ta ilość pamiątek, sprzętu, książek po prostu mnie przywaliła. I z tym OLX też nie jest różowo. Wystawiłam kryształy i fajans (tzw. Włocławek i Koło) przed Gwiazdką. Nie był zainteresowany NIKT, ani jednego zgłoszenia. W końcu porozdawałam po rodzinie, kto chciał brać. Przedmioty tłamszą, zabierają nam powierzchnię życiową. Im jest ich mniej, tym, jak piszesz, lżej :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, przekonałam się o tym w czasie ostatnich porządków.
UsuńJa też mam w zwyczaju zbierać takie różne rzeczy, które mogą się przydać, ale zazwyczaj tylko leżą niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńJa staram się z tego wyleczyć...
UsuńKiedyś wszytko trzymałam bo uważałam że może się przydać, i jak przyszlo kędyś coś znaleźć to zrobiłam bałagan że nie mogłam sobie z nim poradzidz. Od kilku lat wywalam dwa razy w roku spray ilość rzeczy niepotrzebnych, a takich w domu zawsze jest sporo :)
OdpowiedzUsuńJa tez co najmniej dwa razy w roku, inaczej nie domknęłabym szaf...
Usuń