Lubię książki, które oprócz warstwy obyczajowo-psychologicznej lub pamiętnikarskiej wnoszą sporą dawkę konkretnej wiedzy.
Tak jest właśnie w przypadku ostatniej lektury, której okładkę widzicie obok.
Wspomnienia lekarza sądowego, patologa, którego zawodem i pasją życiową była autopsja.
Patologia – według słownika, to nauka umożliwiająca zrozumienie choroby na poziomie mikroskopowym – rozpoznaje się zjawiska zachodzące w tkankach, stwierdza ich przyczyny i obserwuje przebieg.
Tyle definicja, a według autora, to cała sztuka , oparta także na intuicji, pozwalająca udowodnić winę lub uwolnić od oskarżenia na podstawie wnikliwej autopsji zwłok.
Mało tego, są wśród lekarzy patologów specjalizacje – niektórzy są lepsi w rozpoznawaniu śmierci zadawanej bronią palną, inni pasjonują się badaniem użycia noży oraz innych ostrych narzędzi itd.
„ w końcu mogłem otworzyć zwłoki niczym książkę (….) gdy skóra, tłuszcz i mięśnie zostaną rozłożone na boki, bez trudu można usunąć przód żeber i wówczas mamy jak na dłoni narządy wewnętrzne…”
Lekarz opisuje piękno ludzkiego ciała, jego złożoność i barwy, od krwisto czerwonej do soczyście zielonej, płuca palacza są purpurowe z sadzawym nalotem, mózg nie jest zwyczajnie biały czy szary jak listopadowe niebo, raczej srebrzysty jak połyskująca ryba, mknąca pod wodą szybkością strzały… wątroba jest czerwono brunatna jak świeżo zaorane pole – prawda że poeta?
Praca, jaką wykonują patolodzy wymaga specjalnych predyspozycji, przecież nawet u obserwatorów zdarzają się omdlenia lub inne reakcje . Słuchanie w czasie autopsji muzyki w rodzaju LADY IN RED Chrisa de Burgh wydaje się więc nieco perwersyjne.
Dla osób wrażliwych na dosłowne opisy zwłok, ran, rozkładu to lektura trudna, ale z drugiej strony, jakże fascynująca.
Śmierć kojarzona jest z ustaniem oddechu i pracy serca, ze śmiercią mózgu. Tymczasem na poziomie komórkowym śmierć trwa o wiele dłużej, niż moment.
Najdłużej umierają skóra i kości. Jeszcze w dobę po śmierci człowieka można pobrać próbki komórek i w laboratorium poddać je hodowli.
Zupełnie co innego śmierć znaczy dla lekarza prowadzącego, co innego dla rodziny pacjenta, a jeszcze co innego dla patologa. Największy nawet pasjonat nie pali się do autopsji zwłok dziecka, unikają tego jak diabeł święconej wody. Ciała dzieci stanowią jakby tabu, zwłaszcza dla lekarzy będących rodzicami.
Czas wezwania patologa do obdukcji zwłok ma wielkie znaczenie, ze względu na proces stężenia pośmiertnego. Autopsja po pełnym stężeniu jest bowiem bardzo utrudniona, chyba że zmarły grzecznie leżał na wznak z rękami i nogami wyprostowanymi.
Stężenie postępuje od głowy do stóp i następuje zwykle szybciej, niż wychładzanie ciała, więc zwłoki mogą być jeszcze ciepłe, a już sztywne.
Siła stężenia bywa zadziwiająca – zdarza się, że zwłoki w stanie pełnego stężenia spoczywają z głową na jednym, a stopami na drugim krześle, proste jak deska.
U osób o nikłej muskulaturze stężenie może nie nastąpić po śmierci w ogóle…
Zamierzałam napisać jeszcze napisać o innych , bardziej drastycznych szczegółach pracy patologa, ale to chyba zbyt ryzykowne na potrzeby bloga, wszak osoby nadwrażliwe, mogłyby poczuć się niekomfortowo.
Na koniec więc ciekawostka, która pozwoliła mi zrozumieć, dlaczego tak łatwo uśmiercić człowieka uderzeniem w szyję, co często widać na filmach.
Mianowicie, jednym z najważniejszych nerwów na szyi jest tzw. nerw błędny. Przy ucisku szyi w tym miejscu może nastąpić natychmiastowa śmierć, gdyż wówczas za sprawą skomplikowanego mechanizmu, nerw ten otrzymuje informację, by zatrzymać akcję serca.
Jest to reakcja odruchowa, należy więc bardzo uważać, gdy robi się ukochanej osobie malinkę na szyi, bo może to się źle skończyć!
Ale wspomniana książka to nie tylko detaliczne opisy anatomiczne.
To także lub nawet głównie ciekawa warstwa psychologiczna. Lekarz sądowy miewa kontakt z rodzinami zmarłych, niektórzy nawet domagają się sekcji zwłok swoich bliskich, bo nie mogą pogodzić się ze zgonem młodej osoby lub nagła śmiercią we śnie.
Diagnoza patologa pomaga uwolnić bliskich zmarłego od poczucia winy, że nie dopełnili czegoś ważnego, co pomogłoby zapobiec śmierci córki, matki lub męża. A niektóre przyczyny nagłych zgonów nawet dla doświadczonego patologa bywają tajemnicą...
Czasami prawdziwą przyczyną śmierci nie jest to, co widzimy gołym okiem, jako np. świadkowie wypadku, a zupełnie inna okoliczność, którą odkryje tylko patolog w prosektorium.
Autor i patolog w jednym dokonał bardzo ważnej rzeczy - zapoczątkował kampanię szkolenia funkcjonariuszy, aby bezpiecznie obezwładniali osoby zatrzymywane, gdyż brak wiedzy w tym zakresie doprowadzał do zgonu wielu aresztowanych.
Okazuje się bowiem, że poprzez kneblowanie ust lub nieumiejętne zakładanie kajdanek i uprzęży ograniczających ruchy można łatwo doprowadzić do śmierci podejrzanego.
Dziękuję za Waszą cierpliwość, ale tak mnie to zaciekawiło, że mogłabym tak jeszcze długo...
Muszę przeczytać tą książkę, ogromnie mnie nią zainteresowałaś. Uwielbiam takie ciekawostki.
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego kupiłam:-)
UsuńJotuś, nie dałam rady przeczytać w całości, ja z tych co nigdy nie mogliby być medykami. Ty dzielna jesteś. Moja wnuczka chce zostać lekarką, oczywiście może jej się zmienić,ale i tak podziwiam, Ciebie też.
OdpowiedzUsuńTo nie bohaterstwo, tak miałam zawsze :-)
UsuńTo ja, anka byłam 🙂
OdpowiedzUsuńPoznałam, że to Ty:-)
UsuńBo w tym telefonie nie pamiętam, że się muszę podpisać i się gubię. Za dużo różnych rzeczy miga przed oczami, a ja starej daty jestem, jak mówiła babcia do dziadka, kiedy czegoś pojąć nie mógł :)))
UsuńW telefonie to nawet nie próbuję!
UsuńCiekawostki owszem ale to co ze szpitalem i lekarzami mnie odstrasza ;/
OdpowiedzUsuńSzpitale są dla ludzi, oby wszystkim udało się pomóc...
UsuńWiem, że dla ludzi... niestety niektórzy spędzają w nich większosć życia :(
UsuńTo ja muszę zamówić tę książkę - koniecznie.To prawda, śmierć może nastąpić z zupełnie innej przyczyny niż się nam wydaje.Ale i tak każde nagłe zejście jest niewymownym szokiem- i pokazuje nam jak bardzo kruche jest życie.Kilka "sekcji" zaliczyłam, ale na wieprzowych półtuszach- każdy żywy organizm oglądany "od środka" zmusza nas do zastanowienia się nad tym jak bardzo skomplikowanym jest urządzeniem.
OdpowiedzUsuńO kruchości życia przekonujemy się na każdym kroku, zwłaszcza gdy chodzi o naszych bliskich i znajomych.
UsuńChyb jestem skrzywiony. Biorąc udział w dziesiątkach, jeżeli nie w setkach sekcji zwłok (blisko 40 lat pracy jako kryminalistyk) żadnego piękna w martwych ciałach czlowieczych nie dostrzegałem - wprost przeciwnie.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, sama nie wiem czy podobne wrażenie, jak książka zrobiłby na mnie udział w prawdziwej sekcji...
UsuńWydaje się, że to lektura dla mnie :D Dziękuję za polecenie :)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że podobne książki mają swoich wielbicieli:-)
UsuńCiekawy post.
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura:-)
UsuńJak to nigdy nie wiadomo, co może być inspiracją do tekstu... :)
UsuńTo prawda, czasami książka, czasem obserwacja, czasem wspomnienie...
UsuńCzyli ogólnie mówiąc- wszystko to co wzbudza w nas emocje i chęć do przemyśleń :)
UsuńTo wszystko jest w podtytule bloga...
UsuńTak, masz rację- ale osobiście lubię nazwać rzeczy po imieniu, dlatego uściśliłam :)
UsuńDobrze, że za lekturę tej notki wziąłem się po śniadaniu. Może obiad przez nią będzie na styku z kolacją, ale to i bez takich treści mi się trafia. Nie jestem z tych, co to mdleją na widok stróżki krwi, ale choćbyś nie wiem jak się starała, ja tam w zwłokach nigdy piękna nie dostrzegę, tym bardziej w ich wnętrznościach.
OdpowiedzUsuńPiękna nie musisz dostrzegać, ale że ciekawe, nie zaprzeczysz?
UsuńTo coś dla mnie, muszę sobie zapisać.
OdpowiedzUsuńWitaj wśród amatorów oryginalnych ciekawostek:-)
UsuńMam zbyt wybujałą wyobraźnię...;o)
OdpowiedzUsuńAle z jednym się zgadzam, książka musi przekazywać jakąś wiedzę...;o)
Prawda? nawet romans przełknę, byle wnosił coś nowego...
UsuńNo nie, gdybym kiedyś zmieniała zawód na medyczny, to takiej specjalizacji, jaką jest patologia chybabym nie ukończyła :(
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem czy akurat taką, ale czytanie jest bezpieczne:-)
Usuń:) Nie dla mnie:) jestem bliżej niż dalej... na razie wybieram spokój:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście książka nie wywołuje u mnie niepokoju,raczej pozwoliła zrozumieć wiele rzeczy...
UsuńWiem, że ludzi różne rzeczy pasjonują i bardzo dobrze :) Ja zaś stanowczo wolę patrzeć na zewnętrzne piękno człowieka, niż zaglądać do jego wnętrza, czy to przed śmiercią czy po jego śmierci ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, dlatego to jest piękne, że mamy wybór:-)
UsuńKiedyś czytałam tego typu książki:
OdpowiedzUsuń"Trup. Od biologii do antropologii",
"Jak umieramy".
Teraz nie mam siły, wolę s/f.
A ja odwrotnie, kiedyś bardziej s/f, teraz bardziej przyziemnie...
UsuńPrzeżycia lekarzy np chirurga z izby przyjęć (a takie wspomnienia czytała) czy po prostu wspomnienia lekarza ze swojego gabinetu naprawdę mogą być sensacyjne. Przeczytam i tę książkę. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńZawsze fascynuje nas chyba to, czego nie znamy...
UsuńNo cóż, temat akurat na czasie ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam namiętnie dr G. W kolorze :) Potem zaprzestano emisji w porze mojej oglądalności, więc chcąc nie chcą przerzuciłam się na Biznes dl ludzi :)
To fakt, na czasie bardzo, zwłaszcza że dokoła ludzie umierają na tak różne choroby...
UsuńA wiesz, że kiedyś uczestniczyłam w sekcji? No, w jej części. Kolega chciał mi pokazać, jak jest zbudowany mózg. W połowie jego krojenia (w plastry) dałam nogę.
UsuńJa nie próbowałam, a wiem, że co innego czytać, co innego uczestniczyć...
Usuńwśród wielu anegdot o Jasiu Himilsbachu czytałem opowieść jakiegoś pracownika prosektorium, jakoby Janek leżąc na stole dał mu pośmiertnie w dziób na skutek nagłego skurczu mięśni ramienia nieboszczyka...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
To ja się tu dopiszę że po Jasiu Himilsbachu można się było tego spodziewać :-))
UsuńMogło tak być, zwłaszcza w przypadku pana Himilsbacha.
UsuńA wiecie, że miałam okazję go widzieć za którejś bytności w stolicy w jakiejś restauracji? Miał jeszcze bardziej niesamowity głos, niż na filmach...
A wiesz ze Himilsbach miał zaklad kamieniarski na Targówku ns tej samej ulicy na ktorej mieszkam? Był z zawodu kamieniarzem... A głos to mial niesamowicie przepity.
UsuńWolę raczej coś z zakresu kryminalistyki/kryminologii. Chociaż praca patologów czasem pomaga też i w przypadkach w/w nauk. Wszystko się zazębia w jakimś sensie.
OdpowiedzUsuńTylko czy będą mnie chcieli dalej w pracy. Oto pytanie najważniejsze.
Z szyją różnie mam, raz boli, a raz nie. To pewnie minusy pracy przy biurku.
Pozdrawiam!
Wielu patologów ma ambicje kryminalistyczne i chętnie uczestniczy w procesie wykrywania sprawcy.
UsuńCiekawa recenzja;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to nie recenzja, raczej moje wrażenia po lekturze.
UsuńTemat niewątpliwie ciekawy, choć główny bohater czyli kostucha to postać dość niewdzięczna. Takie badania są jednak niezbędne w medycynie abyśmy mogli się dowiedzieć o sobie jak najwiecej.
OdpowiedzUsuńAutor wręcz podkreśla, że śmierć jest brudna i cuchnąca, a nie romantyczna, jak chcieliby poeci...
UsuńCzytałam podobną książkę z ciekawości, choć nie była zbyt przyjemna.
OdpowiedzUsuńLubię poznawać tajniki medycyny.
Serdeczności zostawiam na miły nowy tydzień:)
Dziękuję kochana za odwiedziny na moim blogu, życzliwość i miłe słowa:)
Dziś odwiedził mnie Wnusio z rodzicami, byłam przeszczęśliwa:):):)
Z takich książek można wiele ciekawostek wyciągnąć dla siebie.
UsuńWizyta wnuka to najmilszy akcent:-)
Nie wzdrygam się przed taką lekturą. Wręcz przeciwnie. Ciało to opakowanie duszy i jego skonplikowana maszyneria mówi nam ile to kosztuje materię, żeby temu podołać... Podoba mi się, że mózg sie srebrzy... To budujące!
OdpowiedzUsuńPrawda? Nie szary, nie ponuro bury tylko srebrzysty!
UsuńMoże to być ciekawe a na pewno bardzo potrzebne, ale zdecydowanie nie dla wszystkich.:(
OdpowiedzUsuńNa pewno nie dla wszystkich, jak wiele rzeczy:-)
UsuńPostaram się przeczytać. Mnie też zaciekawiło.
OdpowiedzUsuńPolecam, tym bardziej, że nie tylko o patologii:-)
UsuńCzekam w kolejce w swojej bibliotece. Ktoś mnie uprzedził. Może też Cię czyta? ;)
UsuńByć może:-)
UsuńWidziałam tę książkę już kilka razy i chyba muszę ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPatolodzy, czy ludzie, którzy niemalże na co dzień stykają się ze śmiercią i zwłokami ludzkimi, muszą się na to wszystko jakoś uodpornić i wypracować mechanizmy obronne, żeby nie zwariować.
Podobnie jak chirurdzy, ale niektórzy idą w złą stronę z tym znieczulaniem...
Usuńzaciekawiłaś mnie choć i trochę przeraziłaś:)
OdpowiedzUsuńa zdjęcia obiecuje zobaczysz na pewno:)
i w piątek wsiadam w pociąg i ruszam przed siebie
Cieszę się, nawet bardziej z Twojej podróży:-)
UsuńJa też książki nie czytałam, ale masz rację, że fajnie jest kiedy oprócz dobrego kryminalnego wątku można dowiedzieć się czegoś nowego. Ja bardzo dużo się przy okazji czytania kryminałów nauczyłam. Wiele ze świata medycyny, ale też dużo z branż, w których pracowali bohaterowie książek. To fajne.
OdpowiedzUsuńO właśnie, kryminały też sporo takiej wiedzy dostarczają:-)
UsuńCiekawa publikacja. Okładkę z pewnością zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńOkładka charakterystyczna, łatwo zapamiętać:-)
UsuńCiekawą książkę prezentujesz, też ją przeczytam. Planowałam też coś w podobnym klimacie, kiedyś wpadła mi oko informacja o trupiej farmie i są o niej książki, np. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4745023/trupia-farma-sekrety-legendarnego-laboratorium-sadowego-gdzie-zmarli-opowiadaja-swoje-historie.
OdpowiedzUsuńO, to też coś dla mnie, super!
UsuńBardzo interesujący wpis, tak mało wiemy o pracy patologów, wydaje się nam, że w śmierci nie ma nic ciekawego. Polecaną książkę przeczytam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Mało wiemy, bo pracują w odosobnieniu i nie rozmawiają publicznie o swojej pracy, autor nawet dość długo swoim dzieciom nie zdradzał czym się zajmuje...
UsuńOj to się mrocznie zrobiło... Chyba wolę jednak nie wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle...
UsuńO Matko! Nigdy, nigdy, nigdy!
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie!
Włączyłam Lady in Red :)
Wykonawcę uwielbiam, zwłaszcza ten utwór!
UsuńPoczułam potrzebę przeczytania:)
OdpowiedzUsuńSpróbować zawsze warto:-)
UsuńCiekawa propozycja, ale nie dla mnie. Patologiem nie każdy może zostać, bardzo trudna i wyczerpująca praca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Z pewnością nie każdy, nawet funkcjonariusze nie zawsze dają radę uczestniczyć w autopsji...
UsuńTeż lubię, gdy z książki można się czegoś konkretnego dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńPołączenie przyjemnego z pożytecznym:-)
UsuńZdecydowanie coś dla mnie :) Moim marzeniem było kiedyś zostać medykiem sądowym 😏
OdpowiedzUsuńO, to niespodzianka, a dlaczego zrezygnowałaś?
UsuńMam na swojej półce z książkami. Przeczytałam. Treść lekko mną wstrząsnęła. Przybliża zagadnienie śmierci i tego, co się dzieje z ludzkim ciałem. Nie spodziewałam się tego, że śmierć trwa o wiele dłużej, jeśli chodzi o ciało. Tego, że ciało samo z siebie potrafi się zabalsamować w odpowiednich warunkach. Na pewno to, co się z nim dzieje, gdy już nie funkcjonuje nie jest przyjemne. Nie będę się wdawać w szczegóły. Interesują mnie medyczne zagadnienia, więc musiałam ją przeczytać i też polecam.
OdpowiedzUsuńO widzisz, to polecamy obie, dzięki!
UsuńZ książek utrzymanych w temacie medycyny, polecam jeszcze Pawła Reszkę o polskiej służbie zdrowia, Adama Kay'a ,,Będzie bolało", a do przeczytania mam jeszcze ,,Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów" i ,,Tajemnice pielęgniarek".
UsuńTeż fajne, pewnie coś z tego przeczytam...
UsuńCiekawie historię medycyny od starożytności opowiada Noah Gordon w swojej sadze o Medicusie.
Zbyt świeży mój kontakt ze śmiercią. Nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTwoją notkę przeczytałam. Tyle wiadomości mi wystarczy.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Rozumiem całkowicie:-)
UsuńCzłowiek przy takich treściach dowiaduje się jak bardzo jest kruchy. Pewnie nie będzie się łatwo czytało. Z natury należę do tych wrażliwszych ale mimo to chętnie sięgam po takie książki. Ciekawość silniejsza :)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobrze się czyta, autor umiejętnie wplata opowieści z prosektorium w swój życiorys.
UsuńZ pewnością ciekawa, a dla niektórych z pewnością fascynująca lektura. Ja podziękuję. Wczoraj skończyłam "Chemię śmierci", której bohaterem jest antropolog sądowy. Realistyczne, bardzo szczegółowe opisy tego, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci, odbierały apetyt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bo śmierć nie pachnie fiołkami...
UsuńMi by było zaraz słabo przy tych opisach, gdzie jest krew, wnętrzności... Aj... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo wszystko opisy nie są takie straszne.
UsuńChętnie przeczytałabym taką książkę.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze jest w księgarniach...
Usuń"Udręka i ekstaza" Irvinga Stone'a o dociekliwości Michała Anioła i jego pierwszych próbach dotarcia do "istoty", „Lekcja anatomii doktora Tulpa” – Rembrandta van Rijna są świadectwem, że tajemnica ludzkiego ciała, dotarcie do tego, co pod powierzchnią, zawsze pasjonowała dociekliwych.Wciąż stajemy przed nieodkrytym...
OdpowiedzUsuńO tak, a genialny Leonardo? Jak najbardziej!
UsuńBardzo ciekawe. Ale dla osób wrażliwych rzeczywiście może to być nieco trudna lektura..
OdpowiedzUsuńMój mąz nie ma ochoty, nie przebrnął nawet przez Komplikacje...
Usuńciekawa pozycja, obiła mi się o oczy, ale teraz może i obije mi się o ręce
OdpowiedzUsuńWszystko możliwe:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNic, co ludzkie, nie powinno być nam obce.
A jednak cieszę się, że mamy możliwość wyboru zajęcia:)
Pozdrawiam:)
Oczywiście, inaczej musielibyśmy się męczyć jako ten Syzyf...
UsuńFrapująca lektura. raczej nie do poduszki, ale chętnie bym przeczytała. W końcu to książka faktu, a treści niemal sensacyjne. W różnych kryminałach, książkowych czy filmowych, rola anatomopatologa jest bardzo ważna. A tu człowiek dokładnie zna temat. Być pasjonatem swojego zawodu, to wspaniała sprawa.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tylko czasami Zycie rodzinne na tym cierpi!
UsuńMam zamiar już od dłuższego czasu przeczytać tą książkę, bo zawsze medyczne sprawy bardzo mnie interesowały :)
OdpowiedzUsuńTo raczej Cię zainteresuje:-)
UsuńBoję się tego tematu. Chyba wolę coś innego.
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma swoje typy:-)
UsuńTrudno znać wszystko:-)
OdpowiedzUsuńNie mdleję na widok krwi, ale nie umiem oglądać scen gdzie robiona jest sekcja zwłok(mam na myśli filmy "Kryminalne zagadki Miami" czy "Patolog"). Po książkę nie sięgnę, ledwo dobrnęłam do końca postu. Usciski.
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem, każdy ma swój poziom wrażliwości...
UsuńZachęciłas mnie Jotko. Wprost uwielbiam takie książki. Kiedyś oglądałam taki serial dokumentalny Dr G. Bardzo ciekawy. Trzeba mieć mocny żołądek chyba żeby na spokoju pracować jako patolog. Polecam Ci książki Tess Gerreitsen, u niej najczęściej głównym bohaterem jest patolog.
OdpowiedzUsuńCoś jej czytałam, ale o patologu jeszcze nie:-)
UsuńA może się pomyliłam i to nie jej było tylko innego autora.
UsuńGdy się dużo czyta to zrozumiałe...
Usuń