Nie ma to, jak w weekend wybrać się do parku na polowanie, z aparatem fotograficznym oczywiście.
Ludzi przed południem mało, bo niektórzy sprzątają, inni po galerii biegają, a jeszcze inni z domu od marca nie wychodzą...
Nie wiem dlaczego, ale zdjęcia zamieściły się w odwrotnej kolejności do zamierzonej, opowieść będzie więc chaotyczna.
Znamy taki zakątek w naszym parku, gdzie wiewiórki stadami biegają, a ostatnio dołączyły do nich sikory, którym na jednym z drzew urządzono luksusową stołówkę.
Tutaj mąż przyłapany na polowaniu na jedna z wiewiórek, zdjęcie nieco poruszone, bo te rude tak szybko biegają, że ostrości nie zdążysz nastawić.
Na stawie w parku taki oto domek dla ptaków, obok automat z darmową karmą dla kaczek, ale oprócz tego spacerowicze karmią chlebem głównie, niezła to atrakcja dla dzieci, gdy ptaszyska pływające biją się o kawałki karmy z ptakami latającymi, a od spodu podjadają swoje ryby.
Gdy podawałam wiewiórkom orzechy, zauważyłam, że coś mi ciągle lata koło oka i ucha, pikując w stronę woreczka z orzechami.
To była oczywiście sikorka, wzięłam więc trochę kaszy na rękę i czekałam. Za chwilę jedna usiadła mi na dłoni i dziobała delikatnie ziarenka. Byłam wniebowzięta, z tak bliska obejrzeć sobie ptaszka i czuć jego pazurki wczepione w rękawiczkę.
Sikorek było całe mnóstwo, korzystały ze swej stołówki, gdzie ziarenka, słoninka, kule tłuszczowe, wszystko widać świeże , a my czuliśmy się jak w parkowej wolierze.
Na drzewie pojemniki dla ptaków zrobione z różnych materiałów, ale największym smakołykiem była świeża słonina.
Także wiewiórki, przyzwyczajone do kuracjuszy i miejscowych spacerowiczów, chętnie podchodzą po orzechy i ścigają się między sobą o łupy, nie zdążyłam nagrać telefonem wyścigu pary rudasów spiralnie wokół pnia, gdy jednemu podałam orzech, a drugi nie dostał na czas nic.
Zając wyszedł jak wisienka na torcie, ale tak naprawdę spotkaliśmy go na początku, na wejściu do parku, a teren ten sąsiaduje z polami, gdzie niedawno kukurydza rosła.
Do kompletu brakuje tu bażantów, które czasami słychać, ale zobaczyć trudno.
Toż to całe bogactwo fauny i flory krajowej :) I do tego tresowanej ;) Zdjęcia wiewiórasów cudne :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, a wiosną i latem to jeszcze więcej wrażeń:-)
UsuńPrzepiękny spacer, przepiękny tekst. Czytałam z uśmiechem. Bardzo Ci zazdroszczę karmienia z ręki sikoreczki.:))
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite, na balkon tez przylatują, ale widuję tylko z daleka, bo płochliwe...
UsuńWidać wiara się rzuciła, bo przyzwyczajona :)
OdpowiedzUsuńŻe wiewiórki przywykłe, to wiedziałam, ale że sikory?
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPolowanie nadzwyczaj udane. Sikorka na dłoni to coś cudownego.
Pozdrawiam serdecznie.
Zamarłam jak posąg, nawet zimna nie czułam!
UsuńZwykły park, a tu tyle radości i tyle różnorodności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBez tego parku zostałyby spacery na pola...
UsuńAle spacer ;) Ta sikoreczka na ręku, WOW! U nas wiewiórki tez biegają. Zimy nie ma normalnej, więc nie hibernują długo. Byłam w parku w Inowrocławiu, to ten przy tężniach, czy inny?
OdpowiedzUsuńTen sam, bo jest w zasadzie jeden, są jeszcze większe i mniejsze skwery, ale Park Solankowy jeden.
UsuńŚwietne są takie spotkania, mnie też się często przydarzają. Spotykam sarny i dziki, a wczoraj przed domem biegał sobie bażant.
OdpowiedzUsuńMieszkasz w takiej okolicy, że pewnie co spacer, to przygoda:-)
UsuńPo prostu przy lesie. :)
Usuńjak na mój telefon /fotoaparat/ to rude są za ruchliwe, mógłbym co najwyżej nakręcić filmik i potem go obrabiać wyłuskując klatki, ale na to ja z kolei jestem za... leniwy :)
OdpowiedzUsuńsikoreczka na dłoni to faktycznie fajne przeżycie, ja kiedyś karmiłem je orzeszkami ziemnymi, ten delikatny dotyk łapek/pazurków na palcach, niby nic ważnego, a takie miłe...
bażanty czasem widuję na pograniczu blokowisk i lasu, słyszałem też o dzikach, ale o nich tylko słyszałem, za to spotkałem niedawno sarenkę, na szczęście dla niej uciekła do lasu na odgłos jakiegoś samochodu... za to jeży w mojej okolicy dostatek, regularny wysyp co roku...
p.jzns :)
Takie niby drobne zdarzenia, zwierzątka malutkie, a ile radości:-)
UsuńTo ja mam jeszcze do kompletu sarny, a dzięki Luckiemu nic nie umyka uwadze bo wystawia wszystkich mieszkańców lasu bezbłędnie...Godzina w lesie i człowiek naładowany pozytywnymi emocjami "po sufit"...;o)
OdpowiedzUsuńSarny spotykaliśmy często w śląskich lasach i w kompleksie parkowym w Gołuchowie, chociaż wiosną trafiły nam się sarenki na polach, ludzie w domach, to i zwierzęta wyszły...
UsuńCo za cudny spacer i wrazenia :)
OdpowiedzUsuńWasze wiewiorki duzo ladniejsze od moich i jakies przyjazne - moje sa szare, nie maja na uszach sterczacej kepki, sa bardzo duze i agresywne. Nie lubie naszych.
bo to jest faktycznie inny gatunek wiewiórek, a w Europie, gdy je kiedyś przywleczono w niektórych miejscach są gatunkiem inwazyjnym... są większe i silniejsze od rudych, a do tego zdarza im się przenosić jakiś wirus dla rudych śmiertelny...
Usuńp.jzns :)
Nasze to takie milusie rudasy, a te za oceanem to pamiętam z kreskówek Disney'a, tam były fajne, jak to w bajkach:-)
Usuńdobremu człowiekowi nawet nieufna sikorka siądzie na ręce. ja chodzę bez aparatu. oczy., to coś, czego nie da się skopiować i udawać. patrz, a jeśli pstrykasz, niech nie przysłoni widzenia obiektyw, albo ramka.
OdpowiedzUsuńOczy najważniejsze, ale utrwalone na fotkach cuda można oglądać w domowych pieleszach, gdy pogoda pod psem.
UsuńOstatnio z córkami karmiłyśmy wiewiórki, tak oswojone, że niemal jadły z ręki...Mamy zdjęcia i filmiki na pamiątkę :)
OdpowiedzUsuńMoja synowa uwielbia karmienie wiewiórek i razem z synem cieszą się tez kręceniem filmów:-)
UsuńOjej, jak uroczo! W pierwszej chwili się zdziwiłam, że wiewiórki tak blisko podchodzą, ale skoro się tak nauczyły, to już rozumiem. Ptaki jedzące z ręki też mnie zaskoczyły, taka bliskość przyrody, że trudno byłoby być jeszcze bliżej. :)
OdpowiedzUsuńWiewiórki przyzwyczajone i widuję często, ale te sikorki mnie wzruszyły:-)
UsuńJedyne co mi brakuje w Berlinie to ptasia stołówka na balkonie. Wiele lat miałam taka ptasią stołówkę i ku memu zdziwieniu przylatywały nie tylko sikorki- ale i ptaszki, których obecność na osiedlu położonym 200 metrów od trasy przelotowej mnie zaskoczyła- rudzik, dzwoniec, dzięciołek, a raz był nawet drozd rdzawoboki i sójki. A wiewiórki urzędowały notorycznie w parkach- Łazienkowskim i Wilanowskim. Udane polowanie miałaś!
OdpowiedzUsuńRóżne ptaszki widuję też w szkolnym ogrodzie, ale nie mam w pracy dobrego aparatu, by zrobić zdjęcia z daleka.
UsuńBez kontaktu z przyrodą, tą ciszą i spokojem byłoby ciężej żyć w dzisiejszych czasach....nie tylko w Polsce.
OdpowiedzUsuńOj tak, dlatego tak ciężko było, gdy obowiązywał zakaz wychodzenia z domu...
UsuńWspaniałe są zdjęcia sikorek; chyba właśnie te najbardziej mnie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Małe ptaszki, a tyle radości:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńUroczo:)
Niczym wybór ilustracji do wierszy naszego Jana od Biedronki:)
Pozdrawiam:)
Prawda? Najlepsze źródło inspiracji:-)
UsuńSikorka na dłoni, piękna rzecz!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie zając to znacznie większy rarytas niż wiewiórka, chociaż bardzo lubię rude kitki, to jednak zająca nie pamiętam kiedy widziałam.
Wrocławskie wiewiórki są jaśniejsze.
Zające widuję czasami, biegają po osiedlu, gdy ludzi mało i psów nie widać:-)
UsuńO jej! Że podeszła wiewióra, a sikorka usiadła na ręce! Szok. Ale super. A ten domek dla ptaków jaka fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńNo mówię Ci, cieszyłam się jak dziecko i stałam jak wmurowana!
UsuńJa myślę, że wiewiórki i ptaszki wyczuły w Tobie dobrego człowieka i dlatego tak się do Ciebie zbliżyły.
OdpowiedzUsuńOne do każdego lgną, byle im orzechy przynosić, a sikorki zaraz za nimi się pojawiają, ale miło, że tak myślisz:-)
UsuńTakie kontakty z przyrodą i zwierzątkami są cudowne. Przepiękne zdjęcia i super,że macie możliwość wybierać się na takie spacerki. Cudowne te sikorki, szczególnie ta co usiadła na ręce.
OdpowiedzUsuńCzasami są to spacery, czasami wyjazdy za miasto i to nam podnosi nastrój:-)
UsuńPrzewspaniałe są takie spacery.
OdpowiedzUsuńA ja często w Łazienkach karmię takie malutkie ptaszeczki z ręki. Siadają mi na palcach, dziobią ze środku dłoni i odlatują szybko....
Jako stała bywalczyni Łazienek i miłośniczka przyrody masz abonament na ptasią życzliwość:-)
UsuńPrzeurocze fotki! Wzroku nie mogę oderwać. Oglądam po stokroć...
OdpowiedzUsuńSamego miłego!
To i ja się cieszę, buziaki:-)
UsuńAle milutkie te spotkania i takie fotogeniczne. Sama radość🤗 My mamy w lesie swoich podopiecznych bo paśniki... pustkami świecą niestety.
OdpowiedzUsuńOj, to leśnicy leniwi chyba, dobrze, że nie ma mrozów!
UsuńJa z tych, co od marca z domu nie wychodzą, na szczęście mam ogród. Tyle, że teraz to właściwie bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńTeraz to nawet w ogrodzie zimno, chyba że biegać będziesz w kółko...
UsuńHa, też mam zdjęcie z "wiewiórką", choć to ssak z rodziny przeżuwaczy ;))) Szkoda, ze nie da się tu zamieścić. Pokombinuję coś z fb.
OdpowiedzUsuńSprawdź:
Usuńhttps://www.facebook.com/photo/?fbid=3831520456906126&set=a.794817587243110
Sprawdzę jutro, bo teraz korzystam w Internetu w komórce, jakaś awaria...
UsuńNo to też miałeś niezłą gratkę, a przy tej okazji zdradzę, że karmiłam sarenkę u znajomych na Śląsku, bo przygarnęli kiedyś takiego malucha...
UsuńPiękne zdjęcia ...gratuluję :) Takich bohaterów bardzo trudno uchwycić w kadrze...tym większy szacun jotko :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGratulacje głównie dla męża, ja służyłam za wabik:-)
UsuńNatura jest boska.
OdpowiedzUsuńZgadzam się:-)
UsuńPrzecudne stworzonka🙂 W kontakcie z nimi człowiek się relaksuje, ma lepsze samopoczucie, przestaje w tej chwili myśleć o czymkolwiek innym🙂 Wielu takich spotkań życzę 😺🐶✌ anka
OdpowiedzUsuńRelaks na maksa, nawet zimna się nie czuje, same pozytywne emocje:-)
UsuńWiesz, jakie były moje pierwsze przemyślenia po tym fotoreportażu? Pomyślałem sobie: - e, tam, Jotka wytresowała sobie sikorkę i wiewiórkę, i stąd te zdjęcia. Wiem jak ciężko robić zdjęcia zwierzątkom i ile to wymaga cierpliwości. Ja mam problemy z domowymi suczkami, a co dopiero z tak płochliwymi ptaszkami. Tym bardziej Cię podziwiam.
OdpowiedzUsuńProblem był, do zawrotu głowy, bo kręciliśmy się jak kołowrotki:-)
UsuńNiesamowite te zdjęcia :) Taka spontaniczna wyprawa, a tyle ciekawości :)
OdpowiedzUsuńCo potwierdza prawdę, że niespodzianka czeka na każdym kroku:-)
UsuńWyraźnie relaksujący spacer. Miły, bo wśród przyrody. Wszyscy lubimy spokój ducha, a natura to daje. Zwierzęta nie jest łatwo fotografować, więc jesteś wspaniałym fotografem.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ja tylko jestem czeladnikiem u mistrza, ale staram się...
UsuńCo za przeżycia <3 Jak blisko z naturą <3
OdpowiedzUsuńTo prawda, super spacer!
UsuńCzy to park solankowy? Ale ciekawe spotkania mieliście! I to bez zachowania dystansu :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - i bez dystansu, masz rację:-)
UsuńAle świetne zdjęcia :) U mnie w ogrodzie często gości wiewiórka :)
OdpowiedzUsuńWiewiórek nie można nie lubić:-)
UsuńPiękne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki, serdeczności:-)
UsuńSuper i to mi się podoba. Warto wyjść na spacer o każdej porze roku i zresetować głowę. A jeśli aparat pod ręką, to i takie cuda można sfotografować 😉 Wbrew pozorom nie trzeba daleko sięgać jeśli ma się bystre oko i zamiłowanie do otaczającej nas przyrody. Ja tradycyjnie czekam na bogatki zwyczajne, zawsze przylatują i robią sobie domek na pobliskiej wierzbie 😉 Każdej zimy mają pod dostatkiem jedzenia, zapraszam je na przekąskę, na mój parapet...
OdpowiedzUsuńTylko mój pies jakoś krzywo wtedy na mnie patrzy 😄
Pozdrawiam i dziękuje za przemiłą atmosferę w trakcie bliskich spotkań!
Cieszę się, że zajrzałeś, komentarz równie ciekawy, jak Twoje wpisy na blogu:-)
Usuń😊🖐️
UsuńTa sikorka niesamowita:)
OdpowiedzUsuńJak ja sobie moje karmnikowe przypominam, to absolutne szaleństwo...wleci taka porwie co chce i już jej nie ma :)
A ty o pazurkach i dziobaniu ;)
Jednego mi na waszym spacerze zabrakło:) ... śniegu :)
Śnieg lubię, gdy leży świeżutki, ale gdy zaczyna topnieć, to tak średnio...ale dla świątecznego klimatu, czemu nie?
UsuńJotko, ty w jakimś Edenie żyjesz? W raju, gdzie zwierzęta jedzą z ręki? Cudowni z was ludzie :D
OdpowiedzUsuńOj, kochana, aż się zarumieniłam! To nie Eden, a my nie anioły, szukamy po prostu lepszej strony życia.
UsuńBuziaki dubeltowe!
O jaka sliczna sikorka Asiu, az milo popatrzec na nia. U nas tez wiewiorki harcuja, jedna ostatnio pod blokiem zobaczylam jak na drzewo wlazila. Rzadki widok. Raczej sie do nas nie zapuszczaly wczesniej. Wola byc blizej lasu.
OdpowiedzUsuńU nas tez głównie po parku biegały, ale widziałam je kilka razy na ulicy, co nie jest dla nich bezpieczne...
Usuń