Święta, święta i po świętach.
Jeszcze niedziela i niektórzy z nas zaczną przygotowania do Sylwestra. Niektórzy, bo nie wszyscy lubią, bo czas nie sprzyja lub problemów więcej, niż radości.
Takie luźne refleksje mnie naszły w tym dziwnym czasie.
Byliśmy u syna w Poznaniu, droga normalnie ruchliwa, widać obywatele nie posłuchali pana premiera , bo auta z rejestracjami z całego kraju, a i zagranicznych widzieliśmy parę.
Czas miło spędzony, prezenty przyjęte z wdzięcznością, podsumowaliśmy kończący się rok, co się udało, co nie bardzo, nie obyło się bez prognoz, jak to może być za kilka miesięcy i od komentarzy na temat wszystkiego, co się dzieje w kraju i za jego granicami.
Słuchaliśmy kolęd i utworów świątecznych i powiem szczerze, że wolę tradycyjne wykonania znanych kawałków, bo dziwne interpretacje z gubieniem właściwej linii melodycznej nieco rażą moje ucho, a równie dziwne wygibasy niektórych wykonawców nie bardzo pasują do tego typu utworów.
To chyba dobrze, że na niektóre smakołyki czeka się cały rok, inaczej z delicji świątecznego stołu nic nie byłoby już zaskoczeniem, a jeszcze ciekawiej, gdy spotyka się tradycja starszego pokolenia z nowinkami kulinarnymi młodych członków rodziny.
Nieodłącznym elementem świąt muszą być spacery, by nabrać apetytu na kolejny posiłek, przewietrzyć głowę i płuca i zerknąć, jak do świątecznego czasu przygotowuje się duże miasto.
Miło spędziłaś Święta. Ja też nie lubię tych nowomodnych aranżacji. I prawda, niektórzy (niektóre) wykonawcy , jakby cierpieli na jakieś schorzenia neurologiczne, rzuciło mi się to w oczy przy kolędach z Białegostoku szczególnie.
OdpowiedzUsuńA w Poznaniu widzę moje dawne domowe okolice :) Z balkonu mojego bloku wysłuchałam kiedyś koncertu Eltona Johna na stadionie Lecha. A gdy grali mecze zawsze słyszeliśmy ryk kibiców gdy Kolejorz strzelił gola. No i nie mieliśmy gdzie postawić naszego auta, gdy w dniu meczu zbyt późno przyjechaliśmy do domu - wszystkie okoliczne parkingi zajmowali kibice. A dekoracje w Twoim mieście bardzo gustowne :) Ten ostatni jelonek stoi przed hotelem, w którym kiedyś nocowałam, eleganckie miejsce :) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Ja też właśnie w okolicach stadionu pierwszy raz widziałam na żywo takie tłumy i jednocześnie świetną organizację imprezy.
UsuńWszystkiego dobrego, Haniu:-)
Też lubię tradycyjne wykonanie kolęd. Nie mogę przepatrzeć jak niektórzy wykonawcy biegają po kościele jak po scenie, a niektóre wykonania są rażące, wręcz jak profanacja. Piękne u Was święta, u nas niestety chorobowo.
OdpowiedzUsuńOj, to współczuję, ale czasem tak bywa. Mnie tez coś brało, ale chyba odporność niezła, bo domowe leki zadziałały:-)
UsuńLepszego roku życzę!
I tego optymizmu, jakim tchnie Twój post życzę Ci na cały rok - w zdrowiu i bez zmartwień.
OdpowiedzUsuńWielkopolska to chyba najbardziej zaniedbana przeze mnie część Polski, tyle razy obiecywałem sobie to nadrobić i zawsze wybierałem coś innego. Cieszę się, że jesteś zadowolona, my zresztą również mieliśmy miłe święta. Pozdrawiamy.
Wielkopolan podziwiam pod wieloma względami, a tyle tu ciekawych rzeczy, że warto przyjechać i zobaczyć na własne oczy:-)
UsuńJa też lubię tylko tradycyjne wykonanie kolęd. Uważam, że słowa i melodia są całością i nie należy tego zmieniać. Marysia.
OdpowiedzUsuńDokładnie, a jeśli komuś znudziły się tradycyjne wersje, to niech lepiej nie śpiewa ...
UsuńNajpiękniej śpiewa kolędy zespół "Mazowsze".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie poświątecznie Asiu.
Śpiewają ładnie, ale kameralne wykonania tez lubię:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMnie wprost zaczynają boleć zęby, gdy hymn państwowy lub kolędę słyszę w jakiejś dziwnej interpretacji. Lubię, gdy tradycyjne pieśni są śpiewane tradycyjnie. Nie widzę w nich miejsca na eksperymenty wywołujące efekt "wkładania kija w mrowisko".
Długie świętowanie w tym roku i mam już dość czerstwego chleba. A zaraz znowu pełno świątecznych dni.
Pozdrawiam serdecznie.
Oj długie, dziś przyjedzie syn z żoną i na obiad robimy pizzę, wreszcie cos innego...
UsuńDołączę do osób protestujących przeciw uwspółcześnianiu melodycznemu kolęd- też tego nie znoszę.
OdpowiedzUsuńA jelonki bardzo sympatyczne. Lokomotywa jak nowa- chyba nie zabytek? Czyściutka aż lśni!:)
Ja też pospacerowałam. Pozdrowienia poświąteczne!🌲
Lokomotywa zadbana, jak wszystko w Wielkopolsce!
UsuńSpacery to lek na wiele dolegliwości:-)
Nie idę nigdzie na Sylwestra. Pracuję kilka dni pod rząd na 6 rano (łącznie z Sylwestrem). Może wytrzymam, by nie zasnąć do 22, ale do północy to już na pewno nie. ;P Poza tym pierwszego też pracuję.
OdpowiedzUsuńZ moimi rodzicami komentowaliśmy współczesne interpretacje kolęd. Z tego nawet śmiać się nie da, to po prostu jest żenujące. ;]
My też nie sylwestrowi, raczej szampana wypijemy na jakimś filmie lub cos w tym stylu...mam nadzieję, że będzie ciszej, niż zwykle:-)
UsuńJak to ze Świętami bywa - szybko się kończą :) Co do Sylwestra to jestem z tych co to im bale w głowie nigdy nie były, więc wybiorę przysłowiowy święty spokój w gronie najbliższej osoby :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u nas, byle w dobrym nastroju i ze smakołykami na stole:-)
UsuńŁadny ten jelonek z bombkami. ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście cieszę się, że już koniec świąt. Dla mnie tyle w tym dobrego, że jest wolne od pracy i ludzie robią się jacyś tacy życzliwsi. Największą radochę to jednak chyba dzieci mają.
Najlepsze jest oczekiwanie, a dzieci, ma się rozumieć, to głównie dla nich ten cały zamęt!
UsuńNo ładnie, nie powiem. Premier apeluje, prosi, żąda, a Wy po świecie się szlajacie! ;)))
OdpowiedzUsuńDokładnie taką samą abisynkę miałem na podwórku na wsi, choć bardziej jako atrapę niż do użytku. Chyba, że odcięli prąd, hydrofor nie działał, więc się z niej korzystało, o ile nie zamarzła.
Pamiętam te czasy, gdy balkon służył za lodówko-zamrażarkę. Bażanty i zające nawet wisiały.
Zawsze lubiłam pod prąd, a przynajmniej po swojemu:-)
UsuńBalkon i mróz ratowały nas całe lata , byle na czas wyjąc ciasta, bo potem kulą zalegały na żołądku ...
Święta, święta i już po.... Znam wiele rodzin, które się nie spotkały przy stole. Posłuchali i byli samotni.....
OdpowiedzUsuńJeśli strach silniejszy od zaufania lub tęsknoty, to trudno...
UsuńMialas bardzo dobre Swieta, w dodatku takie wszystkiego po troche.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba jelonek bo zgrabny, wdzieczny, figlarny i sympatyczny.
U nas zawsze lampy uliczne, fasady, wejscia, okna wystawowe, drzewa sa oswietlone i obwieszone, jest tego tysiace w miescie. I wiele domow prywatnych. Pewnie ladnie to wyglada z lotu ptaka.
W USA swieto to tylko jeden dzien, nie ma dwoch, wczoraj wiec kto mial pracowac to pracowal a sklep spozywczy byl pelen kupujacych tak jakby przez jedno swieto wyjedli wszystko co wczesniej kupili. Bylam i ja - po swiezy chleb, pomidory, wode.
Ciesze sie ze juz po wszystkim - a wkrotce bedziemy rozbierac choinki bo w USA taki zwyczaj ze jesli nie pierwszy dzien po swietach to napewno drugiego stycznia.
Zycze rownie udanych "resztek" swiat, milego spotkania ze synem.
U nas co najmniej do trzech króli, a znam takich, co cały styczeń przy choince siedzą, każdemu to, co lubi:-)
UsuńI dla Was miłego czasu do Sylwestra!
Mnie też nie podobają się unowocześnione, udziwnione wersje kolęd. Ale rzadko słyszę, bo świadomie w domu żadnych nie włączam, słucham tego, co przez resztę roku...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wizyty, to bardzo mnie cieszy, że byliśmy wszyscy zdrowi i mogliśmy się spotkać tak, jak było zaplanowane.
Doceniam również, że niektóre potrawy robi się tylko na święta. Taki czysty barszcz z uszkami na przykład - jest pyszny, ale jedzony częściej by nam spowszedniał.
Makowiec czy pierniki to tez typowo świąteczne słodycze, przez resztę roku nie jadam, nie ciągnie mnie.
UsuńA myślałam, że tylko mnie rażą te wygibasy i nowe interpretacje... Kolędy to kolędy i wolę je w tradycyjnym wykonaniu :)
OdpowiedzUsuńTo kamień z serca, myślałam, że tylko ja staromodna jestem!
UsuńNajważniejsze, że czas miło spędzony :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, miło i spokojnie:-)
UsuńPrzeogromnie się wczoraj uśmiałam- wychodzę od córki i słyszę od niej- o Boże, znów jutro dzień wolny, straszne. No straszne bo nie ma zupełnie co zrobić z małolatami, które w domu pomału dostają małpiego rozumu. A co do jedzenia- dla mnie święta nie są jakąś okazją kulinarną- mam na tyle świra, że jak mnie najdzie chęć na zjedzenie czegoś makowego to sobie to upiekę nawet w lipcu. I to dotyczy każdego jedzenia.Tu w tym lockdownie pusto na ulicach kompletnie.Przez trzy kolejne dni gdy wędrowałam do córki około godz.17,00 to w sumie widziałam po drodze 5 osób. W ciągu dnia też mało kto chodzi bo zimno i deszczowo. Poza tym to mieszkam w dzielnicy, której mieszkańcy są jednak bardzo zdyscyplinowani. Wyczytałam dziś, że mają w Polsce znieść na Sylwestra godzinę policyjną. U nas jej nie będzie, tylko jest zapowiedź większej ilości patroli policyjnych i zakaz fajerwerków.
OdpowiedzUsuńNiby znieśli, ale jednak nie, sami sobie zaprzeczają...
UsuńU nas ludzi sporo w parku, mimo zimnego wiatru, ile można siedzieć w domu, dzieciaki wypróbowują nowe hulajnogi i rolki, a i psy musza się wybiegać:-)
Ech, widzę że nie tylko mnie drażnią wszelkie unowocześnienia w tym, co tradycyjne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kolęda to kolęda, a nie festiwal dziwnych aranżacji i choreografii...
UsuńNajpiękniejsze jest to, że jest do kogo pojechać i spędzić z nim ten czas oddechu od codzienności
OdpowiedzUsuńTo fakt i żadna odległość tu nie gra roli:-)
UsuńRefleksje :)
OdpowiedzUsuńW wigilię około 14 na śląskich(do moich rodziców jechaliśmy) drogach puściutko...pogoda jesień:/
W niedzielę pogoda zima lekka bez śniegu, bo śnieg spadł i był tylko w sobotę:)
W niedzielę na śląskich drogach dzikie tłumy:) rano jechali w góry i zakorkowali całe rodzicowe uzdrowisko (znaczy covidowisko ;) bo taką rolę przejęło sanatorium), wieczorem wracali
...A my razem z nimi żeśmy w korkach stali:)
...Ale w sumie to nic nadzwyczajnego, bo tu tak jest całą zimę od lat :)
Kolędy też zdecydowanie bardziej wolę w wersji tradycyjnej ...A nawet gorzej, bo wszelkie próby ingerencji działają mi na nerwy :)
Ale z kolędami mam jeszcze jedną obserwację...W różnych regionach Polski ta sama kolędę śpiewa się inaczej:)
W rejonach mojego męża śpiewa się wiele kolęd wolniej, niż, w tych, w których ja się wychowywalam i żyje:)
Dobrego poświatecznego czasu:)
Dzikich tłumów to nie widziałam, ale ruch normalny był.
UsuńMy dziś z dzieciakami na cmentarz udaliśmy się i później refleksja, może złamaliśmy prawo?
W takim razie psy mają większe prawa od ludzi...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńO! jak miło:)
Najważniejsze, to świętować tak, jak się lubi.
Mnie zaskoczyły nieco wizyty świąteczne, bo nie spodziewałam się, że ktoś zdecyduje się podróżować mimo obostrzeń. Ale mój dom jest zawsze otwarty dla Rodziny i Przyjaciół, więc bardzo się ucieszyliśmy z odwiedzin:)
Ogólnie - było mniej samotnie, niż się spodziewaliśmy, więc bardzo fajnie.
Pozdrawiam:)
Obostrzenia czasami są absurdalne, najlepszy zdrowy rozsądek!
UsuńIdąc na spacer chyba mniej ryzykuje, niż na zakupach w Biedronce...
Jeśli biesiadnicy, tak jak my i nasi młodzi pracują zdalnie i tylko czasem do sklepu chodzimy, to jakie jest ryzyko? A żyć jakoś trzeba...
Z tymi spaceremi to prawda... My wędrowaliśmy do lasu, na pola, nad jeziora i każdy miał w ręku patyk - i lepiej wszystko smakowało po powrocie ;)
OdpowiedzUsuńBo głowę przewietrzyć trzeba, jeszcze chyba lasów i parków nie zamknęli...na razie. Tylko mi dzieciaków żal, co to za ferie bez świeżego powietrza?
UsuńDobrze, że miałaś udane święta. Niechby i Sylwester Ci się udał.
OdpowiedzUsuńSylwestra z mężem spędzę na maratonie filmowym:-)
UsuńMiło Cię czytać, bo już się martwiłam...
Dziękuję za słowa uznania :-)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za takimi udziwnionymi wykonaniami kolęd... To potem brzmi trochę jak fałszywy dźwięk w znajomej piosence.
Pozdrawiam Serdecznie!
Zawsze chwalę, gdy coś mnie porusza pozytywnie:-)
UsuńJa wybrałam się na dłuższy spacer,ale dzień po świętach bo przez Swieta u mnie tak deszczowo było, że odwiedzało się rodzinkę i przyjaciół w domach.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i jaki uroczy renifer. Ja w tym roku w Sylwestra w dzień odwiedzę mamę,a w nocy planuje maraton czytelniczy bo mam wolne aż do 5 stycznia więc mogę szaleć :)
U mnie teraz leje, dobrze że wczoraj spacer zaliczony, choć na poły nielegalnie, ale dla mnie to potrzebne jak tlen...
UsuńGrunt , że jesteś zadowolona... :) Pozostaje życzyć udanego Sylwestra ! :)
OdpowiedzUsuńSylwester będzie taki, jak lubimy czyli we dwoje:-)
UsuńRajski zapowiedział, że ma zamiar w Sylwestra potańczyć. Nie wiem, co na to sąsiedzi mieszkający piętro niżej, ale jak przeżyli nasz remont, to może i tańce nam odpuszczą ;)
OdpowiedzUsuńPrzez tę pandemię nawet nie wiem jak Grajdołek wygląda dalej niż kilometr od mojego bloku. Nie chodzę w stronę rynku, bo nie mam po co - a podobno nawet choinka stoi. Spacery uskuteczniamy w pobliżu domu i tylko szkoda, że pobliski las nie zachęca do spacerów. Ostatnio odkryłam piękny mural niedaleko mnie. I chyba nie byłam jedyna, która nie wiedziała o jego istnieniu, a podobno jest już od wakacji :)
Gdy mieszkanie super nowe po liftingu, to nic bardziej nie cieszy:-)
UsuńPotańczyć można, wszak to ruch dla zdrowia, przecież nie musicie tańczyć w drewniakach ;-)
Poznań hmmm muszę tam kiedyś pojechać kolejny raz ot tak by pozwiedzać
OdpowiedzUsuńmieszkałam tam rok ale w murach klasztornych wiec nie bardzo znam Poznań
a jeśli chodzi o zęba i to jest najgorsze ze taki mały taki niby niewinny a tak daje popalić
Warto pozwiedzać, ma fajny klimat, lubię tam być, nie tylko z powodu syna:-)
UsuńCo do świątecznych smaków, to dla mnie najpiękniejszy aromat świąt zamyka się w kawałeczkach pomarańczy na talerzyku - przegryzanej orzeszkami. To chyba jeszcze z czasów, gdy pomarańcze jadało się tylko w Święta. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, orzechy, czekolada i cytrusy to smak dzieciństwa i nic tego nie przebije:-)
UsuńCudowne święta mieliście. Też wolę tradycyjne kolędy Poznań uwielbiam. Jelonek jest uroczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
I ja pozdrawiam i dobrego roku życzę:-)
UsuńSzczęścia i odporności w Nowym Roku życzę.
OdpowiedzUsuńI wzajemnie, kochana Ultro!
UsuńMoje święta smutne bo bez mamy. Przed świętami poszłam na grób zapalić znicza. Reszta roku też taka szara bez polotu. W drugi dzień świąt poszliśmy szopki oglądać, ale szybko wróciliśmy bo zmarzliśmy trochę.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno Asiu.
My byliśmy u syna, ale tez było inaczej, niż zwykle, właśnie bardziej szaro...
UsuńBuziaki, kochana:-)
Dobrze, że w tym niewesołym czasie dostrzegasz te różne fajne drobiazgi i jest pogoda aby pójść na spacer i pozachwycać się miastem :-)
OdpowiedzUsuń