Wiem, dziwnie brzmi ten tytuł, ale takie było moje pierwsze skojarzenie.
W jednym z seriali o tematyce medycznej pojawiło się określenie, że po pewnych lekach dźwięki się widzi, a kolory słyszy:-)
Ale nie o leki czy zaburzenia zdrowotne tu chodzi. Robiłam porządki w zbiorze płyt z nagraniami muzycznymi i ponownie zachwyciłam się szatą graficzną niektórych edycji.
Nasz zbiór obejmuje płyty kupowane latami z różnych źródeł, niektóre mąż wygrał w jakichś konkursach lub wymieniał się ze znajomymi, część to prezenty na rozmaite okazje.
Oczywiście powie ktoś, że teraz wszystko na kanale youtube, ale tak samo traktujemy książki papierowe i e-booki, są zwolennicy wydań cyfrowych i są inni.
Piękne zimowe wydanie płyt z muzyką Seweryna Krajewskiego i Andrzeja Piasecznego, do każdej edycji książeczka z tekstami i to nie byle jaki śpiewnik, ale estetyczna, bogato ilustrowana edycja.
Tu przykłady prawdziwych perełek, bogato zdobione okładki, a wygląd krążków płytowych spójny z grafika okładek, no miód na serce i uczta dla oka.
Podobna spójność i dbałość o szczegóły zachwyca w przypadku cyklicznych wydań muzyki poważnej, popularnej twórczości instrumentalnej czy koncertów nagrywanych na żywo.
Nawet znalezienie poszczególnych egzemplarzy na półce w wielości zbioru nie sprawia trudności, bo płyty rzucają się w oczy.
Ostatni nabytek to prezent gwiazdkowy dla męża - koncert Bruce'a Springsteena w londyńskim Hyde Parku, edycja okładki w nieco większym formacie, jak zwykle bogato ilustrowana, z informacjami o szczegółach organizacji koncertu.
Pomyśleć, że kiedyś nagrywało się na zwykłe płyty jakieś składanki, albo kupowało z niewiadomych źródeł wymarzone koncerty, a okładkę do plastikowego pudełka na krążek trzeba było sobie wydrukować samodzielnie i to często w wersji czarno-białej.
Teraz to uczta nie tylko dla ucha, także dla oka, a nawet dotyku, bo szperanie w takich cackach to prawdziwa przyjemność dla wielu zmysłów!
Z sentymentem wspominam te czasy - teraz jest wszystko i nic tak naprawdę. A tak zdobyczna płyta - to było coś . Uczta - prawdziwa uczta . ❄️❄️❄️❄️❄️Pozdrawiam zimowo
OdpowiedzUsuńZwłaszcza koncerty Andre Rieu ;-)
UsuńMuzyka, płyty.... Słuchanie w samotności, przeglądanie w zaciszu domowym (w dzisiejszych pandemicznych czasach) to wielka przyjemność. Pomaga przy myśleniu, czytaniu.....
OdpowiedzUsuńPoprawia nastrój przede wszystkim i odciąga myśli od mniej przyjemnych rzeczy:-)
Usuńhalo, halo - tu oko - dla mnie muzyczka? dziękuję Jotko! ;)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie także, oczywiście:-)
UsuńTeraz już tak bardzo nie zwracam uwagę na szatę graficzną płyt. Niemniej pamiętam, że prawdziwa miłość do bluesa zrodziła się z powodu okładki winylowej płyty Breakoutów „Kiedy byłem małym chłopcem”. I pomyśleć, że na tej okładce nie było wizerunku kobiety...
OdpowiedzUsuńWinylowe też miewały świetne okładki, prawdziwe dzieła sztuki!
UsuńDeLu, ach, ta płyta (i ta okładka) to majstersztyk! Przesłuchuję sobie kolejno stare płyty i czekam cierpliwie, kiedy do niej dotrę i znów usłyszę te trzaski...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWspaniały zbiór. Jest się czym chwalić.
Pozdrawiam serdecznie.
To tylko mała cząstka, wybrałam te rzucające się w oczy:-)
UsuńTeraz to często nie ma nawet na czym płyty odtworzyć...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie należę do fanów wydań cyfrowych i współczesnej dostępności różnej muzyki, ale muszę przyznać, że takich wrażeń estetycznych wtedy nie ma.
Zawsze można jakiś teledysk odtworzyć, ale takie szperanie w płytach , to jak ceremonia parzenia herbaty:-)
UsuńZgadzam się w pełni. Ładna okładka to i dla mnie pół sukcesu :) A najbardziej mnie cieszy, gdy cała seria albumów jednego wykonawcy ma tę samą szatę graficzną. I tylko małe niuanse sprawiają, że od razu widać, który to album.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zimowo
To prawda, a niektóre grzbiety, podobnie jak w książkach układają się w osobny wzór!
UsuńTo prawda - tamte płyty, czy to winylowe, czy też cd były i są niczym skarby, żywy dotyk przeszłości, słodkie wspomnienia młodości. A w moim domu rodzinnym zbieralismy niegdyś fajne pocztówki muzyczne. Pamiętasz te cuda? To dopiero podróż sentymentalna! A do tego gramofon Bambino!:-))
OdpowiedzUsuńO tak 😀 ale się rozmarzyłam... Bambino- pocztówki... to były piękne czasy 🥰
UsuńNo pewnie, że pamiętam, były nawet lokalne tłocznie, gdzie można było nagrać życzenia dla jubilata:-)
UsuńMagia normalnie!
Żałuję, że się u mnie nie zachowały te pocztówki dźwiękowe. Córka by dopiero wytrzeszczyła oczy :)
UsuńJa pamiętam swoje zdziwienie jako dziecko, że na takiej pocztówce w ogóle można nagrać cokolwiek!
UsuńTak, to była magia i ogromna radość, gdy sie taką pocztówkę dostało albo kupiło.I trzeba było o nią dbać, żeby się nie załamała albo zarysowała, bo była delikatna i bardzo łatwa do zniszczenia. Teraz, gdy gramofony wracają znowu do łask mogliby zacząć produkować znów te pocztówki. Myślę, że byłby to hit!:-)
UsuńTeż tak myślę, często wracamy do mody retro, czemu nie w temacie pocztówki dźwiękowe?
UsuńTo prawda to prawdziwa przyjemność dla wielu zmysłów... gratuluję pięknego zbioru .
OdpowiedzUsuńTo głównie zasługa męża, ja najwyżej składałam zamówienie:-)
UsuńSzata zdobi nie tylko człowieka :) Miło sięgać po rzeczy, które cieszą wiele zmysłów, ale jak tu wiele osób już napisało nic nie zastąpi klimatu tamtych lat, kiedy nie było nic w sklepach, a mieliśmy tak wiele... Nie zapomnę wyglądu i zapachu kaset magnetofonowych zdobywanych gdzieś po kątach :)
OdpowiedzUsuńA pamiętasz nagrywanie z radia ulubionych utworów? Krzyczało się w domu - cisza, nagrywam!
UsuńJasne :D Zazwyczaj kończyło się tak, że nie było początku utworu, bo człowiek w amoku nie zdążył albo z wrażenia przyciski pomylił :D
Usuń...albo szczekanie psa się nagrało:-)
UsuńMój mąż od lat zbiera winyle i twierdzi, że te współcześnie produkowane nie mają tej jakości, co tłoczone w XX wieku, więc poluje na stare płyty w dobrej jakości. Przy okazji zainteresował sie muzyką, której dawniej nie słuchał i wciagnął w to syna i teraz obaj maja bzika:) ja słucham głównie jadąc, czyli w samochodzie.
OdpowiedzUsuńMój mąż i brat twierdza to samo, ale trudno dostać stare winyle w dobrej jakości...
UsuńSprzedawałam gramofon na OLX i miałam mnóstwo zapytań, czy nie mam też płyt do oddania. Akurat! :)
UsuńTeraz podobno można kupić i świetne gramofony!
UsuńBa, można do nich kupić również złote kabelki (tam zamiast samochodu na przykład) :)
UsuńO, widziałam nawet listwy i przedłużacze po 1400zł, a ceny kabli tez nie ustępują, jakby w środku platyna była, ale każdy miłośnik dobrego sprzętu grającego ma fioła na punkcie takich "drobiazgów".
UsuńPiękna kolekcja! Uczta dla różnych zmysłów...
OdpowiedzUsuńOj tak, ostatnio zbieramy także płyty na blue ray, koncerty są namiastką spektakli w realu.
UsuńPiękna kolekcja :) nic tylko słuchać i patrzeć na okładki :)
OdpowiedzUsuńTakie dwa w jednym:-)
UsuńBardzo cenie ludzi z jakims hobby, nie tylko ze maja i kontynuuja jakas pasje ale rowniez dlatego iz przy okazji nie pozwalaja kolekcjonowanym przedmiotom zniknac ze swiata.
OdpowiedzUsuńZa mej mlodosci bylo popularniejszym , znalam wielu kolekcjonerow np znaczkow pocztowych, obecnie tak ludzie siedza z glowami w komputerach i wiedzac ze na nich znajda wszystko, iz nie chce sie im kolekcjonowac.
Bardzo ladna ta Wasza kolekcja, niektore okladki faktycznie niezwykle piekne i gustowne.
Jak zawsze w takich sytuacjach - na Amazon mozna kupic gramofon.
Znaczki się kiedyś zbierało, mamy dwa klasery i album z numizmatami po teściu, ale nas to nie bawi, oglądamy czasami z sentymentu.
UsuńW kioskach Ruchu sprzedawano kopertki z seriami znaczków, a to zwierzęta a to kosmos... często bardzo piękne. Filatelistyka - myślę - bardzo rozwija, ale to głównie chłopcy się tym interesowali.
UsuńTo prawda, głównie chłopcy, ale znaczki swego czasu zbierała także moja mama:-)
UsuńWciąż mam sporo płyt winylowych....tylko nie tutaj. Płyta to jest płyta żadne tam YouTube. No i rzeczywiście, niektóre wydania to nie tylko muzyka ale i kunszt graficzny,
OdpowiedzUsuńSkrzypienie płyty skojarzone z ogniem z kominka i lampką wina to prawdziwy cymes!
UsuńPiękny zbiór. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPłyty zbierane latami, a gdy doliczyć syna klocki Lego, to uzbierałaby się niezła sumka:-)
Usuńsynestezja, to się czasem zdarza np. po "kwasie" (LSD), ale faktycznie, nie o tym mowa, chociaż nie do końca, bo ponoć tak właśnie powstawały niektóre okładki płyt, ale ile w tym prawdy, nie wiadomo...
OdpowiedzUsuńnatomiast faktem jest, że tworzenie okładek płyt (kaset) to zaiste pełnoprawna dziedzina sztuki, tak jak plakatów, czy okładek książek...
p.jzns :)
Wiele dzieł sztuki powstało pod wpływem, gorzej, gdy ktoś tylko tak potrafił stworzyć cokolwiek...
Usuńpod wpływem to jedno, ale bywa też tak, że artysta już po powrocie z tripa, na trzeźwo maluje to, co pamięta z tego, co zobaczył na tripie...
Usuńi tak jest zwykle najczęściej, bo na samym tripie tak wiele potrafi się dziać, że nawet do głowy nie przychodzi, aby wtedy coś malować...
p.s. miałem na myśli psychodeliki, to dość szczególna odmiana "zmieniaczy świadomości"...
UsuńPisząc - pod wpływem, miałam na myśli różne substancje...
UsuńSuper sprawa taka kolekcja płyt. Też zwracam uwagę na okładki. W sumie nikt nie powiedział, że muzyka to jedynie dźwięki, to też instrumenty, teksty, okładki, promocja tego całego przedsięwzięcia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdy idziemy na koncert, zachwycamy się plakatem, programem spektaklu, biletami często, scenografią ...wszystko ma znaczenie:-)
UsuńPrawda! ;)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńOko się ucieszy;)
Piękna kolekcja - gratuluję. Bez najmniejszych wątpliwości stanowi wielką ucztę dla wszystkich zmysłów.
Też mam parę takich sidiczek, których szata graficzna pretenduje do miana Sztuki.
Bardzo interesujące opakowania miewają także winyle.
Nawet zwykłe kasety doczekały się w końcu oryginalnych okładek, choć za równie urokliwe uważam te odziedziczone po Bracie, z odręcznymi malunkami ówczesnych kolekcjonerów-przegrywaczy:)
Pozdrawiam:)
Odręcznie wykonane okładki to małe dzieła sztuki i znak czasu, warto przechować, bezapelacyjnie:-)
UsuńPiękny zbiór! muzyka też musi być łanie podana:))
OdpowiedzUsuńOczywiście, dawniej kupowane płyty czy kasety zostawiały często wiele do życzenia ... ale wtedy wszystko niemal było siermiężne.
UsuńJak ja się kochałam w Sewerynie od 15-go roku życia (mojego) przez całe liceum :))) anka
OdpowiedzUsuńNo ba! pamiętam podobne fascynacje:-)
UsuńPiękna kolekcja Jotko...
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam jeszcze sklepy, w których kupowało się pocztówki dźwiękowe hahaha ( kto pamieta takie?) na adapter Bambino :)
Bambino lub gramofon zainstalowany na radiu szafkowym, takim z klawiszami i zielonym okiem na środku:-)
UsuńBardzo zacny zbiór!
OdpowiedzUsuńZdarzają się momenty, w których człowiek się cieszy, że ma płyty pod ręką (pod uchem?) i może je uruchomić. I do tego przypomnieć sobie, jak świetnie się niegdyś przy nich czuł... I nadal czuje.
Pozdrawiam Serdecznie! :-)
Mała rzecz, a cieszy, bo to nie tylko muzyka, ale piękne przedmioty i wspomnienia:-)
UsuńPosiaddało i posiada to swój klimat, urok, czar
OdpowiedzUsuńTo prawda:-)
UsuńRzeczywiści czasami wydawcy znakomicie wkomponowują grafikę w przedstawiana muzykę. Także na YouTube niektóre osoby udostępniające daną muzykę potrafią umieścić ją na tle stworzonej przez siebie nieprofesjonalnej prezentacji, przez co utworu zdradzają preferencje artystyczne udostępniającego. Ważne jest również to, że dobra choć nie każda muzyka daje możliwość tworzenia podczas jej słuchania własnych wizualnych przeżyć.
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi się oglądać ciekawe prezentacje, ostatnio te świąteczne, także różne składanki lub po prostu ilustrowane muzyką pokazy zdjęć.
UsuńMasz się czym pochwalić, oj masz! Mój zbiór winyli rozdrapała progenitura.
OdpowiedzUsuńAle poszły w dobre ręce, tak jak nasze winyle:-)
UsuńPiękna i imponująca kolekcja. Ja niestety takiej nie mam. Słuchanie muzyki z płyty brzmi inaczej niż z YT. Buziaki.
OdpowiedzUsuńDużo zależy od głośników i jakości nagrania:-)
UsuńNiestety w moim domu zbyt szybko, bo w połowie lat 60' ub.w. pojawił się magnetofon służbowy ojca (szpulowy w dużej walizce). W 1972 r. kupiłem sobie kasetowca MK125 i tak przegapiłem prawie całą epokę "winyli", bo wszystko miałem na taśmach własnoręcznie nagrywanych. Ale pamiętam te okładki, bo zawsze zazdrościłem ich posiadaczom.
OdpowiedzUsuńPrzerobiłam je wszystkie, szpulowy, kasetowy, potem były jeszcze walkmany...
UsuńJa muzyki słucham przede wszystkim z internetu.
OdpowiedzUsuńJa raczej z radia, ale radio mamy internetowe także.
UsuńWow! To rzeczywiście prawdziwa uczta dla zmysłów ! Gdy będę robić porządki wśród moich płyt też pewnie znajdę parę perełek!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze wiele płyt analogowych i kaset.
Kopalnia ciekawostek, Ulu.
UsuńMożna przepadnąć na długie godziny...
Też mam całkiem niezłą kolekcję, jeszcze z czasów, gdy pracowałem za kółkiem.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, kierowcom szczególnie potrzebna dobra muza!
UsuńBardzo zacny zbiór :) miło dla ucha robi się slyszac tych wykonawców :)
OdpowiedzUsuńDla każdego cos miłego, mąż ma swoje płyty, ja swoje, ale są także wspólne...
UsuńBardzo pieknie wydane Asiu.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością się ogląda:-)
Usuń