Strony

niedziela, 9 stycznia 2022

To nie wandale...

 

Każdy chciałby mieszkać spokojnie , w miłym otoczeniu, mieć w miarę życzliwych sąsiadów.

Bardzo ważne jest to przede wszystkim w osiedlowych blokowiskach, gdzie ludzie żyją na kupie i są skazani na sąsiedztwo przypadkowych osób.

Mieszkam w takim blokowisku i obserwuję, jak sami mieszkańcy dewastują otoczenie, o które powinniśmy dbać wszyscy , przecież wejście do bloku , chodnik, wiata śmietnikowa, trawniki to wszystko wpływa na to, w jakim nastroju wracamy do mieszkania, nie mówiąc o wrażeniu, jakie te elementy robią na naszych gościach. Nie chcemy się wstydzić za nie swoje postępki i zniechęcać odwiedzających do następnej wizyty...

Tymczasem, to, co wspólne, nie jest szanowane przez niektórych lokatorów, zwłaszcza wynajmujących. 
Faktem jest, że spółdzielnia czy wspólnota mieszkaniowa jest zobowiązana do remontów, napraw i ulepszeń, ale wszyscy powinni postępować wedle zasady - NIE TAM JEST CZYSTO, GDZIE SPRZATAJĄ, ALE TAM, GDZIE NIE ŚMIECĄ...

Wiata śmietnikowa to nie salon, ale można zachować porządek, nie rozrzucać resztek byle gdzie, nie zostawiać otwartych kontenerów, nie wieszać siatek z "prezentami" nie wiadomo dla kogo.
To samo dotyczy piwnic i korytarzy i to ze względu chociażby na gryzonie i wszelkie robactwo.

* Obserwowałam kiedyś, jak w bloku obok lokatorka trzepała wycieraczkę, uderzając o świeżo wymalowaną ścianę klatki schodowej! Jak długo będzie czysta?

* Pan wracający z działki, wycierał buty z błota o kolejne stopnie schodów na klatce, a z kosza na owoce kapał mu sok , aż do czwartego piętra...myślicie, że umył schody?

* Sąsiadka ma 3 psy, które wprawdzie wyprowadza, ale dwa są już stare i zdarza się, że załatwiają swoje potrzeby już na schodach. Myślicie, że po nich sprząta?

* Ktoś, nie wiem kto, nie przyłapałam, rzuca resztki jedzenia na daszek nad wejściem do bloku. Wiele razy pracownik spółdzielni wieszał ostrzeżenie, że te resztki przyciągają szczury i zapychają rynny. Myślicie, że poskutkowało?

* Mijając trawniki przy niektórych blokach obserwuję totalny brak poszanowania wspólnej przestrzeni mieszkańców i przyrody. Lokatorzy notorycznie wyrzucają przez okna : pampersy, kawałki kiełbasy, kości, butelki, puszki...a petów leży tyle, że można by grabić jak liście.

* Zdarza się także, że właściciele aut myją swoje pojazdy pod blokiem, a tego robić nie wolno. Tymczasem myjnia kosztuje zaledwie 2 zł. 

* W drzwiach wejściowych do bloków zamontowano zamki elektroniczne, ale oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto albo blokuje drzwi, albo próbuje podważyć zabezpieczenie, bo  klucza zapomniał  kodu do zamka.

* Szkoda nawet wspominać o paskudnym zwyczaju rzucania butelek, tzw. małpek . Podobno niektórzy wypijają flaszeczkę w drodze do pracy lub na spacerze z psem i nie są to bynajmniej bezdomni ...

* Albo niech mi ktoś powie, dlaczego ktoś wyciąga ze skrzynki ulotki, drze i rzuca na posadzkę? nie ogarniam tego zwyczaju...a dywan ze śmieci ulotkowych rośnie.

Złorzeczymy wandalom, chuliganom, awanturującym się pijakom czy niegrzecznym dzieciom, a tymczasem to my sami odpowiadamy za nasze otoczenie - bałagan nie robi się sam.





70 komentarzy:

  1. Przygnębiające! Bardzo współczuję.
    I przyznam, że ogromnie spodobało mi się hasło: Nie tam czysto, gdzie sprzątają...Może by je tak- mocno powiększone - umieścić na jakiejś tablicy ogłoszeń?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umieściłam, z prośbą o poszanowanie wspólnej przestrzeni - kartka krótko wisiała...

      Usuń
  2. Tak w temacie sąsiadów, to właśnie ostatnio mamy niezłe zamieszanie na naszej " wsi" , bo sporo nowych się wybudowało i chcą wprowadzać swoje porządki. Ostatnio Bogdan , który wiele wiele lat, z nastaniem mrozu wczesnym rankiem z własnej i nieprzymuszonej woli, zanosi do lasu kukurydzę i pokarm dla zwierzątek - został wręcz agresywnie zaatakowany, przez jednego z " nowych" że zaraz zadzwoni po policję i zgłosi zaśmiecanie lasu. Na szczęście poruszyliśmy temat w grupie mieszkańców na fb i sporo osób , dowiedziawszy się o działalności Bogdana - chce się dołączyć do akcji. Strach się bać co zgotują nam nasi nowi sąsiedzi. Jaki nowy "regulamin" stworzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze słyszę, by karma dla leśnych zwierząt zaśmiecała las, nawet leśnicy dokarmiają zwierzęta.
      Mam nadzieję, że mądrych ludzi u Was nie zabraknie!

      Usuń
  3. Ludziska są dziwni...Często się zastanawiam, co nimi kieruje, bo klasyczny "tumiwisizm" w głowie się nie mieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, może to co wspólne nie cieszy się uznaniem, może to pozostałości komuny?

      Usuń
  4. A propos trawników. W zrewaloryzowanym parku w olsztyńskim Jakubowie największe szkody w "nowych" trawnikach czynią służby porządkowe jeżdżące samochodami zbyt wąskimi pojazdami opróżniając kosze na śmieci. Opróżniają codziennie, codzienne zmniejszając powierzchnię porośniętą trawą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas trawniki niszczone są przez śmieciarki i bywalców kina, gdy brak miejsc parkingowych zostawiają auta na trawnikach.

      Usuń
  5. Nie do uwierzenia, że dziecko idzie z mamą i pisze kredą po ścianie klatki schodowej, a mama nie reaguje. Papierki z cukierków wrzucane do kwiatka na korytarzu, pies wypuszczony, więc załatwia się na wycieraczce sąsiada... Można mnożyć przykłady braku kultury. I wulgarności coraz częstszej, gdy zwrócić uwagę. Trudno żyć, gdy widzi się nieprzyjemne widoki i brud.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, można mnożyć. Koło sklepu kosz na śmieci, ale papierki po lodach czy puszki po piwie trafiają obok kosza...

      Usuń
  6. To prawda. A co jeszcze gorsze: wystarczy jedna osoba, która pociągnie za sobą resztę... i zrobi się grupka 10 chłopa po 30. którzy zniszczą wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś widziałam z okna, jak młodzieńcy skakali po autach, o jedno piwo za dużo i fantazja ponosi...

      Usuń
  7. Przysłowie, "gdzie kucharek sześć..." odnosi się także do porządków. Jeśli mają dbać wszyscy, to w sumie nikt nie czuje się odpowiedzialny. Każda posiadłość powinna mieć swojego ciecia od porządków, drobnych napraw, odśnieżania itp. Firmy sprzątające nie spełniają tego zadania. My kiedyś mieliśmy panią Wioletkę, ale nie spodobała się jednej wiedźmie, której nic się nie podoba, a której wszyscy ulegają, no i mamy jak mamy " :( Poprosiłam o zwolnienie z Zarządu Rady Mieszkańców i na żadnym spotkaniu już mnie nie zobaczą. Nie mam zdrowia do debili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już dwa razy proponowano firmę sprzątająca za niewielkie pieniądze, ale porażka, a sprzątać nie wszyscy chcą, płacić tez nie.
      Chyba zacznę grać w totka, to jak wygram, dom kupię...

      Usuń
  8. Jotko, Polacy - jeśli nie stoi się nad nimi z batem albo policyjną pałką, będą omijać wszelkie regulaminy, przepisy prawne, nie mówiąc o zwykłych zasadach współżycia społecznego. Niestety, doczekaliśmy już czasów, w których dorosłe pokolenie ludzi spaczonych kolejnymi reformami systemu oświaty jest tylko i wyłacznie roszczeniowe, zna swoje prawa, ale o obowiązkach w ogóle nie słyszało. To chamiarnia, która nie uszanuje niczego, w tym czyichś wysiłków czy pracy. W naszym pokoleniu oczywiście też są tacy, bo w każdym czasie ludzie są rózni. Jednak to, co dzieje się z nimi teraz, woła o pomstę do niebia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, z przykrością się zgadzam :(

      Usuń
    2. No właśnie, albo mandaty, albo monitoring, albo cieć na wejściu, inaczej chyba nie potrafimy!

      Usuń
  9. Bardzo przykre. I smutne.
    Mam zupełnie inne doświadczenia w mojej kamienicy.
    U mnie mogę wyjechać i zostawić klucze w drzwiach,
    a sąsiedzi zadbają, żeby nic się z moim mieszkaniem nie stało...
    Dbamy o wspólne podwórko i zieleń przed domem. Wspomagamy się, gdy ktoś zachoruje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy także ze dwóch życzliwych i zaufanych sąsiadów, ale całokształt robi marne wrażenie, tym bardziej, że lokatorzy się zmieniają.

      Usuń
  10. Moja mama zwykła mawiać, ze nie wszyscy ludzie nadają się do mieszkania w bloku i to chyba jest klucz do sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z twoją mamą, gdybym miała fundusze, przeniosłabym się do własnego domu...

      Usuń
  11. Nie pojmuje i ja tego braku odpowiedzialności za wspólne dobro…to chyba trochę takie postpeerelowskie … nie moje to mało mnie obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak myślę, że to pozostałości po wielu latach komuny, ale nie tylko...

      Usuń
  12. Pod skrzynką na listy proponuję postawić pojemnik/karton - przynajmniej problem z ulotkami się ogarnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postawić mogę, ale tylko my z mężem będziemy karton opróżniać, tak jak zbieramy i wyrzucamy ulotki, bo nikomu to nie przeszkadza.

      Usuń
  13. Dopóki mieszkałam na Ursynowie w naszym bloku i na naszej klatce było zupełnie inaczej niż opisujesz. Przykre to wszystko 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre tym bardziej, ze niby mieszkasz z sympatycznymi ludźmi, tak na pierwszy rzut oka...

      Usuń
  14. Witaj, Jotko.

    Gdyby obowiązek naprawy we własnym zakresie poczynionych zniszczeń był konsekwentnie egzekwowany, szybko włączyłyby się: pomyślunek, odpowiedzialność i kultura. Bo niewiele rzeczy boli tak, jak "danie po kieszeni":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wszędzie monitoring i kontrola, może jako społeczeństwo to lubimy?

      Usuń
  15. Ja myślę, że u wielu ludzi tkwi głębokie przekonanie, że jak coś jest wspólne to nie jest moje i nie trzeba o to dbać. Albo sobie myślą, ze skoro uiszczają opłaty komunalne to ZAWSZE musi być ktoś gotowy sprzątać, grabić i zamiatać. Sama miałam problem z petami rzucanymi przez balkon bo mieszkam na parterze i z balkonu widziałam trawnik zasypany resztkami papierosów ale nie znalazł się winny bo nikogo za rękę nie złapałam. Pisałam do spółdzielni ale oprócz pism naklejanych na klatce schodowej i poruszenia tego na internetowym forum mieszkańców nic nie mogli zrobić. Teraz się trochę uspokoiło ale myślę że to dlatego iż jest za zimno na palenie na balkonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, to też, a niektóre pety trafiają z wiatrem na balkony sąsiadów, był nawet przypadek podpalenia mieszkania, bo pety trafiły przez otwarte okno i podpaliły firankę.

      Usuń
  16. My- tu komentujący- to wszystko wiemy-jak nie powinno sią postępowac, że dobro wspólne,że kultura,osobista itp. ale jak wpłynąć na tych obok nas mających w nosie zasady życia społecznego? Sama też nie mam pomysłu,też wywieszałam kartkę z prośbą i nieśmiecenie- w pobliżu ujęcia wody na mojej ulicy leżały śmieci i butelki na wodę- sama część pozbierałam do swojego kosza, idąc przez trawnik,park widzę mnóstwo butelek po piwie,,,małpkach''i napojach wszelkich, nawet czasami jakieś opakowania zabiorę do moich odpadów,ale to przecięż to nie rozwiązuje problemu, może edukacja w szkołach, ale też watpię, niestety mamy bardzo niski poziom kultury jako społeczenstwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szkole nie lepiej, sama zdzieram gardło - zakręć wodę, papier do kosza...a ile apeli porządkowych, bo ciągłe zniszczenia w toaletach!
      My to wiemy i być może tylko sobie ponarzekamy, a może ktoś podsunie pomysł, jak zrobił u siebie...
      Budujące jest tez, że niektórzy maja lepiej, że bywa inaczej, mimo wszystko.

      Usuń
  17. Zasadą, że lepiej nie śmiecić niż musieć sprzątać, kieruję się na co dzień i ludzie zdecydowanie powinni ją stosować do przestrzeni publicznych. Też nie pojmuję śmiecenia, bazgrania po świeżo pomalowanych elewacjach i tak dalej - przecież człowiek czuje się lepiej, gdy przebywa w estetycznym otoczeniu. U mnie na dole na klatce ulotki wyjęte ze skrzynki są kładzione na górze, ale na kupce, wszystkie razem, za to czasami ktoś zostawia butelki: kontener na szkło jest dosłownie kilka metrów od wejścia i nie trzeba mieć do niego klucza, jak do wiaty na zmieszane - nie ma żadnego powodu, żeby nie móc ich wyrzucić. Kiedyś z kolei schody były zabrudzone czymś cuchnącym, ktoś wdepnął i najwyraźniej rozniósł, a może i wytarł buty o schody jak ten Twój działkowicz, aż mi się podnosiło, jak schodziłam - i nawet podejrzewam, kto to... W ogóle niektórzy ludzie nie nadają się do życia w bliskim towarzystwie innych (ja chyba też nie, bo mimo że wydaje mi się, że nie jestem przesadnie czepialska, to są pewne zachowania, za które wysyłałabym go łagru ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mam podobnie, a najbardziej dziwne jest to, że gdy spotykasz sąsiadów, wszyscy na pozór sympatyczni, kulturalni - to kto śmieci i niszczy?

      Usuń
  18. A myślałem, że tylko ja jestem tak bacznym obserwatorem wszędobylskiej i aspołecznej degrengolady na dzielnicy...
    Kurczę co się dzieje, począwszy od schodów, klatki, ulicy, dzielnicy i miasta, widzę śmietnik, sranie we własne gniazdo, brak szacunku dla wspólnej własności i zanik podstawowych wartości. Nie chcę generalizować, bo w moim otoczeniu, na szczęście są jednostki, którym porządek i czystość nie kole w oczy, ale ta prawda doprowadza mnie ostatnio do szału "Szkoda nawet wspominać o paskudnym zwyczaju rzucania butelek, tzw. małpek . Podobno niektórzy wypijają flaszeczkę w drodze do pracy lub na spacerze z psem i nie są to bynajmniej bezdomni..."
    I jak tu może być dobrze, skoro niektórzy nie umieją uszanować swojego kawałka na ziemi...

    🙁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak ci wszyscy sąsiedzi-wandale maja w domach, czy podobny bajzel, a może lubią mieszkać w slumsach?

      Usuń
  19. To straszne, że ludzie nie szanują przyrody jak i również nie dbają o miejsce gdzie mieszkają. Moja mama mieszka w bloku i też niestety co chwilę mają brudno na klatce, jak nie rozsypane żelki, to papierki po słodyczach. Mają też mały ogrodek, który jest dla wszystkich mieszkańców, ale niestety z racji tego że jest ogrodzony to ludzie wypuszczają tam psy i oczywiście już po nich nie sprzątają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ktoś zainstalował tablice na trawniku przed blokiem wspólnoty ZAKAZ WYPROWADZANIA PSÓW, tylko ciekawe gdzie mieszkańcy owej wspólnoty wyprowadzają swoje psy?

      Usuń
    2. Pewnie tam gdzie tabliczki "zakaz wyprowadzania ludzi"

      Usuń
  20. "Wolnoć Tomku w swoim domku" – powiedzenie rodem z bajki Aleksandra Fredry zdradza starą prawdę. Problemy z sąsiadami mają historię tak długą jak świat. Jak widać EMPATIA i SZACUNEK dla innych ludzi nie są naszymi narodowymi cechami . A przecież im więcej osób, które w sąsiedzkim życiu dostrzegają coś więcej niż czubek własnego nosa, tym mniejsza szansa natknięcia się na "sąsiada z piekła rodem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak i to się przekłada na wszystkie niemal dziedziny życia!

      Usuń
  21. Wszędzie to samo. U nas ktoś wyrzuca pety. Zdarzało się też jedzenie. Trudno jest mi zrozumieć takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mieszkam w bloku, więc porównania nie mam za to...
    mieszkam w domu jednrodzinnym, ba dwu a wokół pełno domków. Pies robiący kupę akurat przy bramce wyjściowej, sąsiad kradnący worki na śmieci i grabiący liście pod bramę wjazdową, śmieci w korycie, odpływie bo ciężko idąc ze sklepu wrzucić od razu papierek do kosza, można sąsiadowi do rynny.

    Niestety wszędzie tak samo. A najwięcej narzekają i mają pretensji, Ci co sami robią bałagan.

    Jotko, spokojnych dni i samych miłych sasiadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to przykre, że nawet na domkach takie rzeczy...
      Dziękuję i wzajemnie :-)

      Usuń
  23. A feee...niechlujom! Wszędzie są Jotko, w mieście i na wsi, niestety, To taki gatunek. A może pod-
    W Katowicach postawili fortepiany na fajnym deptaku- przeszkadzały. Wandale zniszczyli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie niektórym wadzi ład i inne mają poczucie estetyki.

      Usuń
  24. Moja mama była dozorczynią, więc może co nieco o tym powiedzieć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, także pracując w szkole widzę, do czego są zdolni wandale.

      Usuń
  25. Żyłam kiedyś na zadbanym i czystym blokowisku, gdzie istniała przyjaźń sąsiedzka. Widziałam jak uciekający z kosza śmieć, sąsiad pogonił, żeby nie tułał się po chodniku. Widziałam dbałość o jak o własne. To nie było w Polsce.
    Teraz mieszkam w Polsce i teoretycznie to o czym piszesz, powinno być oczywiste, ale niestety nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam z opowiadań bratanka, jak jest gdzie indziej... i zazdroszczę!

      Usuń
  26. Często takie sytuacje się zdarzają, zachowanie chuligańskie, niszczenie i nic nikogo to nie obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  27. nie wiem, jak skomentować, bo nie potrafię pojąć takiej mentalności... aczkolwiek nie wszędzie tak jest, znam osiedla bloków, gdzie ludzie sami dbają o otoczenie w dostępnym zakresie, nie oglądają się na jakąś instytucję, administrację, że zrobi to za nich, chyba że faktycznie jest jakaś awaria, która ich przerasta, ale to jest raczej zrozumiałe... a gdy się trafi jakiś ciemniak wśród lokatorów, to szybko jest uczony rozumu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn mieszka na strzeżonym osiedlu, gdzie jest pięknie i czysto i nawet zabawki z piaskownicy przez noc nie giną...

      Usuń
  28. U nas też bajzel. W śmietniku - po co wrzucić plastikową butelkę do specjalnego pojemnika, lepiej walnąć do ogólnego. Albo tyle razy pisane było, żeby do bio nie wrzucać plastikowych worków. Ale to wymaga wysiłku.
    I tak to leci. Znacie taki wierszyk o sznurku Jurka? Zawsze się mi przypomina, kiedy widzę jedną puszkę gdzieś tam, papierek, bo za chwilę może być hałda śmieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, u nas kiedyś na trawniku leżały nawet pieluchomajtki dla dorosłych...

      Usuń
  29. Och ! To straszne ! Kiedy mieszkałam w kamienicy dużym problemem było to, że sąsiedzi nie zamykali drzwi do klatki. A były tam drzwi podwójne. Wejściowe - zewnętrzne same się zamykały na "zatrzask", ale te drugie już nie i wtedy całe zimno wlatywało na klatkę i przedostawało się do mieszkań. Któregoś dnia zamieściliśmy na drzwiach karteczkę w stylu: " Kulturalnych ludzi zamykanie drzwi nie trudzi". Karteczka miała krótki żywot, bo komuś się bardzo nie spodobała i ją wyrzucił.
    Obecnie w bloku, w którym mieszka moja mama ktoś notorycznie wyrzuca małe buteleczki po alkoholu na trawnik przed oknami mamy. Robi to tak sprytnie, że nie można zauważyć kiedy i kto. Wzeszłym roku mama pozbierała butelki z trawnika i wyrzuciła. Było tego ze dwie torby, a na trawniku postawiła dużą donicę z kwiatami. Zobaczymy, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobne kartki bodą niektórych w oczy, ja tez wieszałam i szybko ginęły, niestety.
      Nie wiem, kiedy nasi rodacy zmienia mentalność i zrozumieją, że sami musimy dbać o swoje otoczenie.

      Usuń
  30. To przykre, że tak wielu ludzi komleptnie nie dba o otoczenie nas wszystkich. Mieszkam w domku, więc niektórych z tych zachowań szczęśliwie nie doświadczam, ale... Do szewskiej pasji doprowadzają mnie psie kupy. Narobi czyjś czwroronożny przyjaciel przed bramą, ale oczywiście właściciel po nim nie posprząta. Niedawno obok nas wybudowali bloki, a problem psich kup stał się naprawdę nie do zniesienia. Wstyd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, a wyjdź później z dzieckiem na spacer i maluch chce pobawić się w trawie...

      Usuń
    2. Ojej, chyba w innym blokowisku żyłam? A było to osiedle z lat 80-tych, wysokie i długie bloki. A w naszej klatce schodowej po chyba 8 latach wspólnego mieszkania w tzw. wiatrołapie zrobiło się brudno (wtedy nie było jeszcze domofonów). Lokatorzy z 24 mieszkań (12 kondygnacji) zorganizowani przez jednego z energicznych sąsiadów skrzyknęli się i wspólnymi siłami odremontowali wiatrołap (malowanie, wycieranie po malowaniu, wynoszenie śmieci, naprawa poręczy), także dzieci sąsiadów, te nastoletnie pomagały w remoncie. Niesamowite, jak ta wspólna praca wpłynęła na dalszą estetykę całej klatki schodowej. Młodzi ludzie nie odbijali już brudnej piłki o białe sciany, nie rzucali petów pod nogi na podłogę, gości, czyli kumpli z innych klatek gonili, szanowali swoją pracę. Wszyscy mieszkańcy się poznali. Ale to było już ze 20 lat temu...Czasy się zmieniły, jak widać na gorsze...

      Usuń
    3. Może to byłoby rozwiązanie. kiedyś mój mąż wziął się za odśnieżanie, bo tyle śniegu napadało, za chwilę dołączyli jeszcze dwaj sąsiedzi.
      Problem w tym, że mnóstwo kasy co miesiąc płacimy na fundusz remontowy, a nie możemy doprosić się odmalowania korytarzy.
      To chyba bardziej skomplikowany społecznie problem.

      Usuń
  31. ..to jest potworne, bardzo przykre i smutna to prawda, że ludzie nie potrafią być kulturalni i nie dbają o otoczenie wokół siebie :(
    ..kto ma psa powinien dbać o to by po nim sprzątać.. ciekawa jestem, czy te osoby, co zaśmiecają trawniki petami i butelkami, u siebie w domu też by tak zrobili?!
    ..na całe szczęście, tu gdzie mieszkam (w 9 piętrowym wieżowcu), ludzie naprawdę dbają o czystość, :)

    - pozdrawiam ciepło JoAsiu, moc cudowności życzę 💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wszystko zależy od nas samych i szkoda wielka, ze nie wszyscy dbają, może w swoich mieszkaniach tez mają byle jak?

      Usuń
  32. Mieszkanie w bloku z innymi lokatorami ma swoje plusy i minusy.
    Nie rozumiem tylko osób, które nie sprzątają na klatkach schodowych po swoich zwierzakach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko dotrzeć się z nowymi lokatorami, zanikają jakby więzi, które kiedyś istniały...

      Usuń
  33. Tu problemów jest kilka:
    - po co zwracać uwagę na drugiego człowieka? (choćby te kotlety)
    - po co dbać o dobro wspólne? Niech inni dbają... (a wystarczy, że każdy po sobie sprząta)
    - może dla niektórych to po prostu norma? (tu kłania się wychowanie, a raczej jego brak).
    Jeszcze nieco w temacie. Wspólne toalety w miejscu pracy. Niestety, czasem zastanawiam się czy w swoich domach koleżeństwo też zostawia toalety w takim stanie... Czasem aż współczuję Pani sprzątającej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to tez potwierdzam, do tego toalety w galerii handlowej, przychodni, szpitalu.

      Usuń