Tyle razy byliśmy w kórnickim parku, a po raz pierwszy tej wiosny trafiliśmy na część poświęconą cisom i poezji. Wejście przez bramę prowadzi do cisowych komnat. Po jej przekroczeniu znaleźliśmy się w zaczarowanym ogrodzie.
Brama do cisowych komnat znajduje się obok białego parkowego pawilonu na obrzeżach parku i tam też znaleźliśmy inną ciekawostkę.
Pień jałowca pospolitego, liczącego sobie ponad 300 lat, który przywędrował do Kórnika z okolic Białej Podlaskiej, po powaleniu drzewa przez burzę w 1957 roku.
Drzewo podróżowało najpierw do Terespola, a stamtąd pociągiem do Kórnika.
Cisowe komnaty to bardzo urokliwy zakątek, przyjemnie tam być musi w upalne dni.
Stare cisy gościnnie zapraszają na ławeczki lub do poczytania wierszy naszej noblistki Wisławy Szymborskiej.
Tu także znalazły swój azyl ptaki, nie zapomniano więc o budkach dla nich :-)
Nie koniec to jeszcze niespodzianek, bo wychodząc z zacienionej strefy trafiamy na klomb z wrzoścami, których kolorów i brzęczenia owadów nie odda żadne zdjęcie.
Ależ cudne!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie za te piękne zdjęcia i tekst.
Mnie zasypał śnieg całą loggię w której posadziłam niedawno dużo bratków i pierwiosnków i .... okropnie mi się smutno zrobiło.
Och,śnieg na kwiatach nie wygląda fajnie, ale podobno bratki są odporne, oby za zimno nie było!
UsuńSuper ... u mnie już drugi dzień leży śnieg :(
OdpowiedzUsuńJa w tej części kraju bez śniegu, ale wiatr daje do wiwatu!
UsuńPiękne miejsce! działa jak smaczny deserek w ten mega śnieżny dzień u mnie :)
OdpowiedzUsuńO, to przyda Ci się inny klimat choć na fotkach...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakie miejsce bije na głowę nawet ten apetyczny sernik. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Sernik i kawa to fajne uzupełnienie wyprawy:-)
UsuńPięknie! Jak mnie się tęskni do takiej zieleni. Świetny pomysł połączenia natury z poezją, szczególnie dla tych, co nigdy po niczyje wiersze nie sięgają. A tak, niby mimochodem, a z noblistka obcują:)
OdpowiedzUsuńTe wiersze były niespodzianką, w naszej palmiarni tez można poczytać wiersze:-)
UsuńPiękny spacer - u nas zima w pełni brrrrr
OdpowiedzUsuńWidziałam na zdjęciach, nie zazdroszczę!
UsuńCzarujace miejsce jotko. Jakby przyroda stworzyla naturalne rzezby.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie spacerowac po takich miejscach, zwlaszcza jesli nie sa zatlumione - najlepiej odpoczywam podziwiajac w samotnosci.
Jak smakuje slony sernik, da sie zjesc?
Ludzi dużo nie było, może też dlatego, że wstęp płatny...
UsuńZapomniałam o serniku napisać, był pyszny, nie spodziewałam się takiego smaku, a brak słodkości wcale nie przeszkadza.
UsuńPiękny, relaksacyjny spacer. Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, oby wiosna wróciła!
Usuńeasy, easy, cis to nie jałowiec, a jałowiec to nie cis...
OdpowiedzUsuńale mniejsza z tym, nie bądźmy już tak drobiazgowi... cis automatycznie kojarzy mi się z łukiem, kiedyś dużo czytałem o Robin Hoodzie, on właśnie strzelał z cisowego łuku, takie podobno są najlepsze...
p.jzns :)
Jałowiec wyeksponowano przy pawilonie, nie w cisowych komnatach, ale jako ciekawostka pasował mi tutaj, bo tuz przy wejściu...
UsuńNa łukach się nie znam, mogło tak być:-)
Przyjemne miejsce. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, szukamy takich na wycieczkach.
UsuńPrzepiękne miejsce. I sernik wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńAle największe wrażenie zrobił na mnie jałowiec i jego historia. Kształt pnia jest niesamowity.
Okazuje się, że nawet drzewa mają swoją historię:-)
UsuńNigdy tam nie byłam i muszę przyznać, że nawet nie słyszałam o tym miejscu, ale w sumie brzmi i wygląda zachęcająco, więc jak kiedyś będę w okolicy to koniecznie muszę tam wpaść!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Polecam, tym bardziej, że jest tam wiele ciekawostek, nie tylko słynne arboretum.
UsuńPodczas ostatniej wycieczki do Kórnika(wrzesień)i po kórnickim parku niestety, nie trafiłam do cisowych komnat i na tę bardzo ciekawą bramę.
OdpowiedzUsuńAle dobrze, ze wiem o tym ciekawym miejscu, bo wybieramy się tam z córką i wnuczką ponownie.
Pozdrawiam wiosennie w tym zimowym anturażu;).
Warto, najlepiej w maju, gdy kwitną magnolie!
UsuńOj, w Kórniku byłam ostatnio w dzieciństwie. Chyba czas na kolejną wizytę.
OdpowiedzUsuńWszystko się zmienia, my wracamy czasami w znane miejsca.
UsuńFajne miejsce, a tak dawno w Kórniku nie byłam. Mieszkam tak niedaleko w dodatku ;)
OdpowiedzUsuńTakie odkrycia to kwintesencja wypraw, niby jedziesz w znane miejsce, a odkrywasz cos nowego...
UsuńNie od dzisiaj wiadomo, że drzewa mają wielką moc, zwłaszcza te stare.
OdpowiedzUsuńO tak, nawet wizualnie robią wrażenie!
UsuńO, ciekawostka:) Byliśmy w Arboretum 2 lata temu. Chyba jeszcze nie było tego zakątka? Dobrze wiedzieć, zawsze można zobaczyć (i pokazać znajomym) cos nowego w okolicy :) A park otwarty od kwietnia? Czy w zimie też? Chyba nie. A te żółte kwiatki to podobno ranniki :)
OdpowiedzUsuńPark otwarty cały rok, ale w sezonie wstęp płatny, teraz 10 zł.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPiękne te cisy. Tym piękniejsze, że w moich stronach nie rosną:)
Pozdrawiam:)
Piękne i ptakami rozśpiewane, niczym magiczny ogród...
UsuńNo i zrobiłaś mi smaka na sernik.
OdpowiedzUsuńCisy... żałuję, że nie ma ich tutaj, gdzie mieszkam.
Pozdrawiam serdecznie
Smaki i widoki to idealne połączenie:-)
UsuńZawsze tu coś pięknego ❤
OdpowiedzUsuńSama lubię, więc dzielę się na blogu tym, co warte polecenia:-)
UsuńDzięki takiemu dzieleniu człowiek zachowuje równowagę psychiczną. Mnie te fotografie leczą.
UsuńWybieraliśmy się z mężem, wybieraliśmy - ale jakoś nigdy nie dojechaliśmy. Podejrzewam, że głównie dlatego, że on jako dziecko tam już był a jedynym miejscem do którego uwielbiał wracać to były Tatry- wszystkie inne miejsca w Polsce nie należały do tych, które chciałby po raz drugi zobaczyć. I do dziś żałuję, że tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Nie sposób być wszędzie, my mieliśmy różne plany, a tu albo pandemia, albo zdrowie, albo inne przeszkody...
UsuńPięknie się czytało, pięknie oglądało.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę:-)
UsuńTen pień jałowca to niesamowity olbrzym! W rodzinnych stronach ojca mego rośnie bardzo dużo jałowców i porównując aż trudno mi uwierzyć że są wstanie osiągnąć aż takie rozmiary.
OdpowiedzUsuńZe 30 lat temu w rodzinnych zagajnikach zbierałam niezwykle ciekawe gałązki jałowcowe, to były takie zgrubiałe zniekształcenia, wykorzystywałam je do swoich prac. Kilka lat temu próbowałam znowu takie znaleźć i wśród gałęzi krzewu nie było takich ze zgrubieniami. To jakiś szkodnik powodował te zgrubienia, wygląda na to że już na tym terenie nie występuje.
Cisowe komnaty są także na terenach naszego Parku Szczytnickiego, jednak poezję trzeba sobie samemu do nich dopisać :)
Jałowiec musiał być naprawdę olbrzymi, zawsze myślałam, że to raczej krzewy, mój ojciec miał na działce dwa przy furtce.
UsuńMożna zasiąść w komnacie z tomikiem poezji:-)
Wycieczka doskonała dla oczu, odpoczynku i zgubienia stresu, super. Szkoda, że mieszkam za daleko, by zobaczyć cisowe cuda :-)
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
No tak, odległość to często najważniejsza przeszkoda...my planujemy już wypady z noclegiem, bo wszystko, co blisko raczej poznaliśmy.
UsuńPrzepiękna okolica, też bym tam chętnie powędrowała, dziękuję za oprowadzenie. Śliczne są te wrzośce, chociaż ja pewnie nazwałaby je wrzosami? (ale słaba z botaniki byłam zawsze :).
OdpowiedzUsuńNo i na serniczek też by się wpadło! :)))
Tak głosiła tabliczka, ale wrzosy są także na innej polanie.
UsuńTen park można zwiedzać cały rok i w każdej porze są inne atrakcje, magnolie, bzy, azalie, różaneczniki, wrzosy, wreszcie feeria barw jesiennych.
Jestem wielką amatorka słodyczy, ale nie rozumiem skąd ten pęd do słonego karmelu. Co prawda sernika z taką polewą nie jadłam, ale czekoladę o smaku słonego karmelu już tak. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen sernik był bez polewy, w ogóle był dziwny, bo góra pieczona, spód ciemny, a w środku półpłynna delicja:-)
UsuńŁadna pogoda, ciekawe miejsce, kawa z sernikiem…to się nazywa wypoczynek.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, a potem pojechaliśmy do Rogalina na obiad:-)
UsuńPiękną wycieczkę mieliście i świetnie, że się podzieliłaś taką uroczą miejscówką. Drzewa, ptaki, wiersze Szymborskiej i jeszcze kawa z sernikiem.
OdpowiedzUsuńTaka wycieczka i mnie się marzy. ;)
Czasami trzeba się porozpieszczać:-)
UsuńRaz spacerowaliśmy po kórnickim parku. To był miło spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniej bywa wiosną i jesienią:-)
UsuńTe wrzoście wyglądaja super.
OdpowiedzUsuńTrochę koloru wśród traw:-)
UsuńCisowe komnaty - jak to pięknie brzmi. Wrzośce, nieznana mi dotąd nazwa. Wiele się od Ciebie uczę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
To w blogowaniu jest cudne, wszyscy się od siebie czegoś uczymy:-)
UsuńI znów podróż w przepiękne miejsce. Zazdroszczę... ale te pogody takie nieprzyjemne ostatnio, więc uważać trzeba...
OdpowiedzUsuńMy byliśmy w marcu, gdy jeszcze piękna wiosna panowała...
Usuńw pięknych okolicznościach przyrody można uleczyć ciało i duszę.
OdpowiedzUsuńW Kórniku byłam pewnie ze trzydzieści lat temu. Było piękne lato, młodośc, energia, nadzieje i marzenia. Ech!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Jotko!
Och, w młodości wszystko odbieramy inaczej i wspomnienia cieplejsze mamy, choć na pewno nie wszyscy...
UsuńPiękne zdjęcia, masz świetne oko, z przyjemnością w każdym poście je oglądam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo się cieszę i zapraszam nieustannie:-)
UsuńOj wiosna, wszędzie są ślady jej przybycia.
OdpowiedzUsuńOj są, żadne fronty nie popsuja tego, co wiosna już zaczęła!
UsuńBardzo fajny klimat miejsca❤
OdpowiedzUsuńDla osób lubiących odludne zakamarki:-)
UsuńJesteś już którąś z kolei osobą, która na przestrzeni ostatnich paru miesięcy o Kórniku pisze :) To musi być naprawdę ciekawe miejsce :)
OdpowiedzUsuńO tak, choć jeszcze bardziej lubimy Gołuchów!
UsuńW Kórniku byłem chyba, nie pamiętam jednak nic o tych drzewach. Hmmm... Co do całości to musiała być ciekawa wycieczka. A kawa wygląda zjawiskowo, ten kolor i konsystencja. Zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńTeż od niedawna oglądam na YT coś więcej niż swoich ulubionych vlogerów i teledyski.
Murakami moim zdaniem jest tak specyficzny, że trzeba czasem paru podejść, by w ten świat się zanurzyć. Mi się udało po pewnym czasie znaleźć drogę do niego.
Pozdrawiam!
Dawno nie piłam tak dobrej kawy!
UsuńMoże kiedyś i do Murakamiego się przekonam?