W końcówce roku nie będzie żadnych podsumowań, podobno lepiej nie oglądać się wstecz, bo gdyby coś się nie udało, to nie podbudujemy się wewnętrznie, a i plany okroimy za bardzo.
Porozmawiajmy o WOLNOŚCI. Tej wolności małego kalibru, ale o dużym znaczeniu, naszej własnej.
Niektórzy traktują wolność jako stan całkowitej niezależności od systemów, nałogu, rodziny, powiazań towarzyskich i finansowych, miejsca zamieszkania, a nawet posiadania czegokolwiek ponad to, co można udźwignąć na własnych plecach.
Niektórzy tylko mówią o wolności, inni próbują czy faktycznie można być całkowicie wolnym we współczesnym świecie.
W jednym z wywiadów w "Twoim Stylu" aktorka Agata Kulesza stwierdziła, że rozumie wolność jako czyste sumienie - nie być w nic uwikłanym i nikt nie ma do nas żalu. Ale skąd wiedza o tym i czym jest to czyste sumienie? jak mamy to oceniać? samozadowolenie to nie jest czynnik obiektywny, a może jednak, skoro daje poczucie wolności właśnie?
Niektórzy z nas poczuli się wolni dopiero na emeryturze, inni po stracie starych rodziców, którymi przyszło się opiekować, a własne dzieci są dorosłe i całkowicie samodzielne.
Jestem wolna/y i nic nie muszę... znacie to?
Ciekawe, że nigdy nie słyszałam o poczuciu wolności z ust kogoś, kto stracił wszystko, na przykład w powodzi czy pożarze, a przecież mógłby stwierdzić, że jako osoba wolna od zaszłości, zaczyna teraz nowe życie. Tymczasem ludzie tęsknią za tym, co stracili, do czego byli przywiązani dosłownie i w przenośni.
Może niektórych z nas przerażają możliwości, jakie daje wolność, bo jednocześnie zmusza do podejmowania ryzyka, samodzielności, szerszego spojrzenia na przyszłość, odpowiedzialności tylko za swoje decyzje...
Zatem, gdybyście mieli odpowiedzieć na pytanie - czym dla Ciebie jest wolność, jaka byłaby odpowiedź?
Czuję się wolna od czasu, gdy nie muszę decydować za innych, gdy moje decyzję dotyczą tylko mnie. Dotyczy to mojego życia osobistego, bo w zawodowym nie przeszkadza mi podejmowanie decyzji za grupę;) Jest to oczywiście uproszczenie, bo mogłabym w tym temacie napisać o sobie memoriał:)
OdpowiedzUsuńChyba mam podobnie, ale teraz to i wolność od podejmowania decyzji w pracy lub niezasłużonej krytyki i znoszenia cudzych humorów ...
UsuńNie jest to dla mnie oderwanie od wszystkich i wszystkiego. Bardziej poczucie spokoju w sercu i tego, że jestem w dobrym miejscu (w życiu, fizycznie i duchowo). Do tego bardzo ważna wolność wyboru i świadomość, że nie muszę tkwić w czymś, co mi nie pasuje, że mogę to zmienić.
OdpowiedzUsuńO właśnie, możliwość wyboru, a nie konieczność dostosowywania się do innych kosztem siebie...
UsuńPodepnę się pod Myszkę 🙂
UsuńSprytnie się podpięłaś :-)
UsuńWolność jest możliwością podejmowania decyzji w zgodzie z moimi własnymi wartościami.
OdpowiedzUsuńNasze wartości są naszymi przewodnikami:-)
UsuńWolność jest możliwością podejmowania decyzji w zgodzie z moimi własnymi chęciami, potrzebami , możliwościami.............trochę zmieniłam moją poprzedniczkę .
OdpowiedzUsuńRozszerzyłaś definicję o sprawy dla Ciebie ważne:-)
UsuńWolność to pozwolenie sobie na bycie prawdziwym i zgoda na bycie nieprawdziwym :) Poznanie siebie, swoich ograniczeń i możliwości, talentów i słabości, i zgoda na to. Nie odrzucanie żadnej emocji ani prawdy o sobie, albo odrzucenie i zgoda na to.
OdpowiedzUsuńA pani Kulesza nigdy nie może być pewna, czy ktoś nie ma do niej żalu, przechlapana definicja, bo nigdy nie da się być wolnym w ten sposób ;) Ale widocznie jej to pasuje.
To prawda, też cenię sobie autentyczność w życiu codziennym, w relacjach, w pracy...oraz zgodę na pewne ograniczenia, bo perfekcja jest przereklamowana...
UsuńNie wiem, czy mogę mówić o pełnej wolności, bo zawsze sama narzucałam sobie jakieś ograniczenia, ale to stare pokolenie w większości tak już chyba ma... BBM
OdpowiedzUsuńSkoro narzucałaś je sobie sama, to też jakaś wolność w wyborze...
UsuńWolność jest dla mnie brakiem lęku i możliwością wyboru. Niekoniecznie rezygnacją z pewnych czynności, ale zmianą perspektywy.
OdpowiedzUsuńSprzątam - nie dlatego, że ktoś zarzuci mi, że usiadłam na 5 min, a mi się nie należy - tylko dlatego, żeby moje otoczenie było miłe, przytulne i czyste. Żebyśmy się w nim dobrze czuli.
Trzymam dietę, nie dlatego, że ktoś porównuje mnie mnie i wypomina mi to, że w młodości to ja znacznie szczuplejsza byłam, ale dlatego, że mając mniej kilogramów jestem zdrowsza, lepiej się czuję i mogę zrobić znacznie więcej dobrego dla ludzkości :) Spotykam się z tym , z kim mi po drodze, a nie z tym przy kim moje jelita zaciśnięte w supeł, odmawiają współpracy. Itd...
Mądrze i wyczerpująco! Zmiana perspektywy i życie bez lęku to także ważne elementy życia:-)
UsuńDla mnie wolność to przede wszystkim brak przymusu. Nie zawsze mogę robić, co chcę, ale nie mam z tym problemu, pod warunkiem, że na to się sama godzę i są to akceptowane przeze mnie ograniczenia i obowiązki. Najgorszą formą, w moim odczuciu, odebrania komuś wolności, jest manipulacja.
OdpowiedzUsuńPodobno mamy wolność DO i wolność OD, a brak przymusu jest chyba jednym i drugim...tak mi się wydaje.
UsuńManipulacja powoduje, że nawet nie zauważamy braku wolności.
Powołujesz się chyba na Fromma.
UsuńNie zauważamy do czasu. Potem czujemy się podle oszukani i wykorzystani. I głupi.
Kilka razy tak się czułam...
UsuńDla mnie wolność to możliwość samodzielnego myślenia za co nie jest się karanym lub w różny sposób prześladowany. Wolność to taki stan, w którym nie jest się przymuszanym do okazywania określonych zachowań wymaganych przez tego, który przymusza, wskazuje jako jedynie słuszne działanie, jakie powinno być zastosowana. W pisowskiej Polsce takiej wolności nie ma.
OdpowiedzUsuńA wielu wmawia nam, że żyjemy w wolnym kraju i jesteśmy wolnymi ludźmi...
Usuńtak jak w matematyce nie ma sensu mówić o zbiorze wszystkich zbiorów, tak samo nie ma sensu mówić o totalnej, bezkontekstowej wolności... wszelkie myślenie na ten temat prędzej czy później doprowadza w obszar paradoksu... gdy na co dzień mówimy o wolności, to zawsze jest ona w tle jakiegoś, zwykle domyślnego, niewypowiedzianego kontekstu... gdy dwie osoby rozmawiają o wolności, to tylko tak blablają do siebie samych, obie mentalnie zanurzone są w swoich kontekstach... można by rzec, że blablają o dwóch różnych swoich, lokalnych wolnościach... ale nic z tego nie będzie, bo obie za dużo myślą, więc już z racji tego wolne być nie mogą...
OdpowiedzUsuńjest jednak dobra wiadomość: totalna, bezkontekstowa wolność istnieje... warunkiem aby jej doświadczyć jest przestać o tym myśleć, przestać blablać...
niestety jest też zła wiadomość: to jest dopiero pierwszy schodek, do tego najniższy...
zbiór wszystkich zbiorów też zresztą istnieje, ale nigdy w taki sposób, w jaki byśmy chcieli, aby istniał...
p.jzns :)
Zawsze byłam kiepska z matematyki i logiki, ale w jednym masz rację - ci, co nie wysilają głowy myśleniem, mają w życiu lepiej.
Usuńskucha... nigdzie nie oceniłem wolności w swoim komentarzu... czyli czemu/komu przyznajesz rację?... bo mnie w tym momencie na pewno nie :)
UsuńNie oceniłeś wolności, ale osoby w pewien sposób tak:
Usuń"bo obie za dużo myślą, więc już z racji tego wolne być nie mogą..."
stąd moja odpowiedź.
to nie jest ocena, tylko próba (niekoniecznie udana) oszacowania ich sytuacji...
UsuńPodobno wszystko bywa oceną, to sztuka obserwować bez oceniania, choćby przez pryzmat własnych doświadczeń...
Usuńocenianie to jest nadawanie czemuś wartości na skalach "dobre - złe", "ładne - brzydkie", "miłe - przykre" etc... nieraz robi to za nas podświadomość i nad tym nie mamy do końca kontroli, ale często też oceniamy świadomie, nadmiarowym myśleniem, a to zwykle przeszkadza nam w prawidłowym oszacowaniu sytuacji lub rzeczy, jakie one są w istocie...
Usuńoszacowanie zaś, często językowo mylone z ocenianiem, to jest właśnie próba rozpoznania stanu faktycznego...
to prawda, że wielu ludziom może nie być łatwo powstrzymać się od świadomego oceniania, bo nie umieją powstrzymać nadmiaru myślenia, w efekcie czego tworzą sobie problemy z niczego, ale to jest do wyćwiczenia...
przykład różnicy między ocenianiem i szacowaniem:
Usuń1. - Jak pan ocenia straty po pożarze?
- Na bardzo przykre, dotkliwe.
2. - Jak pan szacuje straty po pożarze?
- Na jakieś około milion złotych.
zamiana powyższych odpowiedzi z pytaniami jest błędem, ale niestety często popełnianym...
uwaga: w powyższym zdaniu dwa razy oszacowałem ("jest błędem", "często") i raz oceniłem ("niestety")...
Parę razy łapałam się na podobnych rozważaniach, bo jak rozpoznać stan faktyczny bez odpowiednich danych? no i nie da się czasami nie myśleć, widząc coś dziwnego lub oburzającego...
Usuńto, czy nas coś zdziwi lub oburzy, to kwestia naszej wrażliwości i faktycznie może tak się zdarzyć, niemniej jednak to zdziwienie lub oburzenie może zakłócić naszą zdolność podjęcia decyzji, czy zareagować, a jeśli tak, to jak zareagować...
UsuńNo niestety, życie to nie bajka i nie film fabularny, nie jest tak prosto.
UsuńPojęcie wolność nie jest uniwersalnym tworem, zawsze bowiem odnosi się do ścisle określonych obszarów. Myślę, że dla potrzeb tego postu wystarczy wyjaśnienie wątkiem muzycznym:
OdpowiedzUsuńhttps://www.tekstowo.pl/piosenka,chlopcy_z_placu_broni,kocham_wolnosc.html
Piosenka funkcjonowała jako "hymn" kampanii przeciwko uzależnieniom wszelkim skierowanej do młodych, wszak uzależnienie ogranicza wolność.
Usuńexactly... do wolności konieczny jest kontekst, określona przestrzeń, obszar, w którym ona istnieje lub nie, w takim, czy innym zakresie...
Usuńjest jeszcze podział na wolność "od" i "do", ale to jest już raczej kwestia techniczna...
p.jzns :)
Pewnie część z nas wybierze wolność OD, a część Do, brałam kiedyś udział w takiej dyskusji...
Usuńnie wiem, czy mówienie o wyborze wolności "od" lub "do" ma sens, bo nieraz ma miejsce jedno i drugie: np. chcemy być wolni OD uczucia głodu i wolni DO wyboru tego, co zjemy, aby się od tego głodu uchronić...
UsuńW przypadku głodu na pewno, choć tez nie zawsze, bo jeśli jesteś roślinożercą, a gospodarz domu proponuje Ci tylko mięso, to nie zjesz nic...wybór niby jest, ale nadal jesteś głodny.
Usuńczyli można by rzec, że gospodarz ograniczył, czy nawet w ogóle nie dał głodnemu takiej wolności... świadomie lub nie, bo przecież nie musiał wiedzieć, mógł nie znać gustów, czy zwyczajów gastronomicznych takiej osoby... ale jest w tym drobny haczyk: to nie gospodarz decyduje o tym, czy ktoś jest wege, czy nie... to ów głodny sam ogranicza swoją wolność wyboru potrawy...
Usuńtu dochodzimy do ciekawej puenty: ktoś dobrowolnie ogranicza swoją własną wolność :)
pytanie, czy nadal jest wtedy wolny?... raczej tak, bo zawsze może to zmienić, aczkolwiek niekoniecznie zawsze, bo można tak się uwarunkować, że na mięso reagujemy odruchem wymiotnym albo w ogóle nie postrzegać go jako "jedzenie"... ja mam tak na przykład z jednym kotem, który już od za młodu z przyczyn zdrowotnych był karmiony tylko weterynaryjnymi chrupkami... kiedyś się pomyliłem i dałem mu coś innego, chrupki przeznaczone dla reszty kotów, stał wtedy nad miską i patrzył na mnie wyraźnie zdziwiony :) dopiero po paru minutach zorientowałem się w pomyłce i naprawiłem sytuację...
Podobnie jest z uczuleniem na niektóre pokarmy u ludzi, są wtedy więźniami swoich alergii pokarmowych.
UsuńCiekawy temat poruszyłaś. To nie takie łatwe... Nie lubię gdy ktoś mi coś nakazuje, gdy zmusza do czegoś, manipuluje. Wolność jest wtedy gdy mam wolność wyboru, wolną głowę, wolne moje własne myśli, robię co chcę i to, co uważam za stosowne, właściwe.
OdpowiedzUsuńWolna głowa, to przywilej na emeryturze i to mi się właśnie podoba:-)
UsuńNapisałaś
OdpowiedzUsuń"Ciekawe, że nigdy nie słyszałam o poczuciu wolności z ust kogoś, kto stracił wszystko, na przykład w powodzi czy pożarze, a przecież mógłby stwierdzić, że jako osoba wolna od zaszłości, zaczyna teraz nowe życie. Tymczasem ludzie tęsknią za tym, co stracili, do czego byli przywiązani dosłownie i w przenośni."
Jeden jedyny raz poczułam coś, co nazwałabym absolutną wolnością- straciłam prace z dnia na dzień, zostałam bez środków na życie, z długami. Powinnam się złamać. no załamałam się, ale był moment, kiedy usiadłam na tarasie, był wrzesień, cudna pogoda, wystawiłam twarz do słońca i poczułam się absolutnie wolna, po prostu wolna od wszystkiego. Trwało to parę minut, ale chciałabym jeszcze zaznać tego uczucia.
to było kensho... zniknęła iluzja "przecież ja muszę mieć tą pracę!", ale co ważniejsze zniknęło przywiązanie do niej...
Usuńtak, wolność od przywiązań jest chyba najbliższa idealnej wolności absolutnej... chcesz, żeby wróciło?... to nigdzie nie odeszło...
p.jzns :)
Miałam koleżankę, która strasznie męczyła się w pracy , ale nie miała odwagi nic zmienić i powtarzała: niech by zwolnili mnie z roboty, to musiałabym czegoś poszukać.
UsuńI P. i Ty Jotko macie rację. Prawdopodobnie to ta ulga, że stało się i nie mam wpływu. No nie, mogłam walczyć i trochę walczyłam, ale w ogólnym rozrachunku lepiej wyszło. A to uczucie- no kurcze, naprawdę coś niepowtarzalnego. I tak, teraz po tym wszystkim wiem, że nie warto trzymać się kurczowo, albo nawet i nie kurczowo, ale uwalniać się po prostu od tego, co niekorzystne.
Usuńzapewne kojarzycie zacne Panie Greka Zorbę, jego słynne "fajna katastrofa była"?... zdarzyło mu się wtedy coś przykrego, poniósł pewną porażkę, ale był wolny, nieprzywiązany do swoich ambicji i zniósł to zaiste bezboleśnie...
Usuń...
tak w ogóle to jest fajne powiedzenie o wolności, autorstwa jakiegoś Mądrego Wujka:
"wolność jest wtedy, gdy ktoś ci mówi abyś założył(a) białą koszulę, a ty zakładasz białą koszulę"...
tylko uwaga, to jest koan, tego myśleniem się nie rozkmini, to trzeba poczuć...
p.s. co prawda "kensho" oznacza dokładnie chwilowe oświecenie, czyli zobaczenie rzeczywistości takiej, jaka ona jest, ale towarzyszy też temu uczucie bycia wolną/ym, ulga spowodowana odrzuceniem, albo raczej odpadnięciem zbędnego myślenia, którego neurotycznie się trzymaliśmy, zniknęło przywiązanie innymi słowy...
UsuńCzyli warto BYWAĆ wolnym, by poczuć od czasu do czasu to uczucie...
Usuńnajlepiej (moim zdaniem) być trwale oświeconym /czyli nie kensho, tylko satori/, ale to wcale nie oznacza całkowitego pozbycia się iluzji, takich jak np. ocenianie, bo niektóre bywają przydatne, a do tego nawet bardzo fajne...
UsuńNie da się być oświeconym wszechstronnie, no i wyobraźnia też robi swoje.
Usuńwyobraźnię kontrolujemy, jej iluzje tworzymy świadomie, wiedząc, że to tylko iluzje, więc oświecenie tu nie ma nic do rzeczy... aczkolwiek czasem kogoś może ponieść i te iluzje zacznie traktować jako real, a nawet stracić nad nimi kontrolę i takie iluzje nazywamy wtedy "urojeniami"... jeśli zdarzy się to osobie oświeconej i zdarza się nagminnie, to można przypuszczać, że coś jest nie tak z tym jego oświeceniem...
UsuńMiałam lata temu koleżankę, która kompletnie nie kontrolowała wyobraźni i nigdy nie wiedziałeś , co jest prawdą, a co jej urojeniami...
UsuńPiękny obrazek i symboliczny. Wolność to jedna z moich największych wartości. Pomijając to, że jestem singielką to nie lubię kiedy mnie coś ogranicza, lubię czuć się niezależna, wolna, w pełni sił i praw. Kiedyś gdzieś usłyszałam lub przeczytałam, że nie da się być całkowicie wolnym. No i coś w tym jest , bo gdyby ktoś pragnął latać na golasa w środku Warszawy np. każdego dnia to albo by go do puszki zwinęli albo do szpitala psychiatrycznego. Normy społeczne nas ograniczają. Na pewno ogromną karą byłoby dla mnie więzienie, nie wiem czy by to zniosła.
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy nas ogranicza i chyba nie da się być całkowicie wolnym, mamy wszak uczucia, emocje, zobowiązania różnego rodzaju...
UsuńWolnosc to wyrazanie swojego zdania,opinii,ktora czasem jest inna od rozmowcy,wolnosc to nie przywiazywanie sie do miejsca urodzenia,kraju,to poglad,ze ,,moim krajem jest Swiat caly,,..
OdpowiedzUsuńWolność
OdpowiedzUsuńPrzyszła mi do głowy ogromna przestrzeń, łąka cała w kwiatach.
Niczym nie ograniczoną,bez budynków,ulic.
Nic.
Tylko ta łąka i ja po środku.
Nieograniczona niczym przestrzeń skojarzyła mi się z wolnością.
Ja tak czuję się w górach, gdy wokół mnie tylko las i kolejne góry:-)
UsuńWolnosc to nie podpisywanie sie w komentarzach..
OdpowiedzUsuńA więc np.: jako Anonim przysiadasz się do dowolnego stolika kawiarnianego i włączasz się do dowolnej rozmowy? Tylko, że to z wolnością nie ma nic wspólnego, bo to jest zwykłe chamstwo.
UsuńMożna też wyjadać z cudzego talerza lub zjeść i nie zapłacić...
Usuńanonim ma rację, zaś "chamstwo" to tylko Twoja Andy ocena tego, jak anonim skorzystał ze swojej wolności, ale ta wolność jest iluzją, wystarczy, że nasza zacna Asia zacznie kasować takie komentarze i ta wolność pryśnie niczym mrzonki czarneka...
Usuńjak skasować czyjąś wolność nieautoryzowanego przysiadania się w kawiarni?... tu już techniki bywają różne... ja kiedyś takiego ptysia wziąłem za klapy i spowodowałem, że wytarł tyłkiem kawałek okolicznego parkietu :)
Właśnie skorzystałam ze swojej wolności i tu anonim nie może mieć pretensji, przynajmniej w obliczu tego co napisał, a Ty uzupełniłeś.
Usuń@PKanalia
UsuńA gdyby Anonim przysiadł się do Twojego stołu w Twoim mieszkaniu, a potem wykorzystał Twoją żonę, to też byś uznał, że on tylko skorzystał ze swojej wolności? Nie chcę tu wchodzić w szkolne dyskusje o granicach "Od - Do", bo odniosłem się wyłącznie do konkretnego przypadku anonimowego działania w sieci.
@Anzai...
Usuńpytanie, czy żona pozwoliłaby się wykorzystać?... no, ale nie komplikujmy i załóżmy, że tak... no pewnie, że skorzystałby ze swojej wolności i jest to stwierdzenie faktu... natomiast moja ocena tego, jak skorzystał i ewentualna reakcja, to jest osobna sprawa...
Myślę, że nasza polemika nie dotyczy tego, czy Anonim może skorzystać ze swojej wolności (bo jak się da ...) tylko tego, czy wolność to "nie podpisywanie się pod komentarzami". Podałem kilka przykładów (stolik kawiarniany, stół domowy, żona), aby zobrazować, że problem jest ten sam, a wychodzi na to, że - jak zwykle - kręcimy się wokół nie istotnych spraw. No to może bezpośrednie pytanie sprowadzi problem na właściwe tory. Wydaje się bowiem, że stosujesz "moralność Kalego". Otóż wg Ciebie Anonim nie podpisujący się na blogu "jotki" jest Ok., ale podobny Anonim buszujący na Twoim blogu (np. Kloszard) już takim nie jest, bo go w....lasz z bloga. No to jak z tą wolnością?
Usuń@Anzai...
Usuńprzejrzałem swoje wypowiedzi w tym wątku, tak dla pewności, bo w sumie było to zbędne i widzę, że nigdzie nie oceniłem (działania) "naszego" Anonima, czy jest okay, czy nie...
czyli nie wiesz, jak to oceniam, więc skąd się wzięła Twoja teza, że /cytuję wiernie/: "Otóż wg Ciebie Anonim nie podpisujący się na blogu "jotki" jest Ok"?...
to dopiero teraz Cię właśnie informuję, że takie "nie podpisywanie się" oceniam jako "nie okay"... doinformuję Cię przy okazji jeszcze, że na moim forum blogowym nie ma wolności dla takich komentarzy: aby nie zawracać sobie nimi głowy, profilaktycznie, dla wygody ustawiłem opcję odrzucania ich; spróbuj sam taki wstawić, jeśli mi nie wierzysz...
trochę nadmiarowa jest ta opcja, bo odrzuca także te formalnie nagłówkowane jako "Anonim", jednak sygnowane w ich treści... takie też były komentarze "Anonim" sygnowane "Kloszard", które dostały bana nie za brak podpisu, bo podpis był, tylko za trolling zawarty w samym tekście... a wspomnianą blokadę ustawiłem już po tym wydarzeniu... to by było na tyle w temacie faktów historycznych...
skoro więc sobie to wszystko wyjaśniliśmy, to teraz chętnie poczekam na odpowiedź na pytania: "o co się Ciebie rozchodzi? o czym do mnie rozmawiasz?" :)
No właśnie! O czym chcesz Piotrze rozmawiać? Przecież chyba nie o wykorzystaniu swojej żony? Przejrzałeś wątki, ale nie zwróciłeś uwagi na fakt, że na proste i kluczowe pytanie: "Czy wolność to nie podpisywanie się w komentarzach...?" dałeś jednoznaczną odpowiedź: "anonim ma rację"
UsuńSkoro jednak "doinformowaliśmy" się wzajemnie to proponuję zakończyć tę dyskusję , która zapewne jest ucztą dla ... Anonima.
okay, kończymy, uzupełnię tylko jeszcze, tak dla domknięcia sprawy, że przyznanie Anonimowi racji w tej konkretnej kwestii wcale nie było pozytywną oceną tego, że się nie podpisał, nie było zresztą żadną oceną tego faktu... tak jak zdanie "jabłko jest okrągłe" nie jest oceną jego smaku, nie jest zresztą żadną oceną niczego, jest tylko oszacowaniem i nazwaniem jego kształtu...
UsuńPytanie było jednoznaczne ... i odpowiedź również.
UsuńJa od psyholożki Kasi Miller zapożyczyłam właśnie takie podejście że nie muszę a mogę, super sie z tym czuję
OdpowiedzUsuńTakie podejście wiele zmienia, można nawet prasowanie polubić:-)
UsuńA to niby tylko zmiana słów:)
UsuńNajbardziej przemawia do mnie opinia Moniki, przypomnę " Wolność jest możliwością podejmowania decyzji w zgodzie z moimi własnymi wartościami.".
OdpowiedzUsuńTo także wielki przywilej, a nie każdy to docenia...
UsuńZ wolnością jest tak jak ze szczęściem
OdpowiedzUsuńMusi w nas tkwić.....
...i musimy ją czuć:-)
UsuńJa teraz nie czuję się wolna czasowo (bo umysł mam wolny zawsze), a bardzo wielką przykładałam zawsze do tego wagę... Okoliczności życiowych nie da się przewidzieć. Bardzo ciężka choroba rodzica, wymaga zaangażowania i dyspozycji. Ale...nie zmieniłabym nic w tym względzie, nie zasłużył na hospicjum...
OdpowiedzUsuńTo chyba jak ze szczęściem, bywamy szczęśliwi i czujemy się wolni czasami...
UsuńWolność ma wiele znaczeń i wymiarów...Ale pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to nieodczuwanie bólu, uwolnienie się od cierpienia czy to fizycznego czy psychicznego. To uczucie ulgi jest rodzajem upragnionej wolności...
OdpowiedzUsuńMasz rację, tak to właśnie odczuwam po dwudniowej migrenie, czuję się wolna i pełna nowej energii...
UsuńWolność nie jest pojęciem jednoznacznym. Można ją rozpatrywać w kategoriach osobistych lub w szerszych na przykład jako wolność ojczyzny. Ponieważ przeszło połowa mojego życia, przypadła w czasach gdy wolność pisało się dużą literą, marzyło się o niej, walczyło – słowo to łączy mi się więc głównie, z ojczyzną. Ale dla każdego tą priorytetową może być – wolność osobista, wolność słowa, wolność wiary, wolność wyboru itp.…. zależnie od okoliczności.
OdpowiedzUsuńDla mnie jednak najważniejsza jest ta wolność przez duże W…. Jej brak to w większości brak tych pozostałych.
Dlatego tak duże wrażenie robi sentencja w gabinecie Edwarda Raczyńskiego w Rogalinie - Nie zaprzepaśćcie Wolności...
UsuńDla mnie wolność to niezależność, także ta finansowa. Ważna szczególnie dla kobiet, które nawet po rozwodzie zmuszone są mieszkać pod jednym dachem z pijakiem i oprawcą.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
To także ważne dla kobiet, które nie pracowały zawodowo, często wspierając karierę męża...
UsuńCzasami mam wrażenie, że wolność to zagrożenie. Wszędzie natykam się na zakazy/nakazy. Wszystkie dla mojego dobra powymyślane... I nie chodzi o kodeks karny. Chodzi o "Żyj tak jak ci mówimy - będziesz szczęśliwy i wolny"! Coraz trudniej temu nie ulec...
OdpowiedzUsuńNiektórzy wolą , by im mówiono, jak żyć, co jeść, z kim się spotykać, na kogo głosować...
Usuńjest całe mnóstwo ludzi, którzy nie chcą lub nie umieją wziąć odpowiedzialności za swoje życie, za swoje decyzje i wolą, aby ktoś decydował za nich, albo w bezpośredniej formie, albo podając jakiś zbiór, system zasad, który by nimi kierował, był dla nich przepisem receptą na to życie...
Usuńim słabsza osobowość, tym bardziej sztywnych, rygorystycznych zasad pragnie taki człowiek...
To prawda, dlatego taką karierę zrobili różni doradcy od
Usuńwszystkiego...a kiedyś ludzie chodzili do wróżki.
nie tylko do wróżki... chodzą także do księdza, albo "zapisują się" do jakiejś grupy wyznaniowej, czy też innej wspólnoty, niekoniecznie tylko religijnej zresztą, która swoimi zasadami ureguluje im życie...
Usuńinny przykład: część uciekinierów z Korei Północnej po pewnym czasie wraca do tego kraju...
kolejny to więźniowie, którzy wychodzą na wolność po dłuższym wyroku... tacy nieraz się gubią i podświadomie /a czasem nawet świadomie/ robią coś, żeby wrócić do pudła...
to są wszystko przykłady tego samego mechanizmu...
Na podobnej zasadzie kobiety szukają partnera, byle jaki, byle był i ją chciał, bo jak można żyć samotnie?
UsuńIlu ludzi tyle opinii… każdy co innego w tym słowie widzi. Ja powiem tylko, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna Twoja i wszystkich innych istot, czyli raczej niewielka jest, o ile w ogóle istnieje… Żyjąc w społeczeństwie nigdy nie można być tak na prawdę wolnym, bo pozostali twoją wolnosć ograniczają już nawet samym swoim istnieniem, a do tego dochodzi cała lista pisanych i niepisanych praw, obowiązków, zasad, kodeksów, standardów, obyczajów, granic, etc etc. Wolnośc we współczesnym swiecie to pojęcie raczej z zakresu fantasy ;-)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie, różne są rodzaje wolności i różnie to odczuwamy, a wielu z nas zadaje sobie pytanie, na ile w dzisiejszym świecie można być wolnym?
UsuńWolność - to decydowanie o sobie, bez sugestii czy nawet nacisku innych ludzi. Z resztą sobie poradzę ;).
OdpowiedzUsuńTo prawda, a te naciski zewsząd są zauważalne na każdym kroku!
UsuńTrudne pytanie. Myślę, że człowiek prawie nigdy nie jest wolny tak w stu procentach, zawsze coś go ogranicza. I niekoniecznie musi to być złe - bo ograniczeniem są nawet bliscy ludzie. Dla mnie wystarczające jest poczucie, ze w kwestiach, które są dla mnie ważne, mogę postępować zgodnie ze swoimi potrzebami i przekonaniami.
OdpowiedzUsuńTo podobnie do mnie:-)
UsuńDla mnie wolność to możliwość decydowania o sobie, o swoim życiu, o swojej przyszłości. Choć... w granicach ogólnie przyjętych norm społecznych... Uważam, że pojęcie wolności jest dziś bardzo wypaczone...
OdpowiedzUsuńNiektórzy nawet próbują forsować swoje pojęcie wolności, wbrew ogólnie przyjętym normom społecznym.
UsuńWcześniej nie patrzyłam na to, że wolność może kogoś aż tak przerażać, ale faktycznie wiele ze sobą niesie :D
OdpowiedzUsuńSłabsze osobowości może przerażać, zwłaszcza gdy kogoś prowadzono od małego za rączkę...
UsuńRobienie tego co umiem najlepiej, sprawia mi radość i mam na to chęci. :)
OdpowiedzUsuńWięc czujesz się wolna i spełniona:-)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńŻyję w wolnym kraju!
Dziękuję za 2022r. i życzę, aby nowy 2023 był tylko lepszy🍀🌹🤗💝
Wszystkiego dobrego i oby zdrowie szło ku lepszemu!
UsuńWolność to jest takie coś, że mogę robić siku gdzie chcę, a nie tylko do kuwety. I jak mi nie smakuje obiad, to mogę poprosić i wtedy dostaję coś co chcę. I jak jest okno otwarte. A czasami to nie ma za bardzo wolności, bo deszcz pada i wtedy z tego otwartego okna niewiele wynika. Tak czasami bywa, mama mówi, że trzeba być wtedy cierpliwym.
OdpowiedzUsuńMama ma rację, bo nikt nie lubi moknąć:-)
UsuńSamych najlepszych smakołyków Ci życzę!
Wolność to ja.
OdpowiedzUsuńA jak dumnie to brzmi!
UsuńWolność jest we mnie.. Albo ją ktoś ma albo nie... niezależnie gdzie jest, co robi...itp. I te posty o wolności takiej ,owakiej...Wolność to stan duszy!
OdpowiedzUsuńGratuluję, zawsze można pogadać o pogodzie...
UsuńWolność to obszerny temat - i chyba przez każdego z nas rozumiany nieco inaczej. Pomyślę i napiszę, ale chyba to będzie dłuższy wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iw, poczekam cierpliwie:-)
UsuńWolna nigdy nie będę, mimo tego że nikt mi nie mówi co mam robić, nikt mi nie narzuca swojej woli to i tak wolna nie jestem : ) mam męża dzieci i psa i nawet jak stoję na szczycie góry, a dookoła mnie gwiżdże wiat wolna tez nie jestem... I wiesz co Joasu, nie chce być ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie powiedziane, bo wówczas wolność nie miałaby żadnego smaku, prawda?
Usuń