Strony

piątek, 12 maja 2023

Po zabiegach...

 

Po raz pierwszy jako osoba dorosła uczęszczałam na zabiegi fizjoterapeutyczne, bo nie liczę wizyt u kręgarzy, gdy miałam problemy z kręgosłupem.

Zalecono mi 10 dni zabiegowych ( a droga była do tego długa) i każdego dnia 4 zabiegi, choć nie wiem, czy można nazwać zabiegiem naświetlanie lampą solux przez 5 minut, a i te minuty naliczano różnie.

Trzeba mieć cierpliwość, by leczyć się w ramach państwowej słuzby zdrowia, bo cykl od wizyty u neurologa do pierwszego dnia zabiegowego trwał u mnie od 18 października do 26  kwietnia. Na wizytę u neurologa czekałam prawie rok. Kawal czasu...

Zabiegi odbierałam w szpitalnej przychodni i dobrze, że nie zapisano mi hydroterapii czy gimnastyki , bo od samego przebierania się codziennie dostałabym szału, więc chyba do sanatorium nie nadaję się.

 Leży człowiek podłączony do jakiegoś urządzenia przez 10 minut, na własnym prześcieradle zakupionym w aptece i jeszcze musi zapamiętywać, którą stronę pleców poddajemy dziś działaniu ultradźwięków, albo czy na odcinek szyjny mają być młoteczki czy wibracje...a naświetlanie lampą raz pięć minut, raz dziesięć. Siadywałam też w mikroskopijnej salce ( drżyjcie klaustrofobicy!) by poddać się  działaniu lasera - jeśli nie usłyszy pani sygnału dźwiękowego, to nie szkodzi, kilka minut dłużej to nie problem...

Nie powiem, panie w przychodni bardzo miłe, może oprócz tych w rejestracji. Pacjenci taśmowo zmieniają się na leżankach, panowie flirtują z terapeutkami, panie opowiadają o wnukach lub fryzurach na komunie, młodzież zapatrzona w smartfony. Swoją drogą, ilu młodych ludzi chodzi na zabiegi po urazach na lekcjach WF! ale chyba nie czekają pół roku na zabieg, bo to by nie miało w ogóle sensu...

Na koniec wizyta końcowa u fizjoterapeuty - czy odczuwa pani poprawę? Niektórych zabiegów nie czułam wcale, może zapomniał ktoś aparat włączyć? czy odczuwam poprawę stanu kręgosłupa? Trudno powiedzieć, skoro bolał mnie głównie po urazach w pracy, to teraz teoretycznie powinnam ozdrowieć zupełnie...no ale czas pokaże.

Myślałam, że wpis będzie z tych dowcipnych, ale nic śmiesznego się nie działo, a skończyłam zabiegi z ulgą, bo wynudziłam się jak mops.
W karcie zapisano - poprawa umiarkowana, zaleca się kontynuację zabiegów. Ciekawe, jak długo trwałby kolejny cykl od lekarza do następnej serii zabiegów?



104 komentarze:

  1. Też miałem przyjemność uczestniczenia w podobnych zabiegach i poprawy jakiejś nie odczułem. Leczenie objawów a nie skutków to słaby pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim, to takie leczenie na akord, byle szybciej, byle więcej pacjentów...

      Usuń
  2. Moja mama regularnie chodzi na różne rehabilitacje. Skoro i tak to robi stale, to nawet to czekanie nie przeszkadza. Do sanatoriów też jeździ. Więc ona chyba jakąś poprawę widzi. :) Ale dużo zależy od miejsca, w różnych jest różna jakość, a usługi na NFZ oferuje i przychodnia przyszpitalna, i są też jakieś mniejsze. Ja tez bym się na pewno wynudziła, ledwo umiałam wyleżeć z maseczką u kosmetyczki. ;)
    Mnie się wydaje, że dużo dają gimnastyka i masaże - tylko w jednym miejscu u nas w mieście ta gimnastyka była też trochę na odczepnego, więc bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kosmetyczką tez tak mam, na szczęście trafiłam ostatnio na młodą i sympatyczną panią, z którą przegadałyśmy prawie godzinę i czas szybko zleciał.

      Usuń
  3. "Wieki temu" dostałam skierowanie do Centrum Rehabilitacji w Konstancinie pod Warszawą- to taki znany szpital, w którym operowano kręgosłupy, prowadzono rehabilitacje tych co skakali do wody tam gdzie wolno itp. Odstałam 2 godziny w kolejce by się zapisać, i.......straciłam nadzieję na zabiegi. Po ponad 2 latach (2010r)zatelefonowano do mnie, że mogą mi poświęcić swój czas i zaczęłam dojeżdżać na zabiegi. Codziennie miałam i fizykoterapię i fizjoterapię, co mi zajmowało ponad trzy godziny- "przelatywałam" trzy różne zabiegi fizykoterapii oraz ćwiczenia indywidualne + masaż oraz ćwiczenia zbiorowe. Wychodziłam pół żywa, do dziś nie wiem jakim cudem nie spowodowałam żadnego wypadku jadąc po tych zabiegach do domu. I , skoro wpadłam w system, to trwałam w nim 6 lat, co roku w czerwcu przez miesiąc byłam rehabilitowana. Po prostu w ostatnim dniu zabiegów miałam kontrolę lekarską i dostawałam następne skierowanie i zapisywałam się już na następny rok. Czy pomagało to wszystko?- zdecydowanie tak, ale byłam po kontuzjach, które do końca moich dni będą mi dokuczać - skutki złamania kości krzyżowej odczuwam do dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba po leczeniu szpitalnym czy świeżej kontuzji przydzielają rehabilitacje szybciej, ja miałam skierowanie od neurologa zwykłe, a po końcowej wizycie u fizjoterapeuty nikt nie wspomniał o terminach kolejnych zabiegów, mimo że w karcie była kontynuacja.

      Usuń
  4. Aktualnie chodzę na zabiegi w Sir Med na Staropoznańskiej. Małe Centrum więc kameralnie i...idealnie. Rehabilitanci bardzo się starają; dziś idę 5x i też mam nadzieję na jakiś dodatkowy zabieg (jak do tej pory). Chodziłam też do "przyszpitalnej" i raczej już tam nie pójdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tej przychodni, że sensowna, ale nie wiedziałam, że są tam także zabiegi, bo w nowej na 800-lecia tylko prywatnie.
      Dzięki za komentarz:-)

      Usuń
  5. No, no... Żeby o zabiegi trzeba było zabiegać tak długo! Na przełomie wieków biegałem za zabiegami dla córki. Wtedy jakoś szybciej się to toczyło. Ale faktycznie, może dzieci traktują inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn dawno temu też miał zabiegi rehabilitacyjne od ręki, widocznie z czasem było coraz gorzej , a teraz to fatalnie wręcz.

      Usuń
  6. Mnie już wystraszyło to zadnie: drżyjcie klaustrofobicy. hehe Nie wiem, ale kiedyś mnie małe, ciasne pomieszczenia nie przerażały, weszłam do Wieliczki i był tam ciaśniejszy odcinek i już się pojawiła fobia. Na samą myśl mi słabo. hehe  Jakie to przykre, termin za rok... Boże, co to może być za rok... Mam nadzieję, że poprawę odczujesz, choć głównie słyszałam, że te zabiegi mało dają, ale kto wie. Niech się kuźwa poprawia i nie denerwuje, bo jak się za to zabiorę, to strzeż się bólu, który Ci dokucza. ;D Plakat mnie mega rozśmieszył, to też wydaje mi się, że pisze dziwnie, no nie wiem. Pozdrawiam, to co Ci dokucza, wykopuję daleko w Plutona, przytulam mooocno. <3 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś niesamowita, normalnie superwoman, z Tobą nie bałabym się chodzić na żadne zabiegi.
      Buziaki:-)

      Usuń
  7. mam pewne porównanie między Wawą (filia Konstancina) i obecnym Przedsudeciem... przede wszystkim terminy... w Wawie co najmniej pół roku czekanie (puls poślizgi pandemiczne), a tu raptem dwa tygodnie od chwili zgłoszenia się ze skierowaniem... zabiegi, sprzęt zasadniczo ten sam, może tu trochę mniej opcji... trochę tylko gorsza organizacja, bo dłuższe przerwy między jedną "stacją", a kolejną, ale same warunki lokalowe to warunkowały, a tak krawiec kraje, jak itp... w Wawie miałem indywidualnego terapę od gimnastyki, tutaj nie, tylko mała, marnie wyposażona salka i róbta co chceta... ale ja ten temat zdążyłem tak opanować, że sam wiem, co robić... a poza tym miło i sympatycznie tu i tam, laleczki jak kluseczki, faktycznie można fajnie poflirtować... dojazd?... w Wawie akurat mieszkałem tuż obok, a tu kilka kilometrów na rowerze... dla mnie bez różnicy, ale to są sprawy na które nie ma się wpływu...
    ...
    kluczowe pytanie: czy pomogło?... to nie jest zbyt sensowne pytanie.... na wynik fizjoterapii, czy rehabilitacji taki turnus ma może pewien wpływ, ale istotne jest też, być może bardziej, co robimy ze sobą między turnusami... czy przestrzegamy zaleceń, czy sami ćwiczymy coś w domu, jaki prowadzimy tryb życia, jakie mamy obciążenia układu ruchu, etc... tak więc co z tego, że odpowiem, że jest mi relatywnie lepiej /bo jest! :) /, jeśli nie wiem zbyt dokładnie, z czego to może wynikać...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, region może mieć znaczenie i konkretna placówka także.
      Ja akurat do szpitala nie mam aż tak daleko, zresztą dużo chodzę, z komunikacji miejskiej nie korzystam, ale jeśli ktoś musi autem i jeszcze zapłaci codziennie za parking, to już niewesoło.

      Usuń
    2. płatny parking przed ośrodkiem?... niezbyt przyjazna dla pacjenta organizacja terenu...

      Usuń
    3. No niestety, kiedyś z tego zrezygnowano, ale płatny parking powrócił, co skutkuje tym, że zarabiają taksówkarze, a kierowcy pacjenci parkują byle gdzie...

      Usuń
  8. Prawdę mówiąc, bardzo lubię takie zabiegi i wcale się nie nudzę. Mam czas pomyśleć :-) Obce też są mi takie praktyki, o jakich piszesz, np. z tym kupionym przez siebie prześcieradłem.
    Po wzięciu serii zabiegów nic się nie zmienia w samopoczuciu i dopiero po jakimś czasie zaczynasz się orientować, że pomogło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co kraj, to obyczaj... w Wawie dawali na miejscu prześcieradło, takie zielone, jednorazowe, co w kuszetkach kolej daje, ale jedno na cały turnus... a tu na Dolnym Śląsku nie było w ogóle tradycji pościelowej, tylko gaziki do "prądów" kazali kupić, ale ja pierwszego dnia zapomniałem, więc pani pożyczyła swoje, jakieś rezerwowe, służbowe i też było dobrze, pani była dobra, życiowa, rozumiąca: "bo ja to wiem, pierwszy dzień to zawsze tak jest" LOL...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. @Frau Be - No fakt, pomyśleć można, ale można i rozmów posłuchać, a rozmyślać wolę na spacerze. Niektórzy podobno się modlą.
      @PKanalia - Gazików do prądu na szczęście nie musiałam kupować, ale pani od lasera tak odkażała okulary, że aż w nosie kręciło...

      Usuń
    3. niech ja sobie przypomnę jak to było z tymi okularami do lasera...
      Wawa - stanowiska do lasera trzy, okularów sporo, organizacja mycia i suszenia ich bez zarzutu, smrodu chemii nie było...
      Miasteczko - laser jeden w osobnym pokoju, za to okulary widziałem tylko jedne, jak ona to robiła, że zawsze czyste i suche, pojęcia nie mam, ale chemii też nie czułem...
      tylko tu dodam, że to był okres późnej pandemii, maseczki obowiązywały tylko w ośrodkach zdrowia, ale generalnie wszyscy to mieli gdzieś i nikt się nie czepiał, nikt tego nie egzekwował...

      Usuń
    4. Przy takim natłoku pacjentów jak teraz, to żadne maseczki nie zdałyby egzaminu, nie mówiąc o prześcieradłach...

      Usuń
    5. chciałam jeszcze dodać, że z terminami też nie jest AŻ TAK strasznie, jak można by mniemać. Wszelkie gabinety fizyko- i fizjoterapeutyczne rozmnożyły się u nas jak grzyby po deszczu i króliki w Australii.

      Usuń
    6. To chyba przeniosę się do Rzeszowa lub w okolice!

      Usuń
    7. Kusisz, ale za daleko od syna i wnuka;-)

      Usuń
    8. To bierz ich ze sobą :-)

      Usuń
  9. Dobrze, że są takie możliwości, bo wiadomo, z czasem to tam coś strzyknie, tam coś chrupnie, zaboli, no i fizjoterapia albo rehabilitacja jak znalazł. Co prawda, aby odnieść z tego największe korzyści, potrzeba czasu, ale koniec końców warto, bo lepiej, żeby zminimalizować ryzyko urazów czy jakiś tam blokad w organizmie, niż zbagatelizować. No cóż, a relaks przy okazji z dobrą muzyką i czas upłynie szybko i miło 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwość niby jest, ale zbyt długie oczekiwanie i zbyt krótkie zabiegi.
      Relaks z muzyką to u kosmetyczki, w szpitalu raczej nie...

      Usuń
  10. Z podobnych zabiegow korzysta moj syn, ma ich multum, w dwoch roznych klinikach plus niektore wykonuje w domu. Opinia - pomagaja chociaz nie lecza a takze jego rada jest by nie porzucac, by istniala ciaglosc terapii.
    U nas nie ma tak dlugich terminow czekania - przeciwnie, jest taka ilosc klinik specjalizujacych sie w tego rodzaju terapii iz wprost prosza sie o pacjentow. Jedyna sztuka jest wybrac takie z naprawde fachowa i pomocna obsluga. Niestety duza czesc zabiegow nie jest pokrywana ubezpieczeniem wiec placi sie z wlasnej kieszeni co moze wynosic tysiace jak w przypadku syna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pewnie tez sporo miejsc , ale kogo stać na płatna rehabilitację?
      Bywają firmy, które w ramach ubezpieczenia oferują swoim pracownikom darmowe lub częściowo odpłatne zabiegi.
      Gdy pytałam w innej przychodni o koszt, to koszt 3 zabiegów to ok.180zł i pomnóż to razy 10 dni, nie mówiąc o kolejnych seriach...

      Usuń
  11. Odkąd porzuciłam nadzieję na wyzdrowienie w ramach NFZ i z własnej kieszeni płaciłam za rehabilitację, najgorsze dolegliwości zniknęły i na zawsze odsunęło się widmo operacji kręgosłupa. Koszt? 180zl za półtorej godziny .
    Do tego filmy na YT dr nauk medycznych Marcina Wytrążka. Dr Wytrążek poleca niezbyt skomplikowane ćwiczenia i...bardzo skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej zawsze pomagały mi wizyty u kręgarki i masaże. Kręgarka już nie przyjmuje z powodu wieku, a masaże czasami robi mi mąż, czasami wykupuję fachowe, co zrobić.

      Usuń
  12. Z NFZ jest bardzo wąski zakres usług chociaż 2 razy udało mi się zakwalifikować na masaż indywidualny i po nim były efekty.1,5 roku temu mialam takie bóle ze chodzic nie mogłam, poszłam prywatnie zabierając że sobą zdjęcia rozmaite, ten masaż to był strzał w dziesiątkę, powoli bol odchodził, tylko że kasa.U nas z nfz trzeba mieć voltaren, ręcznik papierowy .Z drugiej strony zależy na jakiego rehabilitanta się trafi.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się indywidualny rehabilitant , rzetelny i niedrogi, ale pomarzyć zawsze można...

      Usuń
  13. JA nie korzystam z NFZ, nie mam siły i chęci na to. Póki mam możliwość załatwiam sprawy prywatnie. Na kręgosłup znalazłam zabiegi metodą Doktora Palucha i po 2 latach mogę powiedzieć: działa :) Korzystam też z ćwiczeń, które poleca wymieniony wyżej dr Wytrążek. Jedna seria zabiegów nic nie da, zapisz się na więcej.
    Wrzucę ci, popatrz, może podpasuje, bardzo bezpieczne :
    https://www.youtube.com/watch?v=xIe4Ytjxnpg&list=PLfCYwTp_vOuHvU3w0c88N-jrKlIbHdViC&index=41&t=1248s&ab_channel=Drn.med.MarcinWytr%C4%85%C5%BCek-fizjoterapeuta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zerknąć na te polecane ćwiczenia, bo nie mam siły wracać do lekarza z przychodni i znów prosić o dalsze zabiegi, może wykupię jakieś masaże?
      Dzięki za link, zajrzę na pewno!

      Usuń
  14. No cóż mnie ta rehabilitacja na NFZ pomogła jak umarłemu kadziło . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie czuję żadnej zmiany, zobaczymy...

      Usuń
  15. BBM; Przyzwyczaisz się. Przysługują 2 "seanse" w roku. Regularnie korzystam, bo jakoś tam jednak pomagają. Nie jest to szczyt rozrywki, ale dla zachowania względnej sprawności warto się trochę ponudzić... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze kontrolę u neurologa, zobaczymy, co powie i co zaleci dalej...

      Usuń
  16. Dżinie, jakbym miała tyle czekać na zabiegi, to wątpię czy by mi się chciało. Tu rano dzwonisz do rodzinnego, przepisuje ci 9 sesji, po południu dzwonisz do fizjoterapeuty i najdalej za tydzień, nie rzadko na drugi dzień masz pierwszy zabieg. Gdy uznasz, że potrzebujesz więcej, zwyczajnie prosisz lekarza. W mojej wiosce jest ze 7 fizjoterapeutów i mają dosłownie pełne ręce roboty. Młodzieży chodzi tu też sporo, no i sportowców, ale ogólnie ludzie w każdym wieku z różnymi problemami. Tyle, że u nas darmowych zabiegów nie ma. Ja się spodziewam za 2 cykle ze 600€ do zapłaty, ale fundusz zdrowia sporo zwraca. Jeśli chodzi o rezultaty zabiegów to poprzednimi razami zdziałały cuda. Tyle, że odczuwalne to było dopiero po kilku miesiącach. Znaczy wróć, to jest odczuwalne do dziś po kilku latach. Czy na stan zapalny pomoże, to się zobaczy za jakiś czas... albo i nie zobaczy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, prywatnie to niemal od ręki, ale koszt porażający i raczej nikt nie zwraca. To może nasi fizjoterapeuci, jak i pielęgniarki wyemigrowali, bo u nas jak na lekarstwo...

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Ja się boję, co będzie w ogóle, bo znajoma, mimo zabiegów i tak jest już po operacji kręgosłupa...

      Usuń
    2. Moj maz chce na starosc do Polski, a ja ... no coz: tu siegna achillesa walnelo, ramie mnie prawe pobolewa... kregoslup zaczyna niedomagac, Hashimoto dusi. No gdzie ja do tej Polski? Zalatwie sie zdrowotnie:)

      Usuń
    3. Podobno nie wszędzie jest źle, musisz sprawdzić, gdzie służba zdrowia lepiej działa...lub ubezpieczyć się prywatnie.

      Usuń
  18. Zdarzyło mi się korzystać z zabiegów i dobrze je wspominam. Miałam takie jak Ty. Ostatnie mi przepadły z powodu covida, bałam się iść, żeby tej francy nie złapać. Od tego czasu u żadnych doktorów nie byłam, recepty są zdalnie wypisane i to mi się podoba, ze iść nie muszę. Oj, skłamałam, byłam u pulmonologa, ale to z rehabilitacją niewiele ma wspólnego😀 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z recept jestem zadowolona, piszę maila do przychodni i przychodzą na telefon. Chociaż to im wyszło, e-recepty i wizyty online, jak nie musisz widzieć lekarza i czekać w przychodni, ale z kolei nie wiesz, kiedy lekarz zadzwoni...

      Usuń
    2. U nas mówią, kiedy lekarz zadzwoni, na godzinę umawiają i na razie się sprawdza.

      Usuń
    3. Ja dostałam informację, że lekarz zadzwoni między 14-ą, a 17-ą, ale za pięć 17 musiałam się przypomnieć...

      Usuń
  19. Od dawna nie korzystam już z rehabilitacji, bo właściwie nie potrzebuję.... Kiedyś terminy nie były tak odległe…. Ok. 2 tyg.
    Staram się w razie potrzeby sama sobie dopomóc. Mam lampę podczerwoną z masażerem, maści rozgrzewające i sąsiadkę samouka…. w nagłym wypadku jest niezastąpiona..
    Wierzę w fizjoterapię…. kiedyś miałam bolące kolano, nie mogłam chodzić po schodach i pod górę. . Długo trwało, więc zdecydowałam się skorzystać z zabiegów…. Było ich dużo . Pomogły i odstukać nigdy/ tfu, tfu / bóle nie powróciły.
    Ale w ogóle najbardziej wierzę w masaż, najlepiej jeśli nas stać – prywatnie u dobrego masażysty. No i gimnastyka….. bóle kręgosłupa szyjnego przeszły mi po regularnych, specjalistycznych ćwiczeniach…. w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kolana mężowi pomógł lek w saszetkach, drogi i długo brany, ale do dziś ma spokój.
      Masaże z użyciem maści robimy sobie wzajemnie w domu, ale zamierzam wykupić prywatnie cos skutecznego i fachowego.

      Usuń
  20. Trzeba mieć zdrowie żeby chorować i dużo cierpliwości żeby się doczekać wizyty. No chyba ze nas zapiszą ołówkiem 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! To wcale nie jest dalekie prawdy, mnie do gastrologa zaproponowano termin za 2 lata, a do tego czasu co mam zrobić, modlić się?

      Usuń
  21. Może młodzież była prywatnie? Zabiegi na NFZ często są fikcją i próbą nerwów. Dlatego utrzymuję sprawność uprawiając sport. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy młodzież prywatnie, czy na NFZ.
      Ja staram się dużo chodzić, ale z wiekiem to widocznie za mało...

      Usuń
  22. Żeby się leczyć (?) trzeba mieć końskie zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie na próżno powstało to porzekadło, to prawda, zdrowie i cierpliwość.

      Usuń
  23. Zawsze wspominam, jak to się dostałam na zabiegi w rok po uzyskaniu skierowania... panie ciągle dopytywały, czy pomagają, czy czuję się lepiej. No cóż, już nie miałam w tym czasie objawów, po roku (pomogły jakieś tabletki) 😂 ale co im będę robić przykrość - mówiłam, że tak, pomagają, że jest lepiej po tych zabiegach.
    Ale chodzenia na zabiegi też nie cierpię. I przebierania się. Na pewno lepiej w lecie niż w zimie, bo ja noszę rajstopy, to gdybym jeszcze i to miała zdejmować i zakładać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy podobnie, ja w ogóle nie lubię żadnego przymusu...

      Usuń
  24. Polacy narzekasz na sluzbe zdrowka,ale niestety tak jest w calej Europie,mieszkam za granica,mam chorobe przewlekla,boli mnie od dluzszego czasu nadgarstek,czego przyczyn moze byc wiele,lekarz p olecil mi kupienie opaski uciskowej i rtg,zobaczyl ze to nie zlamanie i olal,usiluje dostac skierowanie na badania podstawowych,usg,bo za jakis czas moge miec niedowlad...

    OdpowiedzUsuń
  25. mialo byc,,Polacy narzekaja na sluzbe zdrowia,,...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam porównania, staram się nie narzekać, ale i zachwycona nie jestem, niestety.

      Usuń
  26. Z powodu tego, że w Polsce pacjentom po nowotworach nie zaleca się zabiegów związanych z prądem oraz z magnetyzmem mam różne perypetie, uciążliwe, związane z rehabilitacją, wyszła by dość opasła broszura z tego ;)
    A jako że we Wrocławiu jest oddział konstancińskiego centrum rehabilitacji, kilka lat temu zarejestrowałam się tam aby porównać jakoś usług i ewentualnie wykorzystać spostrzeżenia. Czekałam na zabiegi 1,5 roku ale warto było. Miałam terapię manualną indywidualną i wspomagające ćwiczenia.
    Jakoś usług okazała się najwyższa z moich dotychczasowych doświadczeń, dlatego to wykorzystuje swoje spostrzeżenia i rehabilituje się sama, albowiem trzeba mieć niezwykłą odporność psychiczną aby korzystać z naszej służby zdrowia, aktualnie brakuje mi na to energii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym trafić na fachową pomoc, to i zapłacić wtedy warto, u nas nie słyszałam o podobnym ośrodku w pobliżu.

      Usuń
    2. Poszukaj w Internecie, powinnaś znaleźć jakieś opinie na temat rehabilitacji w twoim mieście, może jakiś ranking.
      Kilka lat temu moje internetowe kumpele z Pastelowego Kurnika ufundowały mi prywatne zabiegi. Jedna z Kur pracuje na AWF na wydziale rehabilitacji i to ona załatwiła mi zabiegi manualne u swojej wydziałowej koleżanki rehabilitantki.
      Uknuły spisek, który opisałam w tym poście :) http://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2018/05/niesamowita-historyja-jaka-mi-sie.html

      Usuń
    3. Najlepsze podobno prywatne zabiegi, uciułam kasę, to zacznę korzystać:-)

      Usuń
  27. Chodzę regularnie na rehabilitację. Inne lata udawało mi się dwa razy w roku, a w tym roku chyba załapię się tylko raz. Mówi się trudno. U mnie zawsze jest lekka poprawa po zabiegach, ale musiałabym nic nie robić, żeby ten stan się utrzymał. Nie wszystkie zabiegi są dla mnie, bo mam epilepsję. Nie wiem jak jest obecnie, ale kiedyś przysługiwało pięć zabiegów na skierowanie. Zdrówka Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takim tempie załatwiania to raz na rok pewnie można się załapać, nawet nie pytałam, może dowiem się na wizycie kontrolnej...
      Dziękuję i wzajemnie:-)

      Usuń
  28. Jeszcze nie miałam okazji korzystać z takich zabiegów. Moja jedyna przygoda z fizjoterapeutą, to był "masaż " powiezi. Dałam w cudzysłowie, bo masaż kojarzy się z czymś przyjemnym, ale powięź była tak bolesna, że wrzeszczałam w nieboglosy 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre zabiegi potrafią być torturą, tak słyszałam...

      Usuń
  29. Rzeczywiście tak jest, że zabiegi nie od razu przynoszą spektakularną poprawę samopoczucia. Czasem jest lepiej, ale nie zawsze. Człowiek idzie na zabiegi i niejednokrotnie oczekuje cudu, a to zupełnie nie tak.
    Trzeba szukać, gdzie są dobre poradnie i rehabilitanci, a jeszcze lepiej rozmawiać i dowiadywać się tzw.pocztą pantoflową. Życzę zdrowia i wytrwałości !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie słyszałam tylko o prywatnych masażach, no i basen byłby pewnie dobry, pomyślę!

      Usuń
  30. Fizjoterapia, naświetlanie, kąpiele, sanatoria.
    Mam wrażenie, że to bardzo polski temat.
    W Australii, po pierwsze fizjoterapia nie jest objęta powszechnym systemem opieki zdrowotnej co bardzo ogranicza zainteresowanie, po drugie, prywatne kliniki fizjoterapii oferują raczej ubogi zakres usług.
    Rezultat - mam już niewielu znajomych w Polsce, każdy z nich regularnie korzysta z jakichś zabiegów fizjoterapii, mam wielu znajomych w Australii, niektórzy bardzo dobrze sytuowani, bardzo rzadko słyszę o tym żeby korzystali z usług fizjoterapeuty, jeśli już, to jest to krótka seria masaży.
    Osobna sprawa to sanatoria. Sprawa bardzo prosta, tu nikt o czymś takim nie słyszał.
    Podczas ostatniej wizyty w Polsce odwiedziłem kolegę, który właśnie przebywał w Nałęczowie. Poczułem odrobinę tej specyficznej atmosfery, która zainspirowała T. Manna - Czarodziejska Góra i Olgę Tokarczuk - Empuzjon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe rzeczy piszesz, ale widocznie w Australii ludzie nie ulegają urazom lub leczą się w inny sposób.
      Mieszkam w mieście uzdrowiskowym, ale w sanatorium jeszcze nie byłam...

      Usuń
  31. Jedenaście lat temu dałam się wkręcić w rehabilitację z NFZ-tu - pierwszy i ostatni raz...Totalna strata czasu...;o) Żeby było śmieszniej to skierowanie wypisał mi "rodzinny", bo pani neurolog po oświadczeniu, że "tak ładnego kręgosłupa dawno nie widziała", poprosiła następnego Pacjenta...;o)Po "prywatnej" serii byłam "nówka sztuka", a na pożegnanie dostałam listę zaleceń (prostych jak budowa cepa)...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno pani neurolog, jak i fizjoterapeutka były jakby rozczarowane, że w porównaniu z wynikami rezonansu ja nie chodzę krzywo lub nie kuleję, a te zmiany to w zasadzie nie kwalifikują się do operacji, no chyba, że przestanę chodzić...a podobno najlepiej zapobiegać?

      Usuń
    2. Zapobiegać ?? W neurologii to ściema stulecia !! Dobry Rehabilitant wart stu neurologów...;o)

      Usuń
    3. oj, to prawda, ja o zwykłe tabletki nie mogę się doprosić, a rodzinny nie może ich zapisać, bo to w gestii neurologa, normalnie koszmar!

      Usuń
  32. Zapisy ołówkiem są całkiem w porządku. Takie nie za pewne. :)

    A już szczerze to czasem nie chce mi się pisać na temat służby zdrowia ogólnie.

    Na plus zaliczę swój pobyt w Konstancinie, gdzie dochodziłem do formy jakiejś po artroskopii, pobyt w pełni płatny. Po powrocie do domu zauważyłem poprawę w mobilności i coś równie pozytywnego, schudłem w trzy tygodnie parę kilogramów. Nie ma się co dziwić, jedzenie w kaloryce na styk jak dla mnie, jednak nie dojadałem praktycznie nic, do tego zabiegi, ćwiczenia i chodzenie jeszcze wtedy z kulami w te i we wte.

    Napiszę notkę pewnie o różnych aspektach w zespołach po odejściu jakiegoś muzyka z nich. Też może o hologramach muzyków itp.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna osoba chwali Konstancin, ale trochę daleko ode mnie...

      Usuń
  33. Nigdy nie byłam na zabiegach, choć przydałyby się pewnie, bo kręgosłup zwyrodniały; nawet pojechałabym do sanatorium ... ale nie mam zdrowia na zadawanie się ze służbą zdrowia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, odechciewa się już na starcie...

      Usuń
  34. Ten mem taki prawdziwy... Zabiegi na pewno dużo emocji zabrały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony tak, z drugiej zniechęciły...

      Usuń
  35. Taa ten czas oczekiwania. Brat nim się dostał do laryngologa, to ucho przestało boleć. Lekarz zajrzał, powiedział, że czyste, swoje skasował (taaak to nie było na kasę chorych), tydzień po wizycie ucho znów zaczęło boleć...
    Potem się dziwią, że niektórzy w ogóle do lekarzy nie chodzą...
    Zdrówka życzę Kochana. Mam nadzieję, że coś te zabiegi jednak dały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie chciano zarejestrować do gastrologa za dwa lata, po co, kiedy miałam problem tu i teraz...a czy u nas można prywatnie, to nawet nie wiem.
      dziękuję i wzajemnie:-)

      Usuń
  36. Ja tam lubię czas oczekiwania na zabiegi, porozmawiać można, poczytać a potem zrelaksować się na kozetce. Pierwsze efekty zabiegów miałam kilkanaście dni po powrocie z sanatorium, w którym byliśmy kilka lat temu i cieszę się na tegoroczny wyjazd jak dziecko. Pamiętam , jak marzyłaś o emeryturze, kiedy to nigdzie nie będziesz musiała się Asiu śpieszyć. Znając Ciebie to czas oczekiwania i leżenie na kozetce - nie był czasem zmarnowanym, bo nuda - raczej Ci jest nieznanym uczuciem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba z wiekiem robię się niecierpliwa, bo nawet u kosmetyczki mi się dłużyło;-)
      Owszem, starałam się podsłuchać to i owo, ale nic godnego uwagi nie słyszałam...a czytać przy tych zabiegach nie można.
      marzyłam o emeryturze, by tez nikt mi niczego nie narzucał, a tu jednak obowiązek codzienny i pół dnia do tyłu.

      Usuń
    2. „Obowiązek” Asiu dla Twojego dobra 😃 To przecież nie pod przymusem było , pomyśl o tych którzy czekają w kolejce na swoje terminy. To nie pigułka - efekty przyjdą tylko nieco później i napewno bez tylu skutków ubocznych. No powiem - jestem mocno zdziwiona Twoją niecierpliwością 😏😘

      Usuń
    3. Gabrysia

      Usuń
    4. Samą siebie zadziwiam w tym względzie;-)

      Usuń
  37. Trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć. Najlepiej omijać lekarzy i iść prosto do fizjoterapeuty.
    Swoją drogą te wszystkie zabiegi, to trochę takie czary-mary. Ale że sama trochę czaruję, to wiem, że są uzasadnione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, ale procedury są takie, że najpierw lekarz rodzinny, potem neurolog, na końcu fizjoterapeuta, a na wszystko czekasz miesiącami.

      Usuń
  38. Straszne to jest. W Polsce, żeby chorować to trzeba być zdrowym. Tqki paradoks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Silnym i cierpliwym, a pracującym to nawet czasu brak.

      Usuń
  39. Witaj, Jotko.

    Jak czytam - nieźle trzeba było zabiegać o te zabiegi;(

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane, do innych specjalistów to nawet nie zamierzam się dobijać...

      Usuń
  40. ahhh ten NFZ miałam okazje spojrzeć od drugiej strony jak traktują personel medyczny i przyznam że idealnie nie jest. Tak Fundusz Zdrowia wzbudza emocje. Żywe.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zabiegi, ćwiczenia, lasery na NFZ to normalka. Prywatnie no cóż nie każdego stać , a można codzienne ( Chic to trudne) coś samemu robić , aby było dobrze. Oczywiście w zależności od schorzeń. Ja i czasami chodzę na zabiegi i staram się co wykonywać różne ćwiczenia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba znać dobre ćwiczenia, by sobie nie zaszkodzić, fizjoterapeuta nie zaproponował mi żadnych.

      Usuń
  42. No w końcu udało się znowu di Ciebie zajrzeć Asiu. Chyba z 5 razy próbowałam w ciągu dnia i ciągle coś mnie odrywało 🙈 moja mam chodzi na takie ćwiczenia albo podobne i to właśnie teraz. Cieszy się kobieta bo jest chora i potrzebuje a najbardziej cieszy się ze dożyła bo prawie dwa lata czekała 🙈 nie wiem jak komentować takie kolejki i o co tu chodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami mam podobnie, szybko czytam nowe posty, ale nie starczy czasu na komentarze, zwłaszcza gdy u wnuka jestem.
      Kiedyś wywaliło mi Internet, gdy miałam napisać komentarze lub musiałam iść na zabiegi właśnie...
      Ja też nie wiem i od lat nikt nie potrafi tego systemu zreformować!

      Usuń