Przy weekendzie lżejszy temat. Spotkania towarzyskie.
Chyba większość z nas lubi takie spotkania z wyjściem do jakiegoś lokalu, bo z rodziną spotykamy się raczej w domu i to w określonych sytuacjach.
Sama umawiam się z koleżankami na kawę w jakimś sympatycznym miejscu i w miarę przyjaznym dla naszych portfeli. Stwierdziłyśmy bowiem, że każda z nas chętnie wyjdzie z domu, by zaznać odrobiny luksusu, lepiej się ubrać i spędzić czas inaczej, niż zwykle. Czasami łączymy wspólne wypicie kawy z zakupami w galerii handlowej lub długim spacerem.
Ale nie tylko spotkania z przyjaciółmi możemy przenieść na grunt poza domem. mamy w rodzinie taki zwyczaj, ze zamiast domowej biesiady przy stole i spektakularnych prezentów z okazji różnych, umawiamy się na wycieczkę w plenery, zakończoną wspólnym obiadem w ciekawym miejscu. Upominki nie zawsze bywają trafione, biesiada potrafi być nużąca lub tematy rozmów konfliktowe, a wypad na łono przyrody i smaczny obiad przygotowany i podany przez kogoś może być niezapomnianym wspomnieniem na długo.
To taki tylko pomysł. Coraz więcej osób zamienia domowe pielesze na świąteczne wyjazdy w góry, nad morze czy do leśniczówki. Zabierają wikt, trunki i ciepłą odzież, by uciec od codziennej rutyny, także rutyny biesiadowania.
A przy okazji bywania w miłych miejscach, gdzie podają nie tylko pyszną kawę, proponuje kilka kadrów z miejsc wartych przytulenia, gdzie udało nam się gościć. Gdybyście mieli wybrać któreś na spotkanie, na co byście zagłosowali?
Mam dokładnie taki sam stosunek do biesiadowania, jak Ty. Żałuję tylko, że kiedyś, gdy byłam młodą matką i mężatką, nie miałam takich możliwości. Wtedy wszelkie imprezy odbywały się w domu i do dziś na myśl o tym mam gęsią skórkę. Nie znoszę "kelnerowania", bo wtedy, będąc gospodynią, niewiele z takiego spotkania mam przyjemności.
OdpowiedzUsuńMój wybór miejsca na spotkania, to wszelkiego rodzaju zielone ogródki (ze wskazaniem na 3-kę). Na wolnym powietrzu kawa smakuje najlepiej. 6-tka bardzo przypomina Rybołówkę.
Zielone ogródki wytrzymują nawet w chłody, zakłada się wiatrołapy, wstawia grzejniki i jest dobrze, a widoki podobne:-)
UsuńPiękne miejsca! A to pierwsze jakże klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńCzęsto takie spotykamy:-)
UsuńTutaj rodzinne spotkania to jednak często odbywają sie poza domem. Naszą prywatną tradycją jest np na niektóre domowe urodziny wychodzić do ulubionej knajpy, gdy tylko się da, bo np jedno urodzone jest w tzw wigilię a nas nie rajcuje ani świąteczne menu ani świąteczna atmosfera. Wtedy zamawiamu sushi do domu a tort ja zawsze sama muszę zrobić. Dawniej też często jechaliśmy w weekend na zwiedzanie i potem na rodzinny obiad - raz do zwykłego Maka innym razem do jakiejś łądnej restauracji. My wybieramy w domu długo szukając czegoś w naszym stylu. I tak np te Twoje miejsca powyżej są ładne, ale nic w naszym stylu. My lubimy knajpy zabytki, np stary młyn, zameczek, albo pełne starych dziwnych dekoracji. Ja patrzę na strony w necie, na zdjęcia i wiem, że to jest dla nas. No, jeszcze menu musi być dla nas, bo nawet nie zajrzymy tam, gdzie nie będzie ulubionych potraw dzieci. No i w wigilię często jeździmy wieczorem na oglądanie oświetlonych miast. Zdarzało się nawet kilkadziesiąt kilometrów kręcić tylko po to by pospacerować po rynku i zdjęć porobić. Zdarzyło się nawet w deszcz ;-)
OdpowiedzUsuńTe na zdjęciach tez bywają zabytkowe, nie wszystkie fotografowałam od środka, ale klimat mają świetny.
UsuńMenu musi też nam odpowiadać, no i ceny...
Gdy syn był mały tez sama robiłam torty urodzinowe, no i rodzina była liczniejsza, a nas nie było stać na restauracje...
No u mnie w domu, to ok.14 osób.Naczynia po kawie to już dziewczyny zmywają, pomagają przy szykowaniu kolacji a jeśli już okragla rocznica to siostry pieką ciasto i jakieś kruche ciasteczka ja im potem też to odpracuje, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńO właśnie, zapomniałam dodać, że jest jeszcze opcja imprez składkowych, wówczas gospodarze nie męczą się w kuchni dwa dni i można spróbować różnych smaków!
UsuńTo jest całkiem fajny pomysł, na spacer zakończony obiadem w jakimś niedrogim miejscu 😍 szkoda tylko, że do zrealizowania jedynie z okazji typu imieniny, urodziny - bo już w święta to nie bardzo, wiadomo - lokale pozamykane (albo czynne tylko takie z wyższej półki i to z rezerwacjami)...
OdpowiedzUsuńNo tak , w święta trudniej, choć zauważyłam, że restauracje fast food i stopniowo także inne są czynne nawet w święta.
Usuń3, 6, 8, 12 - czyli w kawiarnianych ogrodkach i tarasach jesli pogoda pozwala. Nie tylko na kawe ale caly obiad. Mamy taka ulubiona restauracje z tarasem wychodzacym na rzeke wiec gdy moi sie zjada na swieta pojdziemy do niej. W grudniu bedzie zimno ale te ogrodki obstawiaja ogrzewaczami wiec da sie sidziec i biesiadowac na zewnatrz. Tylko jesc trzeba szybko zanim wystygnie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, coraz więcej werand ogrzewanych, gdzie można jeść posiłki nawet w chłody:-)
UsuńNie lubię świąt i tego, że muszę się namęczyć, a potem połowę wywalić, więc od kilku lat wigilie robię u córki, dla niej i jej przyjaciół, którzy są daleko od domu, a potem jadę nad morze.
OdpowiedzUsuńZ przyjaciólmi tez wolę się spotykać w knajpkach i restauracjach, a rodzinny wypad na łono naturki to wyborny pomysł.
Ostatnio mi kawa nie wchodzi, ale to chyba z powodu oskrzeli.
Choroby zmieniają nam smak. gdy mam kilkudniowe migreny, to tez nie pijam kawy i jem tylko słodkie!
UsuńOstatnio polubiłam kawę z mlekiem w kawiarni tuż przy Wydziale Teologicznym w Katowicach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mleka nie mogę pić i wolę chyba smak kawy bez dodatków.
UsuńDla mnie najlepszą i najważniejszą kawą jest ta wypita skoro świt. Lubię kawę mocną, czarną, bardzo gorącą i parzoną tak zwyczajnie bez żadnych dodatków. Koniecznie w dużym kubku. Na mieście to towarzystwo do kawy się liczy i raczej wtedy wolę herbatę:)
OdpowiedzUsuńJest taka ładna piosenka Joanny Pilarskiej "Piosenka do Kawy", kiedyś słuchałam jej na koncercie.
Poszukam i posłucham, dziękuję:-)
Usuńprzeze wszystkim widzę dynię, która niczym choinka po innych świętach nadal trzyma się krzepko na boisku...
OdpowiedzUsuńco prawda nie pijam kawy, ale toć wiadomo, że nie o żadną kawę chodzi, tylko o chwilę zrobienia sobie inaczej, a to lubi raczej (chyba?) każdy...
p.jzns :)
Dokładnie tak, bo nie zawsze jest to kawa przecież:-)
UsuńWszystkie przedstawione przez Ciebie wnętrza są urocze, chętnie odwiedziłabym każde z nich. Lubię kawiarnie, zapach kawy, ciche rozmowy, śmiech..To są dobre klimaty.
OdpowiedzUsuńInne wnętrza niż domowe zaciekawiają i stanowią odskocznię od rutyny...
UsuńTrudno wybacz, wszystkie miejsca urokliwe, chociaż wole te na świeżym powietrzu, wtedy moja kawa ma dodatkowy smak.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Piliśmy kiedyś kawę i jedliśmy lody piernikowe w świątecznym klimacie na zewnątrz kawiarni, ale kawa szybko stygła...
UsuńW przypadku ładnej pogody wybrałbym 3 (odrębnie i historycznie) lub 12-kę, natomiast jeśli chodzi o pomieszczenie to dwójka i mogłaby być nawet piątka, gdyby wielkość i styl foteli współgrały ze stylem stolika.
OdpowiedzUsuńNo tak, na piątym zdjęciu fotele wypełniły większość pomieszczenia, a szkoda, no i bardzo ciężkie były...
UsuńHmm ... czy "odrobiną luksusu" może być "wspólne wypicie kawy z zakupami w galerii handlowej lub długi spacer? Ja osobiście wolę spotkania na oficjalnych imprezach (konferencje, dedykowane spektakle, wernisaże, itp., ...), gdzie można zawrzeć nowe ciekawe znajomości i ... pójść "na kawę". ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie jednak to nie otoczenie ma wpływ na klimat i atmosferę "kawowej konsumpcji", ale towarzysząca osoba. Zachęcająco wygląda zdjęcie nr 3.
Korzystam z tego, co dostępne, na konferencjach i wernisażach nie bywam, ale tam raczej drinki alkoholowe serwują...
UsuńJeszcze wazniejsze od dobrej kawy jest odpowiednie miejsce w ktorym sie ja pije. A najwazniejsza jest osoba z ktora sie ja pije.
OdpowiedzUsuńStokrotka
Całkowita racja, połączenie tych dwóch spraw, to ideał!
UsuńOd lat staram się przeforsować taką formę świętowania rodzinnego. Niestety przywiązanie do stołu jest jeszcze bardzo silne...
OdpowiedzUsuńZa to z przyjaciółką jak najbardziej lubimy sobie tak organizować czas Zawsze coś innego :)
Rodzinę mam małą, więc w większości się udaje, chyba że pogoda kiepska, wtedy wygrywa biesiada domowa...
UsuńWiesz, że bardzo lubię wypady do kawiarenek. :D
OdpowiedzUsuńPamiętam i masz spory wybór u siebie, zazdroszczę:-)
UsuńŻe tak brzydko powiem - w Łodzi gdzie nie splunę, tam kawiarnia.
UsuńTo chyba w każdym dużym mieście, podobnie jest w Toruniu i Poznaniu, gdzie bywam...
UsuńI w Olsztynie, jak ostatnio. ;) Ale pogłoski chodzą, że w Łodzi jest naprawdę wybitnie dużo kawiarenek, na niektórych ulicach jedna przy drugiej. Teraz tworzą się nawet w osiedlach i kwestia czasu jak im nieopodal zaczną konkurencje wyrastać.
UsuńNa osiedlach to u nas nie ma nic, nawet restauracja w kinie upadła i zrobili trzecią salę projekcyjną. Za to barów piwnych, jak grzybów!
UsuńPonieważ najlepiej czuję się na łonie natury wybrałabym siedzenie w miejscach, gdzie jest sporo zielonego i najlepiej na świezym powietrzu. Czyli miejsca przedstawione u Ciebie na zdjeciach nr 8 i 12. A w razie niepogody...Pewnie zostałabym w domu!:-)
OdpowiedzUsuńPóźna jesień często wymusza pozostanie w domu...
UsuńKawa-zawsze i wszędzie☕🤗
OdpowiedzUsuńGdy nauczyłam się pić dobrą kawę, kupiliśmy expres, bo inna już nie smakuje...
UsuńMam i ja od kilku lat, zadowolona bardzo😊☕
UsuńZdecydowanie wygrywają lokale nr 1 i 2.
OdpowiedzUsuńO tak, jasno, kolorowo, romantycznie:-)
UsuńWczoraj piliśmy kawę w przyklasztornej kawiarence i była naprawdę dobra :) Mnisi się postarali :)
OdpowiedzUsuńNalewki i desery tez dobre robią:-)
UsuńBBM: Stawiam na nr 3. Zielone otoczenie sprzyja pogawędkom.
OdpowiedzUsuńOdwiedziliśmy kawiarnię w palmiarni, była piękna, ale zbyt duszno, jak dla mnie...
UsuńMy od lat świętujemy w plenerze i to jest świetne rozwiązanie...A kawa ?? Najlepsza na Wrzosowisku, na leżaczkach, pod orzechem...;o) Nigdzie nie smakuje tak dobrze...;o)
OdpowiedzUsuńPlenery w ogóle zaostrzają apetyt, na wszystko:-)
UsuńWybrałabym numer 3. Podoba mi się to miejsce :)
OdpowiedzUsuńZamkowe dziedzińce mają klimat!
UsuńBardzo fajny zwyczaj, praktykujemy taki w cukierniach i kawiarniach, na obiadach tylko od większego dzwonu :)
OdpowiedzUsuńObiady i większe uroczystości to już i większy koszt, wiadomo ;-)
UsuńTeż lubimy się spotkać ze znajomymi w przytulnym miejscu, nie koniecznie w domu. Lokale które lubię, to te z klimatem, pewną tematyką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawe, czy są gdzieś takie dla miłośników Lego?
UsuńNa razie nie spotkałam, chyba że zaliczyć do tego ...
UsuńW Krakowie jest wystawa robotów w jednej kamiennicy w piwnicy. Tzn. była na pewno parę lat temu :D I tam można się było rozsiąść wygodnie, pogadać. Były stoliki, gdzie siedzieli rodzice a dzieci korzystały z wystawy, zajęć i czekali na dzieci. Ale to nie to tak do końca jak jakaś knajpka czy restauracja. ps. nam coś po głowie chodzi od jakiego czasu, ale na razie zbieramy fundusze :D. Może marzenie uda się nam spełnić.
Oj, bardzo jestem tego pomysłu ciekawa, więc trzymam kciuki!
UsuńJa jestem jak najbardziej na tak! Wszelkie okazje powinny być dla nas okazją do świętowania i spotkań w miłym gronie. Bez nerwów i kłótni. Tak jak lubimy. Piękne miejsca przedstawiłaś Jotko. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSporo tych wycieczek było, to i wybierać jest z czego:-)
UsuńDziękuję:-)
1, 2, 3, 7 i 10 to moi faworyci. Jak widzisz miejsca na kawkę i herbatę, które wybierasz są bardzo w moim guście. Zdecydowanie wolę klimatyczne i przytulne miejsca zamiast bezosobowych, zimnych i nazbyt nowoczesnych. Lubię się czuć jak w domu 😊
OdpowiedzUsuńTakie bardzo nowoczesne o dziwo wolę latem, a zimą przytulne i pachnące smakowicie:-)
UsuńMoja żona co miesiąc celebruje "imieninki" - lunch pań, na którym celebruje się imieniny które wypadają w danym miesiącu.
OdpowiedzUsuńW tym przypadku spotykają się w lokalu, do którego wszystkim stosunkowo łatwo dojechać, Melbourne to wyjątkowo rozległe miasto i dojazd to bardzo istotna sprawa.
Ja przez długie lata spotykałem się z kolegam/koleżankami z jednej z moich prac na lunchu w pubie w centrum miasta. Jakoś po covidzie ta tradycja nie odżyła.
Rozumiem żonę, my tez staramy się z koleżankami celebrować spotkania, nie zawsze w tym samym gronie, najlepiej kameralne, bo duże grono uniemożliwia rozmowy na spokojnie:-)
UsuńJa jestem raczej mało restauracyjna. Chociaż ze znajomymi wolę się spotykać na mieście. Tylko do jakiegoś sensownego miejsca musiałabym dojechać, więc zwykle idziemy po prostu na piwo, a jakiegoś wielkiego wyboru nie ma. Kiedyś mieliśmy browar w dawnym pałacu, bardzo przyjemny w środku (mieli nie tylko piwo), dało się tam w pół godzinki dojść pieszo, ale ponad rok temu zmienił się właściciel budynku i go zamknięto.
OdpowiedzUsuńZ pokazanych miejsc wybrałabym te z ogródkiem. :) W Katowicach jest jedna kawarnio-kwiaciarnia, kameralna i pełna roślin, bardzo miło się siedzi w takim otoczeniu. Miałam tam czasami zajęcia językowe. :)
O widzisz, zapomniałam o kwiaciarnio-kawiarniach, widziałam dwie takie, piękny wystrój i z wyborem zakupów nie trzeba się spieszyć, dookoła towar na półkach:-)
UsuńTym Bueno mnie rozbroiłaś. Właśnie takie i żadne inne, mniam:)Kawy może nie być, ale herbata w takich klimatycznych miejscach też pewnie nieźle smakuje.
OdpowiedzUsuńDobra herbata bywa lepsza od kawy:-)
UsuńSiódme zdjęcie w pierwszej chwili! Poza tym wszędzie fajnie i ciekawie 🙂 Aż mi kawą zapachniało, ale do jutra zaczekam, już późno. Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńAniu, wybrałaś schronisko w Izerach, gdzie podają najlepsze na świecie naleśniki!
UsuńOch jakże bym chciała żeby u mnie w rodzinie przyjęła sie taka forma. Jak pomyślę o imieninach u cioci i wujka, gdzie tylko siedzenie, jedzenie - a narobią tego jak na tydzień. To aż mam dosyć. O wiele bardziej miło spędzić swobodniej. Niestety w mojej rodzinie to już nie ma szans, kondycja na wycieczki żadna, a wyjście na kawę to "czyta fanaberia". Cóż poradzić.
OdpowiedzUsuńA te miejsca do kawy świetne. Każde ma w sobie to coś, oprócz wystroju z czarnymi fotelami😁
Może spróbuj małymi kroczkami i w małych grupkach, a z drugiej strony, niektórych nie zmusisz, skoro wolą biesiadowanie...
UsuńTaki urok właśnie, niby wszędzie kawa podobna, ale klimat inny:-)
Osobiście lubię się spotykać poza domem, bo dom jest dla mnie, a nie dla gości:) to po pierwsze. A po drugie poza domem można podpatrzeć jakieś ciekawe jedzonko i ciekawe napitki, aby potem przenieść je na domowy grunt. Poza tym, w przypadku większej grupki dyskutantów spotykanie się poza domem na neutralnym gruncie powoduje, że ludzie starają się być bardziej kulturalni;)
OdpowiedzUsuńNa kawę w lokalu wolę usiąść we wnętrzu niż na dworze, bardziej podobają mi się wnętrza kameralne i przytulne niż przestrzenne. Mam w naszym dużym mieście ulubioną kawiarnię do której chodzę od lat. Panie wiedzą, jak mają mi zrobić kawę. A jeśli zamawiam bezę pavlova, to wiedzą że nie może być taka jak dla wszystkich, tylko według moich oczekiwań i nie dziwią się, gdy proszę o niewielką zmianę w tym deserze:)
Och, jak miło! Na pewno czujesz się dopieszczona i wracasz jak do siebie:-)
UsuńWyjazdy, spotkania to tak aby być wśród ludzi. Fakt jest to ważne, w końcu jesteśmy towarzyscy wszyscy. Też lubię wyruszać w tzw świat i okolice.
OdpowiedzUsuńKawa w ciekawym miejscu lepiej smakuje:-)
UsuńAsiu masz sto procent racji co do tych spotkań z koleżankami. U nas jest kocia kawiarnia, lubię tam bywać. Jest przyjemnie. Można wypić dobrą kawę i zjeść dobre ciacho. Z tych przedstawionych przez Ciebie kawiarni najbardziej podobają mi się pozycje 1,2 i 5.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ❤️❤️❤️
Kasia
Podobno w Toruniu jest kocia kawiarnia, ale jeszcze tam nie dotarłam:-)
UsuńWspaniały pomysł takie spotkania i wspólne wycieczki
OdpowiedzUsuńTo naprawdę się sprawdza, a wrażeń jest więcej, niż z siedzenia przy stole:-)
UsuńSmaczny temat i dla mnie na czasie. Właśnie wyprawiłam mężowi urodzinki w lokalu (bardzo miła restauracja hotelowa w Kostrzynie).
OdpowiedzUsuńTeż lubię sie spotkać z koleżankami w kawiarni (teraz i w kawiarniach podają dania wytrawne, jak ktoś lubi). Wybieram Poznań, żeby przypomnieć sobie, że jestem stąd ;) I ucieszyć się, że jednak nie muszę w Poznaniu mieszkać.
A ze stacji benzynowych wybieramy zawsze Orlen ze względu na kawę. No trudno, są "niesłuszne" (może już niedługo), ale mają najlepszą kawę (przetestowaliśmy). I zazwyczaj są czyste i bez tłoku.
To prawda, ostatnio popsuła się kawa na BP, a na Shell taka sobie, jedynie poprawna.
UsuńMy lubimy kafejki w Toruniu, bo każda ma inne ciekawe desery:-)