Co złego jest w ciszy?
Według mnie nic, wręcz przeciwnie, a tak trudno dziś o ciszę.
Na ulicy, w sklepach, w wielu miejscach publicznych cisza jest zjawiskiem rzadko spotykanym. Czy zauważacie, że czasami cisza powoduje niepokój?
Nawet w miejscach, w których liczymy na ciszę i spokój spotykamy hałas o różnym natężeniu. W parku grajkowie zbierający pieniądze, muzyka dopływająca z kawiarenek, młodzież spacerująca z głośnikami...podobnie nad jeziorem. Byliśmy ostatnio nad jeziorem właśnie, a tam grupa motocyklistów, głośna muzyka, hałas niósł się daleko...
W galerii handlowej czytam informację, że w niektóre dni o określonych godzinach zarządzono ciszę, głównie z myślą o klientach autystycznych, ale ja chętnie z tego skorzystam, bo nie będzie mnie wtedy atakować muzyka, w każdym sklepie inna i męcząca psychikę strasznie.
Kiedyś w jednej z sieciówek podsłuchałam rozmowę ekspedientek:
- szefowa kazała dziś wyłączyć muzykę
- nie wiem jak przetrwam zmianę w takiej ciszy!
Rzadko zdarza się cisza na osiedlu czy w bloku, ciągle ktoś remontuje mieszkanie, na ulicy roboty drogowe lub koszenie traw i przycinanie drzew, dzwony kościelne, dźwięki karetek lub alarmy samochodowe... czy zastanawialiście się, ile dźwięków musi rozpoznać i przetworzyć nasz mózg?
A gdzie tu miejsce na własne myśli, odpoczynek od nawału informacji czy zwyczajnie od nadmiaru decybeli?
Niektórzy odgradzają się od hałasu zewnętrznego słuchawkami, ale to też nie jest cisza, nasze uszy atakuje ciągle muzyka, głos lektora lub inne dźwięki, a niektórzy ustawiają poziom głośności tak wysoko, że przechodnie obok słyszą to, co leci w słuchawkach!
Ale zdarzają się osoby, które potrafią pracować i koncentrować się w specyficznych warunkach, wcale nie w ciszy. Podobno Wojciech Młynarski najlepsze teksty pisał, gdy dzieciaki bawiły się w tym samym pokoju, biegały i robiły straszny harmider.
Gdy na spacerze lub wypadzie do lasu zdejmiesz z uszu słuchawki usłyszysz klucze gęsi, śpiew kosa, ćwierkanie wróbli, stukanie dzięcioła, szum drzew, tarcie konara o konar...
Mój mąż pracuje z młodzieżą nastoletnią, która uczy się posługiwania maszynami różnego rodzaju. Maszyny robią hałas, a młodzież w czasie przerwy dodatkowo katuje się hałasem z telefonów, głośników, w trakcie śniadania krzyczą do siebie, choć dzieli ich tylko odległość jednego krzesła w stołówce.
Mówi się nawet o zanieczyszczeniu środowiska hałasem - wpływa to niekorzystnie na układ krążenia, nerwowy, a nawet na jakość snu. Młodzi ludzie często miewają już problemy ze słuchem, ciągłe noszenie słuchawek i hałas w szkole nie sprzyjają dobrej kondycji aparatów słuchu.
Może ten wszechobecny hałas powoduje taką agresję i kłótliwość u ludzi?
Czy tylko ludzie młodzi nie lubią ciszy?
Czy zapotrzebowanie na spokój rośnie z wiekiem, czy też zależy od uprawianego zawodu, stanu psychicznego, czy indywidualnych cech człowieka?
Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że niektórzy boją się ciszy, bo atakują ich wtedy własne myśli, niechciane wspomnienia, wyrzuty sumienia - wszystko, co chcieliby od siebie oddalić, chociaż na krótko.
A jak Wy postrzegacie ciszę? brakuje Wam spokoju i odgłosów natury, czy raczej cisza wywołuje w Was niepokój i tęsknotę za dźwiękami dużego miasta?
P.S.
Gdy pisałam ten post, nie wiedziałam, że 3 marca obchodzimy Dzień Słuchu! Otworzyłam w kuchni telewizor, a tu taka wiadomość :-)
Bardzo trudno jest o ciszę. Dowiedziałam się o tym, od kiedy nie mieszkam już sama.
OdpowiedzUsuńTeraz cisza, tak ważna zawsze dla ukojenia ducha, stała się rzadka i cenniejsza.
W przyrodzie trzeba szukać miejsc odludnych, najlepiej takich, do których nie prowadzi żadna ścieżka. Na wakacje najlepiej szukać pokojów w prywatnych domach. W ośrodkach wypoczynkowych są wieczne imprezy.
Tak samo cieszę się na te godziny dla autystyków w sklepach.
Wyobraź sobie, że po raz pierwszy w życiu pracuję w miejscu bez muzyki? Rozkosz...
Czasami zastanawiam się, że nie mam jakiegoś delikatnego spektrum. Kiedy jest za głośno przez długi czas, przestaję rozróżniać poszczególne słowa, słyszę tylko głuchy szum i ogólnie czuję się jakby w lekkim oszołomieniu. Tak jest w bardzo tłocznych ale zamkniętych miejscach, tylko oblegana kawiarenka. Podobnie się czuję na dużej imprezie rodzinnej, gdzie wszyscy do siebie krzyczą i są prowadzone różne rozmowy na raz.
Na osiedlu mam podobnie, remonty, latem koszenie, teraz pan chodzi z dmuchawą i odgarnia liście - nawiasem mówiąc, chyba szatan wymyślił to urządzenie. Nie dość, że hałasuje, to śmierdzi okrutnie spalinami.
Kiedyś jak chodziłam biegać do lasu, na 30 minut żwawego marszu przez miasto zakładałam słuchawki z ulubioną muzyką. Wcale nie cicho. W lesie zawsze je zdejmowałam. Niesamowite uczucie wyjścia z chaosu.
Szkoła generuje ogromnie dużo decybeli. Kiedyś zmierzono natężenie podczas przerwy. Odnotowano wysoką szkodliwość. Dzieciaki same to sobie robiły.
Mnie się w szkole odczuwalnie słuch pogorszył.
Kiedy za długo przebywam w wysokim natężeniu, robię się agresywna i złośliwa. Wiem o tym doskonale, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego potrzebuję dni wolnych od pracy (głośnej skądinąd, bo dużo klientów jak to w sklepie), dni, w których mogę wyjść z domu i poszukać ukojenia. Bo niestety w domu rzadko je odnajduję. Tylko jak jestem sama.
Tak, znam ogromnie wiele osób, które boją się ciszy. Nie rozumiem. A oni nie rozumieją mojej potrzeby wyciszania.
p.s. było na kablach napisane? 😆😉 ("otworzyłam telewizor")
U mnie na pewno to pragnienie ciszy wiąże się z wieloma latami pracy w szkole. Gdy odwiedził mnie kiedyś w pracy ojciec, dziwił się, że mogę pracować w takich warunkach, a biblioteka przecież w środku tego cyklonu, a nie w osobnym budynku :-)
UsuńPamiętam z czasów szkolnych, że lubiłam schować się w bibliotece, bo tam jedynie było cicho.
UsuńW mojej pierwszej pracy (wielkoformatowy hipermarket), straciłam prawie słuch na prawe ucho. Bardzo słabo nim słyszę. Może dlatego mam tak jak Klarka poniżej napisała.
Od kiedy dzieci ze świetlicy zadomowiły się w bibliotece, nigdy nie bywało cicho, ale w końcu to dla nich ukryte tam skarby:-)
UsuńUtraciłam całkowicie słuch w jednym uchu, choroba spowodowała też nadwrażliwość na wysokie dźwięki i na hałas. Jest to dość kłopotliwe bo męczy mnie głos niektórych kobiet i dziecięce wrzaski. Nie jest łatwo, w normalnych warunkach słyszę rozmówców pod warunkiem, że nie mówią jednocześnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, bo kiedyś miałam kompletnie zatkane ucho, musiałam odwracać się w kierunku dźwięku, ale wiedziałam, że w końcu mi to przejdzie. Współczuję, czasami nie doceniamy niektórych zmysłów!
UsuńJoAsiu💗
OdpowiedzUsuńwiemy, że każdy z nas jest inny, każdy potrzebuje czegoś innego..
..bardzo trafne stwierdzenie : 'zanieczyszczenie środowiska hałasem'..
napisałaś : '..niektórzy boją się ciszy, bo atakują ich wtedy własne myśli, niechciane wspomnienia, wyrzuty sumienia - wszystko, co chcieliby od siebie oddalić, chociaż na krótko..'
Ja uwielbiam ciszę, gdyż wówczas mam czysty umysł, mam potrzebny błogi obszar spokoju, w którym odpoczywam i odzyskuję siły.. nie znoszę hałasów wielkomiejskich, ale uwielbiam naturę z jej odgłosami.. 🌲🌼🌻🌳🦅🦉🐦⬛
- pozdrawiam Cię Kochana najserdeczniej i najcieplej, życzę zdrówka, dobrych dni i uroczych chwil 💗
Całe szczęście, że każdy jest inny, oby tylko ci nie lubiący ciszy, nie zakłócali spokoju ciszolubnym:-)
UsuńDziękuję Ci kochana, wzajemnie życzę wielu dobrych dni!
Nie lubię dużego hałasu, nie mogłabym słuchać muzyki w lesie ale już książki tak. Ale tylko jednym uchem. I muszę mieć cicho i ciemno w nocy, żeby spać.
OdpowiedzUsuńJa podobnie, do snu kompletna cisza i ciemność, ale w lesie tylko ptaki i wiatr!
UsuńBBM: Na pewno wiesz o tym, że absolutna cisza nie istnieje a ta dla eksperymentu utworzona sztucznie jest groźna dla zdrowia i da się w niej przebywać jedynie przez krótki czas. Gdzieś czytałam. Nie pytaj, gdzie, bo nie pamietam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Nawet gdy siedzimy w domu sami i wydaje się, że w bloku jest cicho, to przecież co jakiś czas słychać lodówkę, ktoś wyżej spuszcza wodę. Teraz dodatkowo słyszę taki szum z materaca przeciwodleżynowego u Ojczastego 😂
UsuńBBM -Też o tym słyszałam, to taka cisza, która w uszach dzwoni. Ale hałas to dźwięki , które powodują dyskomfort, uniemożliwiają relaks, przytłaczają. Natomiast odgłosy natury to miód na serce!
UsuńNie przeszkadzają mi ptaki za oknem, ale dzwony kościelne już tak, a przy kukułce z zegara nie zmrużyłam oka!
To przeczytałam - podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale każdy ma dźwięki, które go drażnią szczególnie, ja tez mam takie, czasami to bardzo utrudnia życie...
UsuńJa właśnie dziś delektuję się ciszą - niedzielna przerwa w generalnym remoncie piętro wyżej :)
OdpowiedzUsuńLubię ciszę z odgłosami miasta w tle. Kompletna cisza mnie niepokoi, szczególnie nocą.
Najbardziej uciążliwym hałasem są dla mnie różnego rodzaju dzwonki, sygnały głosowe itp. Nie wiem, czy biec do telefonu, czy to tylko dźwięk z reklamy w tv? :)
Wszystko zależy chyba od siły natężenia i pory dnia właśnie. Męczy mnie szczekanie psów, gdy przechodzę obok domów jednorodzinnych lub w mieszkaniach obok, ale gdy latem słyszę dalekie szczekanie psów gdzieś za torami, nie przeszkadza mi to...
UsuńCisza to oczywiście brak dopływu informacji wszelakiej, no i także poziom słyszalności osobistej.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, wszystko jest subiektywne!
UsuńKocham ciszę. Po prostu uwielbiam. I lubię jej słuchać.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że w centrach handlowych są godziny dla autystów - super!
Na szczęście! Staram się chodzić rano, bo czyste powietrze lub właśnie w tych godzinach:-)
Usuńjestem zdeklarowaną, wierną fanką ciszy. Kocham ciszę, a tak trudno o nią w tym popieprzonym, hałaśliwym świecie. Najlepiej pojechać do lasu - szelest liści, kukanie kukułki, stukanie dzięcioła to muzyka ciszy.
OdpowiedzUsuńDługo walczyłam, by wyrzucić z sypialni nawet radio, czytam przed snem i lubię wtedy całkowitą ciszę!
UsuńLubię ciszę. Jak jestem sama w domu- nie gra radio ani tv. W pracy - za sprawą jednej z Pań pomocy- na zapleczu radio gra (na szczęście muzycznie), ale jak tylko nadarza się sposobność- wyłączam. I nie słyszę protestów. Nasza praca wymaga koncentracji, wystarcza harmider z trzech okienek na ekspedycji. Może dlatego w domu nic nie włączam?
OdpowiedzUsuńpani z apteki
Na pewno, to syndrom pracy w skupisku ludzkim, czego nie rozumieją często klienci, którzy głośno gadają przy ladzie, kasie lub okienku...
UsuńTeż lubię ciszę, do sygnałów karetek ,straży, dzwonów kościelnych przywykłam i do samochodów też, najbardziej drażni mnie głośna muzyka, najlepiej czuje się sama w domu beż grającego radia ale generalnie przywykłam.Pozdrawiam niedzielnie.
OdpowiedzUsuńDo niektórych dźwięków trudno się przyzwyczaić, zwłaszcza gdy śpi się przy uchylnym oknie, a wiosną i latem jakby więcej głośnych dźwięków na zewnątrz. Dziś na przykład ruszyli masowo motocykliści, koszmar!
UsuńW moim życiu przeważała cisza.
OdpowiedzUsuńCzęsto denerwuje mnie natrętna muzyka w sklepach, ale tam nie spędzam wiele czasu.
Jednak podróżując samochodem lubię sobie włączyć program radiowy z muzyką klasyczną.
Las, a nawet duży park i odgłosy natury, to lubię.
W aucie mamy włączone radio, ale muzyka musi być lekka lub jakieś ciekawe rozmowy, audycje:-)
Usuń"Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
OdpowiedzUsuńpierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza, niszczy ją.
Kiedy ..."
(Wisława Szymborska, Wiersze wybrane)
Cisza jest wzglednym pojeciem i kazdy ja odbiera inaczej. Mysle, ze na ten odbior najbardziej wplywa stan psychiczny czlowieka. Ja mam duzo ciszy, bo odleglosci sa olbrzymie miedzy ludzmi ale lubie czasem aby cos bylo slychac. Czasem. Np normalne glosy zycia. To mnie uspakaja tak samo jak cisza.
Świetny cytat:-)
UsuńTo prawda, zapotrzebowanie na ciszę jest subiektywne, dlatego warto uszanować tych, którzy ciszy potrzebują jak powietrza.
Dzięki za komentarz:-)
Lubię ciszę i bywają dnie, gdy w domu nie jest włączone żadne medium produkujące decybele. Związane to jest też z 13 miesięcznym Julusiem, bo chcemy mu pokazać, że bez mediów da się żyć. Mieszkam na wsi i cisza dla mnie jest czymś oczywistym. Ale nigdy nie ma tak dobrze, żeby lepiej nie było. Moją bolączka jest zaśmiecenie terenu światłem.
OdpowiedzUsuńNasz wnuk tez miewał okresy uzależnienia od bajek i filmików, dlatego teraz tylko bajki papierowe!
UsuńZanieczyszczenie światłem, to drugi poważny problem, a to wszystko razem - hałas, światło, stres, wpływa na nasze nerwy i sen...
Echo napisała o głosach życia i jeśli nie jesteśmy głusi to gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli to będziemy odbierać jakieś dźwięki, wszak w niektórych okolicznościach słyszymy swój oddech.
OdpowiedzUsuńRobię się coraz bardziej wrażliwa na te życiowe odgłosy, chyba już praca z dziećmi zapoczątkowała ten proces, wyczulenie na niepokojące dźwięki, powodowało prawie natychmiastową reakcję na niebezpieczne dziecięce wyczyny.
W chwili obecnej gdy mieszkam tylko z bratem chorującym na padaczkę, pewien zestaw niepokojących dźwięków oznacza, że brat znów dostał atak i muszę odpowiednio zareagować. Jest to niestety obciążające psychicznie.
W pracy z dziećmi bawiłam się w słuchanie ciszy, dzieci miały za zadanie wychwytywanie dźwięków z otoczenia, to tak w ramach przygotowania do nauki czytania, rozwijało słuch fonematyczny.
Mam to samo, uciekam teraz od nasilonych dziecięcych głosów i hałasu w tłumie. Natomiast brak dźwięków, gdy opiekuję się maluchem to niepokojący znak...
Usuńszukając ciszy jeździłem w góry. do lasu. pod namiot stawiany gdzieś na skraju jeziora z daleka od oficjalnych ośrodków wypoczynkowych. natura nie jest cicha, ale brak hałasu cywilizacji jest kojący. nawet, kiedy w środku nocy z lasu dochodzą tajemnicze dźwięki.
OdpowiedzUsuńOtóż to, odgłosy cywilizacji najbardziej chyba męczą psychikę...
UsuńNie zagłuszaj ciszy
OdpowiedzUsuńmoże siebie w niej usłyszysz...
https://youtu.be/NQALToZLi3U?si=tjmxLsznwfygl2fc
Cisza jest potrzebna właśnie, by usłyszeć siebie, swoje myśli, nabrać dystansu do świata...
UsuńDlatego właśnie na taki prawdziwy wypoczynek wybrałam kilkudniowy pobyt w murach Opactwa w Tyńcu. Mało tego, że cisza gwarantowana, to jeszcze nikt nie zakłócał mi bycia samej z sobą. Już wiem, że za rok znowu to powtórzę.
OdpowiedzUsuńW waszym lesie też jest cisza i spokój , ale rozumiem, że potrzebowałaś odmiany , tylko omijaj weekendy ;-)
UsuńW lesie trwa wycinka niestety, w domu co prawda, mamy cichutko, ale jednak to nie to samo :) To był taki inny rodzaj ciszy.
UsuńWłaśnie sobie uświadomiłam fakt, że gdy ostatnio byłam tu na
OdpowiedzUsuńprzebieżce po galeriach handlowych to wcale nie było włączonej muzyki. U mnie dobudowują w oficynie jedno piętro oraz ocieplają budynek w związku z tym wytłumiam ewentualny hałas cicho włączoną "kurtyną dźwiękową", czyli cichą muzyką i to zdaje egzamin. A gdy jestem w plenerze to bardzo lubię nieco "bezludne miejsca", w których nikt nie zakłóca mi "słuchania ciszy".
Remonty to zmora. Wiadomo, że każdy musi zrobić kiedyś remont, ale gdy kumulują się w wakacje , to nic tylko uciekać z domu...
UsuńMoja hacjenda w górach nauczyła mnie obcować z ciszą. Jestem zdecydowanie po stronie ciszy. Hałas mnie bardziej niepokoi i powoduje zmęczenie. Coraz więcej ludzi odczuwa potrzebę wyciszenia się…najlepiej to wychodzi właśnie w ciszy.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Wielu ludzi przenosi się na wieś, zapominając, że obecnie na wsi nie ma spodziewanej ciszy, o czym przekonałam się nieraz, nocując w agroturystyce lub u znajomych na wsi.
UsuńSkoro wszystko o ciszy, to sobie pomilczę i zachowam ciszę:)
OdpowiedzUsuńTeż pasuje, jak najbardziej:-)
UsuńJa kocham ciszę. Jednocześnie w domu często puszczam muzykę. Czasami, bo mam ochotę, a czasami, żeby zagłuszyć dźwięki z zewnątrz - wolę głośno słyszeć to, co sama sobie wybiorę, niż nawet cicho jakieś stuki czy muzykę z innego mieszkania. Na spacerze też często zakładam słuchawki, ale to dla urozmaicenia, sprawia mi przyjemność iść samotnie i słuchać czegoś. Spacer to też dla mnie okazja, żeby posłuchać podcastu, jeśli mam na jakiś ochotę - bo mam wolne myśli, a jednocześnie nie siedzę bezczynnie. Samo słuchanie mnie nudzi, a przy sprzątaniu czy prowadzeniu auta zwykle nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o skupienie, bywa różnie. Kiedy przeszkadzają mi dźwięki z zewnątrz, bez włączenia swojej muzyki nie dam rady. Poza tym czasami lepiej mi się uczy lub pracuje w ciszy, a czasami przy muzyce - tak już mam od dawna. Odkąd mój niemiecki się poprawił, to nawet już potrafię pisać wypracowania w tym języku, słuchając (i nucąc) jednocześnie muzyki po hiszpańsku. ;)
Nadmiar i natężenie dźwięków w sklepach mi często przeszkadza. Zdarzało się, że musiałam chcąc nie chcąc założyć słuchawki i włączyć muzykę, bo nie umiałam zebrać myśli. Dobrym rozwiązaniem mogą być też takie wygłuszające, wtedy można puszczać cokolwiek w nich ciszej, tylko takie odizolowanie się od dźwięków też nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
Ciszy potrzebuję do czytania książek, o dziwo gdy czytam czasopisma, może być muzyka. No i w pracy, gdy obliczałam cos lub pisałam sprawozdanie i projekt, to tez raczej w ciszy...
UsuńMój mąż całe życie słuchał głośnej muzyki, zasypiał przy radiu, z wiekiem wzrosło u niego zapotrzebowanie na ciszę!
Lubię zarówno ciszę i hałas ale wszystko zależy od nastroju jak i przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńOstatnio pracowałam w zakładzie, gdzie było tak głośno, że nie było możliwości słuchania muzyki i muszę powiedzieć, że na początku mi, to trochę przeszkadzało...
Z drugiej strony nigdy nie słuchałam muzyki na słuchawkach, a jak jadę w autobusie obok osoby, która robi, to dość głośno, to mnie szlak bierze ;).
Ja lubię słuchać muzyki, ale nie cierpię, gdy ktoś zmusza mnie do słuchania swojej - w sklepie, na osiedlu czy w pociągu...
UsuńCisza, znam ją dobrze, można powiedzieć, że coraz lepiej, niestety. Bo głuchnę... Podobno każdy słyszy inaczej, to jak odcisk palca (tylko, jak porównać swój słuch ze słuchem innej osoby?) Noszę aparaty i gdy mnie hałas zmęczy (a męczy często), to po prostu wyjmuję je i wracam do swojego znacznie cichszego świata. Nie potrzebuję muzyki tzw. popularnej do życia. W aucie nie słucham radia (czasem, jak trafię na czas wiadomości). Odpoczywam przy muzyce klasycznej (ale czuję, że słyszę ją inaczej niż kilka lat temu). Mieszkam na wsi, tutejsza cisza mi odpowiada. Ptaki słyszę w bliskim otoczeniu. Kukułki już nie (bez aparatów). Nic na to nie poradzę. Ale zawsze wolałam ciszę, niż hałas, zawsze mi dokuczał . Nie cierpię z powodu traconego słuchu i nie wstydzę się o tym mówić. W końcu ludzie w okularach też nie wstydzą sie słabszego wzroku. A moich aparatów nawet nie widać ;)
OdpowiedzUsuńHaniu, nie dziwi mnie to, oglądałam film o ludziach, którzy odzyskiwali słuch dzięki aparatom i operacjom, ale czasami wracali do świata ciszy, bo hałas i niektóre dźwięki zbyt ich męczyły...
UsuńBardziej chyba bolejemy nad pogorszeniem się wzroku.
Jeszcze widzę ;) Od 15 lat ta sama ilość dioptrii (właśnie dziś sprawdziłam) :)
UsuńJa zmieniałam okulary kilka dni temu i tez nie jest gorzej:-)
UsuńLubię ciszę. Po powrocie z pracy zastygam w ciszy. Jadąc samochodem wylączam radio, silnik pracuje w miarę cicho i zagłębiam się w niemyśleniu, albo w niemyśleniu o tym co w danym momencie myślę .
OdpowiedzUsuńCisza i bezruch.... uwielbiam.
Ja lubię być sama i czytać lub iść na spacer i delektować się ciszą w parku, ale tylko w dzień powszedni, bo w weekendy nawet w parku nie bywa cicho.
Usuńpojęcie ciszy jest trochę umowne i intuicyjne, nie jest to cisza absolutna, która polega na deprywacji bodźców akustycznych...
OdpowiedzUsuńmożna uznać, że cisza jest wtedy, gdy dźwięki wokół nas są na tyle mało upierdliwe, że wydaje nam się, że ich nie ma...
ale okazuje się, że czasem jak jest za cicho, to taka cisza przez dłuższy dystans zaczyna być też upierdliwa, paradoksalnie...
p.jzns :)
Oczywiście, gdy już nacieszymy się ciszą i psychika odpocznie, to sami szukamy rozmówcy lub włączamy muzykę:-)
UsuńOoo, nie wiedziałam o tych godzinach ciszy w sklepach. I dobrze, w galeriach jest wystarczająco głośno. Mam niestety nadwrażliwość słuchową, z wiekiem się mi pogłębia... Na szczęście w szkole średniej nie ma takiego pisku jak w podstawówce.
OdpowiedzUsuńFakt, mąż mówi , że dzieciaki z podstawówki słychać z daleka...a pracowaliśmy po sąsiedzku, tyle że on w średniej.
UsuńNie cierpię hałasu, chyba że ptaki wrzeszczą ;)
OdpowiedzUsuńPtaki mogą wrzeszczeć, to inny rodzaj hałasu:-)
UsuńAle byłam kiedyś w podziemnych korytarzach w starych fortach. Cisza jaka tam panowała była tak przytłaczająca i okropna, że więcej nie chciałabym się znaleźć w takim miejscu. Czasem wydaje się, że jest cicho, a jednak otaczają nas jakieś dźwięki. Tam nie było słychać nic... brrr
OdpowiedzUsuńA mnie bardziej przeraziły ciemności, gdy przewodnik zgasił światło w podziemnym korytarzu, wiele osób miało niezłego pietra!
UsuńJa nie mam w tym względzie jakiejś szczególnej wrażliwości. Lubię ciszę [ mieszkam na wsi, chociaż tam cisza wcale nie jest oczywista] ale lubię też gwar miasta. Słucham muzyki ale tylko takiej, którą lubię [ niechciana, nielubiana mnie irytuje] Odgłosy natury są moją terapią i cudownością najpiękniejszą! Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńOdgłosów natury chyba nigdy nie odbieramy jako przeszkadzające, taka ich moc właśnie, a na muzykę trzeba mieć nastrój:-)
UsuńCałe życie mieszkam w dużym mieście. A w nim trudno o ciszę
OdpowiedzUsuńWięc kocham ciszę. Tylko śpiew ptaków i szum wiatru w tej ciszy sprawia mi radość. No i musi być muzyka ale ta z najwyższej półki
Stokrotka
Doskonale Cię rozumiem, gdy bywam w Poznaniu czy Toruniu atakują zewsząd różne bodźce...
UsuńLubię ciszę, choć dzwoni w uszach:-) Kiedy wracamy z miasta na Pogórze, nie możemy nacieszyć się ciszą, ale to inna cisza, przerywana ptasim świergotem, szumem wiatru w lesie za drogą, terkotaniem ciągnika za górą, co to nie widać go, a słychać. A kiedy jestem sama w chatce, to skrzypią drewniane ściany, chrobocze gdzieś mysz, a na poddaszu tupią popielice:-)
OdpowiedzUsuńZwizualizowałam sobie tę ciszę w chatce, polubiłabym na pewno:-)
UsuńMłodość lubi gwar, z wiekiem się wyciszamy...;o) Ja jestem fanką "prawie ciszy"...;o) W Zaścianku daje mi ją las, a potem jadę na Wrzosowisko...;o)
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy ciągle gwar ściera się z zapotrzebowaniem na ciszę, a uciec nie ma dokąd...
UsuńCo prawda pierwszą rzeczą jaką robię po przebudzeniu jest poproszenie Aleksy o włączenie radia ale i tak wolę ciszę. Muzyki rano potrzebuję na rozruch. Nie wyobrażam sobie iść na spacer lub na wycieczkę rowerową w słuchawkach na uszach, w ogóle nie umiem się w ten sposób zrelaksować. Często mam wrażenie, że jestem przebodźcowana, pracuję z dużą grupą ludzi, dużo gadam, odbieram i wykonuję telefony, zatem kiedy tylko wychodzę z budynku cisza jest dla mnie najpiękniejszym dźwiękiem świata.
OdpowiedzUsuńMój mąż tez kiedyś zaczynał dzień od radia, teraz docenia ciszę w sypialni:-)
UsuńSzum otacza nas bezustannie a mnie jest do życia potrzebna chwila ciszy i pobycia samej ze sobą. Nie wytrzymuję zbyt dużej ilości bodźców. W momencie, w którym sobie je uświadamiam muszę się od nich uwolnić. Na spacerze, w aucie - też lubię ciszę i dojście do ładu z własnymi myślami. Chyba zawsze tak miałam, nie tak, że peselioza dopada 🙂
OdpowiedzUsuńJa podobnie, zawsze wcześnie wstawałam, lubiłam długie spacery, nawet samotnie i lubiłam w ciszy pomyśleć...
Usuń🙂🌞
UsuńMoja teściowa potrzebuje pewnego rodzaju szumu, więc by się dobrze czuć, włącza telewizor nawet wtedy, gdy go nie ogląda. Co ciekawe, zbyt dobrego dźwięku też nie lubi, bo któryś z tonów (podejrzewam że zbyt głębokie basy) bardzo rani jej zmysły. Dziwne zaburzenie, ale na szczęście da się z nim spokojnie żyć.
OdpowiedzUsuńA u mnie zależy wszystko od nastroju. Nie potrafię podać reguły. Czasem słucham głośno muzyki, czasem średniogłośno, nie słucham zbyt cichej muzyki, bo nie lubię niedosłyszeć, za to czasem lubię ciszę z lekkim szumem natury.
Niektórzy włączonym odbiornikiem zagłuszają samotność, cisza ich niepokoi itp.
UsuńU mnie tez zależnie od nastroju, czasami słucham muzyki, czasami siedzę w ciszy...
Nauczycielowi (i nauczycielce 😉) na emeryturze cisza okazuje się być niezbędna, warunek przeżycia sine qua non, że tak to ujmę; co prawda słyszę w tej ciszy różne piski i szumy, ale wolę to jednak od wrzasków na przerwie... 😉
OdpowiedzUsuńTo prawda, zupełnej ciszy nawet w nocy nie ma, ale cisza, która daje ulgę psychice jest konieczna...
UsuńBardzo lubię ciszę, wręcz się nią delektuję, ale są też dni że lubię posłuchać muzyki. Innego rodzaju ciszę, służącą skupieniu, można spotkać w kościele, gdy nie ma ludzi. Na spacerze uwielbiam słuchać głosów natury, które niestety coraz częściej są zakłócane. Fajnie, że galerie zaczynają wprowadzać godziny bez głośnej muzyki i reklam. Pozdrawiam Asiu.
OdpowiedzUsuńCisza w kościele tez jest wielu ludziom potrzebna, bo inaczej, niż w cichym skupieniu nie potrafią się modlić.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że pod wieczór ruch na ulicy, przy której mieszkam, niemal zamiera:)
Gdy pracuję we dnie, trochę dają mi się we znaki wokalne popisy z naprzeciwległego kościoła, ale i one milkną przed dwudziestą.
Zawsze też mogę odgrodzić się od hałasu zamknięciem dość dźwiękochłonnych okien albo umknąć na trochę w jakiś plenerek:)
A nadwrażliwy słuch ma moja bratowa.
Już jako dziecko nie mogła zasnąć, gdy w tym samym pomieszczeniu tykał zwykły ręczny zegarek, o głośniejszych cykadłach nie wspominając, więc w domu Brata pod tym względem jest prawdziwa zegarowa pustynia:)
Pozdrawiam:)
Oj, tykanie zegara czy lodówka też potrafią mnie obudzić. Niektórym więc ciężko się żyje w hałaśliwym świecie...
UsuńCisza fajna sprawa czasami jednak chałasu unikam zbytnio mnie meczy. Co do zanieczyszczenia hałasem to zgadzam się. Swoją droga był taki film "Hałas" z Timem Robinsem (ten sam co grał w Skazani na Shawshank)
OdpowiedzUsuńSkazanych na Shawshank oglądałam, czy Hałas, nie pamiętam...
UsuńJotko, ależ miałaś wyczucie!
OdpowiedzUsuńW Dzień Słuchu napisać o ciszy, no no. Super.
Ja też dołączam do fanów ciszy. Domownicy robią na ogół tyle hałasu, w szkole też jest głośno. I na ulicy.
Dlatego jak jestem sama - wybieram ciszę. Choć fakt, jak mi za długo, to włączam audiobook, więc tak nie do końca i nie za długo uderzam w CAŁKOWITĄ ciszę. ;)
Po długiej ciszy tez mam ochotę na muzykę lub film, a po długiej samotności na spotkania, byle była równowaga:-)
UsuńMnie natrętne myśli napastują bez względu na to, czy czegoś słucham, czy akurat panuje cisza. Jeśli chodzi o słuchanie muzyki / podcastów to sprawia mi to przyjemność, ale do pewnego stopnia. Zauważyłam, że tym co nie ma dobrego wpływu na mój dobrostan jest przesadna głośność. Jeśli zbyt długo przebywam w bardzo głośnym miejscu, to potem narasta we mnie poczucie przebodźcowania. Uważam, że cisza jest potrzebna, bo pozwala złapać oddech, pozwala się uspokoić. Cisza też daje możliwość usłyszenia czegoś fascynującego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;-)
PS - Dziękuję za słowa uznania pozostawione na moich blogach.
O właśnie - przebodźcowanie , to plaga zatłoczonych miejsc, gdy jeszcze i muzykę słychać i reklamy wokół, głośne rozmowy itd....
UsuńAsiu Twój post ujmuje istotę problemu wspaniale. Cisza staje się coraz rzadszym zjawiskiem w dzisiejszym zgiełku miejskiego życia, a ty wskazujesz na to, jak wiele aspektów naszego codziennego funkcjonowania jest z nim powiązanych. Szczególnie trafne jest poruszenie kwestii zanieczyszczenia środowiska hałasem i jego negatywnego wpływu na zdrowie fizyczne i psychiczne. Ja pracuje z dziećmi w dużym hałasie.. przychodzę do domu mocno zmęczona i chwilami nie daje rady już...dobrze że w domu mogę odpocząć, a wiosna uciekam do lasu bi tam czujesz się dobrze...
OdpowiedzUsuńDużo podróżujecie i na pewno zauważacie, że wraz dużą liczbą turystów zwiększa się także hałas, harmider, wieczne zatłoczenie niektórych miejsc. Trudno nawet znaleźć miejscówkę - oazę spokoju na urlop...
UsuńOstatnio udało mi się wytrwać dzień na nie odzywaniu się do innych osób. Było ciężko, ale się udało
OdpowiedzUsuńTo podziwiam, z niektórymi faktycznie lepiej na odległość...
Usuń