Strony

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Serce

 W poprzednim wcieleniu chyba musiałam być lepszym człowiekiem, bo w obecnym nie zasługuję na tyle serca i życzliwości, jakich doświadczam na co dzień i od święta.

Ale teraz wzruszyłam się niepomiernie, gdy kurier dostarczył mi paczkę od IWONY


Bransoletka z serduszkiem i  kartka z życzeniami, ale jakimi!
Pisane wierszem od serca.
Podarunek -  3 w 1


Dziękuję, Iwonko!


Od razy przymierzyłam, pasuje idealnie!

Wszystkim Wam dziękuję za komentarze, życzliwość, kartki i prezenty.

Pani na poczcie już się uśmiecha, gdy pytam o cenę znaczków do kolejnych krajów: Niemcy, Finlandia, Norwegia...
Świat niby wielki, a dobrzy ludzie tak blisko!


piątek, 8 sierpnia 2025

Och, ten PESEL!

 Tak - mówią, że wiek, to tylko liczba, że jak dbasz o zdrowie, to długo i lepiej żyjesz. Ale PESEL nie kłamie, w dodatku jest tak złośliwy, że co 10 lub co 5 lat dokłada nowych dolegliwości i zmian. 

W pewnym wieku nie warto ustawiać w telefonie rozpoznawania twarzy zamiast kodu , bo może być tak, że wstajesz rano, chcesz sprawdzić sms-a, a tu komunikat - twarzy nie rozpoznano...

Może lepszy odcisk palca, ale gdy kąpałam się zbyt długo, skóra pomarszczona i nie wybudzisz ekranu smartfona, bo odcisk kciuka nie zgadza się.


Poszłyśmy z koleżanką na kawę i naszły nas refleksje o PESELU właśnie. Bo chcesz czy nie, długie siedzenie meczy kręgosłup, chodzenie po schodach męczy stawy kolanowe, zbyt długie leżenie w jednej pozycji odpada. Praca w pochyleniu - koszmar, grozi wypadnięciem dysku, dźwiganie grozi urazem nadgarstków.
To wcale nie śmieszne jest. bo u kosmetyczki, dentysty tkwisz długo w jednej pozycji, schody na klatce trza umyć, a gdy masz talerze lub garnki w szufladach, to schylaj się , o matko!

A czy można połączyć siedzenie w fotelu i chodzenie na spacery? no nie można!

Nawet o tej kawie warto pomyśleć, bo wypita późną porą grozi bezsennością lub kołataniem serca, a rumianku nie lubię.


Dlaczego po przejściu na emeryturę ludzie biegają po lekarzach? Bo lubią? Bo nagle im wszystko wysiada? Nic podobnego!
Pracując zawodowo,  żyjemy dawkując sobie adrenalinę, a ta zagłusza wiele dolegliwości, które wyłażą na światło dzienne, gdy stres przestaje nas napędzać. A gdy mamy dużo czasu, to zauważymy każdą dolegliwość, no i wyobraźnia pracuje...

Co nam zostaje? Sprawdzić, czy to, co boli,  faktycznie ma drugie dno, czy szukamy wymówki, by poleniuchować na kanapie. 
Nie znaczy to, leniuchowanie jest złe, teraz wreszcie można!


Pozdrawiam wszystkim z zaawansowanym PESELEM :-)

wtorek, 5 sierpnia 2025

Drzwi, wrota, bramy...

 Mówimy: dom naszą twierdzącenimy ciepło domowego ogniska, lubimy ładne widoki za oknem, a przecież i drzwi  pełnią w domach ważną rolę. Drzwi możemy zamykać, zatrzaskiwać, przymykać, uchylać tylko lub otwierać na oścież.

drzwi, bramy, wrota, ukryte przejścia, furtki, włazy, bramki, przesmyki...

Skojarzenia? wrota piekieł, bramy raju, drzwi do lasu, furta klasztorna, gwiezdne wrota...

Związki wyrazowe? wyważać otwarte drzwi; chodzić od drzwi do drzwi; radzić za zamkniętymi drzwiami; organizować drzwi otwarte; zatrzasnąć drzwi przed nosem; wręczyć klucze do bram miasta; wyrzucili drzwiami - wszedł oknem.

Wedle słownika: drzwi, to ruchome zakrycie otworu w ścianie lub każdego otworu umożliwiającego wejście lub wkładanie czegoś ( no tak, drzwi szafy). 

Nie ma już dziś tak pięknych i ciekawych drzwi, jak w dawnych budowlach, najczęściej obecnie stawia się na minimalizm i bezpieczeństwo. Zamki do drzwi i bram bywają nawet cyfrowe i elektroniczne, obsługiwane z telefonów komórkowych, bo pilot to już za mało.

Dziś prezentuję ciekawostki znalezione w domowym archiwum, zdjęcia ze zwiedzania rozmaitych budowli, w których drzwi pełnią także dekoracyjną rolę.


Piękne dębowe drzwi, z równie pięknymi ościeżnicami, często pasujące idealnie do parkietów.


Ukryte przejścia - jedno za wielkim lustrem w jadalni, drugie za regałem bibliotecznym...


Równie ciekawe drzwi piwniczne - pierwsze na szczycie wąskiego korytarza, drugie to drzwi pałacowego  kredensu na wina i srebra.


Wysokie i masywne drzwi do zamków, pałaców, dworów... kolumny to element obowiązkowy!


Nietypowo i ażurowo - furtka w skale i furta kościelna.


Ciężkie i  metalowe, ale bogato zdobione drzwi w budynkach kościelnych. Drugie przerobione na mniejsze, a stary kamień zastąpiły nowsze cegły.


Zabytki klasy zerowej, a w zasadzie ich repliki w ekspozycji muzealnej - Drzwi Gnieźnieńskie i Drzwi Płockie


Wielkie wrota z małymi drzwiami, czyli wjazd na dziedziniec starej kamienicy, obok drzwi do lochu, w którym za nieposłuszeństwo i morderstwo umierała uwięziona córka właściciela zamku Grodno. 


Niby zwykłe wiejskie drzwi, a ile maja w sobie oryginalności i uroku...


Ciekawe bywają także detale : drzwi często są rzeźbione, inkrustowane, zaopatrzone w skomplikowane zamki z wielkimi kluczami i ozdobnymi klamkami, a i sejfy w dworach i pałacach  znajdowały zastosowanie.

Wiele z tych przykładów nie znalazłoby zastosowania we współczesnym budownictwie z powodu wysokości, ciężaru czy kosztów.
A które Wam się podobają najbardziej?

sobota, 2 sierpnia 2025

Owce na zamku...

 Wymeldowanie z pensjonatu nie jest jeszcze końcem wycieczki. Droga powrotna długa, więc trzeba poszukać ciekawego przerywnika w podróży. W okolicach Częstochowy często mijaliśmy Zamek Olsztyn, ale zawsze coś stanęło na przeszkodzie, by zjechać z drogi. Tym razem nastawiliśmy się na odwiedzenie tego miejsca, mimo że nawigacja uparcie nam to odradzała.


Już z drogi widok był zachęcający i czuliśmy, ze to był dobry wybór!


Miejscowość także sympatyczna, wita podróżnych kolorowym napisem i ciekawostkami na rynku.


Figury na linie i stylizowane rzeźby drzew - można je podziwiać, jedząc lody w lodziarni...


... i wsłuchując się w szmer wody z kilku fontann, ryneczek malutki, ale przytulny:-)


Wreszcie zamek, piękna lokalizacja, spory teren i wszystko, czego zwykle szukamy: trochę wspinaczki, ruiny, piękne skałki, owieczki. Można pospacerować do bólu nóg lub rozłożyć się z piknikiem u stóp zamku i podziwiać widoki.


O samej budowli możecie poczytać TUTAJ, nie będę kopiować informacji. Zadziwia wiek budowli 
( wzniesiony w XIII w.)  i wprawdzie niewiele zostało z pierwotnej bryły, ale zarys murów daje wyobrażenie o wielkości. 


Podsłuchałam rozmowę dziewczynki z tatą, który tłumaczył córce, że wystrzyżona trawa wokół zamku to nie efekt pracy armii ogrodników, ale jednego stada pracowitych owieczek.
Przed wejściem na teren zamku stoi nawet figura owieczki na rowerze, jako symbol zachęty mieszkańców do korzystania z "usług" tych eko kosiarek...
Zdjęcie figurki na drugim blogu ze zdjęciami.


Zamek ma dwie wieże i wchodząc na tę w kształcie prostopadłościanu podziwiamy te drugą.
Ti musze ponarzekać. Płacimy za wstęp na teren ruin, drugi bilet kupujemy do wieży, kolejny obowiązuje na wystawę w drugiej wieży, a obok za zdjęcie w dybach mam zapłacić kolejne 2 zł.
No nie, to już przesada...
Oczywiście toaleta też płatna, bo od wejścia nie widać toy toyek, które stoją przy drugim wejściu ze szlaku.
Co dobrego? Po wyjściu z zamku dobra infrastruktura gastronomiczna, obiadowo-deserowa, nikt nie będzie głodny...


Widoki z każdego punktu ruin obłędne, wokół prawdziwa Jura , a i panorama miasta , kto chce sobie przybliżyć, może skorzystać z lunety na wieży. Ja wolę widoki i panoramy.


Wędrowanie dogodne dla każdego, są schodki, ścieżki naturalne i pomosty.


W wieży zakamarki, kręte schody, wiatr we włosach :-)


Na szczycie budowli wiało tak, ze żadna fryzura nie przetrwała , ale było ciepło:-)

Czy polecam zwiedzanie Zamku Olsztyn? zdecydowanie, ale przygotujcie portfel na znaczny wydatek, bo i parking nie jest darmowy, a nie można opłacić mniej, niż 4 godziny.
Wiele osób było zniesmaczonych tym, że za wszystko trzeba płacić osobno, gdyby choć toaleta była w cenie biletu.
Dla rodziny z dziećmi, to niemały wydatek, ale jak mawiał mój teść - kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi.

czwartek, 31 lipca 2025

Choć goni nas czas...

 Choć goni nas czas, staramy się wycisnąć z życia jak najwięcej, oczywiście na miarę sił i możliwości. By było co wspominać, gdy zostaną już tylko spacery do parku i lektury w ulubionym fotelu.

A właśnie, wiele osób odchodzi nawet od robienia zdjęć, bo uważają, że warto raczej skupić się na celebrowaniu chwil i skupianiu uwagi na tu i teraz, a zdjęć z wyjazdów już i tak później nie oglądają. My, póki co robimy, wymieniamy się wrażeniami z rodziną i znajomymi, jeszcze nas to cieszy...


Wczoraj, widziałam w ogrodzie Domu Dziennej Opieki seniorów siedzących w kręgu, coś śpiewali, w coś grali, cieszyli się towarzystwem i latem. Wielu pewnie wspomina swoją młodość, może rodziny, które rozjechały się po świecie, uczestniczą w wycieczkach . Aktywność zawsze jest lepsza od samotnego oglądania czterech ścian swojego mieszkania..


Co roku , w okolicach 1 sierpnia wspominam panią Basię, łączniczkę z Powstania Warszawskiego. Już od kilku lat nie ma Jej wśród nas, teraz odszedł też jej syn, który towarzyszył matce w uroczystościach rocznicowych.
Coraz mniej świadków tych ważnych wydarzeń, a coraz więcej tych, którzy chcieliby napisać historię od nowa...


Zostawiam dziś karty art żurnala, ostatnia zrobiona już po powrocie z Zawoi, ale też pasuje do hasła "Choć goni nas czas..."
Dopiero połowa wakacji, cieszcie się każdym dniem.


Nie pozwólcie, by świat zewnętrzny zmieniał Wasze spojrzenie na życie, apetyt  na nowe wrażenia i ciekawość  tego, co za zakrętem. Politycy się dogadają, dziennikarze gonią za sensacją, a my musimy zadbać o siebie!
Pięknego sierpnia wszystkim:-)

poniedziałek, 28 lipca 2025

Okna pogodowe...

 Są wakacje, rodzina i znajomi w rozjazdach, ale kto chce sobie zagwarantować murowaną pogodę jedzie do Chorwacji, na Korfu, do Portugalii czy teraz nawet do Skandynawii, bo tam najcieplej od 40 lat!

My wprawdzie tylko w Beskidach, ale jest ciepło, popaduje lub grzmi, ale codziennie przemierzamy swoje szlaki, czasami zmieniając plany lub trasę. Okna pogodowe to jest dobre rozwiązanie, a gdy deszcz zmoczy nas solidnie robimy przerwę na kawę i deser lub obiad w karczmie. 


Wysoko w góry nie poszliśmy, bo niebezpiecznie, a królowa Beskidów Babia Góra jest zdradliwa, zadowoliła nas wysokość i gościnność schroniska na Markowych Szczawinach.



Ten strzelisty kościół, to świątynia w Zawoi Górnej, ale zanim powstała, msze niedzielne odprawiano w kaplicy, której zdjęcie poniżej.


Pokazywałam kiedyś to zdjęcie, ale dopiero w tym roku znalazłam informację, co zacz. To kaplica pw. Krzyża Świętego, zaprojektowana przez Stefana Ficka w 1925 roku.
Niestety, nie można zajrzeć do środka, a z zewnątrz kaplica wygląda z każdym rokiem coraz gorzej.


Dwie inne zawojskie ciekawostki, to figurka lokalnego skrzypka oraz kaplica Matki Bożej Anielskiej. 
Przy kaplicy spotkaliśmy dwie przemiłe panie i razem studiowaliśmy tablicę z rodowodem owej kaplicy. Powstała z inicjatywy miejscowego artysty rzeźbiarza na początku XX wieku, w środku jest nawet ołtarz, niczym w miniaturowym kościele, w bocznych wnękach obok drzwi stały figury świętych z XVIII wieku, ale zniknęły na czas konserwacji i do tej pory nie wróciły...
Kaplica ma nawet swój dzwon, ale nikt go już ręcznie nie uruchamia, głos jest odtwarzany mechanicznie.


Na szlakach wokół Babiej takie puszczańskie widoki, ludzi mało i cisza aż w uszach dzwoni!


Polana Karczmarczyków, dawne miejsce wypasu owiec, dziś punkt widokowy na Zawoję z jednej strony i na Diablak z drugiej. Uwielbiam to miejsce!


Największym zaskoczeniem z naszych wypraw do Zawoi było jednak odkrycie śródleśnego jeziorka  o nazwie Mokry Stawek, schodzi się do niego z głównego szlaku i jeśli był ktoś nad Smreczyńskim Stawem w Tatrach, to jest podobny klimat, tylko w miniaturze. 


Po 3 latach od ostatniej wizyty, zauważyliśmy nowe, wyraźniejsze oznaczenia szlaków, ławki dla zdrożonych, a ponieważ Zawoja to najdłuższa wieś w Polsce, to i komunikacja busami wszędzie was dowiezie.


Odwiedziliśmy także wodospad na Mosornym Potoku, a jeśli znajdziecie się na tej trasie, koniecznie trzeba wstąpić do smażalni pstrągów, najlepsze na świecie ryby!


Jeśli nie lubicie podróżować busem, można zamówić przejazd kolejką beskidzką, a na drugim planie widać ośrodek sportów górskich Korona Ziemi, mekka dla fanów wszelkich aktywności ekstremalnych.



Bliskie spotkania z przyrodą co krok, ta sarenka wcale się nas nie bała, jadła spokojnie zielsko i pozowała. A te ogromne liście rosną nad strumykami i dają się pożerać ślimakom bez muszli...


Taki żarcik w stylu: gdzie jest jotka?
Sympatyczne miejsce dla dzieci na polanie podróżników przed wejściem na górskie szlaki.


Są i w Zawoi ciekawe zabytki, ale muszę przyznać, że tradycyjnej zabudowy coraz mniej.
Przybywa wypasionych rezydencji i domów na wynajem, nie wszystkie pasują architektonicznie do stylu miejscowości rozpostartej pod Babią Górą.
Na zdjęciach - zabytkowa dzwonnica strażacka i podpiwniczony spichlerz, a poniżej zabytkowe piwniczki w Czatoży i jedno z niewielu starych zabudowań góralskich.


Są także niechlubne pozostałości po minionej epoce PRLu, niszczejące budynki, niegdyś utrzymywane przez duże zakłady pracy, teraz wystawione na sprzedaż, ale kto to kupi, jedynie zburzyć i postawić nowe... 

Budynek poniżej wyglądał jeszcze 3 lata temu inaczej, wystylizowany na góralską karczmę, stał nieużywany, bo podobno właściciele nie mogli się dogadać w sprawie sprzedaży. Dziś obrany z drewna, obnażył nie tylko betonowe serce, ale i pierwotne przeznaczenie - klub nocny...


Trochę chaotyczna relacja, ale trudno wybrać z wielu zdjęć i wrażeń te najciekawsze, zwłaszcza gdy wraca się do znanych miejsc.

Jeśli kogoś zachęciłam do odwiedzenia Zawoi, to super, a deszcz kiedyś się skończy, miejscowi twierdzą, że w sierpniu będzie wyśmienita pogoda!