Och, jak czasami się nie chce, jak często leń szkodnik szepce nam do ucha - zrób sobie herbatki, weź książkę i zostań w domu...ale najgorzej wyjść z domu, poczuć to świeże powietrze pachnące mokrą ziemią i już nogi gotowe do współpracy!
Super, gdy współpracuje także słońce i wychodzi zza chmur od czasu do czasu, ale nawet gdy mżawka lub nosem sięgasz chmur, zawsze warto wybrać się w plener, w dodatku zakończywszy dzień w przytulnej, kolorowej kawiarni, z widokiem na ludzi przemykających w swoich sprawach. Tylko dlaczego do ogólnej szarości dodajemy szare ubrania, smętne miny, błędny wzrok?
Czy to w parku czy w lesie, zachwycisz się nie tylko kolorami liści. Może wypatrzysz nieznanego ptaka, przemykającą sarenkę lub architektoniczne pozostałości po dawnych mieszkańcach dworku pod lasem.
Każda ścieżka wiedzie w ciekawe miejsce, daj się prowadzić i otwórz szeroko oczy...
Dowód na istnienie artefaktów w najdalszych chaszczach. Może to zapomniana brama lub punkt kontrolny?
W starej oranżerii pozostałości po wrześniowym wernisażu malarskim, jakie ciekawe motto na plakacie! pasuje jak ulał do naszych jesiennych wypraw!
Nawet ta kładka nad kanałem zachęca do penetrowania dalszych części wielkiego parku, po którym kiedyś biegały dziki. Od dawna już ich tam nie spotkaliśmy.
Na pożegnanie kłaniamy się piramidalnej bramie i po starym bruku wychodzimy na parking usłany liśćmi, w końcu do pałacu w Lubostroniu prowadzi zabytkowa aleja lipowa.
Inny dzień, inna pogoda, słońce na południu Polski, u nas szaruga, ale nie obrażamy się, Toruń jest piękny nawet w deszczu.
Tylu detali godnych uwiecznienia nie spotyka się często, oczy głodne zachwytów nie zawiodą się, jedynie ręce marzną okrutnie, gdy kadrujesz odpowiednie ujęcie aparatem...
Dwa budynki - hotel Spichrz z workami zboża zawieszonymi nad chodnikiem i tylko obawa, czy sieć nie pęknie i nie zwali nam zawartości na głowy? Drugi budynek z ciekawymi rysunkami we wnękach okiennych - pół ludzie, na pół zwierzęta, a budynek, na oko nieco tylko młodszy od domu Kopernika...
Trudno wybrać najlepsze kadry, dlatego łączę czasami wiele elementów w jednym kolażu... zresztą o każdym miejscu można by napisać wiele, ale w blogowym wpisie chodzi o zaciekawienie i zaproszenie do wspólnych zachwyceń.
Pamiątka po filmie, kręconym w Toruniu pt. Prawo i pięść, czasy dawne, ale warto obejrzeć, bo reżyser i obsada zapewniają dobrą jakość obrazu!
W czas ponury, gdy słońca ani na lekarstwo, a mżawka rozmywa ostrość widzenia, szukamy umilaczy. A to kawa z ciasteczkiem w przytulnej kawiarni, a to sklep pachnący słodkimi piankami, gdzie od podłogi do sufitu tylko słoje z żelkami i piankami we wszystkich smakach i kolorach.
Dla dociekliwych i aktywnych mała manufaktura cukierków i lizaków, gdzie nie tylko popatrzeć, ale samemu wyczarować można różne smakowite cuda!
I pierniki, mnóstwo pierników, bo bez pierników nie ma radości, a bez ich zapachu nie ma świąt!
Oj, trudno mi wyjść z chałupy, ten leń nie chce mnie opuścić, szacun dla Was, piękne widoki i budowle pokazałaś, dzisiaj muszę do banku i popołudniu na kontrolne badanie, to takie wyjście musowe, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziś deszcz mnie wygnał ze spaceru, bo nie wzięłam parasola, a sprawdziłam , że nie powinno padać :-(
UsuńA ja nie lubię ani pierników ani ich zapachu. Nie szkodzi. I tak nie jem cukru
OdpowiedzUsuńOj, jak to zrobiłaś? Chyba, że nie lubisz słodyczy, znam takie osoby, ale to rzadkość!
Usuń
UsuńWręcz przeciwnie. Jestem cukroholiczką. W czasie leczenia onkologicznego podjęłam. Taką decyzję. Teraz kilka razy w roku, na urodziny czy święta, pozwalam sobie na szaleństwo.
Zacne postanowienie. Tak czasem bywa, mój tato przy okazji problemów z sercem rzucił z dnia na dzień papierosy.
UsuńZazdroszcze pieknego Torunia! Prawo i piesc to chyba taki polski western w tamtym czasie? Pamietam... Masz racje, jesienny plener po wyjsciu z domu jest bardziej obfity w szczegoly niz normalnie, a potem powrot w ciepelko podwojnie smakuje.
OdpowiedzUsuńU nas znow bialo i sypie, sypie snieg... Hmmm
Tak określano ten film:-)
UsuńPodobno od jutra ma padać śnieg, z wiatrem to już nie bardzo miło...ale wybiegać się trzeba:-)
Piernika w charakterze ciasta to jakoś nie lubię, ale, żeby było zabawniej to cynamon i goździki są u mnie na co dzień, bo zawsze je dodaję do kawy- nawet nie wyobrażam sobie, by nie dodać tych przypraw do kawy. Zerknęłam dziś w prognozę pogody na najbliższe dni i się podłamałam- idzie zima- przewidują deszcz ze śniegiem i nawet sam śnieg. A dziś u mnie "aż" +4 stopnie ciepła a po niebie od zachodu nadpływają ciemne, ciężkie chmurzyska.
OdpowiedzUsuńJa mam z jednej strony słońce, z drugiej chmury i nie wzięłam parasolki, bo wyjrzałam tylko na tę słoneczną stronę... na razie w miarę ciepło.
UsuńOj, znam tego lenia, który szepcze "a daj spokój, zostań w domu" 😂 Ale jest dokładnie tak, jak mówisz - wystarczy wyjść!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o piernikach, które brat ostatnio przywiózł mi z Torunia, trzeba je zjeść 😍
My już drugą partię zjadamy:-)
UsuńZ mężem dopingujemy się wzajemnie, wobec podwójnego oporu leń nie ma szans!
Zazdroszcze Ci tego jesiennego spaceru!
OdpowiedzUsuńMasz absolutna racje - kazda pora roku ma swoj urok tylko trzeba miec oczy szeroko otwarte by go zauwazac.
Torun jest rzeczywiscie pieknym miastem, nie trudno w nim o ciekawostki architektury a Twe zdjecia na dodatek pokazuja uroki jesiennej przyrody.
Staram się dostrzegać to, co najlepsze, choć czasami w listopadzie to trudne, a migreny nie pomagają...
Usuńlubię Toruń. Zazdroszczę ci bliskości. i mam lenia. często. ..ale zdaje sie już najlepsze dni spacerowe za nami.
OdpowiedzUsuńToruń jest dla mnie namiastką Krakowa, bo tam z kolei mam daleko.
UsuńChyba masz rację, teraz to krótkie spacery lub wyjazdy z przerwami na poszukiwanie ciepłych miejsc.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością już pospacerowałam z Tobą. Czy to się liczy? :) ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Liczy się jak najbardziej!
UsuńDobrego tygodnia:-)
Jak dotąd tydzień spędzam tylko w domu. Muszę w końcu zmobilizować się do wyjścia na spacer. Trochę nie sprzyja mi listopadowa aura, ale to pewnie wykręt.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wierz mi, że hartowanie nawet w listopadzie daje wyniki!
UsuńJa nie mogę marudzić...;o) Trener personalny dba o moją motywację...;o) Ale na słodkości "do sufitu" bym się skusiła...;o)
OdpowiedzUsuńOch, mówię Ci, od samego zapachu kręci się w głowie!
UsuńBBM: Tak dawno nie byłam w Toruniu… może warto to nadrobić?Ale dopiero na wiosnę. Teraz pogoda zniechęca. I dni za krótkie na dalsze wyjazdy.
OdpowiedzUsuńDni są bardzo krótkie, zwłaszcza gdy bezsłoneczne...
UsuńToruń to ja bym mogła pasjami. Piękny. Chciałabym w nim mieszkać, tzn. mieć swoje małe m.
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś marzenia, ja bym chciała w górach i nad morzem, ech...
UsuńW górach to kiedyś. Teraz preferuje morze. Żeby tak Toruń leżał nad morzem, ech...
UsuńOdpowiednikiem Torunia jest Gdańsk, tez lubię:-)
UsuńO, kiedyś miałam ochotę obejrzeć "Prawo i pięść"!
OdpowiedzUsuńKiedy za oknem jest słońce, czuję bardzo silną potrzebę ruszenia się z domu. Ale gdy go nie ma i jest zimno, to już gorzej, choć warto się zmusić...
Ubrania zimowe mam ciemne i bure, ale np. jedne z butów na taką porę, jak obecnie, czerwone. :) I bladoróżowe czapki. A wyraz twarzy nieprzyjemny, kiedy jestem w złym humorze, czyli ostatnio często. Niedawno jechałam w jedno miejsce i jak widziałam, że za niecałą godzinę już będę, zaczęłam się zmuszać do uśmiechania i przekonywać sama siebie, że jestem sympatyczna i kontaktowa - chyba się udało. :)
Ja przeciwnie, czarne mam tylko buty...
UsuńOdkryłam, że gdy w duchu uśmiecham się sama do siebie, to i humor lepszy i stosunek do otoczenia pogodniejszy:-)
Ja mam pieska, to łażę nawet jak nie chcę :)
OdpowiedzUsuńAle i tak bym wychodziła, bo potrzebuję przyrody szeroko pojętej do życia.
Nie wystarczą ptaki w karmniku, jednak :)
Odpowiednia dawka przyrody i powiew powietrza tez jest mi potrzebny, codziennie i w sporej dawce!
UsuńPełen szacun! ;) Podziwiam ! Pozwalam sobie na lenia. I jeśli tylko sie da nie wychodzę z domu. Nawet do ogrodu ciężko mi wyjść. Nie lubię szarówki, nie lubię silnego wiatru, nie lubię mżawki, tym bardziej deszczu, a to są listopadowe "uroki". Zapadam w jesienny letarg i zaczynam czekać na wiosnę (nawet już nie na Święta). A Toruń bardzo lubię, nawet pora roku nie gra roli. No i uwielbiam pierniki. I te kupne toruńskie i te norymberskie , i te, które co roku sama robię na Święta:) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńNa lenia tez sobie czasem pozwalam, ale zew ciągnie nas gdzieś ciągle, życie tak szybko mija...
UsuńPierniki kiedyś piekłam, ale za szybko zjadaliśmy:-)
Ależ masz fajne miejsca do spacerowania i oglądania. Dzisiaj jednak najbardziej podoba mi się na Twoim blogu przekaz zamieszczony na samej górze, na pomarańczowym tle. Sama prawda.
OdpowiedzUsuńNie chodzę na spacery, ale buszuję po ogrodzie:):):) Może być?
Ja nie mam ogrodu, więc muszę spacerować, ale pobuszowałabym chętnie i podglądała ptaszki i wiewiórki!
UsuńNo wiewiórki, tak....Mogę iść w pola, tam zawsze jest coś do wypatrzenia, ale na razie muszę skupić się na ogrodzie i dokończyć prace, które zaplanowałam. Szkoda, że do bardziej interesujących miast mam jednak daleko. Trzeba to zostawić na wiosnę, bo teraz szybko robi się ciemno, a dojechać trzeba.
UsuńOgród wymaga opieki cały rok!
Usuńjesienią i zimą jedynie krótkie wypady i pogoda musi być odpowiednia.
Już zdarzało nam się uciekać przed śnieżycą lub na miejscu zastała nas gołoledź...
Bardzo ładne kadry wyłapałaś, Jotko.
OdpowiedzUsuńToruń zawsze był piękny, a mam wrażenie, że wciąż pięknieje.
Oprócz powszechnych zabytków lubię napotykać właśnie takie umilacze, coś nieoczywistego, oryginalnego jak ten piękny pomnik gęsiarki, słoje z piankami też wpadają w oko. Dobrze, że pozwalacie sobie na wycieczki i wygrywacie z leniem, który późną jesienią przesiaduje u większości z nas.
Czasem leń wygrywa, ale nie jesteśmy doskonali:-)
UsuńGdy leń wygrywa, więcej się czyta, to też przyjemne:-)
Dzięki Tobie zwróciłam uwagę, że łatwiej wypatrzeć teraz ptaki. Można nawet pokusić się o konkurs "Kto sfotografuje najwięcej gatunków?"
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia i udanych obserwacji. 🤗
Nie tylko ptaki, także gniazda i jemiołę, mnóstwo jemioły!
UsuńDzięki, lżejszego tygodnia!
Jakoś nie jestem szczególną fanką jemioły, gdyż, jak wiadomo, jest pasożytem dla drzew. Ale jednocześnie i jak to w życiu bywa, w niektórych wypadkach jest lekarstwem dla ludzi. W folklorze wielu kultur opisana jako talizman i symbol pomyślności od niepamiętnych lat.
UsuńMusi być lepiej nie ma innej opcji. 👍
Jemioły ubywa przed świętami, bo wszyscy chcą się całować pod jemiołą:-)
UsuńMisteli - tak sie nazywa u mnie jemiola, ktora wystepuje w naturze czesto ale nie ma tego czaru jak w Pl w zwiazku ze swietami. Nazwa jednak jest urocza. :)
UsuńU Ciebie czyli gdzie, bo chyba nie wiem...
UsuńMieszkam w Nokii. Na dni bez slonca dobra jest rowniez witamina D.
UsuńTak się domyślałam, gdy sprawdziłam słowo misteli :-)
UsuńDla mnie to niemal egzotyka ;-)
Na brak słońca jest wiele sposobów, warto wypróbować:-)
W takich drobiazgach ukrywa się i piękno, i szczęście. Super post!
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba podtrzymywać to wewnętrzne światełko!
Usuńten film, to podobno jeden z trzech polskich westernów. i ma piękną piosenkę w czołówce. ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg...
OdpowiedzUsuńA tak, słowa napisała Agnieszka Osiecka:-)
UsuńPiękne są te Twoje spacery Asiu.
OdpowiedzUsuńA Toruń to faktycznie jedno z najpiękniejszych polskich miast.
Stokrotka
To przyroda wyznacza standardy, my tylko chodzimy jej śladami:-)
UsuńMam wrażenie, że to jest stereotyp. Przychodzi listopad, przygasa słońce, z drzew zostają same czarne konary, jest ciemno, dzień jest krótszy.
OdpowiedzUsuńTo nie wszystko.
W telewizji bombardują nas reklamami o suplementach, na świeczniku witamina D i leki na grypę.
W programach, w serialach, plącze się temat chandry jesiennej. Teraz wszyscy ją mają, więc wszyscy są usprawiedliwieni.
Z szafy wychodzi wyłącznie ciemny kolor, a w oczach odbija się wyłącznie szarość dnia. Zniknęło poczucie ciekawości świata, wszyscy zgadzają się ze sobą, nikomu nic się nie chce, każdy senny, każdy usprawiedliwiony.
Może warto by wyłączyć wszelkie media, iść na spacer i chociaż postarać się dostrzec coś ładnego?
Ostatnio szlajam się wieczorami podczas deszczu. Fascynujący czas. Zdjęcia przynoszę piękne, sama się nimi zachwycam.
A ludzie pod spodem wypisują, że straszna pogoda. Niczego więcej nie dostrzegają.
To chyba jedno i drugie. Ponurość szarych dni jednak wpływa na samopoczucie i gdy jest ktoś meteopatą, źle znosi ten czas. Zauważ, że wiele osób gorzej się czuje. Ja staram się być aktywna, ale gdy od 2 tygodni nie ma słońca, a dziś pada, to nie jest miło, wolałabym spacer w innych okolicznościach. Reklam nie oglądam, a łykam tylko magnez...na szczęście są książki, filmy, robótki!
UsuńSpacery dają mi ogromną radość. Zapisałam się do grupy Nordic Walking
OdpowiedzUsuńi razem spacerujemy, mile rozmawiając :)
W grupie zawsze raźniej i mobilizacja skuteczniejsza:-)
UsuńNa spacerku zawsze można znaleźć i zobaczyć coś ciekawego, a Ty umiesz to pokazać i opisać.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Dziękuję, staram się pielęgnować ciekawość świata:-)
UsuńI w jesieni można znaleźć coś ciekawego i pięknego. Po prostu gdy deszcz i zimno, nikomu się nie chce wychodzić z domu, a czasem warto się przemóc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tylko ekstremalne warunki pogodowe lub jakieś dolegliwości trzymają mnie w domu...
UsuńNa południu jedynie rano zimnawe słońce, a potem mgielne niebo. Na szczęście nie ma wiatru i mrozu.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jaką masz motywację do wychodzenia, mnie trzeba zdrowo walnąć w plecy. A przecież tyle po drodze zauważasz, jak dobrze, że dzielisz się z nami swymi spostrzeżeniami.
Zasyłam serdeczności
To już trochę kwestia przyzwyczajenia - bez spaceru lub weekendowych wypadów nie ma życia!
UsuńPiękne zdjęcia! Ja również bardzo lubię Totuń :)
OdpowiedzUsuńNiektóre miasta i miejsca mają siłę przyciągania:-)
UsuńToruń bardzo się z nami lubi i my z nim:) Ale bez pierników święta u nas jak najbardziej. Idziemy w stronę maślanych ciasteczek! Słońca jak najwięcej na tę nadchodzącą zimę i jeszcze więcej fajnych wycieczek!
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie! Dla dzieci, to jeszcze trochę śniegu!
UsuńA ja lubię listopad. Właśnie za jego spokój, wyciszenie, skłonnośc do zapadania w zamyslenie, w chęc wyobrażania sobie, wspominania, bajania. Dobry i konieczny to czas to czas po czasie intensywności dziania.
OdpowiedzUsuńO właśnie, dobrze prawisz, Olgo. Kiedyś trzeba się wyciszyć i odpocząć przed zgiełkiem świątecznym:-)
UsuńCześć Jotko, mnie też leń podpowiada nie wychodz z domu, zostan pod kocykiem, jeszcze się rozchorujesz. Dobrze, że mam Ophie, która mnie wyrywa na wspólne włóczęgi po Krakowie. W pon poszłam sama nawet. Najpierw pochodziłam trochę po Kazimierzu, potem poszłam się ogrzać do Kawiarni literackiej herbatą zimową. Pycha. Sciskam Cię Kochana mocno. Super pościk.
OdpowiedzUsuńNo Kasiu, super spacerki, a ile knajpek można poznać przy okazji, ile poczynić obserwacji!
UsuńU nas ostatnio jest tak fatalna pogoda, że w ogóle z domu nie chce się wychodzić. Byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie znalazłam okno pogodowe i już na liczniku 11 km :-)
UsuńKiedy odbywam dzięki Tobie i innym blogerom te spacery, to jest mi mniej smutno, że siedzę w czterech ścianach. Uściski.
OdpowiedzUsuńI to jest fajne w blogowaniu, wirtualne podróże :-)
UsuńZaraz, moment, jak to, nie spotkaliście dzików? Wszędzie ich przybywa, tylko u Was ubyło? Podejrzane...
OdpowiedzUsuńPrawda? Zniknęły jakoś po wichurach, które spustoszyły park i lasy na Pałukach kilka lat temu...
UsuńDziękuje za polecajkę filmową: "Prawo i pięść" to jak widzę starsza produkcja.
OdpowiedzUsuńW Toruniu byłam nie raz, mam sentyment, miło wspominam. Na pewno jeszcze sie tam wybiorę
Produkcja stara, ale treść i bagaż emocjonalny godne polecenia...
UsuńSpacery bywają pouczające. I można się z nich całkiem sporo dowiedzieć o okolicy i nie tylko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama wiesz, bo ciekawe zdjęcia pokazywałaś:-)
UsuńDokładnie tak, najciężej wyjść z domu, jak już się wyjdzie to nogi same wiedzą co robić. Trzeba przyznać, że w niepogodę kocyk, książka i herbatka mają nadzwyczajną moc przyciągania no ale ileż można?🙂
OdpowiedzUsuńW ubiorze zawsze stawiam na kolor, nie tylko zimą, nie zobaczysz mnie w czerni ani w szarościach. Ta terapia kolorami ma ogromną moc.
Ale mi zapachniało tymi piankami i żelkami, mniam mniam.
O właśnie, terapia kolorami, gdy widzę kogoś w żółtej kurtce i czerwonej czapce, to od razu mi weselej!
UsuńDużo fajnych i ciekawych rzeczy. :) U mnie póki co 30 minut spaceru z psem to maksimum - niestety jeszcze chwilę potrwa mój powrót do sprawności.
OdpowiedzUsuńPo operacji nie ma się co spieszyć, niech się wszystko dobrze zagoi...
Usuń