Czas pędzi, tydzień spędziłam u wnuka, obserwując jego rozwój i otrzymując niesamowitą energię w postaci uścisków, przytulasów i najsłodszych zapewnień "kocham cię , babciu".
Dziś kilka aktualności z z tygodnia przed wyjazdem, inne wpisy czekają na dopracowanie.
Staram się dawać przeczytanym książkom drugie lub trzecie życie. Zaniosłam koleżance kilka książek z prośbą, by po przeczytaniu przekazała dalej, sama kiedyś zaniosłam dwie pozycje na regał w galerii handlowej. Mąż zawiózł także do biblioteki osiedlowej.
Kiedyś już gościłam koleżankę u siebie, wypiłyśmy kawę, powspominałyśmy, wzięła ode mnie i wtedy jakieś lektury. Już wówczas zaczęły się u niej problemy ze zdrowiem, a w zasadzie nasiliły się, bo chorowała już, gdy razem pracowałyśmy. Okazało się, że lekarze kompletnie zlekceważyli nie tylko objawy, ale i wyniki obrazowania, bo jak można leczyć kogoś na ucho i bóle głowy, a nie zauważyć guza wielkości piłki do golfa. A guz sobie rósł i generował kolejne objawy: zawroty głowy, drętwienie rąk, pogorszenie widzenia. Przestała jeździć rowerem, z trudem pokonywała schody. Wreszcie, dzięki synowej trafiła do dobrego diagnosty, przeszła operacje, rehabilitowana 8 tygodni, doszła do siebie i pojawia się na kontrolach. Jest dobrze, choć miewa gorsze dni. Gdy zanosiłam jej książki, to był właśnie ten gorszy dzień, a i pogoda fatalna, więc lepiej by nie wychodziła z domu.
Do mnie przyjechał kolejny stosik do czytania, napisałam też do Mikołaja, że najlepszym prezentem będą książki, pożyjemy zobaczymy...
Dziwimy się czasami, skąd wysokie ceny niektórych artykułów. Mąż jest pasjonatem pięknych zegarków, sam ma kilka, bo lubi. Ma znajomego, który prowadzi sklep z biżuterią i zegarkami właśnie. Właściciel sklepu stara się trzymać umiarkowane ceny, kosztem zysku, by nie zniechęcać klientów, których i tak coraz mniej. Pewnego dnia mąż zauważył zmianę cen na zegarki, którym się przyglądał. Okazało się, że ktoś ze strony producenta śledził ofertę sklepu w Internecie i nakazał podwyższanie cen produktów danej marki, bo sklep zaniża sugerowane ceny! w ilu przypadkach , o których nie wiemy dzieje się podobnie?
Brak pomysłu na obiad i lenistwo kulinarne zaowocowały taką oto pizzą, tym razem użyłam specjalnej mąki do pizzy. Jakość ciasta bez porównania lepsza, bardziej plastyczne i w smaku delikatniejsze!
u mnie też nagle wyrósł stosik książek do ogarnięcia, co rzadko się zdarza, bo staram się być na bieżąco... bo trzy przywiozłem z wyjazdu, a do tego jeszcze po powrocie oddałem biblioteczne, bo termin mijał, a skoro coś oddałem, to z rozpędu też coś wziąłem...
OdpowiedzUsuńza to pani doktór wet, u której ostatnio byliśmy z kotami okazała się spostrzegawcza i w porę wyłapała u jednego zęba do rwania, więc po niedzieli kolejna wycieczka nas czeka...
p.jzns :)
My sami możemy się upomnieć o swoje, zwierzęta pod tym względem są bezbronne...
UsuńJej, ta historia z niezauważeniem guza jest okropna! Stan polskiej służby zdrowia jest opłakany...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Na szczęście nie wszędzie, grunt to trafić na dobrych medyków!
UsuńKiedy jeszcze bez teściowej mogliśmy jeździć do Szczawnicy (więcej miejsca w bagażniku, co nie znaczy, że ona tam jedzie 😂) zawoziliśmy książki do tamtejszej biblioteki. Teraz mam już dwa kartony przygotowane, ale jak i kiedy - tego nie da się przewidzieć... Jak już mówiłam - zaczęłam słuchać sagi Margit Sandemo, oczy trochę oszczędza i czas. Wprawdzie zawsze wolę czytać, ale cóż, ślepy wzrokowiec musi się przestawiać na inne formy odbioru. A stosik do czytania wciąż spory 🙂
OdpowiedzUsuńMoże i ja dojdę do tego etapu, w sumie przy prasowaniu idealne rozwiązanie!
UsuńDokładnie tak. Robiłam ciastka z makiem (z ciasta francuskiego, żeby nie bylo, że coś skomplikowanego) i słuchałam. Skończyłam trzeci tom.
UsuńMuszę tylko przekonać się do słuchania lektora...
UsuńSamo zycie! Nas zasypalo biela i pada sniegiem dalej. Nastrojowo, swiatelkowo, swiatecznie tez sie zrobilo. Taki to czas zarowno ciemny i bialy, i lsniacy kolorami wszelkimi. Balwana nie lepimy, wszystko wyglada balwankowato; drzewa, domy, samochody. Zajaczek przykical po marchewke. :)
OdpowiedzUsuńTaka świąteczna biel też mi się marzy, jest wtedy zupełnie inny nastrój :-)
UsuńJa jadę do pl żeby sobie stosik zakupić
OdpowiedzUsuńWczoraj skończyłam książkę o Konopnickiej
Teraz to czytałam głównie wnukowi, muszę nadrobić książki dla dorosłych :-)
UsuńPodobno ksiazki dla dzieci pisze sie jak dla doroslych tylko troche lepiej, madrzej i ciekawiej :))
UsuńTak powinno być, ale chyba nie wszyscy autorzy o tym pamiętają...
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za kartkę z życzeniami świątecznymi💝😊
Pozdrawiam serdecznie w przedświątecznej krzątaninie🤗
Cieszę się, że doszła.
UsuńJa słucham właśnie zimowych piosenek Piaseczny/Krajewski.
💚🎄😊
UsuńBBM: Czasem biorę książkę z „ wędrujących”, ale jak jakąś kupię/dostanę i wiem, że do niej nie wrócę, to z kolei odnoszę do „wędrujących”. I książki są w ciągłym ruchu- ten punkt żyje!
OdpowiedzUsuńMi brakuje u nas takich punktów, zanoszę , ale nic ciekawego nie znajduję...
UsuńOglądałam kiedyś wywiad z Adamem Kayem, bardzo mi się podobał. Ja sama na razie nie mam serca do pozbycia się jakichś książek.
OdpowiedzUsuńŻeby wstawić kamyczek na Facebook, trzeba wpisać kod pocztowy widoczny na odwrocie.
Oj, to nie sprawdziłam, nie jestem w temacie...
UsuńTakie pomalowane kamyczki byly u nas nagminne w czasie pandemi, szczegolnie w okresie calkowitego zamkniecia ale moznoscia spacerowania. Lezaly na klombach, sciezkach, kraweznikach, jeden pojawil sie na glazie mej grzadki - mam go do dzisiaj. Kazdy zawieral oprocz dekoracji jakas pozytywna sentencje.
OdpowiedzUsuńZegarki - moj maz tez mial do nich zamilowanie i posiadal kilkanascie. Te mechaniczne staja sie wypartymi przez elektroniczne i moze dlatego nastapil wzrost cen by tym sposobem nadrobic deficyt zarobku.
A dla mnie zawsze ten mechaniczny bedzie bardziej eleganckim - ciesze sie ze Twoj maz takie nosi.
Gdy mnie pytano co chce na prezent odpowiedzialam NIC! To jest prawda, rzeczywiscie niczego nie potrzebuje oprocz zdrowej, szczesliwej rodziny.
Oj tak, nieraz się przekonaliśmy, że choroba w rodzinie tłumi wszelką radość.
UsuńMąż namawia mnie na nowy zegarek, ale ja prawie nie używam, rzadko sprawdzam czas, zwłaszcza na emeryturze...
Kamykowa akcja bardzo modna się zrobiła, na fejsie na pewno są dwie grupy, ale może być ich więcej. Ten kamyk który ty znalazłaś to wypracowany nie jest, twórca w twórczości chyba nie czuje się najlepiej ;) Ja znalazłam taki z bardziej rozbudowaną kompozycją, ale bardzo dużo malujących kamienie w tych akcjach to ludzie o dużych zdolnościach plastycznych, małe arcydzieła tworzą :)
OdpowiedzUsuńZ lekarzami to właściwie loteria jest, jak masz szczęście to trafisz do dobrego ;) Żyję już długo mam więc porównanie i zawsze tak było, ja niestety rzadko miewałam szczęście trafić do dobrego, ale zdarzało mi się ;)
Nie jest to pocieszające o tych medykach i pewnie będzie coraz gorzej, a my coraz starsi...
UsuńTalony na zabiegi - nie dla mnie...;o)
OdpowiedzUsuńWczoraj też miałam pizzę w repertuarze...;o)
U nas jeszcze białawo, ale na bałwana to by trzeba skrobać liście z całego powiatu...;o)
Oby dzieci nie musiały poznawać zimy tylko z książek.
UsuńCzytam wnukowi o sankach i bałwankach, o zimowych przygodach zwierząt, a tu za oknem deszcz...
U mnie dziś "0" stopni i ma być chwilami "śniegodeszcz", chodnik mokry, więc pewnie niedawno padało. A ja mam "zimową śpiączkę"- poszłam spać o 1 w nocy, obudziłam się o 9,00, wyjrzałam przez okno i ...ponownie obudziłam się ze 20 minut temu. Jestem zapewne z linii rodowej tych, co przesypiają zimę - zwłaszcza tę miejską.
OdpowiedzUsuńPogoda zupełnie nie grudniowa, na moim osiedlu karetka za karetką...
UsuńWnuk zawsze daje pozytywną energię. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podrożało wszystko, złoto i srebro i jedzenie wciąż drożeje.
Fajny stosik książek, też mam sporo nowych do przeczytania i mam nadzieję, że w święta nadrobię zaległości.
U mnie dziś rano poprószyło, ale już nie ma śladu, bo zrobiło się plus 4.
Dobrego weekendu!
Dobrego weekendu, jeszcze tydzień i odpoczniesz :-)
UsuńJa ciągle mam coś do czytania, a czas się kurczy. Hmm pizza wygląda smakowicie! Sama mam zawsze pustkę, jeśli chodzi o obiady, zwykle zawsze w biegu, więc gotuję na szybko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Najlepiej zupy lub jednogarnkówki, zwłaszcza gdy domownicy wracają o różnych porach...
UsuńJuż jestem zabezpieczona w książki na święta, zażyczylam sobie grube objętościowo 🙂 Jest tomiszcze E.Ruthefurda Dublin, do tego Zbrodnie Watykańskie, jakiś kryminał, nawet N.Roberts Życie nocne o złodzieju, coś jeszcze, nie pamiętam tytułu. Mamy troszkę śniegu na Pogórzu, była cudowna, księżycowa noc, mróz, ale teraz wieje, chmury, idzie ocieplenie. Skąd macie te wędrujące książki? sama wymieniłabym coś. Maria z PP.
OdpowiedzUsuńKsiążki z różnych źródeł, ostatnio przywiozłam dwie z restauracji w pałacyku, mieli regał dla odwiedzających, są regały w różnych miejscach, czasami biblioteka miejska robi wyprzedaże. Najczęściej zamawiam online z wyprzedaży w Świecie książki, dosłownie za grosze, mamy tez tanie książki w markecie Brico Marche, zrobili Klub Czytelnika i dzięki temu mają otwarte w każdą niedzielę.
UsuńCzasem tez biorę książkę od fryzjerki i sama jej zanoszę.
Ja mam w tej chwili odwrotnie..odpoczywam od wnuczek, trochę mi dały popalić przez te siedem miesięcy, chociaż muszę przyznać, że na „kocham cię dziadziu” i mnie pompa mięknie
OdpowiedzUsuńMarek z E
No niestety, dziadkowie muszą dbać o kondycję! Ja tez bywam coraz bardziej zmęczona...
UsuńPrzekazywanie książek fajna sprawa a pizza też może być dobrym obiadkiem, widzialam w sklepie taką mąkę ale czy jest aż taka różnica, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest duża różnica. Najpierw spróbowałam u brata pizzy z tej mąki, potem sama kupiłam , jest droga, ale w końcu nie robię pizzy często.
UsuńZimowy obrazek, ze słońcem koi duszę :) Kiedy będzie słońce? W dawnym ZSRR było miasto za kołem podbiegunowym, Norylsk. Tam dzieci w ramach zajęć szkolnych miały codziennie pare godzin soluxu. Mnie też by sie przydał. Nie znoszę ( psychicznie) szarości. U nas dziś światło zmierzchowe zapaliło sie o 14,50! Do czego to podobne!? Przecież jesteśmy na szerokości geograficznej Hagi (mniej więcej), a tam i cieplej i więcej słońca. Ech, tak trudno wykrzesać z siebie optymizm.
OdpowiedzUsuńKsiążki raz przeze mnie przeczytane też daję znajomym (mówiąc oczywiście, że raz czytane). Zwłaszcza kryminały są dla mnie takie "jednorazowe", więc wole je pożyczać w bibliotece. Ale czasem sie skuszę i kupię. Twój stosik i mnie by ucieszył :)
A drogie zegarki, to hobby - inwestycja, raczej nie stracą na wartości. Jeszcze wnuk sie będzie nimi cieszył ;)
Pozdrawiam ciepło!
Może wróci moda na klasyczne czasomierze, kto wie?
UsuńTa ciemność chyba powoduje, że w mieście coraz więcej świątecznych świateł na balkonach, w ogródkach, przed sklepami, w parku.
Prognozy nie zapowiadają słońca, raczej deszcze, trzymajmy się, Haniu, uściski:-)
Cieszę się, że ładujesz baterie na spotkaniach z wnusiem. Też chętnie biorę udział w akcji bookcrossing, obecnie mam dwa miejsca. Przeczytane książki wypuszczam w świat, zostawiam jedynie te, do których wrócę. Stosik do przeczytania czeka i raczej rośnie. Asiu wiem o grupach z kamykami, mogę wstawić zdjęcie z linkiem do Twojego bloga jeśli wyrazisz zgodę. W jakiej miejscowości został znaleziony kamyk? Przesyłam moc serdeczności.
OdpowiedzUsuńKamyk znaleziony w Parku Solankowym w Inowrocławiu :-)
UsuńSpokojnych dni, kochana!
Oj przydałyby się i to bardzo. Asiu czy na kamyku jest kod pocztowy?
UsuńNie zajrzałam, niestety!
UsuńZnam Małeckiego.
OdpowiedzUsuńTo straszne co piszesz i tej koleżance.
Niektórzy mają pecha, straciła męża, przeżyła covid, a teraz to...
UsuńA ja oddawałam książki do więzienia. Pewnie się pensjonariusze ucieszyli. Szczególnie z Tokarczuk ;) Teraz mam czytnik, więc już nic nie oddaję.
OdpowiedzUsuńTokarczuk podniosła poziom czytelnictwa penitencjarnego:-)
UsuńTokarczuk do więzienia 😭
UsuńA u mnie własnie obficie sypie śniegiem. I pięknie jest, ale to tylko dzisiaj, bo od jutra ma sie ocieplić i śnieg zniknie, jakby go nigdy nie było.
OdpowiedzUsuńZ tymi późno zdiagnozowanymi chorobami to jest jakaś plaga. Lekarze nie zauważają objawów, nie łąćzą ich w logiczna całość, działaja rutynowo, a tymczasem jakis guz czy nowotwór rośnie...
Jotki, zatem zdrowia przede wszystkim Ci życzę!:-))
Oj tak, dziękuję, bo katar jakiś złapałam...
UsuńCzytasz Herriota? Uwielbiam go! Jego poczucie humoru i autoironia są po prostu cudowne. I wszystko, co opisał, wydarzyło się naprawdę - to jeszcze dodaje smaczku całej tej historii.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zamierzam odświeżyć, bo czytałam dawno temu i oglądałam serial:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńAkcja z kamykami fajna, ale pizza - fajniejsza;)
U nas posypało nocką, ranek był biały, teraz jest łaciato:)
Jak zwykle - buziak dla Wnuka:) I niech Mu oraz nam się spełni to śniegowe marzenie, wtedy i o dobry nastrój będzie łatwiej.
Pozdrawiam:)
Miło spędzać czas z białym puchem za oknem i słońcem.
UsuńMiejmy nadzieję na poprawę aury, niebawem dnia zacznie przybywać.
O Boże, przykro mi z powodu tej twojej koleżanki Asiu. Jak mogli tak byle jak ją potraktować? To się w głowie nie mieści. Lekarze... Często oddaje książki do biblioteki albo do tych małych bibliotek wymiany stojących w parku. Fajnie że spędzasz tyle czasu z wnukiem. Pozdrowionka z Krakowa Kochana ❤️
OdpowiedzUsuńOch Kasiu, Kraków to magiczne miasto, całuski dla dziewczynek:-)
UsuńJeżeli chodzi o pogodę to u mnie taka bardziej marcowa.
OdpowiedzUsuńAlert przyszedł-silny wiatr ma być.
I jak ja mam powoli wejść w nastrój świąteczny, to ja nie wiem.
" kolejny gabinet poprawiana urody"
Mi już żaden gabinet nie pomoże 😁
Pomóc to pewnie nie pomoże, ale czasami miło się porozpieszczać:-)
UsuńU mnie spody do pizzy, własnoręcznie robione, leżakują w zamrażarce. Gdy bida i głód dociśnie, zawsze coś się w lodówce wyskrobie i położy na wierzch, żeby z głodu nie zemrzeć.
OdpowiedzUsuńJa przymierzam się do e booków, bo nie mamy gdzie trzymać książek. Myślę, że ogarnę to w nowym roku.
Zamrożone, to dobre wyjście, bo nie zawsze mam drożdże...
UsuńSzafy nie są z gumy, więc książki, do których na pewno nie wrócę, rozdaję.
Wstyd się przyznać, ale patologiczny system państwa zepsuł mnie do reszty. W każdej książce beletrystycznej dopatruję się jakichś niedoróbek, nielogiczności, i braku celowości. Nie interesuje mnie treść, ale sposób sprzedania jej czytelnikowi. Na szczęście trawię jeszcze pozycje historyczne, i naukowe, bo pewnie bym zidiociał do reszty. No cóż starość nie radość.
OdpowiedzUsuńPodobnie z filmami, stajemy się wybredni, a co serial, to marniejszy...
UsuńDroższe zegarki i biżuteria to artykuły, których cena niekoniecznie wynika z jakiejś realnej wartości. Ale też żaden towar pierwszej potrzeby, więc drożyzna nie jest tu taka rażąca. Gdybym miała wydać powiedzmy 2 tys. na smartwatcha, wolałabym je przeznaczyć na klasyczny zegarek, bo przynajmniej się nie zdezaktualizuje. :)
OdpowiedzUsuńZ lekarzami to niestety loteria, a często i tak niewiele da się zrobić. Ale żeby nie zauważyć guza przy takich podejrzanych objawach to jestem w szoku...
Pogoda ostatnio jest mocno rozczarowująca.
Ktoś mi powiedział, że warto zawsze skonsultować wyniki u przynajmniej dwóch lekarzy, ale czy to zadziała?
UsuńNiebawem zapomnimy o słońcu...
Brak miejsca to dla mnie skuteczny motywator żeby nie kupować książek ale że w tej kwestii brak mi silnej woli i nadal mam miejsce na kolejne regały, to kupuję. Wymieniać się nie bardzo mam z kim a pożyczam tylko naprawdę zaufanym osobom bo za dużo książek pożyczyłam bezzwrotnie.
OdpowiedzUsuńI nadal, tak jak Leoś, czekam na śnieg...
Oj, pożyczanie też nie zawsze wyszło mi na dobre.
UsuńZnajoma blogerka jest w Islandii, tam to dopiero zima!
Ciesz się każdą chwilą z wnukiem, bo kiedy podrośnie, nie będzie chciał się bawić, takie życie. Za to będziesz mogła cieszyć się jego sukcesami...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dane mi będzie, bo ma dopiero 3 lata...
UsuńWywołałaś mnie😂 jest piękna zima u mnie, rzeczywiście. Jaką pamiętamy z dzieciństwa. Ale też tu nie jest zimno, zaledwie minus 1.
OdpowiedzUsuńDzisiaj lepiłysmy bałwany i rzucałyśmy się śnieżkami. Zawsze przypomina mi się film Love story, który oglądałam po raz pierwszy będąc w 8 klasie. Jeszcze tylko brakuje łyżew. W Reykjaviku widziałyśmy małe lodowiska, ale nie było na to czasu. Jutro mamy jechać do większego miasteczka, sprawdzę czy są tam lodowiska.
Ja też nie lubię pożyczać książek, ale chętnie oddaję te, do których myślę, że nie będę już zaglądać.
Mojej mamie też kiedyś lekarka nie rozpoznała guzów na początku ziarnicy.
Strach myślę o chorobach.
Wyślę ci zimowe zdjęcia❄️❄️❄️
Ciężkich chorób tez się obawiam, to teraz plaga!
UsuńDziękuję za zdjęcia, och jak by się mój wnuk ucieszył, ciągle mówi o sankach i bałwanku!
Ostatnio ograniczyłam się z książkami, raz że czytam tyle co nic, a dwa, no mamy te problemy finansowe... Ale jak coś przeczytam i nie potrzebuję mieć tej książki w biblioteczce, puszczam dalej. Na ogół na Vinted, ale zdarza mi się też: wystawiać na bazarkach na potrzebujące kotki, oddawać do sklepu charytatywnego i oddawać do biblioteki.
OdpowiedzUsuńFajna pizza, na pewno była smaczna. :)
Pizza na winie, czyli co się nawinęło pod rękę, ale ciasto było udane!
UsuńAsiu aż trudno się zdecydować, od czego zacząć komentowanie. Czas spędzony z wnukiem brzmi jak prawdziwa dawka ciepła i energii – te dziecięce "kocham cię, babciu" to pewnie najlepsze paliwo na cały tydzień.
OdpowiedzUsuńPodziwiam też Twoje podejście do książek – dawanie im drugiego życia to świetny pomysł, a przy okazji okazujesz tyle troski bliskim i znajomym. Historia Twojej koleżanki porusza – dobrze, że w końcu trafiła na odpowiedniego lekarza, ale aż trudno uwierzyć, jak czasami są bagatelizowane tak poważne objawy.Mam nadzieję, że wnuk doczeka się śniegu i wielkiego bałwana – nic tak nie cieszy dzieci, jak te zimowe zabawy. Życzę Ci spokojnych dni, samych dobrych chwil i wielu inspiracji na kolejne zapiski!
Aniu, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.
UsuńNiech i Wam zdarzają się same dobre momenty!