Spotkania towarzyskie koedukacyjne są dobrą okazją do wymiany poglądów na różne tematy, z których najzabawniejsze wydaje się wzajemne postrzeganie przedstawicieli obu płci. Facetom trudno jest na przykład pojąć, że kobiety potrzebują do codziennej pielęgnacji czegoś więcej, niż woda i mydło czy krem do rąk. Ile by szafek nie zawiesić w łazience, wszystkie zostaną zapełnione. Krem na noc, na dzień, pod oczy, na szyję, do stóp, do rąk, balsam ujędrniający, nawilżający, serum, odżywki wielozadaniowe, olejki relaksacyjne. O kurczę, jak tak zaczęłam wymieniać i to wcale nie szczegółowo, to faktycznie robi się groteskowo. A jeszcze kosmetyki upiększające: podkład, puder,róż, korektory, mascara, lakiery, zmywacze, mleczka...
Jak mówi ponoć mój bratanek: krem między jedną a druga rzęsę. Ale najbardziej rozśmieszyło mnie pytanie: czy im (kobietom) nie pomyli się w jakiej kolejności to wszystko na siebie nakładać i czy nie mylą tych wszystkich tubek, słoiczków, buteleczek.
Nasze drugie połówki czują się dyskryminowane przez szczupłość miejsca w łazienkach na ich specyfiki do codziennej pielęgnacji i czasami wypominają nam "nieuzasadnione" wydatki, skoro jeszcze tego wszystkiego pełno w szafce, a my już kupujemy następne tubki, słoiczki, buteleczki.
A ile drodzy panowie wydajecie na wasze auta, sprzęt grający, wędki, ekwipunek na siłownię? O używkach nie wspominam, bo nam się też zdarzają.
To, co nas różni, tak nas właśnie wzajemnie przyciąga - tak dla równowagi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz