Mój idol, pan Aleksander Doba nie tylko zwieńczył swą wyprawę sukcesem, ale jeszcze przyznano mu tytuł podróżnika roku, a tytuł otrzymał od National Grografic. Prawdziwa pasja w dążeniu do realizacji marzeń, wytrwałość, odwaga i siła ducha czyli przymioty, których niejeden młody człowiek mógłby temu starszemu panu zazdrościć. Przy tym bardzo pogodny, otwarty, chętnie dzieli się receptą na sukces. Jego credo życiowe to apel: nie bójcie się marzyć! Każdy z nas ma jakieś marzenia, ale nie każdy ma odwagę, by te marzenia realizować. Miałam kiedyś koleżankę, która marzyła o tym, by jako pilot wycieczek podróżować po świecie. Niby nic nieosiągalnego, ale trudne do połączenia z pracą zawodową, a jeszcze trzeba było zrobić długi kurs, podciągnąć się w językach itp. Zawsze powtarzała, że nie ma dość odwagi, by zwolnić się z pracy i podążyć za marzeniem, bo jak coś nie wyjdzie? Przy pierwszej okazji przeszła na tzw. wczesną emeryturę i od razu zapisała się na kurs dla pilotów wycieczek. Niestety, nie dane jej było dokończyć dzieła, gdyż zachorowała i zmarła na raka. Jakiś czas przed śmiercią zdążyła być w Tunezji, bo stan zdrowie poprawił się u niej na tyle, że kuzynka mogła zabrać ją w podróż życia. Choć tyle...
Dlatego każdy z nas powinien marzyć i od czasu do czasu wykonać rachunek sumienia i zadać sobie pytanie: czy moje pragnienie jest nieosiągalne, czy też brakuje mi odwagi by się z nim zmierzyć? A może niektóre marzenia powinny pozostawać w sferze marzeń, na zasadzie , że trzeba gonić króliczka, a nie łapać go...
Pisałam wczoraj komentarz i go nie ma?
OdpowiedzUsuńNiczego nie usuwałam, na poczcie też nie ma! Może jakiś chochlik?
Usuń