Hikikomori – japoński wirus samotności i wyobcowania, spowodowany uzależnieniem od Internetu, a szczególnie od gier komputerowych, powodujący odizolowanie się od społeczeństwa, unikanie bezpośrednich kontaktów z innymi ludźmi, a dotyka głównie młodzież płci męskiej.
Tak to brzmi według literatury fachowej(polecam stronę Uzależnienia behawioralne)
Zjawisko przywędrowało do nas z Azji, głównie z Japonii, wysoko rozwiniętej cyfrowo, ale niestety rozszerza się w zastraszającym tempie. Jest moim zdaniem tym bardziej niebezpieczne, że zabija w młodych ludziach jakąkolwiek motywację do działania. Po co kształcić się, pracować, wychodzić z domu, poznawać ludzi, skoro cały świat, wszystko, czego młody człowiek potrzebuje jest w Internecie. W swoim najbliższym otoczeniu widzę coraz więcej młodych ludzi, na oko 30-latków, którzy nie uczą się, nie pracują, rzadko ich widuję, bo siedzą w domach i grają, często przez większość doby, z krótkimi przerwami na posiłki lub wyprowadzenie psa. Utrzymanie i opierunek zabezpieczają rodzice lub dziadkowie, a gracze wiecznie poszukujący pracy nie maja już czasu ani ochoty, aby pójść na rozmowę kwalifikacyjną, złożyć podanie, zasięgnąć porady. Jeśli nawet zdobędą się na wysiłek i sprawdzą dostępne oferty, najczęściej okazuje się, że nie o taką pracę im chodziło lub płaca za niska, dojeżdżać trzeba albo praca zmianowa. I tak żyją z dnia na dzień i nawet do głowy im nie przyjdzie, żeby choć sezonowo zarobić parę groszy i wspomóc rodzinny budżet.
Najgorsze, że nie widzą w tym nic nagannego, a rodzice często sa nawet zadowoleni, bo w domu "dzieciak" siedzi, nic złego nie robi, nie pije, nie chuligani, pracy nie ma, a z domu przecie pani nie wyrzucę.
Zaczyna się wcześnie, już rodzice małych dzieci dają pociechom tablety, żeby bajki oglądały. W pokojach dziecięcych królują laptopy, tablety, konsole, smartfony. Uczniowie zapisujący się w pracowni na komputery dostają histerii, jeśli wszystkie stanowiska są zajęte i muszą odejść z kwitkiem. Od jednego z uczniów usłyszałam z płaczem w głosie: to co ja będę teraz robił? Może idź do czytelni i czasopisma poczytaj? Spojrzał na mnie tak, jakbym mówiła po syczuańsku lub miała antenki na głowie.
Cóż, pokolenie cyfrowe, ale kto zarobi na moją emeryturę?
Całe szczęście u nas w domu korzystamy z tych dobrodziejstw z umiarem, nikt nie ma kręćka na tym punkcie. Może dlatego, że cały dzień mamy zajęty innymi sprawami.
OdpowiedzUsuńU nas tez raczej rozsądnie, zwłaszcza gdy wiosna za progiem coraz mniej czasu spędza się w domu. Czasem ze względów zawodowych muszę więcej posiedzieć przy komputerze, a od kiedy zaangażowałam się w blogowanie chętnie podczytuję to i owo, ale nigdy kosztem spacerów.Pozdrawiam:)
Usuń