Zawsze dziwiło mnie nagminne zastępowanie polskich słów wyrazami obcego pochodzenia, gdy nasz język jest tak bogaty i często bardziej oddaje sens nazwy, aniżeli obcojęzyczne zapożyczenia. Rozumiem, że są zwroty czy nazwy trudno przetłumaczalne na język polski, ale bez przesady...(kiedyś już o tym pisałam, ale trudno)
Dziś gdzie nie spojrzeć: developer, dealer, leader,behawiorysta, translator, dystrybutor, logistyk. Istny zawrót głowy!
Ostatnia moda - coaching: co poeta chce przez to powiedzieć? Pytam męża, on też kojarzy ze sportem. Wiem co to znaczy po angielsku i tym bardziej dziwi mnie używanie tego słowa na określenie osoby, która zajmuje się tak naprawdę doradzaniem, instruowaniem, pouczaniem, kierowaniem.
Koleżanka chodzi do coacha od żywienia(a myślałam, że do dietetyka), inna konsultuje się z coachem od inwestycji(ja inwestuję w dziecko i podróże po kraju),firma jakaś zamawia coaching interpersonalny(ja mam najwyżej szkolenia), czytam, że gwiazda korzysta z porad coacha od kariery, zamiast do psychologa czy psychiatry chodzi się do life coacha itd.
Gdy wpisałam w wyszukiwarkę nazwę coaching pojawiło się mnóstwo stron, są nawet portale o coachingu. Osoba nazywana coachem ma nas zmotywować do zmian na lepsze, wskazać drogi rozwoju, poprawić wizerunek, podpowiedzieć co jeść, gdzie i z kim, jak się ubierać, żeby być pięknym, szczupłym, robić dobre wrażenie. Pojawiają się tez programy Tv, poświęcające wiele miejsca wizerunkowi. Oglądając niektóre z nich miałam wrażenie, że głównie o ten wizerunek chodzi, a zapomina się często o wnętrzu. Jasne, że trzeba dbać o siebie, ale bez przesady: te wszystkie godziny spędzone na pielęgnowaniu wizerunku może lepiej poświęcić na "upięknianie" duszy, bo ładna buzia , na której kończy się człowiek szybko przestaje być ciekawa.
Super,jeśli mamy 2 w 1, ale gdyby wszyscy tak gonili za rozwojem duchowym, jak gonią za zewnętrznym.A podobno korzystanie z coachingu do tanich nie należy.
Swoja drogą ile zostaje osobowości w osobie, jeśli w każdej dziedzinie życia szuka się porad jak to życie przeżyć sensownie? Wydaje mi się, że szukanie motywacji w świecie zewnętrznym jest o tyle niebezpieczne, ze uzależnia od porad osób trzecich na każdy temat.Nigdy nie rozumiałam koleżanek, które ciągną ze sobą na zakupy kogoś, kto im doradzi czy dobrze w czymś wyglądają. To chyba widać w lustrze? Byłam kiedyś świadkiem zakupów pewnej pani, której mąż wybierał buty, sukienkę i torebkę, a jej zadaniem było tylko przymierzyć.
Póki co radzę sobie bez coacha, najwyżej poczytam, pogadam z kim trzeba, posłucham mądrzejszych od siebie i wyciągam wnioski. Różne trendy, opcje i inne takie nie mają u mnie szans, jeśli mi nie pasują i nie biję czołem przed marką tego i owego, bo jakaś gwiazda poleciła, że wypada.
Wypada mieć zdrowy rozsądek!
Jakkolwiek by się to nie nazywało, jednak zostanę chyba przy "Aniele" , bo takiego "coacha" to ja mam na wyciągnięcie ręki. Jak już kupuję coś do ubrania, to mi tak pięknie doradzi, że czasem może do końca nie przekonana - kiedy mu zaufam - zawsze na tym wyjdę dobrze.
OdpowiedzUsuńA kiedy mam doła jak stąd - nad morze - wtedy jednym słowem potrafi mnie postawić na baczność. Ostatnio , kiedy miałam takie mocne załamanie i wpadłam w straszne przygnębienie, moja Przyjaciółka, która na odległość robiła co mogła, w końcu powiedziała " słuchaj Bogdana on jest mądry" i tak też zrobiłam.
Jeśli chodzi o słówka... no właśnie, sporo się tego uzbierało w naszym życiu codziennym, a tak pięknie brzmi nasz język ojczysty. A od motywacji, mam Czytelników bloga i tomiku, którzy tak potrafią nie raz napisać, czy powiedzieć, że skrzydła same mi rosną, albo jeśli moje masowanie stópek komuś pomaga, to już niczego więcej nie potrzebuję, tylko gnam do przodu :) Chyba już taki znak naszych czasów, że człowiek nauczył się dostawać wszystko "przeżute" i prawie że strawione, by się za bardzo nie wysilać. Chyba tego nie zmienimy, ale na naszym małym "poletku" wkoło siebie i owszem - prawda? Pozdrawiam słonecznie
Pani Gabrysiu, od tego mamy właśnie nasze Anioły: są nam podporą i zwierciadłem tym samy staramy się im odwdzięczyć, przez co same stajemy się lepsze. Jak poczytałam na Pani blogu o zdrowiu, to od razu lepiej mi na duszy, a poezja, sztuka i dobra książka są lepsze niż psycholog z psychiatrą. A gdy mi pod pancerzem duszno - jadę w Polskę... Pozdrawiam optymistycznie:-)
UsuńTe obce słówka też mnie irytują; brzmi to śmiesznie - zwłaszcza w ustach tych wszystkich gimnazjalistek, które po polsku trzech zdań sklecić nie potrafią, ale obcojęzycznymi "ozdobnikami" sypią z każdej strony. A coaching? Jak ktoś ma za dużo zbędnej gotówki na koncie to takie kołczujące osobniki może sobie wynajmować jak musi :)
OdpowiedzUsuńOj, tak.Jest tego pełno także w mediach, zespół muzyczny nie może nazywać się po polsku, bo to obciachowe, nie jemy już obiadu tylko lunch, a w sklepach zamiast wyprzedaży - mid sale. Ciekawe jak funkcjonują ludzie, którzy ciągle muszą sie radzić coacha jak żyć?
UsuńMam alergię szczególnie na tzw. coach'ów rozwoju osobistego, którzy sypią oklepanymi frazesami typu: myśl pozytywnie. Nie potrzebuję żadnego doradcy, sama wiem jak chcę żyć.
OdpowiedzUsuńPowiedziała kiedyś Dorota Wellman, że nic tak jej nie wkurza jak lekarz, który nie każe się jej stresować! często ci coachowie mają sami niemałe problemy, ale doradzać komuś nic nie kosztuje( w sensie odpowiedzialności)...
UsuńNajlepszy jest doradca małżeński, który sam jest po rozwodzie. :)
UsuńLub doradca wychowania dzieci, który nigdy nie był rodzicem...
UsuńA czy jest jakiś coach, który by doradził jak uwolnić się od tych wszystkich coachów?
OdpowiedzUsuńO tym nie słyszałam, ale dobry pomysł na działalność, jak zostanę bez pracy...
UsuńI gdzie w tym wszystkim znaleźć siebie, a nie upodabniać się na wzór i podobieństwo. Masz rację istny zawrót głowy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nawet medycy mówią, że pacjent zna siebie najlepiej, więc skąd taki coach może wiedzieć co dla mnie najlepsze, może coś zaproponuje, ale w każdej sferze mam się radzić obcej osoby? Każdy chyba swój rozum ma...
UsuńWydaje mi się, że w dużej mierze jest to próba pójścia na skróty. Nie twierdzę, że taki coach nie jest w stanie jakoś nas zmotywować do zmiany, ale tak naprawdę to ciężka praca, którą musimy wykonać. Wielu ludzi liczy jednak na cud. Pójdą na kilka spotkań i nagle... trach! A potem będą już przebojowi, błyskotliwi i przedsiębiorczy. Takie cuda się nie zdarzają. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, jeśli sami nie weźmiemy spraw w swoje ręce, to nikt nas nie będzie niańczył do końca życia.
UsuńMnie też drażnią angielskie naleciałości ... Zresztą uzewnętrzniałam się już dawno
OdpowiedzUsuńhttp://jagatoja.blogspot.com/2015/03/miao-byc-o-koktajlach.html
A o zdrowy rozsądek u niektórych trudno, oj trudno
Też o tym już pisałam, ale temat wraca jak bumerang. Fajnie że znów jesteś:-)
Usuń