Gromadzimy zdjęcia w domowych albumach aby zachować wspomnienia o osobach i sytuacjach, w jakich uczestniczyliśmy. Podobnie kumulują się w naszej pamięci smaki i zapachy z dzieciństwa i okresów późniejszych. Wpis niniejszy został zainspirowany sobotnim wyjazdem przed siebie. Wstąpiliśmy na kawę do uroczej kafejki "U mnie czy u ciebie", gdzie serwowano zestaw kawa + ciacho 10 zł, a ciasta 2 do wyboru, pieczone przez szefową. Ja wybrałam ciasto mandarynkowo-migdałowe bez mąki, mąż wybrał sernik. W kafejce pięknie pachniało, delektowaliśmy się smakiem ciast. Z dzieciństwa pamiętam wychodzenie do kawiarni, gdzie zamawiało się lody cassate lub krem sułtański, a w cukierni co niedziela kupowane były ciastka na podwieczorek. Wtedy ciastka nie umywały się do dzisiejszych, ale dla dziecka bytność w kawiarni była wtedy świętem. Z późniejszego okresu wspominam zapach pasty do podłogi i ciasta w piekarniku co sobotę, a smak rosołu z wołowiny w niedzielę. dzisiaj już wracają smaki, których dzisiejsze dzieci długo nie znały, bo przynajmniej na festynach kupić można watę cukrową i cukierki domowej roboty, ja najbardziej lubiłam anyżowe i lizaki czerwony kogucik. W czasach, gdy wszystko niemal było na kartki, mama moja robiła bloki kakaowe z mleka w proszku i herbatników, a dla urozmaicenia jadłospisu robiła różne pasty do chleba na bazie twarogu lub jajek. Nie było wtedy batoników i stu tysięcy innych łakoci do wyboru. Na podwieczorek był kisiel z jabłkami i śmietaną lub budyń z sokiem. Dziś, gdy uda mi się kupić dobre bułki bez polepszaczy przywołuję dawne smaki:bułka z masłem i żółtym serem lub z dżemem truskawkowym. Jako dzieci robiliśmy też niezły bałagan na talerzu:uwielbiałam mieszać ziemniaki, sos i buraczki, aby powstała kolorowa miazga - pycha. A pierwsze truskawki z cukrem rozgniatane widelcem , aby puściły sok?
Pamiętam także zapach pierwszej prywatnej piekarni, jaka powstała blisko mojego domu, zapach chleba, rogali, drożdżówek. Dzisiejsze piekarnie już tak nie pachną...
Aż się głodna zrobiłam, czytając ten wpis :)
OdpowiedzUsuńA ja zgłodniałam pisząc...
Usuńa wiesz że mój dorosły brat jak myśli że nikt nie widzi to do dziś robi "błoto" na talerzu z II daniem ??
OdpowiedzUsuńZawsze tak robię jak są buraczki, ale nikomu nie mów...
UsuńWczoraj piekłam babkę - taką jak zawsze piekła moja Mama. Siedziała przy mnie siostrzenica i opowiadałam jej jak to z jej mamą, a moją siostrą dzieliłyśmy miskę na połowę i równiutko każda ze swojej połowy wylizywała ciasto :)które w misce zostawało, oczywiście Mama zostawiała nam trochę więcej - na dnie... I NIC NAM po tym surowym cieście nie było.
OdpowiedzUsuńSporo takich smaków mam... niedzielny makaron, robiony przez Mamę ( wracam do niego teraz, bo w końcu jajka mi po podwórku biegają), "kryzysowa jajecznica" robiona przez Tatę, kiedy jajek nie było. Z dwóch jajek, maki i cebulki potrafił wyczarować smak, jaki czuję do tej pory. Szyszki z "dmuchanego" ryżu... pamiętasz Joasiu?... ech rozmarzyłam się...
Też wylizywałam miski po surowym cieście, a o salmonelli nikt nie słyszał. Mój tato też robił wspaniałą jajecznicę, a jego żeberka to mistrzostwo świata. Jasne, że pamiętam ryż dmuchany i oranżadkę w proszku, wyjadaną palcami, które barwiły się w zależności od smaku proszku. A krówki ciągutki w papierowych trójkątnych torebkach? Gabi, to były czasy!
UsuńLizaki - czerwony kogucik - moje ulubione również :) Mnie jeszcze takie misie z ciasta waflowego z białym, puszystym kremem w dzieciństwie prześladowały :) Ciekawe jakie smaki zapamiętają dzisiejsze dzieciaki? Hmm... Może lepiej nie wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że jako dziecko marzyłam o batonach z Pewexu, a dziś wspominam dawne smaki, których jako dziecko nie doceniałam....
UsuńA ja pamiętam zapach domu mojej babci. Jakiś czas temu weszłam do domku w lesie i znowu to poczułam. Nie mogłam się nawąchać. Stałam na środku i wciągałam powietrze, a właścicielka budynku zaśmiewała się do łez. :)
OdpowiedzUsuńZapachy wnętrz też mnie czasem prześladują. Będąc w Biskupinie przypomniałam sobie zapach starych sklepów , gdzie wszystko było ze starego, ciemnego drewna, a podłoga pachniała jak chaty w Biskupinie...
Usuń