Strony

środa, 3 czerwca 2015

Gdzie się podział dworzec?

Życie pisze najlepsze scenariusze. Mojej koleżance zdarzyła się historia jak z filmu. Pojechała na szkolenie do Włocławka autobusem PKS. Szkolenie odbyła i ruszyła w drogę powrotną do domu. Na co dzień jeździ samochodem, więc nie zgadła, że w kasie sprzedawane są tylko bilety miesięczne i stała w kolejce na darmo 10 minut, bo informacji także niet.
Pani w okienku kasowym poinformowała, że bilety nabywa się u kierowcy. Poszła więc na przystanek, ale dwa kolejne autobusy nie podjechały, a z megafonu docierały trudno zrozumiałe informacje. Gdy już wsiadła do autokaru dowiedziała się, że ma przesiadkę w Toruniu. Zmęczona szkoleniem i pogodą zapadła w błogi sen. Ocknęła się w momencie gdy usłyszała słowo Toruń. Chwyciła więc wszystko co miała i wysiadła. Rozgląda się i myśli: a gdzie dworzec? W Toruniu przecież jest dworzec! Patrzy, a blisko przystanku PKS stoi taksówka, pyta więc kierowcę: panie, gdzie jest dworzec? Dworzec? To ten przystanek, odpowiada taksiarz. No przecież w Toruniu był dworzec! No tak, w Toruniu jest, ale u nas nie ma!
W tym momencie koleżance zrobiło się słabo i kolana z lekka się ugięły, podeszła do przystanku, a tam jak byk: Ciechocinek. Szybko więc dzwoni do córki, żeby wyszukała najbliższy autobus do Torunia. Był wkrótce, ale w Toruniu czekała 2 godziny na dalsze połączenie. Mężowi nie przyznała się , że źle wysiadła. Ale to nie koniec. Córka postanowiła wyjść po nią na autobus, ale ten zatrzymuje się też na osiedlach, nie tylko na dworcu i prawie minęły się w drodze, a jedna nie miała klucza od domu, a druga w pośpiechu nie wzięła telefonu. Koleżanka podsumowała, że gdyby po powrocie pocałowała jeszcze klamkę, to usiadłaby na schodach i płakała.
Słuchając opowiadania uśmiałam się do łez....

10 komentarzy:

  1. To mnie teraz nieźle ubawiłaś. A ja wczoraj spędziłam dokładnie 3 godziny przed komputerem usiłując znaleźć kolejowe lub jakiekolwiek połączenie do Dorohuska. Okazało się że w dobie komputeryzacji znaleźć rozkład jazdy pociągów - graniczy z cudem. Kiedyś bywały takie książeczki z rozkładem jazdy i było... a teraz zaplątałam się strasznie i dalej nic nie wiem. Jutro muszę pojechać po prostu na dworzec i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak miałam w zeszłym roku, dzwoniłam nawet na informację, gdzie pani była niemiła, w końcu pofatygowałam się na dworzec.A może nie umiem szukać?

      Usuń
  2. Może powinno się organizować szkolenia "Jak korzystać z komunikacji publicznej"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że to byłby pomysł! W czasach gdy mamy tak wiele aut, jazda pociągiem lub autokarem staje atrakcją... i może wymaga przewodnictwa?

      Usuń
  3. Ta kobieta wygląda na roztargnioną albo słabo myślącą. Przed każdą podróżą trzeba najpierw sprawdzić połączenia, a nie jechać w ciemno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roztargniona bywa, ale tutaj usłyszała zapewne końcówkę zapowiedzi: Ciechocinek, następny przystanek Toruń, bo spała kamieniem i za wcześnie wysiadła.

      Usuń
  4. Często zastanawiam się, czy dożyjemy czasów, gdzie komunikacja będzie samą przyjemnością a nie pasmem niespodzianek przeważnie niezbyt miłych. Po tej historii nie sposób się nie uśmiechnąć, ale wierzę, że jej było niezbyt wesoło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zeszłym roku podróżowałam z 3 uczniów do Warszawki PKSem i do końca życia zapamiętam tę wyprawę...

      Usuń
  5. Miałam podobna przygodę, tyle, że z pociągiem. Teraz się śmieję z tego, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój mąż wsiadł też kiedyś do niewłaściwego pociągu, bo stały na peronie dwa, zwrócone do siebie tyłami, a w pośpiechu nie zauważył i pojechał w sina dal...

    OdpowiedzUsuń