Jeśli jeszcze nie macie dość moich doniesień z wyprawy w góry, to dziś sprawozdanie z wypadu na Słowację, tym razem Demanovska Dolina. Wczoraj było zimno okropnie, na szczęście bez deszczu i mieliśmy odpoczywać na krótkiej trasie. Mój mąż jednak nienasycony marszem zaproponował pójście dalej żółtym szlakiem, który miał zająć nam jakąś godzinkę. Chyba spojrzał źle na mapę lub specjalnie ściemniał, bo droga zajęła nam 2 i pół godziny do schroniska na Markowych Szczawinach, a stamtąd ponad godzinę do Zawoi.
Byliśmy tak zmarznięci, że uratować nas mogła tylko gorąca zupa.Poszliśmy więc do knajpki na firmowy kociołek czyli pyszną zupę gulaszową na ostro. Zupy było naprawdę dużo,gęstej, pachnącej, nalewało się ją z podgrzewanego kociołka i z każdą łyżką wstępowało we mnie ciepło.
Sobota przywitała nas pięknym słońcem, więc wyruszyliśmy na Słowację. O jaskiniach czytaliśmy wcześniej, a są tam dwie: Lodowa i Slobody. Ta druga uchodzi za piekniejszą i ciekawszą. Trasa przejścia liczy sobie prawie 1200m, głębokość 850m.
Największa z komnat ma wysokość 70m, panuje stała temperatura 7 stopni, a wód podziemnych 4 stopnie, a są tam i rzeka rwąca i jezioro turkusowe z wodą czystą jak kryształ. Trasa wiedzie zarówno szerokimi chodnikami i można podziwiać wszystko wokół, ale są także wąziutkie przesmyki, gdzie trzeba schylić głowę i zewrzeć ramiona.
Wokół nas stalaktyty, stalagmity i stalagnaty, kolory od białego i żółtego poprzez różowy, pomarańczowy i brązowy do szarego, a jedna z komnat śnieżnobiała, nosi zresztą nazwę śnieżnej.
Wędrowaliśmy tak pod ziemią godzinę i 15 minut i cały czas prosiłam w skrytości ducha gór, aby tylko ziemia się nie zatrzęsła i nie zamknęła nam powrotu na powierzchnię, a zdarzały się już zawały całych sklepień w komnatach podziemnych.
Moje gratulacje Joasiu. Ja już chyba bym uciekła po 15 minutach - bez tej godziny. Od razu by mi się przypomniały wszystkie horrory z jaskiniami w rolach głównych :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jesteś Bohaterem :) My jutro jedziemy na rowerach w głąb lasu, bo tam jest coroczny zjazd pszczelarzy i będzie sporo atrakcji i pysznych miodzików.
Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze, czego i Wam w dalszym spędzaniu urlopowego czasu życzę
Uwielbiam rożne festyny i lokalne smaki, na pewno wrócicie z jakimiś smakołykami, my jak zwykle na pożegnanie lata pojedziemy do skansenu w Dziekanowicach koło Gniezna, bo tam tez dużo różności bywa.
UsuńGabrysiu, jaki tam ze mnie bohater... po prostu ciekawska i tyle!
:) hmmm.... nie przepadam za jaskiniami, ale jak tylko nadarzała się okazja - wchodziłam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trochę strachu pod skórą zawsze jest...
UsuńWygląda imponująco, ale ja chyba bym się nie skusiła na oglądanie, trochę strachliwa jestem, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkurat ta jaskinia duża jest i komnaty ma sporych rozmiarów, najgorzej w tych, gdzie trzeba przeciskać się na kolanach...
UsuńPomimo nijakiej pogody macie wspaniałe wakacje z atrakcjami, ja pierwsze dni w Polsce to przede wszystkim rodzina i jeszcze raz rodzina, no jesli sie widzimy raz na rok to inaczej sie nie da, ale przyjdzie i czas na znajomych i kilku przyjaciół.
OdpowiedzUsuńNo jasne, że musisz nasycić się rodziną, cała reszta może poczekać!
Usuń