Strony
▼
niedziela, 6 września 2015
Tęsknota za listonoszem
Wymieniłyśmy się z Gabrysią refleksjami na temat korespondencji tradycyjnej i jej niewątpliwych uroków. Piszemy przecież blogi, piszemy e-maile, wpisujemy komuś komentarz pod postem, ale jak zauważyła Gabrysia wpatrujemy się w zimny szklany ekran. Na imieniny, święta i inne okazje wysyłamy listy elektroniczne, sms-y, e-kartki itd. A jakże miło jest czasami otrzymać list, przesyłkę, której nadawca poświęcił swój czas, uwagę, poszedł na pocztę, kupił znaczek. A my potem wyczekujemy listonosza, otwieramy kopertę i spędzamy kilka magicznych chwil z ręcznie napisanym tekstem. Jeśli jeszcze włoży ktoś do środka niespodziankę, zasuszony kwiatek, tym milej robi się na duszy. Gabrysia napisała wiersz o swojej tęsknocie za takimi chwilami: przeczytacie go tutaj- TĘSKNIĘ
A to moja odpowiedź, która powstała z inspiracji wiersza Gabrysi:
Odpowiedź
Napiszę dla Ciebie
Wiersz
Co jak list
Przez świat do rąk
Twych poleci
Napiszę do Ciebie
List
Który oczy rozświetli
W czas ponury
I zmysły podnieci
Napiszę dla Ciebie
Słów parę
Byś czuła, że gdzieś tam
Jest miejsce
Specjalnie dla ciebie
Napiszę list lub wiersz
By lęk odgonił
I niepewność
Byś czytając poczuła
Się jak w niebie.
A czy Wy lubicie dostawać papierowe listy? Najczęściej przychodzą chyba rachunki, powiadomienia i podobne pisma, a ja mam wrażenie, że listonosze i inne osoby roznoszą jedynie ulotki reklamowe. Można nawet przez pomyłkę wyrzucić z reklamówkami ważne pismo czy rachunek. A gdy listonosz leniwy, zostawia awizo i trzeba targać się na pocztę po odbiór przesyłki.
A czy widział ktoś w sklepach papeterie? Bo kartki i koperty bywają, ale pięknej papeterii nie widziałam wieki całe....
Do dziś przechowuję te które dla mnie stanowią wartość sentymentalną :) A kolekcję papeterii też miałam :)
OdpowiedzUsuńPisywało się kiedyś listy miłosne na pięknych papeteriach i to wcale nie były zamierzchłe czasy....
UsuńAcha ...a listonosza oduczyłam lenistwa :) Każdy list przynosił do rąk własnych
OdpowiedzUsuńhttp://jagatoja.blogspot.com/2015/05/ludzie-zejdzie-z-drogi-bo-listonosz.html
Pamiętam, czytałam...
UsuńListy (ręcznie pisane) nie są dla mnie źródłem sentymentów. Może dlatego, że niewiele ich dostałam a jeszcze mniej napisałam...
OdpowiedzUsuńToteż odzwyczaiłam się od skrzynki na tyle stanowczo, że stanowi to czasem przyczynę problemów (po prostu bywa tak, że nikt nie zagląda do niej przez miesiąc lub dwa...).
U nas po tygodniu ulotki wylewają się na podłogę, a niektórzy lokatorzy jeszcze drą i rozrzucają i chyba tylko my z mężem to wyrzucamy. Nie mam już siły z tym walczyć :-(
UsuńNie wyobrażam sobie Świąt, bez wysyłania kartek. Bardzo nie lubię takich telefonów lub sms- ów typu " bo my już kartek nie wysyłamy - wolimy zadzwonić" porozmawiać można przecież i bez okazji Świąt, a wypisywanie kartek jest dla mnie takim cudnym rytuałem, od czasów dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńWyjmuję notesik z adresami i alfabetycznie ( ze smutkiem stwierdzam, że co roku jakiś adres muszę wykreślić, ale za to z radością - że nowych przybywa) po kolei wypisuję kartki. I jeszcze jedno Joasiu, trudność zdobycia papeterii dorównuje trudności zdobycia nie zapisanej kartki świątecznej. Staram się zawsze sama ułożyć coś na tę okazję i nie ma tego gdzie wpisać.
Masz rację, ile razy szukałam kartki bez jakiejkolwiek sentencji, bez tytułu na pierwszej stronie, trudno takie znaleźć, a ja też wolę sama coś napisać. Ale znam osoby, które wolą gotowe napisy, bo maja problem z ułożeniem najprostszych życzeń.
UsuńKiedyś dostawałam listy pocztą od kuzynki z USA, teraz dostaję tylko rachunki.
OdpowiedzUsuńNo niestety, ja też głównie rachunki i pisma z PZU i ZUS.
UsuńA ja nie wiem, co dostaję, bo wszystko hurtem z ulotkami wyrzucam, kiedy w końcu otworzę skrzynkę. A potem mam różne perturbacje, bo się okazuje, że jakieś ważne pisma były :(
UsuńJa chyba wyrzuciłam kiedyś awizo na pocztę, bo przyszły następne...
UsuńU mnie to norma. Wychodzimy z - niesłusznego pewnie - założenia (ja i mąż), że jeśli będzie trzeba, to odpowiednie służby nas znajdą... :)
UsuńA żebyś wiedziała:-) Poza tym w tych skrzynkach może grzebać każdy i upychać co chce, dlatego zaprzestałam prenumeraty, bo czasopisma były w opłakanym stanie, a nie po to jest prenumerata, żebym biegała na pocztę...
UsuńJa wysyłam każdego roku karki świąteczne do przyjaciół. To wspaniała tradycja :)
OdpowiedzUsuńMasz rację Aniu i przykro się robi, gdy ubywa nam adresów, lepiej jeśli pojawiają się nowe...
UsuńDokładnie. To samo jeśli my wysyłamy tonę kartek i a sami otrzymujemy kilka. I nie to że nie jesteśmy lubiani, czy korespondencja jest droga. Kilku moich znajomych odparło kiedyś: Sorry, że nie wysyłam Ci kartek, ale nie mam czasu na głupoty...
UsuńNo, to przykre, bo grzeczność nakazuje odpowiedzieć przynajmniej. Kiedyś zawstydziłam się, ze zapomniałam o kimś na święta więc wysłałam kartkę z życzeniami na Nowy Rok.
UsuńPiękny post....Bardzo lubię być w gronie tak sentymentalnych osób, piszę to w sensie pozytywnym:) Tak, jak pisałam u Gabrysi, mam na stryszku listy, które mają dla mnie wielkie znaczenie. Szczególnie te, które otrzymałam od męża, gdy był jeszcze "chłopakiem" i był w wojsku:) Lubimy często wrócić do nich, łezka się zakręci.
OdpowiedzUsuńNa święta wysyłam kartki, może nie do wszystkich, ale do wujków i cioć koniecznie, Oni by się obrazili za smsa;) Kocha ich za to:) A listy otrzymuję od Pameli, kochanej małej dziewczynki z Kamerunu, której zapewniamy środki na naukę, wysyła nam zdjęcia, nauczyciele kserują jej wyniki w nauce i też nam to wysyłam, poza tym opowiada, co u niej słychać. Jest sierotą, mieszka z babcią....Gdy widzę kopertę od niej, czuję drżenie serca, tak, jak kiedyś, gdy przychodziły tylko listy, a nie ulotki, rachunki i inne....
Dobrego tygodnia:)))
My też z mężem pisaliśmy do siebie tzw. listy miłosne... A za adopcję Pameli wielki szacunek, Moniko! W naszej szkole na takie cele przeznaczamy pieniądze z kiermaszy, które organizuje siostra katechetka. Ja też lubię listy, nawet bardziej, niż kartki:-)
Usuńlistów pocztowych nie pisałam nigdy, zdarzało mi się napisać list tradycyjnie, na papierze, ale dawałam go osobiście, albo gdzieś podkładałam, żeby było miłe zaskoczenie przy znalezieniu :)
OdpowiedzUsuńnatomiast bardzo lubię dostawa ć i wysyłać rozmaite pocztówki i kartki okolicznościowe na święta czy urodziny:)
Takie tajemnicze podkładanie to też fajny pomysł :-)
Usuńostatnie listy wysyłałam do i otrzymywałam od koleżanek z kolonii, czyli jakieś... 17-20 lat temu... Cudowne emocje, które towarzyszyły oczekiwaniu na listonosza, są nie do opisania. Teraz, każdego roku, dostaję kartkę urodzinową od jednej z moich dobrych koleżanek. W tradycyjny sposób składa też zyczenia świąteczne. To bardzo miłe, gdy w skrzynce pocztowej, poza rachunkami można znaleźć kartkę od bliskiej osoby.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, bo te nasze skrzynki pocztowe to jakby śmietniki na ulotki reklamowe...
Usuńufff...myslalam, ze to jakiś blad na Twoim blogu, bo nie mogłam dodac komentarzy, ale przy kolejnych odwiedzinach to samo, zmieniłam wyszukiwarke i jest ok :) nie wiem o co chodzi...
OdpowiedzUsuńa co do tematu to...tesknie za tradycyjnymi listami, które pisałam ostatni raz...w liceum, az wstyd się przyznac
Też tak czasami mam na innych blogach, zwłaszcza tam, gdzie trzeba się logować, dlatego podpowiadam innym zmianę wyszukiwarki, nie wiem od czego to zależy, to za trudne na moją humanistyczna głowę...
UsuńNo ja też dawno nie pisałam listów, bo parę słów skreślonych do kogoś przy okazji trudno nazwać listem, prawda?
Ach, wciąż zdarza mi się tęsknić za czasami, kiedy wymieniałam listy ze znajomym z drugiego końca Polski. Samo oczekiwanie było wspaniałe, a później już tylko czysta radość czytania i odpisywania. Brakuje mi tego...
OdpowiedzUsuńMoże warto wznowić stare dobre rzeczy, chociaż z jedną osobą na początek...
UsuńDzięki za odwiedziny:-)
Tak dawno nie napisałam listu; kiedyś robiłam to w hurtowych ilościach; jednak te nasze czasy to niektóre cenne rzeczy zabijają, niestety.
OdpowiedzUsuńMasz rację, jak tak pomyśleć, to wiele romantycznych drobiazgów odchodzi w niepamięć...
UsuńJedyny papierowy kontakt mam ze swoją wiekową ciocią mieszkającą za granicą. Czasy się zmieniają niestety, bo jednak taki namacalny list jest o wiele przyjemniej czytać :) A wiersz jest piękny... masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńTak , czasy się zmieniają i nie wszystkie te zmiany nam się podobają, ale im ulegamy... Dzięki za miłe słowo:-)
UsuńJa pisywałam listy do koleżanki, którą poznałam przez Internet. Frajda była wielka, bo chociaż nie mogłyśmy się zobaczyć na żywo - wszystko przez kilometry, to mogłyśmy odczytać wiadomości pisane naszymi rękoma.
OdpowiedzUsuń