Strony

sobota, 26 września 2015

Ważne, byś był dobrym człowiekiem...

Wielu z nas ma gotowy plan na życie dla swojego dziecka. Niektórzy już od narodzin potomka planują kolejne kroki, a jeśli idzie to w parze z odpowiednia kasą, tym śmielsze można poczynić plany. Najlepiej więc niania z referencjami i kilkoma językami, prywatna szkoła, zajęcia dodatkowe wszelkie możliwe i jeszcze pani opłacana za odrabianie lekcji z dzieckiem, najlepiej emerytowana nauczycielka. Cóż z tego, że wiele fajnych zdarzeń z życia dziecka przechodzi koło nosa? rodzice robią kasę lub karierę lub jedno i drugie.
Dobrze widziana jest także szkoła muzyczna, a niektórzy idą dalej, wysyłając dzieci na castingi, różne show-y i przeglądy. Nie chcę powiedzieć, że to wszystko be, ale dobrze jeśli dziecko choć trochę jest tym wszystkim zainteresowane, a nie zaspokaja tylko ambicji rodziców. Skrajnym dla mnie przykładem są amerykańskie wybory małej miss. Występujące tam dziewczynki maluje się jak dorosłe kobiety, ubiera jak pudle na wystawę i uczy , że jak nie zdobędą korony za to czy tamto, to życie już nie ma sensu. A tym biednym dziewczynkom kibicują otyłe mamy, które poprzez córki zaspokajają swoje nieziszczone marzenia..
W moim środowisku pokutuje przekonanie, że każdy szanujący się młody człowiek MUSI skończyć liceum i pójść na studia, nieważne jakie, byle być magistrem. I taki zblazowany młody człowiek zostaje kiepskim kimś, bo może wolałby być kierowcą rajdowym, cukiernikiem lub fryzjerem, ale co na to powiedzą znajomi rodziców?


Drugi etap w życiu to dobra praca. Każdy rodzic marzy o takiej dla swego dziecka, a jeszcze dobra pensja, samochód służbowy itp. I tu też obserwuję dwie skrajne postawy. Niektórzy uruchamiają wszelkie znajomości, byle załatwić młodemu człowiekowi pracę, najlepiej biurową, żeby była lekka, bez odpowiedzialności i za przyzwoitą pensję, a że to w ogóle młodego nie kręci? Zawsze można powiedzieć, że syn lub córka jest urzędnikiem, ale co robi, trudno powiedzieć, a dostawianych biurek w urzędach przybywa. Druga skrajność to trzymanie latorośli w domu do 40-tego roku życia w oczekiwaniu na pracę marzeń : bo mój syn za najniższą krajową pracować nie będzie...Za to pracują rodzice, a dziadkowie z renty pomagają.
Niektórzy fundują swoim dzieciom roczne podróże po świecie " w poszukiwaniu sensu życia", najlepiej u jakiegoś guru, bo inaczej go nie znajdą....


I ostatni jakby etap czyli zakładanie rodziny. Tu przydałaby się dobra partia, najlepiej dziecko lekarzy, prawników, bankierów lub mieszane i to już dobrze ustawione. Podoba ci się synu ta dziewczyna? A kim są jej rodzice? A co to za zawód jest, ile ona zarobi? Córka innych rodziców pokochała chłopaka, ale on tylko w pizzerii pracuje i nikt nie zapyta jakie ma pasje poza pracą, ważne, żeby dużo zarabiał i rodziców miał na stanowiskach.
A nie daj Boże, gdy syn lub córka zdradzą się ze swoją inną opcją seksualną, to żałoba w rodzinie i wstyd, zwłaszcza w małej społeczności.
Ileż to widziałam złamanych serc i dusz z powodu niezaspokojonych ambicji rodziców. Wiele młodych osób pozostało singlami, bo rodzicom żaden wybranek się nie spodobał, a nie mieli odwagi by się przeciwstawić... Jak powiedział ktoś mądry: dzieci to nie nasza własność, mamy prawo wspierać, doradzać, przyglądać się, ale życia za nich nie przeżyjemy.
Jestem matką jedynaka i wierzcie mi, trudno czasem stać z boku i czekać, co wybierze, jak postąpi, ale gdy pytał czasami czy będę z niego dumna, zawsze odpowiadałam: ważne, synu, żebyś był szczęśliwy,a w myślach dopowiadałam: żebyś był dobrym człowiekiem.....
I dlatego nie załatwiałam lepszej szkoły, nie naciskałam na inne studia, niż te które wybrał sam itd.
Przypomniały się słowa mojej babci: pamiętaj, staraj się żyć tak, żeby nikt przez Ciebie nie płakał...

35 komentarzy:

  1. Ciekawie i mądrze opisałaś tę naszą polską rzeczywistość,
    te niezaspokojone ambicje rodziców dzieci.
    Bo oni robią wszystko na siłę, nie patrząc na zdolności dziecka,
    na jego predyspozycje.
    Na to czy temu wszystkiemu podoła.

    Miłego Dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często pyta się o średnią na świadectwie, a nie o zainteresowania, niestety...

      Usuń
  2. Obserwacja doskonała. Super potrzebny post ku przestrodze niemądrych rodziców ustawiających swoje dzieci. Życie szybko zweryfikuje te marzenia o dobrych ustawieniach.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy rodzice ulegają ogólnemu wyścigowi szczurów, a gdzie miejsce na bycie z dzieckiem, na słuchanie go?

      Usuń
  3. Zawsze chciałam zostać fryzjerką. Moja mama... no właśnie - w sumie to chwała Jej za to, bo gdybym teraz układała ludziom to inaczej potoczyłoby się moje życie. Ale masz rację Joasiu, teraz jakiś taki wyścig rodzicielski od samego urodzenia dziecka - trwa.
    Dobrze, że są wyjątki.
    Bo za chwilę dobrych ludzi po prostu by nie było. Dobrej soboty Joasiu pomimo widoku za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście układała włosy :) miało być

      Usuń
    2. Byłabyś może świetną fryzjerką pisząca wiersze... A u nas ładna pogoda, właśnie wróciłam z długiego spaceru...

      Usuń
  4. Też uważam, że najważniejsze jest takie postępowanie, żeby nikt przez nas nie płakał i tego trzeba uczyć dzieci. Jednak rodzic chciałby, żeby dziecko było szczęśliwe, a szczęście wyobraża sobie przez pryzmat własnych życiowych doświadczeń. Zwykle jest nim to, do czego ten rodzic sam kiedyś dążył i mu się nie udało. Próbuje więc przelać własne upodobania na dziecko. Moja mama chciała, żebym grała na pianinie, bo one nigdy nie została posłana do szkoły muzycznej, a chciała. Na szczęście bardzo szybko zauważyła, że mi to z kolei nie sprawia żadnej przyjemności. Mało tego, Szkoła Muzyczna, do której chodziłam, skrzywiła moje poczucie własnej wartości. To był psychiczny koszmar. Skończył się po kilku latach, kiedy rodzice przenieśli mnie do innej, normalnej szkoły.:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój syn kończył technikum, jego kolega poszedł do liceum, bo dla jego mamy zawodówka czy technikum nie mieściły się w planach życiowych. Mój syn zdobył zawód i sam zdecydował, ze pójdzie na studia, a jego kolega liceum nie ukończył, nie dał rady...

      Usuń
  5. Niestety tak jest, i to nie jest mądre. Mam znajomą, która ma 5 letnie dziecko i ona już kreuje córkę na jak to nazwała ważną osobę. Gdy pytam po co, na co, Ona ma 5 lat i niech sama zdecyduje, niech wpierw do szkoły pójdzie (nie każde dziecko sobie radzi fantastycznie z nauką), zobacz czym się interesuje, co jej sprawia przyjemność. Ona na to, hm...Ja chcę by ona została prawnikiem i już. Musi mieć pozycję i kasę. Zaczęłam się martwić moją koleżanką i współczuje Jej córce. Pomyślałam o sobie. Jestem wydaje mi się osobą ambitną, w wieku lat 18 chciałam góry przenosić, ale czas zweryfikował moje podejscie, wykonuję zwykłą biurową pracę a prawdziwą przyjemność sprawia mi joga i pisanie.Poznaję ludzi, razem działamy, uczestniczę w wielu szkoleniach, warsztatach, spotkaniach. Uwielbiam to. Gdy wydano moje opowiadanie, poczułam się fantastycznie. Pomimo, że nagrodą nie były pieniądze, żyję skromnie ale za dużo nie potrzebuję, jestem szczęśliwa. A dziecko mojej koleżanki sądzę, że popadnie w kompleksy, albo zrobi coś dla mamy, a samo będzie nieszczęśliwe. Temat trudny, temat rzeka i szkoda, że rodzice myślą o swoich niespełnionych ambicjach, marzeniach i wykorzystują, manipulują tak naprawdę swoimi pociechami. To przykre...Ale jest to powszechne zjawisko. Pozdrawiam . PS. Zajrzyj tu przy okazji, jest dla Ciebie mała niespodzianka: http://pozytywniezakreconajoginka.blog.pl/2015/09/25/nominowano-pozytywna/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Twoją postawę i podejście do życia,to jest według mnie właśnie szukanie swego miejsca na ziemi, niekoniecznie przy pomocy kasy. A przypadek dziewczynki, który opisujesz może skończyć się źle, np.anoreksją ...
      Bardzo dziękuję za nominację i na pewno odpowiem :-)

      Usuń
  6. Wybory "Małej miss" powinny być prawnie zabronione - wypaczają dzieciom psychikę. A co do reszty - cóż - zależy który rodzic na jakim punkcje ma "świra". Nie wolno decydować za dzieci , one powinny się uczyć że za swoje czyny później ponosi się konsekwencje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety słyszałam, że wiele z takich licencji programowych wędruje do naszych mediów, aż strach się bać....

      Usuń
  7. Moi rodzice na szczęście dali mi i mojemu wolną rękę co do wyboru kierunku edukacji. Ja aktualnie studiuję (szykuję się właśnie na październik, pakuję, ogarniam, bo już jutro wyjeżdżam) dokładnie to, co chciałam studiować, a mój brat uczy się w technikum na kierunku, który go kręci. Jedyne, czego mi trochę żal, to że nie chodziłam nigdy do szkoły muzycznej, bo być może mogłabym się rozwijać w tym kierunku, potrafię pisać teksty do piosenek, natomiast na nutkach się absolutnie nie znam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed Tobą, na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno:-)

      Usuń
  8. No super Ci wyszło, ja ze swojej strony starałam się i dalej to robię wychować moje dzieci na dobrych i uczciwych ludzi, nie posyłałam ich tam gdzie nie chcieli, nie wymagałam super ocen, byle zdawali z klasy do klasy, wybór szkoły sredniej pozostawiłam każdemu do wyboru, a studia to już ich indywidualna sprawa, w związki z dziewczynami nigdy się nie wtrącałam, w końcu nie ja będę z nimi zyć. A teraz moge powiedzieć że jestem dumna z moich dzieci, są dobrymi ludźmi, starają się aby mieć dobrą pracę i szczęśliwe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest Mario jakby Twoja nagroda za trudy macierzyństwa, widzieć szczęście w życiu swoich dzieci i cieszyć się razem z nimi :-)

      Usuń
  9. Dzieci trzeba przede wszystkim nauczyć samodzielności, żeby poradziły sobie w dorosłym życiu bez opieki rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Petro, to bardzo ważne, o czym niektórzy rodzice zapominają i wychowują kaleki życiowe, liczące ciągle na pomoc rodziców...

      Usuń
  10. najgorsze są moim zdaniem te konkursy piękności dla małych dziewczynek. Dorosłe jak chcą, to niech sobie startują w takich szopkach, ale żeby małe dziecko tak tapetować i stroić... :/
    tak samo jest ze szkołami, tyle bym dała za zawodówkę gastronomiczną/cukiernika, ale nie, bo taka szkoła matury nie daje, na studia iść nie można :/
    dlatego choć miłość moja poparcia nie ma, to idę w zaparte, bo już raz kilka lat przez szkołę straciłam, drugi raz, przez wybraną przez nich "miłość" nie zamierzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trzymaj, jeśli raz porzucisz marzenie, będziesz to sobie wyrzucać do końca życia, szkoda czasu na spełnianie cudzych marzeń...

      Usuń
  11. Asiu ,przede wszystkim to co mi nasunęło się na początku....Jesteś bardzo dobrą obserwatorką życia wokół. Odnośnie dzieci także zauważam,że niekiedy ambicje rodziców powodują to co się widzi. Ot choćby te różne (niektóre bardzo ogłupiające programy).Ja wychowywałam się w "innych czasach" gdzie po liceum ..byłam w pewnym sensie "zmuszona pójść do pracy". Nie żałuję tego ,ale wiadomo mając dzieci (czwórka) chciałam aby im było lepiej. Jednak szkoły ,studia -tu liczyły się ich wybory ,nasza akceptacja. Teraz jak myślę,to na pierwszym miejscu chcę aby były szczęśliwe, aby potrafiły pomagać potrzebującym....z "potrzeby " serca,a nie dlatego ,że tak wypada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy rodzic chce,aby dzieci miały lepiej, ale cała mądrość polega na tym, aby ich nie wyręczać, a raczej służyć doświadczeniem i pomóc w dokonywaniu wyborów lub po prostu dawać odczuć, że są akceptowane bez względu na wybór...

      Usuń
  12. Ile mądrości w tym wpisie! Czasami mam wrażenie, że forma zastępuje treść. Oby więcej rodziców zdawało sobie z tego sprawę! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, masz rację - forma zastępuje treść i liczą się dziwne wartości: pełne konto, odpowiednie znajomości, drogie ubrania itp. A czy rodzice potrafią powiedzieć czym pasjonuje sie ich dziecko albo o czym marzy?

      Usuń
  13. Niezwykle mądry, niosący prawdę wpis:)
    Bloguję od dawna - chociaż Mamy do pogadania to nowy "projekt", ale żyję tym światem już długo. jednak nie znałam Twojego bloga, z przyjemnościa zapoznam się z innymi wpisami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie i zapraszam, ja tez już rozgościłam się u Ciebie :-)

      Usuń
  14. Powinna to przeczytać moja synowa. Choć, niestety, pewnie niewiele by to dało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobre rady niewiele tu pomogą, pewne rzeczy trzeba samemu odkryć...

      Usuń
  15. Bardzo zgrabnie wszystko opisałaś i nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Jak to mówią , nadgorliwość gorsza od faszyzmu... a nadgorliwość rodzicielska to w szczególności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy rodzice chcieliby sprawować władze nawet nad myślami swych dzieci...

      Usuń
  16. Bardzo sie w tej kwestii zgadzamy. Ja również wychowywałam dzieci tak, by czuły, że żyją swoim życiem ucząc ich przy tym samodzielności . Gdybym dziś musiała umrzeć, to umierałabym spokojna o to, że moje dzieci dadzą sobie radę w życiu. Włożyłam wiele wysiłku by wpoić im zasady i uwrażliwić na krzywdę ludzką. Nauczyłam kochać zwierzęta i szanować przyrodę i świat ich otaczający ......I nawet jeśli któreś z nich a mam ich dwoje gdzieś błądzi to i tak jestem spokojna o nie , bo wiem że znajdzie drogę :) Do niczego ich nie zmuszałam i niczego nie zabraniałam oczywiście mam tu na myśli sensowne ich pomysły i wybory. Dziś rozmawiając z moją 23 letnią córka nie raz milczę i słucham z otwartą gębą tego co mówi a mówi często mądrze tak że nawet mnie potrafi wprawić w osłupienie . Przyszedł czas, że to ja czasem od niej sie uczę choćby współczesnego myślenia a jest naprawdę zupełnie inne w różnych kwestiach życia od myślenia mojego pokolenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy dzieci w tym samym wieku... ja bardzo cieszę się z faktu, że mogę porozmawiać z synem na każdy temat i że wyrósł na tak otwartego i samodzielnego, czasem sama się dziwię...czasem to on mnie uspokaja: mama dam radę, nic mi nie będzie. To wielka ulga. Teraz studiuje i znalazł świetną pracę i widzę jaki jest szczęśliwy. Czy można chcieć więcej?

      Usuń
  17. To post dający do myślenia, pobudza do refleksji. Opisujesz wszystko z perspektywy obserwatora, dzielisz się doświadczeniem, dla mnie to bezcenne:) zgadzam się ze wszystkim, co piszesz.Dobrego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie te obserwacje i refleksje wynikają z wielu wątpliwości rodzicielskich czy na pewno robi się wszystko jak należy...czasami dobrze jest się w tym utwierdzić i poczytać o doświadczeniach innych. Tobie również miłego tygodnia, Moniko:-)

      Usuń