Zima ma różne odsłony i nie wszyscy za zimą przepadają, ale jak mawia mój mąż musi być porządna zima, aby zatęsknić za wiosną. Ja lubię zimę idealną czyli do -5 stopni, słoneczko, świeży śnieg pod stopami, zero wiatru, bym mogła spacerować i obserwować ślady na śniegu. Na spacerze po parku spotykają nas czasem niespodzianki, ktoś zostawił ulepione z dziećmi bałwany, kto inny robił orły na śniegu, jakiś odważny czy raczej nieroztropny piechur spacerował po zamarzniętym stawie...
W naszym parku jest tężnia, teraz nieczynna, bo woda mimo zasolenia jednak zamarza, ale odkryliśmy dzisiaj na drewnianej podporze ślady jakiegoś zwierzęcia z długimi pazurami, któremu mimo stromizny i oblodzenia udało się wspiąć na górę, aż do tarasu widokowego. Czyżby polował na ptaki, czy raczej chciał podziwiać panoramę parku z wysoka?
Innym razem gdy padał deszcz ze śniegiem naszym oczom ukazał się taki oto widok, to też jest zima...
A wczoraj wraz z obfitymi opadami śniegu spadły nam z nieba, a raczej z rąk sąsiadki pyszne, piękne rogaliki z powidłami, ledwo zdążyłam zrobić zdjęcie, bo ślinka ciekła nam na sam widok, że o zapachu nie wspomnę...
Jedyny aspekt zimy, którego nie lubię, to przemoczone buty ze śladami soli i zbyt krótkie dni, ale w końcu do wiosny coraz bliżej...
Zapraszam do mnie na zimowe widoczki :).
OdpowiedzUsuńDla mnie zima jest to kochania tylko w takim wydaniu jak u mnie na fotkach.
Twoje zdjęcia też super :).
No byłam, widziałam, urokliwie bardzo, nie na darmo malarze zimą się zachwycali...
UsuńAsiu ja też dołączam się do lubienia "idealnej zimy" czyli minusik 1 cyfrowy,brak wiatru....no i tu z jednej strony kocham te moją Duklę,ale dni bez wiatru są bardzo "reglamentowane".Ale dzisiaj wykorzystałam taki jeden dzień i po wyjściu z przychodni (comiesięczne badanie krwi) poszłam zobaczyć jak wygląda nasz dukielski park.....w szacie zimowej.Takich ślicznych bałwanków ani serca nie spotkałam,ale co się dziwić. Na samym wejściu do parku widnieje...napis ,że wchodzi się na własną odpowiedzialność.Trochę zimowych fotek prześlę ci mailowo....
OdpowiedzUsuńKorzystaj ,korzystaj z ferii...a ta tęcza śliczna...w zimie też.
Grażynko, ten napis mnie intryguje, dlaczego na własną odpowiedzialność? Jak strefa zero....a fotki chętnie obejrzę :-)
UsuńPiękna zima i piękne pierożki... mniam mniam -też mi ślinka pociekła od razu :) Jak dobrze mieć sąsiada ...
OdpowiedzUsuńTo od tej samej sąsiadki, która podarowała nam baranka z ciasta na Wielkanoc, a jej mąż obdarowuje nas kwiatami i owocami z działki. Gdy mój mąż zrobi placek drożdżowy to też ich częstujemy :-)
UsuńZima ma swoje blaski i cienie, ale z takimi rogalikami to nic nie jest straszne :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zapowiadali mroźną noc, a ja zrobiłam herbatę i pożarliśmy ciacha w mig...
UsuńTaką sąsiadkę to i ja bym chciała mieć.
OdpowiedzUsuńPrawda? Dlatego staram się też jakoś odwdzięczyć, takie drobiazgi umilają życie:-)
UsuńI to jest najlepszy dowód na to, że warto być miłym sąsiadem :)
OdpowiedzUsuńW miłym sąsiedztwie lepiej się żyje...
UsuńLubię zimę, bo uwielbiam ciepłe sweterki i opatulić się w koc pijąc gorącą herbatę :)
OdpowiedzUsuńKażdy z innego powodu lubi zimę i Twój też jest fajny:-)
UsuńTwój mąż dobrze to ujął, chociaż z niechęcia, muszę to jednak przyznać mu rację... Ale tęczy zimą to jeszcze nie widziałam, chociaż z dziwnych tęcz widziałam dwie tęcze - jedną obok drugiej, dosłownie pół nieba było w kolorach! Widziałam też tęczę, której jeden koniec znajdował się na dosłownie na ścieżce, na którą akurat patrzyłam.
OdpowiedzUsuńTa tęcza też była podwójna, ale zdjęcie robiłam komórką i nie mogłam objąć obu łuków, a wygląda jakby początek miała w konarach drzewa...
UsuńOjej! Znaki się pokazują! Na niebie, na ziemi i na talerzu! Cóż zapowiadają?
OdpowiedzUsuńTe na talerzu na pewno to, że przytyję i nie wlezę w moje nowe levis'y. Te na ziemi mówią, że ludzie aktywni są nawet w mrozy...
UsuńTęcza w lutym? Musi być na dobrą wróżbę :)
OdpowiedzUsuńTęcza była wcześniej, ale też zimą...na widok tęczy faktycznie ogarnia nas optymizm:-)
UsuńTeż lubię taką zimę. Bałwanki urocze. Pozdrawiam. :) .
OdpowiedzUsuńTakie bałwanki to teraz rzadki widok. Serdeczności:-)
UsuńAle piękny post , dziekuję za niego :) Zimą dopada bas wszystkich hibernacja i czasem zapominamy, jak cudownie bywa własnie tą pora roku. Jestem, tak jak Ty, fanką zimy o puhowym sniegu, 5 stopni mrozu i obserwowania dzieł dzieciaków :)
OdpowiedzUsuńCzasami miałam ochotę przespać zimę jak niedźwiedź...
UsuńJa najbardziej kocham skrajne pory roku czyli upalne lato i srogą zimę. W odróżnieniu od większości lubię mróz, śnieg, grube swetry i warstwowe ubieranie. Drażni mnie jedynie lód na chodnikach, bo odkąd moja mama w ten sposób złamała nogę przestałam tak pewnie kroczyć po ulicach zimą aby nie podzielić jej losu.
OdpowiedzUsuńWspółczuję mamie! ja skrajności nie lubię, bo zarówno upały jak i wielkie mrozy mnie rozleniwiają, a lenistwo wpędza mnie w poczucie winy...
UsuńNo - nasza odbiega od ideału :) Dziś rano było prawie 20 st mrozu :) Ale wolę to niż deszcz
OdpowiedzUsuńU nas dziś było -10, ale to podobno na chwilę przed ociepleniem, tylko czemu zaraz muszą być mgły i wilgoć, co przenika do kości...a to zapowiada moje ciągłe ziewanie dzisiaj.
UsuńNajbardziej podoba mi się oblicze tych rogalików :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie:-) takie rogaliki mogą rozjaśnić najbardziej pochmurny dzień...
UsuńJuż czuję ten zapach rogalików przez komputer :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wymyślono opcji przesyłania zapachów lub smaków na odległość...
UsuńKocham lato, nie znoszę zimy. Jak już nie będę musiała codziennie zrywać się rano i pędzić do pracy, to pewnie polubię zimę taką, jaką tu przywołujesz. Dopóki jednak będę musiała wachlować łopatą przed garażem 2 razy dziennie i miotłą na parkingu, by odśnieżyć samochód i wrócić nim z pracy, to na pewno zimy nie polubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na szczęście mieszkam w małym mieście i wszędzie mogę dojść na piechotę, dlatego auto w garażu, a my z mężem dla zdrowia zasuwamy codziennie na piechotę, weszło nam to w nawyk i komunikacja miejska mnie nie stresuje...
UsuńSerdeczności:-)
Taka sąsiadka anioł, nie kobieta!:) Mniam :3 Co do tych niespodzianek na śniegu to trzeba na nie uważać... Nie wiem jak jest w twoim mieście, ale w Szczecinie są takie obszary gdzie zwłaszcza teraz widać jak ludzie namiętnie uchylają się od sprzątania po swoich pupilach :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, to bolączka chyba wszystkich miast, nie napisałam o tym , bo przy tych rogalikach jakoś głupio było...
UsuńW sumie racja... Mam nadzieję, że łakomczuchy nie dobrną do mojego komentarza :P
UsuńŁakomczucha nic nie zrazi:-)
Usuńja nie przepadam za zimą, tęsknię za latem i upałami :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej chyba lubię wiosnę, bo za upałami nie przepadam, dzięki za odwiedziny:-)
UsuńZa krótkimi dniami i zimnem nie przepadam, jestem wyraźnie ciepłolubna.Zawsze czekam z utęsknieniem na wiosnę.Wiosna przychodzi późno, ponieważ zwykle po 15 kwietnia i wtedy mogę wyjść do ogródka.Sieję, sadzę, urządzam balkon. Takie proste życie lubię. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego, co lubisz i co ja tez cenię dodam jeszcze weekendowe wycieczki gdziekolwiek, w przyrodę :)
UsuńSerdeczności :-)
Bałwanki jakby były na lekkim rauszu - hahaha. Cudne to foto z sercem.
OdpowiedzUsuńChyba odurzone lekkim ociepleniem, a serce na środku stawu zrobione, zdjęcie robiłam stojąc na mostku :-)
UsuńNasze dzieci, jak do tej pory ulepiły jednego bałwana..po którym został tylko mały ślad;) Dziś, jak co niedzielę, wybraliśmy się na spacer, i wszystko fajnie, ale ta odwilż;/ Ale cóż, trzeb brać się za bary z życiem, więc z pogodą też:)
OdpowiedzUsuńTej huśtawki pogodowej nie lubi moja głowa, ale jak mówisz nie można marudzić na coś, na co nie mamy wpływu...
UsuńZima ma urok, przede wszystkim za miastem. Tam jakby była bielsza, zimniejsza, obfitsza w śnieg. Zima ma też to do siebie, że szybko mija, więc cieszmy się wszyscy, a szczególnie dzieci, z tych kilku dni mrozu i śniegu. Są ferie, więc takie bałwanki, których zdjęcie dołączyłaś Jotko do tekstu, upiększają niejedno podwórko i boisko szkolne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Takie bałwanki to teraz rzadkość, trzeba czasem się śpieszyć, aby ulepić...
UsuńPozdrawiam ciepło:-)
Jak ja dawno nie lepiłam bałwana, chyba jak mój synalek był mały :) fajne te Twoje fotki, aż się uśmiechnęłam do nich. No, a to serducho, rewelka, wykonawca musiał być albo bardzo odważny, albo bardzo pijany :)
OdpowiedzUsuńU nas ten klimat tak wariuje, że w zasadzie wiosna i jesień występują dość rzadko. Często przeważa lato i zima. Te temperatury tak szaleją, raz jest -15, a po kilku dniach zaraz +15 i jak ludziska mają się dobrze czuć. U mnie dziś +12 stopni i świeciło słonko. Z pór roku lubię dokładnie taką fajną zimę jaką Ty opisujesz i oczywiście ciepłe lato i duuużoooo słonka, bo ono daje nam energię i wyciąga z depresji :)
Moc uścisków przesyłam
P.S. Ach te rogaliki z tego co widzę, to zrobiły blogową furorę. Pozazdrościć takich sąsiadów, bo moi patrzą niestety na wszystkich wilkiem.
Masz rację we wszystkim, ta pogoda źle działa na moją głowę, a myślę, że na wielu sercowców też nieszczególnie, ale na aurę nie mamy wpływu.
UsuńGrunt to dobry humor, czego Tobie i sobie życzę :-)