Celowo nie napisałam ŻONA AUDIOFILA bo nie każda partnerka bywa żoną, a audiofila znaleźć można często. Bycie audiofilem nie oznacza tylko słuchania muzyki i kupowania płyt w ilościach hurtowych. Bycie audiofilem oznacza ciągłe udoskonalanie i wymianę dobrego sprzętu Hi-Fi na lepszy, a tego lepszego na jeszcze lepszy i taki proces trwa niestety do końca życia chyba lub do utraty słuchu, chociaż na to też audiofil ma sposoby...
Wiem coś o tym, bo takiego osobnika mam w domu i przeżyłam niejedną wymianę sprzętu grającego, a każdy zakup (odpowiednio drogi) jest deklarowany następująco: kochanie, to już ostania rzecz, teraz mam już wszystko,jestem uszczęśliwiony. Taka deklaracja, jak się domyślacie ma krótki okres ważności. Bo nie chodzi o to, by złapać króliczka... Nie chodzi nawet o kasę, w końcu lepiej wydać na sprzęt, niż przepić, ale nikt mnie nie przekona, że z kolejnym przetwornikiem lub innym kablem usłyszę bardziej matowe dźwięki lub nasycone sekcje basów, BO JA NIE SŁYSZĘ. Słyszę, że grają. No zgoda, odróżniam samograj typu compact od dobrego sprzętu, ale wymiany jednego kabla na inny nie słyszę!!!
Powie ktoś : robi hałas o kable! A wiecie ile taki kabel może kosztować? nawet listwa przepięciowa potrafi kosztować 1500 zł - nie wspomnę o tym, że poprzednie kable wcale nie znikają z domu, one zalegają w szufladach i schowkach, bo żal się z nimi rozstać. To samo ze starymi słuchawkami, wtyczkami bananowymi, interkonektami czy przewodami sygnałowymi. Czy wiedzieliście np. że listwy przepięciowe potrafią czyścić prąd? Nawet włączniki podobno mają swoje rodzaje: zbiorowy, strefowy, ale przebojem dla mnie jest gadżet, który powoduje, że kolumna głośnikowa WIE czy jest prawa czy lewa!!!
Bardzo istotne jest także na czym taka kolumna stoi, zamawia się nie tylko specjalne podkładki, ale nawet specjalne nóżki izolujące dźwięk od podłoża. Design czyli wzornictwo też ma określonych fanów, istnieją mody na czarny, srebrny, srebrno-złoty itp.
Ostatnio wraca moda na adaptery oraz płyty winylowe, przebojem są stare taśmy magnetofonowe, co niektórzy wygrzebują ze strychów lub piwnic swoje taśmy z lat szkolnych, o ile jeszcze da się je odsłuchać... Także jeśli odnajdujecie się w roli kobiety audiofila lub innego fila, to życzę cierpliwości, bo podobno męskie zbieractwo nie ma sobie równych :-)
Uffff dobrze ze ja w domu mam kinomaniaka a nie audiofila.
OdpowiedzUsuńKochana życzę duuuuuzo cierpliwości do takiego pasjonaty i grubego portfela :-D
Cierpliwości ciągle się uczę, a portfel, cóż...motywuje ukochanego do oszczędzania :-)
UsuńJak widzę przy okazji i Ty łyknęłaś wiedzę w tym temacie. Podziwiam ludzi z pasją, ale jednak lepiej by było, aby ona nie była taka kosztowana :)
OdpowiedzUsuńKażda pasja wymaga poświęceń, także ze strony domowników :-)
UsuńA mówią, że to kobiety mają bzika na kolekcjonowaniu przedmiotów ;) Przyznam, że sama kolekcjonuje muzykę, ale ..na komputerze. I tylko dlatego w moim domu nie walają się wszędzie płyty i sprzęty głośniej grające ;) Męża rozumiem, sama mam bzika na punkcie muzyki, jednak zdaję sobie sprawę jak możemy być uciążliwi dla innych ! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście są słuchawki... ja też lubię muzykę, ale czasami lubię też posiedzieć w ciszy, zależnie od nastroju.
UsuńTemat jest mi bliski - nawet nie wiesz jak bardzo... na szczęście mam to już za sobą.
OdpowiedzUsuńWiesz, że dobre słuchawki są w stanie zagłuszyć płacz dziecka? A adapter to swego rodzaju ołtarzyk i kolumny giganty - w bloku . A w sobotę od rana próba basów - czy dobrze działają, a nie daj Boże dotknij krzywo albo w ogóle dotknij płytę... brrrr Asiu ależ temat przy niedzieli... jak Cię kocham - tak uciekam stąd :)
Tak Gabrysiu, na szczęście z wiekiem obostrzenia co do obchodzenia się ze sprzętem nieco zmalały i odkurzanie audiofil wykonuje sam. Za to z góry od sąsiadów muszę słuchać kina domowego, co jest o wiele gorsze...
UsuńNie można popaść w przesadę, bo wtedy to nie jest słuchanie muzyki, tylko zbieranie gadżetów. Każda muzyka najlepiej brzmi na żywo, nie zastąpi tego najdroższy głośnik.
OdpowiedzUsuńGdy zwiedzaliśmy jaskinie na Słowacji i puścili muzykę - to był dopiero efekt! Żadne kolumny głośnikowe tego nie zapewnią...
UsuńPierwsze Asiu co mi przyszło do głowy ...to ..jak dobrze ,że to nie mnie dotyczy. Nawet sama wiem ,że nie brzmi to dobrze to co pomyślałam.Czy możliwe,że przyzwyczaiłaś się już do tego bycia "kobietą audiofila?".Przy tej okazji zastanawiam się czy mój mąż....jest jakimś "filem?".Jeżeli już to idzie to w kierunku....lasu,ziół,a przede wszystkim grzybów.....ale nie ma popadania w skrajności..więc chyba mogę się czuć "szczęśliwcem?".
OdpowiedzUsuńGrażynko, chyba już się przyzwyczaiłam, chociaż...na pewno nie jest nudno. A pasje twojego męża są nie tylko związane z naturą, ale i pożyteczne :-)
UsuńWitaj... audiofilem na szczęśnie nie jestem, aczkolwiek przysłuchuję się muzyce często... mniemam, że nie najgorszej. Doceniam wprawdzie tę pogoń za coraz to bardziej perfekcyjną nowoczesnością odtwarzania dźwięków, lecz mój pogląd jest następujący: otóż preferuję tworzenie dźwięków / muzyki w symbiozie z naturą... np. jeśli nagrywam ckliwą pieśń słowika czy dzwoneczkową piosneczkę skowronka, muszę się liczyć z tym, że takie nagranie będzie zawierało jakieś tło, poszum, inne dźwięki w oddali. Oczywiście obie te pięśni pojawią się na planie pierwszym, lecz nie będą pozbawione tych w "tle atrakcji". Ku czemu zmierzam... nowoczesna technika (te wszystkie elektroniczne bajery) zmierza do wyizolowania wspomnianych piosneczek w taki sposób, aby uchwycić jej idealność odtwarzania, gdy tymczasem w naszej rzeczywistości nie występuje takie wyizolowanie, stąd wolę już tę naturalną wersję... no i wymądrzyłem się, jakbym był przynajmniej docentem ds akustyki :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie musisz być docentem, aby móc wyrazić swój pogląd :-)
UsuńZ tego co zaobserwowałam jako zona audiofila, to chodzi właśnie nie tyle o odizolowanie dźwięków od otoczenia, ile o takie wyizolowanie dźwięków, aby perfekcyjnie brzmiały poszczególne instrumenty i tony.... czy jakoś tak :-)
Pozdrawiam również:-)
Ojejku, na szczęście nie znam takiego osobnika. Może to i milo posłuchać dobrą muzykę, z dobrego sprzętu, ale gdyby np. mój mąż zmieniał ten sprzęt regularnie, to nasz budżet szybko by wyparował :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie dzieje się to tak często, aby nas zrujnować mogło...
UsuńJotko, a powiedz mi czy ten adres email, który towarzyszy Ci w komentarzach jest aktualny? Bo chciałabym do Ciebie napisać :)
UsuńJasne Aniu, pisz śmiało :-)
UsuńDziękuję :)
UsuńKobieto audiofila....
OdpowiedzUsuńPozdrawia Cię kobieta mężczyzny, któremu słoń na ucho nadepnął.
Czy dlatego mąż nie biega za nowym sprzętem muzycznym, choć wciąż kupuje urządzenia, ale zupełnie innej rangi? Zapewne tak ;)
Miłego wieczoru, Jotko :)
Każdy facet pewnie ma jakiegoś bzika i niejedna niewiasta...
UsuńDobrej nocy Ariadno:-)
Mój mąż lubi otaczać się niekoniecznie przydatnymi rzeczami, rupiecie, starocie, a świra do muzyki mam ja, lecz na szczęście w granicach rozsądku, kupiłam taki sprzęt na jaki mnie było stać i cieszę się, że mogę słuchać swoich ulubionych utworów na całkiem przyzwoitym sprzęcie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bo wszystkie dobre serducha są zakręcone na punkcie muzyki...
UsuńBuziaki:-)
Ja mam audiofila, kinomaniaka i namiętnego gracza :) Ciężkie życie przede mną!
OdpowiedzUsuńOj, tak. Mój syn jest namiętnym graczem, więc to też znam:-)
UsuńAsiu o czyszczeniu prądu pierwszy raz słyszę. I jak tu nie kochać blogów. ;) .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :) .
Prawda? Blogi są jak kopalnie wiedzy wszelakiej.
UsuńSerdeczności:-)
Wbrew powszechnemu przekonaniu, to nie kobiety są drogie w utrzymaniu :) Faceci muszą mieć jakieś hobby. Co im to daje? Nie wiem. Racjonalne to to nie jest.
OdpowiedzUsuńA mówią, że to kobietę trudno zrozumieć, a jakie my jesteśmy wyrozumiałe!
UsuńJa mam chyba u boku takiego dojrzewającego audiofila :/ :D
OdpowiedzUsuńI ja mam to samo, czyli pierwszy stopień umuzykalnienia - SŁYSZĘ, ŻE GRAJĄ :D :)
No to jak dojrzeje zamęczy Cię gadaniem o odsłuchach, basach, przestrzenności dźwięków itp. Będzie ciekawie :-)
UsuńWitaj Asiu:) Trochę Ci współczuję, a trochę się usmiecham po tym, co przeczytałam. Dlaczego? Podoba mi się forma, w jakiej nam to przedstawiłaś...niby jesteś troszkę zła, a tak naprawdę wyczuwam Twoją wielką miłość do audiofila:))) To piękne. Choć to hobby dość kosztowne i uciążliwe. Wykazałaś się dużą wiedzą w tym zakresie.Ja nie mam bladego pojęcia o wielu rzeczach, o których napisałaś:/ Brawo:)
OdpowiedzUsuńJednak mężczyźni mają coś z dziecka, prawda?
Dobrego dnia:)))
Moniko, czytasz jak z nut...
UsuńFaktycznie chyba każdy facet musi mieć jakieś zabawki, poza tym jest to mało szkodliwe hobby,mimo wszystko:-)
Serdeczności.
Ja mam dla odmiany muzyka - sam gra i kolekcjonuje instrumenty. No i to samo... dotknij krzywo, postaw nie tak, nawet pałeczki od perkusji muszą być tak a nie inaczej. A jakie to jest głośne... Bywa też iękne i bardzo przyjemny, musze oddać sprawiedliwość:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze chciałam grać na jakimś instrumencie...
UsuńCzasami przyjeżdża syn sąsiadów i mam okazje posłuchać przez sufit gry na klarnecie, super. Z każdą wizytą gra coraz lepiej :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Sprzęt do odtwarzania muzyki oraz filmów i "komputerowy" bez dwóch zdań musi być najwyższej jakości. Skoro jest dostępny to niby dlaczego sobie żałować. Ale starych płyt winylowych i kaset magnetofonowych, a nawet kaset video nie mam zamiaru się pozbywać. Tym bardziej, że co do jakości ich odtwarzania nie mam zastrzeżeń.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o listwę antyprzepięciową, to szczytem bajeru jest zdalne sterowanie.
Pozdrawiam i zapraszam na inauguracyjny wpis.
Teraz nawet z tabletu lub smartfona można sterować sprzętem, nawet nie trzeba wstać z fotela aby włączyć. Podoba mi się radio internetowe i stacje tematyczne, np. kolędy na okrągło...
Usuń