Nie ma co marudzić - wiosna nadchodzi i choć jeszcze ranki mroźne ja już czuję pociąg do weekendowych podróży. Dostałam nawet od męża aparacik cudnej urody w kolorze mojego laptopa czyli ciemnoczerwony i pstrykam fotki w drodze do lub z pracy. Aparaty (lustrzanki rasowe) mamy dwa, ale ten jest malutki i leciutki. Zdjęcia nim zrobione będą na blogu później, bo teraz wygrzebałam z domowego archiwum smaczki, które powodują, że w podróżach możemy się nie tylko dokształcić, ale też przeżyć coś miłego, a nawet się zdziwić.
Na początek konstrukcje kwiatowe spotykane w Krynicy, Szczawnicy i pewnie wielu innych miejscach.
Inne atrakcje typu pokazy balonowe, rzeźby, fontanny oraz inne ciekawostki.
Na koniec towarzyszące podróżom niespodzianki: wyścig Tour de Pologne w Zakopanem, wyścig kolarzy crossowych z metą w Krynicy, znowu pokazy balonowe, występy na scenach w parkach uzdrowiskowych, łódź wikingów w Biskupinie czy pokazy akrobacji rowerowych na rynku w Gnieźnie.
A jakie były Wasze niespodzianki spotykane w podróżach?
A niech mnie....! Mamy laptopy w TYM SAMYM KOLORZE i aparaty też :) Nie wiem, jak z laptopem (mam Qosmio Toshiby), ale aparat to też Nikuś, choć inny typ.
OdpowiedzUsuńŻyczę samych udanych zdjęć, bo wpisy zawsze takie są :)
Mój laptop to Asus, też fajny. Mam nadzieję na fajne fotki i dzięki za miłe słowa:-)
UsuńJa też mam wszystko w czerwieni - a jeśli się nie uda to chociaż etui musi być czerwone :) Może łatwiej w torebce znaleźć... Nie mogę sobie tak na szybko przypomnieć jakie niespodzianki w podróży mnie spotkały. Ostatnio jak stałam na dworcu w Lublinie i czekałam na pociąg do Dorohuska ( docelowo do Kijowa) byłam ubrana ze względu na mój nerw trójdzielny może trochę dziwnie, bo AŻ tak zimno nie było. Pewien pan był bardzo zdziwiony , kiedy powiedziałam że jadę do Dorohuska bo był pewien, że na Syberię i wcale nie żartował:))).
OdpowiedzUsuńWszak na wschodzie zawsze zimniej bywa, a odporność na zimno każdy ma inną, np. osoby z grupą krwi 0 zawsze mają ciepłe ręce, nawet w największe mrozy :-)
UsuńDzisiaj wybieram się na spacer na świeżutko wyremontowane wybrzeże Odry, więc może pochwalę się jakimiś fotkami :)
OdpowiedzUsuńOj to czekam niecierpliwie, bo filmik o czekoladzie był super!
Usuńaparacik jest pozostaje ruszyć w świat i robić piękne zdjęcia ... wielu wspaniałych podróży zyczę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo i pozdrawiam także:-)
UsuńAsiu jaki piękny aparacik. Zdjęcia będą piękne.
OdpowiedzUsuńTe konstrukcje kwiatowe przepiękne.
pozdrawiam. :) .
Niespodzianka była, a jakże! Parę fotek już zrobiłam i zadowolona jestem:-)
UsuńMiałam podobny, tylko różowy:). Teraz zdjecia robię tylko komórką, jej aparat jest od tego różowego o wiele lepszy, poza tym każde zrobione zdjęcie od razu jest i w laptopie , i w tablecie ( taka jedna jabłkowa firma tak ma:):):)). Podróżnych przygód sporo, ostatnio niemiłe spotkanie z panami blues...kosztowało mnie trzy stówy niestety:(.
OdpowiedzUsuńNam przysłali fotkę zrobioną w drodze znad morza, taki prezent na imieniny...stówkę kosztował.
UsuńAsiu,jaki "twarzowy" kolor aparatu.Co do zdjęć ,już pierwsze i moje myśli pobiegły do niedalekich miejscowości uzdrowiskowych....od Dukli czyli Iwonicz Zdrój i Rymanów Zdrój.Tam także są piękne kompozycje chyba bardzo podobna żaba również. W tamtym roku byłam w "Ogrodzie Zmysłów" w Muszynie....cóż za piękne miejsce pełne takich urokliwych kompozycji..O ile nie dostałaś ode mnie zdjęć stamtąd upomnij się.Co prawda własnymi oczami zobaczyć jest lepiej ale i tak oczy można pocieszyć.
OdpowiedzUsuńNie dostałam, więc upominam się i z góry dziękuję Grażynko:-)
UsuńPiękny aparat i piękne zdjęcia;) Podróże nas kształcą, rozwijają, otwierają nasze głowy;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPodróżowanie daje poczucie wolności i wszelkich możliwości.
UsuńDzięki za odwiedziny:-)
Czekam na wiosnę z całych sił, na słońce, ciepło i dokładnie na to co napisałaś aby można było wreszcie zwiedzać, fotografować, podróżować. Nawet dziś zapakowałam aparat, dziecko i ruszyliśmy nad Zegrze, jednak wiatr był i silny ale i zimny co sprawiło, że zrobiłam jedno zdjęcie i resztę podróży wokół jeziora odbyliśmy samochodem.. Szkoda mi było, ale lepsze to niż siedzenie w domu i narzekanie.
OdpowiedzUsuńTeż byliśmy dziś na długim spacerze i na cmentarzach, ale było tak zimno, że nawet nie chciało mi się wyjąć aparatu, ale spacerować trzeba przy każdej pogodzie.
UsuńUwielbiam takie roślinne kompozycje. Jotko, dziękuję.
OdpowiedzUsuńAparat godzien uwagi, życzę Ci, aby się dobrze sprawował. Stawiam na fotografie cyfrową. Od kilku lat używam niezawodnego Samsunga.
Pozdrawiam
Mój ofiarodawca jest wierny Nikonowi i Sony, ale o Samsungach też ma dobre zdanie...
UsuńMiłej niedzieli :-)
Uwielbiam podróże, a jeszcze bardziej bym uwielbiała, gdybym mogła skorzystać z teleportacji, by znaleźć się w wymarzonym miejscu. A najlepszą pamiątką z podróży są dla mnie zdjęcia. Nie kupuję bibelotów i tzw. pamiątek, bo potem tylko zawalają szuflady lub zbierają kurz na półkach. A zdjęcia z sentymentem przeglądam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O tak, teleportacja byłaby wskazana, zwłaszcza gdy jedziemy szmat drogi do celu i większość czasu spędzamy w aucie...
UsuńTzw. pamiątek też nie kupuję, pamiątkami są bilety wstępu, mapy, przewodniki.
Magicznej niedzieli :-)
Bardzo ładne te zdjęcia, dobrej jakości i ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałabym ochotę na jakąś wycieczkę, może coś pomyślę...
Ja jak na razie swojego aparatu nie mam, zdjęcia pstrykam telefonem siostry, bo ma w miarę dobry aparat. Ale jakaś lustrzanka w planach, liczę na sławetne 500+ ;))
To inicjatywa rządowa przyda się na rozwijanie pasji, super!
UsuńLustrzanki są wprawdzie drogie, ale możesz uskładać :-)
Oj, nie tylko... Wydatki mam zaplanowane na najbliższe lata, jakby to był złoty środek, który rozwiąże wszystkie moje "problemy finansowe". W rzeczywistości wydaje mi się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe... Dla mnie dwieście pięćdziesiąt (bo na spółkę z siostrą ;) ) to bardzo dużo, bo jak na razie mamy po 30 zł kieszonkowego ;)
UsuńTo życzę, żeby jednak dotrzymali słowa, zrobisz sobie trochę frajdy:-)
UsuńMnie kiedyś mało nie rozjechali kolarze. I to w górach. Z zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ich kondycję, ja ledwo na nogach, a oni jeszcze rowerem pod górę...
UsuńRozpoznałam Szczawnicę! :) Bardzo charakterystyczne instalacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo dekorują miasto i pewnie wymagają wiele pielęgnacji:-)
UsuńO my też zwiedziliśmy sporo i sporo fotek mamy :) Piękne te Twoje fotki Asiu. Wiadomo, że ciężko jest uchwycić cały urok obiektu, który się fotografuje, ale uważam, że pomimo wszystko fajnie jest uwieczniać nasze turystyczne podboje :) W Szczawnicy byłam jako dzieciak, więc nie pamiętam, czy takie roślinne budowle już wówczas były.
OdpowiedzUsuńAparacik ładniutki, też mamy czerwony tylko Sony, ale już się wysłużył i zaczyna szwankować dlatego będzie coś trzeba zakupić, najlepiej taki z funkcją nagrywania, bo czasem coś jest dobrze nakręcić ;) albo może jakąś kamerkę malutką z funkcją robienia zdjęć ;) Laptopa mam czarnego i starego ma już 7 lat ale jeszcze działa, ciężko z funduszami u nas, a już żeby coś odłożyć i kupić to dopiero mega wyczyn.
ściskam Cię Asiu cieplutko w tą zimną i pochmurną niedzielę
Mój aparacik też robi filmiki, kupiony w necie w promocji.Lustrzanki są bardzo drogie, nie mówiąc o obiektywach...oj, te fundusze - gdy syn na studiach, to trzeba nieźle się gimnastykować, ale zaczął już trochę zarabiać, więc jest lżej.
UsuńU nas tez ponuro, ale mimo tego pozdrawiam wiosennie:-)
Uwielbiam weekendowe podróże nawet jeśli mają one polegać na zwykłym spacerze po parku, ale w innym mieście. Czyżby ten pomnik harfy pochodził z Kudowy Zdrój? Przyznać muszę, że ta miejscowość jest jedną z moich ulubionych w kwestii szybkiego zresetowania i odzyskania sił na kolejny tydzień :) Już nie mogę się doczekać kiedy zaczniemy ze znajomymi planować pierwsze wyjazdy, tylko na razie coś w moim Wrocławiu nie widać słońca, być może w innych okolicach jest nie co lepiej, ot kolejny pretekst do ruszenia w podróż :))
OdpowiedzUsuńJa ubolewam, że do gór mamy tak daleko, właściwie do morza też nie blisko, wiec najczęściej zwiedzamy okolice, ale obszar nam się ciągle poszerza...
UsuńDo dzisiaj, chociaż to było w 2010 roku, jestem pod wrażeniem wiszących (przynajmniej tak nam się wydawało wtedy), na pionowych skałach, domów w Bergen. Robiło to niesamowite wrażenie. Od głównej ulicy nie było żadnej drogi, która prowadziłaby do tych domów, jego mieszkańców. Nawet rozglądałam się za windami, które przenoszą ludzi do góry. Rozwiązanie było bardziej przyziemne. Drogi umiejscowione były od strony przeciwnej, czyli z tyłu osiedla. Jedna łagodnie wspinająca się droga prowadziła w górę, a od niej rozchodziły się mniejsze ścieżki do każdego budynku. Z daleka zawieszone domy wyglądały jak gniazda ptaków. W pięknym słońcu, widok był nieziemski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jotko serdecznie:)
Dzięki za podzielenie się ciekawostką, to musiał być niesamowity widok. Mnie zadziwiły jaskinie na Morawach, podziemne jeziora i rzeki.
UsuńPozdrawiam wiosennie Elu:-)
Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o podróżowanie gdzieś dalej, to równiez zabieram aparat fotograficzny. Zawsze znajdzie się coś ciekawego , co warto "uchwycić".
Tobie się to udało.
Wiele rzeczy mnie ominęło, bo nie miałam przy sobie aparatu, ale teraz mam malutki i noszę w torebce :-)
UsuńWiesz Asiu, że ja to też mam straszne ciągotki do wycieczek, gdy tylko robi się trochę cieplej;) Z przyjemnością przeczytałam o ciekawostkach, na jakie napotykasz podczas swoich wojaży:)
OdpowiedzUsuńPrezent od męża...no cudowny! Dobrego tygodnia:)
Pamiętam Twoje opisy na blogu i pamiętam, jak świetnie się z dzieciakami bawicie podczas tych wypraw.
UsuńPozdrawiam wiosennie, Moniko:-)
Lustrzanki, to świetne aparaty, ale... no właśnie, są na tyle duże, że często zostają w domu. Dlatego drogą kupna nabyłem kiedyś mały aparat o bardzo dobrych parametrach i teraz jest on niemal "przyspawany" do mnie. Dzięki temu mogę sfotografować wszystko, co mnie zachwyci w życiu codziennym :-)
OdpowiedzUsuńGdy jadę razem z mężem zawsze zabieramy lustrzankę, ale zawsze chciałam mieć swój aparacik...
UsuńOd jakiegoś czasu właściwie nie ruszam się z domu bez aparatu. Właśnie teraz jestem bardzo daleko od domu i wykonałam juz ponad tysiąc zdjęć (oczywiście do selekcji na komputerze). Poznaję, podziwiam i delektuję się odmiennościami które spotykam. Tyle ciekawych miejsc i wydarzeń można uchwycić obiektywem aparatu 😉 pozdrawiam bardzo cieplutko 😉
OdpowiedzUsuńWow, to gratuluję, tyle wrażeń utrwalonych, więc mam nadzieję, że pochwalisz się na blogu fotkami :-)
UsuńSerdeczności posyłam:-)
Takj się zapatrzyłam na te kwiatowe rzeźby, że przyćmiły cała resztę! W moim mieście co roku na wiosnę rozkwita herb ułożony z kwiatów i jest to tak piękne, że muszę tam przystanąć :) Widać, że świetnie się bawiłaś, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU nas mamy wielki park, który od wiosny do jesieni zachwyca kwietnymi dywanami, a w podróżach zawsze można coś ciekawego znaleźć.
Usuń