Majówka przy kominku
Majówka od lasu
Się zbliża
Z nią sarenka
Zagląda do okien.
Bogdan żaru
Dogląda w kominku
Do Gabrysi
Wciąż mruga okiem.
Ciepło ognia
Pieści im stopy,
Pies Teodor
Merda radośnie
Doglądają kartofli
W popiele
A apetyt na miłość
Wciąż rośnie….
Zasłuchana...
Ptasi koncert
ukryty gdzieś w drzewach
dźwięczne trele
rozchylają konary.
Cały park się nagle rozśpiewał,
aż zadziwił się muzyką
dąb stary.
Gdzieś na stawie
swojskie kaczek głosy,
w górze słychać
radość skowronka,
w krzewach wróbli
szczebiot się rozgościł,
w trawie wiatr
przygrywa na dzwonkach.
Taki koncert
to balsam dla duszy
takie trele
to najmilsza muzyka.
Raz zachwycisz się,
czasem wzruszysz,
a już smutek
na pola umyka...
Niewinnie?
Chodzę sobie po domu
Tu skubnę kęs i tam skubnę
Uwierzyć czasem trudno
Że może mi zaszkodzić
Tych parę niewinnych skubnięć.
Lecz lustro bezlitośnie
Obraz tych praktyk obnaża
Więc na to co widzę w lustrze
Nie mam się prawa obrażać.
Chodzę sobie po domu
Lustro omijam z daleka
Tajemnic diet i nakazów
Staram się nie dociekać.
Zwierciadło i waga dowodzą
Że moje nadzieje złudne -
Że to jest bardzo zgubne
Gdy sobie czasem skubnę…
Ależ się Tobie Asiu majowo rymuje :) a ja właśnie usiadłam ,żeby Twój wiersz niespodziankę na moim blogu zamieścić, z który bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńJuż lecę zobaczyć, miło mi, że przytuliłaś tych parę wersów :-)
UsuńPierwszy i drugi wiersz - bardzo optymistyczne, ale ten trzeci jakoś tak na ziemię sprowadza...
OdpowiedzUsuńBo gdy kilogramów przybywa, to do ziemi bliżej...
UsuńLubię:) przyjemnie się czyta:) ale ja wgl fanką literek jestem wszelakich :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:-)
Usuńwierszyki radosne i optymistycznie unoszące ... ten ostatni bardzo mnie rozbawił, jakbym siebie widziała :) . Gratuluję weny i pozdrawiam majowo :)
OdpowiedzUsuńTen ostatni powstał jako równowaga dla lekkości wiosennej...
UsuńWena sama przychodzi i kiedy chce odchodzi:-)
Pozdrawiam również :-)
Żywo się utożsamiłam z ostatnim! Ojej, jakie prawdziwe ;) Wszystkie takie optymistyczne. "Zasłuchana" napisana pięknie, poczułam się, jakbym siedziała sobie gdzieś na ławeczce pod kwitnącym drzewem i słuchała... (I tutaj znowu pojawia się myśl o wydaniu tych wierszy w jakimś zgrabnym tomiku. Jakże miło byłoby mieć je u siebie na półce!
OdpowiedzUsuńCiepłego długiego weekendu
Martyna
Jak wydam, dostaniesz pierwsza:-)
UsuńSłoneczka i radości:-)
:) Z tym skubaniem, to problem jest powszechny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prawda? Zwłaszcza w długie chłodne wieczory...
UsuńNajbardziej spodobał mi się utwór ,,Niewinnie?". ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie tak czuć żar z kominka i tak siedzieć i się wpatrywać w płomienie. Ja osobiście bardzo lubię patrzeć na ogień. Jakoś mnie to fascynuje, no i lubię ciepło. ;)
Słonecznego dnia. ;)
Też lubię kominki, ale mieszkam w bloku...nastrój nadrabiam świecami:-)
UsuńUdanego odpoczynku:-)
Ja nie mieszkam w bloku, ale mam piec ;D. Miałam okazje kiedyś siedzieć przed kominkiem, więc to takie miłe wspomnienie. Też zadowalam się świeczkami. ;)
UsuńMiłego dnia. ;)
Asiu zgadzam się, że trele to koncert dla duszy.:) Piękny wiersz, pozostałe dwa również wspaniałe. Nawet skubanie, wydaje się skubane.:D I nie takie zgubne.;)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana, skubanie jest takie przyjemne...
UsuńO florze i faunie czytam, jak o kosmosie - wiem, że gdzieś są, ale jakby takie nierzeczywiste w dużym mieście. Nie podjadam, a tyję, więc sobie nie żałuj :)
OdpowiedzUsuńOdgłosy przyrody słychać wszędzie, trzeba tylko nastroić radar:-)
UsuńMasz rację. Czasem słyszę brzęczenie komara...
UsuńOj nie powiem, trzeci wiersz potrafi wywołać wyrzuty sumienia :D
OdpowiedzUsuńTrochę żartobliwie o tym, że niby z powietrza nam przybywa...
UsuńWiosna i przyroda w Twoim wierszu, Jotko, cóż może być piękniejszego. Serce raduje się przy każdym spojrzeniu w okno. Kasztan z bujnymi liśćmi zajmuje dachy garażu, tulipany kwitną w cieniu, a forsycja traci swój intensywny żółty kolor. Teraz kolej na inne kwiaty i tak do samej jesieni. Chce się tańczyć i śpiewać razem z ptakami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jotko serdecznie:)
Masz rację - "maj to kwiatów i ptaków przyjaciel, maj majowe ma obowiązki..."
UsuńPolatać też by się przydało:-)
No to przyznam się bez bicia, że ja się dzisiaj naskubałam, oj naskubałam, normalnie nadrobiłam tygodniowe zaległości ;) Przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńWeekendy sprzyjają skubaniu, lizaniu i piciu...
UsuńPrzy kominku przytulnie i ciepło, wiosna świergotem ptaków i dzwonkami leśnymi pobrzmiewa.. tak pięknie w rymy związane opowieści miło bardzo się czyta :) Oj znam to skubanie, skubać jednakże jest tak miło, że lustro wybaczyć nam to musi ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, wiosenna muzyka i skubanie miłe są, fajna przenośnia: lustro wybaczyć nam to musi, kupuję:-)
UsuńAsiu jakie świetne rymowanki. Dobrze się czytało. Ostatnio własnie w parku słuchałam treli i myślałam, jak to ująć w słowa, ale nic mi nie wychodziło. No to miałam ucztę u Ciebie. Dziękuję Asiu. :) .
OdpowiedzUsuńTo cieszę się Tereniu, że miałaś powtórkę z rozrywki:-)
Usuńbardzo osobiście się z nami dzielisz tymi rymami:)
OdpowiedzUsuńMoże dojrzałam? Kiedyś pisałam do szuflady, później umieszczałam tylko w zakładce, ale na prośbę jednej z czytelniczek daję na głównej, choć nie wszystkie...
UsuńCoś jest w dojrzewaniu. Człowiek z wiekiem albo zamyka do siebie dostęp, albo właśnie tak...
UsuńKochana, cieszę się, że wyciągasz wiersze z szuflady. Są niezwykłe, ciepłe, liryczne. Nawet to skubanie jest takie subtelne, bo ja to nazwałabym zwykłym obżarstwem. Sama niestety podjadam i to przy siedzącym trybie życia. Hm., kocham jeść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i pisz dalej te wiersze, pracowita poetko.
Właśnie nie jestem pewna czy poeta powinien być pracowity, wszak ilość to nie jakość...
UsuńPodjadanie świadczy podobno o naszej niedoskonałości, ale któż chciałby być doskonały?
Serdeczności:-)
Niedoskonałość? Jaka niedoskonałość? Zwyczajnie apetyczna babka, którą rodzina kocha. Jesteś pracowita, co widać w blogach.A jak ćwiczyć nie będziesz, to jak osiągniesz doskonałość?
UsuńMądrego to i przyjemnie posłuchać...
UsuńPrzeczytałam i się nie zawiodłam, jak zawsze z resztą. Pięknie i lirycznie.
OdpowiedzUsuńŚwiergot ptaków nam towarzyszy codziennie, mieszkanie na peryferiach ma swoje plusy, przyroda żyje pełną gębą :)
Nie przejmuj się Asiu, ja też lubię sobie poskubać.
Miłego dalszego świętowania :)
Dzięki Agnieszki, na szczęście robi się coraz cieplej, więc i spacery są przyjemniejsze.
UsuńCzuję, że odpoczywam :-)
Był taki maj, gdy na jednym z kolokwiów z "teorii wychowania" zdałem sobie sprawę, że temat wyjątkowo mi nie podchodzi. Wiedziałem, że sprawdzianu pisemnego nie oddam, więc zabawiałem się wierszowaniem. Zaczynało się to tak:
OdpowiedzUsuń"...
Gdy wiosna majem się zieleni
Wszyscy chodzimy pop ... leni ..."
Dalej były już tylko wulgaryzmy nie nadające się do powtarzania. Zajęty tą zabawą nie zauważyłem, że podgląda mnie wykładowca. Przeczytał, wziął i ... zaliczył mi kolokwium. W prywatnej rozmowie poradził kontynuowanie, Gdy jednak pokazałem kilka kolejnych wierszy, już bardzo grzecznych, dostałe kolejną radę abym się lepiej przygotował z przedmiotu. Wierszy już więcej nie pisałem, do egzaminu podchodziłem 3 razy ... :)
Pozdrawiam
Historyjka świetna, z wulgaryzmami nigdy nie pisałam...
UsuńJeśli jest w tej historii drugie dno, to może sugestia, że powinnam dać sobie spokój z pisaniem lub publikowaniem?
Nie ma żadnego drugiego dna, jest raczej drugie niebo. Nie jestem ekspertem, ale piszesz lekko i nastrojowo, a to się czyta z przyjemnością. Dlatego przypomniało mi się jak na mnie zadziałał maj kilkadziesiąt lat temu.
UsuńA wulgaryzmy? No cóż jak się czyta Boya Żeleńskiego, Fredrę, czy tp. żartownisiów, to czasami człowiekowi, czyli mnie, coś odbija. :)
Maj potrafi rozgrzać nie tylko duszę, ale i wyobraźnię :-)
UsuńWidocznie wykładowca wolał rymy bardziej niegrzeczne, a te zwykłe nie rozpalały jego wyobraźni...
Wiersze przednie... a zakończenie tego pierwszego z merdającym ogonem psa Teodora i apetytrem na miłość wręcz rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńA na marginesie opowiadam się za skubnięciami... sam skubię, więc wiem coś o tym. Waga nie jest sprzętem niezbędnym w mieszkaniu a co do lustra to powiem, że była sobie dawno temu taka jedna pani, co się w zwierciadle przyglądała... mało tego, zwracała się do niego z kłopotliwymi pytaniami, a ono, odpowiadało jej tak, że kobitka cały czas była sfrustrowana i takie jej rzeczy przychodziły do głowy, że Boże zlituj się i zapłacz nad nieszczęsną... ale i to nie pomogło... i skończyło się więcej niż tragicznie dla niej.
I to jest najlepszy powód, aby lusterczko nie tylko omijać należy, ale przymocować do jego gładkiego, szklistego podłoża solidnym klejem, ot, choćby taką "minutką", portrecik opisanej w wierszu sarenki, albo innej śpiewającej ptaszyny... i tym sposobem można sobie do woli poskubać, oddając przy okazji zaslużoną cześć otaczającej nas naturze... pozdrawiam
Oj to mi się skojarzyło, że pewien pan z pewnej partii chyba w takie lusterko często spogląda i ono utwierdza go w słuszności obranej drogi...
UsuńA pierwszy wiersz z kolei przeczytany świeżym okiem skojarzył mi się z reklamą, w której to ognisko płonie i problemy z rozpaleniem konara ma władający ogniem gospodarz...
Oczarował mnie wiersz ZASŁUCHANA, a NIEWINNIE rozbawił... przecież kochanego ciała nigdy za wiele, jak mawiają kochający panowie.
OdpowiedzUsuńW pierwszym wierszu wspominasz o psie Teodorze, a ja ostatnio się zastanawiam dlaczego ludzie dają zwierzętom ludzkie imiona.
Pozdrawiam słonecznie
Całe szczęście, że kochający panowie nie zauważają małej różnicy...
Usuńa imiona? Nie wiem co kieruje właścicielami, pewnie każdy ma inne uzasadnienie.
Majowe ślę ciepełko:-)
Bardzo mi się podoba to Twoje majowe rymowanie, bohaterów pierwszego wiersza nawet znam;)
OdpowiedzUsuńFajnie im przy tym kominku....
Usuń