Szukając miejsca na nocleg w Czechach kierowaliśmy się 3 kryteriami:ma być blisko szlaków, ma być niedrogo i nie trzeba posiadać karty kredytowej, bo nie mamy.Padło na Decin, a właściwie jego przedmieście, ale kryteria zostały spełnione. Przyznam, że czytaliśmy o czeskiej Szwajcarii co nieco, nie przyglądając się za bardzo miastu Decin, na mapie wyglądało na dość duże, więc pierwsza myśl: z miasta do miasta? Dobrze, że choć szlaki blisko!
Nawet nie przypuszczaliśmy, że samo miasto sprawi nam taką miłą niespodziankę, bo można się zdziwić, zwiedzając je i wędrując licznymi szlakami miejskimi.Położone wśród gór, fascynuje widokami. Gdy po raz pierwszy przeszliśmy trasę 6 km z hotelu do centrum nie mogliśmy nasycić oczu widokami i trasa minęła migiem...
Położone nad Łabą, rozległe, z wieloma pięknymi miejscami, które niekiedy widujemy tylko na szlakach górskich, jest jednocześnie spokojne, z małym ruchem samochodowym, jakby senne, a jedynymi wędrowcami wydają się turyści. Połączenia autobusowe bardzo dobre, kierowcy uczynni, w autobusach brak tłoku.
W mieście zwracają uwagę fontanny i pomniki, tutaj akurat zainteresował nas pomnik M.Tirsa, założyciela szkoły rozwoju fizycznego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół i chociaż w Decinie spędził mało czasu, doczekał się pomnika.
Po Łabie pływają statki, łodzie motorowe i pontony, rzeka toczy swe wody leniwie. Poświęcając cały dzień i mnóstwo kasy można wykupić rejs aż do Saksońskiej Szwajcarii, z obiadem na statku i zwiedzaniem miast po drodze.
W środku miasta w drodze do ZOO widzimy przed sobą taką oto skałę, a na niej przecudnej urody budynek i zastanawiamy się co tez to za obiekt i czy uda się do niego dotrzeć?
Okazało się, że jest to Pastyrska stena, na którą można wspiąć się w sposób profesjonalny z odpowiednim wyposażeniem sprzętowym.Jak się domyślacie wolałam wejść na górę w tradycyjny sposób czyli na nogach szlakiem turystycznym.
Doszliśmy do zameczku z wieżą, a tam niespodzianka - kawiarnia z widokiem na całe miasto, ceny przyzwoite, pyszne zimne piwo i lody, domowe ciasta i pizza dla głodnych.
Z punktu widokowego doskonale widoczny Zamek Decin, ale o nim będzie osobno przy okazji innych czeskich zamków. Jest ich w Czechach tyle, że gdyby zatrzymywać się we wszystkich, nigdy nie dotarlibyśmy do celu.
Dobrnęliśmy w końcu do ogrodu zoologicznego, który rozmiarami i charakterem przypomina ZOO w Płocku, wiele elementów przeznaczonych dla dzieci i co mi się spodobało, to grafik karmienia zwierząt, a każde karmienie połączone z pogadanką w wykonaniu opiekuna. My akurat trafiliśmy na niedźwiedzie, które na obiad dostały całe wiadro ryb i rozprawiły się z nimi w parę minut. To, czego nie spotkałam w innych ogrodach to ptaszarnia, w której ptaki fruwają wolno, ocierają się o nasze włosy w locie lub spacerują miedzy stopami i trzeba bardzo uważać, żeby nie nadepnąć. Można tez na wysokości wzroku podejrzeć jak małe zeberki wiją gniazdo.
Sporo jest na Łabie mostów, z jednego punktu widokowego naliczyłam ich pięć, a podejrzewam, że jest o wiele więcej, niektóre pięknie przystrojone kwiatami.
Na koniec tej relacji widok z naszego hotelowego okna wieczorną porą, nasz pokój miał okno dachowe i sporo czasu stałam w tym oknie o różnych porach dnia, aby nacieszyć oczy....
Czechy turystycznie są bardzo atrakcyjnym krajem. Byłam kilkakrotnie i właśnie zawsze pozytywnie zaskakiwały mnie swą urodą i to w miejscach których nawet bym nie podejrzewała. Super relacja ~jotko - dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda i bardziej podobają mi się mniej znane miejsca, niż bardzo znane i często odwiedzane...
UsuńAle super misiek, uwielbiam miśki. Aż chciałoby się takiego pogłaskać, co pewnie skończyłoby się odgryzieniem ręki. W w-skim ZOO spotkałam kiedyś miśka do złudzenia przypominającego Wojciecha Manna (dziennikarza). Jest też strefa zabaw dla dzieci. Jeszcze w tym roku tam nie byłam, trzeba by się wybrać któregoś mniej parnego dnia.
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz na szyi łańcuszek - widać, że tam bezpiecznie, bo u nas często zdarza się, że złodzieje zrywają takowe z szyi kobiet.
Pozdrawiam słonecznie
W warszawskim ZOO kiedyś byłam, sto lat temu...
UsuńU nas to znaczy w stolicy te łańcuszki zrywają? dawno temu krążyły plotki o wyrywaniu kolczyków z uszu, czyżby się powtórzyło?
Ptaszarnia bez woliery? To chyba ósmy cud świata. Uwielbiam ptaki, które są na wolności i nie boją się ludzi. Przychodził do mnie taki jeden obsrajciuch gołąb, siadał na parapecie, pokrzykiwał, że jest głodny, i zaraz potem dostawał swoją porcję ziaren z łyżki. Nie bardzo podobało mu się, że na drugim końcu łyżki była moja ręka, ale coś za coś.
OdpowiedzUsuńTak całkiem na wolności to one nie latają, ale zamiast ciasnych klatek maja duży pawilon. gołębi nie lubię, zwłaszcza na moim balkonie!
UsuńCzytam,oglądam ,zazdroszczę...bo w tych wszystkich miejscach chciałabym być właśnie w tej chwili . Dobrze ,że mogę poczytać,popatrzeć....i marzyć dalej ,że może kiedyś......a ponieważ marzenia się spełniają to na razie może obejrzę sobie oprócz tego Asiu u Ciebie....na mapie...Pozdrawiam cały czas z Dukli...
OdpowiedzUsuńGrażynko, marzenia się spełniają, ale czasami trzeba im trochę pomóc :-)
UsuńTakie niespodzianki, to jak najbardziej moga być. A do tej pastyrskiej steny to bym się chętnie wspięła...
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że jak stanęłam na dole i spojrzałam w górę, to już mi się słabo zrobiło, więc wolałam okrężną drogą wokół stoku.
UsuńWidok z okna faktycznie zapiera dech w piersiach - jak z bajki. Reszta też zapiera dech - ale zdecydowanie wolę oglądać to na zdjęciach, bo jak wiesz - takie wysokości - nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTo jak w tym dowcipie: nic nie widać, bo góry wszystko zasłaniają:-)
UsuńTaka zgrabna dziewucha jak Ty, świetnie by sobie poradziła na linie. Tego jestem pewna.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia...
No niestety, tu trzeba mieć silne ręce i nogi i trochę praktyki, że o wieku nie wspomnę...
UsuńNie wspominaj, jak nie widać ;)
UsuńPrzez chwilę myślałam, że ten niedźwiedź jest wypchany - tak pięknie pozuje.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, a misie były dwa i czekały na opiekuna z rybami, bo zbliżała się pora karmienia:-)
UsuńPrzepiękne... Zapiszę nazwę miejsca. Planuję w sierpniu gdzieś wyjechać:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, a ceny porównywalne do polskich i szlaki niezbyt trudne:-)
UsuńPiękne widoki na zdjęciach, to wyobrażam sobie, jak się ogląda na żywo. Oj, pochodziłabym sobie tam z chęcią i napiła piwa na Pastyrskiej scene:)
OdpowiedzUsuńGdy do zdjęć dodasz wiatr, słońce i panoramę wokół, to nawet herbata super smakuje:-)
UsuńOch !!! Piękne widoki !!! Masz wspaniały urlop i widać, że pogoda dopisuje. U mnie nie ma dnia bez deszczu. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńZdjęcia robione przed zmianą pogody, teraz już jestem w Polsce, choć jeszcze nie w domu i w pogodzie mam to samo co Ty.
UsuńNo proszę, jak człowiek może się zaskoczyć ;D. Uroczo tam. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie niespodzianki, niby zwykłe miasto, a jakie atrakcje dla turystów!
UsuńJakie piękne widoki Asiu są na Twoich fotkach, aż cieplej na duszy się robi, gdy na nie patrzę. Widzę, że humor i siły Ci dopisują, bo dzielnie realizujecie swój plan :) Na prawdę podziwiam Cię w Twojej wytrwałości i pasji do wędrowania, a jeszcze dodatkowo znajdujesz czas, by to wszystko nam opisać. Widać, że czerpiesz z tego ogromną radość i satysfakcję, a jeszcze milej czytać wiedząc, że nie pokonujesz tych tras sama, tylko towarzyszy Ci równie ochoczo Twój dzielny i wytrwały mąż :)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i czekam na kolejną relację :)
To fajnie, że możesz podróżować ze mną:-)
UsuńZ tym towarzyszeniem to jest tak, że wzajemnie podsycamy w sobie chęci, bo czasami kondycja lub nastrój opadają i trzeba się spiąć, żeby ruszyć dalej.Ale czasami pozwalamy sobie na błogie lenistwo.
Ale na tym właśnie polega związek, prawda?
Dokładnie Asiu i cieszę się, że u Ciebie tak właśnie jest, aż miło się czyta, że takie związki jeszcze istnieją :)
UsuńBo to czasem ciężka praca jest, ale wiesz o tym, bo u Was też wyczuwa się ciepłe klimaty:-)
UsuńŚciskam kochana!
Mieszkam na południu Polski a do Czech jakoś mi daleko....... Twój wpis jest bardzo zachęcający. Może on mnie zmotywuje, tym bardziej ze jeszcze troszkę urlopu mi zostało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉
Co roku coś planuję, poszukuję. Tym razem zachęcił mnie Hegemon na blogu, a teraz już myślę o zwiedzaniu wschodniej Polski w przyszłym roku. Polecam także Moravsky Kras i piękne jaskinie!
UsuńNie wiem czemu, ale mam sentyment do Czech:-)Zabytki, niesamowite widoki - chciałabym kiedyś zobaczyć je na własne oczy:-) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńW Czechach nie bardzo jedynie smakuje mi ich tradycyjna kuchnia...
UsuńNie miałem szczęścia do ładnej pogody w Decinie, ale miasto mi się podobało - szczególnie te widoki na Łabę, zamek i kolorowe domki po drugiej stronie. Byłaś na Decinskim Śniezniku?
OdpowiedzUsuńTam niestety nie, nawet nie wiem czemu, przeoczenie? Ale nie można być wszędzie.
UsuńUffff... a już myślałam, że na niedźwiedzia natknęłaś się wchodząc na górę :)
OdpowiedzUsuńSpotykając takiego miśka wyskoczyłabym z butów chyba... na szczęście był za szybą!
UsuńBardzo dawno nie byłam w Czechach- ostatni raz gdy była to jeszcze Czechosłowacja. Ale czeskie i słowackie miasteczka zawsze mi się podobały- zawsze było czysto i przemyślana
OdpowiedzUsuńinfrastruktura.
Czekam na dalsze Twoje "sprawozdania", ciekawe to wszystko, nawet jeśli się gdzieś już było, bo przecież wszystko się zmienia.
Miłego;)
Też lubię poczytać, gdzie tam inni bywają, bo to zawsze i podpowiedź i przypomnienie, gdzie samemu się było.
UsuńZnaczy się, że czeskie wakacje to nie to samo co czeski film?
OdpowiedzUsuńMomentami tak, zwłaszcza gdy trzeba się dogadać:-)Po angielsku nie z każdym można...
UsuńNigdy nie słyszałam o tym, że ptaki tak sobie latają swobodnie przy głowach ludzi w takich miejscach, super sprawa! Nie bała się Pani, że Panią zaatakują?
OdpowiedzUsuńNie bałam się, bo to nie były groźne, ani duże ptaki, sowy itp. były jednak w klatkach...
UsuńZnowu piękne zdjęcia - widzę, ze pogoda dopisuje, a u nas okropnie, nie chce się z domu wychodzić. Przynajmniej w "mojej" części Polski...
OdpowiedzUsuńZdjęcia sa już archiwalne, u mnie teraz pogoda, jak wszędzie - zimno, deszczowo, niewakacyjnie...
UsuńAsiu, widzę, że spędzilaś czas miło, aktywnie. Miałaś możliwość podziwiania wspaniałych widoków. Zdjęcie nocne - cudne. Kojarzy mi się z werandą, hamakiem i leniuchowaniem.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia i miejsce, gdzie widać - dbają o turystów.
Ta weranda i hamak jak najbardziej by pasowały, bo wieczory były ciepłe:-)
UsuńOd lat uwielbiam Czechy, to piękny krajobrazowo kraj:) Gdy patrzę na Łabę na Twoich zdjęciach od razu przypomina mi się "nasza" Szwajcaria Saksońska. Piękne te krainy:)
OdpowiedzUsuńZapisuje to miasteczko, w którym mieliście bazę, bo czasami człowieka szuka takiego miejsca:)
Pozdrawiam pourlopowo:)
Na pewno dzieciom by się spodobało, byłoby jeszcze lepiej, gdyby przy hotelu basen nie był w remoncie. Ale w końcu remont nie trwa wiecznie...
Usuń