Kupiłam tę książkę, bo widziałam wcześniej film Katarzyny Kolendy-Zalewskiej o podróżach Wisławy Szymborskiej i liczyłam, że z opowieści Michała Rusinka dowiem się więcej o poetce.
I nie zawiodłam się.
Podejrzewam, że nie każdy do tej książki trafi, więc podzielę się swoimi refleksjami po lekturze i tymi fragmentami, które szczególnie zwróciły moją uwagę.
Fajnie poczytać o wielkiej poetce Noblistce jako o zwykłym-niezwykłym człowieku, o Jej dniu codziennym, nawykach, upodobaniach, skromności i pisaniu wierszy.
Książka NIC ZWYCZAJNEGO pełna jest anegdot i humoru sytuacyjnego, autor (osobisty sekretarz poetki) zdradza kulisy życia wybitnej osoby, ale nie zdradza zbyt wiele, namalowany przez niego obraz jest pełen podziwu, ciepła, wyrozumiałości i troski.
Michał Rusinek został sekretarzem Szymborskiej niejako przez przypadek, poszedł z polecenia znajomej, która słyszała, że poetka poszukuje profesjonalnej pomocy do kontaktów z mediami, po otrzymaniu wiadomości o przyznaniu Nagrody Nobla. Był bardzo młody, tuż po studiach, a ujął poetkę prostym rozwiązaniem problemu: telefon dzwoniący bez ustanku. Po prostu przeciął kabel...
genialnie proste, ale w stylu Szymborskiej, bo miała specyficzne poczucie humoru, także na swój temat.Michała Rusinka nazywała poetka swoim pierwszym sekretarzem.
Lubiła palić i paliła dużo, z niechęcią przyjmowała zakazy, czasami swoje spotkania i podróże uzależniała od tego czy będzie mogła zapalić papierosa. Nawet pobyt w szpitalu nie stanowił przeszkody. Gdy leżała w domu pod tlenem trzeba było tak zorganizować przerwy na papierosa , żeby nie wysadzić mieszkania w powietrze. Mawiała, że ten nałóg pomaga w pisaniu wierszy. Z takim argumentem żaden lekarz nie ośmielił się dyskutować.
Nie lubiła podróżować daleko i nie znosiła udzielania wywiadów. Planowała najwyżej jedną zagraniczną podróż w roku, a każdy wyjazd połączony był ze zwiedzaniem zbiorów sztuki w muzeach, świątyniach, galeriach. Wolała sztukę romańską od gotyckiej i przedkładała Vermeera nad Salvadora Dali , gdyż w sztuce stawiała na prostotę i brak patosu. Patos był jej obcy. Nie lubiła nawet gdy ktoś zbyt poważnie interpretował jej wiersze. Uważała, że w poezji najważniejsza jest ironia i poczucie humoru.
Z domu wyjeżdżała dwa razy do roku: do Zakopanego i Lubomierza, do przyjaciół, w towarzystwie których mogła być sobą, a nie sławną poetką. Z Lubomierza zawsze przywoziła jakieś nowe wiersze.
W trakcie podróży kazała fotografować się przed tablicami z nazwami miejscowości, czasem śmiesznymi lub dziwnymi i potem układała limeryki z ich udziałem.
Jej słabością był kicz, kiczowate prezenty kupowali dla niej goście, których często zapraszała, ale takie dary musiały posiadać jakieś drugie dno, musiały ją rozśmieszyć, zadziwić. Jeśli były po prostu w złym guście, wyrzucała je na śmietnik lub przeznaczała na loteryjki, które organizowała dla przyjaciół i znajomych. Wiele było zabawy, gdy ktoś z gości wylosował podarowany przez siebie przedmiot.
Miała nieprzeciętne poczucie humoru, także na własny temat, uwielbiała filmy Woody Allena, ale nigdy nie udało się jej spotkać go osobiście, chociaż czyniono starania w tym kierunku.
Miała słabość do pikantnych skrzydełek z KFC, które zamawiała namiętnie w dużych ilościach. Kiedyś dostała nawet od firmy specjalny talon uprawniający do otrzymywania darmowych kubełków, ale nie skorzystała z niego, twierdziła, że jej nie wypada.
Wiersze pisała w łóżku lub w wygodnym fotelu, biurko służyło do „szurania papierami” czyli załatwiania ważnych spraw i przeglądania dokumentów.
Ciekawiła ją zawsze codzienność, która przewijała się często w jej wierszach lub anegdotach, nazywanych podsłuchańcami:
Na ławeczce
Na początku podobały mi się wszystkie kobiety: grube, chude, starsze, młodsze, blondynki, brunetki. Potem zacząłem trochę przebierać – raczej młodsze, raczej blondynki niż brunetki, a najlepiej szatynki, szczupłe, ale nie kościste. Jeszcze później zacząłem gustować w przyćmionych lampkach, cichej muzyce, cienkiej bieliźnie i dwóch kieliszkach dobrego wina na stoliku. Myślałem, że mi się smak coraz bardziej sublimuje, a to były początki impotencji….
Umarła tak jak żyła, skromnie, nie absorbując zbytnio innych swoją osobą. Jeszcze przed śmiercią chciała obejrzeć film, który należy też do moich ulubionych „12 gniewnych ludzi”, ale nie starczyło już sił…
Portret : CC BY- SA 3.0 Wikimedia Commons by J.Vojnikov
Zdjęcie z papierosem : https://womenoclock.com/2015/05/16/wislawa-szymborska-il-16-maggio-1973/
Świetna recenzja na dobry początek tygodnia. Aż się chce sięgnąć po tę pozycję 😉 Bardzo dziękuję i pozdrawiam 😊
OdpowiedzUsuńMałe uzupełnienie - już zamówiłam książkę w Mediatece ;) i mam nadzieję, że będzie to dobra lektura na urlop (szczególnie po "Siostrze Bernadetcie) ;)
UsuńMam nadzieję,że będziesz zadowolona, bo teraz czyta mój mąż i też mu się podoba.
UsuńAle Siostrę Bernadettę warto przeczytać dla przestrogi.
Jako człowiek jest mi bardzo, bardzo bliska. To takim ludziom powinno stawiać się pomniki, choć z drugiej strony pewnie za to straszyli by nas po nocach ;)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Szymborska pomnika nie chciałaby...
UsuńWisława Szymborska, poetka o ciekawym poczuciu humoru jak dla mnie. Poznałam jej kilka wierszy w szkole, jak każdy, no i na tym w sumie się skończyło. To że dużo paliła to już słyszałam (nie popieram swoją drogą), ale więcej ciekawostek się pojawiło, o których już pojęcia nie miałam, także dziękuję za zaznajomienie. Mnie urzeka to, kiedy ktoś sławny pozostaje zwykłym człowiek, co rozumiem jako nie gwiazdorzy, nie szuka poklasku, robi coś, co go cieszy, spełnia się w tym, dzieli się tym z innymi i po prostu jest. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo już Miłosz to trochę inna kategoria i inny sposób myślenia o sobie...
UsuńSzkoda, że polityka swoimi buciorami, ubabranymi gnojem i wiechciami słomy, wdziera się także w sferę kultury. oczekiwałem, że po śmierci Szymborskiej władza obudzi się z tego amoku. Niestety nadal uznano, że nie była poprawna politycznie, i Ją całkowicie zignorowano.
OdpowiedzUsuńCzytałem fragmenty tej książki (w sieci są na PDFach) ... masz rację, to b. ciekawa literatura, i świetnie, że w takim dobrym stylu, ją przypominasz.
Andrzej Rawicz (Anzai)
No niestety, polityka każdemu łatkę przywiesi i gdyby nie Nagroda Nobla, to pewnie nawet w encyklopedii by Szymborskiej nie było. Długo trzeba było szukać informacji o Krzywickiej i Jurgielewiczowej przed epoką Internetu.
UsuńNie dziwi więc, że naszych najpierw zagranica docenić musi, a długo potem my...
Bardzo ciekawa recenzja Asiu. Przyznam się, że o pani Wisławie słyszałam w szkole i jakoś potem nie interesowałam się jej osobą z racji tego, że nie przepadam za prozą, chociaż Twoją bardzo lubię czytać :) Twój opis Szymborskiej przypomina mi trochę panią Marię Czubaszek, też była niezależna, z poczuciem humoru i dużo paliła. Ja akurat jestem przeciwniczką papierosów, wręcz przeszkadza mi ich dym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Masz rację, tez nasunęły mi sie podobieństwa z Marią Czubaszek, chociaż ta druga była bardziej medialna.
UsuńU nas upalnie, serdeczności:-)
Wygląda na to, że była to ciekawa kobitka. Ja słyszałam, że słabo napisała maturę z własnego wiersza ;-) I tak jak Gabuni, przyszła mi od razu na myśl Czubaszkowa, też świetna babka! Obie już odeszły...
OdpowiedzUsuńCzytałam gdzieś, że według maturalnego klucza nie rozgryzła własnego wiersza ;-)
UsuńNietuzinkowi ludzie żyją nietuzinkowo, ale też mają swoje słabości i przywary. O panu Rusinku nie mam zdania. Ufam, że nie przekoloryzował, bo mam jakieś takie obawy, że teraz odcina kupony od tego, że był Jej sekretarzem... Myślę, że wiesz, o czym mówię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W trakcie lektury nie odniosłam takiego wrażenia i oby tak zostało.
UsuńUważam, że starał sie być dyskretny i nie przywołuje żadnych sensacji.
Wszystkiego czarownego:-)
Szczerze mówiąc nie wszystkie wiersze Szymborskiej rozumiem, ale jeden z moich ukochanych - na wszystkie pory dnia i życia kobiety - jest właśnie jej autorstwa. Ciekawie piszesz Asiu o tej książce. Może czasami warto poznać wielkiego człowieka od innej - tej ludzkiej strony. Papierosów co prawda nie palę, ale sporo wierszy też napisałam w... łóżku ;) To dobry znak - ktoś przecież musi tego Nobla dalej odbierać prawda Asiu ;))))
OdpowiedzUsuńNo jasne, nieodgadnione są ścieżki naszego życia!
UsuńA wiesz, że czytając o pani Wisławie zauważyłam też kilka elementów wspólnych ze mną, o ile mogę tak nieskromnie sie porównywać, nie mówię o poezji oczywiście...
Zawsze szanowałam ją jako poetkę, bo jako człowieka nie znałam nawet z artykułów. Mimo wszystko dobrze, że nie lubiła, gdy jej wiersze były zbytnio interpretowane, bo to jest własnie piękno poezji i super, że miała takie podejście do tej sprawy:)
OdpowiedzUsuńTeż mi sie to spodobało, obcy był jej patos i nie lubiła napuszenia tak w twórczości jak i w życiu...
UsuńDziękuję Jotko za te interesujące wieści. Jak większość osób, nie znałam jej wcale jako zwykłego człowieka. Osiągać wielkie sukcesy i nadal pozostać sobą - to nie wielu potrafi. Dlatego jeszcze bardziej ją podziwiam. Nawet z tymi papierosami i jedzeniem kurczaków:) Jednak sporo wierszy Wisławy Szymborskiej - nie rozumiem. Widocznie dla mnie to za wysoki pułap.
OdpowiedzUsuńPoetka bardzo przejmowała sie tym, ze ktoś nie rozumie jej wierszy, kiedyś zamilkła na 2 lata, gdy recenzenci orzekli, że wiersz jest zbyt trudny dla przeciętnego odbiorcy...
UsuńCzytałam kiedyś wywiad z p. Rusinkiem. Po jego słowach można wywnioskować, że nasza noblistka to była niesamowita istota:) posiadająca swój własny, wewnętrzny świat. Ale może dzięki temu tworzyła tak piękne wiersze.
OdpowiedzUsuńDlatego też tak dobrze czuła sie w swoim towarzystwie, zbyt liczne grono ludzi i zbyt duży gwar były dla niej torturą...
UsuńUwielbiam twórczość Szymborskiej, Jej wiersza to skarbnica emocji i mądrości, tę książkę planuję przeczytać już od dawna, ale biblioteczka tonie w czekających na mnie pozycjach, więc pewnie jeszcze trochę to potrwa zanim zabiorę się za lekturę "Nic zwyczajnego":)
OdpowiedzUsuńNo tak, u mnie też kolejka do czytania, nie sposób przeczytać wszystko...
UsuńTo był zwykły-niezwykły człowiek.Lubię Jej poezję. Każdy bardzo utalentowany człowiek jest w pewnym sensie ekscentrykiem w życiu prywatnym.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Może to geniusz twórczy powoduje odmienność lub odwrotnie...
UsuńSzczerze przyznam że nie przepadam za autobiografiami czy książkami które opisują życie danej osoby z jakiejś tam strony :D jestem mega negatywnie do tego nastawiona :)
OdpowiedzUsuńJednak na tę chwilę moje zamiłowanie do fantastyki wygrywa ze wszystkim :)
Ja też nie zaczytuję się w biografiach, ale czasami czytam, zwłaszcza jeśli jestem zainteresowana osobą opisywaną, biografem lub jeśli ktoś mi poleci, że warto.
UsuńNie powiem ,że uwielbiam poezję bo wiesz Asiu ,że jakoś mi nie po drodze.
OdpowiedzUsuńZapamiętałam i uważam za fajną myśl Wisławy Szymborskiej "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa,jaką sobie ludzkość wymyśliła"....i choćby dlatego już Ją lubię.
O tak, to bardzo trafna i dowcipna myśl:-)
UsuńCiekawie napisałaś Asiu. To fotografowanie przed tymi tablicami to mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńCzasami tez mam ochotę tak robić, ale wtedy nigdy nie dotarlibyśmy do celu...
Usuńświetna recenzja. Zupełnie inna niż nudna bibliografia w podręczniku od języka polskiego. Wzbudza chęć przeczytania i sympatię do Szymborskiej. Spróbuj umieścić tą notkę w bibliotece. Powinni być mocno zaintrygowani a to chyba dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biografie podręcznikowe z reguły są krótkie i mało mówiące o artyście. Poddałaś mi pomysł na konkurs na ciekawa biografie twórcy.
UsuńDzięki za inspirację!
świetny pomysł ! Bo każdy wie, że Słowacki wielkim poetą był! bez dwóch zdań :D Ale nieliczni wiedzą dlaczego. To dobra zachęta by zwiększyć swoją wiedzę i przy okazji dowiedzieć się czegoś ciekawego. Myślę, że konkurs się przyjmie. Serio Ci mówię. Pokaż to co napisałaś. Jest dobre a potem zachęć do udziału w konkursie. Najpierw zaintryguj a potem wezwij do działania :)
UsuńTak zrobię, serio:-)
UsuńCzytuję tyle prozy, że na wiersze nie starcza już czasu.
OdpowiedzUsuńSzymborską praktycznie każdy zna, choć jest to powierzchowna znajomość. Przybliżyłaś nam jej sylwetkę, za co Ci dziękujemy :)
Miłego wieczoru, Jotko :)
Bardzo sie cieszę, drogi do zainteresowania sie czyjąś twórczością są bardzo różne...
UsuńI wzajemnie Ariadno:-)
Też chętnie sięgnę po tę książkę, bo uważam, że Wisława Szymborska była postacią nietuzinkową. My, jej współcześni to wiemy, ale boję się, czy szkoła i "przerabianie" jej wierszy na języku polskim, nie obrązowi jej na tyle, że będzie tylko kolejną sławną poetką.
OdpowiedzUsuńMasz rację, tez uważam, że traktowanie poezji przez programy szkolne tylko szkodzi wierszom i poetom...
UsuńPani Wisława z biegiem lat nabierała tak istotnego dla mądrych ludzi dystansu do rzeczywistości, w tym do samej siebie, stąd pewnie jej specyficzny humor, nie drażniący, nie wyszydzający nikogo, a wręcz przyjazny. Znamienne, że panią Szymborska znają i cytują we Włoszech, w Niemczech, we Francji i za oceanem, ceniąc ją za powściągliwą prawdę o życiu, styl giętki, język zrozumiały i przesłanie, które z każdego niemal jej utworu emanuje...
OdpowiedzUsuńPo lekturze książki byłam zdumiona,że tak jest ceniona za granicami, ale z drugiej strony mnie to nie dziwi, w wielu przypadkach tak jest.
UsuńOsobowość Szymborskiej w ogóle nie przystawała do naszych czasów z powodu skromności właśnie, a tyle pomyj na nią wylano swego czasu i nadal są ludzie, którzy tylko błędy młodości jej pamiętają.
Bardzo ceniłam Panią Wisławę Szymborską i to nie tylko jako poetkę ale i jako człowieka. Byłam dwukrotnie na spotkaniu z Michałem Rusinkiem - raz w Muzeum Gombrowicza we Wsoli a drugi raz w EMPIKU na Ścianie Wschodniej w W-wie. To drugie spotkanie było związane z wydaniem jej tomiku "Czarna Piosenka" wydanego już po jej śmierci. Pisałam o tym kiedyś i to dwukrotnie na blogu.
OdpowiedzUsuńOj, to bardzo Ci tych spotkań zazdroszczę...
UsuńŚwietna recenzja, zachęcająca bardzo do przeczytania tej książki:) Szymborską podziwiałam właśnie za tę skromność i prostotę, jej postawę życiową rozpatruję w kategoriach autorytetów, których świat tak dziś potrzebuje. Jak fajnie czytać, że ludzie wielcy też mieli swoje słabości;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prawda? tak jak święci nie od razu byli świętymi...
UsuńJest to dla nas jakaś pociecha:-)
Oczywiście, ze tak:) Nie ma i nie było ideałów.
UsuńRzeczywiście, ta sama książka a inne refleksje, zupełnie inne posty...
OdpowiedzUsuńMyślę, że bez książki Rusinka nasz obraz Szymborskiej nie byłby pełny. Spędził z nią naprawdę dużo czasu, dobrze poznał, ale nie zatracił tego szacunku, ciepła i troski w stosunku do niej...
Spotkałam się ze zdaniem, że książka jest pisana bezpłciowo, ale ja uważam, że pikanterii i skandali mamy dość w mediach...
Usuń