Na moim balkonie zamieszkały kiedyś wróble.
Codziennie odwiedzają nas 4 dorodne osobniki. Czasami nad ranem budzą nas tuptaniem po parapecie, czasami słychać ich zawzięte kłótnie. Bałam się, że znikną, bo gdy ocieplali nasz blok, zniknęły. Poza tym sąsiad próbował zalepić im wejście do gniazda między balkonami (widocznie nie lubi wróbli). One jednak zrobiły nowe lokum i są nadal z nami.
Ostatnio pojawiły sie także sikorki. Rzadko , na szczęście, pojawiają sie gołębie, przybyło natomiast hałaśliwie skrzeczących srok. Gdy zrobiło się zimno zawiesiłam sikorkom dwa kawałki słoniny. Mój ulubiony fotel stoi przy oknie, więc mam dobre miejsce do obserwacji. O dziwo, jako pierwsze przy słonince pojawiły sie wróble, nie wiedziałam, że te małe ptaszki są mięsożerne.
Sikory nieśmiało czekały na swoją kolej. Gdy jedna z nich siadła obok większego kawałka sadła wróbel natychmiast ją przegonił. Próbowała druga, też ją przegonił. Przyleciała wielka sroka i dwoma szarpnięciami zerwała jeden z kawałków słoniny. Teraz było dopiero o co walczyć!
Biedne sikorki czekały cierpliwie na swoją kolej i czasami pod nieobecność wróbli udawało im się uszczknąć co nieco. Gdy wróble wracały, zastosowały specjalną taktykę biesiadowania - jeden się posilał, trzy pozostałe pilnowały, by mógł jeść w spokoju. Nie znam hierarchii tych ptaszków, ale wyglądało, jakby jeden z wróbli był przywódcą gangu...
Po kilku dniach ze słoniny zostały strzępy, mizerne resztki i wróble straciły zainteresowanie łupem. Sikorki natomiast z rozkoszą delektują się resztkami z pańskiego (wróblego) stołu .
Planuję zawiesić na zimę karmnik, będzie co oglądać, na TV nie ma co liczyć :-)
Och tak, karmnik koniecznie! Też myślałam, że wróble to tylko ziarenka. A gdybyś powiesiła słoninę tak, żeby można jej skosztować tylko w zawisie? Czy wtedy też sroki by ją atakowały?
OdpowiedzUsuńSroki właśnie taką zaatakowały, jak kolibry, w locie...
UsuńU nas ptaków bardzo wiele, ale mąż, który je uwielbia i nałogowo coś dla nich robi, na razie nie pozwala karmić - póki jest dodatnia temperatura i nie ma sniegu same sobie bezproblemowo znajdują pożywienie - wciąż sa dostępne jarzebiny, głogi, mnóstwo robaków... ostatnio był u nas zielony dzięcioł, wygrzebywał mrówki - one podobno do rozwoju ( młode zielone dzięcioły) potrzebują zywych mrówek i nic tego nie zastąpi. SIkorki tez już są...
OdpowiedzUsuńTego o dzięciołach nie wiedziałam, zawsze można na blogach czegoś ciekawego sie dowiedzieć:-)
UsuńŚwietny tytuł ;D. Obserwując wróble, mam wrażenie, że one są w stanie zjeść wszystko, co im się da ;D. Lubię je oglądać i sikorki też. To takie małe i urocze ptaszki.
OdpowiedzUsuńTo prawda, gdy idę do pracy, obserwuję jak kąpią się w kałuży lub biorą piaskowe kąpiele, a gdy już nie ma liści, siedzą na krzewach jak bombki :-)
UsuńMacie szczęście - u mnie w okolicy już od dawna nie widziałam wróbli. Grasują natomiast gangi gołębi. Kiedyś nawet, gdy byliśmy na urlopie założyły w starej doniczce gniazdo i złożyły jaja. Nie mieliśmy sumienia się ich pozbyć więc przeszliśmy całą gehennę wysiadywania i dorastania małych. Jak wyglądał balkon możecie sobie wyobrazić. Od tamtej pory bardzo pilnujemy, żeby do nas nawet na chwilę nie wpadały. Pewnie, że wróbelki zapraszam...
OdpowiedzUsuńTo samo zdarzyło się mojej mamie, więc wiem jak moze wyglądać balkon... u nas mieliśmy kiedyś 3 gniazda jaskółek i to nad wejściem na balkon, miło było póki ptaszki nie urosły i nie zaczęły brudzić gdzie popadnie, 3 gniazda po kilkoro młodych, to już całe stado...
UsuńBo "wróbelek ptaszyna niewielka..." i wszystkożerna :-)
OdpowiedzUsuńNiewielka, ale decybele niemałe generuje :-) Chociaż wolę wróbelki, niż gołębie...
UsuńKtoś ucieszyłby się z jednego,małego wróbelka a u Ciebie Asiu cały gang...Ty to masz szczęście....Mój Mietek zna się jako "człowiek lasu" na roślinkach ,ptaszkach....i oczywiście grzybach (właśnie poszedł przynieść rydze).Wstyd może się przyznać ,ale najlepiej zapamiętałam jak wygląda kos ze względu na swój ciekawy ,kolorowy dziobek....no nie jeszcze rozpoznam wróbelka,gołębia......ale jakoś nie jestem bardzo "zakręcona" na tym punkcie.Ot-lubię szczególnie ptaszki ,które pięknie "śpiewają"-najpiękniej słychać je w lesie....
OdpowiedzUsuńGrażynko, ja też na ptakach znam sie kiepsko. U nas w parku ptaków jakby przybyło, także tych śpiewających, widocznie klimat Solanek im służy. Ostatnio zauważyłam wróbelka w sklepie Biedronka, polatywał to tu , to tam. Pieką tam bułki, więc okruszki się znajdą...
UsuńKiedyś też wróble miały gniazdo na moim balkonie, potem przyszedł czas na gołębie, a teraz na dachu mewy przesiadują i tłuką się niemiłosiernie szczególnie rano, a jak okno szeroko otworzę to czasem się boję, że mi do pokoju wleci:)
OdpowiedzUsuńNo jakby taka wielka mewa wpadła do pokoju, to narobiłaby zamętu...
UsuńDzięki za odwiedziny:-)
A u nas nie ma wróbli...Coś się podziało w ekosystemie chyba niedobrego. Dużo dużego ptactwa (sroki, gołębie) jak u Hitchcocka :), a wróbli jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńJak można zabudować ptakom dostęp do gniazda? To jest chore.
Takiego mam sąsiada, więc śmiałam sie z niego, gdy wróble go przechytrzyły i znalazły nową dziurę...
Usuń... to jeszcze nic... u mnie pewnej zimy pojawił się na zaokiennym parapecie grubodziób, nieco większy od sikorek i nastroszonych wróbli. Cały parapet z karmą był jego... pozostałe ptaszęta cierpliwie czekały, aż się nasyci. Ja, aby wszystkim skrzydlatym stworzeniom dogodzić, oprócz słoninki wysypuję ziarno słonecznika. Wszystkie ptaki uwielbiają słonecznik. I jedna sprawa... jeśli już dokarmiać, to nie wolno przestać i tak całą zimę... a ptaszęta przylecą, zapamiętają i po jakimś czasie okaże się, że wcale nie tak mało tych ptaków... a sroki i choćby takie gawrony, nie mówiąc już o wronach to bardzo mądre i ciekawskie ptaki... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze podglądam sposób, w jaki ptaki radzą sobie z orzechami, pewnie nie wszyscy ludzie wpadliby na to...
UsuńCwaniaki .... Nie dokarmiam ptaków, bo równocześnie dokarmiałabym swoje koty. Kiedyś, tuż po przeprowadzce do domu, w starym budynku gospodarczym zamieszkały kowaliki...czekaliśmy z rozbiórką aż do ich wyprowadzki. Część z nich nie zdążyła - nasza kotka się nimi zaopiekowała. Ostatnio nawet dzięcioła przytargała - bandytka
OdpowiedzUsuńKoty już tak mają. Koleżanka, która ma domek narzeka na kota sąsiadów, który znosi na jaj taras swoje łupy, a ona te zwłoki musi zakopywać...
UsuńNa mój balkon też sikorki zagladają, może sprawię im karmnik, w każdym razie słoninkę w czasie mrozów będę zawieszać. Chociaż nie wiem, czy powinnam, bo jakieś ptaki w lecie bez przerwy dziobały moje zioła na balkonie ;-) Bazylia dosłownie została skoszona. Pierwszy raz coś podobnego mnie spotkało.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie ptaki lubują sie w przyprawach :-)
UsuńNie wiedziałam, że wróble są takie bojowe :) Ja chyba w tym roku zrobię juniorowi frajdę i zamontuję karmnik.
OdpowiedzUsuńJa też nie, głośne i ruchliwe tak, ale żeby walczyły z sikorkami?
UsuńKarmnik zawieś koniecznie, akwarium i karmnik to wielka frajda dla obserwatorów.
Tak mi się jakoś te rozdziawione dzioby trzech sikorek skojarzyły z naszymi komentarzami na blogach. Ciekawe, czy one wiedzą co to znaczy "zamknij dziób". ;)
OdpowiedzUsuńGołębie lubię, miałem nawet dwa oswojone, które jadły z łyżki, i rano pukały dziobami w szybę. Oczywiście parapet mam upstrzony, ale to jest b. cenny nawóz do zakwaszonej gleby, tylko trzeba rozcieńczyć. W sumie nie ma złego ...
Ja nie lubię, mam uraz, ale do mojej babci przychodziły gromadnie, bo dziadek cały ryż i kaszę im wysypywał, o co babcia miała wielkie pretensje, bo gdy zupę gotowała, to musiała do sklepu szybko biec...
UsuńWnikliwie i spostrzegawczo jak zawsze... Witam po nieobecności... Teraz będę się tłumaczyć!
OdpowiedzUsuńZ DeŻaWi "skończyłam" na początku wakacji, potem kompletnie się wycofałam... Wróciłam chyba z nowymi siłami, chociaż przerwa bardzo była mi potrzebna. Odpoczęłam nie tylko od Bloggera, ale i od internetu w ogóle... Przez to zaniedbałam znajomych, których dzięki niemu zyskałam.
No tak, ale wracam, jeśli ciągle jestem u Ciebie mile widziana, obiecuję zaglądać częściej! Założyłam nowego bloga, o DeŻaWi ciągle myślę, chociaż od końca lipca nie przybyło ani strony żadnego tekstu... Teraz zmieniam stylistykę, można mnie znaleźć na rockmetalu.blogspot.com . Tak jakby co, tam jestem! ;)
Ciepełka znowu
Martyna
No witaj, oczywiście że jesteś mile widziana i czytana i gdy wrócę z pracy zaraz do Ciebie zajrzę.
UsuńBuziaki :-)
A my mamy karmnik w ogrodzie. Zlatuje się tam ptactwo rozmaitego gatunku. W karmniku buszują przede wszystkim wróble i sikorki. Czasem wepcha się tu jakaś zgłodniała sroka, a u podnóża karmnika dyżurują kuropatwy.
OdpowiedzUsuńFantastyczny widok! :)
O takim karmniku, wielkim jak stołówka też marzę, to dopiero byłoby pole do obserwacji!
UsuńKarmnik jest dość duży, więc musi stać na metalowej rurze. Drewno niestety nie zdało egzaminu...
UsuńNo to co? Zaczynamy dokarmianie? A może to jeszcze za wcześnie? Przecież tyle wokoło zasuszonych roślin. Ptaki korzystają i wydziobują nasionka ;)
To my będziemy podrzucać im smakołyki , a nagrodą będzie podglądanie , nasze prywatne National Geographic :-)
UsuńJa bym z chęcią zaczęła już to dokarmianie, ale...nie godzi się, kiedy tyle jedzenia dokoła.
UsuńBo jak te szelmy sobie poradzą, gdy naprawdę sypnie śniegiem? ;)
wróble są śmieszne i poprawiają mi humor :) Podoba mi się ich choleryczny temperament tak w zabieganiu o względy upatrzonej samiczki jak i w plemiennych potyczkach i swarach. Kiedyś miałam za oknem łazienki dorodny winogron, który piął się po murze kamienicy aż na 2 piętro. W tymże pnączu gnieździły się ptaki , między innymi wróble. Od rana miałam więc ptasie "radio" a i popatrzeć było na co . Gdy dojrzał winogron to i jeszcze można było zerwać z okiennej winnicy całkiem sporo kiści dojrzałych owoców . Niestety dzisiejszym ludziom wszystko przeszkadza , nawet jeśli nie to i tak ... no i podlali randapem ...pnącze zaczęło zamierać więc wtedy bez żadnych skrupułów wytargano resztę. I tak za jednym zamachem pozbyto się rośliny , ptaków i owadów . A podwórko jest jeszcze bardziej obskurne niż było . :(
OdpowiedzUsuńNiestety, niektórym wszystko przeszkadza, natomiast od siebie nie dadzą nic w zamian :-(
UsuńU mnie takich gangów co niemiara, bowiem mieszkam w sąsiedztwie parku. Nawet kaczki przybywają znad stawu.
OdpowiedzUsuńKlika lat temu na naszym balkonie parka gołębi uwiła sobie gniazdko i nawet były młode. Od jakiegoś czasu ADM zabroniła, aby na parapetach i balkonach dokarmiać ptaki, więc rzadko siadają,ale za to gromadzą się na drzewach i drą te swoje dzioby, jakby je ktoś obdzierał z piórek, i niestety brudzą chodniki.
Kiedyś widziałam, o zgrozo, jak sroka wytargała z gniazda wróbli nieopierzone jeszcze pisklę, płakać mi sie chciało na ten widok, choć to natura, wiem!
UsuńU mnie cały dzień ruch niesamowity- przeważają sikorki, które pasą się łuskanym słonecznikiem i rozdrobnionymi orzechami arachidowymi. Przylatują też wróble mazurki i cała ferajna zgodnie dziobie. Czasami przylatuje też sójka i oczywiście wtedy cały drobiazg w popłochu ucieka.Sójkę przeganiam, bo na osiedlu jest sporo karmników przeznaczonych dla większych ptaków i zawsze tam jest sporo pokarmu.
OdpowiedzUsuńTe duże ptaki płoszą naszych milusińskich, sroki i gołębie też przeganiam.
UsuńMam za oknem dwa drzewa wiśni i często obserwuję tam ptaki. Obecnie głównie sikorki, wróbli malutko, no i sroki, których mam wrażenie ostatnio jest jakoś więcej niż kiedyś. Przylatują do swojej ptasiej stołówki, którą im co roku organizuję (przysmakiem ptaków są pestki z melona - szybko znikają). Natomiast latem, kiedy na drzewie są wiśnie, przylatują szpaki i czują się jak u siebie - wcale nie są płochliwe. A o każdej porze roku monitoring ptaków na wiśniach prowadzi Harry - mój kot.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Masz rację, srok jakby więcej, a szpaków to u nas całe kolonie, siadają na wielkich topolach i potem słychać ich charakterystyczny śpiew...
UsuńStawiając altankę w pobliżu naszego kurnika, nie przewdzieliśmy jednej rzeczy. Wszystkie ptaki stołujące się w kurniku, a jest ich niezliczona gromada - przysiadają na altance i... no właśnie... ozdabiają ją bardzo ale to bardzo solidnie. Może faktycznie zrobić im jakiś karmnik gdzieś w innym miejscu, żeby je odciągnąć dalej?
OdpowiedzUsuńO, widzę że po kabaretach nie mogłaś długo zasnąć. Trzeba koniecznie odgonić ptaki od altanki, bo zniszczą, a może myślą, że altana to wielki karmnik?
UsuńMasz rację - po pierwsze msiowy plan dzienny był nie wykonany , a po drugie chyba jeszcze endorfiny mi krążyły w organizmie, bo wcale nie byłam śpiąca :)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKiedyś koleżanka wypatrzyła sikorkę na balkonie. Chciała zrobić przyjemność swoim maluchom i zawiesiła na sznurku kawałek słoninki. Sikorka przyleciała i zaczęła smakołyk skubać. My patrzyłyśmy, a jej synek chodził wokół i cmokał (miał może ze trzy latka). W pewnej chwili przystanął i, wskazując ptaszka palcem, wycedził z ponurą miną: "Tylko powiedz jej zeby snulek oddała!"
Ja też nie przepadam za gołębiami od czasu jak widziałam ich atak na dziewczynkę jedzącą lody - przeraziła mnie ich agresja.
Pozdrawiam :)
U nas straszne ilości wron i kawek się namnożyły i gdy tak lecą na nocleg w parku, to mam wrażenie , że występuję w filmie PTAKI...
UsuńJa zawieszam karmnik, gdy spadnie śnieg lub pojawią się mrozy. Uwielbiam obserwować, gdy wróble, sikorki ze smakiem jedzą smakołyki, które im podrzucam:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo taki film przyrodniczy za oknem :-)
UsuńKiedyś ludzie narzekali na wszechobecne wróble. Odkąd są śmietniki szczelne, nie ma ani jednego wróbla, natomiast dokarmiane gołębie zawładnęły osiedlem i co gorsze, obudziły demony. Teraz ludzie pomstują na ptaki przez brudne balkony. Zatem sprawdza się teoria, że najważniejsza jest równowaga.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Oj, tak - równowaga najważniejsza. Gdy ludzie zaczęli tępić na osiedlach koty, pojawiły się szczury, wolę już kocury niż stada gryzoni...
UsuńMiłego tygodnia:-)
Ponieważ już zapowiadają opady śniegu, to może ten karmnik już warto byłoby powiesić. Trochę żal zrobiło mi się tych sikorek, które muszą wyjadać resztki. Może tę słoninę dałoby się tak osłonić, by mieściły się w "domku" tylko sikorki, a wtedy wróble jako większe zagospodarowałyby sobie karmnik odsłonięty z co najmniej 3 stron? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrudno kochana, takie prawo dżungli :-)
UsuńU mnie w tym roku całe mnóstwo sikorek i przestały się jakoś bać skubane. Przylatują na parapet i prawie pukają w szybę domagając się jedzenia :-). Jestem ciekaw czy pojawi się gil, który urzędował na pobliskim drzewie w zeszłym roku...
OdpowiedzUsuńJejku, gila na żywo jeszcze nie widziałam :-(
UsuńSikorki to już dawno nie widziałam. :( Gołębie paskudzą strasznie, ale u nas jest taki region gdzie jastrzębi sporo, więc i ptaków coraz mniej.
OdpowiedzUsuńKarmnik to fajna sprawa, można poobserwować, uchwycić jakieś ciekawe zdjęcie. A te wróble niewychowane, nic się podzielić nie chciały... ale tak to już jest w przyrodzie.
Masz rację, pazerne strasznie, a myślałam, że nie ruszą, no cóż, nawet ptakom apetyt się zmienia ;-)
UsuńAsiu na mój balkon też przylatują sikory. Te ich "walki" o lepszą pozycję na słonince są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńZgadza się, najlepsza telewizja balkonowa :-)
UsuńNo proszę. Jak byłem mały niemal w podwórzu mego domu była masarnia. Ile wtedy było w okolicy ptaków! Nawet rybitwy. A teraz tylko gołębie, których nie znoszę, jako chyba jedynych przedstawicieli ptasiego rodu.
OdpowiedzUsuńOj, to pewnie i szczury bywały, brr...
UsuńZgadza się. Ponieważ kamienica miała wtedy klatkę przelotową, kursowały czasem w jedną i drugą stronę. Wielkie, spasione, z długimi ogonami...
UsuńWidać, że wśród ptaków także racja jest po stronie tych, których jest więcej. A słoninkę przecież zawsze wieszamy z myślą o sikorkach;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o sikorkach, ale jak widać wróble też nie pogardzą:-)
UsuńA ja właśnie kilka dni temu zawiesiłam na balkonie karmnik. Tylko że mieszkam na 10 piętrze, więc boję się że malutkie ptaszki to nie będą do mnie dolatywać.
OdpowiedzUsuńNa razie obserwuję i pewnie też po jakimś czasie napiszę.
Moja koleżanka mieszka na 8 i ma pełen karmnik, także bądź dobrej myśli :-)
Usuń