Czy kojarzycie reklamy telewizyjne, które polecają nam kredyt bankowy? Mnie ostatnio prześladuje reklama, w której młody człowiek bierze kredyt w banku, aby wymalować na ścianie budynku mural o swoich oświadczynach. Pierwsze, co mi się skojarzyło, to niefrasobliwość kandydata na męża. Bo co, wziął kredyt, który mamy wspólnie potem spłacać, a bał sie nawet zapytać?
Może ktoś nazwie to fantazją, ja trochę inaczej...
Obserwuję zresztą na przestrzeni lat, zawieranych ślubów i różnych znajomych,że im większa owa fantazja i droższe uroczystości, tym krócej trwa związek.
A fantazja w temacie oświadczyny jest nieograniczona - od oświadczyn pod wodą i na szczytach gór, do takich na scenie podczas koncertu lub w trakcie spływu kajakowego czy rajdu motocyklowego.
W moich czasach oświadczyny były mniej spektakularne, zaręczyny przeważnie w obecności rodziców, a i rozwody wśród znajomych rzadko się zdarzały.
Gdyby ktoś namalował na ścianie taki baner dla mnie przy pomocy kredytu, to moje pytania byłyby takie:
- czy kandydata można traktować poważnie?
- chciał mnie zaskoczyć czy samemu się dowartościować?
- kto ten kredyt teraz spłaci, mam się dołożyć?
- czy jest aż tak pewien, żeby zapożyczyć się w banku na taki cel?
- czy nie lepiej wydać taka kasę na wspólną podróż?
- czy oświadczyny nie powinny być raczej bardziej intymne, niż publiczne?
Jeśli facet oświadcza się na scenie, na statku czy w samolocie, to albo musi być na 100% pewien pozytywnej odpowiedzi, albo dawno już zgodę ma i tylko bawi się w teatr. Życie to nie melodramat, sama nie chciałabym być postawiona wobec publicznej presji na zgodę.
Ale być może znajdą się kandydatki, które taki sposób zachwyci. Bo ja to bardziej pragmatyczna, niż romantyczna jestem. Romantyzm mile widziany w innych kwestiach. Ale to inny temat...
A oto różne sposoby na zorganizowanie oświadczyn... KLIK
Przypomniałam sobie jak to było ze mną.
OdpowiedzUsuńPo prostu stwierdziliśmy że dobrze byłoby gdybyśmy byli na zawsze razem. I poszliśmy kupić sobie obrączki - takie zwykłe do sklepu ORNO. I potem powiedzieliśmy o tym rodzicom i ustaliliśmy datę ślubu.
Natomiast mój starszy syn oświadczył się przyszłej żonie bardzo uroczyście- w obecności jednych i drugich rodziców.Oczywiście z pierścionkiem zaręczynowym...
A jak jest teraz to nie wiem, bo mój młodszy syn nie śpieszy się...
Moje zaręczyny wyglądały podobnie jak u Twojego syna, a nasz syn z kolei też się nie śpieszy...
UsuńOdkryłam Twój i Boi komentarz w spamach i nie wiem dlaczego...
Ja też bym nie chciała takich spektakularnych zaręczyn. Z resztą nie miałam żadnych i jesteśmy razem już prawie 40 lat.
OdpowiedzUsuńAsiu nie podzielam poglądu, że oprawa zawarcia związku w jakiś sposób wpłynie, czy on przetrwa czy też nie.
Oczywiście Tereniu , że to o niczym nie przesądza, to raczej taka refleksja, że niektórzy zapożyczają się u samego diabła, żeby wyprawić weselisko, a zdarza się, że kredyt jeszcze spłacają, a małżeństwo już nie istnieje...
Usuńja bym chciała oświadczyny na szczycie górskim oooo :D
OdpowiedzUsuńI masz prawo, jak dojdziesz na szczyt, to już dobrze :-)
UsuńMoje oświadczyny były chyba najbardziej nonszalanckie jakie mogły być, co żona mi wypomina do dziś. Ale ich jakość nie przeszła na jakość małżeństwa, często nadal mówimy sobie że się kochamy i idąc ulicą trzymamy się za ręce. Przetrwaliśmy w ten sposób kilka burz - mówiąc zawsze na końcu, że się kochamy.
OdpowiedzUsuńO, i to jest najważniejsze :-)
UsuńJoasiu, zgadzam się z twoją analizą tej reklamy - kolejna historyjka, która ma skusić młodych do wzięcia kredytu. Tyle że kompletnie bezrefleksyjna, czego nie można odmówić twojemu wpisowi. Jeśli chodzi o zaręczyny? Chyba też nie chciałabym takiej szopki, chociaż do dziś mężowi czasem w żartach wypominam, że 27 lat temu nie padł na kolana :).
OdpowiedzUsuńHa, ha - mój też nie padał, potem zaraz poszedł do woja na 2 lata, ale na szczęście jesteśmy już razem szmat czasu i ani dnia nie żałuję :-)
UsuńTo tak jak ja. Też się jakoś dobrze wyszukaliśmy w tłumie.
UsuńOj to chyba wspomnę o swoich zaręczynach....Odbyły się w naszym (wtedy jeszcze bardzo urokliwym)parku dukielskim. Mój Mietek był przygotowany- był nawet szampan....dwie lampki-my na ławce -obok wiosna w rozkwicie- i to właśnie pamiętam....W tym roku w sierpniu minęło 35 lat...gdy jesteśmy razem....Zgadzam się ,że nie zawsze te najbardziej spektakularne-czy to zaręczyny czy ślub....zapewniają trwałość...a te dziwactwa co się teraz wyprawiają...są a to rolnicy szukają ,a to teściowe,a to...jeszcze inne cuda.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zadziwia poszukiwanie żony w Tv i to ocenianie kandydatek przez teściowe...
UsuńAleż twój Mietek miał fantazję, no no !
A ślub mieliśmy mieć na górze Cergowej....ale jak się ma rodzinkę pracującą w USC to nic się nie "ukryje"....wydało się i plany byliśmy zmuszeni zmienić...
UsuńSzkoda, że kobiety nie proszą o rękę. To dopiero by wymyślały! Facetom fantazji brakuje...
OdpowiedzUsuńA ja bym była za takim pomysłem, dlaczego nie?
UsuńZawsze uważałem zaręczyny za coś absolutnie cudacznego...
OdpowiedzUsuńNiektóre naprawdę bywają cudaczne, a takie spinanie się ze strony facetów to prawie jak walka kogutów...(może przesadziłam). A gdyby na tym szczycie dostali odpowiedź negatywną?
UsuńTo ta reklama z Pawłem Domagałą?
OdpowiedzUsuńOświadczyny niewątpliwie są szczególną chwilą. Myślę, że jak kto woli i co się komu podoba. Jestem romantyczką, ale jakiegoś publicznego wystąpienia bym nie chciała, raczej sam na sam. Pary są różne i to właściwie od nich zależy. Mamy tendencję rozwodową, coraz więcej małżeństw decydują się na rozwód i to jakie były oświadczyny niekoniecznie na to wpływa, bo to właściwie tylko chwila, ważna, bo ważna, ale chwila.
Tak jak powiedziałaś, ważna chwila między dwojgiem ludzi, raczej nie do "użytku"publicznego...
UsuńKojarzę reklamę, banku już nie, ale to tylko dowód na to, jak poważnie traktuję reklamy ;-) Tzn. zdarzają się takie, które rzeczywiście chwytają za serce, Allegro ma takie i zapamiętałam o kim mowa! A ten bank chciał powiedzieć, że nikt oprócz mnie nie będzie decydował o moich pieniądzach i decyzjach z nimi związanych, choćby to były głupie decyzje i rzeczywiście podawane są przykłady takich głupawek, szaleństw. O ile pasieka na dachu (z poprzedniej reklamy) nawet mnie ubawiła, to przy tej też się skrzywiłam. O takich oświadczynach pomyślałabym, że dość niedojrzały pomysł, a szczególnie za pożyczone pieniądze. Ech, naciągają nas na te pożyczki jak mogą, myślą, że jakiś głupek się znajdzie, a oni zarobią.
OdpowiedzUsuńDecyzja decyzją, zgoda, ale jako przyszła żona spojrzałabym podejrzliwie na kandydata :-)
Usuń"Gwiazdą być"- to popularne dziś motto przyświeca wielu organizmom. Stąd coraz większa popularność wyreżyserowanych oświadczyn czy wesel nawet za cenę kilku lat, poświęconych na spłacanie zaciągniętego na ten cel kredytu :) Po ilości rozwodów sądząc... o rzeczach najważniejszych mało kto już pamięta.
OdpowiedzUsuńTo prawda, o sednie sie zapomina. Ciekawe, czy w tym szaleństwie nawet noce poślubne będą na sprzedaż?
Usuńja bym się wcale nie zdziwiła, skoro można handlować cnotą to i nocą poślubną... dziś już wszystko jest wystawione na widok publiczny innymi słowy na sprzedaż . Pojęcie intymności tak jak wiele innych przechodzi do lamusa .
UsuńTeraz mi się przypomniało, że w Big Brotherze nie takie rzeczy się zdarzały...
UsuńKażdy sposób jest dobry, aby choć na chwilę zaistnieć w mediach. Tak naprawdę to oświadczyny są bardzo intymnie podejmowaną obustronną decyzją. Masz rację, że jeżeli ktoś robi to "pod publikę" to z reguły odpowiedź ma już uzgodnioną.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, bo wątpię czy ktoś świadomie naraziłby się na publiczną odmowę...
UsuńJa to chyba jestem z lekka niedorozwinięta umysłowo, bo więcej niż połowy reklam nie rozumiem- część z powodu fatalnej polszczyzny, część z powodu prymitywnych skojarzeń "reklamotwórcy". I dostaję gęsiej skórki gdy wszędzie atakują mnie reklamy- jestem może z lekka niedorozwinięta by rozumieć tę twórczość reklamową, nie mniej gdy coś jest mi potrzebne potrafię to wynalezć bez reklam.
OdpowiedzUsuńOświadczyny, zaręczyny-oj to było straszliwie dawno ale oświadczyny były odpowiedzią na moje dictum, że powinniśmy się przestać spotykać i nawet tekst (mówiłam szczerą prawdę) że nie lubię jakichkolwiek prac domowych, nie potrafię nawet wody na herbatę zagotować a co dopiero zrobić obiad, jakoś go nie zniechęcił.I tak sobie siedzimy razem już 50 lat, choć nie było oficjalnych zaręczyn w towarzystwie rodziców, a od pomysłu na ślub do jego realizacji minęło raptem pół roku.
Miłego;)
Z niektórym reklamami też tak mam, myślę, że będzie o pończochach, a tu...perfumy ;-)
UsuńOd moich zaręczyn do ślubu trochę minęło, ale to dlatego, że lubego w kamasze wzięli na całe dwa lata i to w stanie wojennym, koszmar!
Tv nie oglądam, więc reklamy nie kojarzę. A zaręczyny? Było miło i intymnie. Z ciekawostek - pierścionek mojej młodszej córki zjadł kot. Nie znalazł się. Szampan po zaręczynach syna stał w naszej lodówce ze dwa lata ( reszta znaczy) - ja się nie ośmieliłam wylać, a syn dawno o tym zapomniał... bo to było w sylwestra, gdy nas w domu nie było. A starsza córka nosi ten pierścionek stale. A, wszyscy już mają obrączki:).
OdpowiedzUsuńTo dużo atrakcji mieliście, pamięta się całe życie:-)
UsuńKurczę, faktycznie też bym się trochę martwiła, że będziemy musieli spłacać ten kredyt razem. Jak ktoś już organizuje coś takiego to miło by było, gdyby było go stać na zrobienie tego bez kredytu, czyż nie? Sama osobiście zabiłabym chyba partnera za zrobienie czegoś takiego, bo romantyczne to dla mnie nie jest, a głupie co najwyżej, ot co. :)
OdpowiedzUsuńPoza tym mają się liczyć słowa, gdy druga osoba prosi nas o spędzenie z nami resztę życia czy cała szopka wokół? Bo dla mnie wybór jest dość oczywisty...
U mnie pojawił się nowy wpis, zapraszam serdecznie.
Fajnie jest, gdy starcza na wszystko, ale brać kredyt, by przed kimś się popisać? Też nie byłabym zadowolona...
UsuńA ja dostałam zaręczynowe... tenisówki, bo taka była potrzeba chwili. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze że tenisówki były zaręczynowe, ale potem okazało się, że tak. I nie zamieniłabym ich na żaden pierścionek nawet ze złota różowego ( o ile takie istnieje) a o rękę - poprosiłam... ja. Nawiązując do wypowiedzi jednego z poprzedników :)A co do uroczystości i wymyślania, Asiu - masz całkowitą rację. Nieraz jest ona organizowana przez rodziców którejś ze stron i to oni dyktują warunki, tylko że potem te warunki dyktują dalej i może być tylko gorzej...
OdpowiedzUsuńO tak, tak właśnie bywa, nie jeden związek rozpadł sie przez to, że teściowie nadal dyktowali warunki.
UsuńZ tego co pamiętam, zaręczyny wyszły od mojego obecnego męża, ale o ślub zapytałam pierwsza...
Ale na początku była reklama... W reklamie chcą swój towar koniecznie sprzedać i złapią się wszystkiego. Czy młodzi z tego powodu lecą szybko po kredyt, chyba nie... Chociaż ślubów nie przemyślanych nie brakuje. Wydaje mi się, że przetrwanie małżeństwa jednak nie zależy od otoczki zaręczynowej. A reklamy bywają "wkurzające", np. weź kredyt na święta, kupisz prezenty i gadżety i będzie fajnie.W reklamie wszyscy są z tego powodu szczęśliwi i nikt nie dodaje, że kredyt będziesz spłacał aż do następnych świąt.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w takich przypadkach zastanawiam się, ilu ludzi nabiera sie na te bajeczki z reklam? Może jednak tak, skoro tyle kasy na nie wydają...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńOświadczyny, zaręczyny, ślub to bardzo osobista sprawa, więc trudno wtrącać się w upodobania innych :)
Natomiast celem reklamy jest wcisnąć produkt, stosując wszelkie możliwe sposoby - nawet te mało etyczne, czy odwołujące się do najniższych instynktów.
Zatrważające jest to, że wiele osób naprawdę daje się nabierać, jakby nie miały zwykłego zdrowego rozsądku.
Bardzo na czasie ten Twój tekst o "kredycie jako najprostszym sposobie na osiągnięcie maksymalnego szczęścia".
Pozdrawiam :)
Gdyby od kredytu zależało szczęście, to wszyscy nieszczęśliwi powinni lecieć do banku, zamiast do psychoterapeuty...
UsuńRomantyzm romantyzmem, ale nie za cenę spłaty przez lat kilka kredytu ;) Tyle, że taki sposób jak przez Ciebie opisany pasuje jak ulał do aktora, który gra postać Krzysia Małeckiego w serialu "O mnie się nie martw". Wiadomo, że banki, a i nie tylko banki robią co mogą, by wcisnąć swój produkt i jest to nader irytujące.
OdpowiedzUsuńNatomiast wśród przedstawionych przez Ciebie pod linkiem sposobów proszenia o rękę - kilka jest naprawdę i romantycznych i zabawnych. I to bez brania kredytu :)
Pozdrawiam już poniedziałkowo :)
No pewnie, takie oświadczyny w górach na przykład, w czasie wspólnego wypadu lub na wycieczce do Wenecji :-)
UsuńO tak :)
UsuńCzasami "prosta" forma zaręczyn jest piękniejsza niż wymyślne miejsca. Najważniejsze jest to co mają w sercu osoby, które chcą być ze sobą:))
OdpowiedzUsuńPrawda? I przekonanie, że to właśnie ta właściwa osoba, a potem wspólna proza życia...
UsuńKiedyś czytałam, że reklamy muszą być głupie, żeby zapadały w pamięć. Ta chyba do takich należy.
OdpowiedzUsuńBardzo mądre przemyślenia! Też nie chciałabym, żeby mój narzeczony zapożyczał się już zanim podejmiemy poważne decyzje.
A co do spektakularnych zaręczyn... Z moim obserwacji wynika, że nieważne jakie by były - większość związków i tak się rozpada. Być może w dzisiejszych czasach ludzie mają więcej odwagi by od siebie odejść, a może brakuje im cierpliwości i szacunku i nie potrafią nawzajem walczyć o siebie? hm
Myślę, że raczej to drugie, ale zdarza się, że dziś więcej jest tych odważnych, kiedyś było nie do pomyślenia, by kobieta odeszła od męża tyrana...
UsuńZ tym, że im droższe wesele, tym szybszy rozwód - to mam dokładnie identycznie spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńTak zaobserwowałam wśród bliższych i dalszych znajomych...
UsuńTeż nie jestem fanką ślubów z wielką pompą i dużych wesel, wydaje mi się, że wtedy trudno jest ię skupić na duchowym wymiarze tej uroczystości.
OdpowiedzUsuńPrawda? tak jest z wieloma uroczystościami, zastaw się, a postaw się! Bo co ludzie powiedzą...
UsuńW temacie oświadczyn jestem ściśle określona - pierścionka nie mam, ale mam swoje marzenia dotyczące tego wydarzenia.. Nie jestem super wymagająca i nie mam wielkich oczekiwań. Również dziwi mnie przechwalanie się wśród koleżanek, która za ile dostała pierścionek i jaki kamyczek na nim jest.. To ma być symbol miłości, a nie portfela. Co do oświadczyn - petardy, koncerty, kajaki i inne pierdoły (tak - pierdoły) mnie zbytnio nie interesują. Przecież to taka intymna i pełna uczucia chwila.. Może się nie znam, kto wie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam oraz zapraszam do siebie, M.
Ja dostałam skromny pierścionek po babci narzeczonego, noszę go do dziś, razem z obrączką, bo luźna.
UsuńA może właśnie oni nie są pewni, tylko tą presją chcą osiągnąć zgodę? Poza tym z reklamami wolę nie mieć do czynienia, bo nie lubię, jak ktoś chce mnie wprowadzać w błąd...
OdpowiedzUsuńCiepełak, rockmetalu :)
*Ciepełka :D
UsuńTo ryzykowne bardzo albo typowo męski punkt widzenia :-)
UsuńMoje pierwsze zaręczyny odbyły się tradycyjnie, w obecności rodziców nas obojga z pierścionkiem, który omdlenia nie spowodował, bo chłopak odkupił go od swojej siostry. W przypadku ojca mojego syna były oświadczyny ale nie było zaręczyn. Ja jestem taka pół na pół:chciałam żeby było romantycznie ale z zachowaniem rozsądku. Jestem przeciwniczką publicznego manifestowania uczuć dotyczących dwojga najbliższych sobie osób. Białej gorączki dostałam, kiedy usłyszałam o "ślubie od pierwszego wejrzenia" czy jakoś tak-nowy program telewizyjny. Wajda miał rację, wszystko na sprzedaż. Jest to deprecjonowanie tej uroczystości, bez względu na to czy ma ona charakter kościelny czy świecki.
OdpowiedzUsuńTe wszystkie tokszoły, jak śpiewają Pod Budą, to takie igrzyska dla publiki - publicznie wybiera sie zięcia lub synową, publicznie sie ludzie przepraszają, publicznie dowartościowują i publicznie żenią.
UsuńA gdzie tu romantyzm?
Twoje przemyślenia są niezwykle dociekliwie prawdziwe. Zgadzam się z Tobą, że publiczna sprzedaż swoich uczuć nie powinna mieć miejsca. Ajuż wzięcie kredytu oznacza niedojrzałość tego faceta. Nic, tylko uciekać...
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Jeśli zaczął życie od kredytu na oświadczyny, to co będzie później?
UsuńUzależniony od kredytów szybko pójdzie z torbami.
UsuńJa tez nie chciałabym oświadczyn w takiej formie w której ciężko jest powiedzieć nie. No bo jak to..przyszły narzeczony na scenie, ja otoczona tłumem... w takich warunkach nie da się powiedzieć nie, ale z mojego punktu widzenia to takie wymuszanie zgody, które prędzej czy później skończy się rozwodem
OdpowiedzUsuńNo właśnie pod taką presją, to nawet gdy kandydatka ma wątpliwości, to pewnie zabraknie jej odwagi, by powiedzieć nie.
UsuńJestem wielką przeciwniczką kredytów na głupoty, więc na pewno nie byłabym zadowolona z takich oświadczyn na kredyt. Tak samo wielkie wesela to nie moja bajka. Dobrze, że już mam to za sobą ;).
UsuńTrzeba starać sie żyć nie na kredyt, ale na miarę możliwości :-)
UsuńJa na reklamach idę do łazienki albo robię sobie herbatę. Zaręczyny powinny być intymne, a nie publiczne. Co do rozwodów, no cóż, ja już dawno po...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na niektórych kanałach to nie nadążysz wypisz tej herbaty, bo reklamy co 15 minut :-)
UsuńRozwody, ludzka rzecz, czasami to jedyne rozwiązanie wielu problemów....
Dużo racji w tym, co piszesz Asiu, a w zasadzie zgadzam się ze wszystkim. Jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o tym, jakie będzie wesele, ile osób, jaka suknia...Do głowy już na teraz przychodzi mi kilka przykładów tych, co to z pompą się żenili, a z jeszcze większą się rozwodzili;))) Wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak potrafisz świetnie obserwować świat, brawo Asiu:)
OdpowiedzUsuńMoniko, dzięki za miłe słowa. Te szybkie rozwody i przesadne uroczystości mogą dowodzić, że ludzie zapominają o tym, co w życiu najważniejsze...
Usuń